Więcej niż przed rokiem pacjentów z COVID-19 w szpitalach, ponad dwa razy więcej Polaków w kwarantannie, o 75 procent wyższa siedmiodniowa średnia liczba zakażeń - tegoroczne Boże Narodzenie będzie drugim spędzonym w pandemii, w dodatku sytuacja epidemiczna jest gorsza. Natomiast obostrzeń wprowadzono dużo mniej niż przed Bożym Narodzeniem 2020.
Jest mało prawdopodobne, abyśmy mieli święta Bożego Narodzenia zakłócone covidem i dodatkowymi restrykcjami - mówił 18 listopada tego roku minister zdrowia Adam Niedzielski. Tego dnia czwarta fala pandemii już szalała, raportowano 24,9 tys. zakażeń i 370 zgonów. Mimo to postawa resortu zdrowia była odmienna od tej sprzed roku: wtedy na konferencji 25 listopada 2020 minister, ogłaszając decyzję o wprowadzeniu limitów osób na spotkaniach świątecznych, namawiał do "kameralnego, w gronie najbliższej rodziny, spędzonego okresu świątecznego tak, żeby to były naprawdę ostatnie święta, które musimy spędzać w taki sposób".
Jak się okazało, kolejne też powinniśmy w ten sposób spędzać. Bo nie tylko przewidywania resortu zdrowia o "niezakłóconym covidem" Bożym Narodzeniu się nie spełniały, ale sytuacja pandemiczna wydaje się być dużo bardziej poważna niż w grudniu o tej porze przed rokiem. Przy dużo mniejszych restrykcjach.
Porównaliśmy, jak przed Bożym Narodzeniem 2020 roku a jak teraz wygląda w Polsce sytuacja epidemiczna oraz jakie restrykcje obowiązywały w tym czasie rok temu i obecnie.
Obostrzeń dużo mniej, niekiedy iluzoryczne
Zapewne niewielu pamięta oficjalną terminologię rządową dotyczącą obostrzeń przed Bożym Narodzeniem w 2020 roku - otóż przypadły na "etap odpowiedzialności", który rozpoczął się 28 listopada i skończył 27 grudnia. W porównaniu do obecnej sytuacji restrykcje były dużo surowsze. Gastronomia działała wyłącznie na wynos, zamknięte pozostawały obiekty kulturalne, siłownie czy hotele (oprócz podróży służbowych), dzieci i młodzież do 16. roku życia w dni robocze nie mogły wychodzić z domu bez opiekuna w godzinach 8-16, a imprezy sportowe odbywały się bez udziału publiczności.
Szczególnie dotkliwe były obostrzenia dotyczące gromadzenia się. Na spotkaniach wigilijnych, bożonarodzeniowych i innych imprezach organizowanych w domu obowiązywał limit pięciu osób, do którego nie wliczano osoby zapraszającej na wydarzenie i jego domowników. Punktowano absurdy tamtych restrykcji: "W efekcie przy wigilijnej wieczerzy będzie mogła usiąść mieszkająca wspólnie rodzina (niezależnie od jej liczebności) wraz z pięciorgiem gości. Z drugiej strony sześcioosobowa rodzina nie będzie mogła już odwiedzić samotnego dziadka" (cytat za Business Insider).
W kościołach wprowadzono limit: jedna osoba na 15 metrów kwadratowych. Limity obowiązywały też w otwartych pod koniec listopada galeriach handlowych (1 osoba na 15 metrów kwadratowych) i sklepach (1 osoba na 10 metrów kwadratowych). W okresie świątecznym cały czas obowiązywały godziny dla seniorów między 10 a 12; czasowo zawieszono je w Wigilię. Liczbę pasażerów w transporcie publicznym ograniczono do 50 proc. miejsc siedzących lub 30 proc. wszystkich miejsc.
Szkoły przez cały grudzień pozostawały zamknięte. Formalnie do 23 grudnia realizowały naukę zdalną, potem do 3 stycznia 2021 roku trwała przerwa świąteczna, po której uczniów wysłano na skumulowane ferie świąteczne do 18 stycznia. Wyjątkami były zajęcia sportowe w szkołach sportowych i praktyczna nauka zawodu w szkołach zawodowych.
W porównaniu do sytuacji sprzed roku tegoroczne obostrzenia świąteczne są łagodne. Obowiązują od 15 grudnia i dotyczą przede wszystkim niższych limitów w restauracjach, hotelach, teatrach, kinach, obiektach sportowych i sakralnych - do 30 proc. Dodatkowo w kinach obowiązuje zakaz konsumpcji.
Istotne jest, że do limitów nie wlicza się osób z zaświadczeniem o szczepieniu na COVID-19, z negatywnym wynikiem testu lub po wyzdrowieniu z COVID-19. To właśnie jest powodem, że restrykcje wydają się dużo lżejsze niż przed rokiem - eksperci twierdzą, że wprowadzenie niższych limitów obłożenia to fikcja, bo nadal nie jest jasne, czy przedsiębiorcy mają prawo weryfikować certyfikaty covidowe u klientów i jak mieliby to robić. "Nie ma narzędzi, którymi by dysponował przedsiębiorca, żeby zweryfikować, czy osoba, która wstępuje na teren jego placówki hotelowej, restauracji i tak dalej, jest osobą zaszczepioną bądź nie" - komentował w TVN24 Robert Lisicki, dyrektor departamentu pracy Konfederacji Lewiatan.
No i w tegoroczne Boże Narodzenie nie wprowadzono ograniczenia liczebności świątecznych spotkań. Limit dla wszelkich zgromadzeń wynosi 100 osób. Zamknięte zostały tylko kluby nocne, dyskoteki i inne miejsca do tańczenia (choć mogą się otworzyć w noc sylwestrową, przestrzegając limitu 100 osób).
W przypadku obostrzeń podobna sytuacja jest tylko w szkolnictwie - obowiązuje nauka zdalna. W tym roku wprowadzono ją od 20 grudnia do 9 stycznia 2022 roku (od 23 do 31 grudnia trwa zimowa przerwa świąteczna).
Zakażeń, zgonów i osób w kwarantannie więcej
Na zastosowanie lżejszych restrykcji podczas tegorocznych świąt wpłynęły szczepienia przeciw COVID-19. 22 grudnia w pełni zaszczepionych było 55 proc. Polaków, co najmniej jedną dawką - 56,8 proc. Z drugiej strony, rok temu nie było jeszcze zakaźnego wariantu delta SARS-CoV-2, który to m.in. spowodował, że sytuacja epidemiczna w kraju - rozumiana jako liczba zakażeń i zgonów z COVID-19 - jest teraz jednak gorsza niż rok temu. Chorują coraz młodsi, w większości niezaszczepieni. Jak analizowaliśmy, opierając się na danych rządowych, w miesiącach czwartej fali (czyli od września) średnia wieku nieszczepionych Polaków, którzy zachorowali na COVID-19, była niższa niż osób zaszczepionych. W listopadzie udział zachorowań osób niezaszczepionych wśród wszystkich zakażeń wynosił 60,6 proc., a udział zgonów osób niezaszczepionych wśród wszystkich z COVID-19 wyniósł aż 72,6 proc.
Natomiast Boże Narodzenie 2020 roku przypadło na schyłek drugiej fali pandemii - obostrzenia miały pomóc w utrzymaniu trendu spadkowego i zapobiec wysypowi zakażeń po świątecznych spotkaniach. Tegoroczne święta przypadają na okres, gdy szczyt czwartej fali dopiero mija - notowana liczba zachorowań zaczęła spadać, lecz wciąż jest duża.
Tygodniowa średnia liczba zakażeń przed Bożym Narodzeniem 2020 roku (16-22 grudnia) wynosiła 9587, a tygodniowa średnia liczba zgonów z COVID-19 - 353. W tym roku w tych samych dniach średnia zakażeń była o 75 proc. wyższa i wyniosła 16 990; średnia zgonów na COVID-19 też była wyższa i wyniosła 445.
Również inne wskaźniki epidemiczne są gorsze niż przed rokiem. 22 grudnia tego roku w szpitalach leżało o 5,4 tys. więcej pacjentów z COVID-19 niż 22 grudnia rok temu (23,2 tys. w porównaniu do 17,8 tys.). Więcej było zajętych respiratorów: 2053 vs 1639.
Ponad dwa razy więcej niż przed rokiem jest obecnie Polaków w kwarantannie: 22 grudnia 2020 roku było to 176,6 tys. osób, a 22 grudnia tego roku - 383,2 tys.
Lepszy natomiast wydaje się stan testowania. Rok temu 22 grudnia średnia siedmiodniowa wykonanych testów wynosiła 29,7 tys., a średni siedmiodniowy odsetek pozytywnych testów - 32 proc. 22 grudnia tego roku średnia siedmiodniowa wynosiła 89,8 tys., a średni odsetek pozytywnych testów - 19 proc.
Autor: Michał Istel / Źródło: Konkret24, zdjęcie: Grzegorz Michałowski/PAP