Jarosław Kaczyński na wiecach uspokaja Polaków, że żyją w bezpiecznym kraju. Tłumaczy, że "rozpoczął to jego świętej pamięci brat, kiedy został ministrem sprawiedliwości". Wtedy to bowiem według prezesa PiS przestępczość w Polsce zaczęła spadać. Dane pokazują raczej trend przeciwny.
Jarosław Kaczyński na ostatnich spotkaniach z sympatykami w ramach kampanii przed wyborami do Parlamentu Europejskiego mówi dużo o bezpieczeństwie - w aspektach ekonomicznym i osobistym. Przekonuje, że tego dotyczą zbliżające się wybory. Stawia diagnozę, że dzisiaj Polacy są generalnie bezpieczni, a nie zawsze tak było. 2 czerwca w Klwatce Królewskiej (woj. mazowieckie) Kaczyński tłumaczył: "To jest stan obecny i to jest nasze osiągnięcie. Sięgnę tutaj do wydarzeń sprzed 24 lat. To, co rozpoczął mój świętej pamięci brat, kiedy 8 czerwca 2000 roku został nagle ministrem sprawiedliwości i w ciągu krótkiego czasu no – można powiedzieć – tak przykręcił śrubę środowiskom przestępczym, chuligańskim i tym podobnym, że w Polsce sytuacja zaczęła się poprawiać".
Tezę, że dopiero od momentu, gdy jego brat Lech został ministrem sprawiedliwości, przestępczość w Polsce zaczęła spadać, wygłosił też tydzień wcześniej w Kozielicach (woj. zachodniopomorskie): "Można powiedzieć to, że ja tu przed państwem stoję, że stoję na czele najsilniejszej w Polsce partii, to wyniknęło z jednego roku rządów mojego świętej pamięci brata w ministerstwie sprawiedliwości. On w ciągu tego roku mocno dokręcił śrubę i okazało się, że można. Jeszcze te mechanizmy działały. Jeszcze wtedy decyzja ministra coś znaczyła i od tego czasu zaczęło spadać. Przestępcy uznali, że jednak jest zagrożenie. Oczywiście były także inne czynniki. Przede wszystkim wyjazd dużej ilości ludzi spod ciemnej gwiazdy z naszego kraju, kiedy granice zostały otwarte. To też z całą pewnością było istotne".
Prezes PiS nie sprecyzował, o jaką dokładnie przestępczość, która "zaczęła spadać", mu chodziło. Analiza archiwalnych danych o dynamice przestępczości w ogóle w Polsce nie potwierdza słów lidera PiS.
Trzy źródła: przestępczość za czasów ministra Lecha Kaczyńskiego nie spadła
Lech Kaczyński był ministrem sprawiedliwości w rządzie Jerzego Buzka od 12 czerwca 2000 roku do 5 lipca 2001 roku. Sprawdziliśmy trzy ogólnodostępne źródła danych dotyczące przestępczości. Wszystkie pokazują, że zarówno w okresie, gdy Lech Kaczyński stał na czele resortu sprawiedliwości, jak i bezpośrednio potem przestępczość w Polsce rosła.
Według statystyk Komendy Głównej Policji (dotyczą okresu 1999-2021, wg kryterium "przestępstwa ogółem") w 1999 roku stwierdzono w Polsce ponad 1,12 mln przestępstw. Rok później było ich więcej o 145,4 tys. Rok później ich liczba zwiększyła się o 123,2 tys. do 1 390 089. W 2003 roku zanotowano rekordowe 1 466 643 przestępstwa.
Liczby zaczęły spadać dopiero w 2004 roku - nieznacznie, bo wtedy zanotowano mniej o 5 426 przestępstw; między 2005 a 2004 rokiem było już mniej o ponad 81 tys. przestępstw. Ich liczba spadała do 2008 roku, ale w 2009 się zwiększyła o 47,5 tys. Największe spadki zanotowano w 2014 roku, wtedy liczba stwierdzonych zmniejszyła się o 193 tys. i pierwszy raz spadła poniżej jednego miliona. Odnotowywane liczby zmniejszały się w kolejnych trzech latach, do 748,5 tys. przestępstw w 2016 roku. Następnie przez trzy lat się zwiększały, by w 2020 roku znów spaść o ponad 31 tys. W 2021 roku, pierwszy lat od dawna przekroczono poziom 800 tys. - zanotowano wtedy dokładnie 820 846 przestępstwa.
Również dane Instytutu Wymiaru Sprawiedliwości (placówka badawcza podlegająca Ministerstwu Sprawiedliwości) nie potwierdzają słów Jarosława Kaczyńskiego. W opracowaniu "Prawomocne skazania osób dorosłych w latach 1946-2016", opublikowanym w 2017 roku, znaleźliśmy dane dotyczące współczynnika przestępczości liczonego jako liczba osób skazanych w stosunku do liczby ludności. Od roku objęcia sterów w resorcie sprawiedliwości przez Lecha Kaczyńskiego wyglądało to tak: 2000 - 77,5 2001 - 108,3 2002 - 124,2 2003 - 140,1 2004 - 171,4 2005 - 167,1 2006 - 152,4 2007 - 139,6 2008 - 137 2009 - 134,6 2010 - 138,6 2011 - 135,1 2012 - 129,9 2013 - 112,2 2014 - 93,7 2015 - 82,5 2016 - 91,8.
Tu również widać, że współczynnik przestępczości zaczął spadać cztery lata po tym, jak Lech Kaczyński przestał pełnić urząd ministra sprawiedliwości.
Podobnie to wygląda w pracy "Struktura i typologia przestępczości w Polsce" autorstwa dr hab. Iwony Bąk z Zachodniopomorskiego Uniwersytetu Technologicznego w Szczecinie.
Naukowczyni, powołując się na statystyki Banku Danych Regionalnych Głównego Urzędu Statystycznego, przedstawia w swojej analizie liczbę przestępstw na tysiąc mieszkańców. I pisze tak: "W latach 2000-2004 liczba przestępstw wzrastała dość znacznie, jednak od 2005 roku zaczęła spadać i w 2008 była o 15 procent niższa niż w roku 2000. Następnie w latach 2009-2011 liczba ta nieznacznie wzrastała, po czym ponownie zaczęła spadać. W roku 2014 Policja stwierdziła w Polsce 873 245 przestępstw. Oznacza to spadek liczby przestępstw stwierdzonych ogółem o 18% w stosunku do roku poprzedniego i o ponad 31% od tej zanotowanej w roku 2000".
Źródło: Konkret24
Źródło zdjęcia głównego: Marcin Bielecki/PAP