FAŁSZ

Morawiecki: "chcą, żeby dzieci nie czytały lektur". Nieprawda

Źródło:
Konkret24
Barbara Nowacka o zmianach na liście lektur
Barbara Nowacka o zmianach na liście lekturTVN24
wideo 2/5
Barbara Nowacka o zmianach na liście lekturTVN24

Były premier Mateusz Morawiecki spotyka się ze zwolennikami PiS, bo "chce rozmawiać o przyszłości dzieci i młodzieży". Krytykując plany resortu edukacji dotyczące prac domowych, opowiada, że rząd chce, by "dzieci nie czytały praktycznie prawie wcale lektur" i nie konsultuje zmian z rodzicami. Lecz planowane rozporządzenie nie dotyczy lektur, a konsultacje publiczne właśnie trwają.

Były premier, obecnie poseł Prawa i Sprawiedliwości Mateusz Morawiecki w dniach 3 i 4 lutego odwiedził Legnicę i Ciechanów, gdzie spotkał się z sympatykami partii. W obu miejscach nawiązywał do zmian dotyczących prac domowych i lektur, które zapowiedziało Ministerstwo Edukacji Narodowej. W Legnicy Morawiecki opowiadał, że po jego poprzednim wystąpieniu w Gdańsku mieli podejść do niego rodzice dwójki uczniów szkoły podstawowej, którzy "bardzo niepokoją się tym, co dzieje się w procesie edukacji, co ten rząd robi dla dzieci, dla młodzieży, jaki los im szykuje". Dalej Morawiecki wspominał: "Powiedzieli, że jako rodzice czują się oszukani, ponieważ chcieliby, żeby to rodzice decydowali o tym, co dzieci się uczą, jak dzieci się uczą, bo chcieliby dla swoich dzieci jak najlepiej. (…) I ta para, to małżeństwo, zapytało mnie, dlaczego w takim razie nas rodziców nie konsultuje się, nie rozmawia się z nami, skoro oni chcą, żeby tak naprawdę dzieci nie czytały lektur? Czy był ten temat konsultowany z wami, rodzice? Pytam rodziców tutaj. Nie, nie było konsultacji. Albo czy było konsultowane to, że de facto dzieci młodzież mają nie czytać lektur? Też nie".

Dzień później w Ciechanowie mówił: "O przyszłości przyjechałem tutaj z wami rozmawiać, tak jak chcę rozmawiać o przyszłości naszych dzieci, naszej młodzieży, waszych wnuków, waszych dzieci". I powtórzył:

FAŁSZ

Bo oni (rządzący - red.) bez konsultacji z rodzinami chcą, żeby dzieci nie czytały praktycznie prawie wcale lektur.

"Albo czy rodzice byli konsultowani w zakresie tego, co pani Nowacka ogłosiła, że nie będzie zadań domowych? Ja sobie nie przypominam. Nie byli konsultowani" - pytał i odpowiadał Morawiecki.

Wyjaśniamy, co zapowiedział resort edukacji i co jest w projekcie rozporządzenia o pracach domowych - czyli dlaczego Mateusz Morawiecki dwa razy powiedział nieprawdę.

Zmiany w pracach domowych od kwietnia

Temat prac domowych, a tym samym czytania lektur i innych aktywności dzieci poza szkołą, pojawił się w dyskusji politycznej po tym, jak w premier Donald Tusk 19 stycznia opublikował w mediach społecznościowych nagranie, ogłaszając, że od kwietnia tego roku rząd wprowadza nowe zasady dotyczące prac domowych w szkołach podstawowych. "W klasach od jeden do trzy żadnych prac domowych. No, chyba że czasami jakiś wierszyk" - mówił Tusk. "Od cztery do osiem klasy - prace domowe tylko dla chętnych i bez oceniania" - dodał. Obietnica "Zlikwidujemy prace domowe w szkołach podstawowych" jest bowiem jednym ze "100 konkretów na pierwsze 100 dni rządów" ogłoszonych przez Koalicję Obywatelską przed wyborami parlamentarnymi 15 października 2023 roku.

Tego samego dnia ministra edukacji Barbara Nowacka potwierdziła w rozmowie z wp.pl, że resort pracuje nad takimi zmianami i mają one wejść w życie już w kwietniu. W wywiadzie nie mówiła o lekturach, tylko o uczeniu się wiersza na pamięć, który, jak zapewniła, nie jest pracą domową. "To, co jest potrzebne, to odejście od obowiązkowych i ocenianych prac domowych" - stwierdziła ministra.

Ministra edukacji: lektura to nie jest praca domowa

W następnych dniach pomysł resortu edukacji wywołał dużą dyskusję, a Barbara Nowacka 22 stycznia była gościem Polsat News. Pytana o szczegóły tego projektu, odpowiedziała: "To, co my proponujemy, to po pierwsze odejście od prac domowych, tych manualnych, które zazwyczaj wykonywali rodzice, w klasach 1-3. A w klasach od 4 do 8 prace domowe nie będą ani oceniane, ani nie będą obowiązkowe".

Następnie została zapytana, czy nauczyciel może zadać wiersz na pamięć i sprawdzić, czy uczeń nauczył się tego wiersza. "Ale nie może tego ocenić" - odpowiedziała Nowacka. Dziennikarz kontynuował: "Chcę doprecyzować: czy jeśli nauczyciel zada w klasach 4-8 słówka z angielskiego na zadanie, może je później sprawdzić, czy nie może?". Ministra powtórzyła: "Może sprawdzić, ale nie może ocenić". Prowadzący rozmowę zapytał więc o lektury: "A zadanie lektury, pani minister?". Raz jeszcze Barbara Nowacka odpowiedziała: "Znowu: nieoceniane i nieobowiązkowe". Dziennikarz stwierdził: "Trudno mi sobie wyobrazić na przykład nieprzeczytanie 'W pustyni i w puszczy', by potem tego na lekcji nie wyegzekwować". Ministra dodała: "Nie. Można sprawdzić, można porozmawiać. Przecież przy całej klasie też będzie widać, kto przeczytał, kto nie przeczytał. To już dzisiaj widać. Tylko czy naprawdę musimy wszystko oceniać, zamiast o wszystkim porozmawiać?".

Tego samego dnia wieczorem ministra Nowacka była gościem "Kropki nad i" w TVN24, gdzie znowu pojawił się temat lektur. Tym razem Barbara Nowacka odpowiedziała zdecydowanie:

Lektura to nie jest praca domowa. Lektura to jest przeczytanie lektury.

Nazajutrz - 23 stycznia - te słowa potwierdziła wiceministra edukacji Katarzyna Lubnauer w Polskim Radiu 24, gdzie powtórzyła, że "prace domowe mają być nieobowiązkowe i nieoceniane". Dopytana o lektury, odpowiedziała: "Nie, to nie. Lektura czy wiersz… Przeczytanie lektury jest oczywistą oczywistością. Nie da się tego zrobić w szkole".

Rozporządzenie: zmiana nie oznacza zniesienia czytania lektur

Te publiczne wypowiedzi były tylko deklaracjami, bo projekt rozporządzenia w sprawie prac domowych powstał 24 stycznia, a został opublikowany na stronie Rządowego Centrum Legislacji 26 stycznia. Zapisano w nim, że "w klasach I–III nauczyciel nie zadaje uczniowi pisemnych i praktycznych prac domowych do wykonania w czasie wolnym od zajęć dydaktycznych", a "w klasach IV–VIII nauczyciel może zadać uczniowi pisemną lub praktyczną pracę domową do wykonania w czasie wolnym od zajęć dydaktycznych, z tym że nie jest ona obowiązkowa dla ucznia i nie ustala się z niej oceny". W rozporządzeniu nie ma nic na temat lektur.

Tę kwestię wyjaśniono jednak w uzasadnieniu do rządowego projektu:

Proponowana zmiana nie oznacza zniesienia obowiązku uczenia się w domu, tj. nauki czytania w przypadku najmłodszych uczniów, czytania lektur, przyswojenia określonych treści, słówek itp.

W uzasadnieniu wyjaśniono: "Zmiana ta ma na celu jedynie ograniczenie zadawania pisemnych i praktycznych prac domowych. Miejscem, w którym uczniowie, zwłaszcza młodsi, powinni zdobywać wiedzę i umiejętności, jest przede wszystkim szkoła".

Już po opublikowaniu projektu rozporządzenia, 30 stycznia, ministra Barbara Nowacka w Radiu Zet powtórzyła, że po planowanych zmianach nadal będzie "trzeba się uczyć wierszyków, trzeba czytać książki, trzeba powtarzać wiedzę, tak".

Zapowiedź zmian na liście lektur. Konsultacje publiczne

Poza zmianami w pracach domowych kierownictwo ministerstwa edukacji zapowiedziało też odchudzenie podstaw programowych i zmiany na liście lektur. O te ostatnie Barbara Nowacka została zapytana w Polsat News 22 stycznia. "Nie ja się tym zajmuję. Zajmują się tym eksperci, którzy będą przygotowywać i pokażą mi tę listę lektur. Natomiast jedno mogę państwu obiecać: skończyły się czasy, kiedy minister spod palca wykreślał albo dodawał lektury" - odpowiedziała. Szefowa resortu edukacji zapewniła, że na liście więcej będzie literatury współczesnej, również tej z XXI wieku. "Po drugie, większa dowolność. Dziś nauczyciel ma wskazać jedną lekturę sam spoza katalogu. Chciałabym, żeby mógł to wskazać wspólnie z uczniami. (...) I druga rzecz: chciałabym, żeby tych lektur dowolnych było więcej" - mówiła.

Również 6 lutego w "Rozmowie Piaseckiego" w TVN24 Barbara Nowacka potwierdziła, że "w ramach prac nad podstawą programową z języka polskiego oczywiście też przyglądamy się liście lektur". Zapowiedziała też "dużą zmianę", którą ministerstwo planuje, ale najwcześniej na 2026 rok. "Dużą zmianę, która doprowadziłaby właśnie do tego, żeby młodzież miała współczesne lektury. Ja przyjrzałam się liście lektur po prostu z ciekawości jako obywatelka jakiś czas temu i tam nie ma żadnej książki napisanej w XXI wieku" - stwierdziła ministra Nowacka.

CZYTAJ WIĘCEJ: Nowacka: Prace domowe w podstawówkach to gigantyczne obciążenie. To absurd

Odnosząc się do planowanych zmian związanych z pracami domowymi, ministra edukacji przypomniała, że do 26 lutego trwają konsultacje publiczne projektu rozporządzenia i zachęcała do wzięcia w nich udziału. "Są one na stronach ministerstwa, tam można przesyłać swoje uwagi" - mówiła Barbara Nowacka. "Już dzisiaj z informacji zwrotnych, jakie mam, wiem, że przynajmniej w klasach 1-3 będziemy wprowadzali lekką korektę zapisów przez nas przygotowanych w tym naszym rozporządzeniu. Jesteśmy otwarci na każdą uwagę" - dodała.

Wracając do wypowiedzi Mateusza Morawieckiego: nie jest prawdą, że rządzący "chcą, żeby dzieci nie czytały praktycznie prawie wcale lektur". Lektury nie wchodzą bowiem w zakres rozporządzenia o pracach domowych; są tylko zapowiedzi zmian na liście lektur. Nie jest też prawdą, że zmiany w zakresie prac domowych i lektur odbywają się bez konsultacji z rodzicami. Projekt rozporządzenia jest właśnie na etapie konsultacji publicznych, każdy obywatel może przesłać swoje uwagi.

Autorka/Autor:

Źródło: Konkret24

Pozostałe wiadomości

Osoby wypłacające pieniądze na poczcie, nawet stosunkowo niewielkie sumy, rzekomo muszą wypełniać deklaracje do urzędu skarbowego i określić przeznaczenie pieniędzy - piszą internauci w mediach społecznościowych. To nieprawda, nie ma takiego obowiązku.

Deklaracja do skarbówki przy wypłacie na poczcie? "Muszę kategorycznie zaprzeczyć"

Deklaracja do skarbówki przy wypłacie na poczcie? "Muszę kategorycznie zaprzeczyć"

Źródło:
Konkret24

"To takie ohydne", "to absolutnie nie pomaga zdławić tej historii" - to reakcje internautów na informację, że amerykańska agencja Associated Press usunęła ze swojej strony tekst na temat J.D. Vance'a. Był to fact-check dementujący pewną plotkę o kandydacie na republikańskiego wiceprezydenta. Skąd się wzięła? Wyjaśniamy.

Agencja AP usunęła tekst na temat J.D. Vance'a. O co chodzi

Agencja AP usunęła tekst na temat J.D. Vance'a. O co chodzi

Źródło:
Konkret24

"W tym tygodniu w Niemczech zakazana została litera C" - wpis z takim komunikatem niesie się w polskiej sieci. I wprowadza w błąd. Bo wcale nie chodzi o literę. Wyjaśniamy.

W Niemczech "zakazano litery C"? O jaki symbol chodzi

W Niemczech "zakazano litery C"? O jaki symbol chodzi

Źródło:
Konkret24

Aktorzy Mel Gibson i Mark Wahlberg oraz przedsiębiorca Elon Musk razem rzekomo mają stworzyć filmową inicjatywę antylewicową w ramach walki ze zjawiskiem woke - twierdzą użytkownicy mediów społecznościowych. Musk ma w to zainwestować miliard dolarów. Nie jest to jednak prawda. 

Musk, Gibson i Wahlberg zakładają studio filmowe antywoke? Aktorzy tłumaczą

Musk, Gibson i Wahlberg zakładają studio filmowe antywoke? Aktorzy tłumaczą

Źródło:
Konkret24

Według rozpowszechnianego w sieci przekazu prezydent Wołodymyr Zełenski potwierdził, że Polska przekaże Ukrainie swoje myśliwce F-16. To jednak przekłamanie wynikające z błędnej interpretacji posta prezydenta Ukrainy. Tłumaczymy, jak powstało.

Chcą "oddać Ukrainie nasze F-16"? Wyjaśniamy, skąd ten przekaz

Chcą "oddać Ukrainie nasze F-16"? Wyjaśniamy, skąd ten przekaz

Źródło:
Konkret24

Kilka dni po zamachu na Donalda Trumpa w sieci - także polskiej - zaczął krążyć przekaz, że w Stanach Zjednoczonych powstaje "armia weteranów". Mają oni "tłumić ewentualne niepokoje społeczne i zamieszki". Jako dowód rozpowszechniane jest wideo pokazujące rzekomą "armię". Tylko że przekaz jest fake newsem.

Po zamachu na Trumpa "formują armię weteranów"? Kogo widać na tym filmie

Po zamachu na Trumpa "formują armię weteranów"? Kogo widać na tym filmie

Źródło:
Konkret24

"Religia", "kolejna ideologia" - tak poseł PiS Piotr Kaleta przedstawiał problem dziury ozonowej. Sugerował, że został on wymyślony, a na dowód pytał ironicznie: "co się z nią stało?". Otóż dziura wciąż jest.

Poseł Kaleta: "co się stało z dziurą ozonową"? Odpowiadamy

Poseł Kaleta: "co się stało z dziurą ozonową"? Odpowiadamy

Źródło:
Konkret24

"Ale dać Polakowi to rozdawnictwo", "złodziejstwo" - to reakcje internautów na przekaz w sieci, jakoby "przeciętna ukraińska rodzina" miała dostawać 10 tysięcy złotych miesięcznie w ramach różnego rodzaju świadczeń. To fake news stworzony poprzez manipulację danymi.

10 tysięcy złotych miesięcznie dostaje "przeciętna ukraińska rodzina"? To manipulacja

10 tysięcy złotych miesięcznie dostaje "przeciętna ukraińska rodzina"? To manipulacja

Źródło:
Konkret24

"Brawo uśmiechnięta Polska", "Tusk przysłany przez Niemców wykończy Polskę" - piszą internauci, komentując upadłość Browaru Kościerzyna. Tylko że historia ta działa się za poprzedniego rządu. Wyjaśniamy.

Browar Kościerzyna upadł "po pół roku rządów Tuska"? Co to za historia

Browar Kościerzyna upadł "po pół roku rządów Tuska"? Co to za historia

Źródło:
Konkret24

Prokremlowska dezinformacja nie ustaje w podważaniu faktu, że Rosja stoi za zbombardowaniem szpitala dziecięcego w Kijowie. Wykorzystuje do tego stosowaną od początku wojny metodę: fałszywy fact-checking. Kolejną jego odsłoną jest nagranie, które ma być dowodem, że to Ukraińcy zainscenizowali sceny z lekarzem na gruzach szpitala.

"Koszmarny show" i sztuczna krew. Znowu fałszywy fact-checking

"Koszmarny show" i sztuczna krew. Znowu fałszywy fact-checking

Źródło:
Konkret24

Zdaniem Prawa i Sprawiedliwości po zmianie rządu nowe kierownictwo resortu obrony "zmarnowało szanse", które stworzyły podpisane przez ministra Mariusza Błaszczaka umowy na dostawy uzbrojenia. Z odpowiedzi MON dla Konkret24 wynika jednak, że tak nie jest. Każda z tych umów jest kontynuowana.

PiS pyta MON: "co z pięcioma umowami zbrojeniowymi"? Mamy odpowiedź

PiS pyta MON: "co z pięcioma umowami zbrojeniowymi"? Mamy odpowiedź

Źródło:
Konkret24

Według rozpowszechnianego w mediach społecznościowych przekazu w dwóch amerykańskich stanach Joe Biden otrzymał nominację i nie można już go skreślić z listy kandydatów na prezydenta. Tłumaczymy, że tak nie jest i dlaczego.

Nevada i Wisconsin: tam Bidena nie można już zmienić? Wyjaśniamy

Nevada i Wisconsin: tam Bidena nie można już zmienić? Wyjaśniamy

Źródło:
Konkret24

Według polityków Konfederacji przyjęta przez Parlament Europejski rezolucja zmusza Polskę i pozostałe państwa unijne do wspierania Ukrainy w wysokości co najmniej 0,25 proc. PKB rocznie. Ale rezolucja nie ma mocy prawnej i jest jedynie "formą pewnej woli politycznej". Wyjaśniamy.

Konfederacja: europarlament zmusza Polskę "do stałego finansowania Ukrainy". Nie zmusza

Konfederacja: europarlament zmusza Polskę "do stałego finansowania Ukrainy". Nie zmusza

Źródło:
Konkret24

"Za pieniądze podatników Mastalerek zakleił sobie ucho?" - ironizują internauci, komentując fotografię, na której widać szefa gabinetu prezydenta z opatrunkiem na uchu. W domyśle jest przekaz, że Marcin Mastalerek, goszcząc na konwencji republikanów w USA, w ten sposób pokazał solidarność z Donaldem Trumpem.

Mastalerek na konwencji w USA "zakleił sobie ucho"? Skąd to zdjęcie

Mastalerek na konwencji w USA "zakleił sobie ucho"? Skąd to zdjęcie

Źródło:
Konkret24

Na krążącym w mediach społecznościowych zdjęciu grupa kilkuletnich dzieci oraz ich nauczycielki stoją roześmiani na tle napisu "Kochamy Tuska". Internauci się oburzają, piszą o indoktrynacji dzieci w szkołach, porównują Polskę do Korei Północnej. Ale zdjęcie nie jest prawdziwe.

"Przedszkole na Jagodnie"? Te osoby nie istnieją, napis też

"Przedszkole na Jagodnie"? Te osoby nie istnieją, napis też

Źródło:
Konkret24

Niedługo po pożarze jednej z najpiękniejszych katedr na świecie w mediach społecznościowych zaczęła krążyć mapa Francji mająca przedstawiać, ile jest tam rzekomo "podpalonych, sprofanowanych, zdemolowanych" kościołów. Tylko że opis tej mapy wprowadza w błąd, a ona sama nie jest aktualna.

"Podpalone, sprofanowane, zdemolowane" kościoły? Ta mapa pokazuje co innego

"Podpalone, sprofanowane, zdemolowane" kościoły? Ta mapa pokazuje co innego

Źródło:
Konkret24

13 milionów, 20 milionów, a nawet 22 miliony złotych mieli rzekomo już otrzymać w ramach premii ministrowie i wiceministrowie obecnego rządu - taki przekaz rozsyłany jest w mediach społecznościowych. Powstał po artykule jednego z dzienników, którego informacje zostały jednak przeinaczone.

22 miliony złotych nagród dla ministrów i wiceministrów? Nie, "nie otrzymywali"

22 miliony złotych nagród dla ministrów i wiceministrów? Nie, "nie otrzymywali"

Źródło:
Konkret24

Według rozsyłanego w sieci przekazu dzięki liberalnemu prawo aborcyjnemu w Czechach przyrost naturalny jest dużo wyższy niż w Polsce. Jednak pomieszano różne dane i wskaźniki. A wiązanie prawa aborcyjnego z przyrostem naturalnym lub współczynnikiem dzietności jest błędem. Wyjaśniamy.

Prawo do aborcji a przyrost naturalny w Polsce i Czechach. Co się tu nie zgadza

Prawo do aborcji a przyrost naturalny w Polsce i Czechach. Co się tu nie zgadza

Źródło:
Konkret24

Politycy Konfederacji zarzucają premierowi złamanie konstytucji i domagają się postawienia Donalda Tuska przed Trybunałem Stanu. Chodzi o podpisanie porozumienia między Polską a Ukrainą. Konstytucjonaliści, z którymi konsultował się Konkret24, w większości nie dostrzegają w tym przypadku złamania prawa - choć mają uwagi.

Umowa rządowa czy międzynarodowa? Eksperci oceniają, co podpisał Tusk z Zełenskim

Umowa rządowa czy międzynarodowa? Eksperci oceniają, co podpisał Tusk z Zełenskim

Źródło:
Konkret24

"Muzeum Narodowe rozprawiło się również z Maryją", "zamiarem tej władzy jest usunięcie nie tylko krzyży" - piszą oburzeni internauci, komentując informację, jakoby z obrazu Jana Matejki wymazano postać Matki Boskiej. W tym rozpowszechnianym między innymi przez Roberta Bąkiewicza fake newsie nie zgadza się nic - z wyjątkiem nazwy muzeum.

Bąkiewicz: z obrazu Matejki usunięto Matkę Boską. To nieprawda

Bąkiewicz: z obrazu Matejki usunięto Matkę Boską. To nieprawda

Źródło:
Konkret24

Po wizycie niemieckiego kanclerza Olafa Scholza w Warszawie wrócił temat reparacji wojennych. Jednak w trwającej debacie publicznej politycy raz mówią o "reparacjach", innym razem o "odszkodowaniach". Oba terminy oznaczają jednak inne pieniądze i dla kogo innego. Wyjaśniamy.

Polska i Niemcy: reparacje vs odszkodowania. Co mylą politycy

Polska i Niemcy: reparacje vs odszkodowania. Co mylą politycy

Źródło:
Konkret24