W sieci krążą doniesienia o szkodliwości fluoru. Możemy się natknąć na informacje o rzekomych chorobach, które czekają po umyciu zębów, czy wypiciu wody z kranu. Ile jest w nich prawdy? Eksperci ostrzegają przed takimi uproszczeniami.
Czy fluor powoduje raka? A może wywołuje problemy z tarczycą? Fluor podawano więźniom w obozach koncentracyjnych, by ich ogłupić i tak samo ogłupia on dzisiaj dzieci myjące zęby? W sieci nie jest trudno trafić na takie twierdzenia. Internauci przestrzegają więc przed myciem zębów pastą z fluorem, a nawet przed piciem wody z kranu. Twierdzą, że w taki sposób do naszego organizmu dostają się szkodliwe dawki fluoru. Część komentuje z niedowierzaniem, a część martwi się o zdrowie swoje i bliskich.
Ponad 25 tys. wyświetleń wygenerował post na X z 24 października, którego autorka zamieściła film o rzekomej szkodliwości fluoru. "Czy wiesz, że fluor jest odpadem poprodukcyjnym aluminium? A czy wiesz, że rodzina Rockefellerów postanowiła znaleźć dla niego zastosowanie, by zarabiać kolejne bajońskie sumy na nieświadomych ludziach?" - pyta widoczna na filmiku kobieta. "Fluor, który jest używany w publicznych wodociągach, ale także w pastach do zębów był używany przez nazistów w obozach koncentracyjnych, aby czynić więźniów bardziej uległymi, obojętnymi oraz obniżać ich poziom intelektualny" - mówi dalej. Kobieta dodaje, że "fluorek sprawia, że twój organizm wchłania więcej aluminium, a to trafia wprost do mózgu", że "fluor powoduje więcej śmierci z powodu raka, niż jakakolwiek inna substancja chemiczna", a także że "osłabia układ odpornościowy, powoduje problemy z tarczycą, choroby sercowo-naczyniowe".
Narratorka dodaje, że "nie poleca past z fluorem, ani picia wody wprost z wodociągów". "A czy wiesz, że fluor powoduje osłabienie twoich funkcji duchowych, powodując przede wszystkim zwapnienie szyszynki, która jest postrzegana jako nadajnik i odbiornik boskich częstotliwości?" - pyta na sam koniec.
Oryginalne nagranie zostało opublikowane 5 kwietnia 2025 roku na instagramowym koncie promującym inwestowanie w kryptowaluty oraz w złoto i srebro. W Konkret24 weryfikowaliśmy już inne fałszywe treści zamieszczane na tym profilu. Filmik o fluorze także na Instagramie cieszył się dużą popularnością - polubiło go ponad 35 tys. internautów. "Brawo! Świetnie że mówisz o tym głośno"; "Niestety wiem to dopiero od 17 lat i od tego czasu nie używam pasty z fluorem"; "Ludzie muszą w końcu się obudzić i zacząć działać"; "Temu nie pozwalam na fluoryzację zębów mojego dziecka w szkole,mój stomatolog też nie zaleca"; "Od kilku lat używam tylko past bez tej trucizny" - to niektóre komentarze (pisownia wszystkich postów oryginalna).
Film o rzekomych negatywnych skutkach fluoru dla zdrowia udostępniano też na innych kontach. Wtedy też generował dziesiątki tysięcy wyświetleń.
Tezy o szkodliwym wpływie fluoru na zdrowie do sieci wracają co jakiś czas. Przykładowo, na początku maja anonimowy internauta udostępnił na X minutowy filmik, który jest fragmentem wywiadu z aktywną w mediach społecznościowych Olgą Grech - terapeutą żywieniowym - jak przedstawia się na Instagramie. Kobieta zapytana o to, jaki wpływ na organizm ma fluor, odpowiada: "Gdybym chciała być bezpośrednia, powiedziałabym: to widać jaki wpływ, bo widzimy to po naszym społeczeństwie. Przede wszystkim ma wpływ ogłupiający". Opowiada także, że fluor negatywnie wpływa na szyszynkę i powoduje bezsenność.
