Bohater podcastu "Kalifat" aresztowany za oszustwo. "The New York Times" w ogniu krytyki

Budynek "The New York Times"Shutterstock

Jeden z bohaterów popularnego podcastu "Kalifat" autorstwa dziennikarki "The New York Times" miał oszukać dziennikarzy i zmyślić historię o swojej przestępczej działalności w Syrii. Na redakcję dziennika spadła fala krytyki za brak należytej weryfikacji źródeł.

Pokazujemy, co jest prawdą, a co fałszem
Weryfikujemy fake newsy, sprawdzamy dane, analizujemy informacje z sieci

Efekt potwierdzenia to tendencja wybierania tych informacji, które potwierdzają nasze wyobrażenia. Z szumu informacyjnego wybieramy treści, które nie zaburzają naszego utrwalonego sposobu pojmowania świata - tak Peter Klein, medioznawca z Uniwersytetu Kolumbii Brytyjskiej, analizuje w tekście opublikowanym w portalu The Conversation głośną sprawę dotyczącą podcastu "Caliphate" (pol. "Kalifat") publikowanego przez "The New York Times".

Zdaniem Kleina właśnie błąd poznawczy zwany efektem potwierdzenia leży u źródeł kłopotów, w jakie wpędziła nowojorski dziennik autorka podcastu. Chcąc odpowiedzieć na oczekiwania redakcji, przymykała oko na wątpliwości, które dotyczyły jednego z głównych bohaterów.

Laureatka Pulitzera i młody oszust

"Kalifat" to jeden z najbardziej znanych podcastów w Stanach Zjednoczonych. Jego autorką jest Rukmini Callimachi, dziennikarka pochodzenia rumuńskiego, która dołączyła do "The New York Times" w 2014 roku jako korespondentka zagraniczna zajmująca się tematyką Al Kaidy i ISIS. Podcast "Kalifat", opowiadający o okrucieństwie tzw. Państwa Islamskiego, dał Callimachi nominację do Nagrody Pulitzera, a redakcja "NYT" otrzymała za niego nagrodę Peabody.

Jednym z najważniejszych bohaterów podcastu jest Shehroze Chaudhry, używający imienia Abu Huzayfah. 25-letni Kanadyjczyk opowiadał o swojej przestępczej działalności w Syrii w ramach ISIS - m.in. o udziale w dwóch egzekucjach jeńców.

Wszystko wskazuje jednak na to, że krwawe opowieści Chaudhry'ego były kłamstwem. 25 września kanadyjska policja poinformowała o jego zatrzymaniu. Powołano się na przepisy kodeksu karnego dotyczące oszustw związanych z działalnością terrorystyczną. "Oszustwa mogą wywołać lęki w naszych społecznościach i tworzyć iluzję, że istnieje potencjalne zagrożenie dla Kanadyjczyków - napisała policja w oświadczeniu. Podkreśliła, że Shehroze Chaudhry wypowiadał się dla wielu mediów, "budząc obawy o bezpieczeństwo publiczne wśród Kanadyjczyków".

Wydane po aresztowaniu mężczyzny oświadczenie "NYT" było komentowane w mediach jako próba obrony autorów podcastu. "Niepewność co do historii Abu Huzayfah'a jest kluczowa dla każdego odcinka 'Kalifatu', który go prezentował" - napisano. Kilka dni później odstąpiono od tej narracji. Redakcja poinformowała, że rozpoczęła weryfikację relacji Abu Huzayfaha i sposobu, w jaki były one przedstawiane w podcaście.

Z kolei Rukmini Callimachi przekonywała, że działania redakcji "służą nam wszystkim, by dowiedzieć się wszystkiego o pełnej historii skomplikowanego przekazu Huzayfaha". Na Twitterze poparła wysiłki redakcji na rzecz zbadania relacji Kanadyjczyka.

