Rzecznik PiS o lex Obajtek: w Anglii i Niemczech funkcjonują takie przepisy. Ekspert: tak, ale w całkowicie odmiennej kulturze prawa

Źródło:
Konkret24
Bochenek o "lex Obajtek": bliźniacze rozwiązania są w Europie Zachodniej
Bochenek o "lex Obajtek": bliźniacze rozwiązania są w Europie ZachodniejTVN24
wideo 2/4
Bochenek o "lex Obajtek": bliźniacze rozwiązania są w Europie ZachodniejTVN24

Rafał Bochenek przekonuje, że nowe przepisy prawa handlowego nie były przygotowane w kontekście fuzji Orlenu i Lotosu, by chronić władze tych spółek za ewentualne niekorzystne decyzje. Ponadto są wzorowane na rozwiązaniach niemieckich i z XVIII-wiecznej Anglii. Prawnik mówi, że taki "przeszczep" jest nieuzasadniony i błędny.

We wtorek 17 stycznia "Gazeta Wyborcza" poinformowała, że przed zakończeniem fuzji Orlenu z Lotosem i odsprzedażą części majątku Lotosu znowelizowano polski Kodeks spółek handlowych (KSH) tak, aby członkowie władz spółek nie ponosili odpowiedzialności za błędne decyzje. Dodatkowo w tworzeniu nowego prawa brali udział członkowie rady nadzorczej Orlenu. Ponieważ ustawa dotyczy właśnie zarządów spółek i rad nadzorczych spółek takich jak PKN Orlen, zaczęto mówić o niej "lex Obajtek". Na pytanie o to, "czy mogło być tak, że prawo było pisane pod konkretną inwestycję", odpowiadał tego samego dnia w Sejmie rzecznik Prawa i Sprawiedliwości Rafał Bochenek.

"To są mechanizmy, które w polskim parlamencie są raczej nieznane. Z tymi mechanizmami mamy do czynienia na forum Unii Europejskiej. I to właśnie w Unii Europejskiej prawo jest bardzo często pisane pod dyktando konkretnych środowisk, grup politycznych czy lobbystów. To tam jest ten problem" - odpowiedział rzecznik. Dopytany o tę kwestię dodał:

Te przepisy, które zostały wprowadzone do polskiego porządku prawnego, są wzorowane na tych, które już od wielu, wielu lat funkcjonują w wielu krajach zachodniej Europy, w krajach anglosaskich. W Wielkiej Brytanii już od XVIII wieku mamy tego typu rozwiązania. W 2005 roku bodajże w Niemczech w jednym z artykułów dotyczącym kodeksu czy spółki akcyjnej jest zapis bardzo podobny, bliźniaczy do tego, który jest w naszym, polskim kodeksie.

Zapytaliśmy prawników, specjalistów prawa handlowego, czy rzeczywiście podobne rozwiązania funkcjonują w krajach zachodnich i czy można porównywać je do tych wprowadzonych w Polsce.

Usunięcie i dodanie punktu w przepisie o odpowiedzialności

Polskie zmiany dotyczą art. 483 Kodeksu spółek handlowych mówiącego o odpowiedzialności członków zarządów i rad nadzorczych za działanie na szkodę spółki. W pierwszym paragrafie tego artykułu zapisano: "Członek zarządu, rady nadzorczej oraz likwidator odpowiada wobec spółki za szkodę wyrządzoną działaniem lub zaniechaniem sprzecznym z prawem lub postanowieniami statutu spółki, chyba że nie ponosi winy". W nowelizacji z lutego 2022 usunięto paragraf drugi, który mówił o tym, że wymienieni członkowie spółki przy wykonywaniu swoich obowiązków powinni "dołożyć staranności wynikającej z zawodowego charakteru swojej działalności". Ten paragraf przeniesiono z artykułu 483 do artykułu 377, do części mówiącej już tylko o prawach i obowiązkach zarządu, a nie o jego odpowiedzialności. Główna i najszerzej komentowana zmiana dotyczy jednak dodania paragrafu trzeciego, w którym zapisano:

Członek zarządu, rady nadzorczej oraz likwidator nie narusza obowiązku dołożenia staranności wynikającej z zawodowego charakteru swojej działalności, jeżeli postępując w sposób lojalny wobec spółki, działa w granicach uzasadnionego ryzyka gospodarczego, w tym na podstawie informacji, analiz i opinii, które powinny być w danych okolicznościach uwzględnione przy dokonywaniu starannej oceny.

