"W Polsce już działa podziemna partyzantka"? Jak akt dywersji rozgrywa rosyjska i białoruska propaganda

Źródło:
Konkret24
Donald Tusk przedstawił ustalenia dotyczące incydentów
Donald Tusk przedstawił ustalenia dotyczące incydentówTVN24
wideo 2/10
Donald Tusk przedstawił ustalenia dotyczące incydentówTVN24

Akty dywersji w Polsce błyskawicznie stały się narzędziem propagandy w Rosji i Białorusi. Obie machiny tworzą własne przekazy wokół wydarzeń w naszym kraju, by realizować wewnętrzne cele polityczne. Sprawdziliśmy z ekspertem, jak to robią i po co.

Z ustaleń polskich służb wynika, że za aktami dywersji stało "dwóch obywateli Ukrainy działających i współpracujących od dłuższego czasu z rosyjskimi służbami" - 18 listopada przekazał w Sejmie premier Donald Tusk. Chodzi o dwa incydenty na trasie kolejowej Warszawa-Lublin, prowadzącej dalej do granicy polsko-ukraińskiej. W okolicy wsi Mika (m. Życzyn, pow. garwoliński, Mazowieckie) późnym wieczorem 15 listopada 2025 roku wysadzono fragment toru kolejowego. W pobliżu Puław - około 30 km dalej - umieszczono na torach obejmę, która mogła wykoleić skład.

Czytaj więcej: Sabotaż na kolei. Co wiemy do tej pory

Niemal od początku, gdy opinia publiczna dowiedziała się o obu zdarzeniach, wśród hipotez znajdowała się taka, że jednym z potencjalnych zleceniodawców aktu dywersji były rosyjskie służby. Machina propagandowa Kremla zaczęła działać natychmiast - intensywnie tworząc i rozsiewając narracje, które mają przekonać odbiorców, że to nie Kreml stoi za sabotażem, lecz… może odpowiedzialna jest sama Polska. Także Mińsk próbuje wykorzystać sytuację w Polsce do realizacji wewnętrznych celów.

Przyjrzeliśmy się tym narracjom. Razem z ekspertem wyjaśniamy, czemu one służą.

Rosja. "Polscy partyzanci wykolejają pociągi". Wielość narracji ma swój cel

- Jeżeli chodzi o sprawę sabotażu na liniach kolejowych, rosyjskie media od początku prezentują to wydarzenie w ramach przygotowanych wcześniej schematów narracyjnych - mówi Konkret24 Filip Głowacz, ekspert od zagrożeń zewnętrznych z Naukowej i Akademickiej Sieci Komputerowej (NASK).

Zauważa, że 17 listopada, czyli dzień po pierwszych doniesieniach o akcie dywersji, rosyjskie media głównego nurtu ograniczały się do suchych komentarzy. - Przy czym konsekwentnie sugerowały, choć nie wprost, możliwą odpowiedzialność Ukrainy. Artykuły w takich serwisach jak Gazeta.ru czy TASS kończyły się wzmiankami o przypadkach rzekomych ukraińskich sabotażystów zatrzymanych w Europie lub o incydentach w Rumunii - zauważa analityk. - Nie padało otwarte oskarżenie, ale przekaz był konstruowany tak, by czytelnik sam wysnuł wniosek: skoro Ukraińcy dokonywali sabotaży gdzie indziej, być może odpowiadają i za nie - dodaje.

Za to w rosyjskich mediach społecznościowych pojawiły się kolejne narracje: że to działanie polskich służb, że to odwet Niemców za wysadzenie Nord Stream 2, oraz inne, lansowane przez znanych rosyjskich blogerów, takich jak Rybar czy Dwóch Majorów. - Ich telegramowe kanały mają zaskakująco duże zasięgi i pełnią istotną funkcję w ekosystemie informacyjnym Rosji - podkreśla Głowacz. I tak na kanale Dwóch Majorów czytamy, że "niemieccy dywersanci mszczą się za poparcie przez Polaków wysadzenia Nord Stream 2, nie ma co do tego wątpliwości". Jak dodano, sytuacja "to również doskonały przykład tego, jak za kilka lat będą szukać pretekstu do wojny z Rosją".

