Premier mówi o "naturalnych zmianach" w Odrze. Wyniki badań wskazują coś innego


Zdaniem Mateusza Morawieckiego katastrofa w Odrze jest "zdarzeniem o charakterze naturalnym" i nie było "wielkich zrzutów substancji chemicznych" do rzeki. Jednak wcześniej premier mówił co innego, a wyniki pierwszych badań pokazują już, że katastrofa w Odrze nie jest zjawiskiem naturalnym, lecz "problemem spowodowanym przez człowieka".

Mateusz Morawiecki w programie "Gość Wiadomości" w TVP Info w czwartek, 25 sierpnia, był pytany o obecną sytuację w Odrze, w której doszło do katastrofy ekologicznej. Szef rządu odpowiedział m.in., że "wzbudzanie paniki przez pana [Donalda] Tuska, panią marszałek województwa lubuskiego [Elżbietę Polak] okazało się gigantycznym fejkiem". Dalej mówił: "Coraz więcej wskazuje na to, że było to zdarzenie o charakterze naturalnym, gdzie nie było jakichś specjalnych, wielkich zrzutów substancji chemicznych ani rtęci, ani innych, którymi nas straszono. Przyducha zdarzała się wcześniej".

Premier w TVP Info o skażeniu Odry jako "zdarzeniu o charakterze naturalnym"
Premier w TVP Info o skażeniu Odry jako "zdarzeniu o charakterze naturalnym"TVN Info

Potem nawiązał do wydarzeń w Bugu i Narwi w roku 2009 - wtedy w Polsce rządziła koalicja PO-PSL. "Zresztą w latach Platformy Obywatelskiej... Odsyłam wszystkich do roku 2009 na Bugu, Narwi. Tam też tyle samo ryb mniej więcej. Ponad sto ton ryb śniętych, martwych została usunięta. Jakoś wtedy nie słyszałem tak głośnego głosu ekologów ani naszych oponentów z Platformy Obywatelskiej. To jest ta hipokryzja obnażona po raz kolejny. Śnięte ryby na skutek naturalnych zmian zdarzają się i niestety prawdopodobnie teraz się coś takiego zdarzyło" - powiedział premier.

Mateusz Morawiecki w podcaście: do Odry zrzucono ogromne ilości odpadów chemicznych
Mateusz Morawiecki w podcaście: do Odry zrzucono ogromne ilości odpadów chemicznychAnchor.fm

Stwierdzenie, że zdarzenie w Odrze miało "charakter naturalny", wywołało komentarze. Dziennikarz Wirtualnej Polski Michał Wróblewski przypomniał, że jeszcze 12 sierpnia szef rządu mówił w podcaście co innego. Nie tylko wtedy - przypominamy wcześniejsze wypowiedzi Morawieckiego o katastrofie w Odrze. A dotychczasowe wyniki badań laboratoriów (podawane m.in. przez członków rządu) i analizy ekspertów wskazują, że katastrofa w Odrze nie była "zdarzeniem o charakterze naturalnym".

Premier 12 sierpnia: "prawdopodobnie do rzeki zrzucono ogromne ilości odpadów chemicznych"

12 sierpnia premier Morawiecki po raz pierwszy odniósł się do tematu Odry w swoim podcaście - wtedy zaprzeczył, że katastrofa w rzece ma przyczyny naturalne. "Problem polega na tym, że warunki pogodowe i stan rzeki zupełnie nie dają podstaw do tego, by uznać, że tak wysoki poziom tlenu ma naturalne źródła, a to może oznaczać tylko jedno: do rzeki dostały się substancje, które ją zanieczyszczają" - mówił. Wyjaśnił, że "prawdopodobnie do rzeki zrzucono ogromne ilości odpadów chemicznych i zrobiono to z pełną świadomością ryzyka i konsekwencji".

Apelował: "Nie wchodźcie do wody, nie kąpcie się w niej, ale też pilnujcie swoich psów, dla nich picie wody z rzeki też może okazać się bardzo niebezpieczne".

Premier 13 sierpnia: "według wszelkiego prawdopodobieństwa doszło do zrzutu jakichś substancji"

Dzień później na konferencji prasowej w Zielonej Górze premier powiedział, że najważniejsze dla niego jest, aby jak najszybciej "uporać się z tym nieszczęściem ekologicznym". Wtedy powiedział: "Według wszelkiego prawdopodobieństwa doszło do zrzutu jakichś substancji, które wywołują pewne efekty". Zapewnił, że władza "napiętnuje i będzie ścigać z całą stanowczością przestępstwo, które stoi u podstaw potężnego zanieczyszczenia ekologicznego".

13 sierpnia 2022. Premier Mateusz Morawiecki o kryzysie związanym z Odrą: moje zobowiązanie to ukarać winnych
13 sierpnia 2022. Premier Mateusz Morawiecki o kryzysie związanym z Odrą: moje zobowiązanie to ukarać winnychtvn24

Złote algi? "Nie jest to zjawisko naturalne"

Jednak już pięć dni później, 18 sierpnia, przedstawiciele rządu i politycy PiS zaczęli przekonywać, że do katastrofy doszło z powodów naturalnych. Tego dnia minister klimatu i środowiska Anna Moskwa poinformowała, że pośrednią przyczyną zatrucia rzeki może być toksyczny gatunek alg, tzw. złote algi. Napisała na Twitterze: "Wyniki badań naszych ekspertów z Instytutu Rybactwa Śródlądowego wskazały obecność w wodzie z Odry mikroorganizmów (złotych alg). Ich zakwit może spowodować pojawianie się toksyn zabijających ryby i małże".

Zakwit złotych alg w Odrze, potwierdzony przez laboratoria w Polsce i Niemczech, mimo że sam jest zjawiskiem naturalnym, występuje tylko w konkretnych warunkach, m.in. w mocno zasolonej wodzie. Dlatego wielu ekspertów nie zgadza się z tezą, że przyczyny katastrofy w Odrze były wyłącznie naturalne.

Niemiecki Instytut Leibniza do spraw Ekologii Wód Słodkich i Rybołówstwa Śródlądowego (IGB), który potwierdził obecność złotych alg, poinformował, że "we Frankfurcie nad Odrą od około dwóch tygodni mierzone są znacznie podwyższone, nienaturalne ładunki soli, które musiały powstać w górnym biegu rzeki". Niemieccy naukowcy podali, że ten gatunek glonów "występuje właściwie wyłącznie w wodzie słonawej i wymaga takiego poziomu soli, który naturalnie w ogóle nie występuje na zagrożonym odcinku Odry". Instytut stwierdził jasno: "Jeśli to podejrzenie [o śnięciu ryb z powodu tzw. złotych alg] się potwierdzi, to nie jest to zjawisko naturalne, lecz zdecydowanie problem spowodowany przez człowieka". Przypomnijmy: to podejrzenie potwierdziła minister Anna Moskwa, powołując się na badania ekspertów z Instytutu Rybactwa Śródlądowego.

Zasolona rzeka? "Ma związek ze spuszczaniem do rzeki silnie zasolonych wód pokopalnianych"

Polscy eksperci, którzy również zwracali uwagę na nienaturalnie wysokie zasolenie Odry, sugerowali natomiast, że powodem takiego zasolenia mógł być zrzut słonych wód poprzemysłowych np. z kopalni leżących w pobliżu rzeki. Nie można uznać tego za "warunki naturalne". Doktor Alicja Pawelec, specjalistka do spraw ochrony wód z organizacji ekologicznej Fundacja WWF Polska, mówiła w TVN24: "Wyniki badań Odry wykazały, że rzeka jest zasolona, a to ma związek ze spuszczaniem do rzeki silnie zasolonych wód pokopalnianych".

Skąd tzw. złote algi mogły się wziąć w Odrze? Eksperci: trop prowadzi do wód kopalnianych
Skąd tzw. złote algi mogły się wziąć w Odrze? Eksperci: trop prowadzi do wód kopalnianychFakty po południu TVN24

Tę hipotezę przedstawiono również 16 sierpnia na konferencji minister Anny Moskwy. W rozmowie z Konkret24 komentował ją wtedy dr inż. Łukasz Weber, specjalista ds. technologii uzdatniania wody z portalu technologia-wody.pl. "Na podstawie danych, które analizowałem, można powiedzieć, że przewodność tej wody (podwyższone zasolenie, wysokie natlenienie wody i zasadowy odczyn - red.) jest porównywalna do tej występującej w Świnoujściu w rzece Świnie, bo tam oddziałują już słone wody morskie. My nazywamy to wodami słonawymi" - mówił ekspert. "Więc mieliśmy gdzieś taki zrzut wody słonej lub słonawej i ona mogła następnie rozcieńczyć się w Odrze. W dorzeczu Odry w warunkach śródlądowych tak słona woda naturalnie nie występuje" - stwierdził.

Przyducha? "Nie wywołały jej na początku czynniki naturalne"

W wywiadzie dla TVP Info premier sugerował ponadto, że powodem śnięcia ryb mogła być naturalna przyducha, czyli znaczne zmniejszenie ilości tlenu rozpuszczonego w wodzie, które często powoduje śnięcie ryb. "Złe warunki tlenowe" zakwalifikowano jako warunki naturalne także w prezentacji minister Anny Moskwy. Jednak już wtedy dr hab. inż. Adam Tański z Katedry Hydrobiologii, Ichtiologii i Biotechnologii Rozrodu Zachodniopomorskiego Uniwersytetu Technologicznego w Szczecinie tłumaczył w rozmowie z Konkret24, że takie zjawiska nie występują naturalnie na tak długich odcinkach rzek.

"Takie tzw. przyduchy rzeczywiście pojawiały się, od kiedy na ziemi istnieją zbiorniki wodne, głównie w miesiącach letnich w płytszych zbiornikach, na przykład oczkach śródleśnych. To wszystko powoduje, że ryby sną. Ale nie odnotowano jeszcze w historii takiej przyduchy, że nagle na 500 km rzeki Odry wszystko umarło. Więc owszem, jeśli teraz w wodzie jest mało tlenu, to możemy użyć terminu przyducha, ale pamiętajmy, że nie wywołały jej na początku czynniki naturalne" - stwierdził.

Niemcy wykryli rtęć i pestycydy. "Może to być zdarzenie wieloprzyczynowe"

Jeśli chodzi o substancje toksyczne - przede wszystkim rtęć i pestycydy - ich obecność w Odrze potwierdzały laboratoria w Niemczech, ale polski rząd konsekwentnie zaprzeczał takim informacjom.

Najpierw 11 sierpnia wieczorem niemiecka lokalna stacja rbb24 podała, że niemieckie laboratorium państwowe w swoim badaniu wykryło rtęć w wodzie pochodzącej z Odry.

Dwa dni później minister Anna Moskwa zaprzeczyła jednak na Twitterze, pisząc, że "Państwowy Instytut Weterynaryjny [...] wykluczył metale ciężkie jako powód śnięcia ryb".

Do tej sprawy odniósł się jednak 15 sierpnia na konferencji prasowej Axel Vogel, minister środowiska landu Brandenburgia. Podkreślił, że wykrycie rtęci w Odrze przez stronę niemiecką nie oznaczało, że był to powód śmierci ryb. "W kwestii rtęci, aby to zostało raz na zawsze jasno stwierdzone: mieliśmy taką sytuację w laboratorium kraju związkowego, że przy pierwszym badaniu wartości rtęci były wyższe niż ustawiona skala pomiaru dla tej metody badawczej. Na podstawie tego badania nie dało się odczytać, jak jest faktyczna zawartość rtęci" - mówił Vogel. "Jednak na obecną chwilę możemy wykluczyć, że ryby wymarły z powodu rtęci, ponieważ rtęć wolno się odkłada, a nie wprowadzono jej do rzeki tyle, aby spowodować taką falę śmierci ryb. Jak już powiedziałem: na obecną chwilę nie wiemy, co spowodowało śmierć ryb. Badania trwają nadal" - dodał.

