Przeciwnicy szczepień na COVID-19 przekonują ostatnio w internetowych dyskusjach, jakoby szczepionki były powodem większej liczby zawałów serca czy udarów. Nie ma na to jednak żadnych dowodów.
Lekarze ostrzegają przed ryzykiem poważnych powikłań po przejściu COVID-19, w tym udarów niedokrwiennych mózgu, zawałów serca czy cukrzycy. Ich wypowiedzi z ostatnich dni podchwycili sceptycy szczepień - i przekonują, że to właśnie szczepienia przeciw COVID-19 są winne poważnym powikłaniom zdrowotnym. Temat podsyciły twitterowe komentarze dwojga polityków znanych z rozpowszechniania fałszywych lub niepotwierdzonych teorii o szczepieniach i COVID-19. "Bardzo wzrosła liczba udarów, zatorów i nagłych zgonów młodych osób. Pfizer przyznał, że nie badał [szczepionki] pod kątem zapobiegania transmisji, więc po co było [szczepić]?!" - napisała na Twitterze 31 października posłanka Maria Kurowska z Solidarnej Polski. Jej wpis miał 1,6 tys. polubień, ponad 250 razy podano go dalej. A pod tweetem pisano np.: "Udary i zawały to efekt aplikowania nieprzetestowanego i wciąż eksperumentalnego, bo testy wciąż trwają, preparatu genetycznego"; "Ale nic się nie zapala, że te nadmiarowe zawały i udary to głównie zaszczepieni?" (pisownia postów oryginalna).
"Zobaczcie jacy obrzydliwcy, już teraz 30 proc. udarów więcej w dodatku wśród młodych ludzi, ludzie tracą odporność przez preparaty eksperymentalne mRNA, a oni dalej w to brną" - to z kolei opublikowany 30 października twitterowy komentarz prezydenta Siemianowic Śląskich Rafała Piecha, znanego przeciwnika szczepień na COVID-19, o którym już nie raz pisaliśmy w Konkret24. Jego tweeta polubiło 1,6 tys. internautów, a ponad 300 podało dalej.
Podobnych komentarzy fałszywie łączących zawały i udary ze szczepieniami na COVID-19 jest w sieci więcej. Ich autorzy często powtarzają znane i wyjaśniane już manipulacje czy fake newsy o szczepieniach - w tym wspomniane wyżej wprowadzające w błąd twierdzenie o badaniach prowadzonych przez firmę Pfizer czy o szczepionkach jako "preparatach eksperymentalnych".
Jednak lekarze nie mają wątpliwości i od miesięcy powtarzają: choroby układu krwionośnego są częstym powikłaniem po przejściu COVID-19. Decyzja o zaszczepieniu się przeciw tej chorobie zmniejsza prawdopodobieństwo ich wystąpienia.
Sceptycy szczepień i ich próby manipulacji
Łączenie szczepień przeciw COVID-19 ze zwiększonym ryzykiem chorób serca to powracający temat na antyszczepionkowych forach. Sceptycy szczepień nie podają jednak żadnych wiarygodnych dowodów na istnienie takiej zależności. Często używają zmyślonych lub zmanipulowanych argumentów, na przykład o obecności w szczepionkach trometaminy - leku dla pacjentów po zabiegach kardiologicznych. Substancja w tego typu preparatach nie powinna jednak niepokoić. Trometamina jest bowiem nie tylko lekiem, ale też powszechnie używanym buforem, którego funkcją jest utrzymanie stałego pH roztworu.
Ale sceptycy szczepień stale czytają raporty i analizują badania naukowe, próbując udowodnić rozmaite tezy o rzekomych zagrożeniach związanych ze szczepieniami. W ostatnich tygodniach nagłośniono analizę Departamentu Zdrowia Florydy, która wykazała zwiększone ryzyko zgonu związanego z chorobami serca w grupie mężczyzn w wieku 18-39 lat, którzy otrzymali szczepionki mRNA przeciw COVID-19. Wyjaśniając dezinformację narosłą wokół tej analizy, dziennikarze medycznego portalu Healthfeedback.org zwrócili uwagę na jej ograniczenia metodologiczne. "W znacznie większych badaniach stwierdzono, że korzyści ze stosowania szczepionek mRNA na COVID-19 nadal przewyższają ryzyko, nawet u osób z najwyższym ryzykiem wystąpienia poszczepiennego zapalenia mięśnia sercowego" - podkreślają dziennikarze Healthfeedback.org.
Nie ma dowodów naukowych na to, że przyjęcie szczepionki przeciwko wirusowi SARS-CoV-2 wywołuje zawały serca czy udary niedokrwienne mózgu, a wszystkie działania niepożądane szczepionek są uważnie badane. Różne analizy potwierdzają możliwość zaistnienia zapalenia mięśnia sercowego po przyjęciu szczepionki, są to jednak rzadkie przypadki - kilkanaście na milion podanych dawek.
Groźne natomiast mogą być skutki zakażenia się koronawirusem. "Niestety, COVID-19 pozostawia ślady w naszym organizmie. Jednym z najczęstszych powikłań są uszkodzenia serca, naczyń krwionośnych oraz powikłania neurologiczne" - komentował 29 października na Twitterze prof. Krzysztof Pyrć, wirusolog z Małopolskiego Centrum Biotechnologii Uniwersytetu Jagiellońskiego. Podkreślał, że o zagrożeniu donosiły badania, które pojawiały się już od początku 2020 roku. "Zakażenie prowadzi do zaburzeń działania naszego układu immunologicznego, ale wirus również bezpośrednio uszkadza te tkanki. Dodatkowo, zakażenie oznacza bardzo wysokie ryzyko zakrzepicy, co może potęgować uszkodzenia" - wyjaśniał ekspert.
Lekarze o udarach i zawałach serca
Próbując wykazać zależności między szczepieniami a chorobami układu krwionośnego, sceptycy szczepień wykorzystują głosy medyków w trwającej debacie o powikłaniach pocovidowych. Pod koniec października łódzkie pogotowie ratunkowe informowało o nawet 30-procentowych wzrostach liczby wyjazdów do pacjentów z tymi dolegliwościami, w zależności od miesiąca. - Jeśli chodzi o zawały mięśnia sercowego, to obniżenie wieku zapadalności obserwujemy od pieciu-ośmiu lat, natomiast liczba udarów w młodym wieku dla nas jest zaskoczeniem w tym roku - mówił 27 października w TVN24 Adam Stępka, rzecznik Wojewódzkiej Stacji Ratownictwa Medycznego w Łodzi. Z tym że opisana sytuacja dotyczyła jednego miasta, więc nie można z tego wyciągać ogólnych wniosków.
30 października w "Faktach po Faktach" w TVN24 dr Tomasz Karauda, specjalista chorób wewnętrznych, również wspominał o coraz częściej obserwowanych przez lekarzy przypadkach udarów mózgu, zawałów serca czy zatorowości - po przejściu COVID-19. "Widzimy pacjentów, którzy nawet łagodnie przechodzą [chorobę], a potem wracają z ciężkimi powikłaniami, które już wymagają leczenia w szpitalu" - mówił. I namawiał do szczepień - nie tylko na COVID-19, ale też inne choroby, na które jesteśmy narażeni w sezonie jesienno-zimowym. "Szczepimy się również po to, żeby zmniejszać ryzyko wystąpienia tych poważnych powikłań dla naszego zdrowia" - mówił dr Karauda. "Staramy się jako lekarze apelować, ostrzegać, że niefrasobliwość i machanie ręką na zagrożenie sprawiło, że straciliśmy tyle ludzi, którzy jeszcze mogliby z nami być" - podsumował.
Dane nie potwierdzają, że w Polsce przybyło hospitalizacji związanych z udarami niedokrwiennymi mózgu. Na rządowym portalu eZdrowie są miesięczne statystyki hospitalizacji związanych z udarem mózgu od stycznia 2019 do czerwca 2022 roku.
I tak: od stycznia do czerwca tego roku odnotowano 44 962 hospitalizacje związane z udarami - więcej niż w pierwszym półroczu 2020 i 2021 roku, ale mniej niż w pierwszym półroczu 2019 roku. Z tym że że restrykcje w czasie pandemii, w tym ograniczony dostęp do szpitali, mogły wpłynąć na liczbę hospitalizacji w tym okresie. Dostępne na stronach NFZ miesięczne statystyki o liczbie hospitalizacji związanych z chorobami układu krążenia pokazują wręcz spadki wraz z kolejnymi miesiącami pandemii.
Wzrostu liczby udarów i zawałów nie widać w statystykach
W rozmowie z Konkret24 kardiolog dr Michał Chudzik podkreśla, że wzrostu liczby udarów czy zawałów nie widać w statystykach Narodowego Funduszu Zdrowia. - Nie zapominajmy jednak, że w tych samych statystykach jako przyczynę olbrzymiej liczby zgonów w trakcie pandemii wskazywano COVID-19. To jest dodatkowa liczba osób, które umierały w wyniku powikłań po COVID-19 - takich jak udar czy zawał serca - zauważa lekarz. Chudzik dodaje, że w Polsce brakuje obiektywnej statystyki powikłań pocovidowych. - Oceniając jednak stan zdrowia Polaków, zwracamy uwagę na rozmaite powikłania pocovidowe, jak zwiększenie liczby chorujących na nadciśnienie tętnicze, cukrzycę, zaburzenia lipidowe - opowiada. W niektórych przypadkach nie ma pewności, że dolegliwość pacjenta jest powikłaniem po przejściu COVID-19. - Stuprocentowej pewności nie ma. Wiemy jednak, jak działa wirus. Wkracza do organizmu przez białko, które reguluje ciśnienie tętnicze i również na tej podstawie możemy mówić, że choroby układu krwionośnego to w dużej części powikłania pocovidowe - podsumowuje dr Chudzik.
Lekarz nie zgadza się z tezami łączącymi szczepienia na COVID-19 z powikłaniami. - Mam to szczęście w nieszczęściu, że jestem praktykiem, nie teoretykiem - mówi Chudzik i zaczyna opowiadać o ok. 3,5 tys. pacjentów z COVID-19, którzy zgłosili się do niego podczas dwóch i pół roku pandemii. - W tym samym czasie przyjąłem trzech pacjentów z niepokojącymi objawami po przyjęciu szczepionki. U żadnego z nich nie stwierdziłem, że dolegliwość była właśnie konsekwencją przyjęcia szczepionki - stwierdza. Zaznacza, że to wycinkowe dane, ale potwierdzają je światowe statystyki, które pokazują, że ryzyko powikłań jest po przyjęciu szczepionki kilkanaście razy mniejsze niż po infekcji COVID-19.
Źródło: Konkret24
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock/Twitter