"Lokalna półka", czyli jak PiS już to planował i dlaczego nic z tego nie wyszło

Źródło:
Konkret24
Główny Inspektor Jakości Handlowej Artykułów Rolno-Spożywczych o kontrolach owoców i warzyw w sklepach (wypowiedź z sierpnia 2023 roku)
Główny Inspektor Jakości Handlowej Artykułów Rolno-Spożywczych o kontrolach owoców i warzyw w sklepach (wypowiedź z sierpnia 2023 roku)TVN24
wideo 2/5
Główny Inspektor Jakości Handlowej Artykułów Rolno-Spożywczych o kontrolach owoców i warzyw w sklepachTVN24

Promowanie lokalnych dostawców Mateusz Morawiecki zapowiadał już cztery lata temu. Pomysły wprowadzenia minimum na sprzedaż polskich produktów rolno-spożywczych też były - lecz rząd Zjednoczonej Prawicy wiedział, że to "budzi wątpliwości w zakresie zgodności z przepisami prawa UE". Realizacja programu "Lokalna półka" groziłaby kolejną skargą na Polskę do Komisji Europejskiej.

Kolejną propozycję w ramach ofensywy programowej Prawo i Sprawiedliwość ogłosiło spotem wyemitowanym 6 września na platformie X. Post brzmiał: "3 konkret PiS to program 'Lokalna półka', czyli obowiązek, aby markety w swojej ofercie miały minimum 2/3 owoców, warzyw, produktów mlecznych i mięsnych oraz pieczywa pochodzących od lokalnych dostawców. Wzmocni to pozycję lokalnych dostawców względem innych ogniw łańcucha dostaw żywności, a także ułatwi dostęp konsumentów do produktów wytworzonych przez mniejszych, również lokalnych producentów". W spocie były minister rolnictwa Jan Krzysztof Ardanowski opowiadał o głównych założeniach nowego "konkretu" (jak partia nazywa swoje propozycje) PiS.

Podobnie jak w przypadku zapowiedzi modernizacji osiedli z wielkiej płyty i poprawy jakości posiłków w szpitalach obietnica "lokalnej półki" nie jest nowym pomysłem. Mało tego - do jego autorstwa przyznają się i Lewica, i Agrounia, i PSL.

Opozycja reaguje: "robienie idiotów", "złodziej pomysłów"

Opozycyjni politycy ostro krytykują pomysł PiS dotyczący lokalnych produktów - ale dlatego, że jest zły, tylko że powielony i przez dwie kadencje rządów PiS podobnego rozwiązania nie wprowadził. Na konferencji prasowej 6 września pod Ministerstwem Rolnictwa i Rozwoju Wsi lider Agrounii (kandydujący do Sejmu z list KO) Michał Kołodziejczak mówił: "Ministrze Telus, mam do ciebie pytanie: jak dzisiaj zapewnić dwie trzecie schabu na półkach sklepowych, skoro dziś Polacy nie produkują nawet połowy mięsa schabowego, które jest jedzone w Polsce?" - pytał. Na platformie X napisał: "Chodziłem, protestowałem, przesiadywałem w ministerstwie na rozmowach. Po to, by wprowadzili 51 proc. polskich produktów w sklepach. Czterech PiS-owskich ministrów mówiło że się nie da. Dziś z całym aparatem propagandy, kolejny raz robiąc z siebie i nas idiotów obiecują, że to zrobią. To postulat Agrounii" (pisownia oryginalna).

Z kolei lider Nowej Lewicy Włodzimierz Czarzasty na konferencji prasowej 6 września zarzucił premierowi Mateuszowi Morawieckiemu, że kradnie pomysły Lewicy. "Jest pan złodziejem pomysłów. (…) Pan poseł Arkadiusz Iwaniak półtora roku temu złożył w imieniu Lewicy ustawę, z której jasno i wyraźnie wynika, że chcemy, żeby polskie produkty stanowiły w sklepach, jeżeli chodzi o polską żywność, 70 procent; żeby były oznaczane, że są polskimi produktami, żeby również był oznaczony poziom cukru" – powiedział Czarzasty.

