W Stanach Zjednoczonych po pół roku trwania epidemii nastąpił dopiero szczyt zachorowań. We Włoszech i Niemczech w ciągu pół roku udało się poskromić pierwszą falę. Na Litwie pół roku po wykryciu koronawirusa przyszła już druga fala, ale słabsza. A w Polsce pierwsza fala właściwie się nie skończyła. Prezentujemy przebieg pandemii w wybranych państwach.
Minęło pół roku od potwierdzenia w Polsce pierwszego przypadku zakażenia koronawirusem. Było to 4 marca. Chory mężczyzna przyjechał z Niemiec i był hospitalizowany w Zielonej Górze. Po 16 dniach jego testy dawały wynik negatywny, opuścił szpital i wrócił do domu.
Od tego czasu w Polsce odnotowano prawie 70 tys. zakażeń SARS-CoV-2. Zmarło 2100 chorych. Wyleczono 49,8 tys. osób.
Epidemia, która zaczęła się w chińskim Wuhan pod koniec 2019 roku, wybuchała w różnych krajach w różnym czasie. W Stanach Zjednoczonych pierwszy przypadek raportowano już 20 stycznia, we Francji cztery dni później, ale na Węgrzech czy w Polsce dopiero na początku marca.
W zależności od natężenia zachorowań, liczby wykonywanych testów i wprowadzanych obostrzeń państwa różnie radziły sobie z pandemią. To odbijało się oczywiście na krzywej zakażeń. Sprawdziliśmy, jak w Polsce i innych krajach wyglądała statystyka zakażeń i zgonów w pierwszych sześciu miesiącach pandemii, jak przyrastała liczba wykonywanych testów i osób wyleczonych z COVID-19.
Dane o liczbie zakażeń i zgonów podajemy za Światową Organizacją Zdrowia (WHO), dane o liczbie testów – za Uniwersytetem Oksfordzkim (Our World in Data; sporządzane w oparciu o siedmiodniowe średnie). Przy czym dane WHO są aktualizowane z jednodniowym opóźnieniem, dlatego np. w przypadku Polski 4 września możemy podać statystyki za 3 września. Z kolei dane o testach prezentowane są od momentu, gdy takie informacje z kraju spływały, dlatego wykresy nie dotyczą zawsze sześciu miesięcy.
Do prezentacji wybraliśmy kraje, do których Polacy jeżdżą, doszło tam do dużej liczby zakażeń bądź sąsiadują z Polską. Wykresy pokazują, że nie wszędzie w ciągu pół roku udało się pandemię opanować: są kraje, w których krzywa zachorowań rosła szybko, ale potem spadła; są i takie, gdzie po wzroście krzywej zachorowań nastąpiło jej wypłaszczenie i trend się utrzymywał.
"Na liczbę potwierdzonych przypadków zakażeń wirusem SARS-CoV-2 w poszczególnych państwach i na przebieg krzywej ilustrującej zmiany podczas pandemii może wpływać wiele czynników" – komentuje dane Marek Posobkiewicz, w latach 2012-2018 Główny Inspektor Sanitarny. Wymienia: rodzaj i czas wprowadzenia restrykcji, uwarunkowania etniczne i kulturowe, położenie geograficzne, ilość wykonywanych badań, skuteczność przeprowadzanych dochodzeń epidemiologicznych, izolację osób zakażonych oraz poddawanie kwarantannie osób z kontaktu. "W przypadku Polski nie było do tej pory gwałtownego wzrostu liczby zakażeń" – zauważa.
Polska
Mimo to Polska należy do tych krajów, w których pod koniec pierwszego półrocza chorych na COVID-19 zaczęło przyrastać, zamiast ubywać. Do drugiej połowy lipca notowano średnio 300-400 przypadków dziennie, a od początku sierpnia nastąpił trend wzrostowy. Rekord padł 22 sierpnia, gdy potwierdzono 903 nowe zakażenia.
"Zakażeń jesienią z pewnością będzie więcej. Koronawirusy cechują się sezonowością" – prognozuje Marek Posobkiewicz. "Z zasady zakażeń latem jest mniej ze względu na warunki atmosferyczne. Jednak na całym świecie wirus SARS-CoV-2 nie wyhamował i następuje stały wzrost liczby potwierdzonych zakażeń. Spowodowane jest to wysoką zaraźliwością tego wirusa oraz tym, że nasz układ odpornościowy go nie znał. Każda osoba, która się z nim zetknęła, stawała się potencjalnym wektorem, czyli zakażała się i po namnożeniu się wirusa mogła zarażać inne osoby" – tłumaczy.
Tydzień po wykryciu pierwszego zakażenia, 11 marca, nasz rząd zaczął wprowadzać pierwsze obostrzenia. Zamknięto szkoły i uczelnie. Cztery dni później granice Polski zamknięto dla ruchu lotniczego i kolejowego.
Do wykrycia pierwszego potwierdzonego przypadku w Polsce wykonano 584 testy na koronawirusa. W miarę rozwoju epidemii liczba badanych zaczęła rosnąć. 10 kwietnia po raz pierwszy przetestowano 10 tys. próbek jednego dnia. Jednak dopiero w połowie czerwca – a więc trzy miesiące po wykryciu pierwszego zakażenia - w Polsce nastąpił wyraźny trend wzrostowy, jeśli chodzi o średnie tygodniowe liczby wykonywanych testów. Obecnie przeprowadza się ich ponad 20 tys. dziennie, niemal dwukrotnie więcej niż na początku maja. 3 września wykonano 22 tys. testów (dane Ministerstwa Zdrowia), co daje 0,64 testu na tysiąc mieszkańców (przelicznik stosowany przez Uniwersytet Oksfordzki).
Czechy, Węgry
Skutki pandemii po pół roku:
Czechy: 25,1 tys. zakażonych; 425 zgonów; 18,4 tys. wyzdrowiało
Węgry: 6,9 tys. zakażonych; 620 zgonów; 3,9 tys. wyzdrowiało (dane na 3.09)
W podobnym okresie jak u nas epidemia zaczęła się w Czechach i na Węgrzech. Pierwsze przypadki koronawirusa odnotowano tam kolejno 1 i 4 marca.
Jednak wykresy dziennych zakażeń w tych krajach obejmujące pół roku epidemii różnią się od polskiego. W Czechach i na Węgrzech wyraźniej zaznaczyła się pierwsza fala epidemii: nastąpiła na przełomie marca i kwietnia. Czechom udało się zdusić epidemię, dzięki czemu w maju i w pierwszej połowie czerwca tylko raz zanotowano tam więcej niż 100 przypadków zachorowań dziennie (19 maja: 111). Pod koniec półrocza pandemii zachorowań znowu zaczęło przybywać. Na Węgrzech w czerwcu, lipcu i pierwszej połowie sierpnia nie notowano dziennie więcej niż 50 zakażeń.
Oba kraje wprowadziły pierwsze obostrzenia 16 marca, dwa tygodnie po wykryciu pierwszego przypadku koronawirusa.
Według danych na platformie Ourworldindata.org pół roku po rozpoczęciu epidemii Czesi osiągnęli wskaźnik 1,03 testu na tysiąc mieszkańców, a na Węgrzech - 0,79.
W obu krajach po pół roku widać jednak ponowne wzmożenie epidemii i w obu notowano w ostatnich dniach dobowe rekordy zakażeń. Na Węgrzech 31 sierpnia było ich 292, a w Czechach 2 września – 650.
Czeski minister zdrowia Adam Vojtiech zapowiedział, że w Pradze rozważa się zaostrzenie środków higieniczno-sanitarnych, a węgierski rząd podjął decyzję o zamknięciu kraju dla obcokrajowców od 1 września.
Ukraina
Skutki pandemii po pół roku: 128,2 tys. zakażonych; 2710 zgonów; 59,7 tys. wyzdrowiało
Na Ukrainie pierwszy przypadek zakażenia raportowano dzień wcześniej niż w Polsce – 3 marca. Wykres dziennych zakażeń pokazuje jednak regularny wzrost, a dzień przed końcem pierwszego półrocza epidemii w tym kraju (2 września) odnotowano najwięcej nowych zachorowań: 2495. Ogólnokrajowe obostrzenia ukraiński rząd wprowadził na początku kwietnia.
