Kandydat Konfederacji na prezydenta Sławomir Mentzen, walcząc o wyborcze głosy, uderza w Ukrainę i Ukraińców. Kremlowska propaganda szybko zrobiła z tego użytek. Eksperci tłumaczą, dlaczego to także może uderzyć w Polskę.
Za prowokacyjne uznał wypowiedzi Sławomira Mentzena podczas wystąpienia ze Lwowa rzecznik ukraińskiego Ministerstwa Spraw Zagranicznych Heorhij Tychyj. Na konferencji prasowej przekazał, by polscy politycy nie wykorzystywali kwestii ukraińskiej na potrzeby kampanii wyborczej. Dodał też, że ministerstwo nie uznaje postawy Mentzena za oficjalne stanowisko Polski czy ogólne poglądy polskiego społeczeństwa.
Chodzi o filmy, który kandydat Konfederacji na prezydenta RP Sławomir Mentzen opublikował w mediach społecznościowych w trzecią rocznicę pełnoskalowej inwazji Rosji na Ukrainę. W filmie nagranym we Lwowie, który ukazał się 24 lutego w serwisie X, Mentzen wystąpił z posłanką Konfederacji Anną Bryłką. Mówili, że szykują tam "specjalny materiał" na kanał Mentzena na YouTube. Ten jeszcze się nie ukazał, lecz w kolejnych dniach Mentzen na swoich profilach w X, na Instagramie i na Facebooku opublikował dwa krótkie filmy zrobione we Lwowie.
Pierwszy, opublikowany 25 lutego, został nagrany przed pomnikiem Stepana Bandery, ukraińskiego nacjonalisty i przywódcy organizacji OUN-B (Organizacji Ukraińskich Nacjonalistów), która odegrała kluczową rolę w inspirowaniu i przeprowadzeniu zbrodni wołyńskiej. "Jesteśmy z Anią Bryłką we Lwowie pod pomnikiem Stepana Bandery" - mówi Mentzen. I dalej: "To jest terrorysta, który jeszcze w II RP został skazany przez polski sąd na karę śmierci za morderstwa na Polakach. Następnie założył organizację ukraińskich nacjonalistów, która jest odpowiedzialna za Rzeź na Wołyniu. Ludzie tego człowieka zamordowali 100 tysięcy Polaków". Potem głos zabiera Anna Bryłka: "To jest tak, jakby w Niemczech budowano pomniki Hitlerowi. Ukraina musi jak najszybciej zakończyć kult Stepana Bandery". To naganie tylko na koncie w X wygenerowało ponad 380 tys. wyświetleń. "Ukraińcy dalej czczą zbrodniarzy odpowiedzialnych za zabicie 100 tysięcy Polaków!" - skomentował ten film Sławomir Mentzen.
Drugi film pojawił się w mediach społecznościowych polityka dzień później. Tym razem posłowie Konfederacji stoją przed zniszczonym 1 stycznia 2024 roku przez Rosjan muzeum Romana Szuchewycza. "Jesteśmy przed muzeum Szuchewycza, które zostało zbombardowane przez Rosjan, które ma być odbudowane w najbliższej przyszłości" - informuje Bryłka. Mentzen mówi: "Roman Szuchewycz też był terrorystą skazanym przez polski międzywojenny sąd. Następnie był dowódcą UPA odpowiedzialnym za rzeź wołyńską, za brutalne zamordowanie ponad 100 tysięcy Polaków i Ukraińcy w 2001 roku otworzyli mu muzeum we Lwowie. Nadali mu tytuł bohatera Ukrainy w 2007 roku. I teraz, w trakcie wojny, 1 stycznia 2024 roku to muzeum zostało zniszczone przez drona kamikadze, a teraz polski rząd przysyła pieniądze Ukrainie na odbudowę Lwowa. A Ukraińcy co odbudowują we Lwowie? Pomnik zbrodniarza odpowiedzialnego za śmierć 100 tysięcy Polaków". Bryłka komentuje: "Nigdy nie powinno być na to naszej zgody" - a Mentzen dodaje: "Koniec z banderyzmem na Ukrainie. Ukraina jak najszybciej musi przestać gloryfikować zbrodniarzy, którzy dokonywali czystek etnicznych na Polakach".
Te materiały polityków Konfederacji wywołały dyskusję zarówno wśród internautów, jak i polityków. Do pierwszego nagrania odniósł się mer Lwowa Andrij Sadowy jeszcze tego samego dnia - w poście w serwisie X nazwał Mentzena "prorosyjskim politykiem z polskim paszportem". Sadowy napisał, że Mentzen powinien "wykazać się odwagą" i podobny film nagrać w Doniecku. "Może wyjechać na front i podzielić się swoimi przemyśleniami, w szczególności z polskimi wolontariuszami. Trzeba sprawdzić, czy on w ogóle ma pozwolenie na wjazd na Ukrainę" - stwierdził mer Lwowa.
Na reakcję Mentzena ukraiński polityk nie musiał czekać długo. Kandydat Konfederacji tak mu odpisał: "Jestem Polakiem i pojechałem do pięknego i kulturowo polskiego miasta Lwów, któremu Rosjanie wyrządzili kiedyś wiele szkód. Na miejscu zobaczyłem pomnik Bandery, kult banderowskich zbrodniarzy na czele z Szuchewyczem. Powinien się Pan wstydzić, że w tak wspaniałym mieście zgadza się Pan na kult ludobójców, zbrodniarzy i morderców moich rodaków". I dodał: "To Pan powinien mieć zakaz wjazdu do Polski. Proszę wierzyć, że jak wygram, pilnie się tym zajmę".
Taka postawa Sławomira Mentzena nie dziwi tych, którzy obserwują jego kampanię wyborczą. Kandydat Konfederacji nie raz wypowiadał się już, uderzając w Ukraińców, krytykując ich, wzbudzając niechęć Polaków do ukraińskich uchodźców. W Konkret24 opisywaliśmy np. jego wypowiedź o Ukraińcach, którzy "przyjeżdżają do Polski, rejestrują się do lekarza, wydłużają nam kolejki" - wyjaśniając, że to teza bez pokrycia, w dodatku zbieżna z prokremlowską propagandą.
Nie inaczej jest teraz, gdy Mentzen opowiadał o kulcie Bandery na Ukrainie i "kulturowo polskim mieście" Lwów. Mówił to na potrzeby kampanii wyborczej w Polsce, by pozyskać kolejne głosy i przychylność wyborców niechętnych ukraińskim uchodźcom w naszym kraju czy angażowaniu się Polski w wojnę za wschodnią granicą - ale te wypowiedzi stały się paliwem dla kremlowskiej propagandy. Wszak jedną z głównych tez Rosji o konieczności "specjalnej operacji wojskowej" w Ukrainie jest walka z rzekomym faszyzmem tam. Zaś pogłębianie podziałów między Polakami i Ukraińcami należy do głównych celów rosyjskiej dezinformacji.
Oto jak ostatnia antyukraińska aktywność polityka Konfederacji została wykorzystana w rosyjskojęzycznych przekazach.
Kandydat na prezydenta krytykuje Ukraińców - czyli "Polska sprzeciwia się"
Rosyjskie media filmiki opublikowane przez Mentzena podłapały natychmiast. W ciągu trzech dni pojawiło się co najmniej kilkanaście artykułów w rosyjskich mediach głównego nurtu, które je opisywały. 25 lutego rosyjska państwowa agencja informacyjna TASS opublikowała depeszę o tym, że "kandydat na prezydenta Polski domagał się od Ukrainy zniesienia kultu Bandery". TASS dodała przy tym, że w ostatnich tygodniach o Ukrainie wypowiadał się także inny kandydat na prezydenta Polski. "Karol Nawrocki mówił, że dla Ukrainy nie ma miejsca w UE i NATO, dopóki nie zostaną rozwiązane kwestie związane z ponownym pochówkiem i upamiętnieniem ofiar rzezi wołyńskiej" - informowała agencja.
Informację zaczęły podawać inne serwisy. "Polski polityk upokorzył Ukrainę we Lwowie: Lokalni naziści uderzeni w czuły punkt" - głosi nagłówek artykułu z 27 lutego na stronie rosyjskiej gazety "Komsomolska Prawda". W teście cytowane są słowa Mentzena z nagrania. "Komsomolska Prawda" stwierdza, że odkąd "Warszawa zaczęła pomagać finansowo Ukrainie, w Polsce panuje oburzenie". Wypowiedzi Mentzena miały być dowodem tego oburzenia.
"Polski kandydat na prezydenta upokorzył Ukrainę we Lwowie" - brzmiał z kolei tytuł artykułu rządowej agencji informacyjnej RIA Novosti z 27 lutego. Taki sam tytuł jest na stronie rosyjskiego dziennika "Moskowskij Komsomolec". Natomiast moskiewska agencja informacyjna OSN napisała, że "Polska domaga się od Ukrainy zniesienia kultu Bandery". Użycie słowa "Polska" - zamiast podania już w tytule nazwiska konkretnej osoby - ma zwiększyć rangę przekazu: że to stanowisko naszego kraju. Z kolei po zacytowaniu już wypowiedzi Mentzena OSN napisała: "Mentzen nazwał też Banderę i jego zwolenników odpowiedzialnymi za zbrodnię wołyńską. Wcześniej prezydent Rosji Władimir Putin zwrócił uwagę na fakt, że obecne władze Ukrainy uczyniły ze Stepana Bandery bohatera narodowego" - to z kolei ma pokazać czytelnikom, jakoby polityka Putina była zbieżna z polskimi interesami.
O zarzutach "Polski", a nie zarzutach Mentzena informował też w tytule artykuł na rosyjskim portalu News.ru: "Polska sprzeciwiła się odrestaurowaniu Muzeum Szuchewycza na Ukrainie".
O słowach Mentzena na temat Ukrainy pisał również anglojęzyczny portal News-pravda.com, który należy do sieci prokremlowskich portali internetowych. Tam można przeczytać, że "Sławomir Mentzen wystąpił w filmie, w którym wyraża wszystko, co myśli o ukraińskim nacjonalizmie i poparciu dla Kijowa". Pravda News zmanipulował słowa Mentzena skierowane do mera Lwowa, pisząc: "Mentzen nazwał Lwów 'wspaniałym polskim miastem z kultem ludobójców, zbrodniarzy i morderców', a także zapewnił, że gdy zostanie prezydentem, nie wpuści mieszkańców Lwowa do Polski".
Przypomnijmy: Mentzen napisał o Lwowie jako o "pięknym kulturowo polskim mieście", a groźba zakazu wjazdu do Polski dotyczyła mera Lwowa. Jednak tak właśnie działają ośrodki dezinformacji: wykorzystują to, co jest w interesie ich zleceniodawcy, jeśli tylko mają ku temu powód. Dlatego słowa Mentzena przydały się teraz, by budować tezę, że cała Polska jest niechętna Ukraińcom i Ukrainie.
Pomaganie Rosji w szerowaniu tezy o "nazistowskiej Ukrainie"
Filmy polityka Konfederacji posłużyły też ośrodkom Kremla do potwierdzania ich własnego przekazu o faszystowskiej Ukrainie. Tak zrobił m.in. portal Pravda News, podbijając dzięki słowom Mentzena przekaz o "nazistowskiej i banderowskiej Ukrainie" - w jego tekście czytamy więc, że "społeczność Bandery bardzo boleśnie zareagowała na tę publikację wideo".
Fragmenty nagrań polskiego polityka późnym wieczorem 26 lutego mogli obejrzeć widzowie rosyjskiej państwowej telewizji Pierwyj Kanał w materiale pt. "Polski polityk Sławomir Mentzen wezwał Ukrainę do zaprzestania kultu Stepana Bandery". "Więcej o terrorystach, ale z przeszłości" – rozpoczyna prowadząca program i dalej mówi: "Tym właśnie słowem polski polityk Sławomir Mentzen nazwał idola obecnego rządu w Kijowie, Stepana Banderę. Kandydat na prezydenta Polski z ramienia partii Konfederacja odwiedził Lwów. I nie mógł spokojnie przejść obok pomnika przywódcy organizacji ukraińskich nacjonalistów, zamieszanego w ludobójstwo Polaków w czasie drugiej wojny światowej". Potem prowadząca poinformowała: "Nagrał wiadomość wideo na tle pomnika. Na Ukrainie Mentzen został natychmiast zarejestrowany jako polityk prorosyjski". Następnie puszczono fragment filmu polskiego polityka z rosyjskim tłumaczeniem. Takie metody jak opisywanie Bandery jako "idola obecnego rządu" czy nazwanie posta Sadowego "rejestracją Mentzena jako polityka prorosyjskiego" ma propagować narrację o Ukrainie jako kraju nazistowskim.
Oczywiście wycinki nagrań polityków Konfederacji i cytaty z ich wypowiedzi posłużyły prokremlowskiej propagandzie do szerzenia antyukraińskich przekazów także w mediach społecznościowych. Pojawiały się więc na rosyjskojęzycznych kanałach na Telegramie.
Ekspert: hipoteza o użytecznych idiotach, którą próbują się bronić, jest trudna do uwierzenia
Słowa Mentzena wywołały oburzenie i dyskusję w Polsce. Poseł Koalicji Obywatelskiej Roman Giertych we wpisie na X zwrócił się do polityka Konfederacji: "Dzisiaj był Pan bohaterem wszystkich rosyjskich mediów". Nazwał go "pożytecznym idiotą". "Jesteś Pan idiotą, gdyż niszcząc kruchą i wątłą nić porozumienia pomiędzy Polakami, a Ukraińcami niszczysz Pan jedyną tamę przez rosyjską dominacją w naszej części świata" - dodał Giertych (pisownia oryginalna).
Również wielu internautów pod nagraniami Mentzena pisało, że uważa jego działania za karygodne. "Przed wami historyczny ignorant, a także kandydat na prezydenta RP - Sławomir Mentzen"; "Robienie polityki na szerzeniu nienawiści między narodami jeszcze w sytuacji jakiej jest Ukraina to najbardziej rynsztokowy poziom kultury politycznej"; "A Pan konsekwentnie, w przemyślany sposób atakuje Ukrainę. Rosji Pan praktycznie nie rusza. Wyjątkowo obrzydliwe" - komentowali (pisownia postów oryginalna).
Doktor Michał Marek z Uniwersytetu Jagiellońskiego, założyciel Fundacji Centrum Badań nad Współczesnym Środowiskiem Bezpieczeństwa, zauważył w poście w serwisie X: "Strona rosyjska śledzi przebieg trwającej w Polsce kampanii wyborczej wybierając korzystne z jej perspektywy czynniki. W poniższym przypadku rzecz dot. wykorzystania aktywności @SlawomirMentzen do uwiarygodnienia rosyjskiej narracji kreującej Ukrainę i Ukraińców na rzekomo powszechnie wyznających 'kult bandery' (kreowanie Ukraińców na nazistów oraz naród powszechnie heroizujący terrorystów)". "Przekaz dezinformacyjny strony rosyjskiej odnosi się do hiperbolizacji zjawiska - opisywania całości Ukrainy poprzez pryzmat zniekształconej wizji zachodniej części kraju" - wyjaśnił.
Zachowania Mentzena próbowała bronić europoseł Konfederacji Ewa Zajączkowska-Hernik. W programie "Polityczne graffiti" w Polsat News, pytana, czy Konfederacji nie przeszkadza "granie w orkiestrze putinowskiej propagandy", odpowiedziała: "My nie mamy wpływu na to, co pokazują rosyjskie media i nie będziemy powstrzymywać się przed mówieniem o prawdzie historycznej tylko dlatego, że rosyjskie media mogą coś cytować". Po czym dodała: "To, że rosyjskie media to wykorzystują, tak jak powiedziałam, my nie mamy absolutnie na to wpływu. Natomiast my nie bierzemy udziału w rosyjskiej narracji, rosyjskiej propagandzie. To, że rosyjska propaganda to wykorzystuje, to jest tylko i wyłącznie kwestia Rosji".
"Taka 'linia obrony' nosi populistyczny charakter. Nikt nie zabrania nikomu mówić o prawdzie historycznej. Chodzi jednak o wykorzystywanie kwestii historycznych do działań politycznych oraz działań stricte propagandowych i dezinformacyjnych" - komentuje dla Konkret24 dr Michał Marek. "De facto rzecz dotyczy więc m.in. sposobu komunikowania. Jeśli ktoś np. promuje tezy kreujące całość narodu ukraińskiego na heroizujący UPA czy S. Banderę, to mamy do czynienia z niczym innym jak manipulacją fałszującą rzeczywistość. I to jest nic innego jak szerzenie przekazu zbieżnego z celami Kremla. Warto pamiętać, że kontrowersyjne wypowiedzi polskich polityków wykorzystywanych są przez Moskwę przede wszystkim do działań skierowanych przeciwko Polsce - np. służą niszczeniu wizerunku RP na arenie międzynarodowej. Nieprzemyślane wypowiedzi lub celowe manipulacje ze strony osób publicznych, de facto są wykorzystywane do ataków na nasze państwo" - podsumowuje dr Marek.
Natomiast poproszony o komentarz na temat postępowania Mentzena specjalista od badania dezinformacji dr hab. Dariusz Jemielniak, profesor Akademii Leona Koźmińskiego, stwierdza: "Jeżeli coś gdacze jak kaczka, chodzi jak kaczka i wygląda jak kaczka - to zapewne to jest kaczka. Dokładnie tak samo jest z Konfederacją: skoro ich stanowiska i wypowiedzi wielokrotnie wpisują się idealnie w zapotrzebowanie rosyjskiej propagandy, skoro wspierają działania, które rosyjskie służby sponsorują (jak np. dezinformację szczepionkową), to możemy zakładać, że działają całkowicie w ramach narracji rosyjskiej machiny propagandowej. Hipoteza, że są jedynie użytecznymi idiotami, którą próbują się bronić, jest trudna do uwierzenia".
Źródło: Konkret24
Źródło zdjęcia głównego: Piotr Kowala/PAP