Ósmy miesiąc organizacje pozarządowe usiłują się dowiedzieć, którzy sędziowie poparli kandydatów na członków nowej Krajowej Rady Sądownictwa. Bez skutku. Ministerstwo Sprawiedliwości przesyła puste kartki, a Kancelaria Sejmu odmawia udostępnienia informacji. Właśnie przegrała przed sądem kolejną, czwartą już sprawę.
W grudniu 2017 r. Sejm z inicjatywy prezydenta Andrzeja Dudy znowelizował kolejny raz ustawę o Krajowej Radzie Sądowniczej. Nowela zmieniła procedurę wyboru członków KRS. Wprowadziła wybór przez Sejm piętnastu członków na wspólną czteroletnią kadencję. Wcześniej wybierały ich środowiska sędziowskie. Według nowych przepisów to Sejm wybiera teraz kandydatów, których może zgłosić grupa co najmniej dwóch tysięcy obywateli lub co najmniej dwudziestu pięciu sędziów, z wyłączeniem tych będących w stanie spoczynku.
Do zgłoszenia trzeba załączyć wykaz obywateli i sędziów popierających zgłoszenie, zawierający ich imiona, nazwiska, adresy zamieszkania (w przypadku sędziów - adresy służbowe), numery ewidencyjne PESEL i własnoręcznie złożone podpisy. Do Sejmu wpłynęło osiemnaście kandydatur. Tożsamość popierających ich osób nie była wtedy znana i nie jest znana do tej pory. Kancelaria Sejmu w dyskusji o jawności tych danych powoływała się i powołuje na art. 11c ustawy o KRS.
Zgłoszenia kandydatów dokonane zgodnie z art. 11a i art. 11b Marszałek Sejmu niezwłocznie przekazuje posłom i podaje do publicznej wiadomości, z wyłączeniem załączników. art. 11c ustawy o KRS
Zdaniem Kancelarii Sejmu ustawa o KRS ma pierwszeństwo przed ustawą o dostępie do informacji publicznej. Ta druga mówi o tym, że jawne powinny być "informacje o osobach pełniących funkcje publiczne, mające związek z pełnieniem tych funkcji, w tym o warunkach powierzenia i wykonywania funkcji". Urzędnicy twierdzą także, że nie mogą ujawnić nazwisk sędziów z uwagi na ochronę prywatności.
Takie uzasadnienie dostał w lutym 2018 roku Patryk Wachowiec, analityk prawny Forum Obywatelskiego Rozwoju. Wobec pojawiających się w mediach nieoficjalnych informacji, że popierający kandydatów do KRS są sędziami powiązanymi z ministrem sprawiedliwości, zwrócił się z wnioskiem do Kancelarii Sejmu o ujawnienie załączników, zawierających imiona, nazwiska i miejsca pracy sędziów. Jego zdaniem te informacje publiczne powinny być powszechnie znane ze względu na konieczność transparentności całego wyboru. Powołał się na art. 61 Konstytucji.
Obywatel ma prawo do uzyskiwania informacji o działalności organów władzy publicznej oraz osób pełniących funkcje publiczne. Prawo to obejmuje również uzyskiwanie informacji o działalności organów samorządu gospodarczego i zawodowego, a także innych osób oraz jednostek organizacyjnych w zakresie, w jakim wykonują one zadania władzy publicznej i gospodarują mieniem komunalnym lub majątkiem Skarbu Państwa. art. 61.1 Konstytucji RP
WSA: "Nieuzasadnione ograniczenie"
Urzędnicy odmówili ekspertowi FOR przekazania dokumentów. Z podnoszoną przez nich argumentacją nie zgodził się dziesięć miesięcy później Wojewódzki Sąd Administracyjny w Warszawie. 23 listopada w uzasadnieniu ustnym stwierdził, że proces wyłaniania przez Sejm członków KRS stanowi informację publiczną i powinien być jawny. Zdaniem sądu, szef Kancelarii Sejmu źle zinterpretował art. 11c ustawy o KRS, co doprowadziło do nieuzasadnionego ograniczenia prawa do informacji publicznej o osobach pełniących funkcje publiczne.
"Jest zwycięstwo! Piąty wyrok sądu za #jawność podpisów sędziów pod zgłoszeniami do nowej #KRS" - napisał Wachowiec na Twitterze.
Rzecznik Praw Obywatelskich Adam Bodnar, który przyłączył się do tej sprawy, napisał w swoim stanowisku, że "Odmowa ujawnienia nazwisk sędziów, którzy poparli kandydatów do Krajowej Rady Sądownictwa, ogranicza konstytucyjne prawo dostępu do informacji publicznej".