"Dostarczała to, o co prosili szefowie"

"The New York Times" nie zamiótł sprawy pod dywan. W artykule opublikowanym 11 października Ben Smith, który dołączył do zespołu gazety w styczniu tego roku, szczegółowo opisał okoliczności realizacji podcastu "Kalifat". W jego artykule jest relacja Dereka Henry'ego Flooda, dziennikarza-freelancera działającego w Syrii, który na prośbę Callimachi poszukiwał śladów Abu Huzayfaha.

Dziennikarka poprosiła go o odwiedzenie targowisk w jednym z miast w północnej części Syrii. Flood miał szukać dowodów na zaangażowanie Abu Huzayfaha w działalność terrorystyczną. Flood tłumaczył dziennikarce "NYT", że dwa lata wcześniej ISIS została zmuszona do opuszczenia tego regionu. Ta jednak nie ustępowała. "Chciała tylko rzeczy, które ściśle współgrałyby z tym dzieciakiem w Kanadzie [i jego] dzikimi historiami" - opowiadał Flood w "The New York Times".

"Pan Flood nie wiedział o tym wtedy, ale był częścią szalonych wysiłków w 'The New York Times', aby uratować głośny projekt, który gazeta właśnie ogłosiła" - pisze Smith. Ujawnia, że sami wydawcy kwestionowali wiarygodność relacji mężczyzny przedstawiającego się jako terrorysta związany z ISIS. "Redakcja ostrzegała, że cała ta historia zdawała się zależeć od wiarygodności jednej postaci - Kanadyjczyka, którego wyraziste historie rozstrzeliwań i rozbryzgiwanej wszędzie ciepłej krwi były równie czarowne, co niepotwierdzone" - pisze Ben Smith.

Śladów kanadyjskiego dżihadysty poszukiwał nie tylko Derek Henry Flood, ale i inni współpracownicy "NYT" na Bliskim Wschodzie. Intensywnie pracowano także na miejscu, w Nowym Jorku. Malachy Browne, starszy producent działu Visual Investigations "NYT" (zajmuje się śledztwami opartymi na weryfikacji materiałów multimedialnych), potwierdził, że zdjęcie z telefonu Abu Huzayfah'a zostało zrobione w Syrii - ale nie, że mężczyzna tam był. Reporter "NYT" w Waszyngtonie Eric Schmitt rozmawiał z kolei z dwoma przedstawicielami amerykańskiej administracji, którzy mieli potwierdzić że Abu Huzayfah był członkiem ISIS. Smith opisuje jednak, że nie ustalono, czy swoje zapewnienia opierali na twardych dowodach.

Liczne znaki zapytania nie wstrzymały realizacji projektu. W jednym z dziesięciu odcinków "Kalifatu" autorzy odnieśli się do wątpliwości wokół wiarygodności opowieści Abu Huzayfah'a. "Prezentacja zawierała oczywiste, choć ukryte założenie: centralny bohater narracji nie wymyślił całej historii" - podsumowuje to Ben Smith. W swoim tekście podkreśla, że odpowiedzialności za błędy przy produkcji "Kalifatu" nie ponosi sama Rukmini Callimachi. "Dostarczała to, o co prosili najwyżsi rangą szefowie redakcji, przy ich wsparciu" - stwierdza.

Koledzy Callimachi zgłaszali wątpliwości co do jej pracy

"Historia opisana przez Callimachi okazała się karykaturą" - komentują na Facebooku autorzy polskiego bloga Islamista. Podkreślają, że sami dziennikarze "NYT" przyznają, że publikowali relacje Callimachi, bo były zgodne z tym, "co pragnęli usłyszeć". "Stronniczy, jednostronny, czarno-biały obraz muzułmanów 'klika się'. Bo ludzie lubią potwierdzać swoje lęki przed ukrytymi dżihadystami" - komentują autorzy na blogu Islamista.

We wspomnianym na początku tekstu artykule w The Conversation medioznawca prof. Peter Klein zwraca uwagę na mechanizmy współpracy dużych redakcji z działającymi lokalnie dziennikarzami-freelancerami.

