"Ukraiński sabotaż" na kolei? Kolejna kampania dezinformacji

Źródło:
Konkret24
Siemoniak: prawdopodobieństwo, że dzieje się to na zlecenie obcych służb jest bardzo wysokie
Siemoniak: prawdopodobieństwo, że dzieje się to na zlecenie obcych służb jest bardzo wysokie TVN24
wideo 2/5
Siemoniak: prawdopodobieństwo, że dzieje się to na zlecenie obcych służb jest bardzo wysokie TVN24

Jeszcze zanim premier Donald Tusk zapowiedział, że "dopadnie sprawców" aktu dywersji na kolei, w mediach społecznościowych wskazywano Ukraińców jako tych "sprawców". To kolejna taka kampania dezinformacji po głośnym, medialnym wydarzeniu.

Na trasie kolejowej Warszawa-Lublin prowadzącej dalej do granicy polsko-ukraińskiej w Dorohusku doszło do dwóch incydentów. Jak potwierdził premier Donald Tusk, w okolicy wsi Mika późnym wieczorem 15 listopada 2025 roku wysadzono fragment toru kolejowego, co szef rządu nazwał "aktem dywersji" i dodał, że "eksplozja miała najprawdopodobniej na celu wysadzenie pociągu".

Tego samego dnia w pobliżu Puław - około 30 km dalej, na tej samej linii kolejowej - uszkodzono sieć trakcyjną, co doprowadziło do zatrzymania pociągu osobowego ze Świnoujścia do Rzeszowa i wybicia w nim trzech szyb. Na miejscu działa policja, prokuratura i służby specjalne, w tym Agencja Bezpieczeństwa Wewnętrznego. Premier w mediach społecznościowych przekazał, że "trwa śledztwo" i zapewnił: "Tak jak w poprzednich tego typu przypadkach, dopadniemy sprawców, niezależnie od tego, kto jest ich mocodawcą".

W tym czasie w sieci trwała już kampania, w której winą za dywersję lub sabotaż obarczano Ukraińców. Zdaniem niektórych internautów - z których część już wcześniej rozpowszechniała podobne narracje - celem takiego działania miałoby być wciągnięcie Polski do wojny z Rosją.

"Ukraińcy przeszli do następnego etapu dywersji"

Już kilka godzin po ujawnieniu pierwszych informacji o uszkodzonych torach 16 listopada i jeszcze zanim premier zabrał głos w tej sprawie, niektórzy internauci przekonywali, że ten incydent to akt dywersji, za który odpowiadają obywatele Ukrainy mieszkający w Polsce. "Po dwudziestu wielkich pożarach (...) Ukraińcy jako russcy szpiedzy (...) wpuszczeni bez żadnej kontroli do Polski po 2022 przez PiS i Dudę przeszli do następnego etapu dywersji - wykolejaniu pociągów" - pisał jeden z anonimowych użytkowników serwisu X (pisownia wszystkich wpisów oryginalna).

Natomiast 17 listopada - już niecałą godzinę po tym, jak Donald Tusk potwierdził wersję o dywersji na linii Warszawa-Lublin - w serwisie X można było przeczytać: "Tusk potwierdza: doszło do aktu dywersji. Za dywersję odpowiadają najprawdopodobniej Ukraińcy, to im zależy na wciągnięciu Polski do wojny". Taki wpis zamieszczono na koncie, gdzie już wcześniej publikowano antyukraińskie i prorosyjskie przekazy.

Wpisy obarczające Ukraińców winą za incydenty na kolei

Można było również znaleźć konta, z których masowo komentowano wpisy dotyczące opisywanych wydarzeń, konsekwentnie zrzucając winę na Ukraińców. Jeden z internautów w ciągu kilku godzin zamieścił ponad 30 komentarzy o treści "ukraińscy sabotażyści" pod wpisami na temat incydentów.

Ten sam komentarz zostawiał masowo pod postami polityków i mediów jeden z użytkowników serwisu Xx.com

Szybko zaczęły też pojawiać się wpisy, których autorzy przekonywali, że Rosjanie nie mogli stać za zniszczeniem torów. "Chyba nikt kto ma choć trochę zdrowego rozsądku nie pomyśli że to sprawa Rosjan. Jaki interes miałaby Rosja organizując takie prowokacje? Wciągnąć NATO do wojny przeciwko sobie? Jeżeli to rzeczywiście prowokacja to w 100% ukraińska, bo to oni i rząd Polski chcą nas wypchnąć w nie swoją wojnę".

