Analitycy NATO sprawdzili, w których serwisach społecznościowych najłatwiej i najtaniej można kupić fałszywe zaangażowanie - polubienia, wyświetlenia, udostępnienia, komentarze. Te mogą być używane do wzmacniania treści politycznych i operacji wywierania wpływu. Badacze ocenili też, jak radzą sobie z tym platformy. Wnioski nie są zachęcające.
Ponad dwa i pół roku po wybuchu wojny w Ukrainie - także tej hybrydowej prowadzonej w mediach społecznościowych - Centrum Komunikacji Strategicznej NATO (NATO StratCom COE) 4 listopada 2024 roku opublikowało raport "Manipulacja w mediach społecznościowych na sprzedaż", w którym sprawdziło podatność platform społecznościowych na fałszywe zaangażowanie. Pod tym terminem kryją się działalność fałszywych kont, a także sztuczne polubienia, wyświetlenia, udostępnienia czy komentarze, które można masowo kupować od firm wyspecjalizowanych w takiej działalności i tym samym zwiększać zasięgi określonych treści.
W ramach przeprowadzonego eksperymentu analitycy NATO sprawdzali, jak łatwo można założyć fałszywe konta na różnych platformach społecznościowych, a następnie promować ich treści przy użyciu wykupionych sztucznych polubień, udostępnień czy komentarzy. Badano też, jak na taką działalność reagują poszczególne platformy, a dokładnie czy i jak szybko usuwają podejrzane wpisy lub cofają nieautentyczne, kupione zaangażowanie.
Wnioski są alarmujące: "Mimo trwającej wojny w Ukrainie manipulacje w mediach społecznościowych pozostają niedrogie i łatwo dostępne. Ponadto znacząca część zakupionego nieautentycznego ruchu nie została usunięta przez platformy, nawet po ich zgłoszeniu".
Prawie 12 tysięcy polubień za 250 złotych
Na przełomie sierpnia i września 2024 roku analitycy NATO w ramach eksperymentu zakupili fałszywe zaangażowanie (polubienia, wyświetlenia, udostępnienia, komentarze) dla 44 postów zamieszczonych wcześniej na sześciu największych platformach społecznościowych: Facebooku, X, Instagramie, YouTube, TikToku i VK (dawniej VKontakte). Takie usługi wykupiono u sześciu prywatnych dostawców ze Stanów Zjednoczonych, Wielkiej Brytanii, Włoch i Rosji.
Za wydane 58 euro (ok. 250 zł) wykupiono 1150 nieautentycznych komentarzy, 3150 udostępnień, 8,2 tysiąca wyświetleń i ponad 11,7 tysiąca polubień, które pojawiły się przy wcześniej wybranych wpisach. Autorzy raportu dodają, że najtaniej takie fałszywe zaangażowanie można kupić dla Instagrama, ale niewiele drożej dla TikToka i YouTube'a. Najwięcej kosztuje takie zaangażowanie w przypadku serwisu X. Jeśli chodzi o poszczególne rodzaje fałszywego zaangażowania, to za tę samą kwotę najwięcej polubień, komentarzy i udostępnień można kupić na Instagramie, ale już najwięcej wyświetleń na TikToku i X.
Po co jednak wykupywać takie nieautentyczne zaangażowanie w mediach społecznościowych? Autorzy raportu przyznają, że większość "klientów" używa go w celach komercyjnych, czyli do promowania wpisów dotyczących kryptowalut i hazardu, w tym zakładów sportowych. Jednakże zauważają, że "niepokojącym trendem jest rosnąca z roku na rok różnorodność treści politycznych promowanych przez wykupione konta botów" i dodają, że z tego powodu "operacje wywierania wpływu związane z wyborami i innymi procesami politycznymi mogą być łatwo wzmacniane". W tym miejscu znowu pojawia się nawiązanie do TikToka i X jako platform szczególnie przesiąkniętych polityczną dezinformacją wzmaganą fałszywym zaangażowaniem.
Analitycy piszą, że boty na obu tych serwisach wspierały prorosyjskie treści, sztucznie podbijając zasięgi wpisów np. chwalących życie w Rosji, usprawiedliwiających inwazję na Ukrainę czy pochodzących wprost z kont rosyjskich ambasad. Co szczególnie interesujące, te same konta promowały prochińskie wpisy dotyczące relacji chińsko-amerykańskich czy niepodległości Tajwanu. W serwisie X nieautentyczne zaangażowanie wykryto też przy wpisach dotyczących wyborów amerykańskich: głównie były to posty krytykujące Partię Demokratyczną, Joe Bidena lub Kamalę Harris, jednak można było znaleźć przykłady takich działań również przy wpisach wspierających tę stronę amerykańskiej sceny politycznej.
Jeszcze inne tematy, w których wykorzystywano wykupione wcześniej sztuczne polubienia, udostępnienia czy wyświetlenia, to krytyka Komisji Europejskiej, Światowej Agencji Dopingowej (promowane wpisy zarzucały jej manipulowanie za korzyść Zachodu) czy wpisy dezinformujące na temat płci algierskiej bokserki Imane Khelif.
CZYTAJ WIĘCEJ W KONKRET24: "Wyciekł raport medyczny" Imane Khelif? Nie ma dowodu, że jest prawdziwy
Platformy sobie nie radzą, a farmy działają
Jak z tą falą nieautentycznego zaangażowania pod konkretnymi tematami radzą sobie platformy społecznościowe? W skrócie: przeważnie źle. Analitycy NATO obliczyli, że po czterech tygodniach od użycia wykupionych wyświetleń, udostępnień czy komentarzy TikTok, Instagram i VK nie usunęły nawet 2 proc. z nich. Facebook zlikwidował 6,5 proc., YouTube - 21 proc., a serwis X - 38 proc. "Wyniki te podkreślają ciągłą potrzebę podejmowania większych wysiłków w celu identyfikacji i usuwania nieautentycznego zaangażowania. Szybkie usuwanie nieautentycznych działań znacząco wpływa na to, jak bardzo te interakcje mogą wpływać na dyskusje w mediach społecznościowych, co czyni je istotnym obowiązkiem platform" - piszą autorzy raportu.
Równie źle wyglądają dane o usuwaniu fałszywych kont, które analitycy zgłosili do administracji platform jako nieautentyczne. W ciągu pięciu dni od zgłoszenia Facebook usunął zaledwie 6 proc. z nich, a wszystkie pozostałe platformy między 0,5 proc. a 4 proc.
Wnioski z tego eksperymentu są jasne: "Obserwujemy słabą wydajność platform w zakresie przeciwdziałania różnym typom nieautentycznej aktywności. Żadna z sieci społecznościowych nie była w stanie zidentyfikować i przeciwdziałać fałszywym polubieniom. Brak przeciwdziałania 90 proc. fałszywych wyświetleń stanowi znaczącą porażkę platform zorientowanych na wideo, takich jak YouTube i TikTok. Jedyną platformą, która poczyniła znaczące postępy w zwalczaniu fałszywych komentarzy i udostępnień, był serwis X, który zdołał zidentyfikować i przeciwdziałać około połowie tej aktywności".
Jednocześnie NATO przypomina, że farmy trolli i botów to nie wyimaginowane zagrożenie, a realne zjawisko, co pokazuje wojna w Ukrainie. Od rozpoczęcia inwazji ukraińskie organy ścigania i służby specjalne zlikwidowały ponad 80 miejsc, w których przy użyciu setek kart SIM i specjalnych aplikacji zarządzano fałszywymi kontami, które rozpowszechniały rosyjską propagandę i zwiększały jej zasięg. W raporcie szacuje się, że takich kont tylko w tych zlikwidowanych firmach mogło być około 10 milionów.
Źródło: Konkret24
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock