Karol Nawrocki i Sławomir Mentzen walczą o podobnego wyborcę, więc sięgają po podobne metody: niekoniecznie etyczne, ale pragmatyczne. Kandydaci PiS i Konfederacji głoszą tezy o Ukraińcach bez pokrycia w faktach i wzbudzają negatywne emocje - tym samym powielając działania rosyjskiej propagandy.
Wiadomo było, że w trwającej kampanii wyborczej temat wojny za wschodnią granicą, pomocy Ukrainie i uchodźcom ukraińskim będzie jednym z kluczowych, lecz w ostatnich dniach przekazy niektórych kandydatów stają się coraz bardziej radykalne. O tym, że przebywający w Polsce Ukraińcy powiększają jeszcze problem kolejek do lekarzy - z którym kolejne rządy od lat nie potrafią sobie poradzić - wypowiadali się ostatnio dwaj kandydaci: Sławomir Mentzen z Konfederacji i Karol Nawrocki popierany przez Prawo i Sprawiedliwość.
"Polak w Polsce, żeby się leczyć u lekarza, to musi płacić składkę zdrowotną, a Ukrainiec nie musi. Przyjeżdżają z Ukrainy do Polski, rejestrują się do lekarza, wydłużają nam kolejki, mają potem jeszcze leki refundowane i wracają do siebie" - mówił Sławomir Mentzen na konwencji w Bełchatowie 22 lutego. "Turystykę medyczną sobie zorganizowali za nasze pieniądze" - dodał.
Trzy dni później na konferencji prasowej w Kłobucku Karol Nawrocki został zapytany, jak odnosi się do takich wypowiedzi Mentzena. "Rzeczywiście mam takie sygnały, że obywatele, którzy przybyli tutaj z Ukrainy, sprawiają problemy w kolejkach do szpitali i do przychodni. Jestem zdania, że Ukraińcom nie powinno się żyć w Polsce lepiej niż Polakom" - stwierdził kandydat PiS.
Ukraińcy i kolejki do lekarzy - znany antyukraiński przekaz
Te wypowiedzi kandydatów PiS i Konfederacji powielają antyukraińskie przekazy, które zaczęły krążyć w polskim internecie niedługo po rozpoczęciu pełnoskalowej inwazji Rosji na Ukrainę 24 lutego 2022 roku, gdy uchodźcy z Ukrainy setkami tysięcy osiedlali się w Polsce. Już w marcu 2022 roku rozpowszechniano w polskich mediach społecznościowych narrację, jakoby w jednym ze szpitali miano przyjmować "tylko Ukraińców i z wypadków" - dementowaliśmy to w Konkret24. Krążył też np. nieprawdziwy przekaz, że polskie dzieci miały być wyrzucane ze szpitali onkologicznych, by zrobić miejsce dla dzieci z Ukrainy - na co nie było żadnych dowodów (weryfikował to m.in. Demagog).
W Konkret24 weryfikowaliśmy przekaz o rzekomo "ciężkiej sytuacji na oddziałach pediatrycznych we wrocławskich szpitalach", której powodem mają być dzieci z Ukrainy. Dementowaliśmy również słowa Sławomira Mentzena, który już w 2022 roku opowiadał, że Ukrainiec miał skorzystać z państwowej refundacji i zapłacił mniej za świadczenie medyczne, niż przyjmowany później Polak. W radiowym wywiadzie Mentzen przytoczył tę historię jako przykład działania rządu polskiego "faworyzującego Ukraińców względem Polaków". Pytany przez Konkret24 o wiarygodne źródło tego przekazu, odpowiedział tylko: "Niestety nie wiem, o jakiej przychodni mówił znajomy, z którym rozmawiałem".
Celem narracji łączącej uchodźców z Ukrainy z problemami polskiej służby zdrowia (czyli że to oni są jej winni) jest wzmacnianie wśród Polaków negatywnego nastawienia do Ukraińców - co jest realizacją zamierzeń rosyjskiej propagandy. Kreml od początku wojny gra bowiem na pogłębianie podziałów między Ukraińcami i Polakami.
