W maseczkach są ciężkie metale, mikroplastik i rakotwórczy formaldehyd? To niestety bardzo szkodliwy konglomerat nieprawdziwych informacji - tłumaczył w programie "Koronawirus Konkret24" w TVN24 dr Paweł Grzesiowski. Koronawirusowe mity obalała także Gabriela Sieczkowska z Konkret24.
W programie "Koronawirus Konkret24" eksperci obalają mity i rozwiewają wątpliwości związane z rozprzestrzenianiem się koronawirusa, wpływem epidemii na nasze codzienne funkcjonowanie oraz szczepionkami przeciw COVID-19. Kwestie i tematy poruszane w programie przekazała redakcja Konkret24. W programie w sobotę 20 marca do części z pytań ustosunkował się dr Paweł Grzesiowski, ekspert Naczelnej Rady Lekarskiej ds. walki z COVID-19, wątpliwości omawiała też Gabriela Sieczkowska z Konkret24.
"W maseczkach są ciężkie metale, mikroplastik i rakotwórczy formaldehyd. Ten 'ultrazdrowy koktajl' dostaje się do krwioobiegu"
Dr Paweł Grzesiowski: To niestety bardzo szkodliwy konglomerat nieprawdziwych informacji. Maseczki muszą przejść określone procedury jako wyroby przeznaczone dla człowieka. Zawartość takich związków chemicznych jest niedopuszczalna. Gdyby rzeczywiście w maseczkach były takie składniki, nie powinny one być dopuszczone do użycia. Inna sprawa, jakimi drogami miałyby te chemikalia przejść do krwi? To już jest zupełnie szalony pomysł. Bo my maseczką w żaden sposób nie ingerujemy w układ krążenia. Maseczka jest po to, aby wychwytywać zanieczyszczenia z powietrza wydychanego i wdychanego. Zatrzymuje zanieczyszczenia, ale nie ma nic wspólnego z ich poznikaniem do krwi.
"Test na przeciwciała informuje nas, czy mamy koronawirusa"
Dr Paweł Grzesiowski: To jest tylko częściowa prawda. Liczyliśmy na to, że diagnostyka serologiczna, czyli właśnie pobieranie krwi i analizowanie, czy mamy przeciwciała, mogłoby nam pomóc w ocenie, czy ktoś jest aktywnie chory czy nie. Rzeczywistość okazała się jednak znacznie bardziej skomplikowana. Testy wykrywające wczesne przeciwciała są bardzo często słabo swoiste, czyli nie są do końca miarodajne. Dziś niestety testy z krwi nie pozwalają na ocenę aktywnej infekcji. Pozwalają za to na potwierdzenie, czy ktoś przechorował COVID-19 i czy jest ozdrowieńcem, który uzyskał odporność poinfekcyjną. Również te testy mogą nam powiedzieć, czy ktoś odpowiedział na szczepionkę. Ale wtedy musimy używać już bardzo konkretnych dedykowanych testów serologicznych właśnie do tego celu.
"Podczas testowania na COVID-19 wirus opryszczki też daje pozytywny wynik"
Dr Paweł Grzesiowski: Nie potwierdzam tego zarzutu. Oczywiście zawsze jest możliwość, że jakiś aktywny proces zapalny będzie krzyżowo reagował z testami. Znamy takie zjawiska z innych wirusów. W przypadku jednak koronawirusa jego struktura jest tak odległa od struktury wirusa opryszczki, że krzyżowa reakcja jest bardzo mało prawdopodobna.
"Szczepionka przeciw COVID-19 powoduje krzepliwość krwi i zgony na całym świecie"
Dr Paweł Grzesiowski: Nie posiadamy absolutnie żadnych informacji mówiących o szkodliwości szczepionek przeciw COVID-19. Zgłoszono około 35 różnego rodzaju epizodów związanych z krzepliwością krwi, czy to z powstawaniem zatorów, czy też z obniżeniem liczby płytek, powiązanych czasowo z podaniem szczepionek, w szczególności w ostatnim czasie szczepionki AstraZeneki. Te epizody są bardzo rzadkie w porównaniu z liczbą podanych szczepionek. Przypomnijmy, że to jest niecałe 40 odczynów na ponad 15 milionów dawek. To oznacza, że częstość tego zjawiska nie jest większa niż w populacji ogólnej. Wyliczono, że dziennie takich przypadków jest kilka lub kilkanaście bez szczepionek. Jeżeli więc powszechnie szczepimy, może dojść do tak zwanego nałożenia czasowego, czyli koincydencji dwóch zjawisk, które ze sobą nie mają związku przyczynowo-skutkowego. Jesteśmy w toku badań, które mają wyjaśnić ten ewentualny związek, natomiast na dziś absolutnie nie ma przesłanek do tego, aby wstrzymywać szczepienia lub rezygnować ze szczepień tą konkretną szczepionką. Należy jednak pamiętać, że szczepionka AstraZeneki może dawać przy pierwszej dawce odczyny poszczepienne, takie jak gorączka, dreszcze, czy ogólne złe samopoczucie.
"Po zaszczepieniu nie musimy nosić maseczek, bo nie zarażamy"
Gabriela Sieczkowska z Konkret 24: Eksperci zwracają uwagę, że u osób zaszczepionych na SARS-CoV-2 wirus ten może namnażać się w górnych drogach oddechowych. Przez to nawet osoby zaszczepione mogą być roznosicielami wirusa. Ryzyko zakażenia przez te osoby jest co prawda bardzo niskie, ale nadal istnieje, co potwierdzają badania. Szczepienie przeciw COVID-19 w dużym stopniu chroni nas przed zakażeniem, ale może nie do końca chronić nas przed transmisją wirusa. Dlatego zaszczepieni powinni dalej nosić maski, żeby nie narażać siebie i innych niezaszczepionych osób z grup ryzyka.
"Maski materiałowe chronią jak każde inne"
Gabriela Sieczkowska: Nie jest tak. Ochrona, którą dają maseczki materiałowe jest bardzo ograniczona. Materiał, z którego jest zazwyczaj wykonana taka maseczka, czyli na przykład bawełna, nie zatrzymuje skutecznie zanieczyszczeń. Chroni jedynie przed dużymi kroplami aerozoli zawieszonych w powietrzu. Jeżeli mamy maseczkę materiałową trójwarstwową, gdzie ta środkowa warstwa jest wykonana z syntetycznej oddychającej włókniny, ona pełni wówczas rolę dodatkowego filtra, więc ta ochrona jest nieco wyższa. Zaletą maseczek materiałowych jest to, że są wielorazowe, można je samemu uszyć, są także łatwo dostępne w sprzedaży. Jeżeli jednak mamy wybór, to lepszą i pewniejszą ochronę zapewnią nam bardziej profesjonalne maski, wykorzystywane w medycynie, na przykład maski chirurgiczne.
Autor: akw, momo, mp//rzw / Źródło: TVN24, Konkret24; zdjęcie: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24