Minister Michał Dworczyk najpierw uczestniczył w posiedzeniu rządu, a dopiero potem dostał pisemną zgodę GIS na skrócenie kwarantanny. Jego wniosek GIS uznał bowiem za "uzasadniony przypadek" i przed posiedzeniem "udzielił zgody drogą ustną". Przepisy nie precyzują, który przypadek jest uzasadniony oraz czy zgoda ma być pisemna.
Zdjęcie, które pojawiło się w piątkowe popołudnie 9 października na twitterowym koncie Kancelarii Prezesa Rady Ministrów, stało się powodem komentarzy internautów, publicystów i polityków przez kolejne trzy dni. Dlaczego? Obrady rządu zorganizowano w formie wideokonferencji; na fotografii widać, jak za jednym stołem siedzą szef KPRM Michał Dworczyk z premierem Mateuszem Morawieckim oraz wicepremierem Jarosławem Kaczyńskim, a także Piotrem Muellerem, rzecznikiem rządu.
Zdjęcie zwróciło uwagę, ponieważ zaledwie cztery dni wcześniej, 5 października, rzecznik rządu Piotr Mueller poinformował na Twitterze, że Michał Dworczyk jest jednym z kilku ministrów, którzy zostali poddani 10-dniowej kwarantannie, ponieważ mieli kontakt z osobą zakażoną koronawirusem. Tego samego dnia poseł Prawa i Sprawiedliwości Przemysław Czarnek, który ma być nowym ministrem edukacji, przekazał na Twitterze, że jest zakażony.
"Twoja kwarantanna jest lepsza niż moja"
Politycy, dziennikarze i internauci zastanawiali się i dopytywali, jak to możliwe, że już po czterech dniach Dworczyk wrócił z kwarantanny do swoich obowiązków. Podkreślali, że zwykli obywatele nie mogą się cieszyć takimi względami.
"Przypadek ten świadczy o tym, że mamy obecnie dwie Polski. Polskę przywilejów dla ludzi władzy i Polskę nie-elity"; "Są równi i równiejsi, zwykły obywatel by siedział 10 dni na kwarantannie"; "Twoja kwarantanna jest lepsza niż moja" - to niektóre z komentarzy internautów.
O wcześniejsze zwolnienie szefa KPRM z kwarantanny zagaił ministra na Twitterze m.in. poseł Konfederacji Artur Dziambor. Został on bowiem skierowany na kwarantannę tego samego dnia co Dworczyk, ale w przeciwieństwie do niego nadal pozostaje w domu. Dzięki niemu, sprawa stała się głośna.
"Czy to jest zdjęcie z dzisiejszego spotkania?" - zapytał Dziambor. "I jeżeli tak: Jak uzyskać zwolnienie z kwarantanny? Pytam, bo wiem, że wpadł Pan w kwarantannę tego samego dnia, co ja i zgodnie z WASZYM rozporządzeniem, mamy jeszcze do odsiadki 5 dni" (pisownia oryginalna - red.) - dopytywał polityk.
A kiedy Dworczyk odpowiedział posłowi Konfederacji: "Tak Panie Pośle to jest zdjęcie z dzisiejszej RM. 2. Wystąpić z wnioskiem do GIS" - Artur Dziambor dopytywał, po ilu dniach Dworczykowi zrobiono test. I wyjaśnił, że jemu powiedziano, by czekał siedem dni na zrobienie testu na obecność koronawirusa, bo wcześniej jest on niewykrywalny. "Ustalacie 10 dni kwarantanny dla zdrowych ludzi, absolutne bezprawie. Pan wychodzi po pięciu dniach. Też bym chciał. 188 tys. (z tego co się orientuję) Polaków na kwarantannie też by chciało" - skwitował poseł.
Dworczyk: tego samego dnia wniosek do GIS i zwolnienie
Minister Dworczyk, odpierając zarzuty na Twitterze, powołał się na rozporządzenie, które - jego zdaniem - zapewnia "ciągłość funkcjonowania szeregu instytucji, między innymi personelu medycznego oraz administracji". Na dowód opublikował pismo, które dostał od Głównego Inspektora Sanitarnego, zwalniające go z kwarantanny. Jak czytamy w dokumencie, ta decyzja była uzasadniona "ważnymi względami", a wcześniej minister uzyskał ujemny wynik badania laboratoryjnego na obecność koronawirusa i złożył do GIS odpowiedni wniosek.