W grudniu 2023 roku, czyli jeszcze za rządów Zjednoczonej Prawicy, Ministerstwo Zdrowia dementowało publiczne wypowiedzi i przekazy w internecie, jakoby Ukraińcy byli faworyzowani w kolejkach na zabiegi refundowane z NFZ. "Uprawnienia pacjentów z Ukrainy, objętych ustawą o pomocy, a także objętych ubezpieczeniem zdrowotnym na ogólnych zasadach, podlegają dokładnie tym samym ograniczeniom co uprawnienia ubezpieczonych obywateli Polski. Wynikają one z regulacji określających tzw. koszyk świadczeń gwarantowanych. Nie ma mowy o lepszym traktowaniu obywateli Ukrainy" - oświadczył resort w odpowiedzi na pytania redakcji Demagog.org.
Ministerstwo Zdrowia: narracja ze szkodą dla wszystkich
Jak jest teraz? Rzecznik Ministerstwa Zdrowia Jakub Gołąb dementuje doniesienia o turystyce medycznej z Ukrainy. "Te dane, które mamy - po konsultacjach, które też prowadziłem z Narodowym z Funduszem Zdrowia - nie potwierdzają tej tezy, że jest to turystyka medyczna. To po prostu osoby, które uciekły z terenów objętych wojną i korzystają z pomocy, z opieki zdrowotnej" - wyjaśnił rzecznik w rozmowie z Radomirem Czarneckim z redakcji "Czarno na białym" TVN24.
Jak zauważył, mogą się zdarzyć przypadki, że ktoś cynicznie wykorzystuje system, ale na podstawie danych nic podobnego nie można potwierdzić. "Sugerowanie takiego podejścia, że to jest właśnie turystyka medyczna, że to są osoby, które w jakiś sposób pasożytują na systemie - (...) to jest krzywdzące i to jest narracja, powiedziałbym, że kremlowska. Nie wiem, czy świadomie, ale chcę wierzyć, że nieświadomie - ale [jest] powtarzana przez niektóre środowiska polityczne. Myślę, że ze szkodą dla wszystkich. Przede wszystkim dla interesów Polski" - ocenia rzecznik resortu zdrowia.
Natomiast co do sugestii, jakoby Ukraińcy byli traktowani w polskich placówkach zdrowia jakoś specjalnie, w odpowiedzi rzecznika czytamy: "Osoby uprawnione na podstawie ustawy o pomocy obywatelom Ukrainy w związku z konfliktem zbrojnym na terytorium tego państwa, korzystają ze świadczeń zdrowotnych, w tym leków, na takich zasadach co uprawnieni obywatele Polski, tak więc nie mają pierwszeństwa w kolejkach ani innych dodatkowych przywilejów. Ponadto nie mają uprawnienia do korzystania z: leczenia uzdrowiskowego i rehabilitacji uzdrowiskowej".
O komentarz na temat wypowiedzi Nawrockiego i Mentzena o Ukraińcach poprosiliśmy też Narodowy Fundusz Zdrowia oraz Naczelną Izbę Lekarską. Ta druga odpisała, że "nie posiada wiarygodnych danych statystycznych na temat skali tych zjawisk, by móc się merytorycznie odnieść", a NFZ do publikacji tekstu nie odpowiedział.
"Z poziomu marketingu politycznego to jest wysoce pragmatyczne. Niekoniecznie etyczne"
Eksperci od marketingu politycznego, z którymi rozmawiał Konkret24, podkreślają jednak, że w takim przekazie właśnie nie chodzi o fakty i dane - tego typu tezy z założenia mają być nieweryfikowalne.
"Ani Karol Nawrocki, ani Sławomir Mentzen nie mówią dokładnie, gdzie, kiedy i ilu Ukraińców zajęło kolejki. Gdyby podali liczby i miejsca, naraziliby się na weryfikację własnych słów, a tak to dzielą się wrażeniem lub - cytuję za Nawrockim - 'sygnałami'" - wyjaśnia w odpowiedzi na pytania Konkret24 dr Milena Drzewiecka, psycholog społeczna i polityczna z Uniwersytetu SWPS. "Z poziomu marketingu politycznego to jest wysoce pragmatyczne. Niekoniecznie etyczne, ale pragmatyczne" - dodaje.
