Prezydent USA opublikował na Twitterze film informujący, że "nie Ameryka jest problemem, a fake newsy". Film z dwoma chłopczykami został rzekomo opisany przez CNN: "Przerażony maluch ucieka przed rasistowskim dzieckiem". Jego autor przyznał się do fałszerstwa - co nie przeszkadzało prezydentowi udostępnić nagrania.
O drugiej w nocy czasu polskiego z czwartku na piątek 19 czerwca prezydent USA Donald Trump opublikował na swoim twitterowym koncie minutowe nagranie. W pierwszym ujęciu widać dwóch małych chłopców biegnących jeden za drugim. Opis na pasku wystylizowanym na pasek informacyjny telewizji CNN informował, że jest to "Przerażony maluch ucieka przed rasistowskim dzieckiem".
Po chwili napis na pasku zmienia się na: "Rasistowskie dziecko prawdopodobnie jest wyborcą Trumpa". Następnie na czarnym tle wyświetla się komunikat: "Co stało się naprawdę", po którym widzimy pełną wersję nagrania. Na filmie tym najpierw czarnoskóry i biały chłopiec biegną do siebie, przytulają się, a następnie razem odbiegają w jednym kierunku. Właśnie ta ostatnia sekwencja została przedstawiona na początku z "paskiem CNN".
Na koniec autor nagrania wyjaśnia, po co ono powstało, wyświetlając kolejno napisy: "To nie Ameryka jest problemem, a fake newsy. Gdy coś widzisz, powiedz coś. Tylko ty możesz zapobiec pożarom na śmietnisku fake newsów".
W ciągu kilkunastu godzin od udostępnienia na koncie Trumpa filmik miał ponad 15,5 mln wyświetleń i liczba ta stale rosła. Ponad 390 tys. internautów polubiło wpis, a 185 tys. podało go dalej.
"To ty rozpowszechniasz fałszywe wiadomości"
Wielu amerykańskich dziennikarzy zaczęło zwracać uwagę, że publikując filmik ostrzegający przed fake newsami, Trump sam powielił jeden z nich. "Oskarżasz CNN o zamieszczanie fałszywego wideo białego i czarnego dziecka przytulających się na ulicy, ale to właśnie CNN zamieścił prawdziwe nagranie tych dzieci już we wrześniu. To ty rozpowszechniasz fałszywe wiadomości. I wykorzystujesz dzieci dla politycznych korzyści" – napisał na Twitterze Keith Boykin, komentator polityczny CNN, i zamieścił cały materiał, który jego stacja wyemitowała.
W sieci nietrudno znaleźć sam materiał, jak i cały artykuł na temat filmu o chłopcach, który CNN opublikował 10 września 2019 roku. "To była czysta radość od pierwszego wejrzenia" – zaczyna lektorka filmu. "Dwoje maluchów, jeden czarny i jeden biały, dojrzało się na ulicach Nowego Jorku. Natychmiast obaj podbiegli do siebie, by uściskać się jak prawdziwi najlepsi przyjaciele" – opowiada.
"Bo dzieci rodzą się dobre"
Oryginalne nagranie zostało opublikowane na Facebooku dzień wcześniej, 9 września, przez ojca jednego z chłopców. Pisał on, że nie wie, jak sprawić, żeby takie treści rozchodziły się w sieci, ale prosi o udostępnienia, ponieważ "to jest takie piękne". "Gdybyśmy wszyscy mogli być tacy" – podsumowywał Michael Cisneros, ojciec 26-miesięcznego Maxwella, który na nagraniu biegnie przytulić miesiąc starszego Finnegana.
Stacja CNN dotarła do Michaela i zapytała go o okoliczności powstania nagrania. Mężczyzna wyjaśnił, że na co dzień ma opory przed ujawnianiem prywatnych chwil na Facebooku, ale "ten niewinny uścisk chłopców był pięknym, szczerym momentem do podzielenia się wśród rasizmu i nienawiści na świecie". Ten cytat to także jedyne zdanie w tekście, w którym pojawia się słowo "rasizm" użyte potem na fałszywym pasku informacyjnym.
Samo nagranie stało się niezwykle popularne także poza Stanami Zjednoczonymi, w tym w Polsce. Tylko na profilu ToTeraz zostało udostępnione 3,5 tys. razy. "Bo dzieci rodzą się dobre, nierasistowskie, przyjaźnie nastawione do ludzi i świata, do zwierząt. A po drodze ktoś skrzętnie to niszczy… szkoda. Uczmy się od dzieci" – skomentowała jedna z internautek.
"Thank you Mr. President!"
W sieci można znaleźć oryginał nagrania, które udostępnił na swoim koncie Donald Trump. W prawym dolnym rogu ekranu widać oznaczenie autora: @carpedonktum. To nazwa konta, którego właściciel przedstawia siebie jako "specjalizującego się w tworzeniu memów wspierających Donalda J. Trumpa". Jednocześnie wprost informuje, że "treści, które zamieszcza, zostały przez niego 'sfabrykowe'".
Nagranie udostępnione potem przez Trumpa opublikowano na Twitterze 5 czerwca. Już po wpisie prezydenta właściciel konta podziękował mu za rozpropagowanie filmiku.
CNN odpowiada Trumpowi
Do filmu sugerującego, że CNN stworzyła pasek o "rasistowskim dziecku", odniosła się na Twitterze sama stacja. W komentarzu napisano, zwracając się do Trumpa: "CNN opisał tę historię - dokładnie tak, jak wyglądała. Tak samo jak informowaliśmy o twojej pozycji w wyścigu [wyborczym – red.] (i liczbie głosów). Będziemy nadal pracować na faktach, a nie tweetować fałszywe filmy, które wykorzystują niewinne dzieci. Zachęcamy do robienia tego samego. Bądź lepszy". Do komentarza dodano link do artykułu stacji na temat chłopców.
Waszyngtoński korespondent portalu Deadline.com zauważył, że użyta na filmiku czcionka to "nie jest nawet krój pisma CNN". Porównując z fontem używanym przez stację, można dostrzec różnice.
Kolejna reakcja Twittera
Wpis prezydenta USA spotkał się także z reakcją Twittera - został oznaczony jako "edytowane multimedia". To link do wyjaśnień platformy dotyczących nagrania. W specjalnej sekcji utworzonej dla wpisu Trumpa napisano, że:
We wrześniu 2019 roku CNN opublikował popularny film o przyjaźni między dwoma małymi chłopcami. W czwartek prezydent udostępnił wersję wideo, która według wielu dziennikarzy została zedytowana i sfabrykowana fałszywą nakładką graficzną CNN. Twitter
Poniżej zamieszczono kilka wpisów z autoryzowanych przez Twittera kont amerykańskich dziennikarzy, którzy wyjaśniali manipulacje z nagrania i zamieszczali linki do oryginalnego tekstu CNN.
W taki sam sposób oznaczone zostało oryginalne wideo na profilu @carpedonktum.
Działanie Twittera wynika z polityki platformy dotyczącej walki z dezinformacją. Prace nad odpowiednim oznaczaniem niektórych treści znacznie przyspieszyły po wybuchu pandemii COVID-19, gdy serwisy społecznościowe zalała fala nieprawdziwych informacji, m.in. zaprzeczających istnieniu wirusa lub zachęcających do łamania reżimu sanitarnego.
Historia z filmem o chłopcach nie jest pierwszym przypadkiem, gdy Twitter oznacza wpisy Donalda Trumpa jako potencjalnie wprowadzające w błąd. Podobnie było 26 maja - Twitter wyróżnił w ten sposób dwa wpisy Trumpa dotyczące głosowania korespondencyjnego, w których pisał om, że nie ma szans, aby taka forma nie prowadziła do wyborczych oszustw.
Serwis uznał, że "potencjalnie wprowadzają one w błąd" i do obu dodał odnośniki do specjalnej strony z informacjami na temat tej formy wyborów. W tamtym przypadku etykieta Twittera brzmiała: "Poznaj fakty o głosowaniu korespondencyjnym".
Wywołało to oburzenie prezydenta USA. Oskarżył Twittera o "ingerowanie w wybory prezydenckie 2020" i pisał: "mówią, że moje oświadczenie w sprawie głosowanie korespondencyjnego, które prowadzi do masowej korupcji i oszust, jest nieprawidłowe, bazując na fact-checkingu Fake News CNN i Washington Post… Twitter całkowicie zdusza WOLNOŚĆ WYPOWIEDZI i ja, jako prezydent, nie pozwolę na to!".
Autor: Michał Istel / Źródło: Konkret24; zdjęcie: Twitter/CNN
Źródło zdjęcia głównego: Twitter