Wzrost notowanych przypadków zachorowań łączy się z zauważalnym wzrostem liczby wykonywanych testów. Podczas gdy w połowie kwietnia badano dziennie 4,2 tys. próbek, 2 września padł rekord: 41 tys. testów. To daje 0,55 testu na tysiąc mieszkańców.
Litwa
Skutki pandemii po pół roku: 2,8 tys. zakażonych; 86 zgonów; 1,8 tys. wyzdrowiało
Litwa jest przykładem o tyle ciekawym, że notowany po pół roku epidemii ponowny wzrost zachorowań wydaje się łagodniejszy od pierwszego, który nastąpił w marcu i kwietniu.
Na Litwie pierwszy przypadek koronawirusa raportowano 28 lutego, ale mimo podobnego do Polski terminu, pierwsza fala zachorowań była tam gwałtowniejsza niż u nas. Litwinom udało się ją zdusić w połowie maja i do połowy lipca sytuacja wydawała się opanowana. Wtedy jednak z dnia na dzień zaczęto notować więcej przypadków, nawet 122 dziennie. Półrocze pandemii Litwa zamknęła 28 sierpnia z liczbą 36 nowych zakażeń. Uwagę zwraca mała w tym kraju liczba zgonów na COVID-19.
Pierwsze obostrzenia na Litwie wprowadzono 16 marca, gdy epidemia zaczęła przybierać na sile.
Litwini testowali wtedy 118 próbek dziennie. Obecnie mają za sobą nie tylko szczyt zachorowań, ale i szczyt liczby wykonywanych testów. Najwięcej wykonywano od połowy kwietnia do połowy maja. Kolejny przyrost testów nastąpił na początku sierpnia. 28 sierpnia zrobiono ich 5,6 tys., co daje wskaźnik 2,06 testu na tysiąc mieszkańców.
Francja
Skutki pandemii po pół roku: 180,5 tys. zakażonych; 30,2 tys. zgonów; 80,8 tys. wyzdrowiało
We Francji zanotowano pierwszy przypadek koronawirusa w Europie – było to 24 stycznia. Do końca lutego nie raportowano jednak więcej niż 10 zakażeń, a potem Francja zderzyła się z silną pierwszą falą na przełomie marca i kwietnia (1 kwietnia: 7500 przypadków).
Obostrzenia w tym kraju wprowadzono 16 marca. Epidemię udało się zdusić na początku czerwca - i do półrocza, które przypadło 24 lipca, nie notowano więcej niż 1500 przypadków dziennie (poza 21 lipca – 1810). Druga fala epidemii na wykresach widoczna jest dopiero teraz.
Koronawirus we Francji spowodował jednak wiele zgonów. W najgorszym pod tym względem dniu – 4 kwietnia – na COVID-19 zmarły 2003 osoby.
Po pół roku epidemii laboratoria testują znacznie więcej osób niż w maju, po zakończeniu pierwszej fali zakażeń. Pod koniec maja wykonywano średnio 37 tys. testów, a 24 lipca – 86,5 tys. Daje to 1 test na tysiąc mieszkańców.
Niemcy, Włochy, Hiszpania
Skutki pandemii po pół roku:
Niemcy: 204,1 tys. zakażonych; 9,1 tys. zgonów; 189,4 tys. wyzdrowiało
Włochy: 247,5 tys. zakażonych; 35,1 tys. zgonów; 200 tys. wyzdrowiało
Hiszpania: 297 tys. zakażonych; 28,5 tys. zgonów; brak danych o wyzdrowiałych od 18 maja
Na przełomie stycznia i lutego koronawirus dotarł do trzech najliczniejszych, poza Francją, krajów Unii Europejskiej: do Niemiec 27 stycznia, do Włoch 31 stycznia, do Hiszpanii 2 lutego.
Rozkład nowych przypadków w Hiszpanii i Niemczech w pierwszej fazie pandemii jest porównywalny. Szybko nastąpił gwałtowny wzrost, a szczyt przypadł na przełom marca i kwietnia; do końca czerwca epidemia wygasała.
Należy jednak zauważyć, że w mniej licznej Hiszpanii było więcej zgonów, a ich szczyt zbiegł się ze szczytem zachorowań. W Niemczech zmarłych na COVID-19 było mniej, a przyrost zgonów widoczny jest już po szczycie zachorowań. Ponadto w Hiszpanii po pół roku epidemii występuje kolejny trend wzrostowy, którego ustrzegli się Niemcy.
W Hiszpanii pierwsze obostrzenia wprowadzono 14 marca, w Niemczech – 16 marca.
Inny przebieg miała w ciągu pierwszych sześciu miesięcy epidemia we Włoszech. Tam przyrost zachorowań od początku marca był również gwałtowny, ale zmniejszanie się dziennej liczby zakażeń trwało dłużej. Podobnie jak w Niemczech po pół roku od potwierdzenia pierwszego zakażenia nie odnotowano także zauważalnego wzrostu zachorowań.
Włosi jako jedni z pierwszych Europie już 8 marca wprowadzili obostrzenia mające ograniczyć rozprzestrzenianie się wirusa. Zamknięto m.in. restauracje i bary.
Włochy są szczególne także pod tym względem, że od początku maja regularnie spadała tam średnia tygodniowa liczba wykonywanych testów. W Niemczech od połowy czerwca, mimo braku nasilania się epidemii, liczba testowanych osób stale rośnie. Podobnie jest w Hiszpanii, gdzie laboratoria działają intensywniej od początku lipca.
Z tych trzech krajów najwięcej testów po pół roku pandemii robiono w Niemczech – gdzie przypadał 1 test na tysiąc mieszkańców; w Hiszpanii było to 0,94; we Włoszech - 0,45.
Wielka Brytania
Skutki pandemii po pół roku: 303,1 tys. zakażonych; 41,2 tys. zgonów
Na Wyspach Brytyjskich wychodzenie z pierwszej fali zachorowań trwało dłużej niż w innych krajach Europy Zachodniej, mimo że pierwszy przypadek koronawirusa zanotowano tam w tym samym okresie, co w Niemczech, Włoszech i Hiszpanii – 31 stycznia.
Brytyjski wykres dziennych zakażeń, z regularnymi spadkami i wzrostami, pokazuje jednak szczyt zachorowań: trwał cały kwiecień mimo wprowadzonych 17 marca obostrzeń. Stopniowy spadek zachorowań rozłożył się w czasie. Z tego powodu Brytyjczycy mogli powiedzieć, że ustabilizowali epidemię dopiero na początku lipca i tak było też 1 sierpnia, czyli pół roku po wykryciu pierwszego przypadku koronawirusa.
Z tym że na COVID-19 zmarło w Wielkiej Brytanii najwięcej osób ze wszystkich krajów europejskich. Po pół roku epidemii zgonów było 41,2 tys.; obecnie jest 41,5 tys.
W szczycie epidemii w kwietniu zwiększono liczbę testów. 31 lipca było to już ponad 150 tys. dziennie, co daje 2,27 testu na 100 tys. mieszkańców.
Szwecja
Skutki pandemii po pół roku: 77 tys. zakażonych; 5,8 tys. zgonów
Podobnie jak niestandardowe było szwedzkie podejście do walki z koronawirusem, objawiające się m.in. brakiem ogólnokrajowego zamrożenia gospodarki, tak i nietypowy w porównaniu z innymi krajami jest wykres zakażeń w ciągu półrocza epidemii w Szwecji.
Pierwszy przypadek zanotowano tam 31 stycznia. Przez długi czas jednak liczba nowych zakażeń była niska. Dopiero na początku czerwca odnotowano znaczący wzrost zachorowań i ten szczyt trwał do końca miesiąca.
Pół roku po wybuchu epidemii, czyli w końcu lipca, statystyki zachorowań zmalały, raportowano 200-300 zakażeń - tak jak w końcu marca.
Szczyt zgonów na COVID-19 wystąpił w kwietniu, po pół roku epidemii było kilka przypadków zgonów dziennie.
Uniwersytet Oksfordzki podaje, że 31 lipca przeprowadzono 7,5 tys. testów, co daje 0,75 testu na tysiąc mieszkańców. Jednak ta jednostka ma ograniczone dane o liczbie wykonywanych w Szwecji testów. Szersze statystyki publikuje Szwedzka Agencja Zdrowia Publicznego (Folkhälsomyndigheten). Są prezentowane w systemie tygodniowym od 9. tygodnia (24 lutego – 1 marca).
