"Polscy najemnicy" na froncie rosyjskiej propagandy


Polscy żołnierze zostali wysłani do walki w Donbasie – taką informację podał na oficjalnej konferencji prasowej przedstawiciel Milicji Ludowej samozwańczej Ługańskiej Republiki Ludowej. Tego typu doniesienia pojawiają się w rosyjskojęzycznych mediach od samego początku walk na wschodzie Ukrainy. Łączy je nie tylko powtarzający się motyw „polskich najemników”, ale także fakt, że są nieprawdziwe. Prześledziliśmy historię tej dezinformacji.

„Ukraińskie Siły Zbrojne (ros. Вооружённые Силы Украины – ВСУ) przerzuciły w okolice Trechizbienki (ukr. Трьохізбенка - red.) polskich najemników” – tak zatytułowany film pojawił się w rosyjskojęzycznym kanale „News-Front” w serwisie YouTube. Jest to zapis trzyminutowej konferencji prasowej Andrieja Maroczko – „oficjalnego przedstawiciela Milicji Ludowej Ługańskiej Republiki Ludowej” – z połowy października, podczas której ubrany w wojskowy mundur mężczyzna porusza kilka tematów poświęconych sytuacji na wschodnioukraińskim froncie.

Poza informacją o konflikcie w szeregach ukraińskiej armii mówi też o wymienionych w tytule filmu najemnikach. – Zgodnie z naszymi ustaleniami, 14 października w okolice Trechizbienki, w strefę kontrolowaną przez 53. zmechanizowaną brygadę USZ przybyło do trzydziestu żołnierzy wyposażonych w broń NATO i rozmawiających po polsku – doprecyzowuje Maroczko. Informację podchwyciło kilka rosyjskojęzycznych portali.

„Nie ma tam obcokrajowców”

Podważenia i obalenia informacji o Polakach podjął się portal „StopFake”, zajmujący się weryfikacją informacji o wydarzeniach na Ukrainie. Dziennikarze skontaktowali się z centrum prasowym Zjednoczonych Sił Operacyjnych, stworzonych do działań na zajętych przez separatystów terenach, i zapytali o prawdziwość informacji o polskich żołnierzach. „Możemy powiedzieć jedno: na obszarze przeprowadzania operacji ZSO znajdują się wyłącznie żołnierze ukraińscy. Nie ma tam żadnych obcokrajowców” – brzmiała odpowiedź.

fałsz

Interesujące informacje przynosi także analiza zdjęcia dołączonego m.in. do artykułu portalu „Noworosja”. Tekstowi zatytułowanemu "Ukraińskie Siły Zbrojne przerzuciły w granice Ługańskiej Republiki Ludowej polskich najemników w ekwipunku NATO" towarzyszy zdjęcie mężczyzn w mundurach polskiego wojska. Po wprowadzeniu fotografii do wyszukiwarki Google Grafika można dowiedzieć się, że zdjęcie zostało prawdopodobnie pobrane z bazy agencji Getty Images lub AFP.

W opisie w serwisie fotograficznym napisano, że widnieje na nim „polski żołnierz komunikujący się przez radio podczas międzynarodowych ćwiczeń wojskowych sił litewskich, polskich i ukraińskich „Maple Arch 2012”. Fotografia została wykonana we wrześniu 2012 w okolicach litewskiego miasta Święciany, nie ma zatem nic wspólnego z walkami na wschodzie Ukrainy.

prawda

Analiza zdjęcia w Google Grafika i Yandex Grafika pokazuje również, że temat „polskich najemników” walczących na ukraińskiej wojnie nie jest w sieci żadną nowością. Zdjęcie, o którym mowa, zostało wykorzystane np. we wrześniu 2014 roku na jednym z rosyjskich portali w tekście zatytułowanym „Polscy najemnicy złapani przez milicję”. Pojawiło się także w rosyjskojęzycznym intrenecie w lipcu 2016 r., tym razem z opisem "Kijów tworzy armię najemników w regionie ługańskim. Przetransportowano tam Polaków". Takie doniesienia są rozpowszechniane od początku konfliktu w 2014 roku i powracają co jakiś czas jak bumerang.

Firma ministra i „szakale”

Już w maju 2014 roku, a więc miesiąc po rozpoczęciu działań w Donbasie, polski portal zmianynaziemi.pl alarmował, że „w mediach rosyjskich pojawiają się też informacje, że w starciach pod Słowiańskiem dowodzenie wspomagali polscy wojskowi. Wszystko to zaczyna się składać w bardzo niebezpieczny scenariusz”.

Pięć dni później samozwańczy mer Słowiańska Wiaczesław Ponomariow poinformował, że wśród ofiar antyterrorystycznej akcji na wschodzie Ukrainy (ATO) znaleźli się agencji FBI i CIA oraz 6 członków polskiej firmy ASBS Othago. Skrót pochodzi od nazwiska byłego polskiego ministra spraw wewnętrznych, który „Analizy Systemowe Bartłomiej Sienkiewicz” założył w 2002 roku. Informacje o udziale kogokolwiek z ASBS w akcjach na Ukrainie dementował wtedy na łamach „Rzeczpospolitej” rzecznik prasowy Ministerstwa Spraw Wewnętrznych, na czele którego stał Sienkiewicz. - Jest to fragment rosyjskiej maszyny propagandowej, którą Federacja Rosyjska traktuje tak samo jak broń, czołgi czy samoloty – mówił Paweł Majcher.

Doniesienia o udziale najemników z ASBS były tym bardziej nieprawdopodobne, że jak wspomniał rzecznik w tamtym wywiadzie, „ASBS Othago zakończyła swoją działalność gospodarczą w 2013 roku”, a więc jeszcze przed rozpoczęciem działań wojennych w Donbasie. Nie przeszkadzało to jednak ogólnoświatowej stacji Russia Today wspomnieć o Polakach w dużym materiale na temat zagranicznych najemników walczących z separatystami.

Informacje rozpowszechnione przez RT zyskały światowy rozgłos. Zostały podane dalej na niszowych portalach m.in. w Czechach, na Słowacji, czy na Węgrzech. Temat był żywy do końca 2014 roku m.in. za sprawą pełniącego obowiązki ministra bezpieczeństwa państwowego samozwańczej Donieckiej Republiki Ludowej Leonida Baranova, który donosił aż o 105 polskich „psach wojny”. W Polsce o jego rewelacjach pisał m.in. „Fakt”.

W 2015 roku, kiedy intensywność działań wojennych nieco wygasła, zmniejszyła się też częstotliwość publikowania materiałów na temat „polskich najemników”. Jednak już rok później liczba takich doniesień rosła wprost proporcjonalnie do liczby strzałów oddawanych na ukraińskim froncie. Telewizja „Biełsat” informowała w styczniu, że separatyści twierdzą, że najpierw w Ługańskiej Republice Ludowej widziano Polaków z biało-czerwonymi naszywkami, „przemieszczających się samochodami z napisem „Szakale” i logotypem w kształcie wilczej łapy”, a dwa dni później Eduard Basurin, zastępca dowódcy sztabu generalnego DRL, podał do wiadomości, że w pobliżu miejscowości Szyrokino przebywają obywatele Polski i Turcji, po czym dodał, że w przyległych miastach odnotowano fakty porywania kobiet, które są „tuszowane przez ukraińskie władze”.

Polskie najemniczki

Innym wątkiem w opowieści o „polskich najemnikach” są historie mówiące o „polskich najemniczkach”. Zgodnie z informacjami zebranymi przez portal dziennikarzy śledczych VSquare informacje na temat Polek-snajperek krążą w sieci i mediach, podobnie jak w przypadku samych żołnierzy, praktycznie od samego początku konfliktu. W kwietniu ubiegłego roku powróciły za sprawą Andrieja Maroczko, rzecznika Milicji Ludowej Ługańskiej Republiki Ludowej, który przekazał prasie informację o przybyłej na Donbas grupie snajperek, w większości kobiet z Polski, Litwy i Łotwy. To ten sam Maroczko, który w październiku tego roku mówił o 30 polskich najemnikach.

fałsz

Rok temu wideo z wypowiedzią Maroczko na swoim profilu w serwisie YouTube opublikował kanał informacyjnej stacji rosyjskiej telewizji publicznej Rassija24, który śledzi ponad 2,3 miliona internautów. Nagranie zostało zatytułowane „Polskie kobiety-snajperki walczą na Ukrainie”.

