Ustawa o testowaniu pracowników na COVID-19: słowo "może" pada 14 razy. Co to oznacza?

Ustawa o testowaniu pracowników na COVID-19: słowo "może" pada 14 razyShutterstock

W projekcie ustawy pozwalającej pracodawcom na bezpłatne testowanie pracowników pod kątem tego, czy nie są zakażeni koronawirusem, słowo "może" pada czternaście razy. Nie ma tam słów "musi" czy "należy". Zdaniem pracodawców w wielu branżach te przepisy nie będą pomocne.

Grupa posłów PiS skierowała 14 grudnia do Sejmu projekt ustawy o szczególnych rozwiązaniach zapewniających możliwość prowadzenia działalności gospodarczej w czasie epidemii COVID-19. Jak napisano w uzasadnieniu ustawy, jej przepisy dają możliwość "wykonywania przez pracownika (lub osoby pozostającej w stosunku cywilnoprawnym z pracodawcą) nieodpłatnych testów w kierunku SARS-CoV-2, w tym finansowanych ze środków publicznych". Takie rozwiązania mają zapewnić "swobodny dostęp do nieodpłatnych testów w kierunku SARS-CoV-2".

Ustawa ta od początku budziła kontrowersje - nawet wśród posłów obozu rządzącego. Lecz to, co trafiło do Sejmu, odbiega od zapowiedzi polityków. Użyte w projekcie ustawy 14 razy słowo "może" powoduje, że ani pracodawca, ani pracownik nie będą do niczego zobowiązani.

Poseł PiS Czesław Hoc o projekcie ustawy o testowaniu pracowników
Poseł PiS Czesław Hoc o projekcie ustawy o testowaniu pracowników tvn24

Zderzenie PiS z Konfederacją

17 listopada posłowie PiS Czesław Hoc i Paweł Rychlik na konferencji prasowej w Sejmie zapowiedzieli skierowanie do Sejmu projektu ustawy, na podstawie której przedsiębiorca będzie mógł poprosić o certyfikat zaszczepienia pracownika. Nie przedstawili jednak formalnego projektu ustawy, bo nie mieli wówczas zebranych podpisów - do wniesienia projektu potrzebne jest poparcie co najmniej 15 posłów. Ostatecznie w grudniu pod projektem podpisało się 31 posłów klubu PiS.

"Jeśli nie będzie pracownik zaszczepiony, to będzie mógł zreorganizować pracę, np. przenieść takiego pracownika do działu tam, gdzie nie będzie miał styczności z klientami" – tłumaczył poseł Hoc w rozmowie z PAP.

"Chcecie wprowadzić ustawę, która jest absolutnie najobrzydliwszą formą segregacji sanitarnej, jaką można sobie wyobrazić" – tak zapowiedzi posłów PiS skomentował wówczas Artur Dziambor, poseł Konfederacji.

Dopiero po czterech tygodniach od tej konferencji projekt ustawy o testowaniu pracowników trafił do Sejmu. 15 grudnia miała nad nim obradować komisja zdrowia. Ale tak się nie stało, bo szef komisji, poseł PiS Tomasz Latos, odwołał posiedzenie. Wcześniej kilkakrotnie zwracał uwagę, że na sali jest za dużo osób, co sprawia, że nie są spełnione zasady sanitarne. Zadowolenia z odwołania posiedzenia komisji nie ukrywali posłowie Konfederacji, którzy zapowiadali wcześniej, że złożą wniosek o odrzucenie tego projektu w pierwszym czytaniu.

Następnego dnia, czyli 16 grudnia udało się na komisji zdrowia przeprowadzić merytoryczną dyskusję w sprawie projektu ustawy. W trakcie obrad posłanka Anna Kwiecień z PiS złożyła wniosek o przeprowadzenie w sprawie tego projektu 5 stycznia 2022 roku wysłuchania publicznego. Do tego przychyliła się Konfederacja i wniosek został przyjęty przez komisję.

16.12.2021 | Kilkaset Polaków dziennie umiera na COVID-19, a ustawa Hoca wstrzymana. Konfederacja świętuje
16.12.2021 | Kilkaset Polaków dziennie umiera na COVID-19, a ustawa Hoca wstrzymana. Konfederacja świętujeFakty TVN

Na początku listopada o takim projekcie, tylko przygotowanym przez rząd, mówił rzecznik Ministerstwa Zdrowia. "W tym projekcie z naszej strony została zawarta decyzja prawna, w której to pracodawca może domagać się od swojego pracownika ukazania certyfikatu covidowego przed przystąpieniem do pracy" - wyjaśniał Wojciech Andrusiewicz. Ale ten projekt nie trafił do Sejmu.

"Możliwości żądania"

Projektowana ustawa, jak czytamy w uzasadnieniu, stwarza "możliwości żądania pracodawcy od pracownika lub osoby pozostającej w stosunku cywilnoprawnym z tym pracodawcą okazania informacji o posiadaniu ważnego negatywnego wyniku testu diagnostycznego w kierunku SARS-CoV-2, informacji o przebytej infekcji wirusa SARS-CoV-2 lub wykonaniu szczepienia przeciwko COVID-19". Tu kluczowy jest art. 2, który w ust. 1 stwierdza:

W okresie obowiązywania stanu zagrożenia epidemicznego albo stanu epidemii, ogłoszonego z powodu COVID-19, jeżeli jest to niezbędne do przeciwdziałania rozprzestrzenianiu się choroby COVID-19 w zakładzie pracy lub innym miejscu wyznaczonym do wykonywania pracy, pracodawca może żądać od pracownika lub osoby pozostającej w stosunku cywilnoprawnym z tym pracodawcą podania informacji o posiadaniu negatywnego wyniku testu diagnostycznego w kierunku SARS-CoV-2 wykonanego nie wcześniej niż 48 godzin przed jego okazaniem. art. 2 ust. 1 projektu ustawy o testowaniu pracowników

Z okazywania wyniku testu byliby zwolnieni ozdrowieńcy i osoby zaszczepione.

Udostępnienie informacji o negatywnym wyniku testu, przeprowadzonego 48 godzin wcześniej, przebytej infekcji bądź zaszczepieniu ma następować na każde żądanie pracodawcy. I tu rzecz istotna: pracodawca tylko "może żądać".

Co w przypadku pozytywnego wyniku testu bądź odmowy udostępnienia pracodawcy odpowiednich informacji? Jak zapisano w art. 2 ust. 9, "pracodawca może": zmienić system lub rozkład pracy, skierować pracownika z pozytywnym wynikiem testu lub odmawiającego udostępnienia informacji np. do pracy zdalnej lub powierzyć mu inną pracę, bez obniżenia wynagrodzenia.

Bez przymusu, bez sankcji

"Tu nie ma mowy o wprowadzeniu wśród pracodawców żadnej obligatoryjnej weryfikacji, nie mówimy tu o nowym obowiązku pracodawcy" – tak przepisy projektu ocenia w analizie dla Konkret24 Eliza Rutynowska, prawniczka Forum Obywatelskiego Rozwoju. Jej zdaniem projekt nie przewiduje żadnych konsekwencji nieskorzystania przez pracodawców z opcji testowania pracowników lub weryfikowania ich zaszczepienia. Ponadto, jak zauważa mecenas Rutynowska: "ustawodawca uwalnia się od dookreślenia sposobu postępowania w takiej sytuacji - np. wprowadzenia obowiązku wysłania pracownika na bezpłatny urlop".

"W mojej ocenie proponowane rozwiązania bardzo mocno 'lawirują' - chodzi o to, by nie stworzyć wrażenia, że celem ustawy jest obowiązek szczepień lub testowania" - podkreśla prawniczka FOR.

Z kolei Robert Lisicki, dyrektor departamentu pracy Konfederacji Lewiatan (organizacji reprezentującej interesy prywatnych przedsiębiorców), uważa, że przepisy wspomnianego art. 2 ust. 9 są powieleniem art. 42 par. 4 Kodeksu pracy, który umożliwia pracodawcy skierowanie pracownika do innej pracy (ale tylko na trzy miesiące w roku). "Proponowane rozwiązanie nie będzie pomocne dla pracodawców działających np. w branży produkcyjnej czy budowlanej, a wręcz będzie powodowało dodatkowe ryzyka po stronie pracodawcy" – stwierdza dyrektor Lisicki w opinii dla Konkret24. Jego zdaniem przesunięcie pracownika na inne stanowisko czy zmiana organizacji pracy jest w tych branżach praktycznie niemożliwe.

"Pracodawca stanie przed wyzwaniem, co czynić w przypadku, kiedy wdroży weryfikację pracowników, a część z nich odmówi współpracy. Czy powinien ich odsunąć od pracy, skoro weryfikację podejmuje w celu przeciwdziałania rozpowszechnianiu się COVID-19? Co z wynagrodzeniem?" – zastanawia się Robert Lisicki.

Robert Lisicki z Konfederacji Lewiatan o weryfikacji certyfikatów przez przedsiębiorców
Robert Lisicki z Konfederacji Lewiatan o weryfikacji certyfikatów przez przedsiębiorcówtvn24

Testy bezpłatne, ale ograniczona liczba

Autorzy projektu podkreślają w uzasadnieniu, że proponowane przepisy mają "zapewnić swobodny dostęp do nieodpłatnych testów". Tylko że w dwóch ustępach art. 1 czytamy:

„2.Testy (…) mogą być finansowane ze środków publicznych.

3. Liczba testów, o których mowa w ust. 2, może podlegać ograniczeniu, z uwagi na ich dostępność".

Liczbę testów "możliwych do wykonania w jednostce czasu" określi w rozporządzeniu minister zdrowia.

"Podnosiliśmy szereg wątpliwości odnośnie do zaproponowanej regulacji dotyczącej dostępu do testów" – stwierdza Robert Lisicki z Konfederacji Lewiatan. Dla niego zastanawiające jest postanowienie, że testy "mogą być finansowane ze środków publicznych". "Obawiamy się jednak, że testy nie będą powszechne, ponieważ ich liczba ma być określona w rozporządzeniu" – podkreśla.

Posłowie PiS – autorzy projektu ustawy - sami mają świadomość jego niedoskonałości. Czesław Hoc 9 grudnia w Polsacie powiedział, że "ustawa jest bardzo lajtowa, wręcz powierzchowna".

Autor: Piotr Jaźwiński / Źródło: Konkret24; zdjęcie: Shutterstock

Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock

Pozostałe wiadomości

Miliony wyświetleń w mediach społecznościowych ma nagranie pokazujące, jak mężczyzna podbiega do zatkniętej w polu flagi Autonomii Palestyńskiej, kopie ją - i tym samym aktywuje ukrytą bombę. Czy to się zdarzyło naprawdę? Czy film jest prawdziwy? Czy on przeżył? Internauci pytają, a udzielane odpowiedzi są rozbieżne. Wyjaśniamy więc.

"Przeżył?". "Fejk jak byk". Odpowiedzi są dwie. Różne

"Przeżył?". "Fejk jak byk". Odpowiedzi są dwie. Różne

Źródło:
Konkret24

 W Kanadzie za "mówienie dobrze o samochodach spalinowych" grozi "dwa lata odsiadki", bo to "propaganda antyklimatystyczna" - twierdzą bohaterowie nagrań, które mają tysiące wyświetleń w sieci. Po pierwsze, to nieprawda. Po drugie, internauci mylą promowanie paliw kopalnych z chwaleniem samochodu.

W tym kraju nie wolno mówić "fajna fura" o aucie spalinowym? Nieporozumienie

W tym kraju nie wolno mówić "fajna fura" o aucie spalinowym? Nieporozumienie

Źródło:
Konkret24

Polscy policjanci będą od maja sprawdzać legalność pobytu w Polsce Ukraińców w wieku poborowym i jeśli trzeba, "eskortować" ich do ukraińskiej ambasady - taki przekaz rozpowszechniają polscy internauci. Nie jest to prawda, a film pokazywany jako rzekomy dowód jest klasyczną fałszywką.

Policja "rozpocznie masowe kontrole" Ukraińców w wieku poborowym? MSWiA dementuje

Policja "rozpocznie masowe kontrole" Ukraińców w wieku poborowym? MSWiA dementuje

Źródło:
Konkret24

Wielu internautów wierzy w rozpowszechniany w sieci przekaz, jakoby środki z Krajowego Planu Odbudowy zostały nam wypłacone po bardzo zawyżonym kursie i że Polska będzie spłacała to przez pół wieku. Tyle że to nieprawda.

Pieniądze z KPO według kursu 7,43 zł za 1 euro? Błąd w liczeniu

Pieniądze z KPO według kursu 7,43 zł za 1 euro? Błąd w liczeniu

Źródło:
Konkret24

Przewodniczący Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji Maciej Świrski uważa, że nikt nie będzie mógł go zastąpić, jeśli zostanie zawieszony po ewentualnym postawieniu przed Trybunałem Stanu. Przestrzega, że nie będzie komu podpisywać dokumentów, a rynek medialny zostanie wręcz "zatrzymany", tak jak i działania koncesyjne. Prawnicy oceniają, że przewodniczący KRRiT się myli.

Świrski: nikt nie może zastąpić przewodniczącego KRRiT. Prawnicy: może

Świrski: nikt nie może zastąpić przewodniczącego KRRiT. Prawnicy: może

Źródło:
Konkrtet24

Po głośnej imprezie w hotelu poselskim Łukasz Mejza tłumaczył z mównicy sejmowej, że w nocy bronił "tradycji polegających na wspólnym, chóralnym śpiewaniu". A w rozmowie z TVN24 tłumaczył się całodniową pracą w sejmowych komisjach i na posiedzeniach. Sprawdziliśmy więc aktywność parlamentarną tego posła PiS. Nie jest to długa analiza.

Mejza tłumaczy nocną imprezę: "skoro się pracuje cały dzień....". Jak on pracuje?

Mejza tłumaczy nocną imprezę: "skoro się pracuje cały dzień....". Jak on pracuje?

Źródło:
Konkret24

To nie ściema kampanijna - tłumaczył minister nauki Dariusz Wieczorek, pytany o obiecane przez Lewicę tysiąc złotych dla studenta. I wyjaśniał, że nie była to obietnica, że "to jest pewien błąd, który wszyscy popełniamy". Przypominamy więc, kto z Lewicy publicznie obiecywał to w kampanii wyborczej.

Minister pytany o obietnicę "tysiąc złotych dla studenta": "to pewien błąd". A kto obiecywał?

Minister pytany o obietnicę "tysiąc złotych dla studenta": "to pewien błąd". A kto obiecywał?

Źródło:
Konkret24

"Wystarczy spojrzeć na dane historyczne i zobaczyć, że zawsze kiedy rządzi Donald Tusk i Platforma Obywatelska, to frekwencja jest niższa" - przekonywał dzień po drugiej turze wyborów samorządowych szef gabinetu prezydenta RP Marcin Mastalerek. Dane PKW o frekwencji nie potwierdzają jego słów.

Mastalerek: "zawsze kiedy rządzi Donald Tusk i PO, to frekwencja jest niższa". Sprawdzamy

Mastalerek: "zawsze kiedy rządzi Donald Tusk i PO, to frekwencja jest niższa". Sprawdzamy

Źródło:
Konkret24

Politycy Prawa i Sprawiedliwości forsują w mediach przekaz, że wraz z powrotem Donalda Tuska na fotel premiera źle się dzieje na ryku pracy. Mateusz Morawiecki jako "dowód" pokazuje mapę z firmami, które zapowiedziały zwolnienia grupowe. Jak sprawdziliśmy, takich zwolnień nie jest więcej, niż było za zarządów Zjednoczonej Prawicy. Eksperci tłumaczą, czego są skutkiem.

Narracja PiS o grupowych zwolnieniach i "powrocie biedy". To manipulacja

Narracja PiS o grupowych zwolnieniach i "powrocie biedy". To manipulacja

Źródło:
Konkret24

"Ukraińcy mają większe prawa w Polsce niż Polacy" - stwierdził jeden z internautów, który rozsyłał przekaz o przyjęciu przez Senat uchwały "o zwolnieniu z podatku dochodowego obywateli Ukrainy i Białorusi". Posty te zawierają szereg nieprawdziwych informacji.

"Senat przyjął uchwałę o zwolnieniu z podatku dochodowego obywateli Ukrainy i Białorusi"? Nic się tu nie zgadza

"Senat przyjął uchwałę o zwolnieniu z podatku dochodowego obywateli Ukrainy i Białorusi"? Nic się tu nie zgadza

Źródło:
Konkret24

"Coś się szykuje" - przekazują zaniepokojeni internauci, rozsyłając zdjęcie zawiadomienia o wszczęciu postępowania administracyjnego w sprawie samochodu jako świadczenia na rzecz jednostki wojskowej. Uspokajamy: dokument wygląda groźnie, lecz nie jest ani niczym nowym, ani wyjątkowym.

Masz SUV-a, "to go stracisz"? Kto i dlaczego rozsyła takie pisma 

Masz SUV-a, "to go stracisz"? Kto i dlaczego rozsyła takie pisma 

Źródło:
Konkret24

Po pogrzebie Damiana Sobola, wolontariusza, który zginął w izraelskim ostrzale w Strefie Gazy, internauci zaczęli dopytywać, co wokół jego trumny robiły swastyki i czy były prawdziwe. Sprawdziliśmy.

Swastyki pod trumną Polaka zabitego w Strefie Gazy? Wyjaśniamy

Swastyki pod trumną Polaka zabitego w Strefie Gazy? Wyjaśniamy

Źródło:
Konkret24

Tysiące wyświetleń w mediach społecznościowych ma fotografia dwóch mężczyzn jedzących coś na ulicy przed barem. Jeden to prezydencki doradca Marcin Mastalerek, drugi stoi bokiem, twarzy nie widać. Internauci informują, że to prezydent Duda, który podczas pobytu w Nowym Jorku poszedł ze swoim doradcą na pizzę do baru. Czy na pewno?

Duda i Mastalerek jedzą pizzę na ulicy? Kto jest na zdjęciu

Duda i Mastalerek jedzą pizzę na ulicy? Kto jest na zdjęciu

Źródło:
Konkret24

Według krążącego w sieci przekazu po zmianie prawa Ukraińcom łatwiej będzie uzyskać u nas kartę pobytu na trzy lata. A to spowoduje, że "do Polski będą ściągać jeszcze większe ilości Ukraińców". Przekaz ten jest manipulacją - w rzeczywistości planowane zmiany mają uniemożliwić to, by wszyscy Ukraińcy mogli uzyskiwać karty pobytu i pozostawać u nas trzy lata.

"Każdy, kto zechce" z Ukrainy dostanie kartę pobytu w Polsce? No właśnie nie

"Każdy, kto zechce" z Ukrainy dostanie kartę pobytu w Polsce? No właśnie nie

Źródło:
Konkret24

Ponad milionowe zasięgi generuje w polskiej sieci przekaz, że od początku lipca nie będzie można w Niemczech w weekendy jeździć samochodami osobowymi. Powodem ma być troska o środowisko. Uspokajamy: nie ma takich planów.

W Niemczech od lipca "całkowity zakaz jazdy w weekendy"? To "nieuzasadnione obawy"

W Niemczech od lipca "całkowity zakaz jazdy w weekendy"? To "nieuzasadnione obawy"

Źródło:
Konkret24

Czy Amerykański Czerwony Krzyż nie przyjmuje krwi od osób zaszczepionych przeciw COVID-19? Taką teorię, na podstawie pytań z formularza tej organizacji, wysnuli polscy internauci. Kwestionariusz jest prawdziwy, teoria już nie.

Amerykański Czerwony Krzyż "odmawia przyjmowania krwi" od zaszczepionych? Nie

Amerykański Czerwony Krzyż "odmawia przyjmowania krwi" od zaszczepionych? Nie

Źródło:
Konkret24

Internauci i serwisy internetowe podają przekaz, że polskie wojsko wysyła pracującym pierwsze powołania - że dostają "pracownicze przydziały mobilizacyjne". Wyjaśniamy, o co chodzi.

Pracownikom wysłano "pierwsze powołania do wojska"? Nie, wyjaśniamy

Pracownikom wysłano "pierwsze powołania do wojska"? Nie, wyjaśniamy

Źródło:
Konkret24

Sceptycy pandemii COVID-19 i przeciwnicy wprowadzonych wtedy obostrzeń szerzą ostatnio narrację, jakoby "niemiecki rząd przyznał, że nie było pandemii". Wiele wpisów z taką informacją krąży po Facebooku i w serwisie X. Nie jest to jednak prawda.

"Niemiecki rząd przyznał, że nie było pandemii"? Manipulacja pana profesora

"Niemiecki rząd przyznał, że nie było pandemii"? Manipulacja pana profesora

Źródło:
Konkret24

W sieci pojawiły się dramatyczny zbiór nagrań, rzekomo z potężnej burzy, która przeszła nad Dubajem. Niektóre z nich nie mają jednak nic wspólnego z ostatnimi wydarzeniami. Wyjaśniamy.

Powódź w Dubaju. Huragan i drzewo wyrwane z korzeniami? To nie są nagrania stamtąd

Powódź w Dubaju. Huragan i drzewo wyrwane z korzeniami? To nie są nagrania stamtąd

Źródło:
Konkret24

Posłanka PiS Joanna Lichocka zaalarmowała swoich odbiorców, że we Wrocławiu powstał "ruchomy meczet". W poście nawiązała do kwestii nielegalnych migrantów, Donalda Tuska i Unii Europejskiej. Posłanka mija się z prawdą. Pokazujemy, co rzeczywiście stoi przy Stadionie Olimpijskim w stolicy Dolnego Śląska.

"Ruchomy meczet" we Wrocławiu? Posłanka PiS manipuluje, tam stało i stoi boisko

"Ruchomy meczet" we Wrocławiu? Posłanka PiS manipuluje, tam stało i stoi boisko

Źródło:
Konkret24

"Głosują, jak im patroni z Niemiec każą", "lista hańby europosłów", "komu podziękować za pakiet migracyjny" - z takimi komentarzami rozsyłane jest w sieci zestawienie mające pokazywać, jak 25 polskich europosłów rzekomo głosowało "w sprawie pakietu migracyjnego". Tylko że grafika zawiera błędy i nie przedstawia, jak rzeczywiście ci europosłowie głosowali. Wyjaśniamy.

"Lista hańby europosłów"? Nie, grafika z błędami. Kto jak głosował w sprawie paktu migracyjnego?

"Lista hańby europosłów"? Nie, grafika z błędami. Kto jak głosował w sprawie paktu migracyjnego?

Źródło:
Konkret24