26 migrantów z Michałowa - w tym dzieci - Straż Graniczna z powrotem "doprowadziła do linii granicy". Zdaniem prawników to postępowanie sprzeczne z konwencją genewską o statusie uchodźcy i z polskimi ustawami. A określanie migrantów "ujawnionymi" powoduje, że nie ma się od czego odwołać.
Straż Graniczna nie informuje, gdzie została odesłana grupa migrantów - wśród których były kobiety z kilkuletnimi dziećmi - która znalazła się na terytorium Polski. Odmawia podania szczegółów, powołując się na ograniczenie dostępu do informacji dotyczącej czynności prowadzonych na obszarze objętym stanem wyjątkowym w związku z ochroną granicy państwowej.
Przypomnijmy: według informacji Straży Granicznej w poniedziałek, 27 września we wsi Szymki zatrzymano 26 obywateli Iraku, w tym kobiety i kilkuletnie dzieci, którzy nielegalnie przekroczyli granicę polsko-białoruską. W informacji dla TVN24 rzeczniczka Podlaskiego Oddziału Straży Granicznej Katarzyna Zdanowicz podała, że osoby te przewieziono do placówki straży w Michałowie, by zweryfikować ich stan zdrowia oraz sprawdzić warunki i cel "wjazdu na teren naszego kraju". Natomiast w środę rzeczniczka poinformowała reporterkę TVN24 Martę Abramczyk, że wobec migrantów "zastosowano procedurę zgodnie z rozporządzeniem". Nie wyjaśniła, dokąd przewieziono zawróconą grupę.
Jak czytamy w informacji rzeczniczki, "po przeprowadzonych czynnościach wobec tych osób zastosowano procedury z rozporządzenia MSWiA z dnia 20 sierpnia 2021 roku zmieniającym rozporządzenie w sprawie czasowego zawieszenia lub ograniczenia ruchu granicznego na określonych przejściach granicznych". Katarzyna Zdanowicz poinformowała, że migranci "zostali doprowadzeni do linii granicy i teraz znajdują się na Białorusi". Nie odpowiadając na pytania, dokąd dokładnie zawieziono ludzi z Michałowa oraz ile jest wśród nich dzieci i w jakim są wieku, zasłoniła się rozporządzeniem z 2 września 2021 roku w sprawie ograniczeń wolności i praw w związku z wprowadzeniem stanu wyjątkowego.
Jednak zdaniem prawników najnowsze rozporządzenie z 20 sierpnia o procedurach odsyłania migrantów na granicę jest sprzeczne ze zobowiązaniami Polski w zakresie prawa międzynarodowego.
Zalegalizowany push back
Rozporządzenie z 20 sierpnia zmieniające rozporządzenie w sprawie czasowego zawieszenia lub ograniczenia ruchu granicznego na określonych przejściach granicznych zostało podpisane przez wiceministra spraw wewnętrznych i administracji Macieja Wąsika. Stanowi ono, że:
2a. Osoby, które nie należą do kategorii osób wymienionych w ust. 2 poucza się o obowiązku opuszczenia terytorium Rzeczpospolitej Polskiej. 2b. W przypadku ujawnienia osób, o których mowa w art. 2a, w przejściu granicznym, na którym ruch graniczny został zawieszony lub ograniczony oraz poza zasięgiem terytorialnym przejścia granicznego, osoby takie zawraca się do linii granicy państwowej. paragraf 1 rozporządzenia MSWiA z 20 sierpnia 2021 roku
Innymi słowy: wszyscy ci, którzy nielegalnie dostali się do Polski, mają być cofani do granicy, którą nielegalnie przekroczyli. To mechanizm, którzy prawnicy zajmujący się ochroną praw uchodźców nazywają push back, czyli wypychanie z powrotem. Taka taktyka jest niezgodna z umowami międzynarodowymi podpisanymi przez Polskę.
Złamanie konwencji o uchodźcach i konwencji praw dziecka
"To rozporządzenie jest przykładem nieudanej próby zalegalizowania siłą podpisu ministerialnego działań sprzecznych ze zobowiązaniami Polski w zakresie prawa międzynarodowego - Konwencji Genewskiej dotyczącej statusu uchodźcy" – komentuje w opinii dla Konkret24 Eliza Rutynowska, prawniczka Forum Obywatelskiego Rozwoju.
Chodzi o art. 33 ust. 1 Konwencji dotyczącej statusu uchodźców sporządzonej w Genewie z 28 lipca 1951 roku:
Żadne Umawiające się Państwo nie wydali lub nie zawróci w żaden sposób uchodźcy do granicy terytoriów, gdzie jego życiu lub wolności zagrażałoby niebezpieczeństwo ze względu na jego rasę, religię, obywatelstwo, przynależność do określonej grupy społecznej lub przekonania polityczne. Konwencja dotycząca statusu uchodźców
Zdaniem Elizy Rutynowskiej ze względu na to, że w grupie migrantów z Michałowa znajdowały się dzieci, Straż Graniczna mogła się dopuścić również złamania Konwencji o prawach dziecka - której inicjatorem zresztą była Polska. Chodzi o art. 22 tej konwencji:
Państwa-Strony podejmą właściwe kroki dla zapewnienia, aby dziecko, które ubiega się o status uchodźcy bądź jest uważane za uchodźcę w świetle odpowiednich przepisów prawa międzynarodowego lub wewnętrznego stosowanego postępowania, w przypadku gdy występuje samo lub towarzyszą mu rodzice bądź inna osoba, otrzymało odpowiednią ochronę i pomoc humanitarną przy korzystaniu z odpowiednich praw zawartych w niniejszej konwencji lub innych międzynarodowych aktach dotyczących praw człowieka oraz innych dokumentach w sprawach humanitarnych, których wspomniane Państwa są Stronami. art. 22 Konwencji o prawach dziecka
Dlatego sprawę dzieci uchodźców zdaniem prawniczki FOR powinien zbadać Rzecznik Praw Dziecka.
Z enigmatycznych wypowiedzi rzeczniczki Straży Granicznej trudno poznać szczegóły postępowania funkcjonariuszy w sprawie osób z Michałowa: czy otrzymały one pomoc medyczną (tę nakazuje np. art. 31 ust. 1 ustawy o cudzoziemcach), czy otrzymały wyżywienie itp. Straż informuje jedynie o "przeprowadzonych czynnościach i zastosowanych procedurach".
Rozporządzenie niezgodne z przepisami polskich ustaw
Rozporządzenie wiceministra Wąsika i podjęte na jego podstawie działania Straży Granicznej łamią także przepisy kilku polskich ustaw. Jak stwierdza Katarzyna Słubik, prezeska Stowarzyszenia Interwencji Prawnej, rozporządzenie "przekracza upoważnienie ustawowe".
Albowiem rozporządzenie ministra Wąsika zostało wydane na podstawie art. 16 ust. 3 pkt. 2 ustawy o ochronie granicy państwowej, która upoważnia ministra spraw wewnętrznych do wydania rozporządzenia, w którym może on "zarządzić czasowe zawieszenie lub ograniczenie ruchu na określonych przejściach granicznych, uwzględniając konieczność zapewnienia bezpieczeństwa państwa lub bezpieczeństwa publicznego albo ochronę przed zagrożeniem życia lub zdrowia ludzi, a także zapobieganie szerzeniu się epidemii chorób zwierząt".
Nie ma więc w tym przepisie ani słowa o tym, że można zawracać ludzi do granicy "poza zasięgiem przejścia granicznego" - dlatego zdaniem prawników minister wykroczył poza uregulowania ustawowe.
"Ujawnieni" - czyli nie "zatrzymani", czyli bez możliwości odwołania
Katarzyna Słubik ze Stowarzyszenia Interwencji Prawnej zwraca uwagę na to, że Straż Graniczna w odniesieniu do imigrantów przekraczających granicę nielegalnie - także tych z Michałowa - używa określenia "ujawnieni".
"Ale prawnie trzeba to ocenić jako zatrzymanie, z którego powinien zostać sporządzony protokół dający możliwość zaskarżenia tej czynności" – pisze mecenas Słubik w komentarzu dla Konkret24. W oparciu o Kodeks postępowania karnego, jak dodaje, "uznajemy, że nawet jeśli Straż Graniczna tak tego nie nazywa i nie sporządza protokołu - i tak do zatrzymania doszło, tylko nieprawidłowego i bez poszanowania gwarancji zatrzymanych".
Zdaniem Elizy Rutynowskiej przepisy rozporządzenia prowadzą też do "uchylenia zobowiązań strażników granicznych wynikających wprost z ustawy o udzielaniu pomocy cudzoziemcom na terytorium RP (obowiązek procedowania wniosków o ochronę międzynarodową i przekazywania ich do Urzędu do Spraw Cudzoziemców)". Strażnicy nie muszą więc przyjmować żadnych wniosków o status uchodźcy.
"Straż Graniczna nie wydaje żadnych decyzji. Nie wydaje decyzji o odmowie wjazdu ani o zobowiązaniu do powrotu. Dlatego nie ma się od czego odwoływać" – zauważa mecenas Słubik.
Zgodnie z konwencją genewską i z polskimi ustawami Polska ma obowiązek przyjąć wniosek o ochronę międzynarodową od każdego cudzoziemca, który wyrazi taką chęć. Niezależnie, czy przekroczył granicę legalnie, czy nielegalnie. W drugim przypadku po złożeniu wniosku cudzoziemiec powinien zostać skierowany do zamkniętego ośrodka Straży Granicznej, gdzie będzie czekać na jego rozpatrzenie. Zapytaliśmy Straż Graniczną, czy migranci cofnięci z Michałowa na granicę zwracali się o ochronę międzynarodową. Czekamy na odpowiedź.
Zastępca komendanta placówki Straży Granicznej w Michałowie mjr Piotr Dederko mówił 30 września na sesji rady Michałowa, że nie zna "ani jednego przypadku, żeby osoby, które były zatrzymywane, starały się o status uchodźcy w Polsce".
Ochrona międzynarodowa polega na nadaniu uchodźcy określonych praw:
1) status uchodźcy może zostać nadany, jeśli cudzoziemiec nie może lub nie chce korzystać z ochrony zapewnionej przez kraj ojczysty z powodu uzasadnionej obawy przed prześladowaniem w tym kraju z powodu: rasy, religii, narodowości, przekonań politycznych, przynależności do określonej grupy społecznej;
2) ochronę uzupełniającą można otrzymać, gdy nie spełnia się warunków do przyznania statusu uchodźcy: gdy powrót do kraju pochodzenia może skutkować rzeczywistym ryzykiem doznania poważnej krzywdy, orzeczeniem kary śmierci, wykonaniem egzekucji, torturami, nieludzkim lub poniżającym traktowaniem albo karaniem.
Pozostałe formy to: udzielenie azylu, udzielenie ochrony czasowej, pobyt tolerowany, pobyt ze względów humanitarnych. Kategorie pomocy obcokrajowcom opisaliśmy już obszernie w Konkret24.
"Władza chce mechanizmów, przy których nie trzeba nikomu udowadniać, że jest niebezpieczny"
Mecenas Katarzyna Słubik, komentując postępowanie z grupą migrantów z Michałowa, zwraca uwagę na forsowane przez rządzących zmiany w prawie. Do Senatu trafiła przyjęta przez Sejm ustawa o zmianie ustawy o cudzoziemcach oraz ustawy o udzielaniu cudzoziemcom ochrony. Zdaniem Katarzyny Słubik zarówno rozporządzenie MSWiA, jak i nowelizacja tych ustaw "zmierzają do tego, aby nie trzeba było podawać żadnych powodów do odprowadzenia ludzi do granicy".
Prawniczka Stowarzyszenia Interwencji Prawnej przypomina, że istnieją w polskim prawie przepisy pozwalające na usuwanie z Polski osób niebezpiecznych – np. decyzja o zobowiązaniu do powrotu dla osób zagrażających bezpieczeństwu Polski czy porządkowi publicznemu. Takie przepisy są już w ustawie o cudzoziemcach. "Jednak władza idzie w inną stronę - chce mechanizmów, przy których nie trzeba nikomu udowadniać, że jest niebezpieczny; mechanizmów, w których wystarczy sam fakt nielegalnego przekroczenia granicy, by zapomnieć o art. 33 Konwencji genewskiej" – stwierdza w opinii dla Konkret24.
W taki mechanizm wpisywałaby się zorganizowana 27 września konferencja ministrów i szefa Straży Granicznej, na której zaprezentowano drastyczne zdjęcia, które miały rzekomo pochodzić z telefonów zatrzymanych migrantów. Pytana o cel takich działań, mecenas Słubik odpowiada: "Obrzydliwe zdjęcia miały głównie na celu zdehumanizowanie tych ludzi i przekonanie opinii publicznej, że warto wprowadzać przepisy, które właśnie nie gromadzą żadnych informacji o ludziach, nie weryfikują ich pod kątem bezpieczeństwa a za to pozwalają na szybkie usunięcie ich 'z widoku'".
_________________________________________________________________________________
Aktualizacja
Po publikacji tekstu, do kwestii naruszenia art. 33 Konwencji o statusie uchodźców odniósł się na Twitterze prezes Fundacji Polskie Centrum Pomocy Międzynarodowej Wojciech Wilk. "Art. 33 konwencji genewskiej o zakazie refoulement= zawracania uchodźcy do granicy kraju, gdzie grozi mu prześladowanie, dotyczy przede wszystkim jego kraju ojczystego. Białoruś łamie prawa swoich obywateli ale jej stosunek do uchodźców jest jednak nieco lepszy (oprócz Czeczenów)" – napisał na Twitterze.
Prezes Stowarzyszenia Interwencji Prawnej Katarzyna Słubik w komentarzu dla Konkret24 odpowiada, że "zasada non-refoulement była już wielokrotnie interpretowana jako zakazująca łańcuchowego zawracania ('chain expulsion'), tj. do kraju, z którego jest wysokie prawdopodobieństwo, że taka osoba zostanie odesłana do niebezpiecznego kraju pochodzenia". Przypomina, że m.in. Białoruś została uznana za taki kraj w wyrokach ETPC przeciwko Polsce; w analogicznej sytuacji Trybunał uznawał, że Białoruś nie daje gwarancji, iż będzie szanować Konwencję Genewską.
"W art. 33 ust. 1 Konwencji nie ma wskazania, iż chodzi o państwo pochodzenia - chodzi o państwo bezpieczne, takie, gdzie życiu lub wolności uchodźcy nie zagrażałoby niebezpieczeństwo ze względu na jego rasę, religię, obywatelstwo, przynależność do określonej grupy społecznej lub przekonania polityczne" - zwraca z kolei uwagę Eliza Rutynowska, prawniczka Forum Obywatelskiego Rozwoju. "Czy mamy gwarancję, że tak jest w przypadku Białorusi?" - zastanawia się. W komentarzu dla Konkret24 zwraca uwagę na to, że wobec Białorusi polskie władze stosują podwójne standardy: "Z jednej strony, przyjmujemy uchodźców politycznych z tego kraju i wtedy uznajemy, iż nie jest to kraj mogący zostać uznany za bezpieczny. Natomiast obecnie okazuje się państwem bezpiecznym, do którego możemy 'wypychać' uchodźców innych państw".
W kolejnym poście Wojciech Wilk dodał: "a sama konwencja o statusie uchodźcy mówi o dopuszczeniu karania nielegalnego przekraczania granicy, jeżeli ktoś przekracza kolejne granice niż swojej ojczyzny lub nie zgłasza się u władz (art. 31 ust 1). Prawo międzynarodowe jest szerokie, można w nim wybierać i przebierać".
Art. 31 ust. 1 konwencji stanowi, że:
Mecenas Słubik tłumaczy: "Konwencja nie mówi: 'karzcie tych, którzy przekroczyli jedną granicę więcej'. W momencie jej uchwalania akurat takie były realia, uznano za stosowne wprowadzić taką ochronę, możliwe, że zabrakło wyobraźni". Zauważa, że konwencja nie mówi: "nie jest uchodźcą ktoś, kto pojechał jedną granicę dalej". "A więc tym bardziej nie możemy z art. 31(1) wnioskować, że intencją umawiających się stron było nakazanie uchodźcom ubiegania się o status tylko w graniczącym kraju" - podsumowuje.
30 września otrzymaliśmy odpowiedź rzeczniczki Straży Granicznej ppor. Anny Michalskiej na pytanie, czy uchodźcy z Michałowa wystąpili z wnioskami o udzielenie ochrony międzynarodowej. Napisała: "Od wszystkich cudzoziemców, którzy składają wnioski o ochronę międzynarodową, takie wnioski są przyjmowane. Cudzoziemcy nie chcą w Polsce składać wniosków, chcą je złożyć w Niemczech. Wiedzą, że na decyzję Szefa Urzędu ds. Cudzoziemców muszą poczekać w Polsce, a jeżeli nie dostaną statusu uchodźcy, zostaną deportowani. Spośród osób przebywających w ośrodkach tylko 44% złożyło wnioski o ochronę".
Rzeczniczka informuje też, że "funkcjonariusze Straży Granicznej w walce z presją migracyjną korzystają tylko i wyłącznie z procedur i środków przewidzianych w przepisach prawa". I pisze: "zatrzymani za nielegalne przekroczenie granicy cudzoziemcy poddawani są testom na Covid-19, udzielana jest pomoc medyczna, jeśli taka jest potrzebna, ustalane są ich tożsamości, kraj pochodzenia, wiek, prowadzone są wstępne ustalenia czy nie zagrażają bezpieczeństwu".
Autor: Piotr Jaźwiński / Źródło: Konkret24; zdjęcie: Agnieszka Sadowska/Agencja Gazeta