Nasze projekty ustaw "utknęły w zamrażarce sejmowej" - skarży się europosłanka Konfederacji Ewa Zajączkowska-Hernik. Zajrzeliśmy więc do owej słynnej zamrażarki i okazuje się, że polityczka Konfederacji nie ma racji.
Co jakiś czas do publicznego dyskursu wraca zarzut opozycji, że marszałek Sejmu Szymon Hołownia blokuje rozpatrywanie projektów ustaw, mimo że obiecał zlikwidować tak zwaną sejmową zamrażarkę. Ostatnio mówiła o tym europosłanka Konfederacji Ewa Zajączkowska-Hernik, gdy 30 października była gościem Radia Zet. W odpowiedzi na zarzut słuchacza, że "Konfederacja nie składa wolnościowych projektów", odparła: "My składamy projekty. Problem polega na tym, że nasze projekty są umieszczane w zamrażarce. (...) Jeden z naszych flagowych projektów - kwota wolna czy dobrowolny ZUS dla przedsiębiorców - te projekty utknęły w zamrażarce sejmowej. Ale ostatnio, jakiś czas temu, widziałam nawet listę projektów, które złożyliśmy i było kilkanaście, więc czekamy cały czas na procedowanie".
Przypomnijmy: gdy Szymon Hołownia objął funkcję marszałka Sejmu, oznajmił m.in., że "z gabinetu marszałka z hukiem wyjedzie zamrażarka". Potem niejednokrotnie podkreślał, że w jego gabinecie nie ma na nią miejsca.
Jak więc jest po roku rządów Donalda Tuska?. Czy rzeczywiście sejmowa zamrażarka została zlikwidowana?
Sejmowa zamrażarka: co to jest
Zaznaczmy: "sejmowa zamrażarka" to nie jest ani termin prawny, ani oficjalna nazwa, tylko potoczne określenie dotyczące procesu legislacyjnego w Sejmie - a konkretnie: działań marszałka Sejmu. By zrozumieć, o co chodzi, trzeba znać początek procesu legislacyjnego.
Otóż: projekty ustaw - poselskie, rządowe czy prezydenckie - wraz z uzasadnieniem najpierw trafiają do marszałka Sejmu. Zgodnie z regulaminem Sejmu może on skierować projekt do analizy do Biura Legislacyjnego i Biura Analiz Sejmowych lub do konsultacji, np. organizacji pozarządowych. Po otrzymaniu tych analiz i wyników konsultacji marszałek Sejmu może także zwrócić wnioskodawcy projekt, jeśli uzasadnienie nie spełnia wymogów formalnych.
Wysłanie projektu do analiz lub konsultacji wstrzymuje rozpatrywanie tych projektów - do momentu otrzymania zamówionych analiz. Dlatego to od marszałka Sejmu zależy, kiedy projekt zostanie skierowany do pierwszego czytania na posiedzeniu Sejmu lub w komisjach sejmowych. Do momentu, aż nie zostanie tam skierowany, czyli nie zostanie mu nadany numer druku sejmowego, posłowie nie mogą zacząć prac nad projektem - i wtedy mówi się, że czeka on w zamrażarce. Gdy projekt ma już nadany numer druku i jest już procedowany w komisji sejmowej, a nawet przez nią głosowany, nie można już raczej mówić, że jest w sejmowej zamrażarce, ponieważ trwają już nad nim prace.
W Konkret24 wyjaśnialiśmy, że w regulaminie Sejmu nie określono terminu, w jakim marszałek Sejmu powinien skierować projekt ustawy do pierwszego czytania. W teorii może więc trzymać projekty w zamrażarce aż do końca kadencji, kiedy to ulegną dyskontynuacji. Dzieje się tak również dlatego, że w regulaminie izby nie ma zapisów, które pozwalałyby na wpływanie na decyzje marszałka. Składając projekt ustawy, wnioskodawca nie wie, kiedy i czy w ogóle marszałek zdecyduje o rozpoczęciu merytorycznych prac na nim.
Projekty Konfederacji w zamrażarce
Z wykazu opublikowanego na sejmowej stronie wynika, że projektów ustaw, którym do 4 listopada nie nadano numeru druku, jest 56. Konfederacja samodzielnie złożyła ich osiem: - cztery zostały uznane za wycofane z uwagi na to, że nie popiera ich wystarczająca liczba posłów; - trzy projekty zostały złożone w lipcu i sierpniu, ale dopiero po kilku miesiącach - 17 października - Konfederacja uzupełniła uzasadnienia proponowanych zmian, o co zwrócił się marszałek Sejmu; - jeden projekt, wniesiony 18 października, został skierowany do zaopiniowania.
