Wybory wraz z referendum. Co trzeba wiedzieć, by dobrze zagłosować

Źródło:
Konkret24
Hermeliński: Prawo i Sprawiedliwość chce z referendum zrobić rodzaj plebiscytu
Hermeliński: Prawo i Sprawiedliwość chce z referendum zrobić rodzaj plebiscytuTVN24
wideo 2/7
Hermeliński: Prawo i Sprawiedliwość chce z referendum zrobić rodzaj plebiscytuTVN24

Wszystko wskazuje na to, że 15 października będziemy głosować nie tylko w wyborach do Sejmu i Senatu, ale również w referendum w sprawie relokacji migrantów. Jeśli do tego dojdzie, po raz pierwszy w historii III RP referendum odbędzie się jednocześnie z wyborami parlamentarnymi. Wyjaśniamy, na co wyborcy powinni zwrócić szczególną uwagę.

Pomysł przeprowadzenia wraz z wyborami do Sejmu i Senatu referendum w sprawie relokacji migrantów pojawił się po tym, gdy 15 czerwca Sejm głosami posłów PiS, Konfederacji, Kukiz'15 i małych kół prawicowych przegłosował uchwałę, w której wyrażono sprzeciw wobec unijnego mechanizmu relokacji. O tym, że referendum może się odbyć w dniu wyborów, mówili czołowi politycy obozu rządzącego; m.in. 9 lipca powiedział to prezes PiS Jarosław Kaczyński.

Sprawa jednoczesnego głosowania w wyborach i referendum wróciła, gdy 8 sierpnia prezydent Andrzej Duda ogłosił, że wybory parlamentarne odbędą się 15 października. "Jestem pewny, że skoro prezydent zapowiedział wybory na 15 października, to przygotujmy się na referendum 15 października" – oświadczył w studiu Polskiej Agencji Prasowej wiceminister spraw wewnętrznych i administracji Maciej Wąsik.

Zdecyduje sejmowa większość

Harmonogram 81. posiedzenia Sejmu przewiduje, że 17 sierpnia przed południem izba ma rozpatrzyć wniosek o przeprowadzenie referendum ogólnokrajowego. Artykuł 125 ust. 2 Konstytucji RP stanowi:

Referendum ogólnokrajowe ma prawo zarządzić Sejm bezwzględną większością głosów w obecności co najmniej połowy ustawowej liczby posłów lub Prezydent Rzeczypospolitej za zgodą Senatu wyrażoną bezwzględną większością głosów w obecności co najmniej połowy ustawowej liczby senatorów.

Skoro wnioskiem o referendum zajmuje się Sejm, oznacza to, że wykluczono inicjatywę prezydenta. O pytaniu lub pytaniach i dacie referendum zdecydują więc posłowie. A Zjednoczona Prawica ma potrzebną do tego sejmową większość.

Jedna komisja, jedna urna, trzy karty do głosowania

Jeśli Sejm podejmie uchwałę o zarządzeniu referendum w dniu wyborów do Sejmu i Senatu, kampania referendalna zakończy się tego samego dnia co wyborcza: 13 października o północy. Głosowanie powinno się odbyć w niedzielę 15 października w godzinach od 7 do 21.

Zarówno w referendum, jak i w wyborach głosowanie będą przeprowadzać te same obwodowe komisje wyborcze. To oznacza, że głosy będziemy oddawać w tych samych lokalach, a wypełnione karty do głosowania - tę w wyborach do Sejmu, tę w wyborach do Senatu i tę w referendum - będziemy wrzucać do jednej urny.

To wyborca decyduje, w którym głosowaniu uczestniczy

Państwowa Komisja Wyborcza w dokumencie pt. "Wyjaśnienia związane z przeprowadzeniem referendum ogólnokrajowego w tym samym dniu, w którym odbywają się wybory do Sejmu Rzeczypospolitej Polskiej i do Senatu Rzeczypospolitej Polskiej" informuje:

W żadnej mierze wyborca (osoba uprawniona do udziału w referendum) nie może i nie jest zmuszany do głosowania w wyborach do jakiegokolwiek organu, ani do udziału w referendum.

PKW podkreśla, że to, w którym głosowaniu wyborca chce uczestniczyć, "jest zatem wyłączną decyzją wyborcy" (pokreślenie redakcji). Ponadto informuje: "W przypadku referendum przeprowadzanego w tym samym dniu, co wybory do Sejmu Rzeczypospolitej Polskiej i do Senatu Rzeczypospolitej Polskiej, wyborca może zatem zdecydować, wyłącznie według własnego uznania, o udziale np. - jedynie w wyborach do Sejmu Rzeczypospolitej Polskiej i do Senatu Rzeczypospolitej Polskiej (bez udziału w referendum); - jedynie w udziale w referendum (bez udziału w wyborach do Sejmu i do Senatu); - jedynie w wyborach do Sejmu Rzeczypospolitej Polskiej (bez udziału w wyborach do Senatu Rzeczypospolitej Polskiej i w referendum); - itd.".

Tyle, że o takich możliwościach nikt nie ma obowiązku informować wyborcy. Jak zauważa w opinii dla Konkret24 dr hab. Mateusz Radajewski z Katedry Prawa na Wydziale Prawa i Komunikacji Społecznej we Wrocławiu Uniwersytetu SWPS, prawo nie przewiduje bowiem, by członkowie komisji wyborczych musieli uświadamiać wyborców, że nie muszą uczestniczyć we wszystkich głosowaniach odbywających się w lokalu. "Wydaje się jednak, że PKW powinna w tej sprawie przeprowadzić odpowiednią akcję informacyjną, gdyż może to zapobiec bardziej problematycznym sposobom bojkotowania referendum, takim jak np. wyniesienie karty wyborczej z lokalu" – uważa dr Radajewski. Zapytaliśmy o tę kwestię PKW, czekamy na odpowiedź.

W obecnej sytuacji prawnej jest więc tak, że jeżeli członek komisji nie poinformuje wyborcy o tym, jakie ma możliwości, to jednie od świadomości samego głosującego będzie zależało, w których wyborach weźmie udział.

Postępowanie w lokalu wyborczym: możliwość wyboru karty do głosowania

Dla przebiegu głosowania istotna jest kolejność czynności, które jako wyborcy wykonujemy po przyjściu do lokalu wyborczego. Tę opisuje art. 52 Kodeksu wyborczego:

1. Przed przystąpieniem do głosowania wyborca okazuje obwodowej komisji wyborczej dokument umożliwiający stwierdzenie jego tożsamości. 2. Po wykonaniu czynności, o której mowa w par. 1, wyborca otrzymuje od komisji kartę do głosowania właściwą dla przeprowadzanych wyborów, opatrzoną jej pieczęcią. Wyborca potwierdza otrzymanie karty do głosowania własnym podpisem w przeznaczonej na to rubryce spisu wyborców.

Co to znaczy? Że po przyjściu do lokalu wyborczego i okazaniu komisji dokumentu tożsamości wyborca powinien poinformować komisję, której karty/kart do głosowania nie chce - jeśli w którymś z trzech głosowań rzeczywiście nie chce wziąć udziału.

"Jeżeli wyborca odmówi przyjęcia karty lub kart do głosowania, obwodowa komisja wyborcza odnotuje to w spisie wyborców" - czytamy w wyjaśnieniach PKW. Według dr. Radajewskiego "taki sposób procedowania ma swoje uzasadnienie, gdyż pozwala uniknąć takich sytuacji jak np. wynoszenie kart wyborczych z lokalu czy ich niszczenie przez wyborców, co mogłoby skomplikować proces liczenia głosów".

Najpierw więc pokazujemy komisji dokument tożsamości, potem odbieramy karty do głosowania - sprawdzając, czy otrzymaliśmy te, które obowiązują w głosowaniu/głosowaniach, w którym chcemy wziąć udział – a dopiero potem kwitujemy ich odbiór, podpisując się w odpowiedniej rubryce spisu wyborców.

Były przewodniczący Państwowej Komisji Wyborczej Wojciech Hermeliński mówił w TVN24: "Jeżeli członek komisji nie będzie chciał tego zrobić (odnotować odmowy przyjęcia karty do głosowania - red.), to wyborca powinien domagać się, że sam chce to wpisać. A jeżeli też będzie jakiś problem, to trzeba poprosić przewodniczącego komisji obwodowej czy męża zaufania, żeby tę kwestię rozstrzygnąć".

Profesor Maciej Gutowski z Wydziału Prawa i Administracji Uniwersytetu Adama Mickiewicza w Poznaniu, pytany 10 sierpnia w TVN24, czy poinformowanie komisji o odmowie wzięcia karty do głosowania nie narusza tajności wyborów, odpowiedział: "Formalnie nie". Dodał jednak: "Ale zmusza mnie (w domyśle: wyborcę - red.) do zamanifestowania swojego stosunku, co jest w pewnej perspektywie naruszeniem tajności. Mam naruszoną pewną swobodę anonimowego zachowania się przy urnie wyborczej, a tak nie powinno być".

Karty do głosowania nie można ani wynosić, ani zniszczyć

Co w sytuacji, gdy wyborca otrzyma wszystkie karty do głosowania - mimo że tego nie chciał - ale stwierdzi to już po odejściu od stołu komisji wyborczej?

Zdaniem dr. Radajewskiego prawo wprost nie reguluje tej kwestii. "Najlepiej byłoby jednak oddać ją (kartę – red.) komisji tak, by ta odnotowała zwrot" - radzi ekspert. Podobnie uważa dr Adam Gendźwiłł z Katedry Rozwoju i Polityki Lokalnej Uniwersytetu Warszawskiego, naukowo zajmujący się wyborami w Polsce. Jak stwierdził w rozmowie z Konkret24, PKW powinna wydać obwodowym komisjom wytyczne w tej kwestii.

Ważne jest, by tych "niechcianych" kart do głosowania nie wynosić z lokalu wyborczego. Grozi bowiem za to odpowiedzialność karna z art. 497a Kodeksu wyborczego:

Kto w dniu wyborów wynosi kartę do głosowania poza lokal wyborczy lub taką kartę poza lokalem wyborczym przyjmuje lub posiada, nie będąc do tego uprawnionym, podlega karze grzywny, ograniczenia wolności lub pozbawienia wolności do lat 2.

Nie można też takiej karty przedrzeć, bo art. 248 Kodeksu karnego stanowi:

Kto w związku z wyborami do Sejmu, do Senatu, wyborem Prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej, wyborami do Parlamentu Europejskiego, wyborami organów samorządu terytorialnego lub referendum: (…) 3) niszczy, uszkadza, ukrywa, przerabia lub podrabia protokoły lub inne dokumenty wyborcze albo referendalne, (...) podlega karze pozbawienia wolności do lat 3.

W tym kontekście prawnicy mają podzielone zdania. Były przewodniczący Państwowej Komisji Wyborczej, sędzia w stanie spoczynku Wojciech Hermeliński zwracał uwagę 14 sierpnia w programie "Jeden na jeden" w TVN24 na art. 22 ust. 5 ustawy o referendum ogólnokrajowym:

Kart do głosowania przedartych całkowicie nie bierze się pod uwagę przy obliczeniach, o których mowa w ust. 4.

Ten przepis oznacza, że do frekwencji w referendum nie wlicza się wyjętych z urny całkowicie przedartych kart do głosowania. "Jeżeli ustawa o referendum legalizuje ten skutek w postaci ujawnienia karty przedartej, wiadomo, że ona sama się nie przedarła, ktoś musiał ją przedrzeć - wyborca, więc byłoby nielogiczne, gdyby uznawać za zgodny z prawem stan, kiedy karta przedarta całkowicie pojawia się w urnie, a osoba, która ją przedarła będzie ścigana karnie" - powiedział sędzia Hermeliński na antenie TVN24. Jego zdaniem, "to jest przepis szczególny [w ustawie o referendum ogólnokrajowym], który uchyla ten przepis art. 248 [Kodeksu karnego] i taka osoba nie może być karana za podarcie karty referendalnej".

Hermeliński: przepisy dopuszczają jeszcze jedną możliwość - przedarcie karty
Hermeliński: przepisy dopuszczają jeszcze jedną możliwość - przedarcie karty TVN24

Innego zdania jest dr hab. Mikołaj Małecki z Katedry Prawa Karnego Uniwersytetu Jagiellońskiego. "Wyborca nie jest osobą uprawnioną do dysponowania w dowolny sposób kartą do głosowania, bierze udział w czynności oficjalnej, urzędowej, opisanej wprost przepisami Konstytucji" - stwierdza w opinii dla Konkret24. "Jeśli jednak ktoś już odbierze kartę do głosowania, nie może zrobić z nią czegokolwiek. Przepisy zakazują jej niszczenia np. poprzez rozdarcie, zakazują też wynoszenia karty poza lokal wyborczy, co stanowi przestępstwo opisane w Kodeksie wyborczym. Ma to wprost lub pośrednio zapobiegać nadużyciom polegającym np. na zastąpieniu zniszczonej karty inną kartą, wypełnioną przez osobę nieuprawnioną. Ma to też zapobiegać oddaniu głosu kilka razy przez jedną osobę (zbieracza kart wynoszonych z lokalu). Takie rygory są uzasadnione zapewnieniem wiarygodności i ważności wyborów, tak aby minimalizować ryzyko oszustw i wypaczenia wyników głosowania" - podkreśla dr Małecki.

Według niego przepis Kodeksu wyborczego mówiący o nieliczeniu kart przedartych ma znaczenie wyłącznie dla ustalania wyniku wyborów. "To opis procedury po otwarciu urny. Przepis reguluje kwestie administracyjne, określające, w jaki sposób ma być ustalony wynik głosowania. Komisja nie ustala, czy ktoś popełnił czyn zabroniony poprzez stwierdzenie, że zniszczono dokument wyborczy. Po prostu nie bierze go pod uwagę przy obliczeniach, które musi wykonać. Ten przepis Kodeksu wyborczego nie znosi ani nie modyfikuje zakazu określonego w Kodeksie karnym, zgodnie z którym zniszczenie karty do głosowania podlega karze" - stwierdza dr Małecki.

Tego samego zdania jest dr hab. Mateusz Radajewski. "Przepisy Kodeksu wyborczego i ustawy o referendum regulują jedynie zagadnienie liczenia przedartych kart, natomiast nie znoszą indywidualnej sankcji dla sprawcy takiego czynu, określonej przepisami Kodeksu karnego" - napisał w odpowiedzi na pytanie Konkret24.

Kiedy głosy są ważne?

Wypełnione karty do głosowania wrzucamy do jednej urny. Do wyniku wyborów lub referendum będą się liczyć tylko głosy ważne, czyli prawidłowo wypełnione karty do glosowania – krzyżyki muszą być postawione w odpowiednich kratkach przy pytaniach referendalnych czy przy wybranych nazwiskach kandydatów w wyborach. Dopiski na kartach do głosowania nie wpływają na ważność głosu.

Głos nieważny w wyborach parlamentarnych jest wówczas, gdy: - na karcie do głosowania postawiono znak "x" w kratce z lewej strony obok nazwisk dwóch lub większej liczby kandydatów z różnych list albo - nie postawiono znaku "x" w kratce z lewej strony obok nazwiska żadnego kandydata z którejkolwiek z list.

W referendum głos nieważny jest wówczas, gdy znak "x" nie został postawiony w żadnej z kratek przy odpowiedzi na pytanie/pytania.

Dla ważności referendum liczy się frekwencja. Robią ją też głosy nieważne

W odróżnieniu od wyborów parlamentarnych o ważności referendum decyduje frekwencja, czyli liczba osób, które wzięły w nim udział.

Wynik referendum jest wiążący, jeżeli wzięła w nim udział więcej niż połowa uprawnionych do głosowania.

Frekwencję w referendum liczy się tak samo jak w wyborach - ustala się ją na podstawie liczby ważnych kart wyjętych z urny. Podkreślmy: nie na podstawie pobranych kart do głosowania, tylko na podstawie kart ważnych, znajdujących się w urnie wyborczej.

Karty ważne są tylko te zgodne z urzędowym wzorem, opatrzone pieczęcią PKW oraz obwodowej komisji wyborczej. Jeśli się zdarzy, że otrzymamy kartę do głosowania bez pieczęci obwodowej komisji i taką kartę wrzucimy do urny, wówczas będzie nieważna i nie zostanie wliczona do frekwencji. Ten mechanizm dotyczy liczenia frekwencji i w wyborach, i w referendum. Dlatego przed pokwitowaniem odbioru kart do głosowania warto sprawdzić, czy są na nich odpowiednie pieczęcie.

Doktor Radajewski zwraca uwagę, że do frekwencji w referendum wliczają się głosy nieważne, jeśli zostały oddane na ważnych kartach. "A zatem wyborca, który w referendum oddaje świadomie nieważny głos, np. wrzucając do urny niewypełnioną kartę, zwiększa frekwencję niezbędną do uznania referendum za wiążące" – podkreśla ekspert.

Tak jak wspomnieliśmy wyżej - do frekwencji w referendum i wyborach nie wlicza się natomiast wrzuconych do urny kart całkowicie przedartych.

Referendum wraz z wyborami: "zderzenie dwóch całkowicie innych modeli finansowania kampanii"

Już podczas sejmowej debaty 15 czerwca nad uchwałą w sprawie propozycji wprowadzenia unijnego mechanizmu relokacji nielegalnych migrantów prezes PiS Jarosław Kaczyński stwierdził, że w tej sprawie musi się odbyć ogólnokrajowe referendum. "My się na to nie zgodzimy, na to nie zgadza się także naród polski. I to musi być przedmiotem referendum. My te referendum zorganizujemy. Polacy muszą się w tej sprawie wypowiedzieć" - przekonywał. A następnego dnia szef sejmowej Komisji Sprawiedliwości i Praw Człowieka Marek Ast z PiS powiedział w Polskim Radiu: "Można sobie wyobrazić, że referendum mogłoby się odbyć równocześnie z wyborami do Sejmu".

Jak wyjaśnialiśmy w Konkret24, prawo dopuszcza możliwość zorganizowania referendum w tym samym dniu co wybory parlamentarne, prezydenckie i europejskie. Stanowi o tym art. 90 ustawy o referendum ogólnokrajowym.

9 lipca w wywiadzie dla Polskiej Agencji Prasowej Jarosław Kaczyński powiedział o referendum, że "to się akurat zbiega (z wyborami - red.) i ze względu na oszczędności trzeba to zrobić w ten sposób". Te raczej przesądza, że w dniu wyborów odbędzie się referendum w sprawie mechanizmu relokacji migrantów. Tym bardziej, że już 7 lipca 243 głosami posłów PiS, Konfederacji, Kukiz'15 i Polskich Spraw Sejm uchwalił zmiany w ustawie o referendum, które m.in. ujednolicają różne do tej pory godziny głosowania w wyborach i referendum.

Opozycja była przeciwna tej ustawie, Senat na posiedzeniu 28 lipca postanowił ją odrzucić, weto senackie czeka na rozpatrzenie przez Sejm. Według posłanki Koalicji Obywatelskiej Kamili Gasiuk-Pihowicz motywem do przeprowadzenia referendum jest "chęć zdobycia przez PiS kolejnego paliwa politycznego" w postaci "podburzania nastrojów, zastraszania ludzi, siania nienawiści i straszenia przez PiS ohydną antyimigrancką retoryką". Na posiedzeniu sejmowej komisji sprawiedliwości 6 lipca posłanka zwróciła uwagę na kolejny aspekt sprawy: "Przeprowadzając w jednym terminie wybory parlamentarne oraz referendum, mamy zderzenie dwóch całkowicie innych modeli finansowania kampanii. Jednej bardzo restrykcyjnej, określonej przez Kodeks wyborczy, i bardziej liberalnej, zawartej w ustawie o referendum. Szanowni państwo, co dzięki temu zyskuje partia rządząca? Zyskuje możliwość pozyskiwania pieniędzy na kampanię w nieograniczonej wielkości z dotychczas niedostępnych źródeł".

Aktualizacja z 14 sierpnia 2023 roku Artykuł zaktualizowaliśmy o opinie sędziego Wojciecha Hermelińskiego i dr hab. Mikołaja Małeckiego dotyczące kwestii niszczenia referendalnych kart do głosowania.

Autorka/Autor:

Źródło: Konkret24

Pozostałe wiadomości

Politycy Prawa i Sprawiedliwości przy okazji kampanii do europarlamentu co rusz wskazują, jakie niebezpieczeństwa grożą Polakom ze strony Unii Europejskiej. Nie zawsze to, co punktują, ma potwierdzenie w unijnych dokumentach. Tak jest w przypadku tezy Beaty Szydło, według której dyrektywa budynkowa nakazuje wymianę dofinansowanych z programu "Czyste powietrze" kotłów na gaz.

Beata Szydło o dyrektywie UE: kotły na gaz "będziecie musieli wyrzucić". Nieprawda

Beata Szydło o dyrektywie UE: kotły na gaz "będziecie musieli wyrzucić". Nieprawda

Źródło:
Konkret24

Komentarze internautów wzbudza post informujący, jakoby lider PSL Władysław Kosiniak-Kamysz miał zaproponować, że pustostany "w małych miejscowościach po odpowiednim przysposobieniu mogłyby pełnić rolę ośrodków dla uchodźców", a ci byliby "wykorzystani do prac w rolnictwie". To fałszywka.

Kosiniak-Kamysz chce uchodźców "z dala od aglomeracji"? Minister tego nie napisał

Kosiniak-Kamysz chce uchodźców "z dala od aglomeracji"? Minister tego nie napisał

Źródło:
Konkret24

Minister w kancelarii prezydenta Wojciech Kolarski pouczał w radiowym wywiadzie, że to nie Rada Ministrów "wyznacza prezydentowi tematy i zakres rozmów" oraz że konstytucja "mówi o współdziałaniu". Co do współpracy prezydenta z rządem wypowiedział się już jednak kiedyś Trybunał Konstytucyjny. Przypominamy, co orzekł.

Współpraca prezydenta z rządem. Ministrowie Dudy vs wyrok Trybunału Konstytucyjnego

Współpraca prezydenta z rządem. Ministrowie Dudy vs wyrok Trybunału Konstytucyjnego

Źródło:
Konkret24

Liderzy partii zachęcają swoich wyborców, by wzięli udział w czerwcowych wyborach do Parlamentu Europejskiego, kładąc nacisk na frekwencję w każdym okręgu. Bo w tych wyborach liczba głosów w okręgach jest szczególnie istotna.

Jeden dobry wynik w okręgu może zmienić sytuację partii w całym kraju. Dlaczego?

Jeden dobry wynik w okręgu może zmienić sytuację partii w całym kraju. Dlaczego?

Źródło:
Konkret24

Zdaniem opozycji kandydujący do Parlamentu Europejskiego członkowie rządu "uciekają" z Polski - lecz według innych teorii mają tylko "pociągnąć wynik", by potem zrzec się mandatu europosła i wrócić na stanowiska. Czy to możliwe? A co z ich mandatami poselskimi? Sprawdziliśmy procedury.

Kandydują do PE. Kiedy stracą mandaty? Można się zrzec mandatu europosła i wrócić do Sejmu?

Kandydują do PE. Kiedy stracą mandaty? Można się zrzec mandatu europosła i wrócić do Sejmu?

Źródło:
Konkret24

Pracownicy konsulatu Ukrainy mieli prowadzić podziemną drukarnię i legalizować fałszywe ukraińskie paszporty - dowiadujemy się z rozpowszechnianego w mediach społecznościowych filmu. Ma on logo ukraińskiej organizacji rządowej i wygląda jak oficjalny materiał. Ale to fałszywka: zarówno pod względem informacyjnym, jak i montażowym.

Ukraiński konsulat, podziemna drukarnia, fałszywe paszporty. Nic się nie zgadza

Ukraiński konsulat, podziemna drukarnia, fałszywe paszporty. Nic się nie zgadza

Źródło:
Konkret24

Informacja, jakoby w Katowicach obywatele Ukrainy protestowali przeciwko poborowi do ukraińskiego wojska również tych mężczyzn, którzy są teraz w Polsce, wywołała komentarze w sieci. Nie jest prawdziwa, taki protest się nie odbył. Ten fake news jest jednak wykorzystywany teraz w antyukraińskiej narracji.

Ukraińcy przeciwko poborowi mężczyzn przebywających w Polsce? Takiego protestu nie było

Ukraińcy przeciwko poborowi mężczyzn przebywających w Polsce? Takiego protestu nie było

Źródło:
Konkret24

"Czym ci biedni ludzie mają palić"? - komentują internauci, którzy uwierzyli w rzekomy nowy zakaz planowany w Unii Europejskiej. Krążący w sieci przekaz jest skutkiem sugestii zbudowanej na bazie tytułu jednego z tekstów w specjalistycznym serwisie. Uspokajamy: w UE nie ma takich planów.

Nowy "zakaz Unii Europejskiej" dotyczy ogrzewania pelletem i drewnem? Wyjaśniamy

Nowy "zakaz Unii Europejskiej" dotyczy ogrzewania pelletem i drewnem? Wyjaśniamy

Źródło:
Konkret24

 W Kanadzie za "mówienie dobrze o samochodach spalinowych" grozi "dwa lata odsiadki", bo to "propaganda antyklimatystyczna" - twierdzą bohaterowie nagrań, które mają tysiące wyświetleń w sieci. Po pierwsze, to nieprawda. Po drugie, internauci mylą promowanie paliw kopalnych z chwaleniem samochodu.

W tym kraju nie wolno mówić "fajna fura" o aucie spalinowym? Nieporozumienie

W tym kraju nie wolno mówić "fajna fura" o aucie spalinowym? Nieporozumienie

Źródło:
Konkret24

Polscy policjanci będą od maja sprawdzać legalność pobytu w Polsce Ukraińców w wieku poborowym i jeśli trzeba, "eskortować" ich do ukraińskiej ambasady - taki przekaz rozpowszechniają polscy internauci. Nie jest to prawda, a film pokazywany jako rzekomy dowód jest klasyczną fałszywką.

Policja "rozpocznie masowe kontrole" Ukraińców w wieku poborowym? MSWiA dementuje

Policja "rozpocznie masowe kontrole" Ukraińców w wieku poborowym? MSWiA dementuje

Źródło:
Konkret24

Wielu internautów wierzy w rozpowszechniany w sieci przekaz, jakoby środki z Krajowego Planu Odbudowy zostały nam wypłacone po bardzo zawyżonym kursie i że Polska będzie spłacała to przez pół wieku. Tyle że to nieprawda.

Pieniądze z KPO według kursu 7,43 zł za 1 euro? Błąd w liczeniu

Pieniądze z KPO według kursu 7,43 zł za 1 euro? Błąd w liczeniu

Źródło:
Konkret24

Miliony wyświetleń w mediach społecznościowych ma nagranie pokazujące, jak mężczyzna podbiega do zatkniętej w polu flagi Autonomii Palestyńskiej, kopie ją - i tym samym aktywuje ukrytą bombę. Czy to się zdarzyło naprawdę? Czy film jest prawdziwy? Czy on przeżył? Internauci pytają, a udzielane odpowiedzi są rozbieżne. Wyjaśniamy więc.

"Przeżył?". "Fejk jak byk". Odpowiedzi są dwie. Różne

"Przeżył?". "Fejk jak byk". Odpowiedzi są dwie. Różne

Źródło:
Konkret24

Przewodniczący Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji Maciej Świrski uważa, że nikt nie będzie mógł go zastąpić, jeśli zostanie zawieszony po ewentualnym postawieniu przed Trybunałem Stanu. Przestrzega, że nie będzie komu podpisywać dokumentów, a rynek medialny zostanie wręcz "zatrzymany", tak jak i działania koncesyjne. Prawnicy oceniają, że przewodniczący KRRiT się myli.

Świrski: nikt nie może zastąpić przewodniczącego KRRiT. Prawnicy: może

Świrski: nikt nie może zastąpić przewodniczącego KRRiT. Prawnicy: może

Źródło:
Konkrtet24

Po głośnej imprezie w hotelu poselskim Łukasz Mejza tłumaczył z mównicy sejmowej, że w nocy bronił "tradycji polegających na wspólnym, chóralnym śpiewaniu". A w rozmowie z TVN24 tłumaczył się całodniową pracą w sejmowych komisjach i na posiedzeniach. Sprawdziliśmy więc aktywność parlamentarną tego posła PiS. Nie jest to długa analiza.

Mejza tłumaczy nocną imprezę: "skoro się pracuje cały dzień....". Jak on pracuje?

Mejza tłumaczy nocną imprezę: "skoro się pracuje cały dzień....". Jak on pracuje?

Źródło:
Konkret24

To nie ściema kampanijna - tłumaczył minister nauki Dariusz Wieczorek, pytany o obiecane przez Lewicę tysiąc złotych dla studenta. I wyjaśniał, że nie była to obietnica, że "to jest pewien błąd, który wszyscy popełniamy". Przypominamy więc, kto z Lewicy publicznie obiecywał to w kampanii wyborczej.

Minister pytany o obietnicę "tysiąc złotych dla studenta": "to pewien błąd". A kto obiecywał?

Minister pytany o obietnicę "tysiąc złotych dla studenta": "to pewien błąd". A kto obiecywał?

Źródło:
Konkret24

"Wystarczy spojrzeć na dane historyczne i zobaczyć, że zawsze kiedy rządzi Donald Tusk i Platforma Obywatelska, to frekwencja jest niższa" - przekonywał dzień po drugiej turze wyborów samorządowych szef gabinetu prezydenta RP Marcin Mastalerek. Dane PKW o frekwencji nie potwierdzają jego słów.

Mastalerek: "zawsze kiedy rządzi Donald Tusk i PO, to frekwencja jest niższa". Sprawdzamy

Mastalerek: "zawsze kiedy rządzi Donald Tusk i PO, to frekwencja jest niższa". Sprawdzamy

Źródło:
Konkret24

Politycy Prawa i Sprawiedliwości forsują w mediach przekaz, że wraz z powrotem Donalda Tuska na fotel premiera źle się dzieje na ryku pracy. Mateusz Morawiecki jako "dowód" pokazuje mapę z firmami, które zapowiedziały zwolnienia grupowe. Jak sprawdziliśmy, takich zwolnień nie jest więcej, niż było za zarządów Zjednoczonej Prawicy. Eksperci tłumaczą, czego są skutkiem.

Narracja PiS o grupowych zwolnieniach i "powrocie biedy". To manipulacja

Narracja PiS o grupowych zwolnieniach i "powrocie biedy". To manipulacja

Źródło:
Konkret24

"Ukraińcy mają większe prawa w Polsce niż Polacy" - stwierdził jeden z internautów, który rozsyłał przekaz o przyjęciu przez Senat uchwały "o zwolnieniu z podatku dochodowego obywateli Ukrainy i Białorusi". Posty te zawierają szereg nieprawdziwych informacji.

"Senat przyjął uchwałę o zwolnieniu z podatku dochodowego obywateli Ukrainy i Białorusi"? Nic się tu nie zgadza

"Senat przyjął uchwałę o zwolnieniu z podatku dochodowego obywateli Ukrainy i Białorusi"? Nic się tu nie zgadza

Źródło:
Konkret24

"Coś się szykuje" - przekazują zaniepokojeni internauci, rozsyłając zdjęcie zawiadomienia o wszczęciu postępowania administracyjnego w sprawie samochodu jako świadczenia na rzecz jednostki wojskowej. Uspokajamy: dokument wygląda groźnie, lecz nie jest ani niczym nowym, ani wyjątkowym.

Masz SUV-a, "to go stracisz"? Kto i dlaczego rozsyła takie pisma 

Masz SUV-a, "to go stracisz"? Kto i dlaczego rozsyła takie pisma 

Źródło:
Konkret24

Po pogrzebie Damiana Sobola, wolontariusza, który zginął w izraelskim ostrzale w Strefie Gazy, internauci zaczęli dopytywać, co wokół jego trumny robiły swastyki i czy były prawdziwe. Sprawdziliśmy.

Swastyki pod trumną Polaka zabitego w Strefie Gazy? Wyjaśniamy

Swastyki pod trumną Polaka zabitego w Strefie Gazy? Wyjaśniamy

Źródło:
Konkret24

Tysiące wyświetleń w mediach społecznościowych ma fotografia dwóch mężczyzn jedzących coś na ulicy przed barem. Jeden to prezydencki doradca Marcin Mastalerek, drugi stoi bokiem, twarzy nie widać. Internauci informują, że to prezydent Duda, który podczas pobytu w Nowym Jorku poszedł ze swoim doradcą na pizzę do baru. Czy na pewno?

Duda i Mastalerek jedzą pizzę na ulicy? Kto jest na zdjęciu

Duda i Mastalerek jedzą pizzę na ulicy? Kto jest na zdjęciu

Źródło:
Konkret24

Według krążącego w sieci przekazu po zmianie prawa Ukraińcom łatwiej będzie uzyskać u nas kartę pobytu na trzy lata. A to spowoduje, że "do Polski będą ściągać jeszcze większe ilości Ukraińców". Przekaz ten jest manipulacją - w rzeczywistości planowane zmiany mają uniemożliwić to, by wszyscy Ukraińcy mogli uzyskiwać karty pobytu i pozostawać u nas trzy lata.

"Każdy, kto zechce" z Ukrainy dostanie kartę pobytu w Polsce? No właśnie nie

"Każdy, kto zechce" z Ukrainy dostanie kartę pobytu w Polsce? No właśnie nie

Źródło:
Konkret24