Podobnie wypowiedzi Nawrockiego i Mentzena o Ukraińcach odbiera dr Mirosław Oczkoś, specjalista ds. wizerunku i marketingu politycznego. - To jest absolutnie niesprawdzalne, a w dodatku niemoralne - ale bywa skuteczne. Widocznie badania wewnętrzne pokazują, że to daje efekt - stwierdza. - Bo przecież żeby to sprawdzić, musiałby ktoś stać między recepcją a drzwiami gabinetu i podsłuchiwać, czy akurat nie wpychają się Ukraińcy. To tak samo jak z fake newsem, że Polska ma wysłać żołnierzy do Ukrainy. Nikt z rządu o tym nie powiedział, ale oskarża się o to premiera i Rafała Trzaskowskiego, więc oni muszą zaprzeczać czemuś, czego nie ma. A Ukraińcy nie mają jak zaprzeczyć, no bo kto z nich miałby zaprzeczyć? - tłumaczy.
Po czym dodaje: - Czyli to jest takie kłamstwo, które jest prawdopodobne - taki wyższy rodzaj kłamstwa. Bo przecież jak się ktoś uprze, to jednego Ukraińca czy Ukrainkę gdzieś tam znajdzie. I na to właśnie stawiają oba sztaby, choć Sławomir Mentzen i Konfederacja robią to dłużej, mają to wpisane w program od wielu lat, mówili to już po wybuchu wojny. Natomiast Karol Nawrocki robi, co może, bo jego sztab nie ma pomysłu, jak wystrugać tego polityka. A to są tematy, które są gdzieś mu bliskie, bo widać, że mówi to bez problemu - ocenia dr Mirosław Oczkoś.
Doktor Milena Drzewiecka wyjaśnia, że takie działania są próbą narzucenia tematu i pokazania siebie lub swojego programu jako rozwiązania prawdziwego lub wymyślonego problemu. I tłumaczy:
W obliczu niekoniecznie wydajnej służby zdrowia ograniczony dostęp do lekarzy to w Polsce realny problem. Z kolei wskazanie Ukraińców jako źródła tego problemu działa na wyobraźnię. I nie wymaga analizy zawiłego sposobu finansowania NFZ etc. Oto rodzaj myślenia suflowany wyborcy: jest problem (nie możesz dostać się do lekarza), są winni (uchodźcy z Ukrainy) i jest rozwiązanie (zagłosuj na X). Może nie jest to w pełni zgodne z faktami, ale w kampanii emocje wyprzedzają fakty.
"Elektoraty PiS i Konfederacji wydają się szczególnie podatne na opozycję: swój-obcy. A że Karol Nawrocki i Sławomir Mentzen walczą o podobnego konserwatywnego wyborcę, nic dziwnego, że sięgają po podobne metody. Operują strachem i przedstawiają swoją kandydaturę jako rozwiązania problemu" - dodaje ekspertka.
W kontekście operowania strachem dr Mirosław Oczkoś zauważa, że właśnie takie przekazy budują niechęć do jakiejś grupy. - Sytuacje, o których mówią Mentzen i Nawrocki w tej chwili, powodują zwiększanie się antyukraińskich postaw i poglądów. To widać również po badaniach - mówi.
Rzeczywiście badanie przeprowadzone przez Centrum Badania Opinii Społecznej (CBOS) na początku 2025 roku wykazało, że stosunek Polaków do Ukraińców pogorszył się w porównaniu z 2024 rokiem. W styczniu tego roku więcej ankietowanych zadeklarowało negatywny stosunek do obywateli Ukrainy (38 proc.) niż pozytywny (30 proc.). Rok wcześniej proporcje były odwrotne: 40 proc. respondentów deklarowało pozytywny stosunek do Ukraińców, a 30 proc. negatywny.
Źródło: Konkret24
Źródło zdjęcia głównego: L. Muszyński/PAP, M. Zubrzycki/PAP