100 konkretów na 100 dni. Kilkanaście zrealizowanych tylko częściowo

Źródło:
Konkret24
100 dni rządu i 100 konkretów. Michał Istel z Konkret24 o weryfikacji obietnic
100 dni rządu i 100 konkretów. Michał Istel z Konkret24 o weryfikacji obietnicTVN24
wideo 2/5
100 dni rządu i 100 konkretów. Michał Istel z Konkret24 o weryfikacji obietnicTVN24

Za częściowo zrealizowane przez sto dni rządu uznaliśmy piętnaście konkretów spośród stu przedstawionych przez Koalicję Obywatelską. Prace są na różnym etapie. Niekiedy widać już wymierne efekty zmian, lecz w kilku przypadkach na ostateczne wyniki przyjdzie poczekać - część obietnic zakłada bowiem działania, które mogą trwać latami.

ZOBACZ TEŻ: 100 konkretów na 100 dni. Długa lista niezrealizowanych 100 konkretów na 100 dni. Zrealizowanych najmniej 100 konkretów na 100 dni. Jedna trzecia na początkowym etapie realizacji 100 konkretów po 100 dniach rządu. Część spełnionych, część w toku, są też niezrealizowane 

Za częściowo zrealizowane konkrety uznaliśmy te, w przypadku których skutki działań rządu Donalda Tuska już widać. Są to np. podwyżki dla nauczycieli (choć nie w takiej wysokości, jak zapowiadano), wstrzymanie lub ograniczenie na pół roku wycinki lasów w dziesięciu wskazanych lokalizacjach cennych przyrodniczo czy potwierdzenie Komisji Europejskiej o przystąpieniu Polski do Prokuratury Europejskiej.

W tej grupie konkretów jest też uchwalona już przez obecny Sejm ustawa o zmianie ustawy Prawo farmaceutyczne, która dopuszcza, by tabletka "dzień po" była dostępna bez recepty dla osób powyżej 15. roku życia. Ustawa czeka już tylko na podpis prezydenta – lecz biorąc pod uwagę jego opinie na ten temat (czytaj poniżej), może jej nie podpisać. Termin mija jednak już po stu dniach rządu (29 marca).

Część obietnic to jednak plany bardzo szerokie i niekiedy ogólnie sformułowane, jak np. "zniesiemy cenzurę nałożoną na polską kulturę", "wzmocnimy system ekspercki". Zakładają wiele działań. Dotyczy to np. wymiany kierownictw spółek Skarbu Państwa i organizacji konkursów na stanowiska albo odpolitycznienia i uspołecznienia mediów publicznych. Zmiany kadrowe w instytucjach kultury zaczęły się już w grudniu 2023 roku, lecz kiedy będzie można uznać, czy w danym momencie zakończono już "cenzurę personalną" - to pozostanie zapewne w sferze ocen.

Są konkrety tak sformułowane, że zdania w nich zawarte oznaczają co innego. Tak jest w przypadku obietnicy dotyczącej języka śląskiego: pierwsze zdanie zapowiada, że "zostanie uznany za język regionalny" – co wymaga przejścia i ukończenia całego procesu legislacyjnego. Drugie zdanie zapowiada tylko "ponowne złożenie ustawy", co już zrobiono.

Prezentujemy 15 obietnic, które zakwalifikowaliśmy jako częściowo zrealizowane po stu dniach rządu Donalda Tuska (kolejność według numeracji konkretów).

6. Podniesiemy wynagrodzenia nauczycieli o co najmniej 30 proc. Nie mniej niż 1500 zł brutto podwyżki dla nauczyciela. Wprowadzimy stały system automatycznej rewaloryzacji. Przywrócimy autonomię i prestiż zawodu nauczyciela – mniej biurokracji, większa niezależność w doborze lektur, rozszerzaniu tematów.

Donald Tusk, prezentując "100 konkretów" w Tarnowie 9 września 2023 roku, obiecywał: "W ciągu pierwszych stu dni każdy polski nauczyciel, każda polska nauczycielka dostaną podwyżkę do zasadniczego o minimum 1500 złotych, co znaczy 30 procent podwyżki dla wszystkich nauczycieli".

W styczniu 2024 roku do konsultacji trafił projekt rozporządzenia ministra edukacji narodowej w sprawie minimalnych stawek wynagrodzenia zasadniczego nauczycieli. Zakładał, że w 2024 roku minimalne wynagrodzenie zasadnicze nauczyciela będzie wynosić 4908 zł brutto w przypadku nauczyciela początkującego, 5057 zł brutto dla nauczyciela mianowanego, 5915 zł dla nauczyciela dyplomowanego. W uzasadnieniu projektu podkreślono, że określona w budżecie państwa tzw. kwota bazowa (5176,02 zł) będzie oznaczać wzrost tzw. średnich wynagrodzeń nauczycieli o 30 proc. rok do roku. Już wtedy te zapisy wywołały dyskusję i niezadowolenie środowiska nauczycieli - poszło o określenie "średnie wynagrodzenie", co nie jest tożsame z zapowiedzią "podwyżki do zasadniczego o minimum 1500 złotych" i że będzie "30 procent podwyżki dla wszystkich".

19 lutego 2024 roku ministra edukacji Barbara Nowacka wydała rozporządzenie, które zapewnia stawki przedstawione w projekcie. Rozporządzenie weszło w 22 lutego z mocą od dnia 1 stycznia 2024. Oznacza to, że nauczyciele otrzymają wyrównanie za styczeń i luty.

Tę obietnicę uznajemy za zrealizowaną częściowo, bo o ponad 1500 zł wzrosło tzw. wynagrodzenie średnie nauczyciela, a nie zasadnicze. Na czym polega różnica, wyjaśniliśmy szerzej w Konkret24. Ponadto, jak tłumaczy Związek Nauczycielstwa Polskiego, "tzw. średnie wynagrodzenie jest skomplikowaną, teoretyczną konstrukcją prawną, zdefiniowaną ustawowo, a nie realną pensją otrzymywaną co miesiąc przez nauczyciela".

Natomiast w przygotowywanych zmianach podstawy programowej założono realizację obietnicy większej niezależności w doborze lektur przez nauczycieli. Między 12 a 19 lutym trwały prekonsultacje zmiany podstawy programowej. Resort przewiduje, że "kwietniu projekty trafią do konsultacji społecznych i uzgodnień międzyresortowych, a w czerwcu zostaną podpisane przez Ministra Edukacji".

12. Zapewnimy dostęp do "antykoncepcji awaryjnej" bez recepty.

Od 23 lipca 2017 roku w Polsce antykoncepcja awaryjna, czyli tak zwana tabletka "dzień po", jest dostępna tylko na receptę. To efekt zmiany prawa wprowadzonej przez ówczesny rząd Zjednoczonej Prawicy w maju 2017 roku. Ustawę prezydent Andrzej Duda podpisał 22 czerwca. W zdecydowanej większości państw Unii Europejskiej antykoncepcja awaryjna jest dostępna bez recepty. Wyjątkiem są Polska i Węgry.

30 stycznia 2024 roku do Sejmu trafił rządowy projekt ustawy o zmianie ustawy Prawo farmaceutyczne (druk nr 185). 22 lutego Sejm przyjął ustawę. Za głosowało 224 posłów, 196 było przeciw, jedna osoba wstrzymała się. Projekt zakłada, że tabletka "dzień po" ma być dostępna bez recepty dla osób powyżej 15 lat. 6 marca ustawa przeszła przez Senat, który nie wzniósł poprawek.

Prace nad ustawą nie zakończyły się jednak: czeka na podpis prezydenta Andrzeja Dudy. 8 marca przekazano mu ją do podpisu. Od tego momentu zgodnie z konstytucją ma 21 dni - czyli do 29 marca - by podjąć jeden z trzech możliwych kroków - podpisać ustawę, zawetować ją lub kierować do Trybunału Konstytucyjnego by ten ocenił zgodność ustawy z konstytucją. Do publikacji tekstu prezydent nie podpisał ustawy. Ministra zdrowia Izabela Leszczyna 29 lutego w "Sygnałach dnia" radiowej Jedynki, pytana o możliwość wprowadzenia antykoncepcji awaryjnej bez recepty, jeśli prezydent zawetuje ustawę, stwierdziła: "Mamy pewien plan B, ale na razie nie chcę o nim mówić, bo naprawdę mam nadzieję, że pan prezydent nie stanie przeciwko milionom kobiet w Polsce".

13 marca w rozmowie z dziennikarzem "Faktów TVN" prezydent Duda stwierdził, że tabletka już jest dostępna "na rozsądnych zasadach, jest dostępna na receptę". I kontynuował: "jej dostępność całkowicie swobodna, bez recepty dla niepełnoletnich osób jest, uważam, daleko idącą przesadą". Prezydent zadeklarował: "ustawy, która wprowadza niezdrowe, chore i niebezpieczne dla dzieci zasady nie podpiszę". Wcześniej podczas wywiadu w Polsat News Andrzej Duda stwierdził, że w nowych przepisach chodzi o to, żeby dostęp do tabletki był "bez kontroli", co on uważa za "bardzo kontrowersyjny pomysł", zaś tabletkę określił jako "bombę hormonalną". 

"Jak nie podpisze, to będzie rozporządzenie" - zapowiedziała 18 marca w programie "Graffiti" Polsat News ministra Leszczyna. Wyjaśniła, że będą to przepisy dla farmaceutów. "Od pierwszego maja będzie tabletka dostępna [bez recepty]" - zadeklarowała. Czy to jest możliwe prawnie wyjście? Adwokat Bartłomiej Sasin z Kancelarii Prawnej Kieszkowska Rutkowska Kolasiński, specjalizującej się w prawie farmaceutycznym, tak odpowiada na nasze pytanie: "Myślę, że może być to rozporządzenie ustanawiające standard organizacyjny opieki zdrowotnej. Takie rozporządzenia są wydawane dla określonych dziedzin medycyny i aktualnie dotyczą m.in. opieki okołoporodowej czy zasad udzielania teleporad. W omawianej sprawie taki standard mógłby obejmować wytyczne dla opieki nad pacjentkami, w przypadku których zachodzi możliwość zastosowania antykoncepcji awaryjnej, w tym zalecenia dla farmaceutów w zakresie konsultacji czy wystawania recept farmaceutycznych. Stanowiłoby to swego rodzaju uzupełniającą podstawę do takich działań". Przy czym mecenas zauważa, że podstawą prawną do ustalenia tego rodzaju standardów jest ustawa o działalności leczniczej regulująca zasady funkcjonowania szpitali czy przychodni - a nie Prawo farmaceutyczne, które reguluje pracę apteki. "Uważam jednak, że nie będzie stanowiło to przeszkody dla Ministerstwa Zdrowia i że ten standard zostanie tak sformułowany, aby objąć farmaceutów i apteki, a tym samym zrealizować zakładane cele" - stwierdza. 

14. Wyłączymy najcenniejsze przyrodniczo obszary lasów z wycinki i przeznaczymy je tylko na funkcje przyrodnicze i społeczne.

Przyrodnicy i aktywiści od lat alarmowali, że trzeba ograniczyć wycinki w polskich lasach. Komitet Problemowy ds. Kryzysu Klimatycznego przy Prezydium PAN na początku 2024 roku apelował o to, by "bezzwłocznie ograniczyć lub wyeliminować wycinkę drzew (szczególnie liściastych) w obszarach chronionych i ich bezpośrednim sąsiedztwie, na terenach górskich, w dolinach cieków i w obszarach najcenniejszych przyrodniczo". 

8 stycznia 2024 roku ministra klimatu i środowiska Paulina Hennig-Kloska wydała polecenie dla Dyrektora Generalnego Lasów Państwowych o wstrzymaniu lub ograniczeniu pozyskiwania drewna w lasach Skarbu Państwa pozostających w zarządzie Lasów Państwowych. Są to następujące obszary: lasy trójmiejskie, lasy wokół Wrocławia, Puszcza Świętokrzyska, Iwonicz-Zdrój, Bieszczady, Puszcza Karpacka, Puszcza Knyszyńska, Puszcza Augustowska, Puszcza Romincka i Puszcza Borecka. 

Nie jest to ostateczne rozwiązanie problemu. Wstrzymuje lub ogranicza na pół roku wycinkę lasów w 10 wskazanych lokalizacjach określonych jako cenne przyrodniczo. "Polecenie nie zmienia obowiązujących rozwiązań, wprowadza jedynie tymczasowe zabezpieczenie, po konsultacjach ze specjalistami i stroną społeczną" – informuje resort na stronie. Obszar objęty decyzją stanowi 1,3 proc. powierzchni Lasów Państwowych.

Na konferencji prasowej 8 stycznia 2024 roku ministra Hennig-Kloska tłumaczyła, że to działanie podjęte w trybie awaryjnym. Zapowiedziała zmiany systemowe i że w przyszłości nawet na 20 proc. terenów leśnych wycinka będzie zabroniona. "To dopiero pierwszy etap wstrzymania lub ograniczenia pozyskiwania drewna w lasach Skarbu Państwa" - zapewniał wiceminister klimatu i środowiska Michał Dorożała. 6 lutego minister Hennig-Kloska powołała zespół do spraw wzmocnienia ochrony lasów cennych przyrodniczo i ważnych społecznie. Zgodnie z rozporządzeniem, zadaniem zespołu jest wypracowanie rekomendacji "w zakresie wzmocnienia ochrony lasów cennych przyrodniczo i ważnych społecznie, w tym sposobu prowadzenia gospodarki leśnej na wskazanych obszarach".

26. Rozdzielimy funkcję ministra sprawiedliwości i prokuratora generalnego. Prokurator nie może być politykiem. Przygotujemy Polskę do przystąpienia do Prokuratury Europejskiej, aby skuteczniej ścigać nadużycia finansowe, korupcję, pranie pieniędzy oraz transgraniczne oszustwa VAT-owskie.

Po objęciu rządów przez Zjednoczoną Prawicę 4 marca 2016 roku weszła w życie nowa ustawa o prokuraturze, która połączyła stanowiska ministra sprawiedliwości i prokuratora generalnego, ponadto powoływała Prokuraturę Krajową w miejsce Generalnej, zlikwidowała Krajową Radę Prokuratury oraz wojskowy pion organizacyjny prokuratury. Prokuratura przestała być niezależna od rządu, bo na jej czele stał polityk opcji rządzącej - Zbigniew Ziobro, minister sprawiedliwości i jednocześnie prokurator generalny.

19 stycznia 2024 roku minister sprawiedliwości Adam Bodnar przedstawił założenia nowej ustawy o prokuraturze rozdzielającej oba stanowiska. Prokuratora generalnego powoływać będzie (bezwzględną większością głosów) Sejm za zgodą Senatu, a jego kadencja będzie trwała sześć lat bez możliwości jej ponowienia. Projektu tej ustawy nie umieszczono jak do 21 marca w wykazie prac legislacyjnych rządu - tak więc ta obietnica jest na początkowym etapie realizacji.

Co do kwestii Prokuratury Europejskiej (European Public Prosecutor's Office, EPPO): działa od 1 czerwca 2021 roku, jej celem jest zwalczanie przestępstw na szkodę finansową Unii Europejskiej. Za rządów Zjednoczonej Prawicy Polska zrezygnowała z przystąpienia do niej.

Proces przygotowania Polski do przystąpienia do EPPO został zakończony. 27 grudnia 2023 roku rząd Donalda Tuska zaakceptował wniosek ministra sprawiedliwości o przystąpieniu Polski do Prokuratury Europejskiej, pozytywnie wypowiedział się o tym wniosku także szef sejmowej i senackiej komisji ds. Unii Europejskiej. 5 stycznia 2024 roku minister Adam Bodnar skierował do Komisji Europejskiej i Rady Unii Europejskiej formalną notyfikację o przystąpieniu do Prokuratury Europejskiej.

29 lutego Komisja Europejska podjęła decyzję potwierdzającą udział Polski w Prokuraturze Europejskiej. Będzie prowadziła dochodzenia dotyczące przestępstw naruszających interesy finansowe Unii, popełnionych w Polsce po 1 czerwca 2021 roku. Może zacząć wszczynać dochodzenia 20 dni po mianowaniu przez Radę EPPO Prokuratora Europejskiego z Polski. Jak poinformował resort sprawiedliwości, w kraju ma działać 24 prokuratorów europejskich, którymi zostaną prokuratorzy okręgowi. Będą funkcjonować w trzech lub czterech biurach Prokuratury Europejskiej - jedno będzie w Warszawie.

29. Zapewnimy finansowanie z UE na obronę polskiej granicy z Białorusią. Zlikwidujemy szlak przemytników przechodzących z Bliskiego Wschodu przez Białoruś do Polski i dalej UE.

Od końca stycznia do 30 czerwca 2022 roku trwała budowa 180-kilometrowej zapory na granicy z Białorusią, której celem było powstrzymanie fali nielegalnej i zorganizowanej migracji. Zapora kosztowała 1,6 mld zł. 26 lutego Straż Graniczna przekazała, że podpisała umowy na budowę zabezpieczeń elektronicznych na rzekach granicznych. Bariery na długości 172 km mają być gotowe w ciągu roku.

Wydział Prasowy MSWiA przekazał nam 20 marca, że resort podjął "decyzję o dofinansowaniu ze środków UE projektu Komendanta Głównego Straży Granicznej pt. 'Budowa technicznej ochrony zewnętrznej granicy UE na obszarach wodnych na odcinku granicy RP z Białorusią w POSG cz. II' w kwocie 57 700 000 zł, w tym 43 275 000 zł to wkład UE: Porozumienie z KG SG zostało podpisane 12 stycznia. Środki unijne pochodzą z Instrumentu Wsparcia Finansowego na rzecz Zarządzania Granicami i Polityki Wizowej (IZGW) w ramach Funduszu Zintegrowanego Zarządzania Granicami. Projekt ma być realizowany w okresie od 1 października 2023 roku do 30 czerwca 2025 roku".

MSWiA informuje też, że po rozmowach z urzędnikami Komisji Europejskiej "uzyskano zapewnienie, że KE planuje zwiększenie puli środków na pokrywanie wydatków państw członkowskich związanych z ochroną zewnętrznych granic, jeszcze w 2024 roku. Polska w ostatnich miesiącach wnioskowała o wyasygnowanie tego typu środków z budżetu UE". Resort podał, że wzmocnienie zapory "powinno nastąpić do końca 2024 roku, a zakończenie procesu jej uszczelniania do połowy 2025 roku". "Prace planistyczne są już zaawansowane, także w ramach współpracy KG SG z jedną z polskich uczelni technicznych" – napisał Wydział Prasowy MSWiA.

68. W spółkach z udziałem Skarbu Państwa zwolnimy wszystkich członków rad nadzorczych i zarządów. Przeprowadzimy nowy nabór w transparentnych konkursach, w których decydować będą kompetencje a nie znajomości rodzinne i partyjne.

Odpolitycznienie spółek Skarbu Państwa było jednym z głównych postulatów powtarzanych przez obecnie rządzących, gdy byli w opozycji. Ich zdaniem PiS traktował te przedsiębiorstwa jak prywatny folwark, a nepotyzm i partyjniactwo zadomowiło się tam na niespotykaną wcześniej skalę. Za rządów Zjednoczonej Prawicy media regularnie informowały o osobach znajdujących pracę w spółkach Skarbu Państwa nie dzięki swoim kwalifikacjom, a dzięki znajomościom i powiązaniom rodzinnym. Dziennikarze TVN24 w serii materiałów ujawnili, jak członkowie władz spółek Skarbu Państwa "odwdzięczali się" partii rządzącej za stanowiska, wpłacając ogromne kwoty na kampanie PiS.