A szef ludowców Władysław Kosiniak-Kamysz tego samego dnia w Radiu Zet mówił: "Jeśli chodzi o ten pomysł, dobrze, że PiS realizuje nie dość, że nasze postulaty, to jest postulat zapisany w Krajowym Planie Odbudowy - skrócenie łańcucha dostaw. Nie wiedziałem, że w tej kampanii umiłowanie do Unii Europejskiej wyjdzie z ust PiS-u" – ironizował prezes PSL. Po czym zaznaczył: "Muszą być te gospodarstwa, one nie mogą upaść. I muszą być małe sklepy. Ile sklepów upadło, małych? 10 tysięcy małych sklepów zawiesiło działalność w 2022 roku, cztery tysiące małych sklepów przestało istnieć w ubiegłym roku".

Z kontekstu wypowiedzi Kosiniaka-Kamysza można wnioskować, że chodzi mu o małe sklepy spożywcze. Danych na temat zamykających się takich sklepów nie udało nam się znaleźć. O sklepach zawieszających działalność i likwidowanych w 2022 roku pisała w styczniu "Rzeczpospolita", bazując na danych wywiadowni gospodarczej Dun & Bradstreet. Podała jednak dane dotyczące wszystkich sklepów, nie tylko spożywczych: według nich w 2022 roku zlikwidowano 4 tys. sklepów, a 10 tys. zawiesiło swoją działalność. To te same liczby, o których mówił prezes PSL. Natomiast według Głównego Urzędu Statystycznego w 2021 roku (ostatnie dane) wszystkich sklepów było 331 tys., o 11 tys. więcej niż w 2020 roku.

Sprzedaż bezpośrednia produktów przez rolników: jak zmieniano prawo

PSL przypomina swój pomysł o handlu detalicznym rolników. Na tym mniej więcej PiS buduje swoją obietnicę na trzecią kadencję. 9 kwietnia 2015 roku (czyli za rządów PO-PSL) Sejm uchwalił ustawę o zmianie ustawy o podatku dochodowym od osób fizycznych oraz ustawy o swobodzie działalności gospodarczej. Umożliwiła rolnikom nieopodatkowaną i odformalizowaną produkcję oraz sprzedaż przetworzonych produktów rolnych, np. pieczywa, wędlin, dżemów, kompotów serów.

Zjednoczona Prawica po objęciu władzy kontynuowała politykę poprzedników. 16 listopada 2016 roku Sejm uchwalił ustawę o zmianie niektórych ustaw w celu ułatwienia sprzedaży żywności przez rolników. Mogli sprzedawać swoje produkty "konsumentom finalnym", ale nie sklepom. Taką możliwość od 2019 roku – czyli sprzedaży przez rolników produktów rolnych "na rzecz zakładów prowadzących handel detaliczny z przeznaczaniem dla konsumenta finalnego", a więc sklepom, restauracjom, stołówkom - dała dopiero ustawa z 9 listopada 2018 roku o zmianie niektórych ustaw w celu ułatwienia sprzedaży żywności przez rolników do sklepów i restauracji.

2019 rok, Morawiecki: "chcemy, aby rolnicy mogli budować siłę swojej marki". Zmian nie wprowadzono

Kilka miesięcy później, w marcu 2019 roku, premier Mateusz Morawiecki na Europejskim Forum Rolniczym zorganizowanym w Jasionce pod Rzeszowem zapowiedział, że rząd chce "doprowadzić do tego, żeby na półkach były towary z markami polskimi, a nie tylko z markami sklepów wielkopowierzchniowych". "Chcemy, aby w ten sposób rolnicy mogli budować siłę swojej marki" – mówił premier. "Chcemy zaproponować ustawę, która w sposób obligatoryjny i realny obniży możliwość sprzedaży przez sieci wielkopowierzchniowe ich własnych produktów, pod ich własną marką. To szalenie utrudnia osiągnięcie przyzwoitej marży przez polskich producentów" - dodał.

Skończyło się na zapowiedziach. Ustawa nie powstała, ale sprawa miała ciąg dalszy.

2020 rok, ministerstwo rozwoju: rozwiązanie niezgodne z unijnymi traktatami

Premier Morawiecki obiecywał ograniczenie sprzedaży towarów pod markami własnymi marketów, a nie określenie, ile lokalnych, polskich produktów mają sprzedawać sieci handlowe. Natomiast o konieczności wprowadzenia minimum na sprzedaż polskich produktów rolno-spożywczych pisał 19 kwietnia 2020 roku w interpelacji poseł PiS Michał Cieślak. Na platformie X przypomniał o tym 6 września dziennikarz serwisu Wiadomoscihandlowe.pl Paweł Jachowski.