Internauci mogli także usłyszeć, w jaki sposób - według niej - fluor w szkodliwych ilościach dostaje się do organizmu. "Dziąsła są bardzo ukrwione, więc jeżeli cokolwiek w nie wcierasz, natychmiast wnika do krwiobiegu (...) Kontrargument dentystów, że przecież my tego nie połykamy. Chciałabym zobaczyć roczne dziecko, które nie połyka pasty do zębów, jak również dwulatka, które tak sprawnie płucze jamę ustną, że wszystko wypłukuje" - mówi kobieta. "Fluor szkodliwy dla naszego zdrowia" - alarmował internauta, który rozpowszechnił na X fragment wywiadu. Tylko tam kawałek z tezami o fluorze obejrzano ponad 25 tys. razy, a cała rozmowa, oryginalnie udostępniona w lutym 2025 roku na YouTube wygenerowała ponad 100 tys. wyświetleń.
Jeszcze inny popularny i bardzo obszerny wpis na temat szkodliwego wpływu fluoru na zdrowie ludzi zamieszczono na X na profilu znanym z szerzenia dezinformacji. "Fluor jest używany jako środek owadobójczy. Nawet na poziomie używanym do fluoryzowania naszych publicznych wodociągów, około 1 części fluoru na każdy milion części wody (1 ppm) wagowych, powoduje poważne problemy" - stwierdził internauta we wpisie z 3 marca 2025 roku.
Dalej napisał, że fluor był "używany przez nazistów podczas II wojny światowej, aby więźniowie obozów koncentracyjnych byli bardziej podporządkowani ich autorytarnym oficerom i reżimowi nazistowskiemu". Tezę tę już w 2011 roku wyjaśnił serwis fact-checkingowy PolitiFacts i uznał za kompletną bzdurę. W rozmowie z serwisem dr Patricia Heberer z waszyngtońskiego Muzeum Holocaustu powiedziała, że większość nazistowskich eksperymentów medycznych koncentrowała się na dwóch kwestiach: poszukiwaniu nowych lekach i nowych metodach leczenia powszechnych chorób na polu bitwy, od ran wojennych po tyfus, lub na bardziej niesławnych próbach uzasadnienia nazistowskich idei rasowych, takich jak badania nad bliźniętami prowadzone przez Josefa Mengele. Żaden ze znanych Heberer eksperymentów nie dotyczył fluoru – ani w celu kontroli umysłu, ani w kontekście poprawy stanu zębów.
Z cytowanego wpisu można było dowiedzieć się m.in., że "fluor powoduje więcej śmierci z powodu raka i powoduje to szybciej niż jakakolwiek inna substancja chemiczna", że "fluorek sprawia, że twoje ciało wchłania dodatkowe aluminium", które trafia później do mózgu, a nawet, że "powoduje uszkodzenia dziąseł, problemy z tarczycą, problemy neurologiczne, uszkodzenia genetyczne, uszkodzenia mózgu i demencję".
Ostrzega też przed "niektórymi powszechnymi źródłami fluoru, których należy unikać". Wśród nich znalazła się woda z publicznych wodociągów, pasty do zębów i produkty dentystyczne, ale też... patelnie teflonowe albo gumy do żucia.
Internauci nawołują też do: unikania picia wody z kranu, nieudzielania zgody na fluoryzację dzieci w szkole, kupowania past do zębów całkowicie pozbawionych fluoru. Podobne wpisy od wielu lat pojawiają się w polskim internecie. Przyjrzeliśmy się więc najczęściej powtarzającym się tezom na temat szkodliwości fluoru. Łączy je jedno - brak dowodów naukowych.
Teza 1: woda z kranu jest źródłem toksycznego fluoru
To jeden z głównych przekazów o fluorze w sieci. Internauci namawiają do unikania picia wody z kranu. Twierdzą, że w ten sposób dostarczamy do organizmu szkodliwy fluor. Ten pierwiastek naturalnie występuje w postaci związków w wodzie, przenikając do niej z gleby i skał. Ale oprócz naturalnych ilości fluoru, tym co według wielu ma stanowić zagrożenie, jest fluoryzacja wody w sieci wodociągowej, która jest standardem w niektórych krajach. Polega ona na dodawaniu do wody pitnej fluorku, czyli związku chemicznego zawierającego fluor. Podejrzliwość wobec fluoryzowanej wody nasycają wypowiedzi polityków, chociażby Roberta F. Kennedy'ego Jr, sekretarza zdrowia USA. On i jego organizacja Children's Health Defense od wielu lat forsują tezę, że obecny w wodzie fluor jest szkodliwy dla dzieci.
Ale ostrzeżenia polskich internautów o niebezpieczeństwie płynącym w publicznych wodociągach są bezpodstawne. Po pierwsze, woda w polskich wodociągach nie jest fluoryzowana, co potwierdził nam Główny Inspektorat Sanitarny (GIS). "Woda wodociągowa w ramach zbiorowego zaopatrzenia ludności w wodę przeznaczoną do spożycia przez ludzi w Polsce nie jest fluorkowana, zaś stężenie fluorków w wodzie jest wyłącznie pochodzenia naturalnego" - przekazał w odpowiedzi Marek Waszczewski, rzecznik prasowy GIS. Dodał, że bezpieczeństwo wody pitnej zapewniają badania jakości wody prowadzone zarówno przez "producentów, dostawców wody w ramach kontroli wewnętrznej, jak i badania realizowane w ramach nadzoru organów Państwowej Inspekcji Sanitarnej oraz prowadzona przez organy Państwowej Inspekcji Sanitarnej ocena zgodności parametrów, w tym fluorków z wymaganiami określonymi w rozporządzeniu w sprawie jakości wody przeznaczonej do spożycia przez ludzi, w aspekcie zagrożeń zdrowotnych".
Stężenie fluorków w wodzie wodociągowej określa rozporządzenie Ministra Zdrowia z dnia 7 grudnia 2017 r. w sprawie jakości wody przeznaczonej do spożycia przez ludzi. Zgodnie z nim maksymalne stężenie fluorków w wodzie do picia nie może przekraczać 1,5 mg/l. Marek Waszczewski dodaje, że wartość ta jest zgodna z zaleceniami Dyrektywy Parlamentu Europejskiego i Rady z dnia 3 listopada 1998 r. w sprawie jakości wody przeznaczonej do spożycia przez ludzi oraz nowej Dyrektywy Parlamentu Europejskiego i Rady z dnia 16 grudnia 2020 r. w sprawie jakości wody przeznaczonej do spożycia przez ludzi.
- Przede wszystkim należy pamiętać, że w Polsce istnieje rozbudowany system nadzoru nad jakością wody przeznaczonej do spożycia przez ludzi. Absolutnie każde ujęcie wody w Polsce za pośrednictwem właściwych organów inspekcji sanitarnej podlega monitorowaniu w zakresie parametrów określonych w rozporządzeniu ministra zdrowia w sprawie jakości wody przeznaczonej do spożycia przez ludzi - komentuje doniesienia o toksycznym fluorze w wodzie pitnej, dr n. med. i n. o zdr. Joanna Krajewska z Narodowego Instytutu Zdrowia Publicznego PZH-PIB w rozmowie z Konkret24. Ekspertka wyjaśnia także proces ustalania tych parametrów. - One też nie biorą się znikąd, bo bazują chociażby na standardach, które opracowuje Światowa Organizacja Zdrowia. A te standardy też nie są przypadkowe. Dla każdego z parametrów, który może mieć istotne znaczenie dla jakości wody przeznaczonej do spożycia, przeprowadzane są bardzo kompleksowe analizy. Są one powtarzane, brane są także pod uwagę wyniki badań naukowych i na tej podstawie opracowywane są następnie rekomendacje - wyjaśnia.
- Opracowywane na ich podstawie wartości wytyczne to maksymalne wartości dopuszczalne zawartości danego składnika w wodzie, która nie spowoduje wystąpienia niekorzystnych efektów zdrowotnych w warunkach narażenia trwającego całe życie i która, co istotne, odnosi się do najbardziej wrażliwej grupy konsumentów, czyli na przykład kobiet w ciąży, czy niemowląt - dodaje.
Dr Krajewska zwraca także uwagę na fakt, że na temat parametrów wody pitnej powszechnie dostępne są szerokie opracowania: - Do każdego takiego parametru na stronie internetowej WHO dostępne są bezpłatnie dokumenty, które stanowią nie tylko podsumowanie analiz, ale także historię tego jak wartości tych parametrów zmieniały się na przestrzeni lat. Nie ma więc powodów, aby podawać je w wątpliwość.
- Poziom fluoru w wodzie pitnej jest stale monitorowany, a jego maksymalna dopuszczalna zawartość została określona w obowiązujących przepisach na podstawie szerokich analiz toksykologicznych i epidemiologicznych. Nic nie jest w tym zakresie przypadkowe. Podejrzewam jednak, że osoby, które w sieci komentują rzekomą szkodliwość wody pitnej, wszystkich tych badań, analiz i dokumentacji nie przeanalizowały. Są to raczej teorie i hipotezy bazujące na pojedynczych danych znalezionych gdzieś w internecie - podsumowuje wątek systemu nadzoru wody pitnej.