Tak zwani fixerzy wykonują research, organizują pracę reportera lub służą jako tłumacze. Klein przekonuje, że lokalni dziennikarze często stają w obliczu większego zagrożenia i otrzymują niewielkie wynagrodzenie. Nie mają jednak większego wpływu na powstające prace dziennikarskie. Profesor przytacza głosy uczestników swojego badania relacji między zachodnimi dziennikarzami a fixerami. Wzięło w nim udział ponad 450 dziennikarzy z 71 krajów. Doświadczony fixer z Brazylii przyznał, że reporterzy zgłaszają się do niego ze z góry założonym pomysłem. "Mają pomysł, a moją rolą jest starać się dostać to, czego potrzebują" - twierdził.

Peter Klein przypomina współpracę Rukmini Callimachi z Karamem Shoumali, syryjskim dziennikarzem w biurze "The New York Times" w Stambule. Pracowali razem nad artykułem o zakładnikach ISIS. Jednym ze źródeł był Louai Abo Aljoud, który twierdził, że jest przetrzymywany przez ISIS i "nawiązał kontakt wzrokowy z amerykańskimi zakładnikami" przetrzymywanymi przez grupę bojowników w Aleppo. Shoumali zgłaszał wątpliwości co do wiarygodności źródła - zwracał uwagę na niekonsekwencje w relacji Aljouda. Callimachi miała zignorować te ostrzeżenia.

Kilku innych kolegów Callimachi również zgłaszało wątpliwości co do jakości jej pracy. Chris Chivers, dziennikarz "NYT" i wieloletni korespondent wojenny, nazwał podejście Callimachi do tematu ISIS sensacyjnym i niedokładnym. Pracę dziennikarską i profesjonalizm Callimachi kwestionowali też współpracownicy dziennika w Bagdadzie i Bejrucie.

Kolejny powód do krytyki "The New York Times"

W ostatnim roku amerykańskie media donosiły o wewnętrznych napięciach w redakcji "The New York Times". Jak przypomina "The Washington Post", publicysta Bari Weiss zrezygnował ze współpracy z gazetą i publicznie skarżył się, że był ofiarą "wrogiego środowiska pracy". Zrezygnował także James Bennet uważany za jednego z głównych pretendentów do objęcia stanowiska redaktora naczelnego po obecnym szefie Deanie Baquecie.

Z falą krytyki spotkał się flagowy projekt "NYT" - "1619 Project" "- poświęcony historii niewolnictwa w Stanach Zjednoczonych. Wątpliwości co do zawartych w nim ocen i sposobu przywoływania faktów historycznych zgłaszali naukowcy, politycy, a nawet jeden z publicystów "NYT".

Krytyka z powodu "Kalifatu" jest kolejnym ciosem dla redakcji. Jak napisał portal "The Guardian", podcast reporterki wpędził "NYT" w kryzys. Na stronie "Los Angeles Times" ukazał się komentarz pt. "'Kalifat' pozwolił słuchaczom usłyszeć, co chcieli usłyszeć o muzułmanach. A strach się sprzedaje". Jego autor ocenił, że redakcja "NYT", godząc się na to, co robiła autorka podcastu, na jednej szali położył zyski i wyścig o większą liczbę subskrybentów, a na drugiej dziennikarską uczciwość.

Na łamach "The Washington Post" dziennikarz i krytyk mediów Erik Wemple zasugerował zespołowi, który weryfikuje teraz podcast "Kalifat", by - oprócz wytknięcia błędów merytorycznych - zwrócił uwagę na "kwestię, która napędzała całe przedsięwzięcie: sensację". Wemple podkreślił, że przekształcenie takiego talentu jak Callimachi w gwiazdę dziennikarstwa multimedialnego było świetną strategią redakcji. Żywotność tej strategii jest jednak ograniczona pojawianiem się kolejnych tematów przykuwających uwagę opinii publicznej. "Jeśli ich nie będzie, całe przedsięwzięcie może spotkać bolesny upadek" - podsumował Wemple.

