Trump kontra Putin. Doktryny dwóch mocarstw znowu żywe? "Widać echa"

Źródło:
Konkret24
Trump o rozmowach pokojowych w sprawie Ukrainy
Trump o rozmowach pokojowych w sprawie UkrainyReuters
wideo 2/4
Trump o rozmowach pokojowych w sprawie UkrainyReuters

Zdaniem wicemarszałka Sejmu Piotra Zgorzelskiego nastały czasy, gdy Rosja wróciła do realizacji doktryny Primakowa, a Stany Zjednoczone ożywiły doktrynę Monroego. Dwa wielkie mocarstwa i dwie metody prowadzenia polityki zagranicznej - o co chodzi? Eksperci oceniają, czy teza wicemarszałka jest trafna.

Ponowne objęcie urzędu prezydenta USA przez Donalda Trumpa pokazało, że nadszedł czas dużych zmian w polityce międzynarodowej. Od tygodni głównym tematem w debacie publicznej na całym świecie są zapowiedzi i działania administracji Trumpa wobec Ukrainy, Kanady, Meksyku, Grenlandii czy całej Europy. Szczególnie sprawa Ukrainy - po głośnej kłótni w Białym Domu między Donaldem Trumpem i wiceprezydentem J.D. Vance'em a prezydentem Wołodymyrem Zełenskim, do której doszło 28 lutego 2025 roku - uświadomiła wszystkim, że zmienia się też polityka USA wobec Rosji, co będzie miało poważne skutki w całej Europie.

Podejście prezydenta Trumpa do wojny w Ukrainie opiera się na "uświadomieniu sobie, że Stany Zjednoczone muszą zresetować stosunki z Rosją" - oświadczył 6 marca specjalny wysłannik USA do spraw Ukrainy i Rosji Keith Kellogg. Przykładów prorosyjskiej postawy obecnej administracji Stanów Zjednoczonych było w ostatnich tygodniach więcej - np. w lutym Trump stwierdził, że to nie Rosja wywołała wojnę w Ukrainie, a Wołodymyr Zełenski jest dyktatorem.

7 marca premier Donald Tusk wystąpił w Sejmie, gdzie - powołując się na dane wywiadowcze - ostrzegał, że Rosja szykuje się na atak na "kogoś większego niż Ukraina". Dzień później w programie "7. dzień tygodnia w Radiu Zet" prowadzący Andrzej Stankiewicz zapytał wicemarszałka Sejmu Piotra Zgorzelskiego (PSL), czy "czuł ciarki", jak słuchał wystąpienia premiera. "Nie czułem niczego złego, dlatego że jestem dobrze zorientowany w tej sytuacji, ponieważ, panie redaktorze, śledzę to, co się dzieje na świecie" - odpowiedział Zgorzelski. Jego zdaniem Europa "przespała swój czas". "Podczas gdy w ostatnim okresie dziesięciu lat Stany Zjednoczone wydawały na zbrojenie 750 miliardów dolarów, to Unia Europejska wykokosiła 350. I teraz słyszymy o 150" - stwierdził.

I mówił dalej: "Dobre i to, ale może nareszcie te państwa europejskie by się obudziły. Bo zgodnie z tym, co powiedział premier, Rosja usypiała Europę różnego rodzaju wypowiedziami pokojowymi, przestawiając w istocie gospodarkę z takiej - można powiedzieć - pokojowej na wojenną. I dzisiaj mamy taki oto stan, że doktryna Primakowa, która leżała u podstaw działalności Putina, czyli po prostu powrotu Rosji do stołu decyzyjnego w świecie, jest realizowana". "No, ale kto ją realizuje?" - zapytał prowadzący. "Rosja. Putin" - odpowiedział Zgorzelski.

"No dobrze, ale realizuje ją też Donald Trump" - stwierdził Andrzej Stankiewicz. Zgorzelski odrzekł: "Donald Trump, panie redaktorze, słowami swojego wiceprezydenta ożywił doktrynę Monroego. Czyli inaczej mówiąc: róbcie, co chcecie, a my będziemy robić, co będziemy uważali. I tak się dzisiaj dzieje w Stanach Zjednoczonych, że ta doktryna jest realizowana. Bo Stany Zjednoczone zrozumiały, że przestały być hegemonem, świat przestał być unipolarnym i już nie będzie jednego punktu odniesienia, jakim były Stany Zjednoczone. Bo, po pierwsze, tak jak powiedziałem wcześniej, Rosja dzięki doktrynie Primakowa wróciła do stołu decyzyjnego, Chiny stały się największą gospodarką świata i takie kraje jak Indie, takie kraje jak Brazylia - tworząc BRICS - pokazały, że mają większą siłę wyporności niż G7".

O czym mówił wicemarszałek Zgorzelski? Dlaczego przywołał doktryny polityczne, z których jedna powstała około 30 lat temu, a druga przed 200 laty? A przede wszystkim: czy można je porównywać do obecnej sytuacji politycznej na świecie? Jak wynika z naszej konsultacji z ekspertami - nie do końca, lecz polityk PSL ma dużo racji.

Primakow: wielobiegunowość na arenie światowej, wzmacnianie wpływów rosyjskich

Doktryna Primakowa to rosyjska koncepcja polityki zagranicznej formułowana w latach 90. XX wieku. Jej twórcą był Jewgienij Primakow, rosyjski polityk i dyplomata. W latach 1991-1996 pełnił funkcję szefa Służby Wywiadu Zewnętrznego, a następnie został mianowany przez prezydenta Borysa Jelcyna na stanowisko ministra spraw zagranicznych. Był nim do 1998 roku, kiedy to 11 września objął urząd premiera Federacji Rosyjskiej. Pełnił go do 12 maja 1999 roku. 

Doktryna Primakowa zakłada, że gwarantem bezpieczeństwa Rosji jest jej status mocarstwa oraz to, że na światowej scenie politycznej nie istnieje hegemon w postaci Stanów Zjednoczonych. Rosja miała więc dążyć do rozkładu sił i wielobiegunowości w polityce światowej - czyli układu, w którym istnieje kilka mocarstw, a Rosja jest jednym z nich i rozmawia z innymi jak równy z równym. W interesie Rosji leżało więc aktywne przeciwstawianie się dominacji USA na świecie i ograniczanie ekspansji NATO.

Według tej koncepcji oprócz silnej pozycji Rosji wobec Zachodu miała ona też odzyskać wpływy w państwach postsowieckich. Ponadto ważna jest integracja euroazjatycka - postrzegana jako strategiczny sojusz Rosji z Chinami i Indiami, który miał stanowić przeciwwagę wobec potęgi Stanów Zjednoczonych i NATO.

Primakow proponował więc zmianę kierunku polityki zagranicznej Rosji: odejście od dotychczasowego podejścia euroatlantyckiego i ustępstw wobec USA na rzecz wielobiegunowości i budowania własnej pozycji międzynarodowej.

Monroe: realizacja interesów amerykańskich, nieangażowanie się w wewnętrzne sprawy Europy

Doktryna Monroego została zaprezentowana przez piątego prezydenta Stanów Zjednoczonych Jamesa Monroego 2 grudnia 1823 roku podczas orędzia w Kongresie. Monroe przed objęciem urzędu prezydenta był senatorem, gubernatorem stanu Wirginia, sekretarzem stanu, a także ambasadorem USA we Francji i Wielkiej Brytanii.

James Monroe stawiał przede wszystkim na konieczność ochrony interesów USA - zarówno w Ameryce Północnej, jak i Południowej - przed interwencjami mocarstw europejskich. Według jego koncepcji jakakolwiek próba kolonizacji czy ingerencji politycznej będzie odbierana przez Stany Zjednoczone jako wrogi atak. Doktryna Monroego była odpowiedzią na rosnące w USA zaniepokojenie ambicjami kolonizacyjnymi Europy i na jej wejście w amerykańską strefę wpływów.

Jednocześnie USA miały się oddzielić od działań Europy i wstrzymać od ingerowania w jej sprawy. Monroe twierdził bowiem, że Europa i Ameryka są różniącymi się od siebie systemami, a więc powinny pozostać w odrębnych sferach. Doktryna zakłada więc, że USA nie angażują się w konflikty i wewnętrzne sprawy mocarstw europejskich, które ich nie dotyczą. "Nasza polityka w stosunku do Europy, która została przyjęta we wczesnym stadium wojen, które tak długo wstrząsały tą częścią kuli ziemskiej, pozostaje jednak taka sama, to znaczy nie mieszać się do wewnętrznych spraw żadnego z jej mocarstw" - powiedział prezydent podczas orędzia. Kierunek polityki zaprezentowanej w doktrynie Monroego stanowi niejako podstawę amerykańskiego izolacjonizmu.

Świat jest inny, ale widać "echa doktryny"

Obie te koncepcje odnoszą się więc do sposobu prowadzenia polityki zagranicznej. Nie są jednak nowe, szczególnie doktryna Monroego. Czy więc analogia dokonana przez wicemarszałka Zgorzelskiego do obecnych czasów jest trafna? Zapytaliśmy politologów, czy w najnowszej polityce USA (konkretnie: w działaniach Donalda Trumpa) i polityce Rosji rządzonej przez Władimira Putina można się dopatrywać wypełniania obu znanych doktryn.

- O realizacji tych doktryn możemy mówić, ale oczywiście w dużym uproszczeniu - komentuje dr hab. Arkadiusz Modrzejewski, dyrektor Instytutu Politologii Uniwersytetu Gdańskiego. I tłumaczy: - Doktryna Monroego to koncepcja, która tak naprawdę wprowadza zasady izolacjonizmu Stanów Zjednoczonych, zwłaszcza w relacjach z państwami europejskimi. To one wtedy - na początku dziewiętnastego wieku, gdy doktryna powstała - były potęgami. Dzisiaj możemy mówić o echach doktryny Monroego, bo sytuacja geopolityczna jest zupełnie inna. Już nie mamy państw europejskich jako potęg imperialnych, lecz mamy Chiny, aspirujące do bycia światowym mocarstwem, które tak naprawdę są drugą, a może nawet będą pierwszą potęgą i gospodarką światową. Tak więc obecnie, w odwoływaniu się do doktryny Monroego, może chodzić przede wszystkim o dystansowanie się Stanów Zjednoczonych od spraw europejskich i realizacji koncepcji America First.

Na pytanie, czy jako realizację tej doktryny można postrzegać ostatnie decyzje administracji USA wobec Ukrainy, ekspert odpowiada: - Warto pamiętać, że doktryna ma to do siebie, że jest w miarę uniwersalna. Została kiedyś sformułowana i nawet jeśli zostaje przemodelowana, przebudowana, zaadaptowana do określonych warunków, nadal możemy mówić o pewnej istocie tej doktryny. I tutaj tą istotą - widoczną w obecnej polityce amerykańskiej - jest to, że Stany Zjednoczone przestają być tym, kim się stały po pierwszej i po drugiej wojnie światowej, czyli światowym żandarmem, a koncentrują się na własnym interesie i na własnych sprawach. Lecz literalnie nie możemy mówić o realizacji doktryny Monroego, bo po prostu świat jest już inny.

Inaczej natomiast jest według dr. hab. Arkadiusza Modrzejewskiego w przypadku doktryny Primakowa. - Jest ona bardziej aktualna, bo powstała pod koniec dwudziestego wieku. I ona się jak najbardziej realizuje: czyli odejście od świata unipolarnego, w którym Stany Zjednoczone są hegemonem, na rzecz świata multipolarnego, w którym mamy kilku głównych aktorów w polityce międzynarodowej. A jednym z nich jest właśnie Rosja, która wraz z takimi krajami i sojuszami jak BRICS przeciwstawia się tak zwanemu globalnemu Zachodowi. To jądro owej doktryny. A biorąc pod uwagę sprzeczne interesy i systemy wartości Rosji i USA oraz całego świata zachodniego, jest ona żywa - tłumaczy ekspert.

Pytany, jak można interpretować realizację doktryny Primakowa w kontekście obecnych relacji USA-Rosja, a właściwie Trump-Putin, dr hab. Arkadiusz Modrzejewski odpowiada: - W momencie, w którym Stany Zjednoczone wycofują się niejako z Europy, widać, że pole ewentualnego konfliktu znika. Jednak interesy Rosji i USA nigdy nie będą zbieżne, chociażby ze względu na pole rywalizacji, którym jest i będzie Arktyka. Pomysł Trumpa o przejęciu Grenlandii - a w dużym uproszczeniu można to postrzegać jako echo doktryny Monroego, bo przecież Grenlandia jest częścią kontynentu amerykańskiego - rodzi kolejne pole konfliktu. Widać więc ścieranie się tych dwóch doktryn.

Cherry picking: "wybieramy z doktryny to, co nam pasuje i to realizujemy"

Dr hab. Marek Madej, politolog z Instytutu Stosunków Międzynarodowych Uniwersytetu Warszawskiego, pytany przez Konkret24, czy wicemarszałek Zgorzelski ma rację, mówiąc o odradzaniu się doktryn Primakowa i Monroego, najpierw odnosi się do doktryny Primakowa.

- Pewne rzeczy wymagają tu doprecyzowania. Po pierwsze, nie ma czegoś takiego wprost zadeklarowanego w jakimś dokumencie jak doktryna Primakowa. To raczej zbiór idei i założeń z lat dziewięćdziesiątych, formułowanych faktycznie głównie przez Pirmakowa jako ministra spraw zagranicznych Rosji, ale czasem dość generalnych w charakterze, które rzeczywiście są wdrażane w tym sensie, że takie cele polityka rosyjska realizuje dość konsekwentnie od dłuższego czasu, ale też dlatego, że ich ogólność pozwala na bardzo pojemną interpretację podejmowanych działań - stwierdza dr hab. Marek Madej.

Ekspert wyjaśnia: - Chodzi bowiem o odbudowę pozycji mocarstwa czy państwa liczącego się w świecie, które może niczym równy z równym rozmawiać z innymi potęgami światowymi. Po drugie, chodziło o odtworzenie swego rodzaju rosyjskiej strefy wpływów zwłaszcza w Europie, chociaż Primakow raczej myślał w pierwszym rzędzie o Azji Centralnej i w ogóle obszarach postradzieckich, niekoniecznie w skali globalnej. Po trzecie, chodziło o partnerstwo z Chinami i budowę świata multipolarnego. Ta wielobiegunowość to taki typowy, realistyczny, dziewiętnastowieczny wręcz sposób myślenia o świecie jako swego rodzaju koncercie mocarstw, w którym duże państwa, mające swoje strefy wpływów, rozmawiają ze sobą jak równy z równym, ignorując jednak w znacznej mierze stanowiska i potrzeby państw mniejszych czy organizacji międzynarodowych. To chciał odtworzyć Primakow i rzeczywiście rosyjska polityka stosunkowo konsekwentnie dąży do tego od kilkunastu czy kilkudziesięciu lat. Ponieważ jednak doktryna Primakowa nie została ujęta w jakieś sztywne wyznaczniki, trudno mówić, że jest wprost realizowana. Można natomiast powiedzieć, że rosyjska polityka jest wokół niej zorganizowana i wdrażana zgodnie z nią.

Przy czym ekspert zaznacza, że USA były tu postrzegane jako problem, bo z rosyjskiej perspektywy nie tylko nie uznawały tak rozumianego ładu wielobiegunowego, lecz jeszcze próbowały po zimnej wojnie narzucić własny porządek jednobiegunowy, z jednym dominującym światowym mocarstwem. Dlatego na przykład rozszerzenie NATO widziane było i jest w Rosji jako zagrożenie. - Natomiast doktryna Primakowa nie wykluczała jednoznacznie partnerstwa ze Stanami Zjednoczonymi. W tym sensie byłoby to partnerstwo, gdyby Amerykanie uznawali wielobiegunowość i traktowali Rosję jako równego partnera, nie mieszając się w strefy wpływów, które Rosjanie chcą uważać za swoje. A taką są dla Moskwy przynajmniej dawne terytoria ZSRR - wyjaśnia.

- Z kolei co do doktryny Monroego, jest to konkretna koncepcja ogłoszona przez prezydenta USA w 1823 roku. Wtedy USA były młodym, nowo powstałym państwem, szybko się rozwijającym, lecz słabszym od państw europejskich - wyjaśnia dr hab. Marek Madej. I tłumaczy: - Doktryna zakładała przede wszystkim swego rodzaju gwarancję amerykańskich interesów w zachodniej hemisferze - czyli w Ameryce Północnej i Południowej. USA ogłaszały, że nie będą zgadzały się na ponowną kolonizację tych obszarów czy ingerencję ze strony Europy, lecz jednocześnie nie będą się wtrącać w sprawy europejskie.

No i teraz: czy doktryna Monroego jest realizowana? Obecnie trochę się w debacie politycznej i eksperckiej do tego nawiązuje, przede wszystkim w kontekście wystąpień wiceprezydenta Vance'a bardziej niż prezydenta Trumpa, choć takie nawiązania to trochę "kulawa" analogia. Z jednej strony, prawdą jest, że obecnie władze USA nie chcą już iść w kierunku dominacji jednego supermocarstwa (także dlatego, że to oznacza daleko idącą odpowiedzialność takiego mocarstwa za sytuację globalną), a ambicje wyrażane w kontekście Grenlandii, Kanady czy Kanału Panamskiego świadczą o przekonaniu o prawie regulowania stosunków w zachodniej hemisferze wedle własnego uznania. Z drugiej strony, trudno mówić, że to jest całkowite wycofanie się ze spraw Europy. No bo owszem, dzisiejsi liderzy USA chcą móc "uwolnić się" od problemu konfliktu w Ukrainie, ale mamy też takie działania jak wystąpienie Vance'a w Monachium, które jest postrzegane jako wprost mieszanie się w politykę wewnętrzną państw europejskich, jak choćby Niemiec. Więc według mnie to takie trochę cherry picking, czyli wybieramy z doktryny to, co nam pasuje i to realizujemy - kończy.

"Nie są to błędne założenia"

Konkret24 poprosił też o komentarz dr hab. Agnieszkę Bieńczyk-Missalę, profesorkę Wydziału Nauk Politycznych i Studiów Międzynarodowych Uniwersytetu Warszawskiego. Tak przedstawia ona swój punkt widzenia na temat wypowiedzi wicemarszałka Zgorzelskiego: "W moim przekonaniu nie są to błędne założenia. Rzeczywiście Putin dąży do świata wielobiegunowego (co wynikało ze sprzeciwu wobec świata jednobiegunowego, z dominującymi Stanami Zjednoczonymi), przeciwdziała wpływom Stanów Zjednoczonych i NATO oraz wzmacnia relacje z Chinami i innymi mocarstwami. Od pewnego czasu są to podstawy rosyjskiej polityki zagranicznej".

"Z drugiej strony, Stany Zjednoczone w czasie pierwszej kadencji Trumpa i obecnie dążą do ograniczenia swojego zaangażowania w świecie (co było jedną z zasad doktryny sformułowanej przez prezydenta Monroego), zwłaszcza w Europie, ale nie dotyczy to rywalizacji z Chinami, Iranem czy wsparcia dla Izraela, więc nie można tu uznać pełnej realizacji tej doktryny przez USA". Przy czym ekspertka podkreśla: "Doktryny dotyczą dwóch różnych państw, więc trudno mówić o ich wykluczaniu się czy uzupełnianiu".

Podsumowując: co do doktryny Primakowa, eksperci są raczej zgodni i przyznają, że jedno z jej założeń, czyli koncepcję świata multipolarnego, Rosja realizuje już od dawna. W sprawie doktryny Monroego zaznaczają, że trudno mówić o dosłownym jej wypełnianiu, bo sytuacja geopolityczna różni się od czasów jej powstania - mówią więc raczej realizowaniu części założeń.

CZYTAJ TEŻ W KONKRET24: Trump mówi o Ukrainie. To samo głosi propaganda Kremla

Autorka/Autor:

Źródło: Konkret24

Źródło zdjęcia głównego: Rebecca Noble, Contributor/Getty Images

Pozostałe wiadomości

Temat bykowego, czyli podatku dla osób bezdzietnych, wrócił w publicznej debacie za sprawą petycji, która trafiła do Sejmu. Ten pomysł forsuje również kandydujący na prezydenta Marek Jakubiak. Jako wzór wskazuje Niemcy. Porównanie jest niewłaściwe, a ekspert tłumaczy, dlaczego bykowe kłóci się z kontytucją.

Bykowe: Jakubiak nawołuje, petycja w Sejmie. Czy to w ogóle możliwe?

Bykowe: Jakubiak nawołuje, petycja w Sejmie. Czy to w ogóle możliwe?

Źródło:
TVN24+

"Niesamowite, Polska się budzi!" - ogłosił europoseł PiS Waldemar Buda, publikując zdjęcie dwóch plakatów na jakimś ogrodzeniu. Wynika z niego, że na jednym banerze ktoś "przeprasza za baner" obok z wizerunkiem Rafała Trzaskowskiego. Śmieszne? Przede wszystkim nieprawdziwe. Bazowe dla tej przeróbki zdjęcie istnieje i już wcześniej intrygowało internautów.

"Przepraszam za baner". Wyborcza wojna na plakaty i... fejki

"Przepraszam za baner". Wyborcza wojna na plakaty i... fejki

Źródło:
Konkret24

Sławomir Mentzen twierdzi, że Ukraińcy przebywający w Polsce w świadczeniach socjalnych dostają więcej, niż wpłacają do budżetu państwa w podatkach. Dostępne opracowania pokazują jednak coś odwrotnego.

Mentzen o tym, ile wydajemy na Ukraińców, a ile zyskujemy. Nie ma racji

Mentzen o tym, ile wydajemy na Ukraińców, a ile zyskujemy. Nie ma racji

Źródło:
Konkret24

W debacie "Super Expressu" kandydaci na prezydenta przepytywali siebie nawzajem. Odpierając zarzuty rywali, nieraz minęli się jednak z prawdą albo przeinaczali fakty. Oto wypowiedzi, które wprowadziły w błąd opinię publiczną.

Debata prezydencka. Fałsze i manipulacje kandydatów

Debata prezydencka. Fałsze i manipulacje kandydatów

Źródło:
Konkret24

W sieci rozchodzi się informacja, jakoby Polska była "rekordzistą" pod względem złożonych wniosków azylowych w tym roku. Przekaz ten podają dalej między innymi działacze Konfederacji i PiS. Jednak autor posta, który stał się źródłem tych doniesień, manipulacyjnie dobrał dane. I o czymś nie wspomniał.

Rekord wniosków o azyl w Polsce? Podwójna manipulacja

Rekord wniosków o azyl w Polsce? Podwójna manipulacja

Źródło:
Konkret24

Prezydent Andrzej Duda wykorzystał zaproszenie na konwencję Karola Nawrockiego w Łodzi, żeby chwalić osiągnięcia rządów Zjednoczonej Prawicy i skrytykować działania gabinetu Donalda Tuska. W niektórych kwestiach mijał się jednak z prawdą, wprowadzając opinię publiczną w błąd.

Duda na konwencji Nawrockiego. Cztery nieprawdy

Duda na konwencji Nawrockiego. Cztery nieprawdy

Źródło:
Konkret24

Poseł Konfederacji Michał Wawer straszy "polskimi emeryturami dla Hindusów", czyli że ZUS będzie hojnie dopłacał do "skromnych indyjskich emerytur". Mechanizm tej manipulacji jest podobny, jak w fałszywej narracji o uprawnieniach emerytalnych dla Ukraińców. Chodzi o umowy o zabezpieczeniu społecznym, które Polska standardowo zawiera z wieloma krajami.

"Polskie emerytury dla Hindusów"? Co zakłada ta umowa

"Polskie emerytury dla Hindusów"? Co zakłada ta umowa

Źródło:
Konkret24

Wojna prezydenta Donalda Trumpa z Uniwersytetem Harvarda trwa. Według rozsyłanego w sieci przekazu w odwecie za zabranie uczelni funduszy jej władze odrzuciły aplikację najmłodszego syna Trumpa - Barrona. Jednak żadnych dowodów na tę teorię nie ma.

Harvard nie przyjął na studia syna Trumpa? Skąd taka plotka

Harvard nie przyjął na studia syna Trumpa? Skąd taka plotka

Źródło:
Konkret24

"Jakaś masakra", "ekologia to fikcja" - komentują internauci film, który notuje miliony wyświetleń w sieci. Ma przedstawiać cmentarz elektrycznych skuterów. Co o nim wiemy?

"Cmentarz elektrycznych skuterów"? Niezupełnie

"Cmentarz elektrycznych skuterów"? Niezupełnie

Źródło:
Konkret24

Posłowie i senatorowie PiS mieli wpłacać na partię minimum tysiąc złotych miesięcznie, europosłowie PiS - minimum pięć tysięcy. Tak zarządził Jarosław Kaczyński, gdy PiS nie dostał części subwencji. Konkret24 pozyskał rejestr wszystkich wpłat dla tej partii za 2024 rok. Oto kto wpłacił najwięcej, a kto w ogóle.

Mieli "wspierać partię finansowo". Kto ile wpłacił? Mamy rejestry PiS

Mieli "wspierać partię finansowo". Kto ile wpłacił? Mamy rejestry PiS

Źródło:
TVN24+

Po śmierci papieża Franciszka i ogłoszeniu żałoby narodowej internauci przekonują, jakoby po 1945 roku tylko raz "po śmierci obcokrajowca" władze naszego państwa tak zdecydowały. Ale to nie jest prawda.

Żałoby narodowe w Polsce. Nie tylko dla uczczenia Polaków

Żałoby narodowe w Polsce. Nie tylko dla uczczenia Polaków

Źródło:
Konkret24

Czy Grzegorz Braun ma szansę na poparcie zapewniające mu wejście do drugiej tury wyborów prezydenckich? Taki scenariusz sugeruje sondaż, który miał zostać wykonany przez znany ośrodek badania opinii publicznej. Lecz ta sondażownia nigdy czegoś takiego nie opublikowała.

Braun notuje "olbrzymi wzrost poparcia"? To nie ten CBOS

Braun notuje "olbrzymi wzrost poparcia"? To nie ten CBOS

Źródło:
Konkret24

Miliony wyświetleń notuje w sieci nagranie przedstawiające grupę osób idących nocą z walizkami przez miasto. Zostało opublikowane, by zwrócić uwagę na pewien problem mieszkańców - tymczasem internauci wykorzystują je do hejtu na cudzoziemców i migrantów. Przestrzegamy przed jego rozpowszechnianiem.

"Nocą, żeby ludzie nie widzieli"? Ten film miał inny cel

"Nocą, żeby ludzie nie widzieli"? Ten film miał inny cel

Źródło:
Konkret24

Do szpitala w Oleśnicy europoseł i poseł przybyli z "interwencją poselską" w celu "obywatelskiego zatrzymania" lekarki. Tak przynajmniej tłumaczyli się Grzegorz Braun i Roman Fritz. Jednak politycy powołali się na przepisy, które ich zachowania nie dotyczą. Wyjaśniamy, dlaczego przekroczyli uprawnienia.

Braun w szpitalu w Oleśnicy. Co jest interwencją poselską, a co nie

Braun w szpitalu w Oleśnicy. Co jest interwencją poselską, a co nie

Źródło:
Konkret24

Według popularnego w sieci przekazu dopiero po zmianie prezydenta USA - czyli po powrocie na to stanowisko Donalda Trumpa - w Nowym Jorku mogła się odbyć procesja wielkanocna. Dowodem ma być opublikowane wideo. Tylko że nie ma ono nic wspólnego z Wielkanocą.

Procesja w Nowym Jorku możliwa dopiero za Trumpa? Co to za nagranie

Procesja w Nowym Jorku możliwa dopiero za Trumpa? Co to za nagranie

Źródło:
Konkret24

Czy marszałek Sejmu Szymon Hołownia spowodował wypadek samochodowy i wjechał w ogrodzenie? Na podstawie pewnego nagrania twierdzi tak wielu internautów, według części z nich - polityk musiał być pod wpływem alkoholu. Ale Hołownia w żadnym takim zdarzeniu nie brał udziału. Jego sztab wyborczy zaprzecza, a my wyjaśniamy ten przekaz.

Hołownia wjechał autem w płot? Jest odpowiedź sztabu

Hołownia wjechał autem w płot? Jest odpowiedź sztabu

Źródło:
Konkret24

Teksty z trzynastu polskich serwisów informacyjnych wykorzystano w kolejnej fazie operacji wpływu prowadzonej przez rosyjski ośrodek dezinformacji. W specjalnie tworzonych postach linkowano do artykułów, które zawierały treści przydatne Kremlowi. A potem w ruch szły boty.

Operacja Doppelganger. Cel: polskie wybory

Operacja Doppelganger. Cel: polskie wybory

Źródło:
Konkret24

Internauci zachwycają się postawą pilota, który rzekomo złamał procedury, by ratować ludzkie życie. Chodzi o o popularne nagranie z momentu lądowania samolotu, które krąży w sieci - także polskiej. Historia jest fascynująca, lecz nieprawdziwa.

"Przewożę serce dawcy". "Łamiesz zasady, zmień kurs!". Co to za film

"Przewożę serce dawcy". "Łamiesz zasady, zmień kurs!". Co to za film

Źródło:
Konkret24

Donald Trump nie wysłał własnego samolotu po 200 żołnierzy, którzy utknęli na Florydzie. A publikowane nagrania z wypadku księżnej Diany nie zawsze pokazują to zdarzenie. Wytworzenie zbiorowej fałszywej pamięci - zwanej efektem Mandeli - to jeden z celów ośrodków dezinformacji. Fake newsy wspomagają ten mechanizm.

Efekt Mandeli - co to jest? Możesz być ofiarą

Efekt Mandeli - co to jest? Możesz być ofiarą

Źródło:
Konkret24

W obwodzie Kurskim w Rosji miały zostać odkryte tysiące ciał zagranicznych najemników walczących dla Ukrainy, w tym Polaków - wykres z taką informacją krąży ostatnio w sieci. Wystarczy spojrzeć, które strony i profile rozpowszechniają ten przekaz, by stwierdzić: to kolejna odsłona prokremlowskiej propagandy.