W przypadku Kancelarii Sejmu to już czwarta przegrana, choć żaden wyrok WSA jeszcze się nie uprawomocnił. Od co najmniej dwóch wyroków Kancelaria Sejmu złożyła skargi kasacyjne do Naczelnego Sądu Administracyjnego. Może to odwlec ujawnienie informacji nawet o rok lub więcej.
Wójcik: "To byłaby stygmatyzacja"
W lutym w "Kropce nad i" wiceminister sprawiedliwości Michał Wójcik odniósł się do sprawy jawności nazwisk sędziów popierających kandydatów do nowej KRS. - To byłaby stygmatyzacja. Tego nie wolno robić - powiedział.
Podobnie argumentują sejmowy urzędnicy. W jednej ze skarg kasacyjnych - powołując się na ochronę danych osobowych sędziów - piszą, że: "Korzystanie przez obywateli z przysługujących im praw obywatelskich nie może skutkować 'utratą anonimowości', stanowiącą swoiste ukaranie za chęć aktywnego uczestnictwa w życiu publicznym".
WSA: ujawnić
Także w lutym do Kancelarii Sejmu o udostępnienie danych sędziów popierających kandydatów zwróciło się stowarzyszenie Sieć Obywatelska Watchdog Polska. Jej także urzędnicy odmówili. 12 lipca stołeczny WSA orzekł na korzyść organizacji. Wyraził się jasno - funkcja publiczna, będąca źródłem uprzywilejowania sędziów przemawia za tym, by zawarte w załącznikach zgłoszeń informacje dotyczące sędziów były udostępniane obywatelom po złożeniu przez nich odpowiedniego wniosku. Zdaniem sądu dotyczy to także znajdujących się tam imion i nazwisk osób fizycznych, choć z zastrzeżeniem, że nie można ujawniać ich peseli i adresów zamieszkania.
- Kancelaria Sejmu nie ma żadnych podstaw do utajniania informacji kto popierał dane kandydatury - mówi Szymon Osowski, prezes zarządu Watchdog Polska. - Pod względem prawnym sprawa jest prosta, co pokazują kolejne wyroki. Odmowa w mojej ocenie ma jedynie opóźnić udostępnienie tych list opinii publicznej - stwierdza i dodaje, że wybory członków organu, który decyduje o tym, kto będzie sędzią muszą odbywać się jawnie.
Kancelaria Sejmu złożyła kasację od tego wyroku.
"Kto stoi za plecami" kandydatów do KRS?
Nazwiska sędziów od początku chciała poznać opozycja. 23 lutego na konferencji prasowej Borys Budka (PO) wraz z szefową klubu Nowoczesnej Kamilą Gasiuk-Pihowicz ogłosili, że 27 lutego przyjdą do budynku Ministerstwa Sprawiedliwości z tzw. interwencją poselską. Powiedzieli, że w ten sposób planują zapoznać się z dokumentami dotyczącymi przeprowadzonej przez ministra weryfikacji kandydatów zgłoszonych do KRS. Gasiuk-Pihowicz podkreśliła, że "obywatele mają prawo wiedzieć, kto stoi za plecami ludzi ubiegających się o miejsca w nowej, upolitycznionej Krajowej Radzie Sądownictwa".
- My również, wykonując mandat posła na Sejm, mamy prawo wiedzieć przed głosowaniami, a nie po, czyje poparcie kryje się za osobami, które chcą wejść w skład upolitycznionej KRS - wskazywała posłanka.
Zgodnie z ustawą, kierownicy organów, w których interwencja poselska się odbywa, są obowiązani niezwłocznie przyjąć posła lub senatora, który przybył w związku ze sprawą wynikającą z wykonywania jego mandatu, oraz udzielić mu informacji i wyjaśnień. Jednakże w dniu interwencji (posłowie przyszli jednak dzień później, czyli 28 lutego) Michał Woś, ówczesny podsekretarz stanu w Ministerstwie Sprawiedliwości poinformował posłów, że poszukiwane dokumenty zostały przesłane do Marszałka Sejmu, a resort nie dokonał ich archiwizacji.
"Powinni być z tego dumni"
Posłanka Nowoczesnej Kamila Gasiuk-Pihowicz również dostała od urzędników oficjalną odmowę udostępnienia informacji o sędziach, którzy wsparli kandydatów do KRS i również pod koniec sierpnia z urzędnikami wygrała. "Trudno sobie wyobrazić współczesne demokratyczne państwo prawa, które nie zapewniałoby transparentności funkcjonowania swoich instytucji" - napisała wówczas w skardze do sądu.
Zwróciła w niej także uwagę, że "nieudzielenie przedmiotowych informacji posłom na Sejm RP stanowi dodatkowo uniemożliwienie analizy kandydatur, nad którymi posłowie będą głosować w najbliższym czasie (skarga została złożona 5 marca, Sejm dokonał wyboru następnego dnia - red.). W sposób nieuprawniony ogranicza prawa posłów RP, jak również uniemożliwia im należyte wykonywanie obowiązków".
- Zwiększenie transparentności przy wyborze KRS to była sztandarowa obietnica Prawa i Sprawiedliwości. Okazało się, że nie ma żadnej transparentności - mówi teraz Konkretowi24 Gasiuk-Pihowicz. - Dla mnie ma znaczenie czy kandydata, którego mam wybrać, popiera 25 sędziów z autorytetem, z dużym dorobkiem naukowym, czy raczej są to osoby, które żadnych osiągnięć zawodowych nie mają, ale mają za to związek z Ministrem Sprawiedliwości - podkreśla. - Takie sprawy wpływają przecież na ocenę kandydatur - mówi posłanka Nowoczesnej i dodaje, że osoby, które złożyły swoje podpisy, powinny być z tego dumne, a tymczasem nikt ich nie chce ujawnić.
Przed stołecznym WSA również taką sprawę wygrał Daniel Flis, dziennikarz portalu oko.press. Sąd i tym razem nie miał żadnych wątpliwości. Podkreślił, że wykaz sędziów popierających kandydatury na członków KRS stanowi informację publiczną.
Resort przysyła puste kartki
Wobec odmowy sejmowych urzędników Patryk Wachowiec z podobnym wnioskiem o udostępnienie informacji zwrócił się do resortu sprawiedliwości. Zgodnie z ustawą o KRS to tam nazwiska sędziów popierających kandydatów przesyła Kancelaria Sejmu z prośbą o zbadanie, czy rzeczywiście są sędziami.
Dostał odpowiedź dopiero po dwóch miesiącach, w dodatku - były to głównie puste kartki z numerami porządkowymi. Dlaczego? "Niektóre dokumenty zostały poddane koniecznej anonimizacji" - zastrzegł w piśmie zastępca dyrektora Biura Ministra Sprawiedliwości Rafał Drzewiecki.
prawda
Z przesłanych dokumentów niewiele można wywnioskować. Wiadomo jedynie, ilu sędziów poparło danego kandydata. Najwięcej podpisów miał Zbigniew Łupina - 57. Najmniej, bo 25 - Rafał Puchalski, Dariusz Drajewicz i Maciej Mitera.
Patryk Wachowiec zaskarżył taką formę udostępnienia informacji do WSA. 26 października sąd przyznał mu rację. "Minister Sprawiedliwości dokonując anonimizacji (...) usunął z nich informacje (...), które stanowią informację publiczną. W ten sposób faktycznie odmówił jej udostępnienia" - stwierdził sąd w swoim pisemnym uzasadnieniu i dalej zaznaczył, że taką odmowę można wydać tylko w postaci stosownej decyzji administracyjnej.
"Celowo ukrywają"
- "Władza nie może działać w ukryciu" – stwierdził sąd w ustnym uzasadnieniu jednego z wyroków dotyczących jawności procedury wyboru nowej KRS - mówi Konkretowi 24 Patryk Wachowiec. - Mimo tego, dwaj dysponenci podpisów sędziów popierających kandydatów – Marszałek Sejmu i Minister Sprawiedliwości – świadomie i celowo ukrywają tożsamość tych osób - uważa prawnik FOR i zastanawia się, czy po ujawnieniu nie okazałoby się, że jest to "wąska grupka sędziów delegowanych do resortu sprawiedliwości, która udzieliła poparcia kandydatom wyraźnie powiązanym ze Zbigniewem Ziobro". - Jeśli tak, to będzie to kolejny przykład na to, że o żadnej "reformie" nie może być mowy, a władzy chodzi tylko o upolitycznienie wymiaru sprawiedliwości - podsumowuje Wachowiec.
Zapytaliśmy Centrum Informacyjne Sejmu, czy wobec czterech niekorzystnych wyroków, sejmowi urzędnicy zdecydują się na ujawnienie informacji. Czekamy na odpowiedź.
Autor: Jan Kunert / Źródło: konkret24.pl
Źródło zdjęcia głównego: tvn24