Czy rzeczywiście w tym roku do Polski "wjechało już więcej Rosjan" niż za poprzednich rządów? Tak twierdzi posłanka PiS Anna Gembicka. Przedstawiamy więc dane.
W "Śniadaniu w Trójce" 16 listopada 2024 roku politycy dyskutowali m.in. o zarzutach dla byłego europosła PiS Karola Karskiego. Dzień wcześniej prokuratura przekazała, że w śledztwie dotyczącym Collegium Humanum politykowi postawiono zarzuty korupcyjne "związane z powoływaniem się na wpływy w Ministerstwie Spraw Zagranicznych w celu uzyskania pozytywnych opinii na prowadzenie filii dawnej uczelni Collegium Humanum w Pradze, Bratysławie i Andiżanie (miasto w Uzbekistanie - red.)". W zamian były rektor uczelni Paweł Cz. miał przekazać Karskiemu korzyść majątkową.
Prowadząca rozmowę Renata Grochal dodała, iż "politycy mówią otwarcie, że jest w tej sprawie wątek rosyjski, to znaczy, że otwarto furtkę do sprowadzania jako studentów Collegium Humanum ludzi ze Wschodu, którzy niekoniecznie byli sprawdzani przez służby". I zapytała posłankę PiS Annę Gembicką: "Czy Karol Karski miał jakiś związek z tym?".
Posłanka stwierdziła, że zarzuty dla Karskiego mają przykryć zarzuty dla prezydenta Wrocławia Jacka Sutryka w tym samym śledztwie, a potem odniosła się do kwestii sprowadzania "ludzi ze Wschodu", mówiąc: "Po pierwsze my znacząco ograniczyliśmy - w przeciwieństwie do tego, co się działo za czasów Platformy i PSL-u - przyjazdy osób z Rosji, bo przecież wtedy to były rekordowe ilości, kilka milionów osób". Prowadząca wtrąciła, że "po zamknięciu granic, po wybuchu pełnoskalowej agresji 1800 Rosjan przyjechało". Na co Anna Gembicka odpowiedziała: "A w tym roku już więcej, pani redaktor".
Sprawdziliśmy dane o przyjazdach obywateli Federacji Rosyjskiej do Polski w ostatnich latach.
Spadek liczby wjazdów dopiero od pandemii
Najpierw wyjaśnienie. Istnieją dwie statystyki organów państwowych, które bywają mylone: wjazdy do Polski osób z danym obywatelstwem (w tym tekście zajmujemy się rosyjskim) i wizy wydane obywatelom danego państwa (pod uwagę bierzemy tu Rosję).
Pierwsze dane gromadzi i publikuje co kwartał Straż Graniczna. Statystyki informują, że to liczba osób, które wjechały do Polski od początku danego roku - ale w rzeczywistości jest to liczba odpraw na granicy. A to znaczy, że jeden cudzoziemiec może być liczony kilka razy, jeśli danego roku wjechał do Polski więcej niż raz.
Do 2015 roku Straż Graniczna podawała jedynie dane o wszystkich cudzoziemcach przekraczających granicę polsko-rosyjską bez podziału na obywatelstwo (choć w przypadku akurat tej granicy można założyć, że większość z nich stanowili Rosjanie). Od 2015 roku SG raportuje dokładnie, ilu obywateli Rosji wjeżdżało do Polski przez granice zewnętrzne UE - czyli z terenu Rosji (obwodu królewieckiego), Białorusi i Ukrainy. Dlatego w poniższej grafice te różne statystyki pokazujemy na osobnych wykresach.
Jak widać w danych, wzmożenie ruchu na granicy polsko-rosyjskiej zaczęło się w 2010 roku i osiągnęło rekordowy poziom w roku 2014 - wtedy do Polski tą drogą wjechało 1,67 mln cudzoziemców. Po 2015 roku, gdy Zjednoczona Prawica przejęła władzę, a Straż Graniczna zmieniła sposób publikacji danych, nie ograniczono jednak od razu przyjazdów Rosjan do Polski. Przez pierwsze cztery lata było ich ponad 1,4 mln rocznie, a w rekordowym 2017 roku - 1,58 mln.
Warto dodać, że między lipcem 2012 roku a lipcem 2016 roku funkcjonowała polsko-rosyjska umowa o małym ruchu granicznym, która ułatwiała przekraczanie granicy mieszkańcom terenów przygranicznych w Polsce i Rosji.
Wyraźny spadek przyjazdów Rosjan do Polski widać dopiero w 2020 roku - nie był to efekt wymierzonych w Rosję decyzji polskiego rządu, lecz obostrzeń wywołanych pandemią COVID-19. Od 15 marca 2020 roku zawieszono dla wszystkich cudzoziemców ruch na granicach z Rosją, Białorusią i Ukrainą. Wyjątkiem byli m.in. małżonkowie i dzieci obywateli Polski, posiadacze Karty Polaka i cudzoziemcy posiadający prawo stałego lub czasowego pobytu lub prawo do pracy w Polsce.