Zdaniem posła Cieślaka w sieciach handlowych "powinien się znaleźć określony przez państwo polskie procent asortymentu rolno-spożywczego pochodzący od krajowych producentów, w tym z lokalnej gospodarki". Ten udział w "konkrecie" PiS określono na 2/3, czyli 66 proc.

Parlamentarzysta pytał: "Czy istnieją przeciwwskazania do wprowadzenia przepisów obligujących wszystkie sieci handlowe w Polsce do zaopatrzenia swoich placówek w artykuły rolno-spożywcze pochodzące od lokalnych producentów - producentów z powiatu, w którym znajduje się market, lub w przypadku braku takiego producenta z powiatów sąsiadujących, lub od najbliżej położonego zakładu? Oczywiście chodzi o artykuły rolno-spożywcze, takie jak: pieczywo, mleko, jaja, nabiał, wędliny, mięso, warzywa i owoce, przetwory i soki warzywne i owocowe, wyroby mączne itp.".

Poseł Cieślak jako przykłady podawał rozwiązania z Rumunii i Bułgarii. W odpowiedzi z 26 maja 2020 roku Marek Niedużak, ówczesny podsekretarz stanu w Ministerstwie Rozwoju, odpisał, że takie rozwiązanie "budzi wątpliwości w zakresie zgodności z przepisami prawa UE, w tym swobodą przepływu towarów (art. 34 Traktatu o Funkcjonowaniu Unii Europejskiej) i swobodą przedsiębiorczości (art. 49 TFUE)" (pisownia oryginalna, wytłuszczenie od redakcji). Poinformował też posła, że rozwiązania przyjęte w Rumunii w 2016 roku "skutkowały wszczęciem przeciw Rumunii postępowania w sprawie uchybienia zobowiązaniom państwa członkowskiego. Przepisy te w praktyce nigdy nie zostały w pełni w wdrożone i ostatecznie w bieżącym roku zmienione przez Parlament Rumunii".

Rzeczywiście, parlament rumuński w 2016 roku uchwalił ustawę zobowiązującą sieci handlowe do sprzedaży co najmniej 51 proc. rumuńskich produktów rolno-spożywczych. Komisja Europejska 15 lutego 2017 roku wszczęła przeciwko Rumunii postępowanie o naruszenie art. 34 i 49 Traktatu o Funkcjonowaniu Unii Europejskiej. 2 lipca 2020 roku - po tym jak Rumunia wycofała się z wcześniejszych przepisów - Komisja Europejska zamknęła postępowanie (więcej o sprawie w dalszej części tekstu).

Prawnicy: "Lokalni producenci" czyli jacy?

Również zdaniem prawników, z którymi rozmawiał Konkret24, zapowiedź "Lokalna półka" może być niezgodna z prawem europejskim.

- "Lokalni producenci" czyli jacy? – zastanawia się dr hab. Piotr Bogdanowicz, profesor z Katedry Prawa Europejskiego Uniwersytetu Warszawskiego. Zakłada, że w projektowanych przepisach termin zostałby doprecyzowany poprzez np. wyznaczenie określonej odległości od sklepu. Z tak wyznaczonego obszaru sklep miałby brać 2/3 produktów spożywczych. Zdaniem eksperta taki obowiązek dla marketów naruszałby jednak Traktat o funkcjonowaniu Unii Europejskiej. - Nie mówiąc już o wskazaniu, że przez określenie "lokalne" rozumiemy "polskie" – ocenia prof. Bogdanowicz. "Chodzi o swobodę przepływu towarów. Wszak dwie trzecie, a to znacząca wielkość, produktów lokalnych na półkach może oznaczać jednocześnie o dwie trzecie produktów innych producentów, także z innych państw, mniej. Może to zatem wpłynąć poważnie na wymianę handlową z nimi – zauważa prawnik. Przyznaje, że rząd mógłby zacząć od działań promocyjnych i zachęcać Polaków do kupowania lokalnych produktów bez żadnych obowiązków dla sklepów - lecz i w tym zakresie, patrząc na orzecznictwo Trybunału Sprawiedliwości, rząd musiałby zachować ostrożność. Albowiem:

Ograniczenia ilościowe w przywozie oraz wszelkie środki o skutku równoważnym są zakazane między Państwami Członkowskimi.

- Myślę, że tę "lokalność" na pewno bardzo łatwo można przekuć na konkretny przepis, na przykład określić dany obszar: gmina, powiat czy odległość od sklepu – mówi w rozmowie z Konkret24 dr hab. Aleksander Cieśliński, profesor z Katedry Prawa Międzynarodowego i Europejskiego Uniwersytetu Wrocławskiego. Ale i on uważa, że wprowadzenie takich ogólnokrajowych zasad zrodzi całą masę problemów. – Może się okazać, że w danym powiecie to działa, ale w innym na przykład nie będzie mleczarni albo jedyny producent pomidorów będzie w jakiejś gminie poza wyznaczonym obszarem – podaje przykładowo. No i podkreśla kwestię prawa europejskiego. – Bez znaczenia, czy będziemy rozumieć "lokalność" jako produkty regionalne, czy polskie, wprowadzenie takiej preferencji będzie oznaczało ograniczenie swobody dla sklepów i funkcjonowania prowadzonych przez nich kanałów dystrybucji. Przecież te podmioty mają popodpisywane jakieś umowy. Taki obowiązek kupowania lokalnego będzie naruszał artykuł 49 Traktatu o Funkcjonowaniu Unii Europejskiej, czyli naruszał swobodę przedsiębiorczości ocenia ekspert (wytłuszczenie od redakcji). Chodzi o przepis:

Ograniczenia swobody przedsiębiorczości obywateli jednego Państwa Członkowskiego na terytorium innego Państwa Członkowskiego są zakazane w ramach poniższych postanowień. Zakaz ten obejmuje również ograniczenia w tworzeniu agencji, oddziałów lub filii przez obywateli danego Państwa Członkowskiego, ustanowionych na terytorium innego Państwa Członkowskiego.

Oczywiście, PiS nie zaproponował nowych przepisów, przedstawił na razie ogólną zapowiedź. - Jednak wszelkie kanalizowanie dystrybucji towarów w sposób dyskryminujący producentów z innych państw Unii Europejskiej jest oczywistym naruszeniem swobody przepływu towarów określonej w artykule 34 TFUE – zaznacza profesor Cieśliński.

Jest to jeden z fundamentów unii celnej oraz rynku wewnętrznego, aby każdy mógł nabywać towary pochodzące z któregokolwiek państwa członkowskiego, a każdy producent unijny miał równy dostęp do rynków krajowych pozostałych państw i oczywiście konkretnych sklepów. - Natomiast proponowane rozwiązanie oznacza wypchnięcie towarów importowanych z polskiego rynku. Oczywiście, politycznie to bardzo atrakcyjnie brzmi w kampanii wyborczej, ale autorzy projektu muszą uświadomić sobie, że ofiarami takich rozwiązań stać się mogą, paradoksalnie, polscy producenci rolni i nie tylko – ocenia prawnik. I kończy: - Jeżeli proponowane rozwiązanie nie rozejdzie się po kościach jak wiele innych haseł wyborczych i rzeczywiście zostaną przyjęte tego rodzaju przepisy, należy spodziewać się skargi Komisji Europejskiej do TSUE.

Rumunia się wycofuje, Irlandia przegrywa przed TSUE

Niemal analogiczne zasady do tych proponowanych teraz przez PiS chciała wprowadzić Rumunia. Gdy na jej przykład powołał się w interpelacji poseł Cieślak, wiceminister Niedużak odpowiedział mu: "Rozwiązania wprowadzone w tym kraju w 2016 r. skutkowały wszczęciem przeciw Rumunii postępowania w sprawie uchybienia zobowiązaniom państwa członkowskiego. Przepisy te w praktyce nigdy nie zostały w pełni w wdrożone i ostatecznie w bieżącym roku zmienione przez Parlament Rumunii".

W lutym 2020 roku serwis Wiadomoscihandlowe.pl opisywał, że w Rumunii wprowadzono prawo zobowiązujące sieci handlowe do stosowania tzw. krótkiego łańcucha dystrybucji. Detaliści musieli przynajmniej połowę żywności zamawiać bezpośrednio u miejscowych producentów, ewentualnie ze zrzeszeń producenckich. Takie regulacje zostały uznane przez Komisję Europejską za naruszające zasady wolnej konkurencji, swobodnego wybierania produktów przez konsumentów i naruszające fundamentalną zasadę w Unii – wolnego przepływu towarów. Po zakończeniu postępowania naruszeniowego KE zażądała od Rumunii zmiany dyskryminujących przepisów. Rumuński parlament zmienił prawo na początku 2020 roku.

Profesor Cieśliński w rozmowie z Konkret24 przytacza jeszcze przykład Irlandii. Na początku lat 80., czyli zaraz po tym jak ten kraj dołączył do UE, irlandzki rząd przygotował i sfinansował kampanię "Buy Irish" ("Kupuj irlandzkie"). Zaplanowano szeroką kampanię promocyjną – specjalne etykiety, serwis internetowy, działania reklamowe. Jednak wszystko to zostało zakwalifikowane przez Komisję Europejską jako naruszenie prawa wspólnotowego.

Jednak Irlandia w 1982 roku przegrała sprawę przed Europejskim Trybunałem Sprawiedliwości, który uznał, kampanię "za środek o skutku podobnym do ograniczeń ilościowych w swobodnym przepływie towarów". Według TSUE kampania ograniczała wewnątrzwspólnotową wymianę towarów. – W tym przypadku nie było obowiązku dla sklepów, tak jak proponuje teraz to PiS, a zaledwie nikogo niewiążąca kampania promocyjna – zauważa profesor Cieśliński.

Autorka/Autor:

Źródło: Konkret24

Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock

Pozostałe wiadomości

Zbigniew Ziobro ani razu nie stawił się jeszcze na przesłuchanie przed komisją śledczą do spraw Pegasusa. A według europosła Patryka Jakiego dotychczas to właśnie jego kolega z partii "był najczęściej przesłuchiwanym politykiem w trzeciej RP". Czy rzeczywiście?

"Ziobro najczęściej przesłuchiwanym politykiem"? Lider jest inny

"Ziobro najczęściej przesłuchiwanym politykiem"? Lider jest inny

Źródło:
Konkret24

"Unia chce zakazać napraw samochodów starszych niż 15 lat" - taki przekaz pojawił się w sieci i wywołał oburzenie części internautów. Informacje mają pochodzić z unijnego rozporządzenia dotyczącego samochodów, które zostały wycofane z użytku. To jest fałszywa informacja. Komisja Europejska dementuje.

"To koniec naprawiania samochodów. Unia wprowadza zakaz"? Wrócił fake news

"To koniec naprawiania samochodów. Unia wprowadza zakaz"? Wrócił fake news

Źródło:
Konkret24

"Niech idą sobie", "brawo Turcja" - komentują polscy internauci przekaz o tym, jakoby Turcja wychodziła z NATO. Brak jakichkolwiek potwierdzeń takich doniesień, a zasięg tej narracji wzmacniają w sieci konta szerzące rosyjską dezinformację. Sprawdziliśmy, co może być jej źródłem.

Turcja wychodzi z NATO? "Żadnych informacji na ten temat"

Turcja wychodzi z NATO? "Żadnych informacji na ten temat"

Źródło:
Konkret24

Wołodymyr Zełenski podpisuje flagę ukraińskiej jednostki wojskowej, która podczas drugiej wojny światowej mordowała Polaków - z takim przekazem krąży w mediach społecznościowym pewne nagranie. To antyukraińska dezinformacja. Tłumaczymy, jaki naprawdę moment ten film pokazuje.

"Nie patrzy, co podpisuje"? Czyją flagę podpisał Zełenski

"Nie patrzy, co podpisuje"? Czyją flagę podpisał Zełenski

Źródło:
Konkret24

Na oskarżenia polityków Prawa i Sprawiedliwości o "bezprawnym odebraniu pieniędzy" przez rząd w wyniku decyzji PKW minister finansów odpowiada: w 2016 roku była "dokładnie analogiczna sytuacja". Chodzi o wstrzymanie wypłaty subwencji dla Nowoczesnej. Porównaliśmy więc oba przypadki.