Trzy miesiące wcześniej o polskich snajperkach mówił też Eduard Barusin, zastępca naczelnika sztabu armii samozwańczej Donieckiej Republiki Ludowej, który informował już w przeszłości o walczących „obywatelach Polski i Turcji”. Barusin, powołując się na informacje wywiadu wojskowego, donosił o przerzuceniu 20-osobowego kobiecego oddziału na przedmieścia Doniecka.

Oprócz słów na temat snajperek, nie padały żadne inne dowody na działania Polek w strefie konfliktu. Większość artykułów dotyczących tego tematu opatrzona jest zdjęciami uzbrojonych mężczyzn.

MON dementuje

O obecność polskich żołnierzy w Donbasie zapytaliśmy w Ministerstwie Obrony Narodowej. Przesłana odpowiedź jest jednoznaczna. - Od początku konfliktu w Donbasie, tj. od 2014 roku, Siły Zbrojne RP nie uczestniczyły w żadnej misji pokojowej czy stabilizacyjnej – informuje Biuro Prasowe MON.

- Informacje przekazywane przez różnego rodzaju media i portale internetowe (głównie rosyjskie) o rzekomym zaangażowaniu polskich żołnierzy, których dla wzmocnienia negatywnego przekazu nazywa się „najemnikami”, w konflikt na wschodzie Ukrainy, są nieprawdziwe. Są elementem prowadzonych celowych działań dezinformacyjnych – dodał MON.

- Służy to uwiarygodnianiu własnego (rosyjskiego – red.) przekazu, który brzmi tak: Donbas jest broniony przed Zachodem, który wykorzystuje Ukrainę – komentuje działania dezinformacyjne Kamil Basaj z Fundacji Bezpieczna Cyberprzestrzeń, zajmującej się zjawiskiem obcego oddziaływania informacyjnego, dezinformacji i propagandy. Dodaje, że w narracji użyto akurat polskich żołnierzy, by "pokazać, że po pierwsze nasz kraj jest ubezwłasnowolniony przez Stany Zjednoczone, a do tego że celem polskich sił zbrojnych jest zaatakowanie najpierw Donbasu, a potem Rosji".

Długofalowa dezinformacja trafia do społeczeństwa

- To zrozumiałe, że takie informacje pojawiają się od początku konfliktu, ponieważ w przypadku dezinformacji krótkookresowe działania nie przynoszą rezultatu - tłumaczy Basaj. - Dopiero długofalowe trafiają do społeczeństwa. Najlepiej działa to na wewnętrznym rynku rosyjskim, gdzie popularna jest narracja o Rosji jako „oblężonej twierdzy”.

Ekspert doradza też, jak bronić się przed dezinformacją. – Powinno pojawiać się dementi ze strony MON-u, do którego mogliby się odwoływać zwykli obywatele. Oczywiście oni też muszą wyrobić w sobie potrzebę weryfikacji, ale na takie sygnały najlepiej działać instytucjonalnie. Obojętnie, czy będzie to oficjalna strona ministerstwa, ich strona na Facebooku, czy profil na Twitterze.

Swoje standardy działania w takich sytuacjach przekazał Konkret24 także sam resort. - Ministerstwo Obrony Narodowej wielokrotnie dementowało tego rodzaju fałszywe informacje. Natomiast wdawanie się w polemikę z portalami internetowymi, które prawdopodobnie zostały utworzone i są przeznaczone wyłącznie do takich działań, może powodować odwrotny efekt, czyli wzmocnienie fałszywych informacji i ich szerszego wydźwięku w przestrzeni publicznej. Z tego względu, decyzje o ewentualnej reakcji na dezinformację MON podejmuje odrębnie po analizie każdego przypadku – zapewniło biuro prasowe resortu obrony.

Kilku Polaków walczy na Ukrainie

W lutym tego roku podczas posiedzenia sejmowej komisji ds. służb specjalnych posłowie zapoznali się z informacjami Służby Wywiadu Wojskowego, Agencji Wywiadu i Ośrodka Studiów Wschodnich na temat obecności Polaków w Donbasie. - Kilku Polaków walczy na Ukrainie po stronie separatystów, około dziesięciu po stronie ukraińskiej – powiedział po posiedzeniu przewodniczący komisji Marek Opioła. - Ze strony realnych władz ukraińskich i batalionów ochotniczych sprawa jest trudna do zweryfikowania, bo są to osoby, które są mniejszością ukraińską w Polsce, czy studiowały w Polsce, mają polskie paszporty - mówił. - Oblicza się, że może to być około dziesięciu osób - dodał.

