Nagranie Donalda Tuska dotyczące polityki migracyjnej rządu Zjednoczonej Prawicy wywołało polityczną burzę. Co jest w dokumencie, o którym mówi lider PO, i jakie ma on znaczenie dla przyjmowania migrantów zarobkowych? Wyjaśniamy.
Po tym, jak w połowie czerwca prezes Prawa i Sprawiedliwości Jarosław Kaczyński zaproponował przeprowadzenie w Polsce referendum dotyczącego relokacji migrantów, temat ten zdominował debatę polityczną. 3 lipca premier Mateusz Morawiecki potwierdził, że referendum odbędzie się razem z najbliższymi wyborami parlamentarnymi. Tymczasem dzień wcześniej, w niedzielę, 2 lipca, lider Platformy Obywatelskiej Donald Tusk zamieścił na swoim twitterowym profilu nagranie, które ma już 4,7 mln odsłon i jeszcze bardziej rozpaliło dyskusję na temat przyjmowania migrantów.
Donald Tusk mówi w tym filmie o polityce migracyjnej rządu. Odnosząc się do tego, co obecnie się dzieje we Francji, oświadcza: "I właśnie teraz Kaczyński przygotowuje dokument, dzięki któremu do Polski przyjedzie jeszcze więcej obywateli z państw takich jak - tu cytuję - Arabia Saudyjska, Indie, Islamska Republika Iranu, Katar, Emiraty Arabskie, Nigeria czy Islamska Republika Pakistanu". Tusk nie mówi i nie pokazuje, o jaki dokument chodzi. "Kaczyński już w zeszłym roku ściągnął z takich państw ponad 130 tysięcy obywateli - 50 razy więcej niż w 2015 roku. Te wizy będzie można dostawać łatwo i szybko, i będą je rozdzielać zewnętrzne firmy, bo tak dużo jest zamówień" - opowiada lider PO.
Rzecznik PO: wnioski wizowe będą zbierały lokalne firmy, a pieczątkę przystawiał urzędnik w Warszawie
Po publikacji nagrania politycy PO tłumaczyli, że Tuskowi chodzi o projekt rozporządzenia ministra spraw zagranicznych w sprawie państw, w których cudzoziemcy mogą składać wnioski o wydanie wizy. Projekt pojawił się na stronie Rządowego Centrum Legislacji 19 czerwca. Dzień później omówiła go "Rzeczpospolita", a 30 czerwca branżowy portal prawo.pl.
"System wprowadzany przez PiS: Wnioski wizowe mają opracowywać firmy z tych krajów, a urzędnik w Warszawie zaocznie przybijał pieczątkę. Z dokumentów rządowych wynika, że będzie miał 5 min na wniosek. Rozporządzenie w trybie pilnym jest właśnie rozpatrywane przez rząd" - napisał 2 lipca na Twitterze Jan Grabiec, rzecznik PO. "Niekontrolowana imigracja i szczucie. Jakie będą tego efekty?" - zapytał i podlinkował do projektu rozporządzenia.
Dokument zdominował dyskusje w niedzielnych programach publicystycznych. Minister w kancelarii premiera Łukasz Schreiber tłumaczył w Polsat News, że rozporządzenie, które obecnie jest w fazie konsultacji, dotyczy tego, by "scentralizować system wydawanych wiz". "Chodzi o to, żeby nie były one w konsulatach konkretnych, tylko w Warszawie, i żeby mieć tutaj pełen ogląd sytuacji" - wyjaśnił. Schreiber przyznał, że wniosków o wydanie wizy jest więcej, niż było w okresie rządów PO-PSL i wyjaśniał, że jest to wynik poprawy sytuacji ekonomicznej w Polsce. Zapytany, czy celem rozporządzenia jest przyspieszenie i uproszczenie procedury wydawania wiz, Schreiber odpowiedział: "Ono może pójść w kierunku tego, żeby niektóre decyzje podejmować szybciej. Tylko pamiętajmy jedno: dzisiaj przedsiębiorcy, dzisiaj polscy rolnicy, potrzebują osób, które w legalny sposób - i to jest kluczem w tej sprawie - ubiegają się o pracę w Polsce".