Dr Krajewska dodaje: - Oprócz tych wszystkich badań, analiz, wytycznych i parametrów należy również pamiętać, że w Polsce fluor w wodzie jest pochodzenia naturalnego. To powinno być wystarczająco przekonujące. Europa jest zresztą regionem, gdzie poziom fluoru nie jest szczególnie wysoki na tle innych regionów świata.
- Ważne jest też, aby wybrzmiało, że tezy o szkodliwości wody pitnej w Polsce są niezwykle bulwersujące, bo to właśnie dostęp do bezpiecznej wody pitnej jest uznawany za jeden z najważniejszych kamieni milowych w rozwoju medycyny. To jedno z największych dobrodziejstw ludzkości. Woda w instalacjach wodociągowych w Polsce jest stale monitorowana i musi spełniać określone standardy. Dokłada się do tego wszelkich starań, zarówno na poziomie producentów wody, tj. przedsiębiorstw wodociągowych jak i organów nadzoru (Państwowa Inspekcja Sanitarna - red.). Nie ma powodów do wzbudzania nieuzasadnionych podejrzeń co do jej jakości - podsumowuje.
Teza 2: fluor powoduje choroby układu naczyniowo-sercowego
Wśród chorób, które według internautów, miałby powodować przyswajany przez nas na co dzień fluor, pojawiają się dolegliwości układu naczyniowo-sercowego. Jednak pytani o to eksperci jednogłośnie mówią o braku jakichkolwiek rzetelnych argumentów w tej sprawie. "Brak jest danych na temat wpływu fluoru na układ odpornościowy i większą częstotliwość zapadania na choroby sercowo-naczyniowe" - odpowiada w komentarzu dla Konkret24 toksykolog, doktor Eryk Matuszkiewicz. Podobnego zdania jest prof. dr hab. Ewa Bulska z Wydziału Chemii Uniwersytetu Warszawskiego. Ekspertka zwraca uwagę na główną manipulację tego typu przekazów: - Takie opinie o rzekomej szkodliwości pojawiają się na temat różnych substancji. A to fluor, a to cynk, a to selen. Najważniejsze jest to, aby zapamiętać, że zdecydowana większość substancji chemicznych jest potrzebna w odpowiednich dawkach, a jeżeli dawki są przekroczone, to wtedy mogą występować skutki uboczne. Chociażby witamina C. Z reguły jest tak, że jest ona bardzo potrzebna, ale jak ją przedawkujemy, to może spowodować nawet atak serca czy inne schorzenia. Tak samo jest z fluorem.
- Należy przede wszystkim obalić mit, że coś jest szkodliwe albo nieszkodliwe. Każda substancja ma swoją krzywą zależności. Porównajmy to do słodyczy. Jak trochę ich zjemy, to jest miło, dają nam trochę energii, ale jak zjemy ich za dużo to czujemy się bardzo źle - obrazuje ekspertka. Dodaje:
Twierdzenia, że jakaś substancja jest zupełnie szkodliwa i że należy się jej w stu procentach pozbyć, są zupełnie niezgodne z wiedzą i nauką. Nie uciekniemy od przyrody, a fluor, tak jak każdy inny pierwiastek czy związek chemiczny, jest jej częścią.
Profesor Bulska wskazuje na funkcję, którą pełni fluor w prawidłowym funkcjonowaniu organizmu. - On jest nam potrzebny dla dobrego funkcjonowania organizmu, szczególnie dla budowy kości. Bez niego kościec by się odpowiednio nie zbudował, a zęby nie byłyby takie mocne jak są dzięki związkom fluoru - wyjaśnia.
Oprócz tego fluor odgrywa kluczową rolę w farmakologii: - Fluor jest pierwiastkiem bardzo reaktywnym i występuje w postaci różnych związków chemicznych. Nikt z tych osób, które w sieci wypowiadają się o rzekomej szkodliwości, o tym jednak nie pisze. Nikt nie pisze o tym, jak fluor jest ważny w farmakologii - przynajmniej 50 procent cząsteczek aktywnych tak zwanych API (ang. Active Pharmaceutical Compounds) w lekach jest stabilizowane fluorem - wyjaśnia prof. Bulska. Tłumaczy, że fluor jest substancją aktywną i "łatwo tworzy związki z innymi cząsteczkami, które w leczeniu różnych schorzeń są istotne". - On ma funkcję stabilizująca, więc odpowiada za to, że dany lek jest dużo bardziej trwały w organizmie, co dla przemysłu farmaceutycznego jest bardzo ważne - dodaje.