Wstrzymanie subwencji: PiS w "analogicznej sytuacji" jak Nowoczesna? Grosz różnicy

Wstrzymanie subwencji: PiS w "analogicznej sytuacji" jak Nowoczesna? Grosz różnicy

Źródło:
Konkret24

Profesor Andrzej Zybertowicz z Kancelarii Prezydenta RP - podkreślając zasługi Andrzeja Dudy - utrzymuje, że przed jego prezydenturą "nie stacjonowały w Polsce amerykańskie wojska", a tarcza w Redzikowie jest pierwszą stałą bazą wojsk USA w naszym kraju. Nie umniejszając dorobku obecnego prezydenta, wyjaśniamy, dlaczego przypisywanie mu tych wszystkich zasług nie jest jednak uprawnione.

Amerykańskie wojska w Polsce. Co pominął profesor Zybertowicz?

Amerykańskie wojska w Polsce. Co pominął profesor Zybertowicz?

Źródło:
Konkret24

Czy rzeczywiście w tym roku do Polski "wjechało już więcej Rosjan" niż za poprzednich rządów? Tak twierdzi posłanka PiS Anna Gembicka. Przedstawiamy więc dane.

Ilu Rosjan "już wjechało do Polski"? Trend jest znaczący

Ilu Rosjan "już wjechało do Polski"? Trend jest znaczący

Źródło:
Konkret24

Opieszałość w wypłatach rządowej pomocy dla powodzian wzmocniła krytykę opozycji wobec działań ministra Marcina Kierwińskiego. Politycy PiS zarzucają, że "obsługa pełnomocnika" ma kosztować budżet 25 milionów złotych. Sprawdziliśmy, o jakie pieniądze chodzi i na co rzeczywiście mogą zostać przeznaczone.

25 milionów "na obsługę pełnomocnika ds. odbudowy po powodzi"? Co to za pieniądze

25 milionów "na obsługę pełnomocnika ds. odbudowy po powodzi"? Co to za pieniądze

Źródło:
Konkret24

Analitycy NATO sprawdzili, w których serwisach społecznościowych najłatwiej i najtaniej można kupić fałszywe zaangażowanie - polubienia, wyświetlenia, udostępnienia, komentarze. Te mogą być używane do wzmacniania treści politycznych i operacji wywierania wpływu. Badacze ocenili też, jak radzą sobie z tym platformy. Wnioski nie są zachęcające.

Ile fałszywych polubień, wyświetleń i komentarzy można kupić za 250 złotych? Raport NATO

Ile fałszywych polubień, wyświetleń i komentarzy można kupić za 250 złotych? Raport NATO

Źródło:
Konkret24

W mediach społecznościowych rozchodzi się nagranie prezentujące budynek Muzeum Sztuki Nowoczesnej w Warszawie zniszczony przez grafficiarzy. Nie jest to autentyczne wideo.

"Ogłoszono im zarzut zniszczenia mienia". Uwaga na ten film

"Ogłoszono im zarzut zniszczenia mienia". Uwaga na ten film

Źródło:
Konkret24

Po zatrzymaniu 14 listopada 2024 roku przez Centralne Biuro Antykorupcyjne prezydenta Wrocławia Jacka Sutryka pojawiło się pytanie, czy politycy mogą pracować w spółkach Skarbu Państwa i w spółkach samorządowych. Wątek ten wzbudził wiele wątpliwości wśród posłów. Wyjaśniamy, co stanowią przepisy.

Wójtowie, burmistrzowie, prezydenci miast, posłowie. Czego im nie wolno

Wójtowie, burmistrzowie, prezydenci miast, posłowie. Czego im nie wolno

Źródło:
Konkret24

Posłanka rządzącej koalicji mówi o "obstrukcji prac rządu" ze strony Andrzeja Dudy, a prezydencki minister utrzymuje, że to rządzący "żadnych ustaw nie kierują na biurko prezydenta". Kto ma rację? Sprawdziliśmy, ile ustaw Andrzej Duda dostał do podpisu i jaki był ich los.

"Obstrukcja prac rządu"? Ilu ustaw prezydent nie podpisał

"Obstrukcja prac rządu"? Ilu ustaw prezydent nie podpisał

Źródło:
Konkret24

Miliony odsłon w mediach społecznościowych generują wpisy z nagraniem, na którym Władimir Putin ma rzekomo mówić, że Rosja użyje broni jądrowej w przypadku masowego ataku rakietowego na jej terytorium. Nieprzypadkowo wideo to - z błędnym opisem - jest teraz rozpowszechniane przez prorosyjskie konta. Tłumaczymy, kiedy i co mówił rosyjski prezydent.

Władimir Putin o "użyciu broni jądrowej". Kiedy tak powiedział

Władimir Putin o "użyciu broni jądrowej". Kiedy tak powiedział

Źródło:
Konkret24

Substancje chemiczne w wodzie powodują u dzieci homoseksualizm, fluor obniża inteligencję, wirus HIV nie jest przyczyną AIDS, a szczepionki powodują autyzm - z takich fałszywych tez słynie Robert F. Kennedy Jr. Ten wyznawca spiskowych teorii ma wkrótce zadbać o zdrowie Amerykanów. Moment ogłoszenia tej decyzji określono już "strasznym dniem dla zdrowia publicznego".

"Uczynić Amerykę znowu zdrową". Robert F. Kennedy Jr. i jego chore teorie

"Uczynić Amerykę znowu zdrową". Robert F. Kennedy Jr. i jego chore teorie

Źródło:
Konkret24

Czy wiceministra klimatu Urszula Zielińska mówiła o "kapsułach napędzanych energią kosmiczną" i "szlakach dla sterowców z bambusa"? Według rozpowszechnianego w sieci nagrania proponowała takie technologie jako ekologiczne rozwiązania transportowe. Brzmi niewiarygodnie - bo film nie jest wiarygodny. To przykład, jak wykorzystano sztuczną inteligencję do stworzenia fałszywki.

"Energia księżycowa" i "fosforyzujące ślimaki". Minister ofiarą deep fake'a

"Energia księżycowa" i "fosforyzujące ślimaki". Minister ofiarą deep fake'a

Źródło:
Konkret24

Poseł Paweł Jabłoński ma nadzieję, że Donald Trump po ponownym objęciu urzędu prezydenta USA będzie naciskał, by Niemcy przeznaczały więcej na obronność. Tylko że podane przez posła PiS dane nie są już aktualne.

Jabłoński: "Niemcy do dzisiaj nie płacą 2 procent PKB na obronność". Sprawdziliśmy

Jabłoński: "Niemcy do dzisiaj nie płacą 2 procent PKB na obronność". Sprawdziliśmy

Źródło:
Konkret24

Rafał Trzaskowski "w Dzień Niepodległości pojechał po rogale do Poznania" - twierdzi poseł PiS Jacek Sasin. Gdy ogłosił to na swoim profilu, wielu zaprzeczało, na co on opublikował rzekomy "dowód". Co naprawdę 11 listopada robił prezydent Warszawy?

Kiedy Trzaskowski "pojechał po rogale"? Sasin nie ma racji

Kiedy Trzaskowski "pojechał po rogale"? Sasin nie ma racji

Źródło:
Konkret24

Nagranie z tłumami muzułmanów modlących się na ulicach dużego miasta wzbudza dyskusję w mediach społecznościowych. Rozchodzi się z przekazem, że to sceny z Paryża i dowód na "islamizację Europy". W tle pojawia się krytyka polityki francuskiego rządu. Nie jest to jednak Paryż, choć rzeczywiście miasto w Europie.

"Islamizacja Europy"? Skąd jest to nagranie

"Islamizacja Europy"? Skąd jest to nagranie

Źródło:
Konkret24

"Sikorski i Tusk blokowali jej budowę, dopóki mogli", "zablokowali w imię resetu z Putinem" - ten fałszywy przekaz dotyczący instalacji tarczy antyrakietowej w Polsce wrócił z okazji oficjalnego otwarcia bazy w Redzikowie. Od lat służy PiS jako element politycznej gry. Przypominamy, dlaczego inwestycja w Redzikowie tak się przeciągała.

Baza w Redzikowie. Jak to było z "blokowaniem budowy" tarczy antyrakietowej

Baza w Redzikowie. Jak to było z "blokowaniem budowy" tarczy antyrakietowej

Źródło:
Konkret24

Rozpowszechniany w sieci fragment wystąpienia Donalda Trumpa ma dowodzić, że według prezydenta elekta Polska powinna płacić za zaprowadzenie pokoju w Ukrainie. Nagranie jest prawdziwe, lecz jego interpretacja już nie.

"Polski rząd zapłaci" za te projekty. Kiedy i o czym Trump tak mówił?

"Polski rząd zapłaci" za te projekty. Kiedy i o czym Trump tak mówił?

Źródło:
Konkret24

Po przegraniu wyborów przez Kamalę Harris w sieci rozpowszechniane są fałszywe informacje mające zdyskredytować jej wynik. A w tle tej dezinformacji jest antyimigrancki przekaz - szerzony też w polskim internecie.

"Akurat w tych stanach" wygrała Kamala Harris? Wcale nie

"Akurat w tych stanach" wygrała Kamala Harris? Wcale nie

Źródło:
Konkret24

"Szokujące wyniki badań złotej medalistki"; "raport stawia sprawę jasno"; "raport medyczny poraża" - takie nagłówki o algierskiej pięściarce Imane Khelif można było czytać w polskich serwisach. Internauci pisali wprost, że "Imane Khelif jest mężczyzną" - też powołując się na rzekomy raport medyczny. Jednak brak dowodów, że "ujawniony" raport jest autentyczny, a wiele elementów tej historii się nie zgadza.

"Wyciekł raport medyczny" Imane Khelif? Nie ma dowodu, że jest prawdziwy

"Wyciekł raport medyczny" Imane Khelif? Nie ma dowodu, że jest prawdziwy

Źródło:
Konkret24

"Polskojęzyczny rząd postanowił zmienić słowa Roty" - oburzał się Konrad Berkowicz z Konfederacji, a poseł PiS Sebastian Kaleta pisał o "cenzurze proniemieckiej". Zdjęcie podręcznika do języka polskiego dla szkół średnich z tekstem "Roty" wywołało burzę w sieci: zamiast słowa "Niemiec" widnieje tam słowo "Krzyżak". Wyjaśniamy, skąd się wzięły różne wersje wiersza Marii Konopnickiej.

Krzyżak czy Niemiec w "Rocie" Konopnickiej? Mamy wyjaśnienie

Krzyżak czy Niemiec w "Rocie" Konopnickiej? Mamy wyjaśnienie

Aktualizacja:
Źródło:
Konkret24

Europoseł PiS Waldemar Buda wykorzystał dyskusję o mocnych punktach kampanii Donalda Trumpa, by przypomnieć osiągnięcia rządu Zjednoczonej Prawicy - według niego "ograniczył największą biedę, w tym i wśród dzieci". Tylko że najnowsze dane pokazują zaskakującą zmianę trendu za poprzedniego rządu.

Waldemar Buda: "ograniczyliśmy największą biedę". A co pokazują dane?

Waldemar Buda: "ograniczyliśmy największą biedę". A co pokazują dane?

Źródło:
Konkret24

Setki tysięcy wyświetleń w mediach społecznościowych - polskich i zagranicznych - generuje film prezentujący przezroczyste smartfony lub takie, które można zwijać. Sprzęt ten ma już być rzekomo produkowany w Chinach. Jednak nagranie nie ma nic wspólnego z rzeczywistością.

Przezroczyste, ultracienkie smartfony z Chin? Wyjaśniamy

Przezroczyste, ultracienkie smartfony z Chin? Wyjaśniamy

Źródło:
Konkret24

Po wygraniu wyborów w USA przez Donalda Trumpa w polskich mediach społecznościowych zaczęto rozpowszechniać rzekomy cytat z książki, którą napisał kiedyś J.D. Vance - teraz kandydat na wiceprezydenta. Miał to być niewybredny żart o Polakach. Jednak słowa te wcale nie pochodzą z jego książki "Elegia dla bidoków".

J.D. Vance "tak pisał o Polakach"? Nie on

J.D. Vance "tak pisał o Polakach"? Nie on

Źródło:
Konkret24

Opozycja oskarża rząd Donalda Tuska o fatalną politykę gospodarczą, której skutkiem ma być to, że wielkie międzynarodowe firmy wycofują się z planów dotyczących Polski. Jako przykłady podawane są najczęściej koncerny: Intel, Ford, Maersk, Beko. Tylko że ich decyzje mają inne podłoże. Wyjaśniamy.

Intel, Ford, Beko, Maersk. Polska traci inwestycje "przez nieudolność rządu"? Wyjaśniamy

Intel, Ford, Beko, Maersk. Polska traci inwestycje "przez nieudolność rządu"? Wyjaśniamy

Źródło:
Konkret24