Na wykresie widać, że liczba testów od marca rosła. W pierwszym sklasyfikowanym tygodniu wykonano 752 testy, a między 6 a 12 lipca – już 81 tys. W pół roku po wybuchu epidemii wykonywano ok. 59 tys. testów tygodniowo.
Rosja
Skutki pandemii po pół roku: 845 tys. zakażonych; 14 tys. zgonów; 646,5 tys. wyzdrowiało
W Federacji Rosyjskiej pierwsze zakażenie koronawirusem raportowano 31 stycznia, ale dopiero w końcu marca zaczęto stwierdzać ponad 200 chorych dziennie. Szczyt zachorowań notowano przez pierwszą połowę maja.
Obowiązywały już wtedy obostrzenia – 28 marca zamknięto m.in. restauracje, centra handlowe i duże parki. Wtedy też Władimir Putin ogłosił, że Rosjanie najpierw przez tydzień, a ostatecznie przez miesiąc nie pójdą do pracy. Mimo tego po pół roku – 31 lipca – wciąż było ponad 5 tys. nowych przypadków zakażenia dziennie, a zgonów od 150 do 200 dziennie.
Pod koniec marca w Rosji wykonywano 20 tys. testów dziennie. Do 12 czerwca liczba ta rosła, a potem wraz z mniejszą liczbą zakażeń – malała. Pół roku od wybuchu epidemii wykonywano 317 tys. testów dziennie, co daje 2,17 testu na tysiąc mieszkańców.
Stany Zjednoczone
Skutki pandemii po pół roku: 4,7 mln zakażonych; 157 tys. zgonów; 1,6 mln wyzdrowiało
W Stanach Zjednoczonych pierwszy przypadek zakażenia koronawirusem potwierdzono już 20 stycznia, ale szybki przyrost (aż do tysiąca zakażeń dziennie) zaczęto notować w drugiej połowie marca.
Niebezpieczne rozmiary epidemia zaczęła przybierać w kwietniu i maju, szczyt zachorowań przypadł niemal pół roku po wykryciu pierwszych zakażeń: na połowę lipca.
Wprowadzanie obostrzeń w USA leżało w kompetencjach władz stanowych, dlatego nie można wskazać jednej daty takiej decyzji. Jako pierwsze na wdrożenie rygorystycznych środków zdecydowały się władze Kalifornii, gdzie od 20 marca mieszkańcom nakazano zostać w domach i opuszczać je tylko w pilnych potrzebach.
Pierwsze sześć miesięcy epidemii w USA to także ciągły wzrost liczby wykonywanych testów. W szczytowym momencie, gdy notowano najwięcej przypadków dziennych zakażeń, Amerykanie testowali od 500 tys. do nawet 1,19 mln osób dziennie. 31 lipca, pół roku po wykryciu pierwszego przypadku, wykonano 936 tys. testów, co daje 2,83 testu na tysiąc mieszkańców. To najlepszy wskaźnik spośród analizowanych tu krajów.
Wyzwanie jesieni: diagnostyka
Analizując dane z powyższych wykresów, Marek Posobkiewicz zwraca uwagę, że kluczowe w prognozowaniu rozwoju epidemii w różnych krajach jest tempo wykształcania się odporności zbiorowej. "W przyszłości, gdy kilkadziesiąt procent społeczeństwa będzie już po kontakcie z wirusem, spadnie liczba potencjalnych wektorów i epidemia w naturalny sposób wygaśnie. Nie znaczy to, że ten wirus przestanie istnieć. Nadal będzie krążył w środowisku, tylko nie będzie już powodował tak dużej liczby zakażeń" – tłumaczy.
Były Główny Inspektor Sanitarny za największe wyzwanie zbliżającej się jesieni uważa szybką diagnostykę osób objawowych. "Żeby spośród wszystkich osób z infekcjami wyłapać jak najwięcej zakażonych wirusem SARS-CoV-2. Osoby objawowe, które gorączkują, kaszlą i kichają, stanowią największe źródło nowych zakażeń" – wyjaśnia Posobkiewicz.
Autor: Michał Istel / Źródło: Konkret24; zdjęcie: Shutterstock
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock