Wzrost nakładów na onkologię, początek reformy w psychiatrii dorosłych, ustawa o zawodzie lekarza dentysty, programy lekowe, częściowe skrócenie kolejek, większe zadowolenie Polaków z systemu ochrony zdrowia - takie m.in. swoje zasługi wymieniał Łukasz Szumowski, rezygnując z funkcji ministra zdrowia. Eksperci nie wszystko oceniają jako sukces. Za część działań odpowiadają poprzednicy Szumowskiego.
Ogłaszając we wtorek 18 sierpnia rezygnację z funkcji ministra zdrowia, Łukasz Szumowski przedstawił na konferencji prasowej listę spraw, które uznał za swe sukcesy na tym stanowisku. Poinformował też, że zespół ekspertów z resortu zdrowia przygotował strategię walki z jesienną falą pandemii COVID-19. "Od razu uprzedzam pytania: nigdzie nie znikam, pozostaję posłem, pozostaję w przestrzeni publicznej. Oczywiście wracam do zawodu kardiologa. Chciałbym wrócić do kliniki, leczyć pacjentów" - mówił Łukasz Szumowski.
Był ministrem zdrowia od 9 stycznia 2018 roku do 19 sierpnia 2020 roku. Na konferencji długo wymieniał, co uznaje za dokonania swoje i ministerstwa pod swoimi rządami, używając podczas tej wypowiedzi 18 razy frazy "udało się".
Przyjrzeliśmy się głównym obszarom, które wymienił Szumowski, oraz danym, które przywołał. Niektóre podsumowania były dość ogólne, bardziej ocenne niż konkretne. W sprawach wymagających oceny wdrożonych działań poprosiliśmy o komentarz organizacje pacjentów i przywołaliśmy opinie ekspertów.
Onkologia
Łukasz Szumowski: "Na pewno onkologia. To jest duży temat, który udało się zrobić. Sieć onkologiczna. Dzięki współpracy z prezydentem strategię onkologiczną udało się wypracować. Pierwszy raz w historii Polski mamy dokument taki. Na pewni leki onkologiczne, gdzie z tak naprawdę 10 tysięcy pacjentów, które uczestniczyły w programach lekowych, mamy 30 tysięcy osób, które uczestniczą w programach lekowych - w raku piersi z 4 do 11 specyfików. Nakłady na onkologię z blisko 5 miliardów na blisko 11,5 miliarda. (...) Myślę, że te zmiany, że każdy pacjent ma osobę, która prowadzi go przez system, to się sprawdziło w pilotażu i teraz czas na całą Polskę".
Wspomniana przez ministra sieć onkologiczna działa w Polsce na etapie pilotażu, który rozpoczął się w lutym 2019 roku. Według danych ze stycznia program objął ok. 6 tys. pacjentów. Zakłada przemodelowanie dotychczasowego systemu leczenia nowotworów. Niezależnie od miejsca zamieszkania pacjent ma mieć zagwarantowany dostęp do świadczeń i wsparcie koordynatora. Na początku pilotaż objął dwa województwa: dolnośląskie i świętokrzyskie. Dwa kolejne - podlaskie i pomorskie - dodano do programu z początkiem października 2019 roku.
Wdrażając projekt, wiceminister zdrowia Sławomir Gadomski szacował, że potrwa on około półtora roku. Tymczasem z ujawnionego w czerwcu br. projektu rozporządzenia wynika, że pilotaż może zostać przedłużony do końca 2021 roku.
W lutym minister Szumowski zapewniał, że jeszcze w tym roku program powinien objąć całą Polskę. Pozytywnie ocenił wdrażanie pilotażowego programu. Mówił m.in. o dwukrotnie mniejszej liczbie pomyłek w badaniach histopatologicznych. W maju w wywiadzie dla portalu Polityka Zdrowotna Łukasz Szumowski przekonywał, że epidemia CIVOD-19 nie spowoduje opóźnień we wdrażaniu projektu. "Pod koniec lata powinniśmy dołączyć kolejne województwa" – przekonywał.
Efekt sieci onkologicznej sceptycznie ocenia Bartosz Poliński, prezes Fundacji Onkologicznej Alivia reprezentującej pacjentów. - Eksperyment ten nadal trwa i nadal jest w powijakach – mówi Poliński. - Projekt został źle zaprojektowany i wiele ośrodków nie chce w nim brać udziału – dodaje. Wyjaśnia, że koordynacja diagnostyki i leczenia często polega na odsyłaniu pacjentów do dużych ośrodków niekiedy położonych daleko od miejsca zamieszkania pacjenta. Wystąpiliśmy do biura komunikacji Ministerstwa Zdrowia z prośbą o aktualne dane dotyczące sieci onkologicznej oraz poruszonej przez Łukasza Szumowskiego kwestii dostępu do leków. Czekamy na odpowiedź.
Strategia onkologiczna. W rozmowie z Konkret24 prezes Bartosz Poliński ostro krytykuje również wspomnianą przez Łukasza Szumowskiego Narodową Strategię Onkologiczną. - To moim zdaniem jedna z największych porażek ministerstwa - ocenia. - Dziwię się, że dokument tej wagi został w obecnej formie przedłożony prezydentowi – dodaje.
Narodową Strategię Onkologiczną przyjęto na początku 2020 roku jako kompleksowy program mający wytyczyć kierunki rozwoju opieki onkologicznej w Polsce, w tym profilaktyki. "To najważniejszy dokument w onkologii, jaki powstał w ostatnich latach i ukształtuje nasze działania na najbliższe 10 lat" – mówił w styczniu "Pulsowi Medycyny" prof. Piotr Rutkowski z Centrum Onkologii – Instytutu im. Marii Skłodowskiej-Curie w Warszawie, przewodniczący zespołu ds. Narodowej Strategii Onkologicznej.
Lecz zdaniem Bartosza Polińskiego strategia jest de facto nową nazwą prowadzonego wcześniej Narodowego Programu Zwalczania Chorób Nowotworowych. - Nie przyniósł oczekiwanych rezultatów, ale pochłaniał co roku setki milionów złotych publicznych pieniędzy – mówi prezes fundacji Alivia. Równie krytycznie nowy dokument ocenił niedawno dla "Gazety Wyborczej" prof. Cezary Szczylik z Oddziału Onkologii Klinicznej i Chirurgii Onkologicznej w Europejskim Centrum Zdrowia Otwock. "Problem leży przede wszystkim w kształceniu i dostarczaniu do systemu nowych specjalistów" – tłumaczył.
Programy lekowe. Łukasz Szumowski mówił również o większej liczbie osób uczestniczących w programach lekowych w ramach onkologii. Jak wyjaśniono na stronie internetowej Ministerstwa Zdrowia, programy lekowe polegają na leczeniu z zastosowaniem innowacyjnych, kosztownych substancji czynnych, które nie są finansowane w ramach innych świadczeń gwarantowanych. Minister Szumowski powiedział, że obecnie w programach uczestniczy 30 tys. pacjentów.
W rozmowie z Konkret24 Anna Kupiecka, prezes Fundacji OnkoCafe – Razem Lepiej, wskazuje dane o liczbie uczestników programów lekowych uzyskane 1 lipca z Narodowego Funduszu Zdrowia przez Federację Onkologiczną. W trzecim kwartale 2019 roku programami tymi objętych było nieco ponad 20 tys. pacjentów. W pierwszym kwartale 2020 roku - już ponad 23 tys. - Minister przywołał liczbę 30 tysięcy prawdopodobnie na podstawie zaktualizowanych danych – mówi Anna Kupiecka.
Z Narodowego Funduszu Zdrowia otrzymaliśmy informację, że w drugim kwartale 2020 roku programami lekowymi objętych było 25 695 osób.
Minister Szumowski wspomniał również o zwiększonej liczbie dostępnych leków wykorzystywanych w terapiach chorych na raka piersi. Anna Kupiecka z fundacji OnkoCafe komentuje: - W tym obszarze pan minister rzeczywiście miał czym się pochwalić. W leczeniu raka piersi sytuacja jest dziś znacznie lepsza niż jeszcze kilka lat temu, niemniej jednak na rozpatrzenie czeka wciąż kilka istotnych wniosków w sprawie nowych technologii zgodnych z aktualną wiedzą medyczną.
Na dostęp lub brak dostępu do nowoczesnych leków onkologicznych należy zdaniem Bartosza Polińskiego patrzeć bowiem szerzej. - W leczeniu raka w Polsce odbiegamy od standardów wynikających z aktualnej wiedzy medycznej – podkreśla. Przywołuje analizę przygotowaną przez Fundację Alivia. Oncoindex opisuje 101 terapii nowotworowych zarejestrowanych w Europie w ciągu ostatnich 15 lat. Na początku tego roku jedynie 23 terapie były w Polsce refundowane zgodnie ze standardami Europejskiego Towarzystwa Onkologii Klinicznej (ESMO). Blisko 45 proc. terapii jest w ogóle nierefundowanych.
Nakłady na onkologię. Minister Szumowski mówił, że nakłady na onkologię w Polsce wzrosły z blisko 5 mld do blisko 11,5 mld zł. Tymczasem w lutym tego roku podczas konferencji prasowej sam przytoczył dane o wydatkach na onkologię w latach 2013-2018 i prognozy na lata 2019-2020 roku.
Otóż w pierwszym roku urzędowania ministra Szumowskiego wydatki na onkologię wynosiły już 9,6 mld zł. A w 2013 roku - 7,1 mld zł, czyli dużo więcej niż wymienione 5 mld.
- Jeżeli faktycznie w ciągu ostatnich dwóch czy trzech lat nakłady na onkologię zwiększyły się tak istotnie, jak opisuje to minister Szumowski, to znaczy, że zostały wydane w bezsensowny sposób – stwierdza Bartosz Poliński z fundacji Alivia. Podkreśla, że dla pacjentów priorytetem jest skuteczność leczenia raka. A wskaźnik śmiertelności na raka w Polsce jest na wysokim poziomie w porównaniu z innymi krajami Europy i średnią w UE.
Leczenie chorób rzadkich
Łukasz Szumowski: "Udało się popchnąć do przodu sprawę osób z chorobami rzadkimi. Refundacja wszystkim polskim pacjentom chorym na SMA leczenia, które jest skuteczne, które jest zalecane przez środowiska. Każdy ma to za darmo w Polsce. To jest rzecz nie zawsze osiągalna w bogatszych państwach krajach, czy refundacja leków na chorobę Fabry'ego, czy na pęcherzowe oddzielanie się naskórka".
Leczenie SMA, czyli rdzeniowego zaniku mięśni, lekiem Nusinersen jest refundowane w Polsce od stycznia 2019 roku. Ta choroba genetyczna jest schorzeniem nerwowo-mięśniowym. Osobom nią dotkniętym słabną i stopniowo zanikają mięśnie. Co roku w Polsce rodzi się ok. 50 dzieci z SMA.
Przyjęcie odpowiedniego leku to najczęściej ratunek dla życia małych pacjentów. Wprowadzenie refundacji drogiego Nusinersenu spotkało się z euforycznym przyjęciem chorych i ich rodzin. Prawdą jest również, że terapia nie jest w pełni osiągalna w niektórych zamożnych państwach, na co zwracają uwagę organizacje pacjenckie.
Tylko że tego leku część pacjentów nie może przyjmować. Ratunkiem dla niektórych jest stosowana w Stanach Zjednoczonych terapia genowa polegająca na wykonaniu jednorazowego wlewu. Dzięki niej organizm chorego może sam produkować białka odpowiedzialne za stymulowanie mięśni. Koszt podania leku to ok. 9 mln zł. Z tego powodu terapia bywa nazywana "najdroższym lekiem świata". W Polsce nie jest refundowana.
Prawdą jest, że działania resortu zdrowia za czasów ministra Szumowskiego doprowadziły do refundacji leków na chorobę Fabry'ego i darmowego dostępu do świadczeń dla chorych na pęcherzowe oddzielanie się naskórka.
Psychiatria
Łukasz Szumowski: "Ważna niesamowicie jest psychiatria. Udało się już wdrożyć pierwszą część reformy dorosłych. COVID troszkę zastopował tę reformę u dzieci, ale no już jest de facto z punktu widzenia legislacyjnego podpisana. Tworzą się te centra zdrowia zarówno u dorosłych, jak i u dzieci, bo ten krótki czas dostępu do pomocy psychiatrycznej jest tutaj niezwykle ważny".
W kwietniu 2018 roku minister Szumowski zapowiadał program reformy opieki psychiatrycznej. W styczniu br., informując sejmową komisję zdrowia o planach resortu na lata 2020-2023, podkreślał, że jednym z kluczowych obszarów zmian będzie psychiatria.
"W poprzedniej kadencji udało się nam rozpocząć program pilotażowy w psychiatrii dorosłych. Udało się nam stworzyć model chwalony przez środowisko psychiatrów, gdzie pacjent z problemem natury psychiatrycznej otrzymuje pomoc w centrach zdrowia psychicznego w ciągu 72 godzin" - mówił minister, wskazując, że nie on rozpoczął ten program.
Tymczasem specjaliści alarmują o trwającej od lat o zapaści polskiej psychiatrii. "Działamy wszyscy w stanie kryzysu. Okres oczekiwania na pierwszy kontakt [z psychiatrą] wynosi od kilku tygodni do kilku miesięcy. Miejsc brakuje również w gabinetach prywatnych, na wizytę czeka się miesiąc albo dwa. Brakuje lekarzom czasu na kontynuację leczenia, jego weryfikację. Kontrola planu terapeutycznego staje się czysto teoretyczna" - mówił dr Maciej Pilecki, kierownik Kliniki Psychiatrii Dzieci i Młodzieży Szpitala Uniwersyteckiego w Krakowie, w wywiadzie opublikowanym na portalu Onet w sierpniu tego roku.
"W tym roku NFZ ma dodatkowe 243 miliony złotych z przeznaczeniem na psychiatrię dziecięcą na wsparcie między innymi powstających ośrodków psychologiczno-psychoterapeutycznych dla dzieci i młodzieży" - zapowiedział w lutym tego roku rzecznik Ministerstwa Zdrowia Wojciech Andrusiewicz, o czym informował portal Tvn24.pl. "To może się okazać niewystarczające. Niemniej sam fakt, że w ogóle jakaś suma, dość znaczna, się pojawiła, na pewno jest dobrym krokiem poprawy sytuacji" - oceniał działanie resortu specjalista psychiatrii dzieci i młodzieży prof. Andrzej Rajewski.
Do lutego większość oddziałów Narodowego Funduszu Zdrowia ogłosiła konkursy na poradnie psychologiczno-psychoterapeutyczne. Pierwszych pacjentów miały przyjąć w kwietniu. Zapytaliśmy NFZ i Ministerstwo Zdrowia, ile takich poradni otworzono - czekamy na odpowiedź. Poprosiliśmy także ministerstwo o szczegóły wdrożenia reformy psychiatrii dorosłych.
Kadry medyczne
Łukasz Szumowski:"Ja wchodząc do resortu, usiadłem do stołu z lekarzami, z młodymi lekarzami, ze starszymi lekarzami. Udało się wypracować pewien kompromis. Oczywiście różnie może być oceniany post factum. Natomiast fakt jest taki, że udało się go wypracować. Udało się stworzyć ustawę o zawodzie lekarza dentysty, w taki sposób, że wreszcie różne takie zaszłości, dziwnych trybów egzaminów zostały zlikwidowane".
8 lutego 2018 roku Łukasz Szumowski jako nowy minister zdrowia podpisał porozumienie z lekarzami rezydentami, których protesty trwające od października 2017 roku doprowadziły do dymisji poprzedniego szefa resortu Konstantego Radziwiłła. Porozumienie zobowiązywało rząd do przekazania 6 proc. PKB na służbę zdrowia do 2024 roku - informował Tvn24.pl.
Wiele z punktów porozumienia nie zostało zrealizowanych. W marcu 2019 roku Naczelna Rada Lekarska (NRL) wyraziła stanowczy sprzeciw wobec niewywiązywania się przez Ministerstwo Zdrowia i rząd RP z zapisów porozumienia z lekarzami rezydentami. Samorząd lekarski zwrócił także uwagę, że wybrana metoda liczenia gwarantowanych nakładów na ochronę zdrowia tylko w 2018 roku uszczupliła pulę środków o prawie 10 mld zł.
Lekarze dentyści. W lipcu prezydent podpisał nowelizację ustawy o zawodzie lekarza i lekarza dentysty. Przedstawiciele Okręgowej Izby Lekarskiej w Warszawie uznają, że przynajmniej częściowo uwzględniła ona postulaty środowiska. W komunikacie Izby podkreślono, że w ustawie uregulowano zasady przygotowywania egzaminów. Zakłada powstanie publicznej bazy pytań. Podczas egzaminu można się spodziewać 30 proc. nowych pytań i 70 proc. pytań z bazy. Po egzaminach obowiązkowo będą publikowane pytania i odpowiedzi. Ustawa zakłada też obowiązek publikacji przed egzaminami bibliografii do zagadnień, które znajdą się w pytaniach.
Łukasz Szumowski: "Ilość lekarzy w Polsce wzrosła, ilość pielęgniarek w Polsce w istotny sposób wzrosła".
Dostępne dane nie pokazują istotnego wzrostu liczby osób uprawnionych do wykonywania zawodu lekarza, pielęgniarki i położnej. Osób w tych zawodach przybywa rok do roku - nie zaczęło się to za rządów PiS, a tym bardziej za kadencji Szumowskiego.
W październiku 2019 roku liczba lekarzy wzrosła o ok. 2 tys. wobec poprzedniego roku (nie analizujemy danych o lekarzach dentystach). Nie zmieniło się to drastycznie za czasów urzędowania ministrów zdrowia w rządzie PiS. Od 2015 roku lekarzy co roku przybywa o ponad 2 tys.; w 2019 roku przyrost wyniósł najwięcej, bo ponad 2,5 tys.
Według statystyki Naczelnej Izby Lekarskiej (NIL) na koniec 2019 roku było w Polsce 140 137 tys. lekarzy wykonujących zawód. Lekarzy wciąż brakuje, a liczba tych, którzy pracują w wieku emerytalnym - rośnie. W 2019 roku Naczelna Izba Lekarska szacowała, że do osiągnięcia średniego standardu dostępu do opieki zdrowotnej w Polsce brakuje dziś 68 tys. aktywnych zawodowo lekarzy.
Dane statystyczne Naczelnej Izby Pielęgniarek i Położnych (NIPiP) pokazują, że z roku na rok przybywa także zarejestrowanych pielęgniarek i położnych.
Od czterech lat co roku przybywa ponad 3 tys. zarejestrowanych pielęgniarek, a w 2019 roku było 4,1 tys. więcej niż rok wcześniej. Jeśli chodzi o liczbę zarejestrowanych położnych, to od 2016 roku przybywa ich co roku o ponad 700.
Na koniec 2019 roku w zawodzie pracowało 229 974 pielęgniarek i 27 859 położnych. Jeśli przeanalizujemy dane o aktywnych zawodowo pielęgniarkach w latach 2012-2019, widać, że ich liczba rośnie, lecz w 2019 ten wzrost był wyniósł 1,7 tys., podczas gdy w 2018 roku - 2,8 tys.
Liczba pracujących w zawodzie położnych też co roku wzrasta, jednak w 2019 roku wzrost był najmniejszy od 2013 roku - tylko o 304. Rok wcześniej - 597.
Należy jednak zwrócić uwagę, że średnia wieku pielęgniarek i położnych w Polsce rośnie. W 2019 roku średnia wieku w obu zawodach przekraczała 50 lat: dla pielęgniarek wyniosła 52,5 roku, dla położnych - 50,3 lat. To najwyższe średnie od 2008 roku.
Łukasz Szumowski: "Udało się podnieść wynagrodzenia dla pielęgniarek i położnych tak, że znowu - mam nadzieję - ten zawód stanie się zawodem atrakcyjnym".
- Sytuacja w pielęgniarstwie zaczęła się poprawiać dopiero pod koniec 2015 roku, po wprowadzeniu przez ministra (Mariana - red.) Zembalę dodatku do pensji po 400 zł przez kolejne cztery lata - wyjaśnia prezes NIPiP Zofia Małas. Zgodnie z rozporządzeniem, które podpisał minister Zembala co rok pielęgniarki i położne miały otrzymywać 400 zł dodatku do wynagrodzeń, tak by w 2019 roku dojść do kwoty 1600 zł. Z wypłacaniem tzw. zembalowego są jednak problemy, o czym informowały media, za co odpowiadają bardziej dyrektorzy szpitali niż ministerstwo.
Natomiast od 16 sierpnia 2017 roku obowiązuje ustawa o sposobie ustalania najniższego wynagrodzenia zasadniczego pracowników wykonujących zawody medyczne zatrudnionych w podmiotach leczniczych - wprowadziła ona zmiany w zakresie wynagradzania pracowników wykonujących zawód medyczny, w tym pielęgniarek i położnych. Podzieliła je na trzy grupy, każdej przydzielając odpowiedni wskaźnik. Jak mówi Konkret24 Halina Peplińska z zarządu krajowego Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Pielęgniarek i Położnych, w tym roku miało dojść do spotkań ze środowiskiem pielęgniarskim, ale nie odbyły się z powodu epidemii. - W ostatnich latach żadnych podwyżek poza tzw. zembalowym nie było. Zembalowe, jako że było wprowadzone już w 2015 roku, wchodzi w podstawę wynagrodzenia. Gros pielęgniarek nie dostaje zatem żadnych dodatkowych pieniędzy wynikających ze wskaźników z ustawy. Można powiedzieć, że z zembalowym intencja była świetna, ale późniejsze działania sprawiły, że podwyżek nie można było odczuć - konkluduje.
Zadowolenie z systemu ochrony zdrowia
Łukasz Szumowski: "Z ostatniego badania i ocen systemu ochrony zdrowia mogę przynajmniej jedną rzecz powiedzieć, że od 2016 roku do dzisiaj, zadowolenie z polskiego systemu ochrony zdrowia wzrosło o około 30 procent. Myślę, że to pokazuje ten sukcesywny wzrost zaufania, wzrost zadowolenia i efekt naszych działań. Zaufanie do Narodowego Funduszu Zdrowia również bardzo wzrosło. To pokazuje, że naprawdę staraliśmy się - nie zawsze nam wychodziło, nie wszystko nam wyszło, ale staraliśmy się - i te efekty widać - myślę - w ocenie Polaków".
Pytanie o zadowolenie z systemu opieki zdrowotnej Polaków pojawiło się w opublikowanym w lipcu tego roku raporcie CBOS "Opieka medyczna w czasie epidemii". Według niego zadowolonych z funkcjonowania opieki zdrowotnej w kraju jest 36 proc. Polaków. Ponad połowa deklaruje niezadowolenie (58 proc.). W porównaniu z wynikami z 2018 roku odsetek zadowolonych wzrósł o 6 punktów procentowych, a niezadowolonych spadł o 8 punktów.
Wcześniejsze badanie CBOS "Opinie na temat funkcjonowania opieki zdrowotnej" z 2018 roku wskazywało, że z funkcjonowania służby zdrowia w zadowolonych było 30 proc. Polaków. Natomiast 66 proc. oceniało je negatywnie.
Jeśli minister Szumowski miał na myśli badania CBOS, poprawnie podał, że poziom zadowolenia wzrósł o około 1/3 w porównaniu do badań z 2016 roku (o 13 punktów procentowych). Wtedy według badań CBOS z ochrony systemu zdrowia zadowolonych było 23 proc. Polaków, a 74 proc. deklarowało niezadowolenie - informował portal TVN24. Zapytaliśmy jednak biuro prasowe Ministerstwa Zdrowia, jakie jest źródło przytaczanych przez Szumowskiego wyników badań opinii - czekamy na odpowiedź.
Skrócenie kolejek
Łukasz Szumowski: "Oczywiście nielimitowane świadczenia w wielu zakresach. To dało - przynajmniej w części - skrócenie kolejek".
Na początku tego roku Najwyższa Izba Kontroli (NIK) jak opublikowała roczny raport o realizacji zadań Narodowego Funduszu Zdrowia. Kontrola dotyczyła 2018 roku, analizowano m.in. czas oczekiwana na świadczenia zdrowotne.
Jak pisaliśmy w Konkret24, NIK zwraca w raporcie uwagę, że w Polsce na świadczenia medyczne w 2018 roku czekało mniej osób niż rok wcześniej, choć w większości przypadków średni czas oczekiwania nie uległ zmianie. Jednocześnie więcej kolejek jednak wydłużyło się, niż skróciło. Kontrolerzy zaznaczyli, że udało się zmniejszyć kolejki do rezonansu magnetycznego, tomografii komputerowej, operacji zaćmy i endoprotezoplastyki stawu kolanowego oraz biodrowego.
Jaki był czas oczekiwania na świadczenia zdrowotne w 2019 roku, dowiemy się z raportu NIK, którego publikacji należy oczekiwać w przyszłym roku.
Na ostatniej konferencji prasowej Łukasz Szumowski mówił też, że "udało się wprowadzić trombektomię mechaniczną", co zwiększa szanse leczenia udarów. A ponadto: "Umowa dżentelmeńska między mną a panem premierem i panem prezesem była taka, że miałem dokończyć parę ważnych dla Polski spraw, choćby zakończyć i wdrożyć systemy informatyzacji ochrony zdrowia" - poinformował. Wymienił e-receptę i e-zwolnienie jako kluczowe w okresie pandemii. Na koniec przyznał też, że "wielu rzeczy nie udało się zrobić". "Myślę, że to jest zadanie dla kolejnego ministra. Ale jak to w życiu - a w polityce myślę, że szczególnie - pewne rzeczy się udaje, pewne rzeczy są dla naszych następców" - mówił.
Autor: Gabriela Sieczkowska, Krzysztof Jabłonowski, Jan Kunert / Źródło: Konkret24; zdjęcie: PAP/Wojciech Olkuśnik