FAŁSZ

"Nie wypłacili", "nie złożyli wniosku", "będzie więcej cenzury". Trzy manipulacje Zajączkowskiej-Hernik

Źródło:
Konkret24
Minister Kierwiński o wypłatach zasiłków po powodzi
Minister Kierwiński o wypłatach zasiłków po powodziTVN24
wideo 2/5
Minister Kierwiński o wypłatach zasiłków po powodziTVN24

"Szkoda Polski", "same fakty" - komentują internauci obszerny post Ewy Zajączkowskiej-Hernik na temat działań rządu. Lecz wśród krytycznych ocen europosłanka Konfederacji przekazuje istotne przekłamania. Niektóre z nich to fałszywe narracje wcześniej rozpowszechniane przez polityków PiS.

"Podsumowanie ostatnich dni w wykonaniu uśmiechniętej koalicji. Gotowi? Lepiej usiądźcie" - napisała 29 listopada w serwisie X Ewa Zajączkowska-Hernik, europosłanka Konfederacji. Tak zaczyna się jej długi post, w którym krytykuje m.in. projekt tak zwanej ustawy łańcuchowej (przewiduje zakaz trzymania psów na łańcuchach czy używania fajerwerków hukowych). Negatywnych ocen rządu Donalda Tuska jest wiele - to święte prawo opozycji - lecz są też tezy wprowadzające w błąd opinię publiczną. Tak np. europosłanka pisze, że "przez 2 miesiące nie wypłacono środków ani jednej poszkodowanej (w powodzi - red.) osobie". Dalej czytamy: "rząd nie złożył wniosku do Komisji Europejskiej o należne pieniądze na zwalczanie skutków nawałnic". Zajączkowska-Hernik przekonuje, że "wpisano do Kodeksu karnego penalizację tzw. mowy nienawiści", w związku z czym "będzie jeszcze więcej cenzury i jeszcze mniej wolności słowa".

Wpis polityczki ma niemal 90 tysięcy wyświetleń, podano go dalej ponad 700 razy, polubiło niemal 2 tysiące użytkowników. Wielu internautów w komentarzach przyklaskiwało europosłance: "Pełna zgoda. Same fakty"; "Potrzebujemy więcej osób takich jak Ty"; "te podsumowanie to złoto, ale szkoda Polski" (pisownia oryginalna). Jednak byli i tacy, którzy krytykowali jej tezy: "Z tymi petardami to jest pani myśląca inaczej. Tak samo jak z fermami zwierząt na futra, liczy się kasa kilku hodowców, a nie krzywda i cierpienie zwierząt"; "Mylenie wolności słowa z hejtem i rynsztokiem jest intencjonalne czy wynika z ograniczeń funkcji poznawczych?". A jeden z internautów opublikował fragment tekstu, z którego wynika, że powodzianom wypłacono ponad 640 mln zł zasiłku. "Teraz jest dobry moment, żeby przeprosić za kłamstwa" - napisał.

Oto twierdzenia, w których polityczka Konfederacji mija się z prawdą.

Pomoc dla powodzian: "nie wypłacono środków ani jednej poszkodowanej osobie"? Nieprawda

"Rząd Tuska i jego nieprzytomny pełnomocnik Kierwiński koncertowo olali powodzian, przez 2 miesiące nie wypłacono środków ani jednej poszkodowanej osobie, a sam rząd nie złożył wniosku do Komisji Europejskiej o należne pieniądze na zwalczanie skutków nawałnic. Po tragicznej powodzi teraz zalewa nas tragiczna głupota i nieudacznictwo rządu" - napisał europosłanka Konfederacji.

Wciąż trwa usuwanie skutków powodzi, która nawiedziła południową Polskę w drugiej połowie września tego roku. Lecz nie jest prawdą, że przez dwa miesiące nie wypłacono środków pomocowych "ani jednej poszkodowanej osobie". 19 listopada podczas debaty nad rządowym projektem nowelizacji ustawy powodziowej wiceminister spraw wewnętrznych i administracji Czesław Mroczek poinformował, że na różnego rodzaju formy przeciwdziałania skutkom powodzi przeznaczono 2,13 mld zł - z tego na zasiłki powodzianom wypłacono już ponad 640 mln zł (za: Polska Agencja Prasowa). Zapytaliśmy MSWiA o stan wypłat na 3 grudnia, lecz do publikacji tekstu nie otrzymaliśmy odpowiedzi.

Owszem, sytuacja nie jest idealna - w listopadzie wiele poszkodowanych osób i instytucji wciąż czekało na pomoc państwa. "Tempo wypłat pomocy dla osób dotkniętych powodzią jest niesatysfakcjonujące i będzie przyspieszone" - przyznał 18 listopada w radiu RMF24 minister Marcin Kierwiński. Tłumaczył, że powodem wolnego tempa wypłat jest m.in. to, że w wielu miejscach musiały działać komisje gminne, które dopiero szacowały straty; że wypłatę pomocy spowalniają procedury. "Do drugiej ustawy powodziowej wprowadzimy rozwiązania, które mogą przyspieszyć ten proces, na przykład wprowadzenie możliwości wypłat zaliczkowych" - powiedział minister. 25 listopada prezydent Andrzej Duda podpisał nowelizację ustawy powodziowej; weszła w życie dzień później.

Wniosek do KE o pomoc dla powodzian? Złożony na czas

Według europosłanki Konfederacji Polska nie złożyła wniosku do Komisji Europejskiej o pomoc finansową z Funduszu Solidarności UE w związku z powodzią. To też nieprawda.

Zgodnie z komunikatem Ministerstwa Spraw Wewnętrznych i Administracji taki wniosek strona polska złożyła właśnie w piątek, 29 listopada. Dokument z datą 28 listopada podpisał minister spraw wewnętrznych i administracji Tomasz Siemoniak. Resort poinformował o złożeniu wniosku późnym popołudniem 29 listopada. Zajączkowska-Hernik opublikowała swój wpis prawie cztery godziny później.

"Ten wniosek został złożony dzisiaj przez Ministerstwo Spraw Wewnętrznych i Administracji w konsultacji, w kontakcie z ministrem Kierwińskim, który jest odpowiedzialny za odbudowę po powodzi" - oznajmił 29 listopada w programie "#BezKitu" w TVN24 minister do spraw Unii Europejskiej Adam Szłapka. Jak podkreślił, stało się to przed upływem wyznaczonego terminu - bo ten upływa 4 grudnia.

Szłapka pytany, kiedy i ile otrzymamy środków z UE, stwierdził: "My oszacowaliśmy te straty na 13 miliardów [złotych], przez Ministerstwo Spraw Wewnętrznych i Administracji razem z ministrem Kierwińskim i to zostało wysłane do Brukseli. (...) Natomiast z tego konkretnego funduszu na wszystkie państwa europejskie w jednym roku jest około 1,5 miliarda euro". To równowartość prawie 6,5 mld zł. Dlatego - jego zdaniem - nie jest tak, że wszystkie straty "z tego konkretnego funduszu da się pokryć". Na pytanie, kiedy moją pojawić się pierwsze środki, odparł: "Myślę, że wczesną wiosną".

Kiedy unijne środki na pomoc powodzianom? Szłapka: dzisiaj złożyliśmy wniosek
Kiedy unijne środki na pomoc powodzianom? Szłapka: dzisiaj złożyliśmy wniosekTVN24

Kara za mowę nienawiści postrzegana jako cenzura - fałsz, który powraca

"Miłośnicy zamordyzmu z Lewicy dumnie ogłosili, że z ich inicjatywy wpisano do Kodeksu karnego penalizację tzw. mowy nienawiści, czyli będzie jeszcze więcej cenzury i jeszcze mniej wolności słowa" - napisała Ewa Zajączkowska-Hernik. O jakie zmiany chodzi? Przypomnijmy, jednym z punktów umowy koalicyjnej partii tworzących obecny rząd jest nowelizacja Kodeksu karnego - "tak aby mowa nienawiści ze względu na orientację seksualną i płeć była ścigana z urzędu". Wpis europosłanki sugeruje, że zmiany w Kodeksie karnym dotyczącym mowy nienawiści już weszły w życie - a tak nie jest.

Pod koniec marca 2024 roku na stronie Rządowego Centrum Legislacji pojawił się projekt zmian w Kodeksie karnym przygotowany przez Ministerstwo Sprawiedliwości. 27 listopada rządowy projekt wpłynął do Sejmu. Celem projektu jest rozszerzenie "katalogu znamion przestępstw określonych w art. 119 § 1 k.k. i art. 257 k.k oraz wzmocnienie ochrony prawnokarnej przed przestępczymi zachowaniami motywowanymi przesłankami dyskryminacyjnymi ze względu na niepełnosprawność, wiek, płeć i orientację seksualną" - czytamy w uzasadnieniu.

2 grudnia projekt ustawy skierowano do pierwszego czytania na posiedzeniu Sejmu. Ale to dopiero początek ścieżki legislacyjnej. Nie wiemy, jakie finalnie brzmienie będzie miała nowelizacja, czy zostanie przyjęta przez Sejm i Senat oraz podpisana przez prezydenta.

Obecnie zgodnie z art. 119 Kodeksu karnego "Kto stosuje przemoc lub groźbę bezprawną wobec grupy osób lub poszczególnej osoby z powodu jej przynależności narodowej, etnicznej, rasowej, politycznej, wyznaniowej lub z powodu jej bezwyznaniowości, podlega karze pozbawienia wolności od 3 miesięcy do lat 5". Jednocześnie obowiązuje art. 256 ust. 1 kk, który stanowi: "Kto publicznie propaguje nazistowski, komunistyczny, faszystowski lub inny totalitarny ustrój państwa lub nawołuje do nienawiści na tle różnic narodowościowych, etnicznych, rasowych, wyznaniowych albo ze względu na bezwyznaniowość, podlega karze pozbawienia wolności do lat 3". W art. 257 mowa jest o tym, że "kto publicznie znieważa grupę ludności albo poszczególną osobę z powodu jej przynależności narodowej, etnicznej, rasowej, wyznaniowej albo z powodu jej bezwyznaniowości lub z takich powodów narusza nietykalność cielesną innej osoby, podlega karze pozbawienia wolności do lat 3".

Warto zwrócić uwagę, że przepis o karaniu za sianie nienawiści (art. 256 kk) obowiązuje od 1997 roku. Ponad dekadę temu, 25 lutego 2014 roku, Trybunał Konstytucyjny orzekł, że jest on zgodny z art. 54 Konstytucji RP, który gwarantuje każdemu wolność słowa – a więc nie narusza tej wolności.

Warto też przypomnieć wyrok z 2019 roku, w którym Sąd Najwyższy tak zdefiniował pojęcie mowy nienawiści:

Pod tym pojęciem powszechnie rozumie się wypowiedzi i wizerunki lżące, wyszydzające i poniżające grupy i jednostki z powodów całkowicie lub po części od nich niezależnych, a także przynależności do innych naturalnych grup społecznych, przy czym grupy naturalne to takie których się nie wybiera, udział w jednych determinowany jest biologicznie (płeć, kolor skóry), w innych społecznie, jak przynależność etniczna, religijna, język.

Zdaniem sędziów SN to są "tego typu wypowiedzi, które wzbudzają uczucia silnej niechęci, złości, braku akceptacji, wręcz wrogości do poszczególnych osób lub całych grup społecznych czy wyznaniowych, bądź też z uwagi na formę wypowiedzi podtrzymują i nasilają takie negatywne nastawienia i podkreślają tym samym uprzywilejowanie, wyższość określonego narodu, grupy etnicznej, rasy lub wyznania".

Jednocześnie artykuł 21 ust. 1 Karty Praw Podstawowych Unii Europejskiej stanowi, że "zakazana jest wszelka dyskryminacja w szczególności ze względu na płeć, rasę, kolor skóry, pochodzenie etniczne lub społeczne, cechy genetyczne, język, religię lub przekonania, poglądy polityczne lub wszelkie inne poglądy, przynależność do mniejszości narodowej, majątek, urodzenie, niepełnosprawność, wiek lub orientację seksualną".

Czy zatem rozszerzenie ochrony przed mową nienawiści i przestępstwami z nienawiści to cenzura i naruszenie wolności słowa? Na to pytanie odpowiada Dorota Głowacka, ekspertka z fundacji Panoptykon, gdzie zajmuje się zagadnieniami związanymi z ochroną swobody wypowiedzi i prawa do prywatności w sieci. "Jest to długo oczekiwana zmiana i dostosowanie przepisów dotyczących przestępstw nienawiści do standardów międzynarodowych" - zaznacza Głowacka w komentarzu przekazanym Konkret24. "Co do zasady mowa nienawiści, w tym np. homofobiczna mowa nienawiści, nie jest realizacją wolności słowa tylko jej skrajnym nadużyciem i nie mieści się w zakresie gwarancji swobody wypowiedzi. Sama idea uregulowania tego nie jest ingerencją w wolność słowa" - zaznacza ekspertka.

Fałszywa narracja utożsamiająca karanie za mowę nienawiści z cenzurą wraca co jakiś czas. Prezentował ją m.in. prezes PiS Jarosław Kaczyński. "Odrzucam pojęcie 'mowy nienawiści', które przy tej okazji próbuje się wprowadzać. To pojęcie, za pomocą którego próbuje się wprowadzić jednostronną cenzurę dotyczącą tylko prawicy" - powiedział w wywiadzie dla tygodnika "Sieci" w 2019 roku (cyt. za PAP).

Wtedy Jacek Mazurczak z Instytutu Bezpieczeństwa Społecznego, główny specjalista ds. monitorowania przestępstw z nienawiści w MSWiA w latach 2014-2016, wyjaśniał redakcji OKO.press, jak polskie prawo rozumie mowę nienawiści. Na przykładzie wypowiedzi: "wszyscy członkowie partii XYZ to terroryści" tłumaczył, że takie słowa nie naruszałyby polskiego prawa karnego, ale karalna byłaby już wypowiedź nawołująca do przemocy wobec członków tej partii. "Rozwiązanie to wydaje się złotym środkiem między wolnością słowa a ochroną grup szczególnie narażonych na mowę nienawiści i przestępstwa z nienawiści" - ocenił Mazurczak.

"Dużym mankamentem obecnie obowiązujących rozwiązań prawa karnego - które odgrywają kluczową rolę w odpowiadaniu na mowę nienawiści - jest jednak to, że nie obejmują one wszystkich cech dyskryminacyjnych (w tym m.in. orientacji seksualnej czy niepełnosprawności)" - ocenił w analizie dla portalu Prawo.pl w lipcu 2019 roku adwokat Paweł Knut, członek Sekcji Praw Człowieka przy Okręgowej Radzie Adwokackiej w Warszawie i prawnik Kampanii Przeciw Homofobii. "Wolność słowa nie ma charakteru absolutnego i w niektórych sytuacjach może ona podlegać ograniczeniom wprowadzanym przez prawo. Nie wszystkie wypowiedzi zasługują bowiem, aby funkcjonować w debacie publicznej z uwagi na to, że nie tylko jej nie wzbogacają, ale wręcz ją zagłuszają, mając niszczący charakter dla życia społecznego. Logiką tą posługuje się również polski ustawodawca, który eliminuje z debaty szczególnie rażące kategorie wypowiedzi - groźby, znieważania, nawoływania, do których z pewnością zalicza także mowę nienawiści, skoro utrzymuje w Kodeksie karnym przepisy art. 119, art. 256 i art. 257" - tłumaczył mec. Paweł Knut.

Gdy w kwietniu poseł PiS Sebastian Kaleta - krytykując rządowy projekt nowelizacji Kodeksu karnego - napisał w mediach społecznościowych, że "idzie 'uśmiechnięta cenzura", wyjaśnialiśmy w Konkret24, na czym polega manipulacja posła PiS. Adwokat Jarosław Jagura z Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka tłumaczył: "Wypowiedzi o charakterze nienawistnym nie podlegają ochronie w ramach wolności słowa, co podkreślał m.in. Europejski Trybunał Praw Człowieka w Strasburgu w sprawach dotyczących m.in. homofobicznej mowy nienawiści". I dalej: "Nie jest też tak, że projektowana zmiana Kodeksu karnego zakaże prowadzenia jakiejkolwiek debaty w sprawach dotyczących np. praw osób LGBT, równouprawnienia płci, osób z niepełnosprawnościami". Chodzi tu "o zakazanie publicznego 'nawoływania do nienawiści' czy 'znieważania', czyli o wypowiedzi, które mają wzbudzić silną niechęć, wrogość i mają jednocześnie nakłaniać, podburzać do jakichś zachowań, a także wypowiedzi, które mają obrażać" - wyjaśniał ekspert.

CZYTAJ WIĘCEJ W KONKRET24: Kaleta o nowelizacji Kodeksu karnego: "lewacka cenzura". Wyjaśniamy, jak manipuluje

Autorka/Autor:

Źródło: Konkret24

Źródło zdjęcia głównego: Tomasz Gzell/PAP

Pozostałe wiadomości

Po zawetowaniu przez prezydenta ustawy o pomocy obywatelom Ukrainy niektórzy zwracają uwagę na fakt, że Ukraińcy nie tylko korzystają z naszej pomocy, ale też zasilają polski budżet. Według dostępnych danych w 2024 roku tylko z podatków i składek przez nich płaconych wpłynęło ponad 18 miliardów złotych.

Miliardy złotych. Jak Ukraińcy zasilają polski budżet

Miliardy złotych. Jak Ukraińcy zasilają polski budżet

Źródło:
Konkret24

Tam, gdzie stoi najwięcej wiatraków, tam jest najdroższy prąd - przekonują ci, którzy popierają zawetowanie nowelizacji ustawy wiatrakowej przez prezydenta. Jako dowód na swoją tezę wskazują ceny energii w Niemczech i Danii. Wyjaśniamy, dlaczego ta teza jest jednak fałszywa.

Im więcej wiatraków, tym droższy prąd? Nie. Inny "cichy bohater" kształtuje ceny

Im więcej wiatraków, tym droższy prąd? Nie. Inny "cichy bohater" kształtuje ceny

Źródło:
Konkret24

Jarosław Kaczyński na spotkaniach z elektoratem krytykuje rząd Donalda Tuska - między innymi za politykę obronną. Twierdzi, że kupujemy mniej czołgów, niż planowano, że wyłączono instalację antydronową, a Fundusz Wspierania Sił Zbrojnych "ma już nie funkcjonować". Jak jest naprawdę?

Kaczyński opowiada o "obcinaniu i ograniczaniu" armii. Trzy razy nieprawda

Kaczyński opowiada o "obcinaniu i ograniczaniu" armii. Trzy razy nieprawda

Źródło:
Konkret24

Poseł Konfederacji Konrad Berkowicz postuluje, by rządzący wypowiedzieli unijny system ETS, skoro im "tak bardzo zależy na obniżce cen prądu". Pomysł chwytliwy, ale eksperci nie pozostawiają złudzeń.

Berkowicz: rządzący mogą wypowiedzieć ETS. Co by to oznaczało?

Berkowicz: rządzący mogą wypowiedzieć ETS. Co by to oznaczało?

Źródło:
Konkret24

O powitaniu przez Ochotniczą Straż Pożarną w Lewiczynie na Mazowszu dwóch samochodów napisał pod koniec sierpnia marszałek województwa mazowieckiego Adam Struzik. Tyle że wozy trafiły do jednostki już jakiś czas temu.

Marszałek Struzik: "druhowie powitali dwa wozy". Tak, ale wcześniej

Marszałek Struzik: "druhowie powitali dwa wozy". Tak, ale wcześniej

Źródło:
Konkret24

Według medialnych doniesień ma się to wydarzyć już w 2026 roku: Chiny staną się pierwszym krajem, w którym roboty będą rodzić dzieci. Ma to być efekt pracy naukowców, a cena takiego robota ma sięgać 14 tysięcy dolarów. Sprawdziliśmy, o jaki projekt chodzi i co o nim wiadomo. Jak się okazuje, niewiele. W dodatku w Chinach obecnie nie można wprowadzić na rynek robota-surogatki.

W Chinach "robot urodzi dziecko". Ile w tym prawdy, ile science fiction

W Chinach "robot urodzi dziecko". Ile w tym prawdy, ile science fiction

Źródło:
TVN24+

Poseł Konfederacji Konrad Berkowicz twierdzi, że olimpijska medalistka w boksie Imane Khelif zakończyła karierę. Sprawdziliśmy, skąd te doniesienia i co na ten temat twierdzi sama zawodniczka.

Imane Khelif zakończyła karierę? Poseł Konfederacji nie ma racji

Imane Khelif zakończyła karierę? Poseł Konfederacji nie ma racji

Źródło:
Konkret24

Według rozpowszechnianego w sieci przekazu Ukrainiec zakładający firmę ma otrzymywać "na start" niemal 300 tysięcy złotych, a Polak - prawie sześć razy mniej. Informacja wzbudza oburzenie wśród internautów i krytykę polityki rządu - bezpodstawnie. Po pierwsze, kwoty zestawiono manipulacyjnie. Po drugie, dotyczą różnych etapów działalności. Po trzecie, Polacy otwierający firmy mogą liczyć na wiele wyższe wsparcie.

300 tysięcy złotych "na start" dla Ukraińca, dla Polaka mniej? Potrójna manipulacja

300 tysięcy złotych "na start" dla Ukraińca, dla Polaka mniej? Potrójna manipulacja

Źródło:
Konkret24

Pomoc przekazana Ukrainie i Ukraińcom przez Polskę według niektórych internautów jest zbyt dużym obciążeniem dla budżetu. To nie tylko manipulacja, ale i błędna interpretacja danych.

Pomoc dla Ukraińców. Aż niemal siedem procent PKB? Nie

Pomoc dla Ukraińców. Aż niemal siedem procent PKB? Nie

Źródło:
Konkret24

W dyskusji o rosyjskim dronie, który spadł na terytorium Polski, poseł Marek Suski skrytykował ministra obrony za jego rzekomą wypowiedź o tym, że "deszcz pada i też drony spadają". Tylko że te słowa pochodzą z przerobionego filmiku.

Suski: minister opowiada, że deszcz pada i drony też spadają. Na co się nabrał?

Suski: minister opowiada, że deszcz pada i drony też spadają. Na co się nabrał?

Źródło:
Konkret24

"Zakończyłem sześć wojen" - powtarza wielokrotnie prezydent USA Donald Trump podczas rozmów z szefami różnych państw. Analiza sytuacji w krajach wskazywanych przez Trumpa pokazuje jednak, że jego deklaracje są na wyrost. Obecnemu prezydentowi Stanów Zjednoczonych nie można odmówić jednak tego, że jako szef supermocarstwa ma świadomość posiadania narzędzi globalnej polityki.

(Nie)skończone wojny Trumpa. Jak mówi prezydent USA, a jak jest naprawdę

(Nie)skończone wojny Trumpa. Jak mówi prezydent USA, a jak jest naprawdę

Źródło:
TVN24+

Nagranie, na którym brytyjscy policjanci zatrzymują nastolatkę, obejrzało miliony osób. W sieci zawrzało - internauci twierdzili, że uczennicę zatrzymano za wejście po godzinie 17 do baru fast food. Jednak przyczyna była inna.

Nastolatka aresztowana za wejście do baru po godzinie 17? Internauci w szoku, rzeczywistość jest inna

Nastolatka aresztowana za wejście do baru po godzinie 17? Internauci w szoku, rzeczywistość jest inna

Źródło:
Konkret24, Reuters

Były premier Mateusz Morawiecki twierdzi, że deficyt budżetowy jest o ponad 100 miliardów złotych wyższy, niż podaje rzecznik rządu Adam Szłapka. Alarmuje, że "cel deficytu na grudzień został osiągnięty niemal w całości w lipcu". To nieprawda.

157 czy 261 miliardów złotych? Ile wynosi polski deficyt

157 czy 261 miliardów złotych? Ile wynosi polski deficyt

Źródło:
Konkret24

Głodujące palestyńskie dziecko przedstawiane jako jazydka. Aktualne fotografie tłumaczone jako stare. Lokalizacje biolaboratoriów w Ukrainie, które nie istnieją. Fake newsy? Owszem, w odpowiedziach generowanych przez sztuczną inteligencję. Ośrodki wpływu próbują manipulować treściami, które trafiają do modeli językowych - przestrzegają eksperci. Oto jak się to robi.

"Ja nie wiem, co jest prawdą". Sztuczna inteligencja bije się w piersi - i nadal kłamie

"Ja nie wiem, co jest prawdą". Sztuczna inteligencja bije się w piersi - i nadal kłamie

Źródło:
TVN24+

Zamieszanie mogły wprowadzić pozornie sprzeczne komunikaty po konferencji Karola Nawrockiego. Strona rządowa pisze o "zawetowaniu tańszego prądu dla Polaków", a Kancelaria Prezydenta o "podpisaniu projektu zamrażającego ceny energii elektrycznej". A to dwie różne decyzje.

Zamrożenie cen energii. Co podpisał, a czego nie podpisał Nawrocki

Zamrożenie cen energii. Co podpisał, a czego nie podpisał Nawrocki

Źródło:
Konkret24

Prezydent Karol Nawrocki podpisał projekt ustawy o zwolnieniu rodziców co najmniej dwójki dzieci z podatku PIT. Według ministra Marcina Przydacza z kancelarii prezydenta jest to odpowiedź na kryzys demograficzny w Polsce, bo jesteśmy "najmniej dzietnym społeczeństwem w całej Unii Europejskiej". A co na to dane?

Przydacz: jesteśmy najmniej dzietnym społeczeństwem w UE. Sprawdzamy dane

Przydacz: jesteśmy najmniej dzietnym społeczeństwem w UE. Sprawdzamy dane

Źródło:
Konkret24

Minister finansów i gospodarki Andrzej Domański uważa, że rząd spełnia obietnice. Według niego "dowiezionych konkretów jest naprawdę bardzo, bardzo dużo" i już w czasie pierwszych stu dni rządzenia wiele z nich zrealizowano. Fakty temu przeczą.

Domański: "wiele ze 100 konkretów zostało zrealizowane". No nie

Domański: "wiele ze 100 konkretów zostało zrealizowane". No nie

Źródło:
Konkret24

Podczas gdy przywódcy europejskich krajów byli jeszcze w Białym Domu na spotkaniu z Donaldem Trumpem, w sieci furorę robiła już fotografia mająca pokazywać, jak wszyscy oni siedzieli grzecznie przed drzwiami, oczekując na to spotkanie. Publikujący zdjęcie kpili, że "widać na nim wyraźnie potęgę Unii Europejskiej". Fake newsa publikowali między innymi zwolennicy PiS, a także konta Kanału Zero. Popularność tego obrazu pokazała jednak co najwyżej potęgę rosyjskiej dezinformacji. Także w Polsce.

"Zdjęcie, które przejdzie do historii"? Tak, siły rosyjskiej propagandy

"Zdjęcie, które przejdzie do historii"? Tak, siły rosyjskiej propagandy

Źródło:
Konkret24

Dzień po rozmowach liderów europejskich krajów z Donaldem Trumpem zorganizowano spotkanie państw należących do tak zwanej koalicji chętnych. Ta grupa krajów Europy powstała kilka miesięcy temu. Jednak wbrew rozpowszechnianej teraz narracji nie wyłącznie po to, by wysyłać wojska do walczącej Ukrainy. Przedstawiamy, co wiadomo o celach tej politycznej inicjatywy.

Koalicja chętnych. Kto i w jakim celu się spotykał

Koalicja chętnych. Kto i w jakim celu się spotykał

Źródło:
Konkret24

Wojskowy pojazd szturmujący ukraińskie pozycje, a na nim zatknięte flagi Rosji i Stanów Zjednoczonych - taki film rozchodzi się w sieci, wywołując masę komentarzy. Rosyjska propaganda podaje, że ukraińska armia "zaatakowała amerykański transporter opancerzony z amerykańską flagą". Ukraińcy piszą o "maksymalnej bezczelności", a internauci pytają o prawdziwość nagrania.

Flagi Rosji i USA na transporterze. "Znak przyjaźni"?

Flagi Rosji i USA na transporterze. "Znak przyjaźni"?

Źródło:
Konkret24

Pielgrzymki na Jasną Górę jak co roku obfitowały wieloma zdjęciami i filmami publikowanymi w internecie. Szczególne zainteresowanie wzbudziła fotografia grupki pielgrzymów trzymających rzekomo obraz z Karolem Nawrockim. "Paranoja", "to się nie dzieje", "polska wersja katolicyzmu" - komentowali internauci. Bo wielu uwierzyło, że to prawda.

Obraz z Nawrockim na pielgrzymce? Niesłusznie uwierzyli

Obraz z Nawrockim na pielgrzymce? Niesłusznie uwierzyli

Źródło:
Konkret24

Miliony wyświetleń w internecie generuje informacja, jakoby Biały Dom miał zażądać od prezydenta Zełenskiego założenia garnituru na spotkanie z prezydentem USA - i że to był warunek odbycia tego spotkania. Przekaz ten w polskiej sieci szeroko rozpowszechniały anonimowe konta. To narracja zgodna z prorosyjską dezinformacją, której celem jest dyskredytowanie prezydenta Ukrainy. Jednak nie ma potwierdzenia, że Biały Dom postawił taki warunek.

Zełenski "musi założyć garnitur"? Propaganda reaguje na wizytę w Białym Domu

Zełenski "musi założyć garnitur"? Propaganda reaguje na wizytę w Białym Domu

Źródło:
Konkret24

"Czego amerykańskie media nie pokazały" - brzmi komentarz do rozpowszechnianego w mediach społecznościowych filmu. Ma przedstawiać scenę, gdy amerykańscy piloci "narysowali" na niebie gwiazdę dla Putina podczas szczytu na Alasce. Film robi wrażenie, ale nie wierzcie w te opisy - choć rosyjska propaganda bardzo próbuje nas do tego przekonać.

"Gwiazda" od Trumpa dla Putina? Tak głosi przekaz Kremla

"Gwiazda" od Trumpa dla Putina? Tak głosi przekaz Kremla

Źródło:
Konkret24

Prezydent Karol Nawrocki złożył projekt ustawy o ochronie polskiej wsi - w tym przed wyprzedażą ziemi obcokrajowcom. Teraz politycy przeciwnych opcji kłócą się, za których rządów sprzedano więcej polskiej ziemi. Obie strony jednak wprowadzają w błąd, prezentując dane albo wybiórczo, albo bez kontekstu. A ten jest istotny.

Nawrocki o "wyprzedaży polskiej ziemi", rząd podaje dane. Czego nie pokazują?

Nawrocki o "wyprzedaży polskiej ziemi", rząd podaje dane. Czego nie pokazują?

Źródło:
Konkret24

W sieci od lipca rozchodzi się przekaz, jakoby rolnicy byli karani "za korzystanie z własnej studni" - co wielu internautów rozumie jako sytuację nową, wymuszoną kolejnymi restrykcjami Unii Europejskiej. To manipulacja, choć kary rzeczywiście są - lecz za coś innego i nie od dzisiaj. Natomiast resort infrastruktury analizuje inny problem.

"Kary za korzystanie z własnej studni"? Ministerstwo: "trwa analiza problemu"

"Kary za korzystanie z własnej studni"? Ministerstwo: "trwa analiza problemu"

Źródło:
Konkret24

Przyznając odznaczenia na koniec swojej prezydentury, Andrzej Duda miał pośmiertnie uhonorować także matkę Lecha i Jarosława Kaczyńskich - taki przekaz rozpowszechniano w mediach społecznościowych. Ta informacja nie tylko nie jest, lecz nawet nie mogłaby być prawdziwa. Z kilku powodów.

Jadwiga Kaczyńska odznaczona Virtuti Militari? "To się nie dzieje"

Jadwiga Kaczyńska odznaczona Virtuti Militari? "To się nie dzieje"

Źródło:
Konkret24