Obecność rtęci w kanałach wpadających do Odry potwierdzono już także po stronie polskiej. 17 sierpnia polski Główny Inspektorat Ochrony Środowiska (GIOŚ) przekazał, że "rtęci nie stwierdzono w woj. dolnośląskim i lubuskim i zachodniopomorskim, ale "podwyższone wartości rtęci wystąpiły w Kanale Gliwickim i Kędzierzyńskim na Śląsku". "Jest to zjawisko spowodowane osadzaniem się metali ciężkich na dnie, co jest typowe dla terenów przemysłowych" - dodano w komunikacie.

Przypomnijmy, że oba kanały na Śląsku wpadają do Odry, a o śniętych rybach informowano tam już w kwietniu i maju. Gliwicki oddział Wód Polskich już 11 sierpnia przekonywał jednak, że "obserwowany od końca lipca masowy pomór ryb w Odrze (...) nie ma związku z punktowym wystąpieniem śniętych ryb w Kanale Kędzierzyńskim i Kanale Gliwickim w lipcu, a tym bardziej z sytuacją w Kanale Gliwickim z marca".

Kanał Gliwicki i Kanał Kędzierzyński wpadają do Odry w jej początkowym bieguAdam Ziemienowicz / PAP

Tego samego dnia, gdy GIOŚ poinformował o rtęci w śląskich kanałach, Ministerstwo Środowiska Brandenburgii przekazało, że próbki pobrane w punkcie pomiarowym we Frankfurcie nad Odrą między 7 a 9 sierpnia wykazały wysokie stężenie pestycydu z aktywnym składnikiem kwasu 2,4-dichlorofenoksyoctowego. Resort dodał, że występujące kilka dni nadmierne stężenie pestycydu z pewnością miało wpływ na zwierzęta, rośliny i mikroorganizmy w Odrze. "Możliwe, że pestycyd był obecny w jeszcze wyższych stężeniach w górnym biegu Odry i był już mocno rozcieńczony w punkcie pomiarowym we Frankfurcie nad Odrą" - napisał portal Rbb24.de.

Na to zareagowała 20 sierpnia minister Anna Moskwa. "Uwaga kolejny fake news powielany w Niemczech!!! Pestycydy herbicydy. W Polsce substancja jest zbadana i wykryta poniżej progu oznaczalności, czyli bez wpływu na ryby i inne gatunki i bez związku ze śnięciem. Środek niewykryty w rybach. Substancja, która nie odkłada się w rybach. Nieuzasadniony atak na rolnictwo. Najpierw przemysł teraz rolnictwo? Co następne?" - napisała na Twitterze.

Na ten komentarz zareagowało niemieckie Federalne Ministerstwo Środowiska. Podobnie jak w przypadku rtęci Niemcy wytłumaczyli, że informując o obecności pestycydu, nie stwierdzili, że był to jedyny powód śnięcia ryb. "Nikt w Niemczech nigdy nie twierdził, że pestycydy były jedyną przyczyną śmierci ryb. Szkoda, że polskie ministerstwo środowiska zinterpretowało teraz wyniki laboratoryjne jako obarczanie winą" - powiedział 23 sierpnia rzecznik resortu w rozmowie z dziennikiem "Die Welt". "Naprawdę wydaje się, że to chemiczny koktajl. Żadna z tych substancji według naszych dotychczasowych ustaleń nie doprowadziła samodzielnie do zabicia ryb; może to być zdarzenie wieloprzyczynowe" - wyjaśnił.

Bug i Narew: raporty z 2009 roku są. PZW: około 200 ton martwych ryb

Odpowiadając na pytanie o Odrę, premier Morawiecki stwierdził również, że w 2009 roku podczas katastrofy ekologicznej na Bugu i Narwi wyłowiono z rzek "mniej więcej tyle samo ryb. Tam też ponad setka ton ryb śniętych, martwych została usunięta".

To również popularna ostatnio rządowa narracja. W przekazach niektórych polityków PiS śniętych ryb w Bugu i Narwi miało być nawet nie 100, a 200 ton. "Badamy i porównujemy podobne kryzysy na rzekach jak na Odrze. 2009 Bug i Narew 200 ton śniętych ryb. Przyczyna podana wtedy oficjalnie to najprawdopodobniej przyducha. Gdzie są raporty, badania, analizy tej katastrofy?" - pytała 20 sierpnia na Twitterze minister Anna Moskwa. Dzień później wiceminister klimatu Jacek Ozdoba w programie "Kawa na ławę" w TVN24 powtórzył, że "w 2009 roku, proszę sobie wyobrazić, że śnięcie (ryb - red.) było większe niż w tej chwili". "W 2009 roku media pisały, że z Bugu wyłowiono miliony śniętych ryb (200 ton). Czy wtedy aktywiści robili marsze 'Martwego Bugu'? Czy wtedy zagraniczne media polskojęzyczne zrobiły panikę na cały kraj? Nie. Była cisza" - dodawał na portalu Albicla poseł PiS Kazimierz Smoliński.

To nieprawda, że z tamtych wydarzeń nie sporządzono raportów i analiz. W sieci dostępny jest m.in. raport Wojewódzkiego Inspektoratu Ochrony Środowiska (WIOŚ) w Lublinie z lipca 2009 roku "o działaniach prowadzonych przez WIOŚ w Lublinie w lipcu 2009 w związku ze złym stanem rzeki Bug i jej dopływów". Stwierdzono w nim, że katastrofę wywołały przyczyny naturalne. "Sytuacja ta spowodowana była obfitymi opadami deszczu w miesiącu maju i czerwcu. W powstałych zastoiskach na skutek gwałtownego wzrostu temperatury nastąpił intensywny rozkład materii organicznej, który spowodował spadek zawartości tlenu w wodzie, a w konsekwencji śnięcie ryb. Nie stwierdzono wpływu czynnika antropogenicznego na zaistniałą sytuację" - napisano.

16.08.2022 | Lodołamacze, koparki i zapory. Trwa akcja oczyszczania zatrutej Odry
16.08.2022 | Lodołamacze, koparki i zapory. Trwa akcja oczyszczania zatrutej OdryFakty po południu

Ani w raporcie, ani w innych ogólnodostępnych źródłach, które przeanalizowaliśmy, nie ma żadnej informacji o 100 lub 200 tonach śniętych ryb, które miały zostać wyłowione po katastrofie w 2009 roku. WIOŚ w Lublinie podał jedynie, że w Janowie Podlaskim wyłowiono 800 kilogramów ryb, a w Terespolu 120 kilogramów. Poseł Smoliński przekonywał, że o 200 tonach ryb "pisały media", ale w doniesieniach lokalnych mediów, do których dotarliśmy, pisze się głównie o 26 tonach ryb wyłowionych przez tydzień w powiecie wyszkowskim. Portal Demagog.org, który analizował wypowiedź wiceministra Jacka Ozdoby, stwierdził: "Nie znaleźliśmy żadnej oficjalnej informacji z 2009 roku, w której padałaby ilość 200 t śniętych ryb".

Zapytaliśmy Kancelarię Premiera Rady Ministrów, Ministerstwo Klimatu i Środowiska, skąd pochodzą dane przytaczane przez członków rządu. KPRM poinformowała, że dane o śniętych rybach w 2009 roku "są informacjami publicznymi", lecz nie podała ich źródła i zaleciła kontakt z resortem klimatu. W odpowiedzi KPRM czytamy, że "ustalenie szczegółów podobnego kryzysu z 2009 r. jest utrudnione, ponieważ ówczesne władze zaniechały dokładnego wyjaśnienia tamtej katastrofy naturalnej". Ministerstwo Klimatu nie odpowiedziało nam do momentu publikacji artykułu.

Zapytaliśmy też Polski Związek Wędkarski, czy ma dane o ilości martwych ryb, które wyłowiono z Bugu i Narwi w 2009 roku. Paweł Bylicki z PZW przekazał nam, że według informacji związku w czasie tamtej katastrofy wyłowiono z rzek "około 200 ton" śniętych ryb. Zastrzegł jednak, że za tamte wydarzenia odpowiadają przyczyny naturalne. Jak wyjaśnił, ryby ginęły wtedy "ze względu na deszcze świętojańskie, intensywne opady, które spowodowały zatopienie łąk. Tam, gdzie siano było skoszone, spłukało je do rzek i zaczęło gnić. Zrobiła się przyducha wtedy". Potwierdzają to ustalenia WIOŚ w Lublinie, który w swoim raporcie napisał: "Nie stwierdzono wpływu czynnika antropogenicznego na zaistniałą sytuację".

Autor: Michał Istel / Źródło: Konkret24, zdjęcie: Maciej Kulczyński/PAP

Pozostałe wiadomości

Miliony wyświetleń w mediach społecznościowych ma nagranie pokazujące, jak mężczyzna podbiega do zatkniętej w polu flagi Autonomii Palestyńskiej, kopie ją - i tym samym aktywuje ukrytą bombę. Czy to się zdarzyło naprawdę? Czy film jest prawdziwy? Czy on przeżył? Internauci pytają, a udzielane odpowiedzi są rozbieżne. Wyjaśniamy więc.

"Przeżył?". "Fejk jak byk". Odpowiedzi są dwie. Różne

"Przeżył?". "Fejk jak byk". Odpowiedzi są dwie. Różne

Źródło:
Konkret24

Polscy policjanci będą od maja sprawdzać legalność pobytu w Polsce Ukraińców w wieku poborowym i jeśli trzeba, "eskortować" ich do ukraińskiej ambasady - taki przekaz rozpowszechniają polscy internauci. Nie jest to prawda, a film pokazywany jako rzekomy dowód jest klasyczną fałszywką.

Policja "rozpocznie masowe kontrole" Ukraińców w wieku poborowym? MSWiA dementuje

Policja "rozpocznie masowe kontrole" Ukraińców w wieku poborowym? MSWiA dementuje

Źródło:
Konkret24

Wielu internautów wierzy w rozpowszechniany w sieci przekaz, jakoby środki z Krajowego Planu Odbudowy zostały nam wypłacone po bardzo zawyżonym kursie i że Polska będzie spłacała to przez pół wieku. Tyle że to nieprawda.

Pieniądze z KPO według kursu 7,43 zł za 1 euro? Błąd w liczeniu

Pieniądze z KPO według kursu 7,43 zł za 1 euro? Błąd w liczeniu

Źródło:
Konkret24

Przewodniczący Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji Maciej Świrski uważa, że nikt nie będzie mógł go zastąpić, jeśli zostanie zawieszony po ewentualnym postawieniu przed Trybunałem Stanu. Przestrzega, że nie będzie komu podpisywać dokumentów, a rynek medialny zostanie wręcz "zatrzymany", tak jak i działania koncesyjne. Prawnicy oceniają, że przewodniczący KRRiT się myli.

Świrski: nikt nie może zastąpić przewodniczącego KRRiT. Prawnicy: może

Świrski: nikt nie może zastąpić przewodniczącego KRRiT. Prawnicy: może

Źródło:
Konkrtet24

Po głośnej imprezie w hotelu poselskim Łukasz Mejza tłumaczył z mównicy sejmowej, że w nocy bronił "tradycji polegających na wspólnym, chóralnym śpiewaniu". A w rozmowie z TVN24 tłumaczył się całodniową pracą w sejmowych komisjach i na posiedzeniach. Sprawdziliśmy więc aktywność parlamentarną tego posła PiS. Nie jest to długa analiza.

Mejza tłumaczy nocną imprezę: "skoro się pracuje cały dzień....". Jak on pracuje?

Mejza tłumaczy nocną imprezę: "skoro się pracuje cały dzień....". Jak on pracuje?

Źródło:
Konkret24

To nie ściema kampanijna - tłumaczył minister nauki Dariusz Wieczorek, pytany o obiecane przez Lewicę tysiąc złotych dla studenta. I wyjaśniał, że nie była to obietnica, że "to jest pewien błąd, który wszyscy popełniamy". Przypominamy więc, kto z Lewicy publicznie obiecywał to w kampanii wyborczej.

Minister pytany o obietnicę "tysiąc złotych dla studenta": "to pewien błąd". A kto obiecywał?

Minister pytany o obietnicę "tysiąc złotych dla studenta": "to pewien błąd". A kto obiecywał?