W odniesieniu do obywateli Rosji zasady wjazdu do Polski jeszcze bardziej zaostrzono w 2022 roku, czyli po agresji tego kraju na Ukrainę. Od września 2022 roku Rosjanie nie mogą wjeżdżać do Polski w celach gospodarczych, sportowych, turystycznych czy kulturalnych.
Tak więc jeszcze w 2019 roku do Polski przyjechało prawie 1,5 mln obywateli Rosji (przy czym pamiętajmy, że dane SG to tak naprawdę liczba przekroczeń polskiej granicy), ale w 2020 roku było to już tylko 344 tys., a w kolejnych latach jeszcze mniej: 2021 - 169 tys., 2022 - 137 tys., 2023 - 117 tys., styczeń-wrzesień 2024 - 112 tys. Trend spadkowy jest więc wyraźny.
Tak jak mówiła posłanka Anna Gembicka, w czasie rządów Zjednoczonej Prawicy rzeczywiście ograniczono przyjazdy osób z Rosji - jednak porównywanie okresu ośmiu lat rządów PiS do lat rządów PO-PSL jest manipulacją. Po pierwsze, na czas rządów PiS przypadła pandemia COVID-19 i związane z nią obostrzenia dla podróżnych. Po drugie - co szczególnie zmienia ocenę sytuacji - w 2022 roku zaczęła się rosyjska agresja na Ukrainę, co przesądziło o zawieszeniu ruchu na granicy z Rosją.
Wiz dla Rosjan w tym roku mniej niż w poprzednich latach
Druga kategoria danych to wizy dla Rosjan. Te statystyki gromadzi Ministerstwo Spraw Zagranicznych, w którym działa Centrum Decyzji Wizowych. I znowu zastrzeżenie: dane wizowe nie pokrywają się z liczbą osób, które danego roku wjechały do Polski - niektórzy cudzoziemcy mogą bowiem przekraczać granicę na podstawie wiz wydanych we wcześniejszych latach, a inni odkładać swój przyjazd do Polski na inny rok niż ten, w którym otrzymali wizę, jeśli jej typ na to pozwala.
Gdy prowadząca rozmowę w radiowej Trójce Renata Grochal powiedziała, że "po zamknięciu granic, po wybuchu pełnoskalowej agresji 1800 Rosjan przyjechało...", to posłanka Anna Gembicka odparła, że "w tym roku już więcej".
Przy czym podana przez Renatę Grochal wielkość odpowiada liczbie wydanych wiz, a nie rzeczywistych wjazdów Rosjan do Polski, których - jak pokazaliśmy wyżej - nawet mimo ograniczeń odnotowano w tym roku ponad 100 tysięcy. Ta liczba 1800 wiz wydanych od początku rosyjskiej inwazji na Ukrainę pochodzi z raportu NIK "Nadzór Ministra Spraw Zagranicznych nad działalnością konsularną" opublikowanego w październiku 2024 roku. Nie są to jednak wszystkie wizy wydane Rosjanom po wybuchu wojny, lecz tylko te wydane w ramach programu wizowego Poland.Business Harbour (PBH). Był to wymyślony przez rząd Mateusza Morawieckiego w 2020 roku program "dla specjalistów z sektora IT i ich rodzin oraz właścicieli i pracowników małych, średnich i dużych firm" m.in. z Rosji i Białorusi, którzy w uproszczony sposób mogli otrzymać polską wizę. NIK w raporcie stwierdził: "W ramach programu PBH udzielano wiz obywatelom Federacji Rosyjskiej, także po inwazji Rosji na Ukrainę. Od dnia 1 marca 2022 r. do końca 2023 r. udzielono 1838 takich wiz, co w ocenie NIK było działaniem nieprawidłowym".
Nie są to więc wszystkie polskie wizy dla Rosjan wydane w ostatnich latach: tych było więcej. Ministerstwo Spraw Zagranicznych opublikowało w mediach społecznościowych 11 października - dzień po publikacji raportu NIK - dane, z których wynika, że w samym 2024 roku obywatelom Rosji wydano 1821 wiz, z czego 961 posiadaczom Karty Polaka, 452 opozycjonistom i 175 repatriantom.
Wbrew tezie Anny Gembickiej nie jest to jednak więcej niż w poprzednich latach, ponieważ w 2023 roku Rosjanom wydano 4294 wizy, w 2022 roku - 10 974 wizy, w 2021 roku - 31 297 wiz, a w 2020 roku 36 460 wiz. Ograniczanie liczby wiz wydawanych obywatelom Rosji zaczęło się jeszcze w czasach rządów Zjednoczonej Prawicy - co było związane m.in. z rosyjską agresją na Ukrainę - i jest kontynuowane przez rząd Donalda Tuska.
Źródło: Konkret24
Źródło zdjęcia głównego: Tomasz Waszczuk/PAP