Wybory wraz z referendum. Co trzeba wiedzieć, by dobrze zagłosować

Źródło:
Konkret24
Hermeliński: Prawo i Sprawiedliwość chce z referendum zrobić rodzaj plebiscytu
Hermeliński: Prawo i Sprawiedliwość chce z referendum zrobić rodzaj plebiscytuTVN24
wideo 2/7
Hermeliński: Prawo i Sprawiedliwość chce z referendum zrobić rodzaj plebiscytuTVN24

Wszystko wskazuje na to, że 15 października będziemy głosować nie tylko w wyborach do Sejmu i Senatu, ale również w referendum w sprawie relokacji migrantów. Jeśli do tego dojdzie, po raz pierwszy w historii III RP referendum odbędzie się jednocześnie z wyborami parlamentarnymi. Wyjaśniamy, na co wyborcy powinni zwrócić szczególną uwagę.

Pomysł przeprowadzenia wraz z wyborami do Sejmu i Senatu referendum w sprawie relokacji migrantów pojawił się po tym, gdy 15 czerwca Sejm głosami posłów PiS, Konfederacji, Kukiz'15 i małych kół prawicowych przegłosował uchwałę, w której wyrażono sprzeciw wobec unijnego mechanizmu relokacji. O tym, że referendum może się odbyć w dniu wyborów, mówili czołowi politycy obozu rządzącego; m.in. 9 lipca powiedział to prezes PiS Jarosław Kaczyński.

Sprawa jednoczesnego głosowania w wyborach i referendum wróciła, gdy 8 sierpnia prezydent Andrzej Duda ogłosił, że wybory parlamentarne odbędą się 15 października. "Jestem pewny, że skoro prezydent zapowiedział wybory na 15 października, to przygotujmy się na referendum 15 października" – oświadczył w studiu Polskiej Agencji Prasowej wiceminister spraw wewnętrznych i administracji Maciej Wąsik.

Zdecyduje sejmowa większość

Harmonogram 81. posiedzenia Sejmu przewiduje, że 17 sierpnia przed południem izba ma rozpatrzyć wniosek o przeprowadzenie referendum ogólnokrajowego. Artykuł 125 ust. 2 Konstytucji RP stanowi:

Referendum ogólnokrajowe ma prawo zarządzić Sejm bezwzględną większością głosów w obecności co najmniej połowy ustawowej liczby posłów lub Prezydent Rzeczypospolitej za zgodą Senatu wyrażoną bezwzględną większością głosów w obecności co najmniej połowy ustawowej liczby senatorów.

Skoro wnioskiem o referendum zajmuje się Sejm, oznacza to, że wykluczono inicjatywę prezydenta. O pytaniu lub pytaniach i dacie referendum zdecydują więc posłowie. A Zjednoczona Prawica ma potrzebną do tego sejmową większość.

Jedna komisja, jedna urna, trzy karty do głosowania

Jeśli Sejm podejmie uchwałę o zarządzeniu referendum w dniu wyborów do Sejmu i Senatu, kampania referendalna zakończy się tego samego dnia co wyborcza: 13 października o północy. Głosowanie powinno się odbyć w niedzielę 15 października w godzinach od 7 do 21.

Zarówno w referendum, jak i w wyborach głosowanie będą przeprowadzać te same obwodowe komisje wyborcze. To oznacza, że głosy będziemy oddawać w tych samych lokalach, a wypełnione karty do głosowania - tę w wyborach do Sejmu, tę w wyborach do Senatu i tę w referendum - będziemy wrzucać do jednej urny.

To wyborca decyduje, w którym głosowaniu uczestniczy

Państwowa Komisja Wyborcza w dokumencie pt. "Wyjaśnienia związane z przeprowadzeniem referendum ogólnokrajowego w tym samym dniu, w którym odbywają się wybory do Sejmu Rzeczypospolitej Polskiej i do Senatu Rzeczypospolitej Polskiej" informuje:

W żadnej mierze wyborca (osoba uprawniona do udziału w referendum) nie może i nie jest zmuszany do głosowania w wyborach do jakiegokolwiek organu, ani do udziału w referendum.