Jak policzył serwis Money.pl, tylko w 16 spółkach z udziałem Skarbu Państwa, które są notowane na Giełdzie Papierów Wartościowych, z funkcjami członka rady nadzorczej lub członka zarządu może pożegnać się po zmianie władzy 240 osób. Natomiast w 421 podmiotach, w których państwo ma jakieś udziały, pracę może stracić łącznie ok. 6315 osób. Mowa tu wyłącznie o obsadzie zarządów i rad nadzorczych.

Rzeczywiście, po wyborach rozpoczęto zmiany w wielu spółkach Skarbu Państwa. Wszystkich członków zarządów i rad nadzorczych zwolniono między innymi w Orlenie, PKO BP, KGHM, PGE. W szeregu spółek rozpoczęto ogłaszanie konkursów na członków zarządów. Konkursy na nowe władze ogłoszono już m.in. w Orlenie, PKO BP czy KGHM. W części spółek nowe władze już są. Na przykład Jastrzębska Spółka Węglowa i PZU mają już całkiem nowe rady nadzorcze.

Tylko że nie zawsze nowy nabór był przeprowadzany w transparentnych konkursach. Niektóre decyzje kadrowe nowego rządu przeczą wzniosłym zapowiedziom. Są spółki, w których władze powołano bez konkursów - na przykład Giełda Papierów Wartościowych. W niektórych spółkach pracę dostały - bez konkursów - osoby powiązane z nową władzą. Najgłośniej było o Magdalenie Roguskiej, warszawskiej radnej Koalicji Obywatelskiej i skarbniczce warszawskiego oddziału Platformy Obywatelskiej, która została członkinią rady nadzorczej Polskiej Wytwórni Papierów Wartościowych; a także o Michale Gniatkowskim, działaczu Polski2050, którego powołano do rady nadzorczej Enei.

Gdy o takich nominacjach zrobiło się głośno, w lutym 2024 roku Szymon Hołownia, szef partii Polska2050, zapowiedział przedstawienie koalicjantom projektu ustawy "Dość partyjniactwa! O profesjonalnym zarządzaniu w spółkach skarbu państwa". 1 marca jego ugrupowanie taki projekt w Sejmie złożyło. Dotyczy podniesienia wymogów kwalifikacyjnych i zaostrzenia kryteriów wykluczających dla kandydatów do rad nadzorczych spółek z udziałem Skarbu Państwa. Zakłada między innymi wykluczenie z rad nadzorczych spółek Skarbu Państwa członków partii politycznych oraz osób pełniących funkcje publiczne w ciągu ostatnich pięciu lat. Projektowi nadano już numer druku. Został skierowany do konsultacji. Nie wiadomo, kiedy będzie jego pierwsze czytanie.

72. Przeprowadzimy kontrolę procedur dotyczących awansów i zakupów w polskim wojsku od 2015 roku. Stworzymy białą księgę dokumentującą wszystkie decyzje pociągające znaczne skutki finansowe, szczególnie poza procedurami przetargowymi i rozliczymy nieprawidłowości.

Obecnie rządzący, będąc w opozycji, krytykowali decyzje rządu Zjednoczonej Prawicy w kwestii wojskowości. Chodziło nie tylko o awanse i kwestie proceduralne, ale również niejasne procedury zamawiania i zakupu sprzętu.

Pod koniec stycznia 2024 roku minister obrony narodowej Władysław Kosiniak-Kamysz powołał zespół zadaniowy do spraw oceny funkcjonowania systemu pozyskiwania sprzętu wojskowego. Jego celem jest przeprowadzenia wewnętrznego przeglądu umów, z zakresu pozyskiwania sprzętu wojskowego, zawartych w latach 2016-2023. Do tej pory zespół spotkał się siedem razy. Jak nas poinformował wydział prasowy MON: "Wstępne wyniki audytu wskazały m.in. na braku aktualnych dokumentów strategicznych i planistycznych, niedoszacowaniu kosztów zakupów uzbrojenia i niedostatecznym ich zgraniu z przygotowaniem infrastruktury". 

Na początku lutego Władysław Kosiniak-Kamysz, wicepremier i minister obrony narodowej, przekazał na posiedzeniu sejmowej komisji obrony wstępne wnioski z audytu w resorcie. Część z nich dotyczyła zakupów dla polskiego wojska. Wicepremier mówił, że "w ciągu ubiegłych dwóch lat nie podjęto nawet prac nad aktualizacją lub wydaniem nowej Strategii Bezpieczeństwa Narodowego, która jest z roku 2020, ani nad nadal obowiązującą Polityczno-Strategiczną Dyrektywą Obronną, pochodzącą, co jeszcze bardziej kuriozalne, z 2018 roku". "A więc wydanej na podstawie jeszcze wcześniejszej wersji Strategii Bezpieczeństwa Narodowego sprzed dziesięciu lat" - dodał. Jak mówił, w tej sytuacji trudno ocenić, że różne decyzje związane z rozwojem Sił Zbrojnych RP, w tym zakupy sprzętowe, były podejmowane zgodnie z potrzebami wojska. Zaznaczył, że były podejmowane "bez podstawy strategicznej". Według szefa MON tego rodzaju zamieszanie w dokumentach "stanowi istotną przeszkodę dla odpowiedzialnego programowania rozwoju Sił Zbrojnych", a działanie w ten sposób może stanowić naruszenie zasady legalizmu. Pozytywnie ocenił zakupy sprzętu w USA i Korei Południowej, deklarując ich kontynuację przy jednoczesnych staraniach, by umowy wykonawcze były zawierane na korzystniejszych warunkach. "Niewytłumaczalne dla nas i niemerytoryczne jest zerwanie kontraktu w 2016 roku na zakup śmigłowców wielozadaniowych za 13,5 miliarda. Ten kontrakt był na 50 francuskich śmigłowców Caracal. Gdyby ten kontrakt nie został zerwany, z końcem 2021 roku dostarczonych zostałoby do polskiej armii 40 z 50 zamówionych maszyn. Za zerwanie umowy Skarb Państwa musiał zapłacić producentowi kwotę 80 milionów. Musieliśmy wydać pieniądze, śmigłowców wielozadaniowych nie mamy" - mówił Kosiniak-Kamysz.

Szef MON ujawnił, że w latach 2016-2023 poza trybem konkurencyjnym zawarto 507 umów. Według MON niedoszacowanie wydatków związanych z nowymi kontraktami wymaga do roku 2035 ok. 140 mld zł dodatkowych środków. Brakowało koordynacji zakupów z przygotowaniem infrastruktury i niedoszacowano inwestycji budowlanych. Oznacza to według MON konieczność wydania w latach 2025-2035 dodatkowych 46 mld zł.

Wydział prasowy MON przekazał Konkret24, że dokonano szczegółowej analizy wszystkich procedur awansowych żołnierzy, która wykazała nieprawidłowości w zakresie awansowania przed terminem wymaganego stażu. "Szef Sztabu Generalnego WP polecił podległym dowódcom RSZ (rodzajów sił zbrojnych - red.) wyciągnąć odpowiednie wnioski i konsekwencje w stosunku do osób odpowiedzialnych za ww. przypadki naruszenia przepisów ustawy o obronie Ojczyzny. Dodatkowo, z uwagi na fakt, że działalność kadrowa jest procesem o charakterze ciągłym, obejmującym wszystkie obszary funkcjonalne zalecił, zostały wprowadzone i wdrożone nowe rozwiązania personalno-kadrowe (na każdym poziomie RSZ) podnoszące jakość realizacji zadań, zgodnie z aktualnymi potrzebami Sił Zbrojnych RP" - czytamy w odpowiedzi na nasze pytania.

81. Zweryfikujemy projekt Centralnego Portu Komunikacyjnego. Zatrzymamy bandyckie wywłaszczenia i naprawimy krzywdy już wywłaszczonym. Zablokujemy sprzedaż lotniska Okęcie.

Centralny Port Komunikacyjny to zapowiedziany w czasach rządów Zjednoczonej Prawicy węzeł przesiadkowy między Warszawą i Łodzią. Projekt obejmuje budowę międzynarodowego lotniska oraz połączeń kolejowo-drogowych w całej Polsce. Po zmianie władzy pełnomocnikiem rządu ds. CPK został Maciej Lasek, poseł Koalicji Obywatelskiej i były przewodniczący Państwowej Komisji Badania Wypadków Lotniczych.

W styczniu 2024 roku Lasek wymienił skład rady nadzorczej spółki CPK i zapowiedział audyty, których wyniki mają zadecydować o losach inwestycji. Audyty mają być prowadzone dwutorowo: w spółce trwa audyt wewnętrzny, a osiem innych zadań mieli realizować zewnętrzni audytorzy. Spółka rozpisała przetargi na te zadania - trzy z nich unieważniono już po wyborze wykonawcy.

W odpowiedzi na pytania Konkret24 o stan realizacji tego konkretu Ministerstwo Funduszy i Polityki Regionalnej (MFiPR), w ramach którego działa pełnomocnik rządu ds. CPK, przekazało: "Spółka CPK prowadzi wielopłaszczyznową weryfikację projektu. Uruchomione są postępowania przetargowe na audyty zewnętrze w części lotniskowej, kolejowej, działań marketingowych i PR, obszaru finansowego i pozostałych projektów (np. Airport City)". Dodano, że w spółce trwa audyt wewnętrzny, którego "pierwsze wyniki zostaną przedstawione pod koniec marca 2024". 

Co do wywłaszczeń mieszkańców, których domy leżą m.in. na trasie nowych połączeń kolejowo-drogowych. MFiPR zapewniło, że "w związku z prowadzonym audytem całości projektu nie są prowadzone działania wywłaszczeniowe". O "osobach, wobec których nie da się już tego uniknąć" Maciej Lasek w styczniu powiedział, że "chciałby doprowadzić do sytuacji, żeby czuły się zaopiekowane przez państwo".

Jeśli chodzi o warszawskie lotnisko na Okęciu, MFiPR poinformowało tylko: "Należy jak najszybciej dokończyć jego modernizację, która jest niezbędna dla rozwoju PLL LOT do czasu uruchomienia nowego lotniska centralnego".

83. Język śląski zostanie uznany za język regionalny. Ponownie złożymy ustawę, która nada językowi śląskiemu status języka regionalnego, a tym samym odpowie na oczekiwania Ślązaków.

Zgodnie z ustawą o mniejszościach narodowych i etnicznych oraz o języku regionalnym uznanie danego języka za język regionalny pozwala nauczać go w szkołach na zasadach przewidzianych dla języków mniejszości narodowych i etnicznych. Obecnie jedynym językiem regionalnym w Polsce jest język kaszubski. Starania Ślązaków o uznanie śląskiego jako drugiego języka regionalnego trwają już od kilkunastu lat. Projekty ustaw w tej sprawie składano w Sejmie w 2007, 2012, 2014, 2018, 2020 i 2023 roku, ale żadnego nie skierowano nawet do pierwszego czytania.

Po wygraniu wyborów przez nową koalicję 25 stycznia 2024 roku grupa 50 posłów Koalicji Obywatelskiej złożyła w Sejmie projekt nowelizacji wspomnianej wyżej ustawy, zgodnie z którym język śląski miałby zostać uznany drugim językiem regionalnym. Najpierw, po zaopiniowaniu przez Biuro Legislacyjne i Biuro Analiz Sejmowych oraz po konsultacjach, projekt zwrócono do przedstawiciela wnioskodawców - czyli posłanki KO Moniki Rosy - z prośbą o uzupełnienie uzasadnienia. Po wprowadzeniu zmian 5 marca 2024 roku projekt skierowano do pierwszego czytania na posiedzeniu Sejmu, które odbyło się 20 marca. Na nim posłowie zdecydowali o skierowaniu projektu do dalszych prac w komisji mniejszości narodowych i etnicznych.

87. "Zamrozimy" ceny gazu w 2024 r. dla gospodarstw domowych i odbiorców wrażliwych na poziomie cen z 2023 r.

Decyzją rządu Zjednoczonej Prawicy z 7 października 2022 ceny gazu były zamrożone do końca 2023 roku. Dlatego 28 listopada 2023 roku posłowie z nowej koalicji - która po wyborach miała już większość w parlamencie, choć formalnie nie tworzyła jeszcze rządu - złożyli w Sejmie projekt nowelizacji ustawy wydłużającej zamrożenie cen energii elektrycznej i gazu do 30 czerwca 2024 roku (chodzi o projekt ustawy o zmianie ustaw w celu wsparcia odbiorców energii elektrycznej, paliw gazowych i ciepła oraz niektórych innych ustaw).

Sejm przyjął tę ustawę 7 grudnia, a prezydent podpisał ją 15 grudnia. Dzięki temu maksymalna cena gazu została utrzymana na poziomie z 2023 roku i wynosi 200,17 zł/MWh. Tę obietnicę uznajemy jednak za zrealizowaną częściowo, ponieważ nie wiadomo, czy zamrożenie cen gazu zostanie przedłużone do końca 2024 roku.

94. Skończymy z przekazywaniem środków organizacjom nacjonalistycznym. Wzmocnimy system ekspercki, a politycy nie będą już rozdawać dotacji wg własnych preferencji.

Przez osiem lat rządów Zjednoczona Prawica próbowała pozyskiwać wyborców i sojuszników także w środowiskach bardziej na prawo od Prawa i Sprawiedliwości i Suwerennej Polski. Rząd zwrócił się w stronę środowisk radykalnych i nacjonalistycznych, a jednym ze sposobów na ich zjednanie było dotowanie ich publicznymi środkami. Pieniądze dostawały m.in. organizacje związane z Robertem Bąkiewiczem. Na przykład w 2021 roku Stowarzyszeniu Straż Narodowa i Stowarzyszeniu Marsz Niepodległości przyznano z Funduszu Patriotycznego odpowiednio 1,7 mln i 1,3 mln zł. Mniejsze kwoty dostały wtedy Stowarzyszenie Młodzież Wszechpolska – 100 tys. zł i Fundacja Dobrej Rady – 250 tys. zł. Jak podliczył OKO.press, organizacje kierowane przez Bąkiewicza i jego współpracowników w dwóch edycjach programu otrzymały łącznie ponad 5 mln zł. W 2023 roku pieniądze z Funduszu Patriotycznego dostały m.in. założona przez Bąkiewicza Fundacji Andegavenum (160 tys.) i organizacje narodowca Artura Szczepka (640 tys. zł). Jego Instytut im. Romana Rybarskiego był też dotowany przez Narodowy Instytut Wolności. Organizacją powiązaną z działaczami Młodzieży Wszechpolskiej było wielkopolskie Stowarzyszenie im. Przemysła II, które w 2022 roku dostało z Funduszu Patriotycznego 1,5 mln zł i niemal 2 mln zł z budżetowej rezerwy ogólnej.

Od powstania rządu Donalda Tuska 13 grudnia 2023 roku nie znaleźliśmy informacji, że organizacje nacjonalistyczne otrzymywały nowe środki publiczne. Ponieważ w tej obietnicy nie wskazano organizacji, które miałyby zostać pozbawione dotacji, należy się domyślać, że chodzi m.in. o te wyżej wymienione.

Zapowiedź przekształcenia (wzmocnienia) systemu eksperckiego uznajemy jednak na razie za niezrealizowaną. Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego odwołało ok. 70 proc. ekspertów oceniających wnioski w ministerialnych konkursach - jak podał OKO.press - ale trudno to uznać za "wzmocnienie systemu eksperckiego". Odpowiadając na nasze pytanie, resort odpisał, że "dla zapewnienia transparentności i równego dostępu do środków publicznych minister Bartłomiej Sienkiewicz, kierując się kwalifikacjami i doświadczeniem ekspertów, dokonał zmian w składach zespołów sterujących dla programów na rok 2024 Programów Ministra. Zmiany te pozwoliły zapewnić dobór ekspertów w oparciu ich wiedzę i doświadczenie, adekwatnie do zakresu merytorycznego danego programu".

Także w Instytucie Instytut Dziedzictwa Myśli Narodowej im. Romana Dmowskiego i Ignacego Jana Paderewskiego nie znaleźliśmy informacji o zmianach zasad przyznawanych środków. A to ten instytut zarządza Funduszem Patriotycznym. Z kolei Narodowy Instytut Wolności do 22 marca przedłużył rozstrzygnięcie konkursu dotacyjnego w ramach Rządowego Programu Fundusz Inicjatyw Obywatelskich NOWEFIO na lata 2021-2030, edycja 2024. Nie znaleźliśmy jednak informacji o tym, że zmieniły się zasady działających w tym instytucie ekspertów rozdzielających dotacje.

96. Wzmocnimy autonomię uczelni i zabezpieczymy apolityczność szkół wyższych poprzez zwiększenie finansowania nauki i poprawę transparentności wydatkowanych środków.

Dyskusja o utracie przez uczelnie autonomii przetoczyła się w środowiskach akademickich, naukowych i politycznych w 2018 roku, kiedy to ówczesny wicepremier i minister nauki Jarosław Gowin przygotował projekt ustawy o szkolnictwie wyższym i nauce zwany ustawą 2.0. Projekt krytykowały nie tylko środowiska akademickie (powstał Akademicki Komitet Protestacyjny), lecz nawet posłowie PiS – rząd zaproponował potem kilkadziesiąt poprawek. Ustawa – Prawo o szkolnictwie wyższym i nauce z 20 lipca 2018 roku reformująca system szkolnictwa wyższego - zwana Konstytucją dla Nauki – weszła w życie 1 października. Zastąpiła cztery ustawy: prawo o szkolnictwie wyższym, ustawy o zasadach finansowania nauki, o stopniach naukowych i tytule naukowym, o kredytach i pożyczkach studenckich. Z analizy np. "Dziennika Gazety Prawnej" zrobionej po dwóch latach wynika m.in., że ustawa 2.0 zwiększyła konkurencyjność między uczelniami i między naukowcami, "naukowcy są oceniani przez pryzmat osiągnięć publikacyjnych oraz grantowych czy relacji ze środowiskiem gospodarczo-społecznym", nowa lista czasopism i zmiana ich punktowania spowodowały, że "by uzyskiwać granty i wysokie oceny, trzeba publikować za granicą", co budziło krytykę naukowców.

W 2021 roku miała się odbyć ewaluacja, czyli ocena jakości pracy badawczej polskich uczelni obejmująca lata 2017-2021. Na podstawie tej oceny dorobku jednostkom naukowym miały być przydzielane kategorie, od których zależały uprawnienia do prowadzenia studiów, szkół doktorskich czy nadawania stopni, jak też wysokość subwencji z budżetu. Jednak będący już wtedy ministrem edukacji i nauki Przemysław Czarnek uznał, że Konstytucja dla Nauki wymaga poważnych zmian – i tuż przed ewaluacją zmieniono zasadę punktacji czasopism i dodano nowe. Ministerstwo arbitralnie zmieniało potem tytuły w wykazie czasopism punktowanych, co wywołało protesty wielu środowisk naukowych. 

Resort Czarnka znowelizował ustawę 2.0 kilka razy – dużo kontrowersji wywołało m.in. umożliwienie wyższym szkołom zawodowym otwarcie studiów na kierunku lekarskim i lekarsko-dentystycznym (nowelizacja z 17 listopada 2021). Kolejne ułatwienia do prowadzenia studiów lekarskich wprowadzono wrzutką do nowelizacji ustawy o Karcie Nauczyciela w lipcu 2023 roku (co miało być ukłonem dla szkoły Rydzyka). Oprócz obniżania jakości szkolnictwa wyższego głównym zarzutem wobec rządów Zjednoczonej Prawicy były próby upolitycznienia środowiska akademickiego, ideologizacja nauki, promowanie naukowców wspierających władzę, a niemających ugruntowanego dorobku naukowego, dofinansowywanie ośrodków sprzyjających rządowi (np. afera willa plus).

Od 1 stycznia 2024 roku Ministerstwo Nauki i Szkolnictwa Wyższego jest samodzielnym resortem. W ustawie budżetowej na 2024 zaplanowano wydać na naukę i szkolnictwo wyższe w sumie niemal 38 mld zł. W odpowiedzi na pytanie Konkret24 resort informuje też, że "biorąc pod uwagę wzrost nakładów na naukę i szkolnictwo wyższe w porównaniu do nowelizacji ustawy budżetowej roku 2023 (a nie do projektu budżetu wg przedłożenia rządowego z września 2023 r.) w zakresie cz. 28, której dysponentem jest minister nauki, nakłady na szkolnictwo wyższe i naukę wzrastają aż o 5 mld 630 mln zł, tj. o 21,9 proc. (w 2024 r. wynoszą 31 mld 350 mln zł, a w 2023 wynosiły 25 mld 720 mln zł)". Ministerstwo podkreśla, że "w ramach środków zabezpieczonych w ustawie budżetowej zaplanowano również wsparcie instytutów naukowych Polskiej Akademii Nauk (180 mln zł) oraz wsparcie modernizacji infrastruktury socjalnej dla studentów (domy studenckie) - 150 mln zł".

28 grudnia minister nauki Dariusz Wieczorek poinformował, że zmienił skład Polskiej Komisji Akredytacyjnej (jej kadencja rozpoczynała się 1 stycznia 2024 roku), który 24 listopada powołał jeszcze minister Przemysław Czarnek. "Ze 100 osób, które powołał minister Czarnek, postanowiłem odwołać 26 i w ich miejsce powołać nowe osoby" – wyjaśnił na konferencji minister Wieczorek. Polska Komisja Akredytacyjna to gremium eksperckie oceniające jakość kształcenia na polskich uczelniach. Przewodniczącym PKA został prof. Janusz Uriasz.

W lutym resort nauki rozpoczął cykl spotkań ze środowiskiem akademickim, które w kolejnych miesiącach będą odbywały się na terenie całej Polski. Jak tłumaczy, ma to pomóc "przywrócić współpracę oraz dialog ze środowiskiem akademickim". Ponadto 15 lutego 2024 roku minister nauki podpisał rozporządzenie w sprawie określenia minimalnej wysokości wynagrodzenia zasadniczego profesora uczelni publicznej. Od 1 stycznia wynagrodzenie profesora w uczelni publicznej wzrosło z 7210 zł do 9370 zł – to podwyżka o 30 proc. A z tego wynika, że minimalne stawki dla nauczycieli akademickich w kolejnych grupach będą wynosiły: profesor uczelni – 7777,10 zł (wzrost o 1792,80 zł); adiunkt – 6840,10 zł (wzrost o 1576,80 zł); asystent, wykładowca – 4 685,00 zł (wzrost o 1080,00 zł; z minimalnym wynagrodzeniem profesora są odpowiednio skorelowane wynagrodzenia innych nauczycieli akademickich).

Pytany o poprawę transparentności wydatków, w styczniu w Wirtualnej Polsce minister nauki zapowiedział raport o tym, ile poszczególne uczelnie otrzymały środków w czasie rządów Zjednoczonej Prawicy (nie znaleźliśmy takiego dokumentu). Do Krajowej Administracji Skarbowej resort złożył wnioski o kontrolę w Collegium Humanum oraz Narodowym Centrum Badań i Rozwoju. Wiceminister nauki Marek Gzik poinformował, że ministerstwo planuje poszerzyć grupę ekspertów recenzujących zgłoszenia w konkursach NCBR. 

Rozpoczęto zmiany legislacyjne. Już 16 stycznia Sejm uchwalił nowelizację ustawy – Przepisy wprowadzające ustawę – Prawo o szkolnictwie wyższym i nauce oraz ustawy. Wprowadziła przepisy umożliwiające prowadzenie studiów doktoranckich do końca 2024 roku. Ponadto przewiduje, że "w przypadku stwierdzenia naruszenia przepisów prawa przez pierwszego rektora nowo utworzonej uczelni publicznej minister może odwołać tego rektora". Na czas do końca okresu, na który został powołany dotychczasowy rektor, minister powołuje nowego rektora. Ustawa weszła w życie 2 lutego. Natomiast 26 stycznia Sejm przyjął ustawę o zmianie ustawy o Narodowym Centrum Badań i Rozwoju oraz ustawy – Prawo o szkolnictwie wyższym i nauce, która przewiduje przywrócenie nadzoru ministra nauki nad Narodowym Centrum Badań i Rozwoju i doprecyzowuje zasady powoływania przez NCBiR spółek prawa handlowego - będzie to wymagało uprzedniej zgody ministra. Nowelizacja ustawy ma przeciwdziałać takim nieprawidłowościom, do jakich dochodziło w NCBR za poprzednich rządów. Weszła w życie 7 marca - ale 5 marca Kancelaria Prezydenta RP poinformował, że Andrzej Duda skierował do Trybunału Konstytucyjnego w trybie kontroli następczej nowelę ustawy przywracającą nadzór ministra nauki nad NCBR. To samo zrobił 31 stycznia z nowelizacją ustawy o szkolnictwie wyższym z 16 stycznia. 

Tak więc od decyzji TK będzie zależało, czy zmiany już wprowadzone przez resort nauki nie zostaną zahamowane. Realizacja zapowiedzi z konkretu numer 96 to będzie długi proces, efekty będą widoczne po kilku latach. 

97. Uzdrowimy mechanizmy ewaluacji nauki. Zweryfikujemy wykaz czasopism punktowanych przy poszanowaniu ustawowej roli Komisji Ewaluacji Nauki.

Z mechanizmami ewaluacji związany jest spis czasopism punktowanych, czyli tych, które zostały uznane za naukowe. Właśnie ten wykaz – jak czytamy na stronie ministerstwa nauki – "przygotowywany jest na potrzeby ewaluacji jakości działalności naukowej". Projekt ministra Jarosława Gowina – czyli Konstytucja dla Nauki (opisana wyżej ustawa – Prawo o szkolnictwie wyższym i nauce z 20 lipca 2018 roku) miał stawiać na ambitne badania naukowe. Każdemu czasopismu naukowemu przypisuje się liczbę punktów – jeśli autor w takim piśmie opublikuje pracę, tyle punktów otrzymuje on i uczelnia, którą reprezentuje. Potem, wykorzystując ten wykaz, dokonywana jest ocena działalności naukowej, którą organy ministerstwa przeprowadzają co cztery-pięć lat. Naukowiec powinien się wykazać odpowiednią liczbą punktów, uczelnia też. Zgodnie z ustawą za przygotowanie projektu wykazu naukowych czasopism punktowanych odpowiada Komisja Ewaluacji Nauki (KEN), a minister ma współpracować z nią przy tworzeniu wykazu.

Punkty w wykazie "wynikają z zasad zwartych w aktach prawnych" – lecz właśnie łamanie wszelkich zasad odbywało się w czasach, gdy ministrem edukacji był Przemysław Czarnek. Jeszcze przed zakończeniem ewaluacji w 2021 roku wykaz kilkakrotnie zmieniono, pomijając tryb przyjęty w rozporządzeniu ministra. Podniesiono punktację dla tytułów humanistycznych, społecznych i teologicznych. W lutym 2021 roku KEN poinformowała w oświadczeniu, że w opublikowanym 9 lutego wykazie są 73 tytuły, których Komisja nie rekomendowała, a 237 czasopismo podwyższono punktację bez konsultacji z KEN. Jak informował serwis tvn24.pl w listopadzie 2023 roku, od października 2020 roku, kiedy Czarnek objął tekę ministra edukacji i nauki, cztery razy wprowadzał zmiany w wykazie czasopism punktowanych.

Środowiska naukowe wyrażały sprzeciw wobec działań ministra. Protestowały m.in. Konferencja Rektorów Akademickich Szkół Polskich, Rada Główna Nauki i Szkolnictwa Wyższego, Senat Uniwersytetu Jagiellońskiego, Senat Uniwersytetu Wrocławskiego, kilkanaście komitetów Polskiej Akademii Nauk reprezentujących różne dziedziny nauk humanistycznych. Naukowcy wzywali do wycofania się z podjętych decyzji.

12 grudnia 2023 roku, czyli już po wyborach, Prezydium Polskiej Akademii Nauk wydało stanowisko w sprawie listy czasopism punktowanych - uznało, że aktualna wtedy lista "nie nadaje się do użytku jako narzędzie ewaluacji jakości działalności naukowej". Prezydium PAN sugerowało "w trybie pilnym ogłosić obowiązywanie listy czasopism punktowanych o treści z dnia 31.01.2021" i uznać nieważność późniejszych zmian. "Ta zgodna z prawem lista, mimo swych licznych wad, nie wyklucza przeprowadzenia przez KEN racjonalnej ewaluacji w obowiązującym okresie, czyli za lata 2022-2025. Należy tej listy już nie modyfikować do końca obecnego okresu ewaluacji ze względu na zakaz zmiany zasad ewaluacji w trakcie trwania okresu ewaluacyjnego" – napisała PAN.

5 stycznia 2024 roku minister nauki Dariusz Wieczorek ogłosił nowy wykaz czasopism naukowych i recenzowanych materiałów z konferencji międzynarodowych – został sporządzony na podstawie projektu opracowanego przez Komisję Ewaluacji Nauki z dnia 29 czerwca 2023 r. Czyli na razie usunięto tylko zmiany, które zostały dodane przez ministra Czarnka później. Jak poinformował resort, chodziło to, by na razie "zapewnić, że zmiana wykazu nie przyniesie negatywnych skutków dla naukowców, którzy w 2023 r. opublikowali już artykuły w czasopismach znajdujących się w wykazie sporządzonym przez ministra w roku 2023 roku" oraz "zakończyć ręczną modyfikację zawartości wykazu i oprzeć go na stanowisku ekspertów". Zapowiedziano, że w tym roku wykaz czasopism naukowych zostanie przygotowany na nowo od podstaw przez zespół ekspertów ze środowiska naukowego reprezentujących poszczególne dyscypliny naukowe. Eksperci ocenią czasopisma na podstawie wartości wybranych wskaźników wpływu, a potem KEN "w oparciu o przekazane przez zespoły listy czasopism naukowych oraz recenzowanych materiałów z konferencji międzynarodowych wraz z przypisaną liczbą punktów sporządzi projekt nowego wykazu czasopism". "Opracowanie nowego wykazu od podstaw, uwzględniającego przygotowywane propozycje KEN, to długotrwały proces. Jego publikacja planowana jest na IV kwartał 2024 r." - informuje resort w odpowiedzi dla Konkret24.