Wpis podważający tezę o rosyjskiej dywersjiFacebook

Poseł: "chcieliście się nadstawiać naszym 'przyjaciołom' - no i teraz są tego efekty"

Co do niektórych wpisów nie ma wątpliwości, że były inspirowane przez służby rosyjskie lub białoruskie. Zbiegły na Białoruś były polski sędzia Tomasz Szmydt 17 listopada napisał: "Moim zdaniem wygląda, to na kolejne działania sabotażowe służb specjalnych Ukrainy, pod tak zwaną fałszywą flagą. Jak zawsze będzie to wina Putina".

Podobne sugestie pojawiły się też na kontach niektórych polskich polityków, w tym posłów opozycji. Zwykle nie pisali oni wprost, że za incydentami mogli stać Ukraińcy, ale wynikało to z treści ich wpisów. Poseł Konfederacji Konrad Berkowicz już 16 listopada napisał w serwisie X, że "wszyscy dobrze wiemy, kto mógł stać za akcją dywersyjną na trasie Dęblin - Warszawa". I dodał: "Władza oczywiście niczego jasno nie powie. Najpierw wszczną śledztwo, potem ogłoszą dywersję, a na końcu bohatersko zwalą wszystko na - jak zawsze - wiadomo kogo".

Wpis Konrada Barkowiczax.com

Dzień później pod wpisem Donalda Tuska skomentował: "Wcześniej podpalenia, ataki na obywateli, rozboje, wczoraj zniszczenie pierwszych torów, a dzisiaj wysadzenie kolejnych. Mówiliśmy, ostrzegaliśmy. Wy chcieliście się nadstawiać naszym 'przyjaciołom' - no i teraz są tego efekty. Niestety będzie tego więcej. I to Wasza wina!".

Również poseł PiS Dariusz Matecki w swoim wpisie z 16 listopada wprost nie wskazał odpowiedzialnych za incydent, ale napisał: "Masowe podpalenia, niszczenie torów, ataki na urzędników, powszechna dywersja - to już było. Kto nie zna historii, ten nie może się z niej uczyć". I dodał: "Dziwicie się że ludzie pokroju Nitrasa, Kovala, Tuska, Bodnara, Cimoszewicza, Schnepf, Michnika - nie chcą żeby Polacy znali polską historię? Bo nie chcą żeby Polacy znali historię niemieckich, ukraińskich i rosyjskich zbrodni na Polakach. Nie chcą żebyście wiedzieli, że w Polsce aktualnie zarejestrowana ukraińska organizacja harcerska, która na początku XX wieku wyszkoliła banderowskich zbrodniarzy i organizowała akcje dywersji wobec polskiej administracji. A teraz jak gdyby tego nie było, działają pod tą samą nazwą i dostają państwowe (polskie!) wsparcie".

Już wcześniej Ukrainę oskarżano o prowokację

Przekazy o ukraińskich prowokacjach i próbach zaangażowania Polski w wojnę, zarówno przez ukraińskie, jak i polskie władze, nie są nowością. Od wybuchu pełnoskalowej wojny w Ukrainie w lutym 2022 roku wielokrotnie weryfikowaliśmy podobne tezy prokremlowskiej propagandy.

Szczególne natężenie tego typu przekazów obserwowaliśmy we wrześniu 2025 roku po wielokrotnym naruszeniu polskiej przestrzeni powietrznej przez rosyjskie drony. Liczni użytkownicy mediów społecznościowych i niektórzy politycy opozycji oskarżali o tę prowokację Ukrainę, która w ten sposób miała chcieć wciągnąć Polskę w wojnę z Rosją. Wiele z tych przekazów weryfikowaliśmy w Konkret24.

Taką tezę stanowczo obalał też wtedy premier Donald Tusk. "W nocy doszło do naruszenia polskiej przestrzeni powietrznej przez dużą liczbę rosyjskich dronów. Mamy do czynienia najprawdopodobniej z prowokacją na dużą skalę" - mówił najpierw na posiedzeniu rządu. "Po raz pierwszy w czasie tej wojny [drony nadleciały] nie znad Ukrainy, jako efekt błędów, dezorientacji dronów, czy małych rosyjskich prowokacji na minimalną skalę. Po raz pierwszy spora część tych dronów nadleciała nad Polskę bezpośrednio z Białorusi" - dodawał potem w Sejmie.

Przekaz o "włączeniu Polski w wojnę"

Przekaz o tym, że Ukraina wzywa Polskę do włączenia się w wojnę, pojawił się również ponad miesiąc wcześniej. Po tym, jak w nocy z 15 na 16 lipca 2025 roku rosyjskie drony uderzyły w fabrykę polskiej Grupy Barlinek w Winnicy w środkowej Ukrainie, w sieci informowano, że Ukraina domaga się od Polski militarnego zaangażowania się w wojnę z Rosją, w tym wysłania polskich samolotów. Nakręcił je tekst opublikowany w serwisie Nczas.info, w którym przedstawiono rzekomy dowód tych doniesień. Zacytowano bowiem słowa, które miała rzekomo powiedzieć wiceprzewodnicząca Rady Najwyższej Ukrainy Ołena Kondratiuk: "Polska powinna nie tylko podrywać swoje myśliwce podczas rosyjskich ataków na ukraińskie miasta, ale także pomóc Ukrainie ochronić przestrzeń powietrzną przed rosyjskimi dronami i rakietami". Potem przekaz roznosił się w mediach społecznościowych, a internauci przekonywali, że ukraińscy politycy "szukają wśród Polaków naiwniaków, którzy będą bronić tego rozgrabionego kraju".

Jak się okazało podstawą tych twierdzeń był wpis wiceprzewodniczącej Rady Najwyższej Ukrainy Ołeny Kondratiuk opublikowany 16 lipca na jej koncie na Facebooku. W odpowiedzi na atak w Winnicy Kondratiuk wyraziła swoje współczucie dla poszkodowanych pracowników (dwie osoby doznały poważnych poparzeń) oraz zwróciła się z apelem o pomoc do polskich władz. "Dlatego nieustannie apeluję do naszych polskich kolegów i partnerów - samo podrywanie myśliwców w powietrze podczas kolejnego rosyjskiego ataku na ukraińskie miasta to za mało. Trzeba pomóc Ukrainie zamknąć niebo przed rosyjskimi dronami i rakietami za pomocą niezawodnej tarczy. Przynajmniej nad zachodnią częścią naszego kraju. To kwestia ochrony polskich firm i instytucji działających w Ukrainie" - napisała (tłum. red.). Kondratiuk nie nawoływała jednak do bezpośredniego zaangażowania Polski w wojnę z Rosją. Poza tym nie było to żadne stanowisko rządowe, a jedynie jej osobista wypowiedź.

O rzekome próby zaangażowania Polski w wojnę oskarżany jest także sam prezydent Ukrainy, Wołodymyr Zełenski. Przykładowo, w lipcu 2024 roku popularność w sieci zdobywało nagranie z fragmentem jego wystąpienia z wizyty w Polsce 8 lipca 2024 roku. Miał on wówczas jakoby powiedzieć, że "Polska bezpośrednio przystępuje do wojny w Ukrainie". Słowa te miały paść podczas wspólnej konferencji prasowej Zełenskiego z Donaldem Tuskiem. Przeanalizowaliśmy jednak zapis tej konferencji i nigdzie ukraiński prezydent nie ogłaszał, że Polska przystępuje do wojny. We fragmencie, który rozpowszechniany był w sieci, Zełenski mówił po ukraińsku o tym, że Ukraina jest "szczególnie wdzięczna w sprawie specjalnych porozumień" oraz, że "znajduje to odzwierciedlenie w umowie o bezpieczeństwie przewidującej postanowienia dotyczące opracowania mechanizmu zestrzeliwania rosyjskich rakiet i dronów w przestrzeni powietrznej Ukrainy wystrzeliwanych w kierunku Polski". "Jestem przekonany, że nasze zespoły z resortów obrony będą działać wraz z wojskowymi, wspólnie, jak możemy szybko realizować ten punkt naszych porozumień" – dodał Zełenski. Nie powiedział natomiast nic o włączaniu Polski w wojnę.

Już wtedy ostrzegaliśmy, że przekaz o tym, że "Polska jest wciągana do wojny" stale jest obecny w przekazach polskojęzycznych, lecz prorosyjskich kont.

Dlatego też analityk wojskowy Jarosław Wolski po ujawnieniu, że wysadzenie torów kolejowych było aktem dywersji, pytał: "Czy nie można w końcu dokręcić śruby ludziom którzy jawnie rozpowszechniają prorosyjską propagandę w Polsce oraz powielają rosyjskie fejki które mają szczuć na Ukraińców?".

Polski rząd chce wysłać żołnierzy na front?

Ale o próbę wciągnięcia Polski w wojnę oskarżani są nie tylko ukraińscy politycy. Od rozpoczęcia pełnoskalowej inwazji na Ukrainę powracają także fałszywe doniesienia, jakoby to polskie władze podjęły jakąś decyzję o bezpośrednim zaangażowaniu w wojnę. Przykładem takiego przekazu jest ten, który weryfikowaliśmy w maju 2025 roku. Wówczas Roman Fritz, poseł niezrzeszony i wiceprezes partii Konfederacja Korony Polskiej oraz wyżej wspomniany Konrad Berkowicz donosili o rzekomym rozpoczęciu przygotowań do interwencji na Ukrainę przez polskie władze wojskowe. Podstawą tych twierdzeń stało się pismo od zastępcy Dowódcy Operacyjnego Rodzajów Sił Zbrojnych z 7 lutego 2025 skierowane do czterech adresatów, w tym do szefa Centrum Doktryn i Szkolenia Sił Zbrojnych i Dowódcy Generalnego Rodzajów Sił Zbrojnych. Posłowie w swoich alarmujących wpisach zamieszczali jego zdjęcie. Berkowicz stwierdził, że "oficjalny dokument Wojska Polskiego, podpisany przez generała WP, jasno potwierdza: żołnierze Wojska Polskiego są przygotowywani do misji na Ukrainie (…) w ramach 'struktury wsparcia, koordynacji i szkolenia Sił Zbrojnych Ukrainy'. Mowa jest o bezpośrednim kierowaniu do służby na obszarze Ukrainy". Fritz natomiast apelował: "To nie jest nasza wojna, nie szargajcie życiem Polaków".

Tyle że pismo wcale nie stanowiło dowodu na to, że Polska wyśle "korpus interwencyjny" na Ukrainę. Dowództwo Operacyjne Rodzajów Sił Zbrojnych zdementowało te doniesienia i poinformowało, że pismo jest prawdziwe, ale dotyczy "wyselekcjonowanej grupy kilku żołnierzy, (...) którzy kierowani są na Ukrainę do wykonywania zadań, jakie Wojsko Polskie realizuje od dziesiątek lat w wielu rejonach świata". Do tych zadań należy m.in. zabezpieczanie ambasady RP, czy zabezpieczanie wizyt przedstawicieli rządu, Ministerstwa Obrony Narodowej i Sił Zbrojnych RP. Jak zapewniało dowództwo operacyjne, to "standardowa procedura stosowana od lat dotycząca kierowania żołnierzy SZ RP do rejonów o podwyższonym ryzyku operacyjnym".

Już wcześniej siano podobne przekazy o tym, że polscy żołnierze mają być wysłani na Ukrainę i jako dowód pokazywano różne dokumenty - czasem prawdziwe, ale dotyczące czegoś zupełnie innego, a czasem całkowicie spreparowane. Tak było na przykład w maju 2022 roku - w sieci rozpowszechniano treść nieautentycznego listu ukraińskiego generała do dowódcy służb granicznych, w którym ten miał rzekomo informować o polsko-litewskim kontyngencie wojskowym gotowym do wkroczenia na Ukrainę. W kwietniu 2023 rozsyłano natomiast wiadomości SMS i na Telegramie, w których ktoś podszywał się pod polski MON i rzekomo "zapraszał ochotników" do wzmocnienia brygady litewsko-polsko-ukraińskiej. W oby tych przypadkach były to przekazy dezinformacyjne.

O zamiar wysłania polskich żołnierzy oskarżany był również były prezydent RP, Andrzej Duda. Jak opisywaliśmy w marcu 2024 roku, internauci powielali rzekomą informację o tym, że premier Grecji podał, że m.in Polska jest "orędownikiem wysłania wojsk do Ukrainy". Słowa te miał wypowiedzieć podczas spotkania europejskich przywódców w Paryżu, a zrelacjonował je później grecki portal Pronews.gr. Z jego tekstu można było się dowiedzieć, że istnieje grupa państw "która chciała wysłać siły zbrojne niektórych państw do Ukrainy na podstawie dwustronnych porozumień, i być może tak się stanie. Jakie to kraje: Polska, Litwa, Estonia, Łotwa. A przede wszystkim Wielka Brytania". Tyle że ten fragment nie jest wzięty w cudzysłów, a więc nie jest on cytatem z premiera Grecji. Słowa te to po prostu komentarz autora artykułu. Do polskiej sieci trafiła jednak wersja, zgodnie z którą fragment o Polsce to słowa polityka. Sprawdziliśmy także nagranie z konferencji, na której te słowa miały paść. Nie było jednak mowy o tym, że w trakcie szczytu "ujawniły się kraje", które chcą wysłać swoich żołnierzy na Ukrainę. Również grecki premier nie wymienia żadnych nazw. Mało to, po spotkaniu w Paryżu ówczesny prezydent Duda powiedział dziennikarzom, że na szczycie toczyła się żarliwa dyskusja na temat wysłania żołnierzy na Ukrainę i że nie było w tej kwestii żadnego porozumienia. Dwukrotnie podkreślił, że "absolutnie takich decyzji nie ma".

Autorka/Autor:

Źródło: Konkret24

Źródło zdjęcia głównego: Wojtek Jargiło/PAP

Pozostałe wiadomości

Ujawnienie gwałtów, demaskowanie fałszu mediów i pokazywanie przestępstw imigrantów - za takie "przestępstwa" rzekomo był skazywany brytyjski aktywista Tommy Robinson, który uczestniczył w Marszu Niepodległości. A przynajmniej tak twierdzą prawicowi politycy. Wyjaśniamy, za co naprawdę pięciokrotnie trafiał do więzienia.

Więzienie "za ujawnienie gwałtów"? Jak naprawdę łamał prawo gość europosła PiS

Więzienie "za ujawnienie gwałtów"? Jak naprawdę łamał prawo gość europosła PiS

Źródło:
Konkret24

Historia śmierci pacjenta we Wrocławiu wywołała w sieci duże emocje. Pojawiły się twierdzenia, że do tragedii przyczyniła się słaba znajomość języka polskiego personelu medycznego. Przekaz ten powielali internauci, media i niektórzy prawicowi politycy. Sprawdziliśmy, co naprawdę wiadomo o tym zdarzeniu. Do sprawy odniosła się prokuratura.

Pacjent zmarł, bo personel nie znał dobrze polskiego? Prokuratura: "nierzetelne informacje"

Pacjent zmarł, bo personel nie znał dobrze polskiego? Prokuratura: "nierzetelne informacje"

Źródło:
Konkret24

Zdjęcia dwujęzycznych tablic z nazwami miejscowości po polsku i białorusku wywołały w sieci gorącą dyskusję. Nie zabrakło komentarzy o "ukrainizacji Polski" i zagrożeniu "rozbiorami". Tymczasem stojące od lat tablice są efektem prawa chroniącego mniejszości narodowe i etniczne.

"Przygotowanie do rozbiorów Polski", "Ukraińcy wymusili". Skąd się wzięły dwujęzyczne tablice w Podlaskiem

"Przygotowanie do rozbiorów Polski", "Ukraińcy wymusili". Skąd się wzięły dwujęzyczne tablice w Podlaskiem

Źródło:
Konkret24

Szczepienie przeciw COVID-19 rzekomo zwiększa ryzyko zachorowania na raka, co potwierdzać ma koreańskie badanie - wynika z popularnych przekazów, powielanych przez niektórych prawicowych polityków. Publikacja nie potwierdza takiego wniosku, a zastosowana metodologia budzi spore wątpliwości.

"Szczepienie na COVID-19 zwiększa ryzyko raka"? To badanie tego nie dowodzi

"Szczepienie na COVID-19 zwiększa ryzyko raka"? To badanie tego nie dowodzi

Źródło:
Konkret24

Media społecznościowe nie są neutralnym źródłem informacji i wiedzy - rządzą nimi algorytmy zaprojektowane tak, by promować emocje, nie prawdę. To środowisko sprzyja fake newsom i dezinformacji, a raz zasiane fałsze zostają nawet po ich sprostowaniu.

Big Techy i fake newsy. Skoro jest dobrze, to dlaczego jest źle?

Big Techy i fake newsy. Skoro jest dobrze, to dlaczego jest źle?

Źródło:
Konkret24

Policjanci za pracę 11 listopada jakoby mieli dostać dodatkowe pieniądze - dwa tysiące złotych. Rzekomo ma to być "gratyfikacja" za utrudnianie Marszu Niepodległości w Warszawie i "przechwytywanie autokarów". Wyjaśniamy, jakie pieniądze i za co dostaną policjanci.

"Policjanci dostają dwa tysiące dodatku za pracę" 11 listopada? Nic się tu nie zgadza

"Policjanci dostają dwa tysiące dodatku za pracę" 11 listopada? Nic się tu nie zgadza

Źródło:
Konkret24

Wpisy o tym, że mężczyzna, który uratował spadające dziecko, został pozwany i skazany za złamanie mu ręki, mają setki tysięcy wyświetleń. Jest co najmniej kilka powodów, dla których ta historia nie może być prawdziwa.

"Musi zapłacić 300 tysięcy dolarów za uratowanie dziecka"? Uwaga na tę historię

"Musi zapłacić 300 tysięcy dolarów za uratowanie dziecka"? Uwaga na tę historię

Źródło:
Konkret24

Internauci bulwersują się informacjami o rzekomym skandalu w szczecińskim oddziale ZUS. Pracująca tam Ukrainka jakoby miała opóźniać wydawanie decyzji o emeryturach. Tyle że kobieta wcale nie istnieje.

"Ukrainka z ZUS opóźnia procedury Polakom"? Zmyślone oskarżenia

"Ukrainka z ZUS opóźnia procedury Polakom"? Zmyślone oskarżenia

Źródło:
Konkret24

Im więcej czasu użytkownicy spędzają na platformach internetowych - takich jak Facebook, Instagram, YouTube, X czy TikTok - tym większy jest ich zysk. Platformom zależy więc na faworyzowaniu treści sensacyjnych lub emocjonalnych, a przez to często dezinformacyjnych, które bardziej przyciągają uwagę. Wyjaśniamy, jak wielkie firmy technologiczne zorientowały się, że mogą zarabiać na dezinformacji.

Liderzy dezinformacji. Dlaczego Big Techom się to opłaci?

Liderzy dezinformacji. Dlaczego Big Techom się to opłaci?

Źródło:
Konkret24

Poseł PiS Marek Gróbarczyk pisze o "końcu budowy" i "wyrzuceniu do kosza" projektu terminala kontenerowego w Świnoujściu. Tymczasem resort infrastruktury i zarząd portu tłumaczą: w miejsce starego projektu ma powstać coś znacznie większego.

Terminal w Świnoujściu do kosza? Resort infrastruktury i port odpowiadają na słowa Gróbarczyka

Terminal w Świnoujściu do kosza? Resort infrastruktury i port odpowiadają na słowa Gróbarczyka

Źródło:
Konkret24

Bywa, że mają problemy z odpowiedzią na pytanie, kto jest teraz papieżem. Nie potrafią wyjaśnić, dlaczego prezydent Ukrainy nie nosi garnituru. Zaprzeczają, że astronauci NASA utknęli w kosmosie. Najpopularniejsze chatboty - coraz częściej pytane o bieżące tematy - zmyślają i wprowadzają w błąd. Nie są to ich jedyne słabości, jeśli chodzi o newsy.

Papież żyje, choć umarł, a Putina wybrano demokratycznie. (Nie)prawda chatbotów

Papież żyje, choć umarł, a Putina wybrano demokratycznie. (Nie)prawda chatbotów

Źródło:
Konkret24

Prezydent Karol Nawrocki oraz politycy Prawa i Sprawiedliwości straszą, że rząd Donalda Tuska chce wprowadzić cenzurę w internecie - a sposobem na to ma być ustawa wdrażająca unijne regulacje. Lecz choć opozycja grzmi o "cenzorskich gilotynach", to zdaniem ekspertów ustawa właściwie nie zakaże niczego więcej, niż to, co już dziś jest zakazane.

Nawrocki i PiS: rząd Tuska chce "cenzury w internecie". O co chodzi z DSA

Nawrocki i PiS: rząd Tuska chce "cenzury w internecie". O co chodzi z DSA

Źródło:
Konkret24

Oburzenie, krytyka polskiego rządu i fala antyukraińskich komentarzy, w tym pełnych nienawiści - to reakcje na platformach społecznościowych na rozpowszechniane nagranie spod szpitala w Stalowej Woli. Co robili tam ukraińscy żołnierze? Tłumaczą starosta, szpital oraz resorty obrony i zdrowia.

Żołnierze z Ukrainy "leczą się w polskich szpitalach"? Mamy wyjaśnienie

Żołnierze z Ukrainy "leczą się w polskich szpitalach"? Mamy wyjaśnienie

Źródło:
Konkret24

Setki tysięcy wyświetleń w sieci notuje nagranie "dowodzące", jakoby Wołodymyr Zełenski kupił niedawno w USA ranczo warte 79 milionów dolarów. Historia wydaje się wiarygodna: są szczegóły, nazwiska i informacja na stronie pośrednika. Jednak kluczowe elementy opowieści zostały zmyślone, a "dowody" sfabrykowane.

Zełenski, ranczo za 79 milionów dolarów i znikająca strona. Skąd to znamy?

Zełenski, ranczo za 79 milionów dolarów i znikająca strona. Skąd to znamy?

Źródło:
Konkret24

Miliony wyświetleń w sieci i setki tysięcy podań dalej osiągają wpisy o raporcie, który rzekomo ujawnia prawdę o związkach między szczepionkami a autyzmem. Przestrzegamy: został umiejętnie przygotowany właśnie po to, by go promować. Bazą są materiały wycofane za manipulacje, a w tle jest działalność Andrew Wakefielda, któremu udowodniono oszustwa.

"Raport" o autyzmie i szczepionkach. Pięć rzeczy, które musisz wiedzieć, zanim przeczytasz

"Raport" o autyzmie i szczepionkach. Pięć rzeczy, które musisz wiedzieć, zanim przeczytasz

Źródło:
TVN24+

Czy zaszczepieni przeciwko grypie rzeczywiście częściej na nią chorują niż niezaszczepieni? Nie. Takie błędne wnioski wyciągnięto z pewnych amerykańskich badań i rozpowszechnia się je teraz w polskiej sieci. Ekspert wyjaśnia słabości zarówno samego badania, jak i jego raportowania.

Szczepienie na grypę "zwiększa ryzyko zakażenia"? Autorzy badania się tłumaczą

Szczepienie na grypę "zwiększa ryzyko zakażenia"? Autorzy badania się tłumaczą

Źródło:
Konkret24

Najpierw w sieci pojawiły się zdjęcia billboardów z hasłem po angielsku i hebrajsku. Potem zaczęło się oskarżanie rządu o rozpoczęcie "akcji przesiedleńczej Żydów do Polski". W efekcie wylała się fala antysemickich komentarzy. Oto historia, jak ludzka dezorientacja doprowadziła do politycznej dezinformacji.

"Przyjedź i osiedl się w Polsce". Napisał to po hebrajsku. I się zaczęło

"Przyjedź i osiedl się w Polsce". Napisał to po hebrajsku. I się zaczęło

Źródło:
TVN24+

"To jest wiara!", "tak Polacy powinni reagować na zdejmowanie krzyży" - komentują internauci wideo, które rzekomo przedstawia setki drewnianych krzyży ustawionych przy drodze gdzieś na Korsyce. Tak mieszkańcy mieli zareagować na wyrok dotyczący usunięcia krzyża z przestrzeni publicznej. Jednak nie wszystkie elementy tego przekazu są prawdziwe.

W proteście "postawili setki nowych krzyży"? To nie bunt mieszkańców

W proteście "postawili setki nowych krzyży"? To nie bunt mieszkańców

Źródło:
Konkret24

"System zniewolenia człowieka"; "nazistowskie rozwiązanie"; "stała inwigilacja non stop" - tak internauci reagują na doniesienia o unijnym urzędzie rzekomo kontrolującym wydatki obywateli i mającym możliwość zamykania ich kont. Tyle że działalność urzędu dotyczy czegoś innego.

"Bruksela będzie zamykać nasze konta?". Czym zajmuje się nowy unijny urząd

"Bruksela będzie zamykać nasze konta?". Czym zajmuje się nowy unijny urząd

Źródło:
Konkret24

Kordon samochodów, ogrodzenie i betonowe zapory - w takim otoczeniu ma się rzekomo odbywać tegoroczny świąteczny jarmark w belgijskim mieście Brugia. Choć trudno w ten widok uwierzyć - wielu wierzy, więc obraz generuje tysiące wyświetleń w sieci. Nie tylko polskiej.

Jarmark świąteczny "strzeżony jak granica"? Nie, to nie jest "nowoczesna Europa"

Jarmark świąteczny "strzeżony jak granica"? Nie, to nie jest "nowoczesna Europa"

Źródło:
Konkret24

Słowa Jarosława Kaczyńskiego z konwencji PiS rozgrzały scenę polityczną. Prezes straszył, że Unia Europejska chce zniszczyć Polskę jako suwerenny kraj. Politycy PiS ochoczo tłumaczą, że dokona się to poprzez zmiany traktatów. A ponieważ to temat skomplikowany i wyborcom mało znany - łatwo można go sprowadzić do prostych tez. Fałszywych.

Kaczyński straszy "utratą suwerenności". Trzy fałszywe filary tej tezy

Kaczyński straszy "utratą suwerenności". Trzy fałszywe filary tej tezy

Źródło:
Konkret24

"Wierna służąca Ukrainy" - piszą o minister edukacji Barbarze Nowackiej internauci, komentując jej rzekomą decyzję wprowadzenia języka ukraińskiego na maturę. Jednak to nie ona podpisała stosowne rozporządzenie - i nie jest to jedyne przekłamanie dotyczące tej reformy.

Ukraiński na maturze. Kto w końcu go wprowadził?

Ukraiński na maturze. Kto w końcu go wprowadził?

Źródło:
Konkret24

"Wezwał Ukrainę do uznania Krymu za rosyjski", jego "słowa mogą być sygnałem, że kraje Unii Europejskiej zaczną deportować Ukraińców" - informują rosyjskie media. O kogo chodzi? O Leszka Millera. Niektóre wypowiedzi byłego premiera o wojnie w Ukrainie brzmią bowiem jak echa przekazów Kremla. Powiela fałszywe narracje rosyjskiej propagandy, tłumacząc to "prawem obywatela".

Leszek Miller o wojnie w Ukrainie. Wypowiedzi, które cieszą Kreml

Leszek Miller o wojnie w Ukrainie. Wypowiedzi, które cieszą Kreml

Źródło:
Konkret24

Resort zdrowia chce, aby od 2027 roku szczepienia przeciwko HPV były obowiązkowe między 9. a 15. rokiem życia. Wśród przeciwników szczepień wywołuje to kolejną falę medycznej dezinformacji - budowanej między innymi na starym piśmie z Ministerstwa Zdrowia.

Szczepionki na HPV. Pismo z resortu zdrowia wykorzystane do fałszywego przekazu

Szczepionki na HPV. Pismo z resortu zdrowia wykorzystane do fałszywego przekazu

Źródło:
Konkret24

Poseł Prawa i Sprawiedliwości Sebastian Kaleta twierdzi, że polski sędzia odmówił wydania Niemcom Wołodymyra Żurawlowa, ponieważ uznał niemieckich sędziów za upolitycznionych. A jako "dowód" swojej tezy, opublikował nagranie. Brzmi sensacyjnie, ale to manipulacja.

Jak poseł Kaleta słowa obrońcy Ukraińca przypisał sędziemu. "To jest grube"

Jak poseł Kaleta słowa obrońcy Ukraińca przypisał sędziemu. "To jest grube"

Źródło:
Konkret24

"Rząd Tuska masowo ściąga imigrantów!", "zalew imigrantów pod rządami Tuska" - alarmują politycy Konfederacji i PiS. A Sławomir Mentzen grzmi, że "Tusk niczym się tu nie różni od Kaczyńskiego". Jako rzekomy dowód na tę tezę podawane są liczby: a to o pozwoleniach na pracę, a to o wizach pracowniczych. Mylone i błędnie intepretowane. Bo rzeczywiste liczby tezy opozycji nie potwierdzają.

"Tusk ściąga dziesiątki tysięcy imigrantów"? Ostra manipulacja liczbami

"Tusk ściąga dziesiątki tysięcy imigrantów"? Ostra manipulacja liczbami

Źródło:
Konkret24

Według europosła PiS Waldemara Budy kandydujący na prezydenta Karol Nawrocki obiecał podczas kampanii wyborczej "ustawę o obniżce prądu" w sto dni po objęciu urzędu. Czy naprawdę to obiecał?

Obniżenie cen prądu. Co Nawrocki obiecał, a co Buda zapamiętał

Obniżenie cen prądu. Co Nawrocki obiecał, a co Buda zapamiętał

Źródło:
Konkret24

Europoseł PiS Bogdan Rzońca obarczył Donalda Tuska winą za przejęcie Ursusa przez ukraińskiego inwestora. Przypominamy, jak naprawdę wyglądała historia kłopotów i upadłości polskiego przedsiębiorstwa. Bo ta przypada na lata rządów Zjednoczonej Prawicy.

"Brawo za 'repolonizację' panie Tusk". Jak polityk PiS przekręca historię upadku Ursusa

"Brawo za 'repolonizację' panie Tusk". Jak polityk PiS przekręca historię upadku Ursusa

Źródło:
Konkret24