Oznacza to, że jeśli członek zarządu lub rady nadzorczej spółki wykaże, że działał w sposób lojalny wobec niej, a dodatkowo "na podstawie informacji, analiz i opinii", to może uniknąć odpowiedzialności za swoje decyzje biznesowe, które mogły zaszkodzić firmie.

Jak tłumaczy na swojej stronie Ministerstwo Aktywów Państwowych, dzięki tej zmianie chciano wprowadzić do polskich przepisów zasadę biznesowej oceny sytuacji (z ang. business judgement rule). "Oznacza przede wszystkim możliwość wyłączenia odpowiedzialności za szkodę wyrządzoną spółce wskutek decyzji jej organów, które po fakcie okazały się błędne, o ile podejmowane były w granicach uzasadnionego ryzyka biznesowego, w oparciu o adekwatne do okoliczności informacje" - wyjaśnia resort.

Również w informacji ministerstwa pojawił się argument, iż "podobne do powyższego rozwiązania znaleźć można w kodeksach lub ustawach wielu państw, w tym w Austrii, Chorwacji, Czechach, Hiszpanii, Niemczech, Portugalii, Słowacji czy Rumunii".

"Ta nowela wywołuje zrozumiałe i bardzo poważne zaniepokojenie"

Profesor dr hab. Michał Romanowski, specjalista prawa handlowego i prawa spółek oraz współautor wielu wcześniejszych zmian Kodeksu spółek handlowych, przekonuje jednak w rozmowie z Konkret24, że koncepcja business judgement rule była już wcześniej obecna w polskim prawie. - Wywodzono ją wprost ze standardu należytej staranności profesjonalnej, czyli tego, co było zapisane w paragrafie drugim usuniętym przez nowelizację ksh z przepisu o odpowiedzialności - mówi. - Ta koncepcja była w prawie polskim co najmniej od Kodeksu handlowego z 1934 roku, czyli prawie 100 lat. Dlatego nie można mówić, że coś nowego zostało wprowadzone do prawa polskiego, co było nieobecne wcześniej. Kluczowe jest jednak, że nie było to ujęte tak kazuistyczne z odwołaniem do informacji, analiz i opinii - dodaje.

Zdaniem prawnika wyrzucenie punktu mówiącego o konieczności dołożenia należytej staranności przez menadżera z przepisu o odpowiedzialności i zastąpienie go punktem o "postępowaniu w sposób lojalny wobec spółki (...) na podstawie informacji, analiz i opinii" budzi największe wątpliwości. - Jeżeli tę należytą staranność menadżera wyrzuca się z przepisu o odpowiedzialności, a do tego przepisu wrzuca się coś, co się nazywa business judgement rule i tak się ją formułuje, jak się ją formułuje, czyli wskazuje się, że menadżer nie ponosi odpowiedzialności, jeżeli działał na podstawie informacji, analiz i opinii, i to wszystko dzieje się w najbliższym sąsiedztwie sprzedaży przez Orlen udziałów w Rafinerii Gdańskiej, to prowadzi to do wniosków, że tu dochodzi do rozmycia odpowiedzialności, w praktyce oznacza brak odpowiedzialności - mówi. - Ta nowela KSH wywołuje zatem zrozumiałe i bardzo poważne zaniepokojenie - dodaje.

Prof. Romanowski obawia się, że na podstawie nowych przepisów może "zwyciężyć koncepcja rozumienia zasady business judgement rule w prawie polskim jako domniemania braku odpowiedzialności zarządców i menedżerów z powołaniem się na informacje, analizy i opinie od doradców". - W toku wykładni prawa otwiera to furtkę do interpretowania, że jeżeli członek zarządu zamówi, jak to mówi nowelizacja, informacje, analizy i opinie od doradców i podejmie decyzje na podstawie takich informacji, analiz i opinii, w tym bezkrytycznie, to będzie mógł korzystać z domniemania, że działał starannie. Beneficjentem takiego rozwiązania, jak dowodzi obserwacja rzeczywistości, mogą być przede wszystkim członkowie zarządu i rad nadzorczych spółek z udziałem Skarbu Państwa, które stać i które z pewnością będą tworzyć 'papierologię' w celu uzyskania efektu 'odpowiedzialności anonimowej', czyli rozmycia odpowiedzialności - zauważa ekspert.

"Nie jest prawdą, że to jest wzorzec stosowany w innych krajach"

Profesora Michała Romanowskiego zapytaliśmy również, czy prawdą jest, że polskie zmiany są wzorowane na tych, które od wielu lat występują w porządkach prawnych państw zachodnich, w tym XVIII-wiecznej Anglii czy współczesnych Niemiec.

- Rzeczywiście koncepcja business judgement rule jest obecna od wielu lat w licznych systemach prawa spółek. Ma ona różne źródła. Oryginalnie jest to koncepcja wypracowana w orzecznictwie sądów amerykańskich, ale powstała w zupełnie innych warunkach dochodzenia roszczeń. Rozwiązanie amerykańskie jest pochodną całkowicie odmiennie zbudowanej konstrukcji odpowiedzialności cywilnej i karnej, inaczej działającego rynku ubezpieczeń menedżerskich oraz metodą dochodzenia roszczeń przez akcjonariuszy. Dodatkowo w Stanach Zjednoczonych ta koncepcja nie jest skodyfikowana - odpowiada prawnik. - Jakiekolwiek porównania dotyczące rozwiązań przyjmowanych w XVIII-wiecznej Anglii wymagają konfrontowania ich z warunkami panującymi w XVIII wieku i w wieku XXI. Nie wymaga chyba komentarza, że przenoszenie wprost konstrukcji z XVIII wieku na wyzwania wieku XXI jest głęboko nieuzasadnione, a merytorycznie błędne - dodaje.

Nie jest prawdą, że to jest wzorzec stosowany w innych krajach i to jest prosty przeszczep. To jest jak z przeszczepem narządu: nie każdy dawca może dać swój organ biorcy. W prawie jest dokładnie tak samo.

W Niemczech "nie ma mowy o bezkarności dla członków zarządu"

Ekspert dodaje, że "to samo dotyczy porównania z rozwiązaniami przyjętym w Niemczech". Tłumaczy, że zapis, o którym rzecznik PiS mówi jako o "bliźniaczym do tego, który jest w naszym polskim kodeksie" to paragraf 93 pkt 1 niemieckiej ustawy o spółkach akcyjnych, który brzmi następująco: "Członkowie zarządu winni w prowadzeniu swych spraw zachować należytą staranność i sumienność rozważnego i sumiennego zarządcy. Nie uważa się, że doszło do naruszenia obowiązku, jeżeli przy podejmowaniu decyzji gospodarczej członek zarządu mógł racjonalnie założyć, że działa na korzyść spółki na podstawie odpowiednich informacji".

Na ten sam artykuł wskazuje adwokat Adriana Grau, specjalistka ds. prawa spółek z kancelarii Grau Rechtsanwalte w Hamburgu. Prawniczka w analizie dla Konkret24 podkreśla jednak, że nowelizacja niemieckiej ustawy o spółkach akcyjnych z 2005 roku nie doprowadziła do zmniejszenia odpowiedzialności członków zarządu, ale wręcz do jej zaostrzenia. "Reforma ułatwiła mniejszościowym akcjonariuszom dochodzenie roszczeń z odpowiedzialności cywilnej wobec zarządów spółek akcyjnych. Jednocześnie ustawodawca chciał zapobiec bezprawnemu nadużywaniu tego nowo ustanowionego prawa i ustawowo umocował stosowaną przez orzecznictwo zasadę biznesowej oceny, czyli możliwość podejmowania decyzji biznesowych przez zarząd w określonych ramach prawnych bez odpowiedzialności. Nie wydaje mi się, aby zmiany w polskiej ustawie jednocześnie zaostrzały odpowiedzialność zarządu, tak jak to było w przypadku zmian wprowadzonych w Niemczech. Zasadniczo jest to uregulowanie podobne do art. 483 § 3 KSH" - pisze Adriana Grau.

"Ta regulacja dotyczy w prawie niemieckim wyłącznie decyzji biznesowych, a nie naruszania przez zarząd prawa i statutu, czyli nie ma tutaj mowy o bezkarności dla członków zarządu" - tłumaczy prawniczka. "Członkowie zarządu są zobowiązani do przestrzegania prawa i działania zgodnie ze statutem spółki. Przy decyzjach naruszających te kwestie nie ma możliwości ograniczenia odpowiedzialności, nawet jeśli podjęte one zostały z myślą o dobro finansowe spółki. Niemiecki ustawodawca wyraźnie nadmienił w uzasadnieniu do ustawy, że regulacja ta nie ma za zadanie być tak zwaną 'bezpieczną przystanią' dla decyzji zarządu naruszających prawo i statut" - dodaje.

