"Nielegalny uzurpator", "dyktator" - tak od kilku tygodni nazywany jest Wołodymyr Zełenski w mediach społecznościowych. Ukraiński przywódca rzekomo "zakazał wyborów" i "nie jest już prezydentem". Ta narracja ma zrodzić pytanie, kto teraz będzie prezydentem Ukrainy. Jednak cały ten dezinformacyjny przekaz jest spójny ze stanowiskiem Kremla. Wyjaśniamy, co w nim pominięto.
W poniedziałek 20 maja 2024 roku zakończyła się pięcioletnia kadencja prezydenta Ukrainy Wołodymyra Zełenskiego. Ten jednak nadal sprawuje urząd, a w kraju nie odbyły się kolejne wybory prezydenckie. Są ku temu powody, skrzętnie pomija je prokremlowska dezinformacja, by realizować własne cele.
"Dziś oficjalnie Wołodymir Zelenski powinien przekazać władzę swojemu następcy (jego kadencja skończyła się wczoraj), ale przez trwającą wojnę niemal niemożliwe jest przeprowadzenie w kraju wyborów. Rosyjska propaganda już uderza w prezydenta nazywając go uzurpatorem" - we wtorek 21 maja w poście w serwisie X zauważył Jakub Rybski, reporter RMF FM.
W polskich mediach społecznościowych od tygodni krążą dezinformacyjne przekazy o "uzurpatorze" Zełenskim. Pierwsze wpisy o tym pojawiły się na początku kwietnia. Czas nie był przypadkowy - w Ukrainie wybory prezydenckie "przeprowadza się co do zasady w ostatnią niedzielę marca w piątym roku kadencji" - pisze w analizie Marcin Jędrysiak z Ośrodka Studiów Wschodnich (OSW). W tym roku wypadało to 31 marca.
"Problem dla nich jest jeszcze taki, że Zełeński nie jest już Prezydentem. Jego kadencja minęła z dniem 31.03.2024. Teraz jest tylko uzurpatorem" - czytamy w poście anonimowego użytkownika X z 18 maja (pisownia wszystkich postów oryginalna).
"Najbardziej znany ukraiński bloger Anatolij Szaryj również podkreśla, że Zeleński 1 kwietnia stał się nielegalnym uzurpatorem. Bo tym jak zakazał wyborów, wyaresztował i zakazał opozycji, zlikwidował media i 'wolność słowa' władzy raz zdobytej dyktator nie zamierza oddawać nigdy" - ten sam internauta stwierdził na X 2 kwietnia.
Kolejne podobne wpisy pojawiły się, gdy zbliżał się 20 maja, czyli teoretycznie ostatni dzień kadencji Zełenskiego.
"Zełenski nawet według ukraińskiego 'prawa' po 11 dniach zostaje uzurpatorem, który przejął władzę. Jednocześnie pozostaje oczywiście amerykańską marionetką kontrolowaną za pomocą rozmów telefonicznych i czeków pisemnych" - 11 maja stwierdził jeden z internautów na X.
"BBC- jeszcze 2 dni i Zeleński stanie się nielegalnym uzurpatorem i dyktatorem jeśli nie odda władzy" - czytamy w poście użytkownika X z 18 maja. Dwa dni później ten sam użytkownik opublikował wpis o treści: "Dziś o 23:59 kończy się jakakolwiek legitymacja władzy Zeleńskiego i staję się on nielegalnym dyktatorem i uzurpatorem".
"Od pólnocy, Żełeński nie jest juz Prezydentem. Jest Uzurpatorem władzy" - 21 maja na X przekonywał kolejny anonimowy internauta.
"Kogo? Przecież UA (Ukraina - red.) nie ma legalnych władz tylko samozwańcze ze swoim uzurpatorem na czele" - oburzała się jedna z użytkowniczek X 21 maja. Była to jej reakcja na post o prezydencie Zełenskim, który opublikowano na koncie należącym do portalu Kresy.pl.
Te przekazy zgodne są z linią Kremla. Podczas wizyty w Chinach 17 maja prezydent Rosji Władimir Putin został zapytany o to, czy po 20 maja Rosja przestanie uważać Zełenskiego za legalnego prezydenta. "Na to pytanie musi odpowiedzieć system polityczny i prawny samej Ukrainy" - stwierdził Putin.
Jak przekonywał, "istnieją różne opcje", a ich oceną powinien zająć się ukraiński Sąd Konstytucyjny. "Jeśli chodzi o podpisywanie jakichś umów [pokojowych], to na pewno będziemy musieli podpisywać umowy w tak kluczowym obszarze z legalnymi władzami, to jest oczywisty fakt" - stwierdził Putin.
Wyjaśniamy więc, dlaczego po pięciu latach w Ukrainie nie odbyły się kolejne wybory prezydenckie, a funkcję prezydenta nadal pełni Wołodymyr Zełenski.
Co przemilcza prorosyjska dezinformacja?
Zgodnie z konstytucją Ukrainy kadencja prezydenta trwa pięć lat. Zełenski został zaprzysiężony na ten urząd dokładnie 20 maja 2019 roku.
Dlaczego więc w Ukrainie nie przeprowadzono kolejnych wyborów, pod koniec marca tego roku, tak by Zełenski mógł albo rozpocząć drugą kadencję, albo przekazać urząd następcy? "Obowiązująca ustawa o reżimie prawnym stanu wojennego wprost zabrania organizowania wyborów prezydenckich, parlamentarnych, referendów czy zmian w konstytucji w czasie jego trwania" - wyjaśnia w przytaczanej wyżej analizie Marcin Jędrysiak, ekspert Ośrodka Studiów Wschodnich, specjalizujący się m.in. w polityce wewnętrznej Ukrainy.
"Przepisy dotyczące przedłużenia kadencji prezydenta w okresie stanu wojennego są jednoznaczne, w związku z czym zachowanie przez Zełenskiego władzy nie budzi wątpliwości co do zgodności z prawem. Organizowanie wyborów w obecnej sytuacji stanowiłoby jawne naruszenie przepisów ustawy o reżimie prawnym stanu wojennego" - pisze dalej Jędrysiak. Wymienia praktyczne przyczyny braku wyborów i głosowania: zagrożenie nalotami i bombardowaniami; ograniczona swoboda agitacji i zgromadzeń ze względu na działania wojenne; nierealne jest stworzenie wiarygodnego spisu wyborców (przy pięciu milionach uchodźców wewnętrznych); utrudniona jest możliwość głosowania żołnierzy na froncie; podobnie trudne byłoby przeprowadzenie głosowania wśród sześciu milionów Ukraińców poza granicami kraju; głosować nie mogliby obywatele na terenach okupowanych. "Wybory narażone byłyby zatem na liczne zarzuty co do ich uczciwości, powszechności czy wiarygodności, co wpływałoby negatywnie na legitymizację nowego prezydenta" - podsumowuje Jędrysiak.
Podobnie tłumaczy sytuację Maria Piechowska, analityczka ds. Ukrainy w Polskim Instytucie Spraw Międzynarodowych (PISM). "Wczoraj teoretycznie skończyła się kadencja Zełenskiego. Jednak ze względu na stan wojenny niemożliwe jest przeprowadzenie wyborów i kadencja prezydenta w tej sytuacji zostaje przedłużona. Jest to zgodne z konstytucją" - 21 maja napisała w serwisie X.
Tak więc przedłużenie kadencji obecnego prezydenta Ukrainy jest legalne i wynika z obowiązującego prawa. Ten kluczowy fakt jest pomijany w dezinformacyjnych przekazach, przedstawiających Zełenskiego jako "uzurpatora" lub "dyktatora".
Analityczka PISM: pozostaje legalnym prezydentem
- Zgodnie z konstytucją Ukrainy i ustawą o stanie wojennym wybory nie mogą się odbyć, gdy w kraju obowiązuje stan wojenny. Kolejne wybory prezydenckie odbędą się do sześćdziesięciu dni po zniesieniu stanu wojennego, a Zełenski pozostaje prezydentem do czasu objęcia urzędu przez jego następcę - wyjaśnia w rozmowie z Konkret24 Maria Piechowska z PISM. I dodaje: - Prawo ukraińskie nie wymaga podjęcia przez niego żadnych dalszych kroków, pozostaje legalnym prezydentem.
Analityczka zauważa, że Ukraińcy nie oczekują, by wybory prezydenckie odbyły się teraz. - Rozumieją sytuację prawną, zdają sobie sprawę, że przeprowadzenie wyborów byłoby trudne logistycznie. - Ukraina nie kontroluje części swojego terytorium, część społeczeństwa służy czynnie w armii, część to uchodźcy wewnętrzni i zewnętrzni - wyjaśnia.
- Podobnie patrzy na sprawę ukraińska klasa polityczna - nie ma wśród niej osób z większym społecznym poparciem, które domagają się wyborów. Oczywiście krytyka władz nie schodzi na drugi plan, ale jednocześnie w kraju brakuje silnej opozycji, a rozmowy o ewentualnych następcach Zełenskiego dziś należą tylko do strefy spekulacji. Ukraińscy politycy wiedzą, że najpierw trzeba wygrać wojnę - dodaje ekspertka ds. Ukrainy.
67 proc. Ukraińców zadeklarowało, że są przeciwni wyborom głowy państwa w czasie trwania wojny - wynika z sondażu grupy Rating przeprowadzonego na początku 2024 roku. 63 proc. stwierdziło, że nie chce w tym czasie wyborów parlamentarnych, a 57 proc. - wyborów lokalnych. (za: Onet.pl). "Rating" to jedna z największych niezależnych instytucji badawczych w Ukrainie.
- Prezydent Zełenski ciągle cieszy się wysokim poziomem zaufania Ukraińców. Nie jest to już poziom 90 procent (takie miał w lutym 2022 roku - red.), obecnie spadło do 65-70 procent w zależności od badań - dodaje analityczka PISM.
Z badania Centrum Razumkowa wynika, że w styczniu 2024 roku prezydentowi Zełenskiemu ufało 69 proc. Ukraińców, nie ufało 24 proc. (za: OSW.waw.pl).
Źródło: Konkret24