99. Odpolitycznimy i uspołecznimy media publiczne. Zlikwidujemy Radę Mediów Narodowych. Natychmiast zatrzymamy finansowanie fabryki kłamstw i nienawiści jaką stała się TVP i inne media publiczne. Zgodnie z naszym zobowiązaniem przeznaczymy 2 mld zł z TVP na leczenie raka.

Odpolitycznienie Polskiego Radia, regionalnych rozgłośni publicznych, Telewizji Polskiej i Polskiej Agencji Prasowej było jednym z głównych celów koalicji KO-Trzecia Droga-Nowa Lewica. Publiczne media za rządów Zjednoczonej Prawicy były bowiem głównym orężem propagandy i walki z opozycją. Z mediów publicznych stały się rządowymi, co osiągnięto dzięki zwolnieniu w latach 2016-2017 setek dziennikarzy oraz szybkiej wymianie zarządów i rad nadzorczych. Szczególnie TVP była kanałem, poprzez który PiS prowadził swoją politykę, wykorzystując go bez skrupułów np. podczas kampanii wyborczych.

Szły za tym ogromnie pieniądze. Od 2017 roku wprowadzono rekompensaty dla mediów publicznych. Od 2019 roku rekompensaty przekazywano w postaci obligacji Skarbu Państwa, w 2020 roku rekompensaty zapisano w nowelizacji ustawy o radiofonii i telewizji oraz ustawy o opłatach abonamentowych - łączna wartość nominalna skarbowych papierów wartościowych zapisana w noweli wyniosła wówczas 1,95 mld zł. Jak podsumowała Najwyższa Izba Kontroli: "Łącznie w latach 2017-2022 TVP SA otrzymała rekompensaty z budżetu państwa w kwocie 7 196,2 mln zł (7,2 mld zł), a w 2023 r. 2 347,9 mln zł (2,3 mld zł)". Wraz z rekompensatami dla Polskiego Radia i rozgłośni regionalnych, z budżetu państwa do mediów publicznych za rządów PiS trafiło blisko 11 mld zł.

System upartyjnionych mediów publicznych wpierał nowy organ kontrolny. Rada Mediów Narodowych, która powstała po objęciu rządów przez Zjednoczoną Prawicę w 2016 roku, powołuje i odwołuje zarządy i rady nadzorcze Polskiego Radia, Telewizji Polskiej i Polskiej Agencji Prasowej. Od początku były zarzuty, że przy jej powstaniu chodziło o politycznych nadzór nad mediami publicznymi. Skład RMN jest z klucza politycznego: tworzą ją trzy osoby wybierane przez Sejm i dwie powoływane przez prezydenta spośród kandydatów zgłoszonych przez kluby parlamentarne lub poselskie z ugrupowań, których członkowie nie wchodzą w skład Rady Ministrów.

Co do zapowiedzi "zatrzymania finansowania fabryki kłamstw": nowy rząd zapisał możliwość przekazania pieniędzy z budżetu państwa dla TVP, Polskiego Radia i rozgłośni regionalnych w ustawie o szczególnych rozwiązaniach służących realizacji ustawy budżetowej na rok 2024: chodziło o blisko 3 mld zł. Ale zapis stanowił, że minister właściwy do spraw budżetu "może przekazać" takie środki w postaci obligacji - lecz nie ma takiego obowiązku. Ustawę przyjęto 21 grudnia 2023 roku.

Gdy 23 grudnia prezydent Andrzej Duda ją zawetował, już 29 grudnia rząd skierował do Sejmu kolejny projekt ustawy okołobudżetowej na 2024 rok – w której nie było propozycji rekompensaty dla mediów publicznych, znalazły się za to zapisy o przekazaniu papierów wartościowych o wartości do 3 mld zł z przeznaczeniem na psychiatrię dziecięcą oraz onkologię dziecięcą, a także na diagnostykę onkologiczną lub leczenie onkologiczne pozostałych pacjentów. Ustawę uchwalono 16 stycznia, prezydent podpisał ją 31 stycznia - ale skierował w trybie następczym do Trybunału Konstytucyjnego. Tak więc ostatnie zdanie konkretu numer 99 zrealizowano, choć przesądziła reakcja prezydenta.

Zawetowanie pierwszej ustawy okołobudżetowej przez Andrzeja Dudę było reakcją na to, co rząd już robił w obszarze mediów publicznych. Prezydent tłumaczył, że nie może się zgodzić "rażącym łamaniem konstytucji i zasad demokratycznego państwa prawa". Otóż 19 grudnia 2023 roku Sejm przyjął uchwałę "w sprawie przywrócenia ładu prawnego oraz bezstronności i rzetelności mediów publicznych oraz Polskiej Agencji Prasowej". Wezwał w niej m.in. Skarb Państwa "do podjęcia niezwłocznie działań naprawczych". Tego samego dnia minister kultury i dziedzictwa narodowego Bartłomiej Sienkiewicz, jako organ wykonujący uprawnienia właścicielskie Skarbu Państwa, działając na podstawie Kodeksu spółek handlowych, odwołał prezesów zarządów Telewizji Polskiej SA, Polskiego Radia SA i Polskiej Agencji Prasowej SA oraz rady nadzorcze. Minister powołał nowe rady nadzorcze tych spółek, a one powołały nowe zarządy.

Zmiany w TVP – i innych mediach publicznych - zaczęły się 20 grudnia. Przekazanie władzy nie wszędzie odbyło się bez problemu, bo np. kierownictwa TVP i PAP nie zgodziły się z decyzją ministra. Przewodniczący KRRiT uznał decyzje ministra kultury za "rażące łamanie prawa". Protestowała Rada Mediów Narodowych – doszło do tego, że w pewnym momencie TVP miała trzech prezesów: powołanego 19 grudnia przez ministra kultury Tomasza Syguta; oddelegowanego 24 grudnia przez starą radę nadzorczą do zarządu Macieja Łopińskiego; mianowanego 26 grudnia przez RMN Michała Adamczyka.

Sytuacja jeszcze bardziej się zaogniła, gdy 27 grudnia minister kultury zdecydował o postawieniu TVP, Polskiego Radia i PAP w stan likwidacji. 29 grudnia taką decyzję podjął wobec 17 spółek regionalnych rozgłośni Polskiego Radia. Wzmogło to krytykę opozycji i przekaz o "zamachu" na media publiczne – tym bardziej, że zdarzało się, iż referendarze sądowi odmawiali wpisu o likwidacji w Krajowym Rejestrze Sądowym (np. 22 stycznia dotyczyło to Polskiego Radia SA). Minister kultury oświadczył, że wpis w rejestrze ma "walor informacyjny", a spółki są dalej w likwidacji.

Do tego wszystkiego włączył się Trybunał Konstytucyjny, który 18 stycznia orzekł, że przepisy Kodeksu spółek handlowych o rozwiązaniu i likwidacji spółki akcyjnej, rozumiane w ten sposób, że swoim zakresem regulacyjnym z mocy samej ustawy obejmują także jednostki publicznej radiofonii i telewizji - są niekonstytucyjne. Na to MKiDN stwierdziło, że wyrok TK w sprawie jednostek publicznej radiofonii i telewizji nie ma żadnej doniosłości prawnej.

Na decyzje ministra kultury zareagowała też KRRiT: 7 lutego zdecydowała, że środki z abonamentu RTV przekaże do depozytu sądowego i zostaną wypłacone dopiero po prawomocnym orzeczeniu sądu rejestrowego dotyczącym postawienia spółek w stan likwidacji. W efekcie - według likwidatora TVP - na początku marca 2024 roku w budżecie spółki brakowało 2,6 mld zł. By ratować jej sytuację finansową, rząd przekazał Telewizji Polskiej 220 mln zł z ogólnej rezerwy budżetowej na bieżące funkcjonowanie. Minister kultury przekonywał, że "finansowanie telewizji publicznej na ten rok jest zapewnione". Jednak w innych spółkach mediów publicznych też były problemy z pieniędzmi. W niektórych przypadkach sądy odmawiały jednak przyjmowania depozytów od KRRiT przeznaczonych dla mediów publicznych. Tak było w przypadku depozytu, który Maciej Świrski chciał przekazać dla publicznego radia w Rzeszowie. Referendarz sądu rejonowego w Rzeszowie odrzucił wniosek Świrskiego o zezwolenie na przekazanie 2 mln zł do sądowego depozytu.

Odpolitycznienie mediów publicznych zaczęło się więc po zmianie rządu szybko – bo nowe władze od razu zwalniały pracowników służących przez lata propagandzie PiS i zatrudniały nowych – ale wzbudziło wątpliwości prawne. Helsińska Fundacja Praw Człowieka w wydanym 22 grudnia oświadczeniu napisała: "Zdajemy sobie sprawę, że uwarunkowania polityczne i prawne bardzo utrudniają takie reformy. Nie możemy jednak nie zauważyć, że sposób rozpoczęcia zmian w mediach publicznych budzi poważne wątpliwości prawne". Przypomniała, że "kwestia powoływania i odwoływania składów osobowych organów mediów publicznych regulowana jest obecnie w ustawie o radiofonii i telewizji oraz ustawie o Polskiej Agencji Prasowej" – i że te kompetencje ma Rada Mediów Narodowych. "Co więcej, stanowisko, zgodnie z którym decydowanie o obsadzie osobowej organów kierujących mediami publicznym leży w kompetencji członka rządu (ministra wykonującego uprawnienia właścicielskie Skarbu Państwa) budzi również poważne wątpliwości w świetle standardów konstytucyjnych" – informowała HFPC. Według niej "niezbędne jest niezwłoczne podjęcie prac nad wprowadzeniem konstytucyjnego ładu prawnego w dziedzinie mediów publicznych". Po 100 dniach rządów nowej koalicji trudno ten proces uznać za zakończony. Tym bardziej, że wciąż działa Rada Mediów Narodowych.

100. Zniesiemy cenzurę nałożoną na polską kulturę: cenzurę ekonomiczną, czyli cofanie środków finansowych dla instytucji kultury niewygodnych dla władzy; cenzurę personalną, czyli obsadzanie instytucji kultury osobami podległymi władzy.

To kolejny konkret z gatunku tych, co do których trudno będzie określić granicę jego realizacji. Chodzi o odstąpienie od praktyk, które obserwowaliśmy za rządów Zjednoczonej Prawicy, gdy część instytucji kultury przekształcano w ośrodki mające prezentować jedną słuszną ideologię - wymieniając kadry i tak dobierając program tych instytucji, by odpowiadał gustom ludzi ówczesnej władzy. Ponadto dotowano hojnie programy kulturalne i organizacje niekiedy bardziej związane np. z Kościołem niż z kulturą. Przykładem choćby Muzeum "Pamięć i Tożsamość" im. Jana Pawła II, na które Fundacja Lux Veritatis ojca Tadeusza Rydzyka mała dostać ponad 200 mln zł.

Idąca po władzę koalicja KO-Trzecia Droga-Nowa Lewica zapowiadała duże zmiany: personalne i finansowe. Już 22 grudnia Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego poinformowało, że kierujący tym resortem Bartłomiej Sienkiewicz odwołał dyrektora warszawskiej Zachęty – Narodowej Galerii Sztuki Janusza Stanisława Janowskiego. Do wyłonienia nowego dyrektora w drodze konkursu pełniącą obowiązki została Justyna Markiewicz. "Jednym z głównych powodów decyzji Ministra było niewywiązanie się przez dyrektora z jednego z podstawowych obowiązków statutowych - stworzenia i realizacji strategii instytucji kultury, co uniemożliwiło realizację statutowych zadań Zachęty – upowszechniania sztuki współczesnej we wszystkich jej aktualnych przejawach, traktowanej jako istotny element kultury i życia społecznego" – poinformował resort.

16 stycznia minister Sienkiewicz stwierdził nieważność umowy miasta Otwock z MKiDN w sprawie Instytutu Dziedzictwa Myśli Narodowej. Jak poinformowano: "Minister stwierdził wadliwość umowy, w skutek czego jest ona nieważna. Oświadczył, iż wobec powyższego Instytut Dziedzictwa Myśli Narodowej im. Romana Dmowskiego i Ignacego Jana Paderewskiego pozostaje państwową instytucją kultury, której jedynym organizatorem jest Minister Kultury i Dziedzictwa Narodowego". Chodzi o umowę z listopada 2023 roku między miastem Otwock a ministrem kultury Piotrem Glińskim, zgodnie z którą Instytut Dziedzictwa Myśli Narodowej im. Romana Dmowskiego i Ignacego Jana Paderewskiego będą prowadzić jako wspólną instytucję ministerstwo i miasto Otwock. Umowę zawarto aż do 31 grudnia 2033 roku. Dzięki niej z resortu w ciągu 10 lat ma popłynąć do otwockiego samorządu (zdominowanego przez PiS) 100 mln zł na współprowadzenie instytutu, a także 3,5 mln zł na remont zabytkowej willi.

W styczniu resort kultury odmówił przekazania 13 mln zł na budowę siedziby i wystawę stałą Muzeum "Pamięć i Tożsamość" im. św. Jana Pawła II. 2 lutego minister Sienkiewicz odwołał Łukasza Gawła ze stanowiska Muzeum Narodowego w Warszawie – p.o. dyrektorem została Agnieszka Rosales Rodríguez. Następnie minister zdecydował o odwołaniu z dniem 31 marca tego roku Grzegorza Berendta ze stanowiska dyrektora Muzeum II Wojny Światowej w Gdańsku. Tu jako powód podano "złożona wobec ministra deklaracja dyrektora o braku identyfikacji z polityką i działaniami Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego". 6 lutego minister odwołał dyrektora Filmoteki Narodowej — Instytutu Audiowizualnego Roberta Kaczmarka. 19 marca resort podał, że Monika Krawczyk została odwołana z funkcji dyrektora Żydowskiego Instytutu Historycznego im. Emanuela Ringelbluma w Warszawie. Powodem był brak zgodności realizowanych działań ze złożonym programem autorskim. Na stanowisko p.o. dyrektora został powołany dr Michał Trębacz.

Władze MKiDN rozpoczęły ponadto audyt i kontrole w instytucjach, m.in. w spółce Pałac Saski, Filmotece Narodowej – Instytucie Audiowizualnym, Instytucie Adama Mickiewicza, Biurze "Niepodległa", Instytucie Literatury, Instytucie Książki, Narodowym Instytucie Dziedzictwa, Narodowym Instytucie Konserwacji Zabytków. Zapowiedziano połączenie w jedną instytucję: Biura "Niepodległa" i Instytutu Adama Mickiewicza oraz Instytutu Literatury i Instytutu Książki (powstanie nowy podmiot: Instytut Książki, z siedzibą w Krakowie). Wycofano 40 mln zł dotacji dla Instytutu Adama Mickiewicza.

W lutym minister kultury odwołał Radę Polskiej Fundacji Narodowej - "ze względu na brak transparentności w działaniach realizowanych przez PFN". Przypomnijmy, że fundacja powstała po wygraniu wyborów przez PiS w 2016 roku, a pieniądze na nią dały spółki Skarbu Państwa. Jej działalność i finanse od początku budziły kontrowersje. W marcu minister Sienkiewicz mianował nowego dyrektora Narodowego Centrum Kultury - został nim Robert Piaskowski; dotychczasowy dyrektor Rafał Wiśniewski (szefował NCK od 2017 roku) objął posadę zastępcy dyrektora. Z tych przykładów działań widać więc, że miotła personalna w jednostkach podległych ministrowi kultury poszła w ruch i zapewne przez kolejne miesiące będziemy jeszcze obserwować jej skutki.

Zmianę, którą można tłumaczyć jako "zniesienie cenzury nałożonej na polską kulturę" widać też po ogłoszeniu nowych wyników naboru do programu "Czasopisma". Dotacje otrzymały tym razem m.in. "Liberté!", "Przekrój", "Arcana", "Pismo", a nie dostali (dotowani za czasów PiS) wydawcy "Kuriera Wnet", "Wpisu" czy "Civitas Christiany". Minister Sienkiewicz tłumaczył, że przyznane w tym roku środki "są symbolem polityki, która nikogo nie wyklucza, ale dba o poziom i rzetelność debaty, czyli o to, co w kulturze najważniejsze". Jednym z kryterium było "takie ukształtowanie programu, aby odzwierciedlał całe spektrum debaty publicznej w Polsce".

Autorka/Autor:Konkret24

Źródło: Konkret24

Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock/TVN24

Pozostałe wiadomości

Donald Tusk zapowiedział, że częścią rządowej strategii migracyjnej będzie "czasowe, terytorialne zawieszenie prawa do azylu". Premier przywołał rozwiązania przyjęte w Finlandii. Wyjaśniamy, co dokładnie tam wprowadzono.

Tusk o "zawieszeniu wniosków azylowych" w Finlandii. Co jest w fińskiej ustawie

Tusk o "zawieszeniu wniosków azylowych" w Finlandii. Co jest w fińskiej ustawie

Źródło:
Konkret24

W mediach społecznościowych kilka tygodni po przejściu powodzi krąży zdjęcie rzekomo pokazujące zapłakaną kilkuletnią dziewczynkę ze szczeniakiem, rzekomą ofiarę kataklizmu. Zdjęciu najczęściej towarzyszy przekaz, że ofiary powodzi nie otrzymują pomocy. Ale zdjęcie nie jest autentyczne, wykorzystywano je też już wcześniej. Wyjaśniamy.

Zapłakana dziewczynka i powódź. Kiedy sztuczna inteligencja wywołuje łzy

Zapłakana dziewczynka i powódź. Kiedy sztuczna inteligencja wywołuje łzy

Źródło:
Konkret24

Nagranie, na którym jakoby migrant zepchnął dziecko z peronu, oburzyło internautów i stało się okazją do wyrażania nienawiści wobec obcych. Okazuje się jednak, że zdarzenie nie ma nic wspólnego z imigrantami. Wyjaśniamy, co na nim widać i gdzie zostało nagrane.

"Ubogacacz kulturowy" spycha dziecko na tory? Co pokazuje to nagranie

"Ubogacacz kulturowy" spycha dziecko na tory? Co pokazuje to nagranie

Źródło:
Konkret24

Polityk PiS zarzucił minister zdrowia, że za jej rządów likwidowane są kierunki lekarskie na uczelniach. Izabela Leszczyna odpowiedziała mu, że wprowadza w błąd, ponieważ jej resort wprowadził "zerowy limit" na przyjęcia na studia. Wyjaśniamy, co oznacza "zerowy limit" i jak ma się do likwidacji kierunku.

PiS: kierunki lekarskie są likwidowane, minister mówi o "zerowym limicie". O co chodzi?

PiS: kierunki lekarskie są likwidowane, minister mówi o "zerowym limicie". O co chodzi?

Źródło:
Konkret24

"Żart?", "fejk?", "serio?" - pytają internauci, dziwiąc się, że prezydent Andrzej Duda otrzymał w Mongolii tytuł doktora honoris causa. Tak, to prawda, ale to nie jest nowa informacja. A ekspert tłumaczy, że "zdarza się w praktyce dyplomatycznej". Lista - nie tylko polskich - prezydentów tak uhonorowanych jest długa.

Andrzej Duda doktorem honoris causa w Mongolii? Tak, takich przypadków jest więcej

Andrzej Duda doktorem honoris causa w Mongolii? Tak, takich przypadków jest więcej

Źródło:
Konkret24

Amerykański instruktor F-16 jakoby zginął podczas rosyjskiego ataku na ukraińską bazę lotniczą - wynika z popularnego przekazu. Dowodem ma być rzekomy post wdowy po żołnierzu. Ten przekaz to przykład rosyjskiej dezinformacji. Oto jak powstała.

Amerykański instruktor F-16 zginął w ukraińskiej bazie? To rosyjska dezinformacja

Amerykański instruktor F-16 zginął w ukraińskiej bazie? To rosyjska dezinformacja

Źródło:
Konkret24

"Deportować na front", "uciekał przed wojną" - pisali niektórzy internauci w reakcji na doniesienia o tym, że we Wrocławiu Ukrainiec rzekomo potrącił parę z dzieckiem. Do wypadku doszło w innym miejscu, a sprawca nie był obywatelem Ukrainy.

Ukrainiec we Wrocławiu wjechał w rodzinę na przejściu? To nawet nie jest Polska

Ukrainiec we Wrocławiu wjechał w rodzinę na przejściu? To nawet nie jest Polska

Źródło:
Konkret24

Władze amerykańskiego stanu Teksas rzekomo zakazały wnoszenia do szkół tęczowych flag. Taki przekaz krąży w mediach społecznościowych. Tylko że pierwotna informacja zaczęła funkcjonować w oderwaniu od swojego źródła. Wyjaśniamy.

Teksas zakazał wnoszenia tęczowych flag do szkół? Nie, to "skradziona satyra"

Teksas zakazał wnoszenia tęczowych flag do szkół? Nie, to "skradziona satyra"

Źródło:
Konkret24, USA Today

"W Polsce mamy obecnie cały czas rekordową liczbę osób tymczasowo aresztowanych" - alarmował w telewizji poseł Konfederacji Przemysław Wipler. Sprawdziliśmy: rekordu tymczasowo aresztowanych nie ma, jednak to nie oznacza, że ich sytuacja jest dobra i nie ma problemu z nadużywaniem stosowania tego środka zapobiegawczego. Przedstawiamy statystyki i zapowiedzi zmian w tym zakresie.

Wipler: mamy rekordową liczbę osób tymczasowo aresztowanych. Co pokazują dane

Wipler: mamy rekordową liczbę osób tymczasowo aresztowanych. Co pokazują dane

Źródło:
Konkret24

Były sekretarz generalny NATO rzekomo został pozwany za "podżeganie do konfliktu w Ukrainie", za co ma mu grozić kara dożywotniego więzienia. Wyjaśniamy, że Jens Stoltenberg wcale nie został "pozwany". Pokazujemy, jak wiele wątków rosyjskiej propagandy jest w tej historii.

Byłemu szefowi NATO "grozi dożywocie"? Historia z rosyjską propagandą w tle

Byłemu szefowi NATO "grozi dożywocie"? Historia z rosyjską propagandą w tle

Źródło:
Konkret24

Według popularnego przekazu transport "mobilnych wyrzutni rakiet balistycznych" miał poruszać się w ostatni weekend po Iranie. Ten przekaz wsparła rosyjska machina dezinformacyjna. Okazuje się, że fotografia, której użyto, nie ma nic wspólnego z ostatnimi wydarzeniami na Bliskim Wschodzie. Wyjaśniamy.

Transport wyrzutni w Iranie? Uwaga na wprowadzające w błąd zdjęcie

Transport wyrzutni w Iranie? Uwaga na wprowadzające w błąd zdjęcie

Źródło:
Konkret24

W mediach społecznościowych obok nagrań pokazujących skutki ataków izraelskich na Bejrut pojawiają się też takie, które nie mają z tym nic wspólnego. Materiały prawdziwe bywają też łączone z materiałami sztucznie wygenerowanymi.

Ogromne płomienie i kłęby dymu. "Bejrut teraz?" Nie. To coś innego

Ogromne płomienie i kłęby dymu. "Bejrut teraz?" Nie. To coś innego

Źródło:
Konkret24

W mediach społecznościowych pojawiła się historia bojkotu turnieju szachowego przez ukraińską szachistkę. Choć historia jest prawdziwa, to wydarzyła się kilka lat temu. Jednak sposób jej rozpowszechniania i profile do tego wykorzystane pokazują, że sprawa ma wiele wspólnego z bieżącą sytuacją. Wyjaśniamy, jak tą akcją rosyjskie i prorosyjskie konta chciały pokazać "ukraińską hipokryzję".

Ukraińska szachistka, turniej w Arabii Saudyjskiej i traktowanie kobiet. Historia z Rosją w tle

Ukraińska szachistka, turniej w Arabii Saudyjskiej i traktowanie kobiet. Historia z Rosją w tle

Źródło:
Konkret24

Na pierwszy rzut oka krążący w sieci wykres rzeczywiście zastanawia, bo pokazuje, jak mała jest wciąż ilość dwutlenku węgla w atmosferze. Dlatego krytycy tezy o globalnym ociepleniu chętnie go wykorzystują - na przykład, by podważać politykę klimatyczną Unii Europejskiej. Zapominają, że nie zawsze liczy się ilość, ważny jest jej efekt. Wyjaśniamy.

Katastrofalne emisje "w rzeczywistości"? Czego ten wykres nie pokazuje

Katastrofalne emisje "w rzeczywistości"? Czego ten wykres nie pokazuje

Źródło:
Konkret24

Pytanie "czy Unia chce zakazać kawy?", przewija się ostatnio w wielu komentarzach w mediach społecznościowych. Poseł Konfederacji straszy nawet, że "niedługo będziemy mogli napić się co najwyżej kawy zbożowej". W tle tego manipulacyjnego przekazu jest pewna zmiana regulacji w Unii Europejskiej i chęć wykorzystania jej do wzmocnienia antyunijnych nastrojów w społeczeństwie.

Unia Europejska "chce zakazać kawy"? Nie. Wyjaśniamy

Unia Europejska "chce zakazać kawy"? Nie. Wyjaśniamy

Źródło:
Konkret24

Miliony wyświetleń w mediach społecznościowych notuje nagranie, na którym widać dziwne zwierzę przemykające chodnikiem. Szakal? Wilk? Arabski pies? - zastanawiają się internauci. A może chupacabra, czyli legendarne stworzenie atakujące zwierzęta domowe w krajach obu Ameryk. Ustaliliśmy, co to jest i skąd pochodzi nagranie. Trzeba uważać, gdy się takie zwierzę spotka.

"Co to za stworzenie"? "Polska chupacabra"? Odpowiadamy

"Co to za stworzenie"? "Polska chupacabra"? Odpowiadamy

Źródło:
Konkret24

Sprawa była głośna. Premier Donald Tusk najpierw podpisał się pod postanowieniem prezydenta Andrzeja Dudy, a potem oświadczył, że wycofuje kontrasygnatę. Rozgorzał polityczny spór: czy mógł, na jakiej podstawie i jak to uchylenie kontrasygnaty się zmaterializuje. Otóż powstał taki dokument - publikujemy go w Konkret24. Lecz zdaniem prawników wątpliwości pozostały.

Kontrasygnata Tuska rzeczywiście wycofana? Jest dokument

Kontrasygnata Tuska rzeczywiście wycofana? Jest dokument

Źródło:
Konkret24

W polskiej sieci rozchodzi się rzekomy materiał telewizji Euronews opowiadający o ukraińskim tatuażyście, który miał zarazić ponad dwustu klientów w Polsce wirusem zapalenia wątroby typu C. Nagranie to rozpowszechniają u nas prorosyjskie konta. Przestrzegamy: to sfabrykowany materiał.

Tatuażysta z Ukrainy "zaraził wirusem zapalenia wątroby klientów w Polsce"? Uwaga, to fałszywka

Tatuażysta z Ukrainy "zaraził wirusem zapalenia wątroby klientów w Polsce"? Uwaga, to fałszywka

Źródło:
Konkret24

"I nic nie można z tym zrobić?", "bandytyzm w powietrzu" - oburzają się internauci, komentując nagranie mające przedstawiać niebezpieczny manewr rosyjskiego myśliwca nad Bałtykiem. Owszem, do takiego zdarzenia doszło, lecz nie na europejskim niebie.

Tak Rosjanie "bawią się nad Bałtykiem z samolotami NATO"? Nie nad Bałtykiem

Tak Rosjanie "bawią się nad Bałtykiem z samolotami NATO"? Nie nad Bałtykiem

Źródło:
Konkret24

W rozpowszechnianym w mediach społecznościowych przekazie dotyczącym migracji wybijana jest w ostatnich dniach informacja, jakoby w tym roku Niemcy odesłali do Polski już 15,5 tysiąca migrantów. W dodatku w ramach paktu migracyjnego. Ani jedna, ani druga informacja nie jest prawdą. Wyjaśniamy.

"Niemcy przysłały nam 15,5 tysiąca migrantów" w ramach relokacji? Dwa fałsze naraz

"Niemcy przysłały nam 15,5 tysiąca migrantów" w ramach relokacji? Dwa fałsze naraz

Źródło:
Konkret24

Jedynie 4 procent Polaków deklaruje, że niczego się nie obawia, korzystając z internetu. Większość wskazuje szereg zagrożeń – w tym mowę nienawiści, hejt, dezinformację. Do Sejmu wpłynął już poselski projekt tak zwanej ustawy antyhejterskiej, który ma być pierwszą próbą walki z tym zjawiskiem. Ale jedna ustawa problemu zagrożeń w sieci oczywiście nie rozwiąże.

Kradzież tożsamości, wyciek danych, hejt... Czego się boimy w internecie 

Kradzież tożsamości, wyciek danych, hejt... Czego się boimy w internecie 

Źródło:
Konkret24