Telegramowy post sugerujący, że atak dywersji w Polsce to zemsta "niemieckich dywersantów" za wysadzenie Nord Stream 2 t.me

Jedna wielu narracji głosi, że za wybuchy na polskich torach odpowiada "podziemna partyzantka". Nie rozstrzyga, kto ma ją tworzyć, ale snuje potencjalne scenariusze, że mogą być to Polacy jak i Ukraińcy. "'Wygląda na to, że podziemni partyzanci działają już w Polsce' - uszkodzone są tory kolejowe prowadzące na Ukrainę" - głosi tytuł artykułu rosyjskojęzycznego serwisu Stolica S z 17 listopada. Najpierw krótko relacjonuje zdarzenie, przytacza komunikat policji i wypowiedź premiera Tuska. Na koniec cytuje telegramowy wpis jednego z rosyjskojęzycznych kanałów: "Wygląda na to, że partyzanci działają już w Polsce. (...) Pytanie: czy to miejscowi, którzy mają dość wojny i napływu uchodźców z Ukrainy? A może Ukraińcy, którym udało się uciec z kraju, ale którzy chcą pomóc położyć kres temu szaleństwu? W każdym razie to dobry początek. Czekamy na dalszy ciąg!". Taki sam materiał tego dnia pojawił się na rosyjskojęzycznej stronie BezFormata.

Jeden z wielu przekazów sugeruje, że za aktem dywersji stoi polska lub ukraińska "podziemna partyzantka". Tłumaczenie maszynowe z rosyjskiegostolica-s.su

W kolejnym wpisie na cytowanym telegramowym kanale anonimowi autorzy stwierdzili, że "wygląda to na kolejną prowokację, mającą na celu obarczenie Rosji i jej służb specjalnych winą za wszystko". Jak dodali, "idealnie wpisuje się to w logikę rosnącej militaryzacji Europy, w której Przepszepaństwo (szyderczo o Polsce - red.), ze względu na swoją schizofreniczną rusofobię, odgrywa główną rolę".

Łączenie dywersji z antyukraińskimi nastrojami. "Mamy raczej do czynienia z inscenizacją"

- Najbardziej dominującą narracją, która trafiła już 18 listopada do mediów głównego nurtu, m.in. na Gazeta.ru, Live.ru czy Regnum, jest jednak teza, że Polacy rzekomo sami dokonują sabotażu z powodu 'narastającego zmęczenia pomocą Ukrainie' i rosnących nastrojów antyukraińskich w Polsce - zauważa Filip Głowacz z NASK.

Ekspert zaznacza, że do uwiarygodnienia takiej narracji w Rosji wykorzystywany jest m.in. politolog Siergiej Makrełow. W rozmowie z Gazeta.ru powiedział: "Wybuchy na torach kolejowych w Polsce świadczą o wzroście nastrojów antyukraińskich w Europie. Bez względu na to, jak bardzo europejscy politycy starają się przekonać wszystkich o swoim niezachwianym poparciu dla Kijowa, w ten sposób ujawnia się polityczna rzeczywistość". - Taki przekaz jest wygodny dla rosyjskiej propagandy, bo pokazuje obraz Polski jako państwa niestabilnego i skonfliktowanego wewnętrznie - zauważa analityk NASK.

Sytuację w Polsce komentował na potrzeby wewnętrzne Rosji m.in. propagandzista Aleksandr Kots. Przedstawia się jako "korespondent wojenny" gazety "Komsomolska Prawda", jednak jest znany z kłamliwych i manipulacyjnych relacji z wydarzeń w Ukrainie. Prowadzi kanał na Telegramie, który subskrybuje ponad pół miliona użytkowników.

"Polscy partyzanci wykolejają pociągi. Cóż, na razie tylko próbują" - stwierdził Kots w telegramowym poście. Dalej przypomniał słowa polskiego premiera o tym, że nie ma wątpliwości, iż mamy do czynienia z celowymi działaniami. "A jak wy byście chcieli - walczyć, ale trochę z boku, w bezpiecznej odległości? Oczywiście bardzo chciałbym wierzyć, że zrobili to prorosyjscy polscy partyzanci. Ale sądząc po zdjęciu, mamy raczej do czynienia z inscenizacją, której skutki można szybko usunąć" - stwierdza dalej w poście Kots.