Teza 3: fluor powoduje raka
Kolejnym powielanym mitem jest rzekoma wysoka rakotwórczość fluoru. Internauci przekonują, że jest przyczyną raka znacznie częściej niż inne substancje chemiczne.
Zaprzecza temu wielu lekarzy i specjalistów, ale także międzynarodowe organizacje, w tym WHO. W 2022 roku Światowa Organizacja Zdrowia przywołała ustalenia Międzynarodowego Programu Bezpieczeństwa Chemicznego (IPCS), które jednoznacznie stwierdziło, że "dostępne dane nie wspierają hipotezy, iż fluor powoduje raka u ludzi". Zaznaczono jednak, że dane dotyczące raka kości są ograniczone. Z kolei redakcja AFP Fact Check w kontekście tezy o wpływie fluoru na zapadalność raka kości przywołała ustalenia Amerykańskiego Towarzystwa Walki z Rakiem (American Cancer Society), według którego "niektóre wcześniejsze badania, takie jak to z 1990 roku z udziałem szczurów, dotyczyły możliwych powiązań między fluorem a bardzo rzadkim rakiem kości zwanym kostniakomięsakiem – ale dowody były niejasne i ograniczone do samców szczurów". American Cancer Society także stwierdziło, że większość badań naukowych nie potwierdza związku między fluorem a rakiem u ludzi.
Tego samego zdania są eksperci, z którymi się skontaktowaliśmy. Dr Eryk Matuszkiewicz zapytany o to, czy fluor jest bardziej rakotwórczy niż inne substancje chemiczne, w komentarzu przesłanym do Konkret24 jasno stwierdza, że "nie ma dowodów na potwierdzenie tej tezy".
Natomiast zapytana o to samo prof. Ewa Bulska wyjaśnia: - Nie ma na to żadnych dowodów. Rak jest właściwie efektem mutacji komórek i gdyby faktycznie było tak, że fluor miałby z jakąś ogromną częstotliwością go powodować, to widzielibyśmy go podczas badań w tych komórkach rakowych znacznie częściej.
Teza 4: fluor powoduje wchłanianie glinu do mózgu
Z prof. Bulską rozmawialiśmy także na temat powtarzanej tezy o tym, że fluor jest odpadem poprodukcyjnym aluminium i powoduje jego wchłanianie do mózgu. - Absolutnie nie mogę się z tym zgodzić - komentuje te doniesienia ekspertka. - Glin może jako pierwiastek tworzyć z fluorem związki, ale one nie przenikają przez błony komórkowe, więc nie ma mowy o przenikaniu do mózgu. To jest zupełnie nieuzasadniony mit z medycznego punktu widzenia. Nawet jeżeli są jakieś badania na mózgu zwierzęcym, to nie są to żadne dowody, które można przykładać do żywego organizmu ludzkiego - dodaje.
Na brak badań potwierdzających tę tezę zwraca uwagę dr Krajewska. - Internauci w mediach społecznościowych nie przytaczają rzetelnych badań na ten temat. To powinno być już pierwsze ostrzeżenie przy natknięciu się na takie treści - mówi. Widzi też prawdopodobne ich źródło. - Te twierdzenia najprawdopodobniej wzięły się z wyników badań przeprowadzanych na królikach, które spożywały wodę z zawartością fluoru 55 ppm na litr. To jest 50 mg na litr wody, więc bardzo duża ekspozycja, o której my w ogóle nie mówimy w przypadku ludzi. Wtedy faktycznie zauważono zwiększone wchłanianie aluminium, ale nie deponowało się ono w mózgu, tylko w kościach. Poza tym mówimy też o zwierzętach i o ekspozycji na fluor, o jakiej nie ma mowy u ludzi - wyjaśnia. Eksperta dodała, że takie tezy to negowanie "naprawdę wnikliwych analiz krajowych, międzynarodowych i światowych ekspertów" na podstawie pojedynczych badań na zwierzętach.
Teza 5: fluor zawarty w paście do zębów stanowi zagrożenie
Według niektórych internautów także fluor, który dostarczamy do organizmu podczas mycia zębów, szkodzi. Jest wręcz przeciwnie, bo fluor stanowi główną metodę walki z próchnicą. Wielokrotnie wyjaśniali to producenci past do zębów, a przede wszystkim - lekarze. Organizacja Health Feedback, w której skład wchodzą naukowcy z całego świata, zajmująca się weryfikacją informacji medycznych i zdrowotnych pojawiających się w przestrzeni publicznej, już pod koniec 2024 roku jasno oświadczyła, że fluor to "minerał, który pomaga zmniejszyć ubytki zębowe" poprzez wzmocnienie szkliwa, oraz że "dowody naukowe pokazują, iż regularne stosowanie fluoru, zwłaszcza w społecznościach, w których fluoryzowana woda, przyczynia się do lepszego zdrowia jamy ustnej i mniejszej liczby ubytków". "Toksyczność fluoru może stać się problemem, gdy duże ilości są spożywane w krótkim czasie, na przykład gdy dziecko połyka całą tubkę pasty do zębów. Dlatego na opakowaniach past do zębów znajdują się ostrzeżenia, ale przy prawidłowym stosowaniu pasta do zębów z fluorem jest uważana za bezpieczną dla dzieci, "dawka czyni truciznę" - zaznacza Health Feedback. Dodaje także, że brak jest "wiarygodnych dowodów na szkodliwość [fluoru] w zalecanych poziomach".
Wątpliwości co do rzekomej toksyczności past do zębów z fluorem, rozwiewa także stomatolożka dr Eliza Ganczarska-Kaliszuk w rozmowie z Konkret24. - Wszystkie dostępne na rynku pasty mają sprawdzalną ilość fluoru, która jest dostosowana do wieku użytkownika. W zależności od tego czy mamy do czynienia z małym dzieckiem, czy z dzieckiem w wieku od 3 do 6 lat, czy z dorosłym te ilości się różnią. Natomiast jeśli chodzi o samo zastosowanie fluoru, to on już przez wiele lat był bardzo dobrze przebadany - uspokaja. Ekspertka zaznacza też rolę fluoru w dbaniu o zdrowie zębów: - Ze strony stomatologicznej został on wprowadzony, żeby nasze zęby później miały lepszą odporność na próchnicę, niż to ma miejsce w przypadku, kiedy tego fluoru nie dostarczamy do szkliwa.
Zapytana o to czy dawki fluoru, z którymi mamy do czynienia podczas codziennego mycia zębów są szkodliwe, odpowiada: - Nie. Abyśmy mieli jakiekolwiek dolegliwości związane z wysokim stężeniem fluoru, musielibyśmy zjeść bardzo dużo pasty, na przykład całą tubkę.
- Z fluorem jest tak samo jak na przykład z witaminą D, czy z żelazem. Jeżeli jest podawany w dobrych ilościach i dostarczany w odpowiedni sposób, to jest dobry. Wszystko w nadmiarze szkodzi, więc też możemy sobie zaszkodzić witaminami, czy innymi suplementami. Ale takie upraszczanie, że fluor, który w rzeczywistości pomaga zapobiegać próchnicy, jest szkodliwy, to nieprawda - podsumowuje dr Ganczarska-Kaliszuk.
"Jednozdaniowe mity"
Eksperci, z którymi rozmawialiśmy wyjaśniali, dlaczego łatwo uwierzyć w takie tezy. Wskazywali, że krótkie, emocjonalne frazy publikowane w sieci wygrywają z często niezrozumiałymi dla większości ludzi naukowymi opracowaniami i badaniami. - Takie jednozdaniowe mity, że coś szkodzi są bardzo niebezpieczne - przestrzega prof. Bulska. Dodaje, że "dzisiaj dotyczy to niezwykle ważnego dla zdrowia dzieci i dorosłych fluoru, ale także każdej innej substancji chemicznej", która podatna jest na podobne manipulacje.
- Przez całą moją edukację farmaceutyczną powtarzano mi, że tak jak w XVI wieku powiedział Paracelsus (szwajcarski lekarz epoki renesansu, uważany za twórcę toksykologii - red.), "wszystko jest trucizną i nic nie jest trucizną". Tylko dawka czyni, że dana substancja jest trucizną. I o tym należy pamiętać. Fluor nie powinien być postrzegany jako trucizna. Według WHO jest to pierwiastek o działaniu korzystnym, chroniący przed próchnicą w określonych dawkach, choć nie jest to jest to niezbędny składnik odżywczy - przypomina dr Krajewska.
Źródło: Konkret24
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock