"Demokracja to ułuda", "u nas też musi do tego dojść" - tak internauci komentują nagranie z Grecji, gdzie obywatele starli się z policją. Według popularnego przekazu protesty wywołała polityka rządu wobec Ukrainy. Tymczasem powód protestów był inny.
"W Grecji wybuchła wojna domowa!! Naród grecki nie chce trzeciej wojny światowej i chce zmienić politykę rządu wobec Ukrainy! 'Przestańmy wspierać Ukrainę'! Obywatele Grecji walczą z policją i wojskiem na ulicach. Ludzie próbowali wszystkiego, aby zmienić politykę wobec Ukrainy" - 13 marca przekonywał jeden z polskich użytkowników serwisu X (pisownia wszystkich postów oryginalna).
Dowodzić temu ma krótkie nagranie dołączone do wpisu. Widać na nim tłum ludzi zgromadzonych rogu ulicy tuż przy skwerze. Większość ucieka w panice, niektórzy się przewracają. W kadrze pojawiają się zamaskowani i zakapturzeni mężczyźni i policjanci w czarnych mundurach i hełmach. Słychać huk granatów dymnych oraz głośne okrzyki. Obraz nagrania jest niestabilny - osoba filmująca również ucieka wraz z tłumem. Post z nagraniem wyświetlono prawie 340 tys. razy.
To, co budzi wątpliwości w tym przekazie to fakt, iż na nagraniu nie widzimy żadnych transparentów lub innych wizualnych elementów, które wskazywałyby, że ludzie z nagrania protestowali przeciwko rządowej polityce wobec trwającej wojny w Ukrainie.
Mimo to niektórzy internauci popierali, rzekome antyukraińskie protesty w Grecji. "Brawo Grecja"; "Ludzie chcą normalności"; "I Europa nazywa to demokracją. Politycy wybrani przez lud nie idą za głosem ludu, lecz go zniewalają. Demokracja to ułuda" - komentowali.
Kolejni przekonywali, że w Polsce powinno dojść do podobnych protestów: "U nas też musi do tego dojść. Zdrajcy u władzy muszą być aresztowani na podstawie artykułu 117 kk, kto podżega do wojny napastniczej..."; "W Polsce powinno być tak samo, ale to idzie zgodnie z planem Great Reset. Mówili że to teorie spiskowe, ale jednak okazują się prawdą".
Część internautów nie uwierzyła w doniesienia o przyczynie protestów w Grecji. "Tyle że to nie prawda"; "Brednie, to nie ma nic wspólnego z Ukrainą"; "Wstawiasz filmik z przed 2 tygodni ws z wydarzeń z lutego i szerzysz jakas dezinformacje"; "Burdy i protesty to nie wojna domowa. Po co siejesz panikę kolego?" - pisali.
Sprawdziliśmy, więc skąd pochodzi to nagranie i co może przedstawiać.
Skąd jest to nagranie?
Nic nie wskazuje na to, że popularne nagranie dokumentuje protesty w Grecji przeciwko postawie tamtejszego rządu wobec Ukrainy. Najwcześniejsza wersja nagrania pojawiła się 1 marca na jednym z kont na TikToku. Towarzyszył jej opis w języku greckim: "28/02/2025 #Tempi Rzeczywistość!!!" (tłum. red.). Nie ma w nim żadnej wzmianki o Ukrainie.
Wspomniana w opisie Tempi to grecka miejscowość, w pobliżu której 28 lutego 2023 roku doszło do katastrofy kolejowej. W wyniku zderzenia pociągu pasażerskiego z pociągiem towarowym zginęło 57 osób, a 88 zostało poważnie rannych. Dwa lata później przyczyny wypadku ciągle pozostają niejasne. Według śledczych do wypadku doprowadziły m.in.: systematyczne zaniedbania na greckiej kolei, błąd ludzki, nieodpowiedni nadzór, chaotyczne procedury, brak koordynacji. Wyrażono też przekonanie, że do eksplozji i pożaru, które nastąpiły po kolizji, mogła przyczynić się nieokreślona substancja. Pojawiły się liczne spekulacje na temat rodzaju ładunku transportowanego przez pociąg towarowy. Większość ofiar zginęła wskutek zderzenia pociągów, kilka z nich - w wyniku pożaru. Ocaleni, a także eksperci zatrudnieni przez rodziny ofiar, obwiniają rząd o zaniedbania i oskarżają o tuszowanie przyczyn wypadku. Postępowanie sądowe w sprawie tragedii ma zakończyć się w tym roku.
Protesty i zamieszki nie dotyczyły polityki rządu wobec Ukrainy
28 marca 2025 roku, w drugą rocznicę katastrofy, na ulice Aten wyszło około 300 tysięcy osób. Protestujący nie tylko domagali się wyjaśnienia przyczyn wypadku, lecz także wyrażali swoje niezadowolenie z powodu rosnących cen i niepewności, z jakimi mierzą się Grecy. Doszło do starć niektórych protestujących z policją. O sytuacji w Atenach informowały tego dnia media całym świecie w tym portale BBC News, "The Guardian", "The New York Times", czy TVN24.
Do sytuacji z nagrania doszło przy placu Syntagma, tuż obok greckiego parlamentu w Atenach. Potwierdzają to zdjęcia Google Street View. Zgadza się wygląd zadrzewionego placu oraz biało-niebieski kiosk stojący na jego skraju. Na nagraniu widać też te same fasady budynków, które otaczają plac w centrum Aten.
Nie wiemy kiedy dokładnie powstało nagranie wykorzystane w popularnym przekazie. Wiemy za to, że 28 lutego w okolicy placu Syntagma gromadzili się protestujący niezadowoleni z dochodzeń w sprawie wypadku kolejowego. Potwierdzają to materiały prasowe zagranicznych redakcji. W materiale redakcji "The New York Times" o protestach najpierw widzimy ujęcie z lotu ptaka, ukazujące tłumy zgromadzone pod greckim parlamentem, rozlewające się na ulice otaczające plac Syntagma. Chwilę później widać ujęcie policjantów obrzucanych koktajlami Mołotowa. Działo się to na tym samym rogu placu, na którym nakręcono wideo z TikToka (widać tu ten sam biało-niebieski kiosk). W antenowym wejściu stacji BBC News 28 lutego pokazano ujęcie, na którym widzimy starcie policji z grupką protestujących na przeciwległym rogu placu Syntagma. To około 100 metrów od miejsca, w którym powstało nagranie z TikToka.
28 lutego m.in. redakcja TVN24 informowała o tym, że policja w Atenach użyła gazu łzawiącego i granatów hukowych. "Na ulicach odchodzących od placu Syntagma, w centrum greckiej stolicy, podpalono śmietniki i zdewastowano przystanki" - informowała.
Nie dotarliśmy do wiarygodnych doniesień prasowych, które potwierdzałyby, że w Grecji w ostatnim czasie doszło do społecznych protestów, wzywających tamtejszy rząd do zmiany polityki wobec Ukrainy.
Wcześniej przekaz o antyukraińskich protestach w Grecji krążył w języku angielskim i hiszpańskim. 13 marca zweryfikowały go redakcje fact-checkingowe LogicallyFacts i Newtral. Obie potwierdziły, że ostatnie protesty w Grecji nie były związane ze wsparciem dla Ukrainy.
Źródło: Konkret24
Źródło zdjęcia głównego: X.com