Wyjaśniając, po co taka rzekoma inscenizacja, przekonuje: "Wszystko w ramach niepohamowanej militaryzacji Europy. Pistorius (niemiecki minister obrony narodowej - red.) powiedział, że być może w tym roku mieliśmy ostatnie pokojowe lato. A więc trzeba podgrzewać atmosferę. Bo inaczej ludzie zaczną przyzwyczajać się do dronów na niebie". Wpis szybko uzyskał ponad 57 tys. wyświetleń. Podobne posty opublikował też w serwisie X i VK (dawniej w VKontakte).

Wpis rosyjskiego propagandzisty sugerujący, że akt dywersji w Polsce to "inscenizacja" t.me

Tego samego dnia jego opinię zaczęły relacjonować niektóre rosyjskie media znane z publikowania przekazów zgodnych z rosyjską propagandą. "Tajemniczy polscy partyzanci doprowadzają do katastrofy: Europa robi wszystko, co w jej mocy, aby wyolbrzymiać 'rosyjskie zagrożenie'" - stwierdza w tytule tekstu rosyjski portal Bloknot.ru. "Kots uważa, że ​​nie mamy do czynienia z mitycznymi prorosyjskimi partyzantami, lecz z inscenizacją, którą mógł zaaranżować zarówno polski rząd, jak i jego koledzy z NATO" - przekonuje dalej. "Chciałbym wierzyć, że to sprawka prorosyjskich polskich partyzantów" - tego samego dnia pisał portal Bez Formata.

Artykuł rosyjskiego serwisu Bloknot.ru opublikowany 17 listopada 2025 roku. Tłumaczenie maszynowebloknot.ru

Ekspert NASK: celem budowa negatywnego obrazu Polski i zniechęcenie do szukania prawdy

- Głównym celem Rosji jest konsekwentne budowanie negatywnego obrazu Polski i Polaków, przede wszystkim na użytek wewnętrzny. Wynika to z faktu, że Polska jest kluczowym sojusznikiem Ukrainy i kluczowym na flance wschodnim członkiem NATO. Kreml potrzebuje więc usprawiedliwiać własne działania, podtrzymywać narrację o 'oblężonej twierdzy' i przekonywać Rosjan, że państwa takie jak Polska zagrażają ich bezpieczeństwu - tłumaczy Filip Głowacz z NASK.

Ta linia propagandowa prowadzona jest nieprzerwanie od lat i co ważne, skutecznie. - Jeszcze pięć lat temu, według danych Centrum Lewady, ponad 80 procent Rosjan deklarowało pozytywny stosunek do Polaków. Po rozpoczęciu pełnoskalowej inwazji i uruchomieniu zmasowanej kampanii informacyjnej sytuacja zmieniła się drastycznie: obecnie pozytywnie wypowiada się o Polsce zaledwie około 20 procent badanych. Widać więc, jak silnie propaganda wpłynęła na postrzeganie naszego kraju w Rosji - zauważa Głowacz. Centrum Lewady jest najważniejszym i niezależnym od władz ośrodkiem badania opinii publicznej w Rosji.

Jak wyjaśnia ekspert NASK, mamy tu do czynienia z praniem informacji. - Polega ono na produkowaniu wielu sprzecznych ze sobą narracji jednocześnie - dziś mamy ich już sześć, siedem. Celem jest przebodźcowanie odbiorców i stworzenie takiego szumu informacyjnego, aby ci przestali dociekać prawdy - tłumaczy. I przypomina, że Rosja stosowała tę taktykę wielokrotnie, m.in. po wysadzeniu bloków w 1999 roku czy po zamachu w teatrze na Dubrowce z 2002 roku.

- Zawsze chodziło o to samo: zalać przestrzeń publiczną tyloma wersjami wydarzeń, by obywatele w końcu odpuścili i przyjęli najbardziej wygodną dla władzy interpretację albo by po prostu przestali się interesować sprawą. W przypadku obecnego incydentu widzimy dokładnie tę samą metodę. Różne rosyjskie media publikują różne, często sprzeczne wersje, mimo że w państwie autorytarnym nie ma miejsca na przypadkowe niespójności przekazu. Ta wielogłosowość jest zaplanowanym narzędziem wpływu - ocenia Głowacz.

Białoruś: przejście graniczne, obrzydzenie demokracji i... wina bobra?

Sytuacji nie przegapił też Mińsk, ale komunikuje o niej inaczej niż Kreml. Realizuje przy tym własne cele propagandowe, zauważa Głowacz. I przytacza przykład z 17 listopada, kiedy to białoruski generał Aleksander Wołfowicz powiązał incydent z otwarciem granicy z Białorusią. - Sugerował, że będzie to pretekst dla Polski, by ponownie granicę zamknąć. W białoruskiej przestrzeni informacyjnej nie pojawia się jednak przekaz o możliwej winie Ukrainy - Mińsk unika narracji uderzających w Kijów - mówi ekspert NASK.

Białoruś ma inny cel niż Rosja. - Na przykładzie Polski chce zohydzić swoim obywatelom demokrację i pokazać ją jako system chaotyczny, pełen konfliktów i wzajemnych oskarżeń. Wykorzystują m.in. fakt, że MSWiA początkowo nie potwierdzało informacji o wybuchu, a później premier ogłosił, że do eksplozji jednak doszło - wyjaśnia Filip Głowacz.

Wspomnianą zmianę komunikacji polskiego rządu podkreślał m.in. portal Białoruś Dzisiaj. Informując o wpisie polskiego premiera, w którym stwierdził, że doszło do aktu sabotażu, wspomniano też: "Wcześniej wiceminister spraw wewnętrznych Maciej Duszczyk poinformował, że polska policja nie potwierdziła, że ​​tory kolejowe prowadzące na Ukrainę zostały uszkodzone w wyniku eksplozji".

W przekazie z Białorusi - tym razem skierowanym do Polskich odbiorców - próbowano wyśmiać sprawę. Drwiono, że za dywersję odpowiada... bóbr. W ten sposób nawiązywano do sytuacji z powodzi z jesieni 2024 roku, gdy premier podczas sztabu kryzysowego w Głogowie odniósł się do sprawy bobrów, które miały niszczyć wały przeciwpowodziowe.

I tak krótki filmik wygenerowany przy użyciu sztucznej inteligencji pokazuje, jak zza wysadzonych torów wylania się... bóbr. Do jego stworzenia wykorzystano autentyczne zdjęcie dokumentujące miejsce dywersji. "Znowu ci sami dywersanci, co niszczyli wały przeciwpowodziowe" - czytamy w poście, który 17 listopada pojawił się na telegramowym kanale NewsFactoryPL, znanym z rozpowszechniania prorosyjskiej propagandy. Wieczorem tego samego dnia syntetyczne nagranie z takim podpisem opublikowano na facebookowym koncie Międzynarodowego Radia Białoruś, państwowego białoruskiego medium nadającego w języku polskim. Mimo unijnych sankcji wobec Białorusi to propagandowe medium dociera do polskich odbiorców przez liczne konta w mediach społecznościowych, o czym już informowaliśmy na Konkret24.

Post opublikowany 17 listopada 2025 roku na Facebookufacebook.com

- W tym kontekście warto zwrócić uwagę na rolę Tomasza Szmyda, który w białoruskiej infosferze zaczyna pełnić funkcję podobną do tej, jaką w Rosji lata temu pełnił Władimir Żyrinowski, a obecnie częściowo Dmitrij Miedwiediew - czyli osoby mówiącej to, czego rządowe media nie mogą lub nie chcą powiedzieć wprost. Jego zadaniem będzie zapewne przedstawienie najbardziej radykalnych wersji narracji, z którymi Mińsk nie chce być bezpośrednio kojarzony - ocenia ekspert NASK.

Na Konkret24 przestrzegaliśmy przed dezinformacją krążącą w polskich mediach społecznościowych, w której bez dowodów wskazywano Ukraińców jako rzekomych sprawców aktu dywersji. Narrację tę podbijały między innymi anonimowe konta, były polski sędzia, dziś propagandysta ukrywający się w Białorusi oraz część prawicowych polityków.

Autorka/Autor:

Źródło: Konkret24

Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock

Pozostałe wiadomości

W sieci krążą doniesienia o szkodliwości fluoru. Możemy się natknąć na informacje o rzekomych chorobach, które czekają po umyciu zębów, czy wypiciu wody z kranu. Ile jest w nich prawdy? Eksperci ostrzegają przed takimi uproszczeniami.

Woda z kranu i pasta do zębów szkodzą? "Jednozdaniowe mity" o fluorze

Woda z kranu i pasta do zębów szkodzą? "Jednozdaniowe mity" o fluorze

Źródło:
Konkret24

Jeszcze zanim premier Donald Tusk zapowiedział, że "dopadnie sprawców" aktu dywersji na kolei, w mediach społecznościowych wskazywano Ukraińców jako tych "sprawców". To kolejna taka kampania dezinformacji po głośnym, medialnym wydarzeniu.

"Ukraiński sabotaż" na kolei? Kolejna kampania dezinformacji

"Ukraiński sabotaż" na kolei? Kolejna kampania dezinformacji

Źródło:
Konkret24

Ujawnienie gwałtów, demaskowanie fałszu mediów i pokazywanie przestępstw imigrantów - za takie "przestępstwa" rzekomo był skazywany brytyjski aktywista Tommy Robinson, który uczestniczył w Marszu Niepodległości. A przynajmniej tak twierdzą prawicowi politycy. Wyjaśniamy, za co naprawdę pięciokrotnie trafiał do więzienia.

Więzienie "za ujawnienie gwałtów"? Jak naprawdę łamał prawo gość europosła PiS

Więzienie "za ujawnienie gwałtów"? Jak naprawdę łamał prawo gość europosła PiS

Źródło:
Konkret24

Historia śmierci pacjenta we Wrocławiu wywołała w sieci duże emocje. Pojawiły się twierdzenia, że do tragedii przyczyniła się słaba znajomość języka polskiego personelu medycznego. Przekaz ten powielali internauci, media i niektórzy prawicowi politycy. Sprawdziliśmy, co naprawdę wiadomo o tym zdarzeniu. Do sprawy odniosła się prokuratura.

Pacjent zmarł, bo personel nie znał dobrze polskiego? Prokuratura: "nierzetelne informacje"

Pacjent zmarł, bo personel nie znał dobrze polskiego? Prokuratura: "nierzetelne informacje"

Źródło:
Konkret24

Zdjęcia dwujęzycznych tablic z nazwami miejscowości po polsku i białorusku wywołały w sieci gorącą dyskusję. Nie zabrakło komentarzy o "ukrainizacji Polski" i zagrożeniu "rozbiorami". Tymczasem stojące od lat tablice są efektem prawa chroniącego mniejszości narodowe i etniczne.

"Przygotowanie do rozbiorów Polski", "Ukraińcy wymusili". Skąd się wzięły dwujęzyczne tablice w Podlaskiem

"Przygotowanie do rozbiorów Polski", "Ukraińcy wymusili". Skąd się wzięły dwujęzyczne tablice w Podlaskiem

Źródło:
Konkret24

Szczepienie przeciw COVID-19 rzekomo zwiększa ryzyko zachorowania na raka, co potwierdzać ma koreańskie badanie - wynika z popularnych przekazów, powielanych przez niektórych prawicowych polityków. Publikacja nie potwierdza takiego wniosku, a zastosowana metodologia budzi spore wątpliwości.

"Szczepienie na COVID-19 zwiększa ryzyko raka"? To badanie tego nie dowodzi

"Szczepienie na COVID-19 zwiększa ryzyko raka"? To badanie tego nie dowodzi

Źródło:
Konkret24

Media społecznościowe nie są neutralnym źródłem informacji i wiedzy - rządzą nimi algorytmy zaprojektowane tak, by promować emocje, nie prawdę. To środowisko sprzyja fake newsom i dezinformacji, a raz zasiane fałsze zostają nawet po ich sprostowaniu.

Big Techy i fake newsy. Skoro jest dobrze, to dlaczego jest źle?

Big Techy i fake newsy. Skoro jest dobrze, to dlaczego jest źle?

Źródło:
Konkret24

Policjanci za pracę 11 listopada jakoby mieli dostać dodatkowe pieniądze - dwa tysiące złotych. Rzekomo ma to być "gratyfikacja" za utrudnianie Marszu Niepodległości w Warszawie i "przechwytywanie autokarów". Wyjaśniamy, jakie pieniądze i za co dostaną policjanci.

"Policjanci dostają dwa tysiące dodatku za pracę" 11 listopada? Nic się tu nie zgadza

"Policjanci dostają dwa tysiące dodatku za pracę" 11 listopada? Nic się tu nie zgadza

Źródło:
Konkret24

Wpisy o tym, że mężczyzna, który uratował spadające dziecko, został pozwany i skazany za złamanie mu ręki, mają setki tysięcy wyświetleń. Jest co najmniej kilka powodów, dla których ta historia nie może być prawdziwa.

"Musi zapłacić 300 tysięcy dolarów za uratowanie dziecka"? Uwaga na tę historię

"Musi zapłacić 300 tysięcy dolarów za uratowanie dziecka"? Uwaga na tę historię

Źródło:
Konkret24

Internauci bulwersują się informacjami o rzekomym skandalu w szczecińskim oddziale ZUS. Pracująca tam Ukrainka jakoby miała opóźniać wydawanie decyzji o emeryturach. Tyle że kobieta wcale nie istnieje.

"Ukrainka z ZUS opóźnia procedury Polakom"? Zmyślone oskarżenia

"Ukrainka z ZUS opóźnia procedury Polakom"? Zmyślone oskarżenia

Źródło:
Konkret24

Im więcej czasu użytkownicy spędzają na platformach internetowych - takich jak Facebook, Instagram, YouTube, X czy TikTok - tym większy jest ich zysk. Platformom zależy więc na faworyzowaniu treści sensacyjnych lub emocjonalnych, a przez to często dezinformacyjnych, które bardziej przyciągają uwagę. Wyjaśniamy, jak wielkie firmy technologiczne zorientowały się, że mogą zarabiać na dezinformacji.

Liderzy dezinformacji. Dlaczego Big Techom się to opłaci?

Liderzy dezinformacji. Dlaczego Big Techom się to opłaci?

Źródło:
Konkret24

Poseł PiS Marek Gróbarczyk pisze o "końcu budowy" i "wyrzuceniu do kosza" projektu terminala kontenerowego w Świnoujściu. Tymczasem resort infrastruktury i zarząd portu tłumaczą: w miejsce starego projektu ma powstać coś znacznie większego.

Terminal w Świnoujściu do kosza? Resort infrastruktury i port odpowiadają na słowa Gróbarczyka

Terminal w Świnoujściu do kosza? Resort infrastruktury i port odpowiadają na słowa Gróbarczyka

Źródło:
Konkret24

Bywa, że mają problemy z odpowiedzią na pytanie, kto jest teraz papieżem. Nie potrafią wyjaśnić, dlaczego prezydent Ukrainy nie nosi garnituru. Zaprzeczają, że astronauci NASA utknęli w kosmosie. Najpopularniejsze chatboty - coraz częściej pytane o bieżące tematy - zmyślają i wprowadzają w błąd. Nie są to ich jedyne słabości, jeśli chodzi o newsy.

Papież żyje, choć umarł, a Putina wybrano demokratycznie. (Nie)prawda chatbotów

Papież żyje, choć umarł, a Putina wybrano demokratycznie. (Nie)prawda chatbotów

Źródło:
Konkret24

Prezydent Karol Nawrocki oraz politycy Prawa i Sprawiedliwości straszą, że rząd Donalda Tuska chce wprowadzić cenzurę w internecie - a sposobem na to ma być ustawa wdrażająca unijne regulacje. Lecz choć opozycja grzmi o "cenzorskich gilotynach", to zdaniem ekspertów ustawa właściwie nie zakaże niczego więcej, niż to, co już dziś jest zakazane.

Nawrocki i PiS: rząd Tuska chce "cenzury w internecie". O co chodzi z DSA

Nawrocki i PiS: rząd Tuska chce "cenzury w internecie". O co chodzi z DSA

Źródło:
Konkret24

Oburzenie, krytyka polskiego rządu i fala antyukraińskich komentarzy, w tym pełnych nienawiści - to reakcje na platformach społecznościowych na rozpowszechniane nagranie spod szpitala w Stalowej Woli. Co robili tam ukraińscy żołnierze? Tłumaczą starosta, szpital oraz resorty obrony i zdrowia.

Żołnierze z Ukrainy "leczą się w polskich szpitalach"? Mamy wyjaśnienie

Żołnierze z Ukrainy "leczą się w polskich szpitalach"? Mamy wyjaśnienie

Źródło:
Konkret24

Setki tysięcy wyświetleń w sieci notuje nagranie "dowodzące", jakoby Wołodymyr Zełenski kupił niedawno w USA ranczo warte 79 milionów dolarów. Historia wydaje się wiarygodna: są szczegóły, nazwiska i informacja na stronie pośrednika. Jednak kluczowe elementy opowieści zostały zmyślone, a "dowody" sfabrykowane.

Zełenski, ranczo za 79 milionów dolarów i znikająca strona. Skąd to znamy?

Zełenski, ranczo za 79 milionów dolarów i znikająca strona. Skąd to znamy?

Źródło:
Konkret24

Miliony wyświetleń w sieci i setki tysięcy podań dalej osiągają wpisy o raporcie, który rzekomo ujawnia prawdę o związkach między szczepionkami a autyzmem. Przestrzegamy: został umiejętnie przygotowany właśnie po to, by go promować. Bazą są materiały wycofane za manipulacje, a w tle jest działalność Andrew Wakefielda, któremu udowodniono oszustwa.

"Raport" o autyzmie i szczepionkach. Pięć rzeczy, które musisz wiedzieć, zanim przeczytasz

"Raport" o autyzmie i szczepionkach. Pięć rzeczy, które musisz wiedzieć, zanim przeczytasz

Źródło:
TVN24+

Czy zaszczepieni przeciwko grypie rzeczywiście częściej na nią chorują niż niezaszczepieni? Nie. Takie błędne wnioski wyciągnięto z pewnych amerykańskich badań i rozpowszechnia się je teraz w polskiej sieci. Ekspert wyjaśnia słabości zarówno samego badania, jak i jego raportowania.

Szczepienie na grypę "zwiększa ryzyko zakażenia"? Autorzy badania się tłumaczą

Szczepienie na grypę "zwiększa ryzyko zakażenia"? Autorzy badania się tłumaczą

Źródło:
Konkret24

Najpierw w sieci pojawiły się zdjęcia billboardów z hasłem po angielsku i hebrajsku. Potem zaczęło się oskarżanie rządu o rozpoczęcie "akcji przesiedleńczej Żydów do Polski". W efekcie wylała się fala antysemickich komentarzy. Oto historia, jak ludzka dezorientacja doprowadziła do politycznej dezinformacji.

"Przyjedź i osiedl się w Polsce". Napisał to po hebrajsku. I się zaczęło

"Przyjedź i osiedl się w Polsce". Napisał to po hebrajsku. I się zaczęło

Źródło:
TVN24+

"To jest wiara!", "tak Polacy powinni reagować na zdejmowanie krzyży" - komentują internauci wideo, które rzekomo przedstawia setki drewnianych krzyży ustawionych przy drodze gdzieś na Korsyce. Tak mieszkańcy mieli zareagować na wyrok dotyczący usunięcia krzyża z przestrzeni publicznej. Jednak nie wszystkie elementy tego przekazu są prawdziwe.

W proteście "postawili setki nowych krzyży"? To nie bunt mieszkańców

W proteście "postawili setki nowych krzyży"? To nie bunt mieszkańców

Źródło:
Konkret24

"System zniewolenia człowieka"; "nazistowskie rozwiązanie"; "stała inwigilacja non stop" - tak internauci reagują na doniesienia o unijnym urzędzie rzekomo kontrolującym wydatki obywateli i mającym możliwość zamykania ich kont. Tyle że działalność urzędu dotyczy czegoś innego.

"Bruksela będzie zamykać nasze konta?". Czym zajmuje się nowy unijny urząd

"Bruksela będzie zamykać nasze konta?". Czym zajmuje się nowy unijny urząd

Źródło:
Konkret24

Kordon samochodów, ogrodzenie i betonowe zapory - w takim otoczeniu ma się rzekomo odbywać tegoroczny świąteczny jarmark w belgijskim mieście Brugia. Choć trudno w ten widok uwierzyć - wielu wierzy, więc obraz generuje tysiące wyświetleń w sieci. Nie tylko polskiej.

Jarmark świąteczny "strzeżony jak granica"? Nie, to nie jest "nowoczesna Europa"

Jarmark świąteczny "strzeżony jak granica"? Nie, to nie jest "nowoczesna Europa"

Źródło:
Konkret24

Słowa Jarosława Kaczyńskiego z konwencji PiS rozgrzały scenę polityczną. Prezes straszył, że Unia Europejska chce zniszczyć Polskę jako suwerenny kraj. Politycy PiS ochoczo tłumaczą, że dokona się to poprzez zmiany traktatów. A ponieważ to temat skomplikowany i wyborcom mało znany - łatwo można go sprowadzić do prostych tez. Fałszywych.

Kaczyński straszy "utratą suwerenności". Trzy fałszywe filary tej tezy

Kaczyński straszy "utratą suwerenności". Trzy fałszywe filary tej tezy

Źródło:
Konkret24

"Wierna służąca Ukrainy" - piszą o minister edukacji Barbarze Nowackiej internauci, komentując jej rzekomą decyzję wprowadzenia języka ukraińskiego na maturę. Jednak to nie ona podpisała stosowne rozporządzenie - i nie jest to jedyne przekłamanie dotyczące tej reformy.

Ukraiński na maturze. Kto w końcu go wprowadził?

Ukraiński na maturze. Kto w końcu go wprowadził?

Źródło:
Konkret24

"Wezwał Ukrainę do uznania Krymu za rosyjski", jego "słowa mogą być sygnałem, że kraje Unii Europejskiej zaczną deportować Ukraińców" - informują rosyjskie media. O kogo chodzi? O Leszka Millera. Niektóre wypowiedzi byłego premiera o wojnie w Ukrainie brzmią bowiem jak echa przekazów Kremla. Powiela fałszywe narracje rosyjskiej propagandy, tłumacząc to "prawem obywatela".

Leszek Miller o wojnie w Ukrainie. Wypowiedzi, które cieszą Kreml

Leszek Miller o wojnie w Ukrainie. Wypowiedzi, które cieszą Kreml

Źródło:
Konkret24

Resort zdrowia chce, aby od 2027 roku szczepienia przeciwko HPV były obowiązkowe między 9. a 15. rokiem życia. Wśród przeciwników szczepień wywołuje to kolejną falę medycznej dezinformacji - budowanej między innymi na starym piśmie z Ministerstwa Zdrowia.

Szczepionki na HPV. Pismo z resortu zdrowia wykorzystane do fałszywego przekazu

Szczepionki na HPV. Pismo z resortu zdrowia wykorzystane do fałszywego przekazu

Źródło:
Konkret24

Poseł Prawa i Sprawiedliwości Sebastian Kaleta twierdzi, że polski sędzia odmówił wydania Niemcom Wołodymyra Żurawlowa, ponieważ uznał niemieckich sędziów za upolitycznionych. A jako "dowód" swojej tezy, opublikował nagranie. Brzmi sensacyjnie, ale to manipulacja.

Jak poseł Kaleta słowa obrońcy Ukraińca przypisał sędziemu. "To jest grube"

Jak poseł Kaleta słowa obrońcy Ukraińca przypisał sędziemu. "To jest grube"

Źródło:
Konkret24

"Rząd Tuska masowo ściąga imigrantów!", "zalew imigrantów pod rządami Tuska" - alarmują politycy Konfederacji i PiS. A Sławomir Mentzen grzmi, że "Tusk niczym się tu nie różni od Kaczyńskiego". Jako rzekomy dowód na tę tezę podawane są liczby: a to o pozwoleniach na pracę, a to o wizach pracowniczych. Mylone i błędnie intepretowane. Bo rzeczywiste liczby tezy opozycji nie potwierdzają.

"Tusk ściąga dziesiątki tysięcy imigrantów"? Ostra manipulacja liczbami

"Tusk ściąga dziesiątki tysięcy imigrantów"? Ostra manipulacja liczbami

Źródło:
Konkret24

Według europosła PiS Waldemara Budy kandydujący na prezydenta Karol Nawrocki obiecał podczas kampanii wyborczej "ustawę o obniżce prądu" w sto dni po objęciu urzędu. Czy naprawdę to obiecał?

Obniżenie cen prądu. Co Nawrocki obiecał, a co Buda zapamiętał

Obniżenie cen prądu. Co Nawrocki obiecał, a co Buda zapamiętał

Źródło:
Konkret24