Co więc jest w projekcie tego rozporządzenia?
Projekt: outsourcing wizowy w 21 państwach
By legalnie przebywać na terytorium Polski, obywatele krajów nienależących do Unii Europejskiej, którym nie przysługuje prawo do wjazdu w ramach ruchu bezwizowego i którzy nie mają innego dokumentu uprawniającego ich do wjazdu (np. karty pobytu), są zobowiązani do posiadania wizy. Mogą wystąpić o wizę Schengen (oznaczaną symbolem "C") lub wizę krajową (oznaczaną symbolem "D"). Ta pierwsza jest wydawana cudzoziemcom, którzy zamierzają przebywać w Polsce lub państwach obszaru Schengen (w czasie jednego lub kilku wjazdów) do 90 dni w ciągu 180 dni. Wiza krajowa zaś uprawnia do wjazdu i ciągłego pobytu w Polsce lub kilku pobytów następujących po sobie, trwających łącznie dłużej niż 3 miesiące. Okres ważności wizy krajowej nie może przekroczyć jednego roku. Cudzoziemiec najpierw musi otrzymać pozwolenie na pracę w Polsce, a potem tę pracę zdobyć. To jest podstawą ubiegania się o wizę - otrzymanie wizy jest ostatnim etapem przed przyjazdem lub przylotem.
19 czerwca Rządowe Centrum Legislacji opublikowało projekt Rozporządzenia ministra spraw zagranicznych w sprawie państw, w których cudzoziemcy mogą składać wnioski o wydanie wizy przez ministra właściwego do spraw zagranicznych. Dokument jest krótki. Wprowadza tzw. outsourcing wizowy dla ubiegających się o wizy obywateli 21 państw: Arabii Saudyjskiej, Armenii, Azerbejdżanu, Białorusi (przedłużenie), Filipin, Gruzji, Indii, Indonezji, Iranu, Kataru, Kazachstanu, Kuwejtu, Mołdawii, Nigerii, Pakistanu, Tajlandii, Turcji, Ukrainy, Uzbekistanu, Wietnamu, Zjednoczonych Emiratów Arabskich.
Obecnie obywatele tych państw - z wyjątkiem Białorusi - o polską wizę ubiegają się w polskich konsulatach. To konsulaty udzielają im wszelkich informacji, zbierają dane od wnioskujących, przyjmują wnioski i pobierają odpowiednie opłaty. Teraz MSZ chce, by to wszystko w ramach tzw. outsourcingu wizowego robiły w tych wyżej wymienionych krajach prywatne firmy. Czyli by były pośrednikami między starającymi się o wizę cudzoziemcami a polskimi placówkami dyplomatycznymi. Lecz to urzędnicy w Centrum Decyzji Wizowych MSZ ostatecznie będą akceptować bądź nie złożone wnioski. Obecnie polskie konsulaty korzystają z outsourcingu wizowego na Białorusi - MSZ planuje więc, by było tak w kolejnych 20 krajach.
Obywatele tych krajów będą mogli skorzystać z obsługi zewnętrznych podmiotów, gdy zostaną one tam utworzone, ale muszą spełnić dodatkowe warunki. Obywatele Ukrainy i Białorusi będą mogli się ubiegać o wizę krajową lub wizę Schengen w przypadku niemalże wszystkich celów wydania wizy określonych w ustawie o cudzoziemcach, między inni w celach turystycznych, odwiedzin u rodziny lub przyjaciół, prowadzenia działalności gospodarczej, pobierana nauki czy wykonywania pracy.
W przypadku obywateli pozostałych państw lista celów będzie krótsza, niż podaje ustawa i ma obejmować: - prowadzenie działalności gospodarczej; - wykonywanie pracy; - odbycie studiów pierwszego stopnia, studiów drugiego stopnia lub jednolitych studiów magisterskich albo kształcenie się w szkole doktorskiej; - prowadzenie badań naukowych lub prac rozwojowych; - korzystanie z uprawnień wynikających z posiadania Karty Polaka; - realizację zezwolenia na pobyt czasowy w celu łączenia rodzin; - realizację zezwolenia na pobyt czasowy w celu wykonywania pracy w ramach przeniesienia wewnątrz przedsiębiorstwa.
Cel MSZ: rozpatrywanie więcej wniosków wizowych, co najmniej 400 tys. rocznie
W uzasadnieniu projektu resort informuje o rosnącej liczbie wniosków wizowych, "które cudzoziemcy chcą składać za granicą, przy ograniczonych możliwościach kadrowo-organizacyjnych placówek zagranicznych i rosnących kosztach obsługi tych wniosków za granicą". W podobnym tonie sformułowano to w OSR, czyli ocenie skutków regulacji: "Projektowane rozporządzenie ma na celu poprawę sytuacji na rynku pracy, zwiększenie liczby wniosków wizowych, jakie mogą być rozpatrywane przez upoważnione do tego organy". Zwiększenie liczby państw z outsourcingiem wizowym ma umożliwić "zapewnienie sprawnej obsługi wizowej większej, niż dotychczas, liczbie cudzoziemców, zwiększenie liczby wydawanych wiz w opisanych w projekcie celach". "Rosnące zainteresowanie uzyskaniem wizy, potrzeby polskiego rynku pracy, a jednocześnie brak zwiększenia zatrudnienia w urzędach konsularnych i tym samym zapewnienia sprawnej obsługi wizowej wymusiło poszukiwanie innych rozwiązań" - czytamy w OSR.
MSZ - choć informuje o trudnościach w oszacowaniu liczby cudzoziemców, którzy po wejściu w życie rozporządzenia będą występować w ten sposób o wizy - zakłada, że nie będzie to mniej niż 400 tys. rocznie. Czyli że dzięki temu rozwiązaniu rozpatrywane będzie co najmniej 400 tys. wniosków rocznie.
Widać, że rządowi się spieszy, ponieważ MSZ dał tylko pięć dni pozostałym resortom na zajęcie stanowiska. "Skrócenie terminu na zajęcie stanowiska w ramach uzgodnień wynika z konieczności pilnego wprowadzenia w życie rozwiązań zawartych w projektowanym rozporządzeniu, które pozwolą na zwiększenie liczby rozpatrywanych wniosków wizowych i skrócenie okresu oczekiwania na wizytę w sprawie wizowej, wobec obserwowanego rosnącego zainteresowania cudzoziemców wizytą w Polsce, w szczególności podjęciem zatrudnienia" - czytamy w piśmie przewodnim rozesłanym do ministerstw.
Eksperci: pomysł ciekawy, ale są zagrożenia
Profesor Maciej Duszczyk z Ośrodka Badań nad Migracjami Uniwersytetu Warszawskiego mówił 3 lipca w "Rozmowie Piaseckiego", że projekt rozporządzenia wynika z tego, iż polskie konsulaty nie są w stanie obsłużyć o czasie wszystkich wnioskujących o wizy, "bo są zatkane", a polscy pracodawcy czekają na występujących o nie pracowników. "Zapotrzebowanie na pracowników cudzoziemskich w wyniku tego, że duża część Ukraińców nie przyjechała do Polski, bo jest wojna i nie mogą wyjechać z Ukrainy, bardzo mocno wzrosło" - mówił ekspert. Tłumaczył, że z tego powodu pracodawcy naciskają na rząd. "Rząd coś chciał zrobić. Po raz kolejny w pewien sposób otwiera polski rynek pracy" - podsumował prof. Duszczyk.
- Chodzi o to, by odciążyć służby konsularne i żeby procedurą wizową na wstępnym etapie zajmowały się prywatne firmy, które w zamyśle będą to robić sprawniej i szybciej. Na podstawie przygotowanych przez nich materiałów, decyzje będą podejmować urzędnicy w Polsce - tłumaczy ideę rozporządzenia w rozmowie z Konkret24 dr Maciej Chakowski, partner zarządzający kancelarii C&C Chakowski & Ciszek, adiunkt i wykładowca prawa pracy na Wydziale Zarządzania Uniwersytetu Warszawskiego. Proponowany w rozporządzeniu zamysł tzw. outsourcingu wizowego ocenia jako ciekawy, ale zwraca uwagę, że może nieść szereg zagrożeń.
- Należy się wystrzegać, by firmy realizujące duże kontrakty w Polsce, wymagające dużej liczby pracowników, jednocześnie nie zajmowały się outsourcingiem wizowym. Wyraźny będzie wówczas tutaj konflikt interesów - tłumaczy dr Chakowski. Wskazuje na listę państw z rozporządzenia. - Mnie zaskakuje. Część z państw, na czele z Pakistanem, jest mocno zinfiltrowana przez organizacje terrorystyczne, co może skutkować zagrożeniem naszego bezpieczeństwa, gdy pojawią się u nas osoby niepożądane z tych państw - stwierdza. Według niego listę krajów należy zmodyfikować. Ale już umieszczenie na niej Wietnamu ocenia pozytywnie. - To dobry kierunek i mamy dobre doświadczenia - ocenia.
Z kolei Magdalena Świtajska, adwokat i wspólnik w kancelarii Wardyński i Wspólnicy, w rozmowie z portalem prawo.pl podkreśliła, że "wiele, jeśli nie wszystko będzie natomiast zależeć przede wszystkim od tego, czy w ministerstwie, w związku z przyjęciem na siebie nowych zadań, zostanie odpowiednio zwiększona liczba personelu". "Równie dużo będzie zależało od funkcjonowania samych centrów (pośredników) wizowych. W przypadku wielu z krajów z powyższej listy problemem nie jest sama procedura czy czas procesowania złożonego już wniosku przez konsula, ale odległe terminy lub bardzo ograniczona możliwość uzyskania terminu w celu złożenia wniosku do pośrednika wizowego. Rozporządzenie tego problemu w żaden sposób nie rozwiązuje" - oceniła mec. Świtajska. W Centrum Decyzji Wizowych są teraz 22 etaty. W ocenie skutków regulacji przewiduje się utworzenie w 2023 roku ośmiu dodatkowych etatów, w 2024 roku - 20; w 2025 - 50, a od 2026 roku przewiduje się zwiększenie zatrudnienia o kolejnych 60 etatów. Docelowo w CDW ma być 160 etatów, czyli ponad siedem razy więcej niż obecnie.
Joanna Torbé-Jacko, adwokat, ekspert Business Centre Club ds. prawa pracy i ubezpieczeń społecznych oraz przewodnicząca Roboczego Zespołu Legalizacji Pobytu i Zatrudnienia przy Rzeczniku MŚP, oceniła pozytywnie w rozmowie z portalem prawo.pl ideę rozporządzenia "w zakresie, w jakim może to doprowadzić do 'odkorkowania' zapchanych konsulatów w wielu państwach i rozwiązaniu problemów w krajach, gdzie tych konsulatów po prostu nie ma". "Liczę jednak na to, że warunki formalne i weryfikacja tych osób będzie odbywała się z taką samą starannością" - zaznaczyła. "Musimy założyć, że państwo panuje nad polityką imigracyjną i wie, kogo chce ściągnąć i zatrudnić. Pytanie tylko, na jakiej zasadzie te państwa zostały wybrane i czy lista była konsultowana z pracodawcami" - dodała.
Jan Kunert
Źródło: Konkret24