Wraz z innymi klubami Konfederacja złożyła jeszcze dwa projekty: z Kukiz'15 - projekt nowelizacji ustawy o zmianie ustawy o podatku od spadków i darowizn oraz niektórych innych ustaw; z Kukiz'15 i PiS - projekt ustawy o zmianie ustawy o ochronie zwierząt. Jednak ten pierwszy został złożony niedawno, 9 września, i został skierowany do zaopiniowania. Natomiast co do drugiego, dopiero 24 października wpłynęło uzupełnienie uzasadnienia, o co zwrócił się marszałek Sejmu.
Ewa Zajączkowska-Hernik jako umieszczony w zamrażarce wskazała projekt dotyczący podniesienia kwoty wolnej od podatku dla wszystkich do co najmniej 60 tys. zł. Złożono go 26 lipca, lecz dopiero 17 października został przez Konfederację uzupełniony. Tak więc wszystkie projekty ustaw Konfederacji, które czekają na nadanie numeru druku, zostały albo wycofane, albo dopiero po kilku miesiącach uzupełnione przez wnioskodawców, albo złożono je całkiem niedawno.
Sprawdziliśmy też, co się stało z projektami ustaw złożonymi przez Konfederację, którym został już nadany numer druku (czyli coś w ich sprawie się już zadziało). Jest w ich w sumie sześć. Wszystkie z wyjątkiem jednego, który jest już po pierwszym czytaniu, na to pierwsze czytanie czekają. Najdalej - od lipca.
Przykładowo: projekt dotyczący wprowadzenia kwoty wolnej w wysokości 100 tys. zł w zakresie opodatkowania zysków kapitałowych został złożony przez Konfederację 29 sierpnia. Został mu nadany numer druku i po miesiącu - 1 października projekt skierowano do czytania na pierwszym posiedzeniu Sejmu. Natomiast projekt o dobrowolnej składce ZUS dla przedsiębiorców został złożony 30 sierpnia. Szybko, po dwóch tygodniach - 13 września został skierowany do pierwszego czytania w Komisji Polityki Społecznej i Rodziny. Trzy projekty zostały złożone pod koniec lipca i sierpnia. Najstarszy - złożony w połowie czerwca projekt zmian w Kodeksie pracy dotyczący wydłużenia urlopów macierzyńskich jest już po pierwszym czytaniu.
Największa zamrażarka? Za czasów marszałek Elżbiety Witek
Poprzedni marszałkowie Sejmu trzymali w zamrażarce sejmowej od kilkudziesięciu do nawet kilkuset projektów, nie nadając im numerów druków. Elżbieta Witek - marszałek w czasie ostatniej kadencji PiS - w lutym 2021 publicznie tłumaczyła się z obszerności jej zamrażarki, bo w tamtym czasie na nadanie numeru druku czekało około stu projektów ustaw. "Tych projektów jest naprawdę dużo, w związku z tym one są procedowane nie tylko w kolejności, ale także w aktualności. W związku z tym, jeżeli przyjdzie na to czas, będzie nadany numer druku i będzie to projekt procedowany" - mówiła.
Porównanie wielkości sejmowych zamrażarek poprzednich marszałków jest możliwe od stycznia 2012, kiedy to marszałek Ewa Kopacz zdecydowała, że na stronach internetowych będzie wykaz projektów ustaw, którym nie nadano numeru druku.
I tak: na koniec VII kadencji Sejmu (2011-2015), a więc po drugiej kadencji rządów koalicji PO-PSL, w sejmowej zamrażarce widniało 165 projektów bez numeru druku, z tym że 59 z nich zostało wycofanych przez wnioskodawców.
Na koniec VIII kadencji Sejmu (2015-2019), a więc po pierwszej kadencji rządów Zjednoczonej Prawicy, w zamrażarce widniało 66 projektów bez numeru druku, z tym że 13 z nich zostało wycofanych przez wnioskodawców.
A na koniec ostatniej IX kadencji Sejmu (2019-2023), czyli po drugiej kadencji rządów Zjednoczonej Prawicy, w zamrażarce czekały aż 302 projekty bez numeru druku, w tym tylko 8 zostało wycofanych przez wnioskodawców.
Dane o nierozpatrzonych projektach, zgłoszonych przez opozycyjne kluby, potwierdzają krytyczne opinie konstytucjonalistów o zbyt rozbudowanej roli marszałka Sejmu w procesie ustawodawczym. Regulaminowe przepisy, jak pisał w 2012 roku dr hab. Grzegorz Koksanowicz z Wydziału Prawa i Administracji UMCS w Lublinie, tworzą "sytuację, w której opozycja pozbawiona jest wpływu na decyzję jednoosobowego organu kierowniczego Sejmu o rozpoczęciu merytorycznych prac nad projektem ustawy". Jego zdaniem "aktualne normy regulaminowe nadmiernie ograniczają rolę klubów stojących w opozycji do rządowej większości".
Źródło: Konkret24
Źródło zdjęcia głównego: Radek Pietruszka/PAP