Komentując "patrole obywatelskie" na granicy polsko-niemieckiej, politycy opozycji mówią po raz kolejny o "tysiącach migrantów przerzucanych przez Niemców". Dane o rzeczywistych przekazaniach są jednak dużo niższe. Wyjaśniamy.
Od początku czerwca 2025 roku powołany przez Roberta Bąkiewicza Ruch Obrony Granic prowadzi "obywatelskie patrole" na granicy z Niemcami. Początkowo członkowie ruchu stacjonowali tylko przy przejściu granicznym w Słubicach, ale przez miesiąc patrole rozszerzono także na niektóre odcinki granicy. Zadaniem patrolujących ma być "dokumentowanie nielegalnych przekroczeń [granicy], wzywanie Straży Granicznej i utrudnianie działań Niemców". W działania na granicy włączyły się też grupy kibiców.
Te działania Niemców - zdaniem Roberta Bąkiewicza - mają polegać na "przerzucaniu migrantów do Polski", czasami nawet "wspólnie ze Strażą Graniczną". Były prezes Stowarzyszenia Marsz Niepodległości nazwał w mediach społecznościowych takie działania "hybrydową wojną, w której Niemcy wykorzystują migrantów jako broń". Jednocześnie zdaniem Bąkiewicza rząd Donalda Tuska "zamiast bronić granicy, otwiera ją na oścież, realizując niemieckie interesy".
Politycy opozycji mówią o "tysiącach migrantów"; premier: nieprawda
Odnosząc się do tych zarzutów, premier Donald Tusk 30 czerwca 2025 roku na konferencji prasowej stwierdził, że trzeba oddzielić dwie sprawy. "Jedna wyjątkowo paskudna to są akcje, które mają pokazać, że Polska jest zalewana nielegalnymi migrantami ze strony zachodniej, bo to jest nieprawda" - oświadczył. Dodał, że są "przypadki, które w tej chwili są szczegółowo badane" i zwrócił się także w tej sprawie do niemieckiego rządu.
Z kolei szef MSWiA Tomasz Siemoniak po odprawie szefa rządu z kierownictwem MSWiA i Straży Granicznej, związanej z sytuacją na polskich granicach powiedział, że "w czasie wakacji może być wprowadzona kontrola na granicy polsko-niemieckiej od strony polskiej". Przypomniał, że wprowadzenie tych rozwiązań premier zapowiedział w Sejmie podczas debaty nad wotum zaufania dla niego. Siemoniak mówił, że "decyzje, które będą podjęte w najbliższych dniach". Wprowadzenie kontroli na granicy polsko-niemieckiej oznacza zawieszenie działania tamże traktatu z Schengen, analogiczne działanie do wprowadzonego przez niemiecki rząd jesienią 2023 roku.
Sam Robert Bąkiewicz, jak i jego Ruch Obrony Granic na poparcie swoich tez publikują różne nagrania, na których widać obcokrajowców na granicy polsko-niemieckiej. Nie wiadomo, jaki jest ich status, ale członkowie ruchu najczęściej piszą o nich jako o "nielegalnych migrantach przerzucanych przez Niemców".
Dane o tych właśnie cudzoziemcach rzekomo "przerzucanych"przez granicę polsko-niemiecką stały się tematem dyskusji polityków w programach publicystycznych i mediach społecznościowych podczas weekendu 28 i 29 czerwca 2025 roku. W radiowej Trójce doradca szefa Biura Bezpieczeństwa Narodowego Grzegorz Witkowski, w przeszłości wiceminister infrastruktury w rządzie PiS, mówił o "kilku tysiącach dziennie nielegalnych migrantów przywożonych przez Niemcy do Polski". Jeden z liderów Konfederacji, wicemarszałek Sejmu Krzysztof Bosak w Polsat News stwierdził natomiast: "Rząd kłamie i żongluje statystykami, informując wyłącznie o statystyce readmisji, podczas gdy ci imigranci nie są przyznawani Polsce w ramach readmisji, gdzie Polska ma prawo sprzeciwu, oni są do Polski przepychani w ramach tak zwanego zawrócenia na granicy". "Niemcy dążą do pozbycia się tysięcy migrantów. Robią to teraz!" - pisał 29 czerwca w serwisie X poseł PiS Dariusz Matecki, dodając hasztag "#MasowaMigracja".
Wyjaśniamy więc, na czym dokładnie polegają procedury na granicy polsko-niemieckiej, czym się różnią i dlaczego przekaz o tysiącach migrantów "przerzucanych przez granicę" wprowadza w błąd.
Zawrócenia, czyli odmowy wjazdu
Jak zauważył Krzysztof Bosak, na granicy polsko-niemieckiej funkcjonują dwie procedury dotyczące migrantów, które często bywają mylone. Jedna to zawrócenie cudzoziemca na granicy, a druga to readmisja lub szerzej - przekazanie migranta. Wyjaśnienie różnic między nimi pozwala lepiej zrozumieć sytuację na granicy polsko-niemieckiej, której jedynie fragmenty widać na filmikach wrzucanych do sieci przez polityków opozycji lub przedstawicieli Ruch Obrony Granic.
Zawrócenie to sytuacja, w której cudzoziemiec nie otrzymuje zgody na wjazd do Niemiec, czyli "odbija się" od granicy z uwagi na niespełnianie warunków wjazdu i pobytu. Decyzja jest uznaniowa i należy do niemieckich strażników granicznych: powodem może być np. brak potrzebnej wizy wjazdowej. Cudzoziemiec, którego zawrócono, czyli nie zezwolono na wjazd do Niemiec, nie zostaje zatrzymany ani przez służby niemieckie, ani polskie. Dlatego też mówienie o "przerzucaniu migrantów przez granicę" wprowadza w błąd, ponieważ tacy cudzoziemcy w ogóle formalnie nie dostali się na terytorium Niemiec.
Według polskiej Straży Granicznej to właśnie migrantów zawracanych na podstawie tej procedury widać na nagraniach z granicy publikowanych 29 czerwca. W komunikacie z tego dnia przekazano: "Osoby, które dzisiaj nielegalnie przekroczyły granicę Polski z Niemcami, otrzymały od służb niemieckich decyzje o odmowie wjazdu i zostały skierowane z powrotem do Polski".
Już trzy dni wcześniej takie same informacje podawało Ministerstwo Spraw Wewnętrznych i Administracji, które w oświadczeniu pisało: "Stwierdzenie, że Niemcy przerzucają migrantów do Polski, jest nieprawdziwe! W tej sytuacji mamy do czynienia w większości z cudzoziemcami, którzy przebywali na terenie Polski (większość z nich legalnie) i którzy następnie próbują wjechać do Niemiec, ale w wyniku kontroli granicznej otrzymują odmowę wjazdu do tego państwa".
Statystyki dotyczące zawróceń zbiera niemiecka policja. Ostatnie udostępnione nam oraz portalowi Interia obejmują jednak tylko okres do lutego 2025 roku. W całym 2024 roku dotyczyły 9369 osób, a w dwóch pierwszy miesiącach 2025 roku Niemcy zawrócili 974 osoby - 501 w styczniu i 473 w lutym. Zapytaliśmy niemiecką policję o dane za kolejne miesiące - marzec, kwiecień, maj i do połowy czerwca - jednak do chwili publikacji artykułu nie otrzymaliśmy odpowiedzi. Natomiast portal Onet podał, powołując się na niemiecką policję federalną, że "od 1 maja do 15 czerwca niemiecka policja odmówiła wjazdu 1 tys. 087 osobom, próbujących przekroczyć granicę polsko-niemiecką".
Nie jest to więc kilka tysięcy migrantów dziennie, jak mówił Grzegorz Witkowski i nie są to osoby "przerzucane do Polski", jak często twierdzą politycy. Dane z podziałem na narodowość pokazują natomiast, że zarówno w 2024 roku, jak i na początku 2025 roku najczęściej zawracani na granicy byli Ukraińcy. Nie wiemy, czy ta proporcja zmieniła się w ostatnich miesiącach.
Kilkaset przekazań migrantów w 2025 roku
O "przywożeniu" migrantów przez Niemców można mówić w przypadku przekazania w ramach readmisji lub na podstawie rozporządzenia Dublin III (konwencji dublińskiej). Readmisja to przekazanie do Polski osoby, która znajduje się na terytorium Niemiec (czy innego państwa) i nie posiada uprawnienia do legalnego przebywania w tym kraju, a jednocześnie przyjechała tam bezpośrednio z Polski. Z kolei rozporządzenie Dublin III wskazuje, że pierwsze państwo członkowskie Unii Europejskiej, do którego dotarł cudzoziemiec, ma obowiązek rozpatrzyć jego wniosek o ochronę międzynarodową (azyl). Jeśli zatem osoba ta znajdzie się w kolejnym państwie i tam złoży np. wniosek o azyl, można ją odesłać z powrotem do państwa wjazdu, ale tylko wtedy, jeśli istnieją dowody, że przez to właśnie państwo wjechała do Unii Europejskiej. W ten sposób UE chce ograniczać nadużywanie procedur azylowych i składania wniosków o ochronę w wielu krajach.
CZYTAJ WIĘCEJ W KONKRET24: Bosak o "wpychaniu migrantów" z Niemiec. Czego nie rozumie
Zatem Niemcy mogą zgodnie z prawem przekazywać Polsce cudzoziemców niemających praw do pobytu w ich kraju, jeśli przyjechali tam właśnie z Polski, a ta była pierwszym krajem UE, do którego dotarli. Procedura wygląda tak, że cudzoziemiec jest wówczas zatrzymywany, a niemiecka policja federalna wysyła wniosek do polskiej Straży Granicznej o przekazanie. Samo przekazanie odbywa się na przejściu granicznym i uczestniczą w nim przedstawiciele formacji z obu państw. Tak to wygląda od lat i nie jest to nic nowego. Po odebraniu migranta polska Straż Graniczna przewozi go do placówki, gdzie sprawdzana jest jego tożsamość, a następnie zwykle jest on umieszczany w zamkniętym ośrodku dla cudzoziemców do czasu rozpatrzenia wniosku azylowego.
Przekazań jest jednak znacznie mniej niż zawróceń - to liczby dalekie od "tysięcy", którymi często posługują się politycy opozycji. Według danych przesłanych nam przez polską Straż Graniczną od 2021 roku przekazań ze strony niemieckiej było kolejno: w 2021 roku - 342; w 2022 roku - 630; w 2023 roku - 968; w 2024 roku - 688.
Do 22 czerwca 2025 roku Polska przyjęła 314 cudzoziemców przekazanych przez Niemców. W tym 225 na podstawie przepisów rozporządzenia Dublin III, a 89 w ramach procedury readmisji. Wśród przekazywanych cudzoziemców najwięcej było obywateli Afganistanu (58), Syrii (42) i Tadżykistanu (30).
Podsumowując, twierdzenia o "tysiącach migrantów przerzucanych przez Niemców do Polski" wprowadzają w błąd, ponieważ nagłaśniane w sieci sytuacje dotyczą cudzoziemców niewpuszczanych do Niemiec przez tamtejszą straż graniczną - jak podaje MSWiA i polska Straż Graniczna. Rzeczywistych przekazań migrantów polskiej Straży Granicznej z Niemiec od początku 2025 roku było nieco ponad 300.
Źródło: Konkret24
Źródło zdjęcia głównego: Marcin Bielecki/PAP