Czarnek o rodzinach migrantów z dziećmi na granicy: "są zaopiekowane". Co na to świadkowie?

Czarnek o rodzinach migrantów z dziećmi, które przyszły z Białorusi: "są zaopiekowane". Świadkowie zaprzeczajątvn24

Minister edukacji przekonuje, że rodziny z dziećmi, które nielegalnie przekroczyły granicę polsko-białoruską, "są zaopiekowane tak, jak tego wymagają standardy państwa cywilizowanego". Z informacji Straży Granicznej nie do końca to wynika. Przedstawicielka organizacji pomagającej migrantom: "nasze doświadczenie pokazuje coś zupełnie odwrotnego".

Próby nielegalnego przedostawania się do Polski przez granicę z Białorusią nie ustają. Jak podała Straż Graniczna, 25 października odnotowano 582 próby nielegalnego przekroczenia granicy. Wśród zatrzymywanych przez polskich pograniczników są rodziny z dziećmi, które często są wycieńczone, przemoknięte, wyziębione i głodne. Temat dzieci szczególnie zwraca uwagę opinii publicznej. Padają pytania, co się z nimi dzieje (casus dzieci z Michałowa) i czy są także odstawiane z powrotem do linii granicy i tam pozostawiane.

O los tych najmłodszych, którzy przekraczają nielegalnie granicę, pytany był w porannej rozmowie 26 października w Polskim Radiu 24 Przemysław Czarnek, minister edukacji i nauki. Zapewniał, że "służby naprawdę opiekują się tymi, którzy nielegalnie przedostają się przez granicę". "A jeśli już znajdą się osoby, również rodziny z dziećmi, po polskiej stronie i są one rzeczywiście zauważone przez Straż Graniczną, to są zaopiekowane tak, jak tego wymagają standardy państwa cywilizowanego. Ufajmy naszym służbom i wspierajmy je, a nie podkładajmy im nogi" - mówił Czarnek.

Po tych słowach prowadząca rozmowę oświadczyła: "Widzicie państwo, dzieci nie są wyrzucane do lasu, jak niektórzy twierdzą, tylko są zaopiekowane przez polskie służby". Minister nie zaprzeczył.

Sprawdziliśmy, co wiadomo na temat "zaopiekowania rodzin z dziećmi" przez polskie służby.

Przemysław Czarnek w Polskim Radiu 24 o tym, jak Straż Graniczna postępuje z rodzinami migrantów z dziećmi
Przemysław Czarnek w Polskim Radiu 24 o tym, jak Straż Graniczna postępuje z rodzinami migrantów z dziećmiPolskie Radio 24

Straż Graniczna: "O losach dzieci zawsze decydują rodzice lub ich prawni opiekunowie"

To, co powiedział minister Czarnek w radiu, jest zgodne z narracją rządową. Przedstawiciele władz utrzymują, że migranci są traktowani z zachowaniem wszelkich standardów, procedur i przepisów.

"Polskie państwo i polskie służby postępują w sposób zgodny z prawem, z zasadami moralnymi, w sposób humanitarny" – zapewniał 7 października Jarosław Kaczyński, wicepremier ds. bezpieczeństwa. "Jako rząd łączymy bezpieczeństwo państwa i obywateli, twarde trzymanie granicy, uniemożliwiając nielegalne przedzieranie się, z poszanowaniem praw człowieka, z podejściem humanitarnym do tych migrantów" - to z kolei słowa z 15 października Błażeja Pobożego, wiceministra spraw wewnętrznych i administracji.

W odniesieniu do wypowiedzi ministra Czarnka zapytaliśmy rzeczniczkę Straży Granicznej podporucznik Annę Michalską, co się dzieje z zatrzymanymi rodzicami z dziećmi po nielegalnym przez nich przekroczeniu granicy polsko-białoruskiej. "W strzeżonych ośrodkach dla cudzoziemców przebywa 496 dzieci. Żadne z tych dzieci nie jest bez opieki. Razem ze swoim rodzicami przebywają w pomieszczeniach specjalnie przygotowanych dla rodzin. Takich osób - zazwyczaj rodzice plus dzieci, czasami rodzic z dziećmi, jest łącznie 1048. Małoletni bez opieki przebywają na jedynym dedykowanym w tym celu oddziale dla małoletnich od 15. do 18. roku życia w strzeżonym ośrodku dla cudzoziemców w Kętrzynie. Podkreślam, że są to osoby powyżej 15. roku życia, takich małoletnich bez opieki jest w tej chwili 19" - odpisała nam rzeczniczka.

Następnie poinformowała, że rodziny cudzoziemców, które nielegalnie przekroczą granicę, czyli poza przejściami granicznymi, otrzymują postanowienie o opuszczeniu terytorium RP z zakazem wjazdu do strefy Schengen na okres od 6 miesięcy do 3 lat - po czym są doprowadzane do linii granicy państwowej. Jeżeli osoby chcą się ubiegać o ochronę międzynarodową, ich wnioski są odbierane i jak najszybciej w formie elektronicznej wysyłane do Urzędu ds. Cudzoziemców, który podejmuje decyzje o wszczęciu postępowania lub pozostawieniu wniosku bez rozpoznania.

"Nigdy nie rozdzielamy dzieci od rodziców. O losach dzieci zawsze decydują rodzice lub ich prawni opiekunowie" - napisała podporucznik Michalska.

"Do linii granicy" - czyli nie wiadomo gdzie

Rzeczniczka napisała o "doprowadzaniu do linii granicy państwowej" przez funkcjonariuszy Straży Granicznej. Podstawą takiego działania jest wydane 20 sierpnia tego roku przez ministra spraw wewnętrznych i administracji rozporządzenie w sprawie czasowego zawieszenia lub ograniczenia ruchu granicznego na określonych przejściach granicznych. Jest ono krytykowane przez część ekspertów i prawników z powodu tego, że jest sprzeczne m.in. z Konwencją Genewską i Europejską Konwencją Praw Człowieka. Omawialiśmy to szczegółowo w Konkret24.

Migranci odesłani z Michałowa na granicę. Mecenas Jacek Białas: to niezgodne z prawem
Migranci odesłani z Michałowa na granicę. Mecenas Jacek Białas: to niezgodne z prawem tvn24

Na to właśnie rozporządzenie powołują się przedstawiciele władz, gdy organizacje pomagające migrantom czy media pytają o los osób, w tym rodzin z dziećmi, które nielegalnie dostały się na teren Polski.

Najbardziej znana jest historia dzieci z Michałowa. Przypomnijmy: według informacji Straży Granicznej w poniedziałek 27 września we wsi Szymki zatrzymano 26 obywateli Iraku, w tym kobiety i kilkuletnie dzieci, którzy nielegalnie przekroczyli granicę polsko-białoruską. Jak informowała później rzeczniczka Straży Granicznej, członkowie grupy nie chcieli być objęci ochroną międzynarodową w Polsce, więc zostali doprowadzeni do linii granicy. Dopytywana wielokrotnie o to, w którym dokładnie miejscu (granica przebiega przez lasy i bagna), uchylała się od odpowiedzi.

O doprowadzeniu tej grupy do linii granicy informował również komendant podlaskiego oddziału Straży Granicznej płk. Andrzej Jakubaszek, gdy pod koniec września odpowiedział na pytania posła Franciszka Sterczewskiego.

Rzecznik Praw Dziecka: "Straż Graniczna musiała ich przekazać stronie białoruskiej". Straż Graniczna: "Nie przekazujemy cudzoziemców stronie białoruskiej"

Sprawa dzieci z Michałowa pokazała też, jak niespójne są tłumaczenia przedstawicieli władz co do losów migrantów. Wobec publicznych pytań o los tych rodzin z dziećmi głos zabrał na początku października Rzecznik Praw Dziecka. "Grupa irackich migrantów przebywających tymczasowo na posterunku Straży Granicznej w Michałowie nie chciała pozostać w Polsce. Domagali się zawiezienia ich do Niemiec. Zgodnie z prawem Straż Graniczna musiała ich przekazać stronie białoruskiej – w bezpiecznych dla nich warunkach, a nie 'do lasu'" - napisał wówczas w ustaleniach opublikowanych na stronie swojej instytucji.

Zapytaliśmy wtedy Straż Graniczną, czy to prawda, że migrantów przekazano stronie białoruskiej. Tydzień później rzeczniczka Straży Granicznej tak odpisała na pytania Konkret24: "Nie przekazujemy cudzoziemców stronie białoruskiej".

Lekarka z Podlasia: Straż Graniczna wywozi dzieci do lasu

Trudno zweryfikować słowa ministra Czarnka o "zaopiekowaniu rodzin z dziećmi tak, jak tego wymagają standardy państwa cywilizowanego" - w sytuacji, gdy nie ma oficjalnych informacji o losach poszczególnych rodzin; gdy media nie są wpuszczane na tereny przygraniczne objęte stanem wyjątkowym. Można się posiłkować tylko relacjami bezpośrednich świadków i organizacji, które pomagają migrantom na tym obszarze i w okolicach.

A te relacje są dramatyczne i sprzeczne z twierdzeniem ministra edukacji. W rozmowie z reporterką "Czarno na białym" Katarzyną Lazzeri jedna z lekarek podlaskiego szpitala przekazała, jak funkcjonariusze Straży Granicznej powiedzieli jej i inny pracownikom tej placówki, żeby migrantom po zaopatrzeniu powiedzieć, że mają się ubrać w "mokre i zakleszczone ubrania, bo wywieziemy ich i tak do lasu". "Gdy mówię takiemu strażnikowi, że to jest nieludzkie, to on mówi: ja to wiem, pani to wie, mój przełożony - nie" - relacjonowała lekarka. "Wywożą dzieci do lasu?" - dopytywała dziennikarka. "Wywożą" - potwierdziła lekarka.

Często migranci opowiadają, że są kilkakrotnie wypychani przez granicę zarówno przez białoruskich, jak i polskich pograniczników. "Mówią, że są źle traktowani na granicy. Jak śmieci. Basia, siedem razy wyrzucana dziewczynka po przejściach, w tym z gwałceniem przez ISIS. I teraz w Polsce, że słyszała, że to jest cywilizowany kraj w Europie i ona ma zamarznąć, umrzeć z głodu w lesie?" - pytała przez łzy lekarka w rozmowie z Lazzeri. Sytuację na granicy określiła "armagedonem", "końcem cywilizacji", "wojną przeciwko ludzkości".

Wolontariusz: co z tego, że otrzymają tę doraźną pomoc, skoro potem trafią ponownie na zimno

Iwo Łoś, wolontariusz z Grupy Granica, w reportażu "Uwagi!" TVN wyemitowanym 25 października na pytanie reporterki o to, czy ktoś dba o prawa dzieci, które przebywają na terenie przygranicznym, odpowiedział, że migranci opowiadają, że "są ponownie wywożeni w stronę białoruską". "Takie sytuacje spotykały nawet ludzi, którzy byli w tak złym stanie zdrowia, że musieli trafić pod opiekę lekarską. Po otrzymaniu opieki są ponownie wywożeni pod granicę do lasu" - relacjonował. Opowiadał, że okoliczni mieszkańcy chętnie pomagają migrantom. "Co z tego, jeśli te osoby otrzymają tę doraźną pomoc od tego czy innego człowieka, skoro potem trafią ponownie w stronę białoruskiej granicy na zimno?" - pytał.

Biorący udział w interwencjach przy granicy z Fundacją Ocalenie, Grupą Granica i Medykami na Granicy poseł Franciszek Sterczewski relacjonował 25 października na Facebooku: "Z samego rana trafiliśmy na ośmioosobową rodzinę z Syrii na obrzeżach Hajnówki, 25 km od granicy. W tym dzieci w wieku 11, 13, 14 lat. Od ponad tygodnia błąkali się w przygranicznych lasach, kilkukrotnie wypychani raz przez polskie raz przez białoruskie służby. Byli głodni, przemarznięci i mieli rany od drutu kolczastego".

Reportaż brytyjskiego dziennika "The Guardian" opublikowany 22 października pokazał m.in. jak Piotr Bystrianin, prezes Fundacji Ocalenie, jedzie z wolontariuszami, ponieważ dostali sygnał, że grupa znajdujących się w Polsce migrantów potrzebuje pomocy. Bystrianin opowiada, że ci ludzie już przynajmniej dwa razy byli w Polsce i dwa razy byli wyrzucani przez polską Straż Graniczną za granicę. Relacjonuje, że poprzedniej nocy jeden z mężczyzn zmarł, a był ojcem dwojga małych dzieci. W reportażu oglądamy, jak Bystrianin z wolontariuszami nie mogą znaleźć grupy - a potem dostaje od niej wiadomość, że ich złapano i ponownie wyrzucono na granicę.

Materiał pokazuje też, jak ludzie z fundacji pomagają innej grupie z małymi dziećmi. Ogrzewają ich, przekazują jedzenie. "Ci ludzie też nie pierwszy raz byli w Polsce. Byli wyrzucani z Polski, więc się po prostu bali" - mówi w reportażu Bystrianin.

Fundacja Ocalenie o prowadzonych działaniach informuje m.in. na Facebooku. Na przykład 11 października podała, że grupa Kurdów (w tym czworo dzieci) oświadczyła w obecności funkcjonariuszy Straży Granicznej, że chcą złożyć wnioski o ochronę międzynarodową, a pogranicznicy mieli zabrać ich do swojej placówki. Jednak potem - mimo zapewnień straży, że grupa jest w placówce - grupa Kurdów poinformowała ich, że są już po białoruskiej stronie. "Dzisiejszą noc spędzą w lesie" - relacjonowała fundacja.

Przedstawiciele organizacji pozarządowych: rodziny z dziećmi są siłą wypychane na Białoruś

Rozmawialiśmy z przedstawicielami organizacji pozarządowych pomagających migrantom na granicy polsko-białoruskiej. Od jednego z nich jako komentarz do słów Przemysława Czarnka usłyszeliśmy: "no to niech pan minister sam przyjedzie i zobaczy na własne oczy".

- Nasze doświadczenie pokazuje coś zupełnie odwrotnego do tego, o czym mówi minister Czarnek - stwierdza w rozmowie z Konkret24 Katarzyna Regulska, członkini zespołu ds. programów dla dzieci i młodzieży Fundacji Ocalenie. Informuje, że przedstawiciele fundacji cały czas spotykają rodziny migrantów z dziećmi, które od wielu dni błąkają się po okolicznych lasach. - Jak mówią, są wielokrotnie wypychani za granicę przez polskich funkcjonariuszy. Ostatnio był nagłaśniany przypadek syryjskiej rodziny z dzieckiem z porażeniem mózgowym, która również opowiadała, jak była wypychana siłowo na Białoruś - relacjonuje Regulska.

Zaznacza, że część rodzin udaje się rozpocząć procedurę uchodźczą i umieszcza się ich w strzeżonych ośrodkach dla cudzoziemców. - W Białymstoku jest nawet specjalny ośrodek dla rodzin z dziećmi. Część rodzin trafia stamtąd do ośrodków otwartych. Ale niektóre rodziny trafiają do zamkniętych ośrodków, a tam jest jak w więzieniu: kraty w oknach, spacerniak, zakaz wychodzenia i utrudniony kontakt ze światem zewnętrznym - ocenia.

I raz jeszcze podkreśla: - Straż Graniczna wywozi osoby (w tym rodziny z dziećmi) na granicę i zmusza je do przejścia na stronę białoruską. Osoby są wywożone na granicę, często w nocy, kiedy temperatury są ujemne. Są pozostawiane na tej granicy, która przechodzi przez tereny leśne, czasem bagniste. Gdzie nie ma żadnej infrastruktury, gdzie te osoby mogłyby się schronić przed mrozem czy opadami.

Autor: Jan Kunert / Źródło: Konkret24; zdjęcie: tvn24

Źródło zdjęcia głównego: tvn24

Pozostałe wiadomości

Liderzy partii zachęcają swoich wyborców, by wzięli udział w czerwcowych wyborach do Parlamentu Europejskiego, kładąc nacisk na frekwencję w każdym okręgu. Bo w tych wyborach liczba głosów w okręgach jest szczególnie istotna.

Jeden dobry wynik w okręgu może zmienić sytuację partii w całym kraju. Dlaczego?

Jeden dobry wynik w okręgu może zmienić sytuację partii w całym kraju. Dlaczego?

Źródło:
Konkret24

Minister w kancelarii prezydenta Wojciech Kolarski pouczał w radiowym wywiadzie, że to nie Rada Ministrów "wyznacza prezydentowi tematy i zakres rozmów" oraz że konstytucja "mówi o współdziałaniu". Co do współpracy prezydenta z rządem wypowiedział się już jednak kiedyś Trybunał Konstytucyjny. Przypominamy, co orzekł.

Współpraca prezydenta z rządem. Ministrowie Dudy vs wyrok Trybunału Konstytucyjnego

Współpraca prezydenta z rządem. Ministrowie Dudy vs wyrok Trybunału Konstytucyjnego

Źródło:
Konkret24

Zdaniem opozycji kandydujący do Parlamentu Europejskiego członkowie rządu "uciekają" z Polski - lecz według innych teorii mają tylko "pociągnąć wynik", by potem zrzec się mandatu europosła i wrócić na stanowiska. Czy to możliwe? A co z ich mandatami poselskimi? Sprawdziliśmy procedury.

Kandydują do PE. Kiedy stracą mandaty? Można się zrzec mandatu europosła i wrócić do Sejmu?

Kandydują do PE. Kiedy stracą mandaty? Można się zrzec mandatu europosła i wrócić do Sejmu?

Źródło:
Konkret24

Pracownicy konsulatu Ukrainy mieli prowadzić podziemną drukarnię i legalizować fałszywe ukraińskie paszporty - dowiadujemy się z rozpowszechnianego w mediach społecznościowych filmu. Ma on logo ukraińskiej organizacji rządowej i wygląda jak oficjalny materiał. Ale to fałszywka: zarówno pod względem informacyjnym, jak i montażowym.

Ukraiński konsulat, podziemna drukarnia, fałszywe paszporty. Nic się nie zgadza

Ukraiński konsulat, podziemna drukarnia, fałszywe paszporty. Nic się nie zgadza

Źródło:
Konkret24

Informacja, jakoby w Katowicach obywatele Ukrainy protestowali przeciwko poborowi do ukraińskiego wojska również tych mężczyzn, którzy są teraz w Polsce, wywołała komentarze w sieci. Nie jest prawdziwa, taki protest się nie odbył. Ten fake news jest jednak wykorzystywany teraz w antyukraińskiej narracji.

Ukraińcy przeciwko poborowi mężczyzn przebywających w Polsce? Takiego protestu nie było

Ukraińcy przeciwko poborowi mężczyzn przebywających w Polsce? Takiego protestu nie było

Źródło:
Konkret24

"Czym ci biedni ludzie mają palić"? - komentują internauci, którzy uwierzyli w rzekomy nowy zakaz planowany w Unii Europejskiej. Krążący w sieci przekaz jest skutkiem sugestii zbudowanej na bazie tytułu jednego z tekstów w specjalistycznym serwisie. Uspokajamy: w UE nie ma takich planów.

Nowy "zakaz Unii Europejskiej" dotyczy ogrzewania pelletem i drewnem? Wyjaśniamy

Nowy "zakaz Unii Europejskiej" dotyczy ogrzewania pelletem i drewnem? Wyjaśniamy

Źródło:
Konkret24

 W Kanadzie za "mówienie dobrze o samochodach spalinowych" grozi "dwa lata odsiadki", bo to "propaganda antyklimatystyczna" - twierdzą bohaterowie nagrań, które mają tysiące wyświetleń w sieci. Po pierwsze, to nieprawda. Po drugie, internauci mylą promowanie paliw kopalnych z chwaleniem samochodu.

W tym kraju nie wolno mówić "fajna fura" o aucie spalinowym? Nieporozumienie

W tym kraju nie wolno mówić "fajna fura" o aucie spalinowym? Nieporozumienie

Źródło:
Konkret24

Polscy policjanci będą od maja sprawdzać legalność pobytu w Polsce Ukraińców w wieku poborowym i jeśli trzeba, "eskortować" ich do ukraińskiej ambasady - taki przekaz rozpowszechniają polscy internauci. Nie jest to prawda, a film pokazywany jako rzekomy dowód jest klasyczną fałszywką.

Policja "rozpocznie masowe kontrole" Ukraińców w wieku poborowym? MSWiA dementuje

Policja "rozpocznie masowe kontrole" Ukraińców w wieku poborowym? MSWiA dementuje

Źródło:
Konkret24

Wielu internautów wierzy w rozpowszechniany w sieci przekaz, jakoby środki z Krajowego Planu Odbudowy zostały nam wypłacone po bardzo zawyżonym kursie i że Polska będzie spłacała to przez pół wieku. Tyle że to nieprawda.

Pieniądze z KPO według kursu 7,43 zł za 1 euro? Błąd w liczeniu

Pieniądze z KPO według kursu 7,43 zł za 1 euro? Błąd w liczeniu

Źródło:
Konkret24

Miliony wyświetleń w mediach społecznościowych ma nagranie pokazujące, jak mężczyzna podbiega do zatkniętej w polu flagi Autonomii Palestyńskiej, kopie ją - i tym samym aktywuje ukrytą bombę. Czy to się zdarzyło naprawdę? Czy film jest prawdziwy? Czy on przeżył? Internauci pytają, a udzielane odpowiedzi są rozbieżne. Wyjaśniamy więc.

"Przeżył?". "Fejk jak byk". Odpowiedzi są dwie. Różne

"Przeżył?". "Fejk jak byk". Odpowiedzi są dwie. Różne

Źródło:
Konkret24

Przewodniczący Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji Maciej Świrski uważa, że nikt nie będzie mógł go zastąpić, jeśli zostanie zawieszony po ewentualnym postawieniu przed Trybunałem Stanu. Przestrzega, że nie będzie komu podpisywać dokumentów, a rynek medialny zostanie wręcz "zatrzymany", tak jak i działania koncesyjne. Prawnicy oceniają, że przewodniczący KRRiT się myli.

Świrski: nikt nie może zastąpić przewodniczącego KRRiT. Prawnicy: może

Świrski: nikt nie może zastąpić przewodniczącego KRRiT. Prawnicy: może

Źródło:
Konkrtet24

Po głośnej imprezie w hotelu poselskim Łukasz Mejza tłumaczył z mównicy sejmowej, że w nocy bronił "tradycji polegających na wspólnym, chóralnym śpiewaniu". A w rozmowie z TVN24 tłumaczył się całodniową pracą w sejmowych komisjach i na posiedzeniach. Sprawdziliśmy więc aktywność parlamentarną tego posła PiS. Nie jest to długa analiza.

Mejza tłumaczy nocną imprezę: "skoro się pracuje cały dzień....". Jak on pracuje?

Mejza tłumaczy nocną imprezę: "skoro się pracuje cały dzień....". Jak on pracuje?

Źródło:
Konkret24

To nie ściema kampanijna - tłumaczył minister nauki Dariusz Wieczorek, pytany o obiecane przez Lewicę tysiąc złotych dla studenta. I wyjaśniał, że nie była to obietnica, że "to jest pewien błąd, który wszyscy popełniamy". Przypominamy więc, kto z Lewicy publicznie obiecywał to w kampanii wyborczej.

Minister pytany o obietnicę "tysiąc złotych dla studenta": "to pewien błąd". A kto obiecywał?

Minister pytany o obietnicę "tysiąc złotych dla studenta": "to pewien błąd". A kto obiecywał?

Źródło:
Konkret24

"Wystarczy spojrzeć na dane historyczne i zobaczyć, że zawsze kiedy rządzi Donald Tusk i Platforma Obywatelska, to frekwencja jest niższa" - przekonywał dzień po drugiej turze wyborów samorządowych szef gabinetu prezydenta RP Marcin Mastalerek. Dane PKW o frekwencji nie potwierdzają jego słów.

Mastalerek: "zawsze kiedy rządzi Donald Tusk i PO, to frekwencja jest niższa". Sprawdzamy

Mastalerek: "zawsze kiedy rządzi Donald Tusk i PO, to frekwencja jest niższa". Sprawdzamy

Źródło:
Konkret24

Politycy Prawa i Sprawiedliwości forsują w mediach przekaz, że wraz z powrotem Donalda Tuska na fotel premiera źle się dzieje na ryku pracy. Mateusz Morawiecki jako "dowód" pokazuje mapę z firmami, które zapowiedziały zwolnienia grupowe. Jak sprawdziliśmy, takich zwolnień nie jest więcej, niż było za zarządów Zjednoczonej Prawicy. Eksperci tłumaczą, czego są skutkiem.

Narracja PiS o grupowych zwolnieniach i "powrocie biedy". To manipulacja

Narracja PiS o grupowych zwolnieniach i "powrocie biedy". To manipulacja

Źródło:
Konkret24

"Ukraińcy mają większe prawa w Polsce niż Polacy" - stwierdził jeden z internautów, który rozsyłał przekaz o przyjęciu przez Senat uchwały "o zwolnieniu z podatku dochodowego obywateli Ukrainy i Białorusi". Posty te zawierają szereg nieprawdziwych informacji.

"Senat przyjął uchwałę o zwolnieniu z podatku dochodowego obywateli Ukrainy i Białorusi"? Nic się tu nie zgadza

"Senat przyjął uchwałę o zwolnieniu z podatku dochodowego obywateli Ukrainy i Białorusi"? Nic się tu nie zgadza

Źródło:
Konkret24

"Coś się szykuje" - przekazują zaniepokojeni internauci, rozsyłając zdjęcie zawiadomienia o wszczęciu postępowania administracyjnego w sprawie samochodu jako świadczenia na rzecz jednostki wojskowej. Uspokajamy: dokument wygląda groźnie, lecz nie jest ani niczym nowym, ani wyjątkowym.

Masz SUV-a, "to go stracisz"? Kto i dlaczego rozsyła takie pisma 

Masz SUV-a, "to go stracisz"? Kto i dlaczego rozsyła takie pisma 

Źródło:
Konkret24

Po pogrzebie Damiana Sobola, wolontariusza, który zginął w izraelskim ostrzale w Strefie Gazy, internauci zaczęli dopytywać, co wokół jego trumny robiły swastyki i czy były prawdziwe. Sprawdziliśmy.

Swastyki pod trumną Polaka zabitego w Strefie Gazy? Wyjaśniamy

Swastyki pod trumną Polaka zabitego w Strefie Gazy? Wyjaśniamy

Źródło:
Konkret24

Tysiące wyświetleń w mediach społecznościowych ma fotografia dwóch mężczyzn jedzących coś na ulicy przed barem. Jeden to prezydencki doradca Marcin Mastalerek, drugi stoi bokiem, twarzy nie widać. Internauci informują, że to prezydent Duda, który podczas pobytu w Nowym Jorku poszedł ze swoim doradcą na pizzę do baru. Czy na pewno?

Duda i Mastalerek jedzą pizzę na ulicy? Kto jest na zdjęciu

Duda i Mastalerek jedzą pizzę na ulicy? Kto jest na zdjęciu

Źródło:
Konkret24

Według krążącego w sieci przekazu po zmianie prawa Ukraińcom łatwiej będzie uzyskać u nas kartę pobytu na trzy lata. A to spowoduje, że "do Polski będą ściągać jeszcze większe ilości Ukraińców". Przekaz ten jest manipulacją - w rzeczywistości planowane zmiany mają uniemożliwić to, by wszyscy Ukraińcy mogli uzyskiwać karty pobytu i pozostawać u nas trzy lata.

"Każdy, kto zechce" z Ukrainy dostanie kartę pobytu w Polsce? No właśnie nie

"Każdy, kto zechce" z Ukrainy dostanie kartę pobytu w Polsce? No właśnie nie

Źródło:
Konkret24

Ponad milionowe zasięgi generuje w polskiej sieci przekaz, że od początku lipca nie będzie można w Niemczech w weekendy jeździć samochodami osobowymi. Powodem ma być troska o środowisko. Uspokajamy: nie ma takich planów.

W Niemczech od lipca "całkowity zakaz jazdy w weekendy"? To "nieuzasadnione obawy"

W Niemczech od lipca "całkowity zakaz jazdy w weekendy"? To "nieuzasadnione obawy"

Źródło:
Konkret24

Czy Amerykański Czerwony Krzyż nie przyjmuje krwi od osób zaszczepionych przeciw COVID-19? Taką teorię, na podstawie pytań z formularza tej organizacji, wysnuli polscy internauci. Kwestionariusz jest prawdziwy, teoria już nie.

Amerykański Czerwony Krzyż "odmawia przyjmowania krwi" od zaszczepionych? Nie

Amerykański Czerwony Krzyż "odmawia przyjmowania krwi" od zaszczepionych? Nie

Źródło:
Konkret24

Internauci i serwisy internetowe podają przekaz, że polskie wojsko wysyła pracującym pierwsze powołania - że dostają "pracownicze przydziały mobilizacyjne". Wyjaśniamy, o co chodzi.

Pracownikom wysłano "pierwsze powołania do wojska"? Nie, wyjaśniamy

Pracownikom wysłano "pierwsze powołania do wojska"? Nie, wyjaśniamy

Źródło:
Konkret24