Adriana Grau podsumowuje, że "w Niemczech odpowiedzialność organów jest daleko posunięta, dlatego członkowie zarządów niemieckich spółek prawie bez wyjątków podejmują się pełnienia funkcji wyłącznie, jeśli zapewnione jest wystarczające ubezpieczenie D&O (Directors & Officers, ubezpieczenie odpowiedzialności cywilnej członków zarządu i innych kierowniczych osób w spółkach kapitałowych - red.) i procesy z odpowiedzialności cywilnej członków zarządu i członków rad nadzorczych są w Niemczech na porządku dziennym".

Na jeszcze inne różnice między polskimi a niemieckimi przepisami zwraca uwagę prof. Romanowski. - W niemieckiej ustawie nie ma odwołania do żadnych informacji, analiz i opinii, na które można powoływać się według polskich przepisów. Jest natomiast mowa o standardzie należytej staranności, który został usunięty z polskiego przepisu o odpowiedzialności - podkreśla prawnik. - Podsumowując, przywoływane jako przykłady rozwiązania w Stanach Zjednoczonych i Niemczech są całkowicie inne, ponieważ wiążą one bezpośrednio doktrynę sądową business judgement rule z koncepcją zawodowej odpowiedzialności menedżera, nie są tak kazuistycznie ujęte w prawie spółek oraz funkcjonują w całkowicie odmiennej kulturze prawa i w warunkach niezależnej prokuratury i sądownictwa od władzy wykonawczej. W Polsce mamy, to co mamy - kończy prawnik.

Autorka/Autor:Michał Istel

Źródło: Konkret24

Pozostałe wiadomości

Podczas gdy południowo-zachodnia Polska zmaga się z katastrofalnymi powodziami, wschodnio-centralna część kraju odnotowuje susze. Jednak wątpiących w ocieplenie klimatu nawet to nie przekonuje, że właśnie doświadczamy jego skutków. Eksperci tłumaczą, dlaczego przeciwne zjawiska występują jednocześnie. I przestrzegają, że tak już będzie.

Powódź i susza jednocześnie? "Nienormalność staje się nową normalnością"

Powódź i susza jednocześnie? "Nienormalność staje się nową normalnością"

Źródło:
Konkret24

Ukraiński pięściarz Ołeksandr Usyk, który został zatrzymany na krakowskim lotnisku, miał przemycać 20 kg kokainy - przekazują użytkownicy mediów społecznościowych. Rzekomo postawiono mu też zarzut prania brudnych pieniędzy. To wszystko nieprawda. Fałszywą narrację o Ukraińcu podgrzewana aparat rosyjskiej dezinformacji.

Usyk w kajdankach i "20 kg kokainy". Dezinformacja ze Wschodu

Usyk w kajdankach i "20 kg kokainy". Dezinformacja ze Wschodu

Źródło:
Konkret24; europosport.pl

Według posła Marcina Romanowskiego z Suwerennej Polski można "zmienić przeznaczenie" środków otrzymanych z Krajowego Planu Odbudowy i wydać je na odbudowę terenów dotkniętych powodzią. "Tusk jest w stanie to załatwić" - stwierdził ironicznie polityk. Czy to rzeczywiście byłoby możliwe? Eksperci mają wątpliwości. Pokazują inne opcje.

Środki z KPO skierować na pomoc powodzianom? "Odpowiedź nie jest prosta"

Środki z KPO skierować na pomoc powodzianom? "Odpowiedź nie jest prosta"

Źródło:
Konkret24

W okolicach Nysy leśniczy miał rzekomo uratować przed falą powodziową dwóch nastolatków. Dowodem na to miało być nagranie, które jednak nie ma nic wspólnego z sytuacją powodziową w południowej Polsce. Przestrzegamy przed tym przekazem i wyjaśniamy, co przedstawia.

"Okolice Nysy"? To fala powodziowa nie u nas

"Okolice Nysy"? To fala powodziowa nie u nas

Źródło:
Konkret24

"Właśnie po to Fundusz Sprawiedliwości wspierał ochotnicze straże pożarne", "dzięki moim decyzjom Fundusz sfinansował sprzęt dla strażaków" - tak politycy Suwerennej Polski podkreślają swój udział w finansowaniu ochotniczych straży pożarnych, które niosą pomoc powodzianom. Tylko że opozycja wprowadza opinię publiczną w błąd, jednocześnie próbując przykryć rzeczywiste zarzuty dotyczące nieprawidłowości w Funduszu Sprawiedliwości. Wyjaśniamy.

Strażacy pomagają, bo "zadbał o to Fundusz Sprawiedliwości"? To manipulacja

Strażacy pomagają, bo "zadbał o to Fundusz Sprawiedliwości"? To manipulacja

Źródło:
Konkret24

Według Mariusza Błaszczaka żołnierzy "wprowadzono do tego całego procesu ochrony ludności dopiero w sobotę właśnie po południu", czyli "zdecydowanie zbyt późno". Jednak członkowie Wojsk Obrony Terytorialnej zostali postawieni w stan gotowości dużo wcześniej. A MON dementuje informacje Błaszczaka.

Błaszczak: "żołnierzy wprowadzono dopiero w sobotę". Dementi MON

Błaszczak: "żołnierzy wprowadzono dopiero w sobotę". Dementi MON

Źródło:
Konkret24

Młody kierowca wjechał samochodem w wezbraną powodzią rzekę w Kłodzku i zginął - taki przekaz rozsyłają internauci w mediach społecznościowych. Rzekomym dowodem jest nagranie z tej sytuacji. Jednak nie jest to Polska, a zdarzenie nie skończyło się tragicznie. Przestrzegamy przez rozpowszechnianiem nieprawdziwych informacji tworzonych na bazie starych filmów, które w czasie obecnej powodzi są znowu publikowane.

"Sytuacja tragiczna, chłopak zginął"? Uwaga na fałsz o Kłodzku

"Sytuacja tragiczna, chłopak zginął"? Uwaga na fałsz o Kłodzku

Źródło:
Konkret24

Budowa suchego zbiornika Racibórz Dolny trwała siedem lat i kosztowała dwa miliardy złotych. Opozycja twierdzi: "zbiornik Racibórz mógł powstać dlatego, że do władzy przyszedł PiS" - i wprowadza w błąd opinię publiczną. Przypominamy, jak przebiegała ta budowa.

Zbiornik Racibórz Dolny "wybudowany przez PiS"? Jak było z tą inwestycją

Zbiornik Racibórz Dolny "wybudowany przez PiS"? Jak było z tą inwestycją

Źródło:
Konkret24

Po ulewnych deszczach woda zalewa kolejne miejscowości i miasta na południu Polski - w województwie dolnośląskim, opolskim i śląskim. W mediach społecznościowych krążą nagrania, które mają pokazywać aktualną sytuację w regionie. Część z nich wprowadza w błąd i nie ma nic wspólnego z trwającą powodzią. Zweryfikowaliśmy trzy popularne przekazy.

"To nie jest Wrocław i most Piaskowy". Uwaga na fałszywe przekazy o powodzi na południu Polski

"To nie jest Wrocław i most Piaskowy". Uwaga na fałszywe przekazy o powodzi na południu Polski

Źródło:
Konkret24

Po ogłoszeniu projektu budżetu na 2025 rok podniosły się głosy oburzenia, że rząd Donalda Tuska dał jeszcze więcej pieniędzy Kancelarii Prezydenta, Krajowej Radzie Sądownictwa czy Trybunałowi Konstytucyjnemu. Premier i minister finansów tłumaczą, że to tak zwane budżetowe "święte krowy". O które instytucje chodzi i jak rosły ich budżety w ostatnich latach? Wyjaśniamy.

Budżety "świętych krów". Jak rosły?

Budżety "świętych krów". Jak rosły?

Źródło:
Konkret24

Skąd się wzięła opowieść o uleczeniu salcesonem pewnej wegetarianki przez księdza Michała O.? Jego obrońca twierdzi teraz, że to "totalnie bzdurna historia". A my sięgnęliśmy do książki, którą napisał sam egzorcysta.

Salceson i egzorcyzmy. "Totalnie bzdurna historia"? Oto słowa księdza

Salceson i egzorcyzmy. "Totalnie bzdurna historia"? Oto słowa księdza

Źródło:
Konkret24

Według posła Janusza Kowalskiego po odrzuceniu przez PKW sprawozdania komitetu wyborczego PiS będzie można "w sposób skuteczny windykować członków PKW z własnych majątków za straty związane z tą decyzją". Czyli że za straty finansowe partii mieliby odpowiadać osobiście członkowie PKW. Prawnicy, pytani o taką możliwość, nie mają złudzeń.

Kowalski chce "windykować Ryszarda Kalisza do ostatniej złotówki". To możliwe?

Kowalski chce "windykować Ryszarda Kalisza do ostatniej złotówki". To możliwe?

Źródło:
Konkret24

Podczas gdy w szkołach podstawowych ruszył rozszerzony program szczepień przeciw wirusowi HPV, w mediach społecznościowych rozkręca się dezinformacja na temat ich skuteczności. Według jednego z przekazów szczepienia na HPV w Australii wcale nie przyniosły skutku. Tłumaczymy, na czym polega manipulacja przy cytowaniu tych danych - i nie tylko.

Po szczepieniach na HPV "liczba zachorowań nie zmalała"? Manipulacja na danych

Po szczepieniach na HPV "liczba zachorowań nie zmalała"? Manipulacja na danych

Źródło:
Konkret24

Poseł PiS Marek Suski na mazowieckich dożynkach rozprawiał o "pomysłach obecnej władzy", a jako przykład podał "podręcznik do pierwszej klasy, gdzie dzieciom tłumaczy się, co to jest LGBT, lesbijki, geje i tak dalej". MEN wyjaśnia, że to "dezinformacja ze strony PiS" i że wciąż obowiązują podręczniki zatwierdzone przez poprzedni rząd. Wypowiedź posła Suskiego to powielanie fałszywego przekazu z mediów społecznościowych.

Suski opowiada o "podręczniku do pierwszej klasy". Co poseł mógł zobaczyć

Suski opowiada o "podręczniku do pierwszej klasy". Co poseł mógł zobaczyć

Źródło:
Konkret24

Szczepienie, którego miało nie być. Strzykawka bez igły. Film mający to pokazywać, jest rozsyłany znowu w sieci jako dowód, że Kamala Harris wcale nie przyjęła szczepionki na koronawirusa. Nagranie jest prawdziwe, ale towarzyszący mu przekaz to fake news.

Kamala Harris, szczepienie i "oszustwo na światową skalę"? Tajemnica strzykawki

Kamala Harris, szczepienie i "oszustwo na światową skalę"? Tajemnica strzykawki

Źródło:
Konkret24

Posłowie opozycji alarmują, że Donald Tusk "szykuje totalną cenzurę w sieci", przygotowując ustawę o specjalnych uprawnieniach dla szefa ABW. Rzeczywiście, miałby on otrzymać możliwość usuwania niektórych przekazów z internetu. Wyjaśniamy, skąd pomysł tego prawa i o co w nim chodzi.

Uprawnienia ABW to "totalna cenzura"? Co zmieni nowa ustawa

Uprawnienia ABW to "totalna cenzura"? Co zmieni nowa ustawa

Źródło:
Konkret24

Ponad dwadzieścia fałszywych bądź wprowadzających w błąd wypowiedzi padło podczas debaty telewizyjnej kandydatów na prezydenta Stanów Zjednoczonych Kamali Harris i Donalda Trumpa. Więcej nieprawd wypowiadał były prezydent, ale i kandydatka demokratów nie zawsze wyrażała się precyzyjnie. Przedstawiamy fact-checking wybranych fragmentów tego pojedynku.

Debata Harris-Trump. W pojedynku na fałszywe tezy wygrany jest pewny

Debata Harris-Trump. W pojedynku na fałszywe tezy wygrany jest pewny

Źródło:
Konkret24, CNN, PolitiFact, AP, New York Times

Komentarze o "wychudzonym", "zmaltretowanym psychicznie" księdzu Michale O. podbijają emocjonalnie tezę polityków PiS i Suwerennej Polski, jakoby duchowny został niewinnie aresztowany. Opozycja podaje dwa "dowody" na takie twierdzenie - oba są manipulacją.