Te informacje ciężko jednak uznać za sensacyjne. Już w 2015 roku Kacper Rękawek – ekspert ds. terroryzmu z Państwowego Instytutu Spraw Międzynarodowych – w swojej pracy opartej na wielu rzetelnych źródłach pisał o 16 wojownikach, z których dziesięciu walczy po stronie ukraińskiej.

Taka liczba nie ma jednak nic wspólnego z tym, co przez cztery ostatnie lata podawały rosyjskie media. Dla porównania, tylko w lipcu zeszłego roku znany z informowania o cudzoziemcach w Donbasie Andriej Moroczko donosił o 120 polskich najemnikach, a cztery miesiące wcześniej rosyjska agencja prasowa RIA-Novosti donosiła o „setkach” Polaków zabitych w czasie działań wojennych na wschodzie Ukrainy. Nie jest także prawdą informacja podawana przez przedstawicieli samozwańczych republik i rosyjskie media, że na froncie walczą polscy żołnierze.

Polacy nie mogą służyć w obcej armii. Taki czyn zagrożony jest karą więzienia od 3 miesięcy do lat 5.

Autor: Michał Istel / Źródło: Konkret24; StopFake, VSquare; zdjęcie tytułowe: Alexander Ermochenko | PAP/EPA

Pozostałe wiadomości

Po zawetowaniu przez prezydenta ustawy o pomocy obywatelom Ukrainy niektórzy zwracają uwagę na fakt, że Ukraińcy nie tylko korzystają z naszej pomocy, ale też zasilają polski budżet. Według dostępnych danych w 2024 roku tylko z podatków i składek przez nich płaconych wpłynęło ponad 18 miliardów złotych.

Miliardy złotych. Jak Ukraińcy zasilają polski budżet

Miliardy złotych. Jak Ukraińcy zasilają polski budżet

Źródło:
Konkret24

Rzekomy zakaz wywieszania flag Wielkiej Brytanii i Anglii na Wyspach Brytyjskich zainteresował wielu polskich internautów. Szczególnie że miał o nim informować brytyjski premier. W rzeczywistości mówił jednak o zupełnie innej sprawie.

W Wielkiej Brytanii już nie można wieszać flag? Co powiedział premier

W Wielkiej Brytanii już nie można wieszać flag? Co powiedział premier

Źródło:
Konkret24

Tam, gdzie stoi najwięcej wiatraków, tam jest najdroższy prąd - przekonują ci, którzy popierają zawetowanie nowelizacji ustawy wiatrakowej przez prezydenta. Jako dowód na swoją tezę wskazują ceny energii w Niemczech i Danii. Wyjaśniamy, dlaczego ta teza jest jednak fałszywa.

Im więcej wiatraków, tym droższy prąd? Nie. Inny "cichy bohater" kształtuje ceny

Im więcej wiatraków, tym droższy prąd? Nie. Inny "cichy bohater" kształtuje ceny

Źródło:
Konkret24

Jarosław Kaczyński na spotkaniach z elektoratem krytykuje rząd Donalda Tuska - między innymi za politykę obronną. Twierdzi, że kupujemy mniej czołgów, niż planowano, że wyłączono instalację antydronową, a Fundusz Wspierania Sił Zbrojnych "ma już nie funkcjonować". Jak jest naprawdę?

Kaczyński opowiada o "obcinaniu i ograniczaniu" armii. Trzy razy nieprawda

Kaczyński opowiada o "obcinaniu i ograniczaniu" armii. Trzy razy nieprawda

Źródło:
Konkret24

Poseł Konfederacji Konrad Berkowicz postuluje, by rządzący wypowiedzieli unijny system ETS, skoro im "tak bardzo zależy na obniżce cen prądu". Pomysł chwytliwy, ale eksperci nie pozostawiają złudzeń.

Berkowicz: rządzący mogą wypowiedzieć ETS. Co by to oznaczało?

Berkowicz: rządzący mogą wypowiedzieć ETS. Co by to oznaczało?

Źródło:
Konkret24

O powitaniu przez Ochotniczą Straż Pożarną w Lewiczynie na Mazowszu dwóch samochodów napisał pod koniec sierpnia marszałek województwa mazowieckiego Adam Struzik. Tyle że wozy trafiły do jednostki już jakiś czas temu.

Marszałek Struzik: "druhowie powitali dwa wozy". Tak, ale wcześniej

Marszałek Struzik: "druhowie powitali dwa wozy". Tak, ale wcześniej

Źródło:
Konkret24

Według medialnych doniesień ma się to wydarzyć już w 2026 roku: Chiny staną się pierwszym krajem, w którym roboty będą rodzić dzieci. Ma to być efekt pracy naukowców, a cena takiego robota ma sięgać 14 tysięcy dolarów. Sprawdziliśmy, o jaki projekt chodzi i co o nim wiadomo. Jak się okazuje, niewiele. W dodatku w Chinach obecnie nie można wprowadzić na rynek robota-surogatki.

W Chinach "robot urodzi dziecko". Ile w tym prawdy, ile science fiction

W Chinach "robot urodzi dziecko". Ile w tym prawdy, ile science fiction

Źródło:
TVN24+

Poseł Konfederacji Konrad Berkowicz twierdzi, że olimpijska medalistka w boksie Imane Khelif zakończyła karierę. Sprawdziliśmy, skąd te doniesienia i co na ten temat twierdzi sama zawodniczka.

Imane Khelif zakończyła karierę? Poseł Konfederacji nie ma racji

Imane Khelif zakończyła karierę? Poseł Konfederacji nie ma racji

Źródło:
Konkret24

Według rozpowszechnianego w sieci przekazu Ukrainiec zakładający firmę ma otrzymywać "na start" niemal 300 tysięcy złotych, a Polak - prawie sześć razy mniej. Informacja wzbudza oburzenie wśród internautów i krytykę polityki rządu - bezpodstawnie. Po pierwsze, kwoty zestawiono manipulacyjnie. Po drugie, dotyczą różnych etapów działalności. Po trzecie, Polacy otwierający firmy mogą liczyć na wiele wyższe wsparcie.

300 tysięcy złotych "na start" dla Ukraińca, dla Polaka mniej? Potrójna manipulacja

300 tysięcy złotych "na start" dla Ukraińca, dla Polaka mniej? Potrójna manipulacja

Źródło:
Konkret24

Pomoc przekazana Ukrainie i Ukraińcom przez Polskę według niektórych internautów jest zbyt dużym obciążeniem dla budżetu. To nie tylko manipulacja, ale i błędna interpretacja danych.

Pomoc dla Ukraińców. Aż niemal siedem procent PKB? Nie

Pomoc dla Ukraińców. Aż niemal siedem procent PKB? Nie

Źródło:
Konkret24

W dyskusji o rosyjskim dronie, który spadł na terytorium Polski, poseł Marek Suski skrytykował ministra obrony za jego rzekomą wypowiedź o tym, że "deszcz pada i też drony spadają". Tylko że te słowa pochodzą z przerobionego filmiku.

Suski: minister opowiada, że deszcz pada i drony też spadają. Na co się nabrał?

Suski: minister opowiada, że deszcz pada i drony też spadają. Na co się nabrał?

Źródło:
Konkret24

"Zakończyłem sześć wojen" - powtarza wielokrotnie prezydent USA Donald Trump podczas rozmów z szefami różnych państw. Analiza sytuacji w krajach wskazywanych przez Trumpa pokazuje jednak, że jego deklaracje są na wyrost. Obecnemu prezydentowi Stanów Zjednoczonych nie można odmówić jednak tego, że jako szef supermocarstwa ma świadomość posiadania narzędzi globalnej polityki.

(Nie)skończone wojny Trumpa. Jak mówi prezydent USA, a jak jest naprawdę

(Nie)skończone wojny Trumpa. Jak mówi prezydent USA, a jak jest naprawdę

Źródło:
TVN24+

Nagranie, na którym brytyjscy policjanci zatrzymują nastolatkę, obejrzało miliony osób. W sieci zawrzało - internauci twierdzili, że uczennicę zatrzymano za wejście po godzinie 17 do baru fast food. Jednak przyczyna była inna.

Nastolatka aresztowana za wejście do baru po godzinie 17? Internauci w szoku, rzeczywistość jest inna

Nastolatka aresztowana za wejście do baru po godzinie 17? Internauci w szoku, rzeczywistość jest inna

Źródło:
Konkret24, Reuters

Były premier Mateusz Morawiecki twierdzi, że deficyt budżetowy jest o ponad 100 miliardów złotych wyższy, niż podaje rzecznik rządu Adam Szłapka. Alarmuje, że "cel deficytu na grudzień został osiągnięty niemal w całości w lipcu". To nieprawda.

157 czy 261 miliardów złotych? Ile wynosi polski deficyt

157 czy 261 miliardów złotych? Ile wynosi polski deficyt

Źródło:
Konkret24

Głodujące palestyńskie dziecko przedstawiane jako jazydka. Aktualne fotografie tłumaczone jako stare. Lokalizacje biolaboratoriów w Ukrainie, które nie istnieją. Fake newsy? Owszem, w odpowiedziach generowanych przez sztuczną inteligencję. Ośrodki wpływu próbują manipulować treściami, które trafiają do modeli językowych - przestrzegają eksperci. Oto jak się to robi.

"Ja nie wiem, co jest prawdą". Sztuczna inteligencja bije się w piersi - i nadal kłamie

"Ja nie wiem, co jest prawdą". Sztuczna inteligencja bije się w piersi - i nadal kłamie

Źródło:
TVN24+

Zamieszanie mogły wprowadzić pozornie sprzeczne komunikaty po konferencji Karola Nawrockiego. Strona rządowa pisze o "zawetowaniu tańszego prądu dla Polaków", a Kancelaria Prezydenta o "podpisaniu projektu zamrażającego ceny energii elektrycznej". A to dwie różne decyzje.

Zamrożenie cen energii. Co podpisał, a czego nie podpisał Nawrocki

Zamrożenie cen energii. Co podpisał, a czego nie podpisał Nawrocki

Źródło:
Konkret24

Prezydent Karol Nawrocki podpisał projekt ustawy o zwolnieniu rodziców co najmniej dwójki dzieci z podatku PIT. Według ministra Marcina Przydacza z kancelarii prezydenta jest to odpowiedź na kryzys demograficzny w Polsce, bo jesteśmy "najmniej dzietnym społeczeństwem w całej Unii Europejskiej". A co na to dane?

Przydacz: jesteśmy najmniej dzietnym społeczeństwem w UE. Sprawdzamy dane

Przydacz: jesteśmy najmniej dzietnym społeczeństwem w UE. Sprawdzamy dane

Źródło:
Konkret24

Minister finansów i gospodarki Andrzej Domański uważa, że rząd spełnia obietnice. Według niego "dowiezionych konkretów jest naprawdę bardzo, bardzo dużo" i już w czasie pierwszych stu dni rządzenia wiele z nich zrealizowano. Fakty temu przeczą.

Domański: "wiele ze 100 konkretów zostało zrealizowane". No nie

Domański: "wiele ze 100 konkretów zostało zrealizowane". No nie

Źródło:
Konkret24

Podczas gdy przywódcy europejskich krajów byli jeszcze w Białym Domu na spotkaniu z Donaldem Trumpem, w sieci furorę robiła już fotografia mająca pokazywać, jak wszyscy oni siedzieli grzecznie przed drzwiami, oczekując na to spotkanie. Publikujący zdjęcie kpili, że "widać na nim wyraźnie potęgę Unii Europejskiej". Fake newsa publikowali między innymi zwolennicy PiS, a także konta Kanału Zero. Popularność tego obrazu pokazała jednak co najwyżej potęgę rosyjskiej dezinformacji. Także w Polsce.

"Zdjęcie, które przejdzie do historii"? Tak, siły rosyjskiej propagandy

"Zdjęcie, które przejdzie do historii"? Tak, siły rosyjskiej propagandy

Źródło:
Konkret24

Dzień po rozmowach liderów europejskich krajów z Donaldem Trumpem zorganizowano spotkanie państw należących do tak zwanej koalicji chętnych. Ta grupa krajów Europy powstała kilka miesięcy temu. Jednak wbrew rozpowszechnianej teraz narracji nie wyłącznie po to, by wysyłać wojska do walczącej Ukrainy. Przedstawiamy, co wiadomo o celach tej politycznej inicjatywy.