Autor: Krzysztof Jabłonowski / Źródło: Konkret24, The Conversation; Zdjęcie: Shutterstock

Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock

Pozostałe wiadomości

Osoby wypłacające pieniądze na poczcie, nawet stosunkowo niewielkie sumy, rzekomo muszą wypełniać deklaracje do urzędu skarbowego i określić przeznaczenie pieniędzy - piszą internauci w mediach społecznościowych. To nieprawda, nie ma takiego obowiązku.

Deklaracja do skarbówki przy wypłacie na poczcie? "Muszę kategorycznie zaprzeczyć"

Deklaracja do skarbówki przy wypłacie na poczcie? "Muszę kategorycznie zaprzeczyć"

Źródło:
Konkret24

"To takie ohydne", "to absolutnie nie pomaga zdławić tej historii" - to reakcje internautów na informację, że amerykańska agencja Associated Press usunęła ze swojej strony tekst na temat J.D. Vance'a. Był to fact-check dementujący pewną plotkę o kandydacie na republikańskiego wiceprezydenta. Skąd się wzięła? Wyjaśniamy.

Agencja AP usunęła tekst na temat J.D. Vance'a. O co chodzi

Agencja AP usunęła tekst na temat J.D. Vance'a. O co chodzi

Źródło:
Konkret24

"W tym tygodniu w Niemczech zakazana została litera C" - wpis z takim komunikatem niesie się w polskiej sieci. I wprowadza w błąd. Bo wcale nie chodzi o literę. Wyjaśniamy.

W Niemczech "zakazano litery C"? O jaki symbol chodzi

W Niemczech "zakazano litery C"? O jaki symbol chodzi

Źródło:
Konkret24

Aktorzy Mel Gibson i Mark Wahlberg oraz przedsiębiorca Elon Musk razem rzekomo mają stworzyć filmową inicjatywę antylewicową w ramach walki ze zjawiskiem woke - twierdzą użytkownicy mediów społecznościowych. Musk ma w to zainwestować miliard dolarów. Nie jest to jednak prawda. 

Musk, Gibson i Wahlberg zakładają studio filmowe antywoke? Aktorzy tłumaczą

Musk, Gibson i Wahlberg zakładają studio filmowe antywoke? Aktorzy tłumaczą

Źródło:
Konkret24

Według rozpowszechnianego w sieci przekazu prezydent Wołodymyr Zełenski potwierdził, że Polska przekaże Ukrainie swoje myśliwce F-16. To jednak przekłamanie wynikające z błędnej interpretacji posta prezydenta Ukrainy. Tłumaczymy, jak powstało.

Chcą "oddać Ukrainie nasze F-16"? Wyjaśniamy, skąd ten przekaz

Chcą "oddać Ukrainie nasze F-16"? Wyjaśniamy, skąd ten przekaz

Źródło:
Konkret24

Kilka dni po zamachu na Donalda Trumpa w sieci - także polskiej - zaczął krążyć przekaz, że w Stanach Zjednoczonych powstaje "armia weteranów". Mają oni "tłumić ewentualne niepokoje społeczne i zamieszki". Jako dowód rozpowszechniane jest wideo pokazujące rzekomą "armię". Tylko że przekaz jest fake newsem.

Po zamachu na Trumpa "formują armię weteranów"? Kogo widać na tym filmie

Po zamachu na Trumpa "formują armię weteranów"? Kogo widać na tym filmie

Źródło:
Konkret24

"Religia", "kolejna ideologia" - tak poseł PiS Piotr Kaleta przedstawiał problem dziury ozonowej. Sugerował, że został on wymyślony, a na dowód pytał ironicznie: "co się z nią stało?". Otóż dziura wciąż jest.

Poseł Kaleta: "co się stało z dziurą ozonową"? Odpowiadamy

Poseł Kaleta: "co się stało z dziurą ozonową"? Odpowiadamy

Źródło:
Konkret24

"Ale dać Polakowi to rozdawnictwo", "złodziejstwo" - to reakcje internautów na przekaz w sieci, jakoby "przeciętna ukraińska rodzina" miała dostawać 10 tysięcy złotych miesięcznie w ramach różnego rodzaju świadczeń. To fake news stworzony poprzez manipulację danymi.

