Obecny rząd nie dogada się z Komisją Europejską, dlatego trzeba rozważyć przesunięcie unijnych środków bezpośrednio do samorządów z pominięciem rządu – taki pomysł kreuje prezes PSL Władysław Kosiniak-Kamysz. Na razie nie jest to jednak możliwe.
Wstrzymywanie się Komisji Europejskiej z decyzją w sprawie wypłaty zaliczki z 36 mld euro, które Polska ma otrzymać na realizację Krajowego Planu Odbudowy - czyli planu odbudowy gospodarki po pandemii COVID-19 - jest tematem gorących dyskusji od tygodni. I skłania do szukania rozwiązań tej sytuacji. O jednym z nich wspomniał prezes Polskiego Stronnictwa Ludowego Władysław Kosiniak-Kamysz w "Rozmowie Piaseckiego" w TVN24 15 września. Skrytykował postawę rządu PiS, który - według niego - nie chce się porozumieć z Komisją Europejską w sprawie m.in. wolności mediów w Polsce czy działalności Izby Dyscyplinarnej Sądu Najwyższego.
"Nie pozwolimy na to, żeby przez błędy rządzących Polacy stracili jakiekolwiek pieniądze" – mówił Kosiniak-Kamysz. "Gdyby dzisiaj przyszła do pana szefowa Komisji Europejskiej i zapytała: 'Panie prezesie, wypłacać te pieniądze teraz, czy poczekać dwa lata do najbliższych wyborów', co by pan jej powiedział?" - zapytał lidera PSL Konrad Piasecki.
"Polska nie może stracić żadnego euro, nie wolno karać Polaków za błędy rządzących. A może przesuńmy te pieniądze bezpośrednio do regionów, z pominięciem rządu? To jest jakieś wyjście, żeby wzmocnić politykę samorządową, decentralizację państwa" – odpowiedział lider PSL.
No właśnie: czy takie wyjście z obecnej sytuacji jest możliwe?
MSZ: brak podstaw prawnych i traktatowych
Pomysł, o którym mówił lider PSL, nie jest nowy. Pojawił się w grudniu 2020 roku, gdy Polska i Węgry zapowiedziały weto do projektu wieloletnich ram finansowych UE na lata 2021-2027 w związku z rozporządzeniem dotyczącym powiązania dostępu do środków unijnych z kwestią praworządności. 7 grudnia 2020 toku na konferencji prasowej w Budapeszcie prezydent Warszawy Rafał Trzaskowski powiedział, że "jeśli dojdzie do próby zawetowania budżetu, uważamy, że UE powinna wdrożyć mechanizmy, które pozwolą na przekazanie części funduszy lokalnym władzom".
"Nie ma do tego podstaw prawnych i traktatowych" – odpowiadał wtedy wiceminister spraw zagranicznych Szymon Szynkowski vel Sęk.
W przepisach unijnych obowiązuje bowiem formuła, że kwestie wykorzystania funduszy europejskich członkowie UE określają "zgodnie ze swoimi ramami instytucjonalnymi". W przesłanym do Brukseli Krajowym Planie Odbudowy (opisuje sposób wykorzystania 24 mld euro dotacji i 12 mld euro w formie pożyczek) napisano, że za koordynację realizacji KPO odpowiada Ministerstwo Funduszy i Polityki Regionalnej. Tak więc to ministerstwo reprezentuje również Polskę w kontaktach z KE w zakresie związanym z przygotowaniem i wdrażaniem KPO, co wynika m.in. z ustawy o zasadach prowadzenia polityki rozwoju. Również to ministerstwo występuje do Komisji Europejskiej z wnioskami o dokonanie płatności środków europejskich, przewidzianych dla naszego kraju.
Rolę samorządów - zarządów sejmików wojewódzkich - opisano w KPO tak: "w zakresie wydatkowania środków, których beneficjentami będą jednostki samorządu terytorialnego lub ich partnerstwa, zarządy województw będą uczestniczyły w procesie określania warunków wydatkowania tych środków".
Ekspert: "To jest do zrobienia, ale nie na dziś czy jutro"
Komentując dla Konkret24 propozycję prezesa PSL, prof. Robert Grzeszczak z Wydziału Prawa i Administracji Uniwersytetu Warszawskiego stwierdza, że "sprawa jest dość kontrowersyjna", bo związana z decyzjami politycznymi. Celem jest użycie unijnych pieniędzy zgodnie z ich przeznaczeniem "nie na finansowanie populistycznych projektów czy generalnie na sfinansowanie kampanii wyborczej, ale na inkubowanie przedsiębiorczości" - podkreśla prof. Grzeszczak. Zwraca uwagę na bezprecedensowy charakter nowych mechanizmów finansowania związanych z pandemią, a z drugiej strony, na potrzebę zapewnienia kontroli nad sposobem ich wydatkowania.
"Skoro Polska właściwego wykorzystania środków nie gwarantuje, to powstaje pytanie, czy odciąć Polskę od tych środków, czy znaleźć inne kanały dla Polski - i zapewne Węgier - ich dystrybucji" - zastanawia się ekspert w odpowiedzi dla Konkret24. "Polska jest częścią Unii i jej rynku, wiec sprawne państwo jest warunkiem sukcesu samej Unii; dla samej Unii korzystne jest przekazanie tych środków. Ich zamrażanie jest przeciwskuteczne, bo pozostawi na bocznym torze ważne państwo tworzące Unię" - podkreśla prof. Grzeszczak.
Jak zaznacza, "w strukturze prawa, jaką jest UE, cel nie uświęca środków, a więc ważne, aby UE sama nie stała się organizacją działającą poza prawem". "Ale nie znamy ram prawnych, testujemy nowe sytuacje. Niemniej jestem w stanie sobie wyobrazić, że takie ramy zostaną opracowane" - stwierdza. "Innymi słowy: tak, to jest do zrobienia, ale nie na dziś czy na jutro" - konkluduje prof. Grzeszczak.
Autor: Piotr Jaźwiński / Źródło: Konkret24, zdjęcie: Piotr Polak/PAP/EPA