Koalicja chętnych. Kto i w jakim celu się spotykał

Koalicja chętnych. Kto i w jakim celu się spotykał

Źródło:
Konkret24

Wojskowy pojazd szturmujący ukraińskie pozycje, a na nim zatknięte flagi Rosji i Stanów Zjednoczonych - taki film rozchodzi się w sieci, wywołując masę komentarzy. Rosyjska propaganda podaje, że ukraińska armia "zaatakowała amerykański transporter opancerzony z amerykańską flagą". Ukraińcy piszą o "maksymalnej bezczelności", a internauci pytają o prawdziwość nagrania.

Flagi Rosji i USA na transporterze. "Znak przyjaźni"?

Flagi Rosji i USA na transporterze. "Znak przyjaźni"?

Źródło:
Konkret24

Pielgrzymki na Jasną Górę jak co roku obfitowały wieloma zdjęciami i filmami publikowanymi w internecie. Szczególne zainteresowanie wzbudziła fotografia grupki pielgrzymów trzymających rzekomo obraz z Karolem Nawrockim. "Paranoja", "to się nie dzieje", "polska wersja katolicyzmu" - komentowali internauci. Bo wielu uwierzyło, że to prawda.

Obraz z Nawrockim na pielgrzymce? Niesłusznie uwierzyli

Obraz z Nawrockim na pielgrzymce? Niesłusznie uwierzyli

Źródło:
Konkret24

Miliony wyświetleń w internecie generuje informacja, jakoby Biały Dom miał zażądać od prezydenta Zełenskiego założenia garnituru na spotkanie z prezydentem USA - i że to był warunek odbycia tego spotkania. Przekaz ten w polskiej sieci szeroko rozpowszechniały anonimowe konta. To narracja zgodna z prorosyjską dezinformacją, której celem jest dyskredytowanie prezydenta Ukrainy. Jednak nie ma potwierdzenia, że Biały Dom postawił taki warunek.

Zełenski "musi założyć garnitur"? Propaganda reaguje na wizytę w Białym Domu

Zełenski "musi założyć garnitur"? Propaganda reaguje na wizytę w Białym Domu

Źródło:
Konkret24

"Czego amerykańskie media nie pokazały" - brzmi komentarz do rozpowszechnianego w mediach społecznościowych filmu. Ma przedstawiać scenę, gdy amerykańscy piloci "narysowali" na niebie gwiazdę dla Putina podczas szczytu na Alasce. Film robi wrażenie, ale nie wierzcie w te opisy - choć rosyjska propaganda bardzo próbuje nas do tego przekonać.

"Gwiazda" od Trumpa dla Putina? Tak głosi przekaz Kremla

"Gwiazda" od Trumpa dla Putina? Tak głosi przekaz Kremla

Źródło:
Konkret24

Prezydent Karol Nawrocki złożył projekt ustawy o ochronie polskiej wsi - w tym przed wyprzedażą ziemi obcokrajowcom. Teraz politycy przeciwnych opcji kłócą się, za których rządów sprzedano więcej polskiej ziemi. Obie strony jednak wprowadzają w błąd, prezentując dane albo wybiórczo, albo bez kontekstu. A ten jest istotny.

Nawrocki o "wyprzedaży polskiej ziemi", rząd podaje dane. Czego nie pokazują?

Nawrocki o "wyprzedaży polskiej ziemi", rząd podaje dane. Czego nie pokazują?

Źródło:
Konkret24

W sieci od lipca rozchodzi się przekaz, jakoby rolnicy byli karani "za korzystanie z własnej studni" - co wielu internautów rozumie jako sytuację nową, wymuszoną kolejnymi restrykcjami Unii Europejskiej. To manipulacja, choć kary rzeczywiście są - lecz za coś innego i nie od dzisiaj. Natomiast resort infrastruktury analizuje inny problem.

"Kary za korzystanie z własnej studni"? Ministerstwo: "trwa analiza problemu"

"Kary za korzystanie z własnej studni"? Ministerstwo: "trwa analiza problemu"

Źródło:
Konkret24