Źródło:
Konkret24

"Wystarczy spojrzeć na dane historyczne i zobaczyć, że zawsze kiedy rządzi Donald Tusk i Platforma Obywatelska, to frekwencja jest niższa" - przekonywał dzień po drugiej turze wyborów samorządowych szef gabinetu prezydenta RP Marcin Mastalerek. Dane PKW o frekwencji nie potwierdzają jego słów.

Mastalerek: "zawsze kiedy rządzi Donald Tusk i PO, to frekwencja jest niższa". Sprawdzamy

Mastalerek: "zawsze kiedy rządzi Donald Tusk i PO, to frekwencja jest niższa". Sprawdzamy

Źródło:
Konkret24

Politycy Prawa i Sprawiedliwości forsują w mediach przekaz, że wraz z powrotem Donalda Tuska na fotel premiera źle się dzieje na ryku pracy. Mateusz Morawiecki jako "dowód" pokazuje mapę z firmami, które zapowiedziały zwolnienia grupowe. Jak sprawdziliśmy, takich zwolnień nie jest więcej, niż było za zarządów Zjednoczonej Prawicy. Eksperci tłumaczą, czego są skutkiem.

Narracja PiS o grupowych zwolnieniach i "powrocie biedy". To manipulacja

Narracja PiS o grupowych zwolnieniach i "powrocie biedy". To manipulacja

Źródło:
Konkret24

"Ukraińcy mają większe prawa w Polsce niż Polacy" - stwierdził jeden z internautów, który rozsyłał przekaz o przyjęciu przez Senat uchwały "o zwolnieniu z podatku dochodowego obywateli Ukrainy i Białorusi". Posty te zawierają szereg nieprawdziwych informacji.

"Senat przyjął uchwałę o zwolnieniu z podatku dochodowego obywateli Ukrainy i Białorusi"? Nic się tu nie zgadza

"Senat przyjął uchwałę o zwolnieniu z podatku dochodowego obywateli Ukrainy i Białorusi"? Nic się tu nie zgadza

Źródło:
Konkret24

"Coś się szykuje" - przekazują zaniepokojeni internauci, rozsyłając zdjęcie zawiadomienia o wszczęciu postępowania administracyjnego w sprawie samochodu jako świadczenia na rzecz jednostki wojskowej. Uspokajamy: dokument wygląda groźnie, lecz nie jest ani niczym nowym, ani wyjątkowym.

Masz SUV-a, "to go stracisz"? Kto i dlaczego rozsyła takie pisma 

Masz SUV-a, "to go stracisz"? Kto i dlaczego rozsyła takie pisma 

Źródło:
Konkret24

Po pogrzebie Damiana Sobola, wolontariusza, który zginął w izraelskim ostrzale w Strefie Gazy, internauci zaczęli dopytywać, co wokół jego trumny robiły swastyki i czy były prawdziwe. Sprawdziliśmy.

Swastyki pod trumną Polaka zabitego w Strefie Gazy? Wyjaśniamy

Swastyki pod trumną Polaka zabitego w Strefie Gazy? Wyjaśniamy

Źródło:
Konkret24

Tysiące wyświetleń w mediach społecznościowych ma fotografia dwóch mężczyzn jedzących coś na ulicy przed barem. Jeden to prezydencki doradca Marcin Mastalerek, drugi stoi bokiem, twarzy nie widać. Internauci informują, że to prezydent Duda, który podczas pobytu w Nowym Jorku poszedł ze swoim doradcą na pizzę do baru. Czy na pewno?

Duda i Mastalerek jedzą pizzę na ulicy? Kto jest na zdjęciu

Duda i Mastalerek jedzą pizzę na ulicy? Kto jest na zdjęciu

Źródło:
Konkret24

Według krążącego w sieci przekazu po zmianie prawa Ukraińcom łatwiej będzie uzyskać u nas kartę pobytu na trzy lata. A to spowoduje, że "do Polski będą ściągać jeszcze większe ilości Ukraińców". Przekaz ten jest manipulacją - w rzeczywistości planowane zmiany mają uniemożliwić to, by wszyscy Ukraińcy mogli uzyskiwać karty pobytu i pozostawać u nas trzy lata.

"Każdy, kto zechce" z Ukrainy dostanie kartę pobytu w Polsce? No właśnie nie

"Każdy, kto zechce" z Ukrainy dostanie kartę pobytu w Polsce? No właśnie nie

Źródło:
Konkret24

Ponad milionowe zasięgi generuje w polskiej sieci przekaz, że od początku lipca nie będzie można w Niemczech w weekendy jeździć samochodami osobowymi. Powodem ma być troska o środowisko. Uspokajamy: nie ma takich planów.

W Niemczech od lipca "całkowity zakaz jazdy w weekendy"? To "nieuzasadnione obawy"

W Niemczech od lipca "całkowity zakaz jazdy w weekendy"? To "nieuzasadnione obawy"

Źródło:
Konkret24

Czy Amerykański Czerwony Krzyż nie przyjmuje krwi od osób zaszczepionych przeciw COVID-19? Taką teorię, na podstawie pytań z formularza tej organizacji, wysnuli polscy internauci. Kwestionariusz jest prawdziwy, teoria już nie.

Amerykański Czerwony Krzyż "odmawia przyjmowania krwi" od zaszczepionych? Nie

Amerykański Czerwony Krzyż "odmawia przyjmowania krwi" od zaszczepionych? Nie

Źródło:
Konkret24

Internauci i serwisy internetowe podają przekaz, że polskie wojsko wysyła pracującym pierwsze powołania - że dostają "pracownicze przydziały mobilizacyjne". Wyjaśniamy, o co chodzi.

Pracownikom wysłano "pierwsze powołania do wojska"? Nie, wyjaśniamy

Pracownikom wysłano "pierwsze powołania do wojska"? Nie, wyjaśniamy

Źródło:
Konkret24

Sceptycy pandemii COVID-19 i przeciwnicy wprowadzonych wtedy obostrzeń szerzą ostatnio narrację, jakoby "niemiecki rząd przyznał, że nie było pandemii". Wiele wpisów z taką informacją krąży po Facebooku i w serwisie X. Nie jest to jednak prawda.

"Niemiecki rząd przyznał, że nie było pandemii"? Manipulacja pana profesora

"Niemiecki rząd przyznał, że nie było pandemii"? Manipulacja pana profesora

Źródło:
Konkret24

W sieci pojawiły się dramatyczny zbiór nagrań, rzekomo z potężnej burzy, która przeszła nad Dubajem. Niektóre z nich nie mają jednak nic wspólnego z ostatnimi wydarzeniami. Wyjaśniamy.

Powódź w Dubaju. Huragan i drzewo wyrwane z korzeniami? To nie są nagrania stamtąd

Powódź w Dubaju. Huragan i drzewo wyrwane z korzeniami? To nie są nagrania stamtąd

Źródło:
Konkret24

Posłanka PiS Joanna Lichocka zaalarmowała swoich odbiorców, że we Wrocławiu powstał "ruchomy meczet". W poście nawiązała do kwestii nielegalnych migrantów, Donalda Tuska i Unii Europejskiej. Posłanka mija się z prawdą. Pokazujemy, co rzeczywiście stoi przy Stadionie Olimpijskim w stolicy Dolnego Śląska.

"Ruchomy meczet" we Wrocławiu? Posłanka PiS manipuluje, tam stało i stoi boisko

"Ruchomy meczet" we Wrocławiu? Posłanka PiS manipuluje, tam stało i stoi boisko

Źródło:
Konkret24

"Głosują, jak im patroni z Niemiec każą", "lista hańby europosłów", "komu podziękować za pakiet migracyjny" - z takimi komentarzami rozsyłane jest w sieci zestawienie mające pokazywać, jak 25 polskich europosłów rzekomo głosowało "w sprawie pakietu migracyjnego". Tylko że grafika zawiera błędy i nie przedstawia, jak rzeczywiście ci europosłowie głosowali. Wyjaśniamy.

"Lista hańby europosłów"? Nie, grafika z błędami. Kto jak głosował w sprawie paktu migracyjnego?

"Lista hańby europosłów"? Nie, grafika z błędami. Kto jak głosował w sprawie paktu migracyjnego?

Źródło:
Konkret24