10 tysięcy złotych miesięcznie dostaje "przeciętna ukraińska rodzina"? To manipulacja

10 tysięcy złotych miesięcznie dostaje "przeciętna ukraińska rodzina"? To manipulacja

Źródło:
Konkret24

"Brawo uśmiechnięta Polska", "Tusk przysłany przez Niemców wykończy Polskę" - piszą internauci, komentując upadłość Browaru Kościerzyna. Tylko że historia ta działa się za poprzedniego rządu. Wyjaśniamy.

Browar Kościerzyna upadł "po pół roku rządów Tuska"? Co to za historia

Browar Kościerzyna upadł "po pół roku rządów Tuska"? Co to za historia

Źródło:
Konkret24

Prokremlowska dezinformacja nie ustaje w podważaniu faktu, że Rosja stoi za zbombardowaniem szpitala dziecięcego w Kijowie. Wykorzystuje do tego stosowaną od początku wojny metodę: fałszywy fact-checking. Kolejną jego odsłoną jest nagranie, które ma być dowodem, że to Ukraińcy zainscenizowali sceny z lekarzem na gruzach szpitala.

"Koszmarny show" i sztuczna krew. Znowu fałszywy fact-checking

"Koszmarny show" i sztuczna krew. Znowu fałszywy fact-checking

Źródło:
Konkret24

Zdaniem Prawa i Sprawiedliwości po zmianie rządu nowe kierownictwo resortu obrony "zmarnowało szanse", które stworzyły podpisane przez ministra Mariusza Błaszczaka umowy na dostawy uzbrojenia. Z odpowiedzi MON dla Konkret24 wynika jednak, że tak nie jest. Każda z tych umów jest kontynuowana.

PiS pyta MON: "co z pięcioma umowami zbrojeniowymi"? Mamy odpowiedź

PiS pyta MON: "co z pięcioma umowami zbrojeniowymi"? Mamy odpowiedź

Źródło:
Konkret24

Według rozpowszechnianego w mediach społecznościowych przekazu w dwóch amerykańskich stanach Joe Biden otrzymał nominację i nie można już go skreślić z listy kandydatów na prezydenta. Tłumaczymy, że tak nie jest i dlaczego.

Nevada i Wisconsin: tam Bidena nie można już zmienić? Wyjaśniamy

Nevada i Wisconsin: tam Bidena nie można już zmienić? Wyjaśniamy

Źródło:
Konkret24

Według polityków Konfederacji przyjęta przez Parlament Europejski rezolucja zmusza Polskę i pozostałe państwa unijne do wspierania Ukrainy w wysokości co najmniej 0,25 proc. PKB rocznie. Ale rezolucja nie ma mocy prawnej i jest jedynie "formą pewnej woli politycznej". Wyjaśniamy.

Konfederacja: europarlament zmusza Polskę "do stałego finansowania Ukrainy". Nie zmusza

Konfederacja: europarlament zmusza Polskę "do stałego finansowania Ukrainy". Nie zmusza

Źródło:
Konkret24

"Za pieniądze podatników Mastalerek zakleił sobie ucho?" - ironizują internauci, komentując fotografię, na której widać szefa gabinetu prezydenta z opatrunkiem na uchu. W domyśle jest przekaz, że Marcin Mastalerek, goszcząc na konwencji republikanów w USA, w ten sposób pokazał solidarność z Donaldem Trumpem.

Mastalerek na konwencji w USA "zakleił sobie ucho"? Skąd to zdjęcie

Mastalerek na konwencji w USA "zakleił sobie ucho"? Skąd to zdjęcie

Źródło:
Konkret24

Na krążącym w mediach społecznościowych zdjęciu grupa kilkuletnich dzieci oraz ich nauczycielki stoją roześmiani na tle napisu "Kochamy Tuska". Internauci się oburzają, piszą o indoktrynacji dzieci w szkołach, porównują Polskę do Korei Północnej. Ale zdjęcie nie jest prawdziwe.

"Przedszkole na Jagodnie"? Te osoby nie istnieją, napis też

"Przedszkole na Jagodnie"? Te osoby nie istnieją, napis też

Źródło:
Konkret24

Niedługo po pożarze jednej z najpiękniejszych katedr na świecie w mediach społecznościowych zaczęła krążyć mapa Francji mająca przedstawiać, ile jest tam rzekomo "podpalonych, sprofanowanych, zdemolowanych" kościołów. Tylko że opis tej mapy wprowadza w błąd, a ona sama nie jest aktualna.

"Podpalone, sprofanowane, zdemolowane" kościoły? Ta mapa pokazuje co innego

"Podpalone, sprofanowane, zdemolowane" kościoły? Ta mapa pokazuje co innego

Źródło:
Konkret24

13 milionów, 20 milionów, a nawet 22 miliony złotych mieli rzekomo już otrzymać w ramach premii ministrowie i wiceministrowie obecnego rządu - taki przekaz rozsyłany jest w mediach społecznościowych. Powstał po artykule jednego z dzienników, którego informacje zostały jednak przeinaczone.

22 miliony złotych nagród dla ministrów i wiceministrów? Nie, "nie otrzymywali"

22 miliony złotych nagród dla ministrów i wiceministrów? Nie, "nie otrzymywali"

Źródło:
Konkret24

Według rozsyłanego w sieci przekazu dzięki liberalnemu prawo aborcyjnemu w Czechach przyrost naturalny jest dużo wyższy niż w Polsce. Jednak pomieszano różne dane i wskaźniki. A wiązanie prawa aborcyjnego z przyrostem naturalnym lub współczynnikiem dzietności jest błędem. Wyjaśniamy.

Prawo do aborcji a przyrost naturalny w Polsce i Czechach. Co się tu nie zgadza

Prawo do aborcji a przyrost naturalny w Polsce i Czechach. Co się tu nie zgadza

Źródło:
Konkret24

Politycy Konfederacji zarzucają premierowi złamanie konstytucji i domagają się postawienia Donalda Tuska przed Trybunałem Stanu. Chodzi o podpisanie porozumienia między Polską a Ukrainą. Konstytucjonaliści, z którymi konsultował się Konkret24, w większości nie dostrzegają w tym przypadku złamania prawa - choć mają uwagi.

Umowa rządowa czy międzynarodowa? Eksperci oceniają, co podpisał Tusk z Zełenskim

Umowa rządowa czy międzynarodowa? Eksperci oceniają, co podpisał Tusk z Zełenskim

Źródło:
Konkret24

"Muzeum Narodowe rozprawiło się również z Maryją", "zamiarem tej władzy jest usunięcie nie tylko krzyży" - piszą oburzeni internauci, komentując informację, jakoby z obrazu Jana Matejki wymazano postać Matki Boskiej. W tym rozpowszechnianym między innymi przez Roberta Bąkiewicza fake newsie nie zgadza się nic - z wyjątkiem nazwy muzeum.

Bąkiewicz: z obrazu Matejki usunięto Matkę Boską. To nieprawda

Bąkiewicz: z obrazu Matejki usunięto Matkę Boską. To nieprawda

Źródło:
Konkret24

Po wizycie niemieckiego kanclerza Olafa Scholza w Warszawie wrócił temat reparacji wojennych. Jednak w trwającej debacie publicznej politycy raz mówią o "reparacjach", innym razem o "odszkodowaniach". Oba terminy oznaczają jednak inne pieniądze i dla kogo innego. Wyjaśniamy.

Polska i Niemcy: reparacje vs odszkodowania. Co mylą politycy

Polska i Niemcy: reparacje vs odszkodowania. Co mylą politycy

Źródło:
Konkret24