Zdaniem Rafała Ziemkiewicza "nigdy nie ujawniono", ile z pieniędzy zebranych podczas Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy pochodzi z puszek, z którymi chodzą wolontariusze. Tymczasem takie dane są dostępne, te za ostatnie lata można znaleźć na otwartych serwisach.
Wraz ze zbliżającym się finałem Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy - w niedzielę, 29 stycznia - w sieci pojawiają się nieprawdziwe informacje na temat tego wydarzenia czy samej akcji. 18 stycznia publicysta Rafał Ziemkiewicz napisał na Twitterze: "Jednym z przejawów sekciarskiej gorliwości wyznawców Owsiaka jest łatwość, z jaką podchwytują spin o corocznych rekordach WOŚP. Tyle, że nigdy nie ujawniono, ile pochodzi z puszek. A rekordowy urobek takiego finału, to w budżetach reklamowych samych tylko MBanku i Playa drobniaki" (pisownia postów oryginalna). Post wyświetlono prawie 150 tys. razy, zebrał ponad 1650 polubień, prawie 300 użytkowników podało go dalej. Ale wywołał też dyskusję internautów, którzy zauważali, że w sprawie datków do puszek Ziemkiewicz nie ma racji. "Znalezienie tej informacji zajęło mi jakieś pięć sekund, ale Pan to pewnie nawet w Google nie wpisał"; "Zbiórki WOŚP są jawne, dane w internecie"; "wszyscy robią dużo dobra dla chorych, a Pan hejtuje jak dziecko, doszukując się złych intencji w najszlachetniejszych intencjach" - pisali twitterowicze.
Internauci słusznie zarzucali Ziemkiewiczowi, że podaje nieprawdę, pisząc, iż "nigdy nie ujawniono, ile pochodzi z puszek".
Dane o wpływach WOŚP z puszek są ogólnie dostępne
Fundacja WOŚP jako organizacja pożytku publicznego ma obowiązek upublicznienia swoich rocznych sprawozdań finansowych. Można je znaleźć na stronie organizacji (za lata 2008-2018), dostępne są też w bazie sprawozdań finansowych i merytorycznych organizacji pożytku publicznego na stronie Narodowego Instytutu Wolności (za ostatnie 10 lat). Jako organizator zbiórki publicznej ma też obowiązek zgłoszenia zbiórki do Ministerstwa Sprawa Wewnętrznych i Administracji (MSWiA), po jej zakończeniu musi złożyć sprawozdanie z przeprowadzonej zbiórki publicznej oraz sprawozdanie z rozdysponowania zebranych ofiar.
Informacje o ostatecznych wynikach każdej edycji WOŚP z ostatnich kilku lat są publikowane na stronie Fundacji WOŚP. Publicznie ogłaszane są kilka tygodni po zakończeniu finału, zwykle w marcu, po przeliczeniu wszystkich zebranych środków. W komunikatach WOŚP wyszczególnia trzy składowe ostatecznej kwoty: pieniądze zebrane w zbiórce publicznej (czyli do puszek), wpłaty elektroniczne, wartość darów rzeczowych. Na stronie WOŚP znaleźliśmy takie komunikaty za lata 2018, 2019, 2020 2021 i 2022 (od 26. do 30. finału WOŚP).
Ponadto informacje o zebranych przez WOŚP pieniądzach - w tym samym rozbiciu - dostępne są na rządowym Portalu Zbiórek Publicznych. Działający od 2014 roku portal Ministerstwa Sprawa Wewnętrznych i Administracji podaje informacje o zbiórkach aktualnie prowadzonych i o tych zakończonych (do 10 lat wstecz). Zbiórką publiczną jest zbieranie gotówki lub darów w przestrzeni publicznej – np. do skarbon czy puszek. A w dniu finału wolontariusze WOŚP z identyfikatorami i charakterystycznymi puszkami kwestują na ulicach w Polsce i na świecie.
Sprawozdania z finałów WOŚP na Portalu Zbiórek Publicznych obejmują lata 2015-2022 (finały od 23. do 30.). Choćby z tych publicznie dostępnych informacji dowiadujemy się, ile w poszczególnych latach przyniosły zbiórki do puszek Orkiestry. Było to:
rok 2015 - 39 233 688,66 zł rok 2016 - 50 997 979,92 zł rok 2017 - 68 544 344,69 zł rok 2018 - 71 177 112,70 zł rok 2019 - 88 893 503,89 zł rok 2020 - 116 707 834,39 zł rok 2021 - 75 583 135,42 zł rok 2022 - 95 134 700,90 zł.
Gdyby liczyć udział kwoty zebranej do puszek w całej zebranej w danym roku, otrzymamy, że w 2016 roku stanowiła ona 70,2 proc.; w 201 7 roku - 64,9 proc.; w 2018 roku - 56,3 proc.; w 2020 roku - 62,7 proc.; w 2021 roku - 35,9 proc., w 2022 roku - 42,4 proc. Fakt, że ten udział maleje, jest efektem rosnącego udziału wpłat elektronicznych.
Ziemkiewicz a kwestia prawdy
Gdy w 2017 roku w centrum Lublina została opluta uczestniczka wycieczki z Niemiec, w której były dzieci z rodzin muzułmańskich imigrantów, publicysta zaprzeczał temu. Jak opisywały media, uczestnicy wycieczki mieli być obrażani i poniżani, a do nastolatki w chuście na głowie miał podejść mężczyzna i napluć jej w twarz. Policja zlekceważyła na początku to doniesienie. Zdarzenie nazywano "lewacką ustaweczką", "prowokacją na szeroką skalę", "obrzydliwą antypolską propagandą" czy "zmyślonym incydentem". Ziemkiewicz był wśród tych komentatorów, którzy twierdzili, że sprawy oplucia nie było - na co zwracał uwagę Ośrodek Monitorowania Zachowań Rasistowskich i Ksenofobicznych, zapowiadając skierowanie przeciw publicyście sprawy do sądu za rozpowszechnianie kłamstw. Bo w 2018 roku Sąd Rejonowy w Lublinie skazał 42-letniego Mirosława P. za znieważenie młodej muzułmanki z Berlina na karę 10 miesięcy więzienia w zawieszeniu na dwa lata i nakazał też pisemne przeproszenie pokrzywdzonej.
Risercz ziemkiewiczowski
Ziemkiewicz wielokrotnie publikował na swoim Twitterze tezy, które okazywały się wprowadzające w błąd. Internauci nazwali je "riserczem ziemkiewiczowskimi", co dziennikarz, pisarz i bloger Wojciech Orliński zdefiniował jako "stawianie śmiałych tez historycznych bez przygotowania merytorycznego". W grudniu 2019 roku w odcinku "Polski na serio" opublikowanym na youtube'owym kanale Szczepana Wójcika Ziemkiewicz stwierdził, że karpie "nie mają co prawda systemu nerwowego". Za tę wypowiedź publicysta otrzymał nominację do Biologicznej Bzdury Roku 2019 roku, plebiscytu organizowanego przez autora bloga "To tylko teoria".
W październiku 2021 roku Ziemkiewicz przekonywał na swoim Twitterze, że "kobiety na Oxfordzie mogą studiować, zależnie od koledżu, dopiero od 30-20 lat". Potem prostował, że twierdzenie to "dotyczy to tylko kilku 'domów'". Nie miał racji. Kobiety zaczęły być przyjmowane na Uniwersytet Oksfordzki w latach 70. XIX wieku. Od 1920 roku mogły tam otrzymywać stopnie naukowe. Ostatnią jednostką Uniwersytetu Oksfordzkiego, która dopuściła do studiowania kobiety, był Oriel College. Było to w 1984 roku, czyli 37 lat temu – wyjaśniał portal fact-checkingowy Demagog. "Z kolei w 2015 roku kobietom umożliwiono studiowanie w St Benet’s Hall. Nie jest to jednak jednostka na pełnych prawach kolegium" – dodają autorzy analizy Demagoga.
We wrześniu 2022 roku Ziemkiewicz udostępnił tweeta z następującą informacją "Irlandzki nauczyciel poszedł do więzienia. Odmówił stosowania odpowiednich zaimków osobowych do osób transpłciowych". Tymczasem nauczyciel, Enoch Bruke, zawieszony w pracy szkole w związku z domniemanym sporem dotyczącym używania zaimków z udziałem transpłciowego ucznia, trafił do więzienia z innego powodu. Za złamanie nakazu Sądu Najwyższego, który zakazał mu wchodzenia i przebywania na terenie szkoły na czas przeprowadzania postępowania dyscyplinarnego - wyjaśnia sprawę redakcja fact-checkingowa Reutersa.
Ziemkiewicz od lat krytykuje politykę klimatyczną, podając nieprawdziwe informacje, które eksperci potem prostują. Tak było, gdy pisał w Interii, że "'polityka klimatyczna' to humbug, szwindel stulecia i megaprzekręt", twierdząc np., że "dwutlenek węgla odpowiada tylko za 3 proc. całego efektu cieplarnianego w skali globu". Nieprawdy z tego tekstu zweryfikował serwis Nauka o klimacie. Z kolei nieprawdziwe twierdzenia Ziemkiewicza z jego tekstu "Nowa religia – klimatyzm" ("Do Rzeczy", lipiec 2019), w którym także pisał m.in. o emisji dwutlenku węgla – weryfikowano na portalu Ziemia na Rozdrożu.
Publicysta zniesławia i znieważa
Ziemkiewicz niejednokrotnie w mediach społecznościowych nie tylko wprowadzał w błąd, ale też znieważał osoby publiczne. Był za to już kilkukrotnie prawomocnie skazany.
I tak w sierpniu 2019 roku Sąd Apelacyjny w Warszawie potwierdził, że Rafał Ziemkiewicz wielokrotnie publicznie znieważał dziennikarkę Annę Dryjańską – poszło o tweet Ziemkiewicza z 2016 roku po tym, jak Dryjańska zorganizowała proaborcyjną manifestację przed domem prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego. Publicysta napisał o dziennikarce, "że pyskuje pod domem Jaro, sama jest zdeformowana a jednak ją mama urodziła". Sąd nakazał przeprosić dziennikarkę. 26 stycznia br. Anna Dryjańska przekazała redakcji Konkret24, że Ziemkiewicz nie przeprosił.
W październiku 2022 roku w wyniku przegranego prawomocnie procesu sąd nakazał Rafałowi Ziemkiewiczowi przeproszenie senatora Platformy Obywatelskiej Kazimierza Ujazdowskiego za tweet z 21 lipca 2019 roku - publicysta napisał, że polityka "przecwelili w tym PO, upokorzyli i ośmieszyli". Ziemkiewicz musiał też wpłacić 5 tys. zł na Polską Akcję Humanitarną (PAH). Czy Ziemkiewicz dokonał wpłaty? "Według naszej najlepszej wiedzy nie otrzymaliśmy od października 2022 roku wpłaty w wysokości 5 tys. zł od Pana Rafała Ziemkiewicza. Nie odnotowaliśmy też wpłaty od innych podmiotów, które w nazwie przelewu wskazałyby sygnaturę akt czy wskazaniem na wyrok Sądu Apelacyjnego w Warszawie, czy też na nazwisko Pana Rafała Ziemkiewicza" - przekazała nam mailowo rzeczniczka prasowa PAH Helena Krajewska. Z tym samym pytaniem zwróciliśmy się też do senatora Ujazdowskiego, który przekazał nam tę samą informację otrzymaną od PAH.
Z kolei w grudniu 2022 roku Rafał Ziemkiewicz wraz z Magdaleną Ogórek przegrali proces wytoczony im przez Elżbietę Podleśną, znaną uczestniczkę protestów przeciw łamaniu demokracji. Podleśna w prywatnym akcie oskarżenia zarzuciła im zniesławienie za pomocą środków masowego przekazu – że w publicznej telewizji podważali jej kompetencje jako psychoterapeutki, insynuowali, iż w swoim miejscu pracy w warszawskim Instytucie Psychiatrii agitowała pacjentów do udziału w protestach. Publicyści zostali skazani na karę 10 tys. zł grzywny (wyrok nie jest prawomocny). Jak relacjonowała Wirtualna Polska: "Sąd uznał, że przekroczyli dozwoloną krytykę, a ich słowa nie były oparte na prawdzie i podważyły zaufanie do Podleśnej jako psychoterapeutki - przekazała adwokat Sylwia Gregorczyk-Abram".
Źródło: Konkret24