Ciała "polskich najemników" w Rosji? Uwaga na ten wykres

Ciała "polskich najemników" w Rosji? Uwaga na ten wykres

Źródło:
Konkret24

Politycy Prawa i Sprawiedliwości po raz kolejny forsują przekaz wymierzony w cudzoziemców przebywających w Polsce. Teraz wykorzystują do niego zdjęcie z Nadarzyna, publikując je z fałszywym komentarzem.

"Nadarzyn 2025"? Nie. To "wielkopostne chrześcijaństwo" posła Warchoła

"Nadarzyn 2025"? Nie. To "wielkopostne chrześcijaństwo" posła Warchoła

Źródło:
Konkret24

Komentując słowa Donalda Tuska o repolonizacji, poseł PiS Michał Wójcik stwierdził, że jej przykładem była fuzja Orlenu i Lotosu z czasów rządów Zjednoczonej Prawicy. Eksperci są jednak innego zdania.

Poseł Wójcik: fuzja Orlenu i Lotosu to repolonizacja. Wręcz przeciwnie

Poseł Wójcik: fuzja Orlenu i Lotosu to repolonizacja. Wręcz przeciwnie

Źródło:
Konkret24

Krytykując obecny rząd, opozycja opowiada o "narodowym programie rozbrajania" Polski, twierdząc, że nie są realizowane wcześniej zawarte kontrakty na uzbrojenie. Jarosław Kaczyński jako dowód wskazuje zakup wyrzutni Himars i Chunmoo. Nie ma racji.

Kaczyński o Himarsach i koreańskich wyrzutniach: "to zostało zatrzymane". Nie zostało

Kaczyński o Himarsach i koreańskich wyrzutniach: "to zostało zatrzymane". Nie zostało

Źródło:
Konkret24

Straszenie Ukraińcami i nastawianie Polaków negatywnie do uchodźców zza wschodniej granicy - to cel rozpowszechnianego przez działaczy Konfederacji i Ruchu Narodowego przekazu. Jest on fałszywy, a powstał na podstawie tekstu jednego z ukraińskich serwisów.

Ukraińcy "masowo sięgną po polskie obywatelstwo"? Skąd ta teza

Ukraińcy "masowo sięgną po polskie obywatelstwo"? Skąd ta teza

Źródło:
Konkret24

Wicemarszałek Sejmu Krzysztof Bosak, powołując się na dane niemieckiej policji, opowiada o "ludziach przywożonych z wewnątrz niemieckiego kraju" do Polski. Tylko że owe statystyki nie dotyczą takich przypadków. Polityk Konfederacji manipuluje.

Bosak o "wpychaniu migrantów" z Niemiec. Czego nie rozumie

Bosak o "wpychaniu migrantów" z Niemiec. Czego nie rozumie

Źródło:
Konkret24

Obchody 1000-lecia Królestwa Polskiego i 500-lecia hołdu pruskiego wywołały dyskusję na temat faktycznej daty koronacji pierwszego króla Polski i udziału w niej niemieckiego cesarza. Wyjaśniamy, skąd rozbieżność dat.

Koronowany przez niemieckiego cesarza? Jak to z Chrobrym było

Koronowany przez niemieckiego cesarza? Jak to z Chrobrym było

Źródło:
Konkret24

Konfederacja opowiada, że na podstawie wydawanych pozwoleń na pracę dla cudzoziemców można stwierdzić, że Donald Tusk "sprowadza rocznie do Polski 100 tysięcy islamskich imigrantów". To jednak manipulacja: pozwolenie na pracę nie znaczy "sprowadzenia" do Polski.

Tusk "sprowadza 100 tysięcy islamskich imigrantów"? Manipulacja

Tusk "sprowadza 100 tysięcy islamskich imigrantów"? Manipulacja

Źródło:
Konkret24

Niemcy "podrzucili", "przerzucili" do Polski "dziewięć tysięcy nielegalnych migrantów" - powtarzają od dłuższego czasu politycy Konfederacji i PiS. Choć ta liczba pochodzi z niemieckich statystyk, taki przekaz jest manipulacją i grą na emocjach mającą wzbudzać niepokój w społeczeństwie. Bo wcale nie chodzi głównie o przybyszy z Afryki czy Azji. Wyjaśniamy.

"Tysiące migrantów podrzuconych z Niemiec". Co się kryje za tą liczbą

"Tysiące migrantów podrzuconych z Niemiec". Co się kryje za tą liczbą

Źródło:
Konkret24