Oficjalne dane o zakażeniach COVID-19 raportowane przez Ministerstwo Zdrowia pokazują tylko fragment rzeczywistości. Chorych jest dużo więcej, a dynamiczny wzrost widać w danych o sprzedawanych w aptekach testach.
W piątek, 8 grudnia, Ministerstwo Zdrowia poinformowało o 2 954 nowych zakażeniach koronawirusem; osiem osób z COVID-19 zmarło. Dwa dni wcześniej wiceminister zdrowia Waldemar Kraska na antenie Radia Puls powiedział: "Widzimy zdecydowany wzrost infekcji COVID-19". Przytoczył oficjalne dane resortu o liczbie zakażeń - 6 grudnia było to 3,4 tys. nowych przypadków - ale dodał, że zapewne nie są to wszyscy chorzy na COVID-19 i że "w rzeczywistości jest tych osób zdecydowanie więcej".
Lekarze już wcześniej informowali o tym, że chorych jest znacznie więcej, niż pokazywałyby to ministerialne statystyki. Profesor Joanna Zajkowska, podlaska wojewódzka konsultant do spraw epidemiologii, 2 grudnia na antenie TVN24 stwierdziła, że dane z resortu "to jest liczba dodatnich wyników raportowanych z laboratoriów, więc ją trzeba przemnożyć przez wielokrotność". Doktor Paweł Grzesiowski, ekspert Naczelnej Rady Lekarskiej ds. zagrożeń epidemicznych, dodał, że "my mówimy o 80 tysiącach chorych dziennie". "Mówimy o tym, że codziennie kolejnych kilkadziesiąt tysięcy osób zapada na COVID-19. Mamy potwierdzenie tych szacunków, bo to nie są twarde dane, które posiadamy z testów, tylko mówimy to na podstawie tak zwanego wskaźnika R, czyli wskaźnika dynamiki narastania fali pandemicznej. On jest cały czas wysoki" - stwierdził lekarz.
Jeszcze innym sposobem na pokazanie, jak nasila się fala zachorowań na COVID-19, są dane o liczbie testów antygenowych kupowanych przez Polaków w aptekach. Przeanalizowaliśmy te statystyki, żeby pokazać, jak wygląda ta sytuacja w porównaniu do analogicznego okresu w zeszłym roku.
"Polacy mają mniejszą motywację do testowania"
Obecnie Polacy mają dwie możliwości wykonania testu na koronawirusa. O przeprowadzeniu darmowego testu decyduje lekarz. Na podstawie objawów pacjenta lub przed przyjęciem do szpitala może on skierować na test PCR wysyłany następnie do laboratorium lub samodzielnie wykonać szybki test antygenowy, tzw. test kasetkowy, którego wynik jest znany po kilku lub kilkunastu minutach. Jeśli wynik któregoś z tych testów jest pozytywny, lekarz wprowadza jego wynik do systemu i tym samym trafia on do ministerialnych statystyk.
Osoba, która podejrzewa u siebie zakażenie, może jednak kupić w aptece szybki test antygenowy i samemu przetestować się w domu. Obecnie w ofercie poza standardowymi testami na COVID-19 są i tzw. testy combo pozwalające wykryć również obecność wirusa grypy i RSV. W przypadku pozytywnego wyniku takiego testu i nawet jeśli pacjent poinformuje lekarza o chorobie, jego przypadek nie trafi do ministerialnego systemu. Oczywiście nie znajdą się w nim także pacjenci, którzy zachorowali, ale nie przetestowali się na COVID-19, co również zaniża oficjalne statystyki.
Dane apteczne, w tym także o liczbie testów na COVID-19 (standardowych i combo) kupowanych w aptekach, zbiera firma PEX PharmaSequence. Jej prezes dr Jarosław Frąckowiak w komentarzu dla Konkret24 ocenia, że grupa nietestujących się może być duża, bo Polacy mają obecnie mniejszą motywację do testowania. "Wydaje się, że już 'oswoiliśmy mentalnie' COVID i nie ma też ograniczeń pandemicznych. A to ma wpływ na nasze zachowania" - pisze. "Ci, którzy decydują się testowanie, mają, prawdopodobnie, bardzo konkretne powody: obawa o własne zdrowie lub obawa o zdrowie innych osób, na przykład starszych członków rodziny. Presji instytucjonalnej na testowanie już nie ma" - zauważa.
Liczba sprzedawanych testów nie odpowiada też oczywiście liczbie zakażonych. Nie wszystkie muszą być kupowane przez osoby chore: ktoś mógł kupić testy na zapas w związku z trwającym sezonem przeziębieniowym, a ktoś mógł chcieć przetestować się na grypę tzw. testem combo. Dokładne dane o odsetku pozytywnych testów znamy tylko dla danych ministerialnych: 8 grudnia na 5 922 przeprowadzone testy 3 039 dało wynik pozytywny, co daje 52 proc.
Jarosław Frąckowiak z PEX PharmaSequence pisze jednak, że "sprzedaż testów pozostaje predyktorem trendów w zachorowaniach", choć "proste interpretacje już dzisiaj nie wystarczą, bo zmieniły się nasze zachowania".
Obecnie ilość sprzedaży testów jest raczej predyktorem trendu nasilania się występowania COVID niż miernikiem powszechności występowania tej choroby.
Trend wzrostowy i najwięcej sprzedanych testów od lutego 2022
Jeśli jednak sprzedaż testów pokazuje trendy w zachorowaniach, to od początku października do 6 grudnia tego roku trend jest jednoznacznie rosnący. Testów sprzedawano więcej z tygodnia na tydzień, a jedyne spowolnienie wystąpiło w okolicach świąt: Wszystkich Świętych i Święta Niepodległości.
W pierwszych dniach października tego roku średnia dzienna z ostatnich siedmiu dni (średnia krocząca) wynosiła między 6-7 tys. sprzedanych testów, a w pierwszych dniach grudnia sięga już 39 tys. Jeśli natomiast popatrzymy na dane dzienne, to w pierwszym tygodniu grudnia kupowano kolejno: 4 grudnia - 55,6 tys. testów, 5 grudnia - 47,6 tys. testów, 6 grudnia - 50,5 tys. testów. Poziom 55 tys. sprzedanych testów, odnotowany 4 grudnia, to najwyższy wynik dzienny od lutego 2022. Dla porównania tego samego dnia - 4 grudnia - wykonano 996 testów zarejestrowanych w systemie Ministerstwa Zdrowia.
Jako że COVID-19 jest chorobą sezonową, porównaliśmy dane o sprzedaży szybkich testów antygenowych z okresem jesienno-zimowym rok temu. Wyniki są jednoznaczne: od października do grudnia 2022 sytuacja była niemal dokładnie odwrotna, bo trend był spadkowy. O ile na początku października 2022 średnia dzienna z ostatnich siedmiu dni wynosiła ponad 30 tys. kupowanych testów, o tyle w pierwszych dniach grudnia 2022 wahała się miedzy 7 a 8 tys. W zeszłym roku na początku grudnia trend wzrostowy dopiero się zaczynał. Ostatecznie też doprowadził do sytuacji, w której dziennie kupowano ponad 40, a nawet 50 tys. testów, ale dopiero w drugiej połowie grudnia, a więc później niż teraz.
Jarosław Frąckowiak z PEX PharmaSequence potwierdza, że "w danych dotyczących sprzedaży testów na COVID widać dynamiczne wzrosty". I dodaje, że "nie są one, jak dotąd, większe niż rok i dwa lata temu w analogicznym okresie, a mówimy o sezonie przeziębień". W tym roku trend wzrostowy w kupowaniu testów antygenowych rozpoczął się jednak dużo wcześniej i dlatego poziom 50 tys. sprzedawanych testów został przekroczony już na początku grudnia, a nie w jego końcu, tak jak rok temu.
Dr Frąckowiak przypomina też, że jeśli chodzi o dane dotyczący samych zachorowań na COVID-19, to "papierkiem lakmusowym powagi sytuacji staje się obciążenie służby zdrowia, głównie obłożenie łóżek". "Oby ten papierek lakmusowy nigdy już nie zmieniał koloru" - podsumowuje.
Źródło: Konkret24
Źródło zdjęcia głównego: Michele Ursi/Shutterstock; Konkret24