Według Ruchu Narodowego amerykański senat dyskutował o raporcie Światowej Rady Zdrowia dotyczącym szczepionek przeciw COVID-19. Jeden z serwisów opisał "szokujące wnioski" z tego raportu. O jaką debatę i jaki raport chodzi? Co to jest Światowa Rada Zdrowia? Wyjaśniamy.
Amerykański Senat debatuje nad szczepieniami, bo Światowa Rada Zdrowia złożona z 70 podmiotów z całego świata domaga się wycofania szczepionek na COVID. Dlaczego? Bo zarejestrowano po nich 40 tysięcy zgonów" - taką informacje podał 5 lipca Ruch Narodowy na Twitterze (pisownia oryginalna). Do tweeta dołączono fragment wystąpienia mężczyzny, który zachęca słuchaczy do działania w związku z apelem Światowej Rady Zdrowia, która to miała wezwać do "globalnego wycofania wszystkich szczepionek" przeciw COVID-19.
fałsz
Tweet Ruchu Narodowego miał blisko 1,1 tys. polubień i prawie 500 podań dalej. Komunikat rozpowszechniały również inne profile. Dwa najpopularniejsze posty miały ponad 300 i ponad 100 polubień. Kopie wpisu krążyły również na Facebooku, ale tam nie zyskały większego odzewu.
"Amerykański Senat"? Chodzi o senat stanu Teksas
6 lipca na tweet Ruchu Narodowego powołał się serwis Nczas.com w artykule pod tytułem: "Szokujące wnioski z raportu światowej organizacji. 'Mamy kłopoty, jeśli chodzi o bezpieczeństwo szczepionek' [video]". W artykule jest informacja, że debata, o której mowa w tweecie Ruchu Narodowego, odbyła się w senacie stanu Teksas. Mężczyzna, którego oglądamy na nagraniu, to kardiolog Peter McCullough.
W tekście w Nczas.com streszczono wystąpienie McCullougha. Lekarz przekonywał, że Światowa Rada Zdrowia wezwała do wycofania szczepionek przeciw COVID-19 po tym, jak na całym świecie odnotowano "40 tys. zgonów związanych ze szczepionkami".
W artykule jest również mowa o opublikowanym na początku czerwca raporcie Światowej Rady Zdrowia o niepożądanych odczynach poszczepiennych po "szprycach", jak autor tekstu określa szczepionki przeciw COVID-19. Autorzy raportu stwierdzili, że działania niepożądane po przyjęciu preparatów są częstsze niż po innych podobnych produktach. "Przeanalizowano tylko oficjalne bazy danych, co doprowadziło do odkrycia przeszło 40 tys. zgonów powiązanych ze szprycą" - pisze autor tekstu.
Światowa Rada Zdrowia? Jednym z partnerów polska organizacja sceptyków szczepień
Doktor Peter McCullough 27 czerwca rzeczywiście wystąpił przed komisją zdrowia i usług społecznych teksańskiego senatu. Zapis jego wystąpienia można znaleźć w internecie. Podczas tego posiedzenia analizowano stanowe i federalne polityki wobec pandemii COVID-19. McCullough nie po raz pierwszy sceptycznie wypowiadał się na ten temat i rozpowszechniał nieprawdziwe bądź nieudokumentowane naukowo stwierdzenia. W grudniu 2021 roku portal Health Feedback opisał niektóre tezy z jego wywiadu zbieżne z popularnymi nieprawdami o COVID-19 i szczepionkach. Twierdził m.in. - niezgodnie z wiedzą medyczną - że wytwarzane po szczepieniu tzw. białko spike jest groźne dla człowieka.
Czym jest Światowa Rada Zdrowia, na której raport powoływał się McCullough w wystąpieniu przed komisją teksańskiego senatu? Na swojej stronie internetowej ciało to przedstawia się jako "globalna koalicja organizacji skupiających się na zdrowiu i grupach społeczeństwa obywatelskiego dążąca do poszerzenia wiedzy o zdrowiu publicznym i nadania mu sensu poprzez naukę i dzielenie się mądrością".
Analizując listę ponad 130 organizacji partnerskich Światowej Rady Zdrowia, trudno wierzyć w jej wiarygodność. Jedną z takich organizacji jest Ogólnopolskie Stowarzyszenie Wiedzy o Szczepieniach STOP NOP. Na liście są też inne organizacje znane z rozpowszechniania nieprawdziwych informacji o COVID-19 - np. serwis Stopworldcontrol.com. Są tam też stowarzyszenia sprzeciwiające się rozwojowi technologii 5G.
Co jest w raporcie, o którym mówił amerykański lekarz
Zapoznaliśmy się z opublikowanym 11 czerwca raportem, o którym mówił dr Peter McCullough i który opisał serwis Nczas.com. Już na wstępie autorzy powtarzają znane argumenty przeciwników szczepień przeciw COVID-19 - fałszywe, wielokrotnie wyjaśniane w serwisach fact-checkingowych i przez ekspertów od zdrowia.
Podkreślają np., że "bezpieczeństwo produktów COVID-19 nie zostało ustalone poprzez zakończenie badań klinicznych faz trzeciej i czwartej", co jest nawiązaniem do popularnej w środowiskach sceptyków szczepień narracji o tym, że rzekomo szczepionki nie przeszły wszystkich wymaganych faz badań. W rzeczywistości szczepionki przeciw COVID-19 przed wprowadzeniem na rynek przeszły wszystkie wymagane badania kliniczne I, II i III fazy - co szczegółowo wyjaśnialiśmy w Konkret24.
Raport analizuje publicznie dostępne bazy danych z informacjami o zgłoszonych niepożądanych odczynach poszczepiennych - chodzi o bazę Światowej Organizacji Zdrowia (WHO) dostępną przez system VigiAccess; o bazę danych VAERS amerykańskiej rządowej agencji Centra Kontroli i Prewencji Chorób (CDC); o dane z europejskiej bazy EudraVigilance; o dane z brytyjskiego systemu Yellow Card.
Opisując statystyki zgłoszonych w tych bazach niepożądanych odczynów poszczepiennych, autorzy raportu stwierdzają, że niepożądane reakcje obserwowane po przyjęciu preparatów przeciw COVID-19 są częstsze niż po przyjęciu podobnych preparatów od 10 do 169 razy.
Tylko że formułowanie takiej tezy jest nieuprawnione. Bo trzeba rozumieć, do czego te bazy służą - a już na pewno nie można na ich podstawie wyciągać jakichkolwiek wniosków.
Czym są bazy danych, które analizowali autorzy raportu
VigiBase (VigiAccess to tylko internetowe narzędzie do przeszukiwania bazy) to globalna baza WHO z przypadkami potencjalnych niepożądanych działań produktów leczniczych i szczepionek. Dane dostępne w tej bazie są jednak danymi surowymi - każdy zgłoszony przypadek wymaga sprawdzenia i analizy. Administratorzy bazy zastrzegają, że z wpisów w niej nie można wyciągać wniosków, iż przyjęcie danego leku/szczepionki wywołało dany niepożądany odczyn poszczepienny i że przez to jest niebezpieczny - bo przed umieszczeniem wpisu nie potwierdzono związku przyczynowo-skutkowego. Zaznaczają też, że nie można określić prawdopodobieństwa wystąpienia danego niepożądanego odczynu poszczepiennego i nie można porównywać danych zawartych w bazie, ponieważ brakuje niezbędnego kontekstu. To są po prostu zgłoszenia ludzi, które dopiero będą sprawdzane. Na ich podstawie nie można wnioskować.
Podobne zastrzeżenia dotyczą bazy danych CDC VAERS. Zawiera niezweryfikowane zgłoszenia o wystąpieniu niepożądanych odczynów poszczepiennych (choroby, problemy zdrowotne i/lub objawy), które miały się pojawić po przyjęciu szczepionek dopuszczonych do użycia w USA. Takiego zgłoszenia może dokonać każdy obywatel przez formularz online. Na stronie bazy jest przewodnik, jak interpretować dane. "Przy ocenie danych z VAERS należy pamiętać, że dla każdego zgłoszonego zdarzenia nie ustalono związku przyczynowo-skutkowego" - czytamy już na początku.
Co ciekawe, autorzy raportu Światowej Rady Zdrowia przyznają, że niektóre zgłoszenia mogą pochodzić od indywidualnych pacjentów i wymagają zbadania. Na przykład przy omawianiu danych z bazy VAERS piszą: "Choć z wielu powodów nie można bezpośrednio porównywać zgłoszeń zdarzeń niepożądanych dotyczących poszczególnych szczepionek, skala rozbieżności w zakresie zdarzeń niepożądanych i zgonów wskazuje na powód do niepokoju". Czyli według nich powodem do niepokoju jest "skala rozbieżności" - a nie możliwość popełnienia błędu metodologicznego.
Liczba 40 tys. zgonów, które autorzy wiążą ze szczepieniami, nie pojawia się w samym raporcie, tylko w jego omówieniu na stronie internetowej Światowej Rady Zdrowia. Nie znaleźliśmy jednak wyjaśnienia, jak ustalono akurat taką liczbę zgonów.
Autor: Krzysztof Jabłonowski / Źródło: Konkret24; zdjęcie: Viacheslav Lopatin/Shutterstock/Twitter
Źródło zdjęcia głównego: Viacheslav Lopatin/Shutterstock