PiS o Funduszu Sprawiedliwości: zasady takie same, ksiądz siedzi za "zły statut". Dwie nieprawdy

PiS o Funduszu Sprawiedliwości: zasady takie same, ksiądz siedzi za "zły statut". Dwie nieprawdy

Źródło:
Konkre24

"Mam zamiar zrobić niezłą awanturę" - zapowiedział na swoim profilu poseł klubu Konfederacji Roman Fritz na początku września. Chodzi mu o dwa przedmioty w szkole podstawowej: "Kultura i historia Niemiec" oraz "Historia i kultura Ukrainy". Według niego są obowiązkowe. To nieprawda. Wyjaśniamy, skąd się wzięły na liście.

Poseł chce "zrobić niezłą awanturę" o dwa przedmioty. I manipuluje

Poseł chce "zrobić niezłą awanturę" o dwa przedmioty. I manipuluje

Źródło:
Konkret24

Seria wpisów w serwisie X wywołała dyskusję o tym, że Donald Tusk i jego rząd zatrzymują inwestycję w Centralny Port Komunikacyjny, by skorzystały na tym Niemcy. Niemiecki przewoźnik towarowy ogłosił bowiem rozbudowę portu cargo we Frankfurcie nad Menem. Wyjaśniamy, dlaczego tej inwestycji i budowy CPK nie należy porównywać.

"Niemieckie CPK" we Frankfurcie. Fałsz i manipulacja o inwestycji Lufthansy

"Niemieckie CPK" we Frankfurcie. Fałsz i manipulacja o inwestycji Lufthansy

Źródło:
Konkret24

Popularność w sieci zdobył film pokazujący, jakoby - według komentarzy internautów - aktywista klimatyczny zablokował autem rolnikowi wjazd na farmę, więc ten usunął samochód za pomocą wózka widłowego. Zdarzenie nie miało jednak związku z aktywistami klimatycznymi, a nagranie jest sprzed trzech lat, nie pochodzi z Polski.

Aktywista klimatyczny zablokował rolnikowi wjazd na farmę? Co to za nagranie

Aktywista klimatyczny zablokował rolnikowi wjazd na farmę? Co to za nagranie

Źródło:
Konkret24

"Prawda zwyciężyła", "ostateczny dowód na zbrodnie globalistów" - tak internauci komentują doniesienia o rzekomym wyroku Sądu Najwyższego Stanów Zjednoczonych, który miał uznać, że szczepionki na COVID-19 nie są szczepionkami. Nie pierwszy raz ten przekaz jest rozpowszechniany w sieci. Jest nieprawdziwy.

Szczepionki na COVID-19 "nie są szczepionkami"? Sąd w USA tak nie stwierdził

Szczepionki na COVID-19 "nie są szczepionkami"? Sąd w USA tak nie stwierdził

Źródło:
Konkret24

- Nie dotykaliśmy publicznych pieniędzy - oświadczyła ministra edukacji Barbara Nowacka, odpowiadając na pytanie o finansowanie Campusu Polska Przyszłości w 2023 roku. Jak jednak sprawdziliśmy, zarówno w tamtym, jak i w tym roku samorządy wspierały finansowo organizację Campusu. W 2024 roku zapłaciły w sumie ponad 840 tysięcy złotych.

Campus Polska. "Ani złotówki pieniędzy publicznych"? Sprawdziliśmy

Campus Polska. "Ani złotówki pieniędzy publicznych"? Sprawdziliśmy

Źródło:
Konkret24

Prezydencki minister Marcin Mastalerek, podkreślając osiągnięcia Andrzeja Dudy jako prezydenta, przypomniał, że Duda jest "jedynym prezydentem od wielu lat, który zwiększył swoje kompetencje". To prawda. Mastalerek nie wyjaśnił jednak, dzięki czemu te zmiany były możliwe i jak naruszają prawo. Przypominamy więc.

"Prezydent, który zwiększył swoje kompetencje". Oto jak bardzo

"Prezydent, który zwiększył swoje kompetencje". Oto jak bardzo

Źródło:
Konkret24

W ramach zbiórki na PiS partia zebrała już ponad cztery miliony złotych, a jej politycy chwalą się w sieci dokonanymi przelewami. Były prezes Orlenu, a teraz europoseł PiS Daniel Obajtek deklaruje, że może wpłacać nawet więcej, niż prosił Jarosław Kaczyński. Na jego przykładzie tłumaczymy, ile rzeczywiście posłowie PiS mogą przelać na konto partii.

Obajtek: mogę wpłacić na PiS "więcej niż 5 tysięcy złotych". Może?

Obajtek: mogę wpłacić na PiS "więcej niż 5 tysięcy złotych". Może?

Źródło:
Konkret24