Pismo nosi datę 9 października - to dzień posiedzenia rządu. Z dokumentu można się również dowiedzieć, że o wcześniejsze zwolnienie z kwarantanny Dworczyk wystąpił także tego samego dnia.
W jednym z kolejnych wpisów na pytanie zadane przez Dziambora, "po ilu dniach kwarantanny zrobił Pan badanie" oraz że on kontakt z osobą zakażoną miał w niedzielę, Dworczyk odpisał tylko krótko : "Piątek południe". Nie wiadomo jednak, czy to odpowiedź na pytanie, kiedy zrobił badanie - bo wtedy nie zgadzałaby się z informacją CIR, którą publikujemy poniżej - czy informacja, kiedy on miał kontakt z osobą zakażoną.
Dworczyk: dzień wcześniej ktoś inny
Część internautów na Twitterze zauważyła, że pismo skierowane do szefa KPRM noszące datę 9 października zawiera zdanie "Jednocześnie uprzejmie informuję, że Pan (tu zaczernienie - red.) został zwolniony z obowiązku odbywania kwarantanny w dniu 8.10.2020". Internauci wywnioskowali, że szef KRPM został powiadomiony o zwolnieniu z odosobnienia z mocą wsteczną, czyli jeszcze przed tym, jak sam złożył odpowiedni wniosek.
"Zaraz, chwilunia. Czy ja dobrze widzę, że pan Michał Dworczyk złożył wniosek o zwolnienie go z kwarantanny 9, a zwolniono go z niej 8? Tak stoi w piśmie" - zapytał na Twitterze publicysta Łukasz Warzecha.
Dworczyk odpowiedział, że zdanie z dokumentu z zaczernionymi danymi dotyczy innej osoby, a on sam został zwolniony w dniu wystawienia pisma. Nie jesteśmy w stanie zweryfikować tego twierdzenia bez wgląd w dokument.
"To nie jest kwestia żadnego uprzywilejowania"
Szef KPRM podobnie tłumaczył cała sprawę w poniedziałek 12 października w porannym programie radia Tok FM. Zapewniał, że wcześniejsze zakończenie przez niego kwarantanny "to nie jest kwestia żadnego uprzywilejowania". Mówił, że podstawą prawną było rządowe rozporządzenie stwarzające możliwość wcześniejszego lub całkowitego zwolnienia z kwarantanny. Zależy to od decyzji Głównego Inspektora Sanitarnego lub Powiatowego Inspektora Sanitarnego na wniosek samego zainteresowanego.
"Dlaczego wprowadzono takie rozwiązanie prawne? Dlatego, żeby administracja państwowa i samorządowa mogła normalnie funkcjonować. Kto korzysta przede wszystkim z tego rodzaju rozwiązań? To przede wszystkim pracownicy służb medycznych (...), ale również urzędnicy samorządowi i państwowi. W tym gronie również ja się znalazłem" - wyjaśniał.
Szef KPRM relacjonował, że "w szóstej dobie od kontaktu z chorym" poddał się podwójnemu testowi, a kiedy wyniki na obecność koronawirusa okazały się ujemne, złożył wniosek do GIS. "Otrzymałem pozytywną odpowiedź i w ten sposób w piątek mogłem wziąć udział w Radzie Ministrów i wrócić do pracy" - mówił Dworczyk.
"Polskie państwo potrafi działać szybko!"Uważnie czytający kierowane do Dworczyka pismo połączyli jego treść i wyjaśnienia ministra na Twitterze - i wyszło im, że aby być zwolnionym z kwarantanny, minister musiał wykonać wiele czynności w bardzo krótkim czasie, by móc się stawić na piątkowym posiedzeniu rządu zaplanowanym na 14.30."Pan minister Michał Dworczyk, objęty kwarantanną, w piątek w południe zrobił test COVID-19. O 14:30 poszedł na posiedzenie rządu. Czyli w 2,5 godz. zrobił test, dostał wynik, wystąpił o zwolnienie z kwarantanny i dostał odpowiedź sanepidu. Polskie państwo potrafi działać szybko!" - ironizował na Twitterze Patryk Słowik, dziennikarz "Dziennika Gazety Prawnej".
Właśnie między innymi o to zapytaliśmy Centrum Informacyjne Rządu.
CIR: badanie w szóstej dobie, wyniki w tym samym dniu
CIR potwierdził Konkret24, że Michał Dworczyk został poddany kwarantannie 5 października "niezwłocznie po uzyskaniu informacji skierowanej bezpośrednio przez Wojewódzką Stację Sanitarno-Epidemiologiczną". Poinformował nas, że Dworczyk miał kontakt z osobą zakażoną trzy dni wcześniej.
Jak pisze CIR, dwukrotne badanie na obecność koronawirusa zostało przeprowadzone u szefa KPRM w czwartek. To była szósta doba od kontaktu z osobą zakażoną - o czym mówił Dworczyk w Tok FM.
"Badanie materiału genetycznego nastąpiło o godz. 13:25. Jednoznaczne wyniki stwierdzające brak obecności genów: N,E, RdRP oraz brak RNA wirusa SARS-CoV-2 zostały nadesłane w tym samym dniu o godz. 21:31" - informuje Centrum Informacyjne Rządu. "Decyzja o wykonaniu badań w trakcie szóstej doby od kontaktu poprzedzona była wnikliwym wywiadem uwzględniającym godziny kontaktu i czas ekspozycji" - wyjaśnia.
Pisemna informacja o zwolnieniu już po posiedzeniu rządu
W odpowiedzi na nasze pytania CIR podaje, że informacja e-mailowa Głównego Inspektora Sanitarnego o zwolnieniu z kwarantanny została wysłana do ministra Dworczyka 9 października o godz. 17.21. A zatem już po tym, jak szef KPRM stawił się na posiedzeniu rządu.
Wniosek ministra "o skrócenie kwarantanny został poprzedzony konsultacjami telefonicznymi, w trakcie których Główny Inspektor Sanitarny po szczegółowej analizie stanu faktycznego, podjął wiążącą decyzję o zwolnieniu z kwarantanny. Następnie po udzieleniu zgody drogą ustną dopełnione zostały niezbędne czynności formalne" - tłumaczy CIR. "Decyzja była podyktowana względami medycznymi, które w opinii Głównego Inspektora Sanitarnego nie budziły żadnych wątpliwości" - dodaje.
Na pytanie, dlaczego GIS tak szybko - w jeden dzień - podął decyzję, CIR odpowiada, że "czas procedowania poszczególnych wniosków leży w gestii Głównego Inspektora Sanitarnego, do którego należy skierować ww. pytanie".
Poza stanowiskiem CIR nie uzyskaliśmy potwierdzenia drugiej strony, czyli GIS, ponieważ rzecznik GIS Jan Bondar na nasze pytania w sprawie kwarantanny i testu Dworczyka odpisał tylko: "Dane o stanie zdrowia to dane chronione. Proszę zwrócić się do samego zainteresowanego".
Pozostaje więc tylko relacja jednej strony. Poprosiliśmy CIR o przekazanie nam zanonimizowanych dokumentów potwierdzających wyjaśnienia dotyczące wcześniejszego zakończenia okresu kwarantanny przez ministra Dworczyka. Czekamy na odpowiedź.
Uzasadnione przypadki, czyli jakie?
Zapytaliśmy urzędników CIR o podstawę prawną, na mocy której minister Dworczyk opuścił kwarantannę już po czterech dniach. W odpowiedzi CIR wskazał na rozdz. 2 par. 3 ust. 4 rozporządzenia Rady Ministrów z 7 sierpnia w sprawie ustanowienia określonych ograniczeń, nakazów i zakazów w związku z wystąpieniem stanu epidemii.
Brzmi on: "Państwowy inspektor sanitarny właściwy ze względu na miejsce zamieszkania lub pobytu, w których ma być obowiązkowa kwarantanna, o której mowa w przepisach wydanych na podstawie art. 34 ust. 5 ustawy z dnia 5 grudnia 2008 r. o zapobieganiu oraz zwalczaniu zakażeń i chorób zakaźnych u ludzi, lub inny upoważniony przez Głównego Inspektora Sanitarnego państwowy inspektor sanitarny, w uzasadnionych przypadkach, decyduje o skróceniu lub zwolnieniu z obowiązku jej odbycia".
Podobnie brzmiący przepis jest też w rozporządzeniu ministra zdrowia z 1 września 2020 roku zmieniającym rozporządzenie w sprawie chorób zakaźnych powodujących powstanie obowiązku hospitalizacji, izolacji lub izolacji w warunkach domowych oraz obowiązku kwarantanny lub nadzoru epidemiologicznego. Mówi on, że "państwowy powiatowy inspektor sanitarny, w uzasadnionych przypadkach, decyduje o skróceniu albo zwolnieniu z obowiązku odbycia obowiązkowej kwarantanny".
Żadne jednak z tych rozporządzeń nie definiuje, które to są te "uzasadnione przypadki", a GIS - jak pisaliśmy wyżej - w sprawie Dworczyka się nie wypowiada.
"Wyszedł beztrosko na miesięcznicę"Oprócz skróconej kwarantanny szefa KPRM, dyskusje w mediach i internecie wywołało w weekend zachowanie innego polityka Prawa i Sprawiedliwości.7 października minister obrony narodowej Mariusz Błaszczak poinformował na Twitterze, że "poddał się kwarantannie" z uwagi na kontakt z generałem Jarosławem Gromadzińskim (dowódcą 18 Dywizji Zmechanizowanej - red.), u którego wykryto koronawiusa. "Pracuję z domu. Nie mam żadnych objawów choroby. Dużo zdrowia Panie Generale!" - napisał.Już trzy dni później, również na Twitterze, przekazał, że "po przebywaniu w izolacji" otrzymał ujemny wynik testu na obecność koronawirusa. Następnego dnia, 10 października, wziął udział w obchodach miesięcznicy smoleńskiej w Warszawie.Takie zachowanie wywołało komentarze. "Błaszczak na kwarantannie od 7 października. 10 października wziął udział w miesięcznicy. Bo są równi i równiejsi..." - napisała jedna z internautek. "07.10 Błaszczak na kwarantannie, ale 10.10 wyszedł beztrosko na miesięcznice. Wodzu wicepremier kolejny raz bez maski, bo był przecież w pracy jak tłumaczył Dworczyk, który wyszedł z kwarantanny po 5 dniach. Może to jednak są reptilianie?" - komentowała inna.To była "samoizolacja", a nie kwarantannaW odpowiedzi na pytania Konkret24 dotyczące odosobnienia ministra, poddania się testom i ewentualnej wcześniejszej zgodzie GIS na powrót do pracy wydział prasowy Centrum Operacyjnego Ministra Obrony Narodowej napisał, że minister Błaszczak nie był formalnie na kwarantannie, tylko "zdecydował o poddaniu się samoizolacji"."Nie była to kwarantanna nałożona decyzją przez służby sanitarne. Izolacja trwała do momentu wykonania testu na obecność koronawirusa, który dał wynik negatywny. Test został wykonany po pięciu dniach od kontaktu z osobą zakażoną" - wyjaśnia wydział prasowy.Na naszą prośbę o doprecyzowanie, czy minister był w izolacji domowej w myśl przepisów, czyli uzyskał dodatki wynik testu na obecność koronawirusa, a jeśli nie, dlaczego nie został skierowany na kwarantannę - wydział prasowy MON odpowiedział, że minister obrony nie uzyskał dodatniego testu na obecność koronawirusa. "Jak wskazaliśmy wcześniej, minister (...) sam zdecydował o poddaniu się samoizolacji, nie była to więc izolacja w myśl rozporządzenia ministra zdrowia. Nie była to też kwarantanna nałożona decyzją przez służby sanitarne z uwagi na fakt, że kontakt z generałem Gromadzińskim miał miejsce na otwartej przestrzeni i nie spełniał kryteriów do objęcia formalną kwarantanną" - wyjaśnia.Formalnie kwarantanna jest nakładana na osoby, które miały styczność ze źródłem zakażenia, a u których nie wystąpiły objawy choroby COVID-19. Na izolację zaś kierowane są osoby, u których chorobę stwierdzono na podstawie dodatniego wyniku testu na obecność SARS-CoV-2, ale nie wymagają hospitalizacji.
Autor: Jan Kunert / Źródło: Konkret24; zdjęcie: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: tvn24