PKW podkreśla, że to, w którym głosowaniu wyborca chce uczestniczyć, "jest zatem wyłączną decyzją wyborcy" (pokreślenie redakcji). Ponadto informuje: "W przypadku referendum przeprowadzanego w tym samym dniu, co wybory do Sejmu Rzeczypospolitej Polskiej i do Senatu Rzeczypospolitej Polskiej, wyborca może zatem zdecydować, wyłącznie według własnego uznania, o udziale np. - jedynie w wyborach do Sejmu Rzeczypospolitej Polskiej i do Senatu Rzeczypospolitej Polskiej (bez udziału w referendum); - jedynie w udziale w referendum (bez udziału w wyborach do Sejmu i do Senatu); - jedynie w wyborach do Sejmu Rzeczypospolitej Polskiej (bez udziału w wyborach do Senatu Rzeczypospolitej Polskiej i w referendum); - itd.".

Tyle, że o takich możliwościach nikt nie ma obowiązku informować wyborcy. Jak zauważa w opinii dla Konkret24 dr hab. Mateusz Radajewski z Katedry Prawa na Wydziale Prawa i Komunikacji Społecznej we Wrocławiu Uniwersytetu SWPS, prawo nie przewiduje bowiem, by członkowie komisji wyborczych musieli uświadamiać wyborców, że nie muszą uczestniczyć we wszystkich głosowaniach odbywających się w lokalu. "Wydaje się jednak, że PKW powinna w tej sprawie przeprowadzić odpowiednią akcję informacyjną, gdyż może to zapobiec bardziej problematycznym sposobom bojkotowania referendum, takim jak np. wyniesienie karty wyborczej z lokalu" – uważa dr Radajewski. Zapytaliśmy o tę kwestię PKW, czekamy na odpowiedź.

W obecnej sytuacji prawnej jest więc tak, że jeżeli członek komisji nie poinformuje wyborcy o tym, jakie ma możliwości, to jednie od świadomości samego głosującego będzie zależało, w których wyborach weźmie udział.

Postępowanie w lokalu wyborczym: możliwość wyboru karty do głosowania

Dla przebiegu głosowania istotna jest kolejność czynności, które jako wyborcy wykonujemy po przyjściu do lokalu wyborczego. Tę opisuje art. 52 Kodeksu wyborczego:

1. Przed przystąpieniem do głosowania wyborca okazuje obwodowej komisji wyborczej dokument umożliwiający stwierdzenie jego tożsamości. 2. Po wykonaniu czynności, o której mowa w par. 1, wyborca otrzymuje od komisji kartę do głosowania właściwą dla przeprowadzanych wyborów, opatrzoną jej pieczęcią. Wyborca potwierdza otrzymanie karty do głosowania własnym podpisem w przeznaczonej na to rubryce spisu wyborców.

Co to znaczy? Że po przyjściu do lokalu wyborczego i okazaniu komisji dokumentu tożsamości wyborca powinien poinformować komisję, której karty/kart do głosowania nie chce - jeśli w którymś z trzech głosowań rzeczywiście nie chce wziąć udziału.

"Jeżeli wyborca odmówi przyjęcia karty lub kart do głosowania, obwodowa komisja wyborcza odnotuje to w spisie wyborców" - czytamy w wyjaśnieniach PKW. Według dr. Radajewskiego "taki sposób procedowania ma swoje uzasadnienie, gdyż pozwala uniknąć takich sytuacji jak np. wynoszenie kart wyborczych z lokalu czy ich niszczenie przez wyborców, co mogłoby skomplikować proces liczenia głosów".

Najpierw więc pokazujemy komisji dokument tożsamości, potem odbieramy karty do głosowania - sprawdzając, czy otrzymaliśmy te, które obowiązują w głosowaniu/głosowaniach, w którym chcemy wziąć udział – a dopiero potem kwitujemy ich odbiór, podpisując się w odpowiedniej rubryce spisu wyborców.

Były przewodniczący Państwowej Komisji Wyborczej Wojciech Hermeliński mówił w TVN24: "Jeżeli członek komisji nie będzie chciał tego zrobić (odnotować odmowy przyjęcia karty do głosowania - red.), to wyborca powinien domagać się, że sam chce to wpisać. A jeżeli też będzie jakiś problem, to trzeba poprosić przewodniczącego komisji obwodowej czy męża zaufania, żeby tę kwestię rozstrzygnąć".

Profesor Maciej Gutowski z Wydziału Prawa i Administracji Uniwersytetu Adama Mickiewicza w Poznaniu, pytany 10 sierpnia w TVN24, czy poinformowanie komisji o odmowie wzięcia karty do głosowania nie narusza tajności wyborów, odpowiedział: "Formalnie nie". Dodał jednak: "Ale zmusza mnie (w domyśle: wyborcę - red.) do zamanifestowania swojego stosunku, co jest w pewnej perspektywie naruszeniem tajności. Mam naruszoną pewną swobodę anonimowego zachowania się przy urnie wyborczej, a tak nie powinno być".

Karty do głosowania nie można ani wynosić, ani zniszczyć

Co w sytuacji, gdy wyborca otrzyma wszystkie karty do głosowania - mimo że tego nie chciał - ale stwierdzi to już po odejściu od stołu komisji wyborczej?

Zdaniem dr. Radajewskiego prawo wprost nie reguluje tej kwestii. "Najlepiej byłoby jednak oddać ją (kartę – red.) komisji tak, by ta odnotowała zwrot" - radzi ekspert. Podobnie uważa dr Adam Gendźwiłł z Katedry Rozwoju i Polityki Lokalnej Uniwersytetu Warszawskiego, naukowo zajmujący się wyborami w Polsce. Jak stwierdził w rozmowie z Konkret24, PKW powinna wydać obwodowym komisjom wytyczne w tej kwestii.

Ważne jest, by tych "niechcianych" kart do głosowania nie wynosić z lokalu wyborczego. Grozi bowiem za to odpowiedzialność karna z art. 497a Kodeksu wyborczego:

Kto w dniu wyborów wynosi kartę do głosowania poza lokal wyborczy lub taką kartę poza lokalem wyborczym przyjmuje lub posiada, nie będąc do tego uprawnionym, podlega karze grzywny, ograniczenia wolności lub pozbawienia wolności do lat 2.

Nie można też takiej karty przedrzeć, bo art. 248 Kodeksu karnego stanowi:

Kto w związku z wyborami do Sejmu, do Senatu, wyborem Prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej, wyborami do Parlamentu Europejskiego, wyborami organów samorządu terytorialnego lub referendum: (…) 3) niszczy, uszkadza, ukrywa, przerabia lub podrabia protokoły lub inne dokumenty wyborcze albo referendalne, (...) podlega karze pozbawienia wolności do lat 3.

W tym kontekście prawnicy mają podzielone zdania. Były przewodniczący Państwowej Komisji Wyborczej, sędzia w stanie spoczynku Wojciech Hermeliński zwracał uwagę 14 sierpnia w programie "Jeden na jeden" w TVN24 na art. 22 ust. 5 ustawy o referendum ogólnokrajowym:

Kart do głosowania przedartych całkowicie nie bierze się pod uwagę przy obliczeniach, o których mowa w ust. 4.

Ten przepis oznacza, że do frekwencji w referendum nie wlicza się wyjętych z urny całkowicie przedartych kart do głosowania. "Jeżeli ustawa o referendum legalizuje ten skutek w postaci ujawnienia karty przedartej, wiadomo, że ona sama się nie przedarła, ktoś musiał ją przedrzeć - wyborca, więc byłoby nielogiczne, gdyby uznawać za zgodny z prawem stan, kiedy karta przedarta całkowicie pojawia się w urnie, a osoba, która ją przedarła będzie ścigana karnie" - powiedział sędzia Hermeliński na antenie TVN24. Jego zdaniem, "to jest przepis szczególny [w ustawie o referendum ogólnokrajowym], który uchyla ten przepis art. 248 [Kodeksu karnego] i taka osoba nie może być karana za podarcie karty referendalnej".

Hermeliński: przepisy dopuszczają jeszcze jedną możliwość - przedarcie karty
Hermeliński: przepisy dopuszczają jeszcze jedną możliwość - przedarcie karty TVN24

Innego zdania jest dr hab. Mikołaj Małecki z Katedry Prawa Karnego Uniwersytetu Jagiellońskiego. "Wyborca nie jest osobą uprawnioną do dysponowania w dowolny sposób kartą do głosowania, bierze udział w czynności oficjalnej, urzędowej, opisanej wprost przepisami Konstytucji" - stwierdza w opinii dla Konkret24. "Jeśli jednak ktoś już odbierze kartę do głosowania, nie może zrobić z nią czegokolwiek. Przepisy zakazują jej niszczenia np. poprzez rozdarcie, zakazują też wynoszenia karty poza lokal wyborczy, co stanowi przestępstwo opisane w Kodeksie wyborczym. Ma to wprost lub pośrednio zapobiegać nadużyciom polegającym np. na zastąpieniu zniszczonej karty inną kartą, wypełnioną przez osobę nieuprawnioną. Ma to też zapobiegać oddaniu głosu kilka razy przez jedną osobę (zbieracza kart wynoszonych z lokalu). Takie rygory są uzasadnione zapewnieniem wiarygodności i ważności wyborów, tak aby minimalizować ryzyko oszustw i wypaczenia wyników głosowania" - podkreśla dr Małecki.

Według niego przepis Kodeksu wyborczego mówiący o nieliczeniu kart przedartych ma znaczenie wyłącznie dla ustalania wyniku wyborów. "To opis procedury po otwarciu urny. Przepis reguluje kwestie administracyjne, określające, w jaki sposób ma być ustalony wynik głosowania. Komisja nie ustala, czy ktoś popełnił czyn zabroniony poprzez stwierdzenie, że zniszczono dokument wyborczy. Po prostu nie bierze go pod uwagę przy obliczeniach, które musi wykonać. Ten przepis Kodeksu wyborczego nie znosi ani nie modyfikuje zakazu określonego w Kodeksie karnym, zgodnie z którym zniszczenie karty do głosowania podlega karze" - stwierdza dr Małecki.

Tego samego zdania jest dr hab. Mateusz Radajewski. "Przepisy Kodeksu wyborczego i ustawy o referendum regulują jedynie zagadnienie liczenia przedartych kart, natomiast nie znoszą indywidualnej sankcji dla sprawcy takiego czynu, określonej przepisami Kodeksu karnego" - napisał w odpowiedzi na pytanie Konkret24.

Kiedy głosy są ważne?

Wypełnione karty do głosowania wrzucamy do jednej urny. Do wyniku wyborów lub referendum będą się liczyć tylko głosy ważne, czyli prawidłowo wypełnione karty do glosowania – krzyżyki muszą być postawione w odpowiednich kratkach przy pytaniach referendalnych czy przy wybranych nazwiskach kandydatów w wyborach. Dopiski na kartach do głosowania nie wpływają na ważność głosu.

Głos nieważny w wyborach parlamentarnych jest wówczas, gdy: - na karcie do głosowania postawiono znak "x" w kratce z lewej strony obok nazwisk dwóch lub większej liczby kandydatów z różnych list albo - nie postawiono znaku "x" w kratce z lewej strony obok nazwiska żadnego kandydata z którejkolwiek z list.

W referendum głos nieważny jest wówczas, gdy znak "x" nie został postawiony w żadnej z kratek przy odpowiedzi na pytanie/pytania.

Dla ważności referendum liczy się frekwencja. Robią ją też głosy nieważne

W odróżnieniu od wyborów parlamentarnych o ważności referendum decyduje frekwencja, czyli liczba osób, które wzięły w nim udział.

Wynik referendum jest wiążący, jeżeli wzięła w nim udział więcej niż połowa uprawnionych do głosowania.

Frekwencję w referendum liczy się tak samo jak w wyborach - ustala się ją na podstawie liczby ważnych kart wyjętych z urny. Podkreślmy: nie na podstawie pobranych kart do głosowania, tylko na podstawie kart ważnych, znajdujących się w urnie wyborczej.

Karty ważne są tylko te zgodne z urzędowym wzorem, opatrzone pieczęcią PKW oraz obwodowej komisji wyborczej. Jeśli się zdarzy, że otrzymamy kartę do głosowania bez pieczęci obwodowej komisji i taką kartę wrzucimy do urny, wówczas będzie nieważna i nie zostanie wliczona do frekwencji. Ten mechanizm dotyczy liczenia frekwencji i w wyborach, i w referendum. Dlatego przed pokwitowaniem odbioru kart do głosowania warto sprawdzić, czy są na nich odpowiednie pieczęcie.

Doktor Radajewski zwraca uwagę, że do frekwencji w referendum wliczają się głosy nieważne, jeśli zostały oddane na ważnych kartach. "A zatem wyborca, który w referendum oddaje świadomie nieważny głos, np. wrzucając do urny niewypełnioną kartę, zwiększa frekwencję niezbędną do uznania referendum za wiążące" – podkreśla ekspert.

Tak jak wspomnieliśmy wyżej - do frekwencji w referendum i wyborach nie wlicza się natomiast wrzuconych do urny kart całkowicie przedartych.

Referendum wraz z wyborami: "zderzenie dwóch całkowicie innych modeli finansowania kampanii"

Już podczas sejmowej debaty 15 czerwca nad uchwałą w sprawie propozycji wprowadzenia unijnego mechanizmu relokacji nielegalnych migrantów prezes PiS Jarosław Kaczyński stwierdził, że w tej sprawie musi się odbyć ogólnokrajowe referendum. "My się na to nie zgodzimy, na to nie zgadza się także naród polski. I to musi być przedmiotem referendum. My te referendum zorganizujemy. Polacy muszą się w tej sprawie wypowiedzieć" - przekonywał. A następnego dnia szef sejmowej Komisji Sprawiedliwości i Praw Człowieka Marek Ast z PiS powiedział w Polskim Radiu: "Można sobie wyobrazić, że referendum mogłoby się odbyć równocześnie z wyborami do Sejmu".

Jak wyjaśnialiśmy w Konkret24, prawo dopuszcza możliwość zorganizowania referendum w tym samym dniu co wybory parlamentarne, prezydenckie i europejskie. Stanowi o tym art. 90 ustawy o referendum ogólnokrajowym.

9 lipca w wywiadzie dla Polskiej Agencji Prasowej Jarosław Kaczyński powiedział o referendum, że "to się akurat zbiega (z wyborami - red.) i ze względu na oszczędności trzeba to zrobić w ten sposób". Te raczej przesądza, że w dniu wyborów odbędzie się referendum w sprawie mechanizmu relokacji migrantów. Tym bardziej, że już 7 lipca 243 głosami posłów PiS, Konfederacji, Kukiz'15 i Polskich Spraw Sejm uchwalił zmiany w ustawie o referendum, które m.in. ujednolicają różne do tej pory godziny głosowania w wyborach i referendum.

Opozycja była przeciwna tej ustawie, Senat na posiedzeniu 28 lipca postanowił ją odrzucić, weto senackie czeka na rozpatrzenie przez Sejm. Według posłanki Koalicji Obywatelskiej Kamili Gasiuk-Pihowicz motywem do przeprowadzenia referendum jest "chęć zdobycia przez PiS kolejnego paliwa politycznego" w postaci "podburzania nastrojów, zastraszania ludzi, siania nienawiści i straszenia przez PiS ohydną antyimigrancką retoryką". Na posiedzeniu sejmowej komisji sprawiedliwości 6 lipca posłanka zwróciła uwagę na kolejny aspekt sprawy: "Przeprowadzając w jednym terminie wybory parlamentarne oraz referendum, mamy zderzenie dwóch całkowicie innych modeli finansowania kampanii. Jednej bardzo restrykcyjnej, określonej przez Kodeks wyborczy, i bardziej liberalnej, zawartej w ustawie o referendum. Szanowni państwo, co dzięki temu zyskuje partia rządząca? Zyskuje możliwość pozyskiwania pieniędzy na kampanię w nieograniczonej wielkości z dotychczas niedostępnych źródeł".

Aktualizacja z 14 sierpnia 2023 roku Artykuł zaktualizowaliśmy o opinie sędziego Wojciecha Hermelińskiego i dr hab. Mikołaja Małeckiego dotyczące kwestii niszczenia referendalnych kart do głosowania.

Autorka/Autor:

Źródło: Konkret24

Pozostałe wiadomości

Neutralne pod względem płci – takie mają być od 24 grudnia 2025 roku wszystkie ogłoszenia o pracę. Jedni kpią, wymyślając feminatywy od męskich zawodów, inni jednak już zmieniają regulaminy wynagrodzeń. Wchodząca w życie nowelizacja Kodeksu pracy rodzi jednak więcej pytań, niż daje odpowiedzi.

"A jak będzie kobieta na stanowisku betoniarza"? Idzie zmiana, PIP straszy, wytycznych nie ma

"A jak będzie kobieta na stanowisku betoniarza"? Idzie zmiana, PIP straszy, wytycznych nie ma

Źródło:
TVN24+

Oburzeni internauci twierdzą, że polski rząd rzekomo sponsoruje Ukraińcom kupno mieszkań - całkowicie opłaca dla nich kredyty mieszkaniowe. W ten sposób jakoby sfinansowano już pięć tysięcy lokali. W tym przekazie jest jednak dużo manipulacji.

Rząd "sfinansował Ukraińcom kredyty na mieszkania". Niezupełnie

Rząd "sfinansował Ukraińcom kredyty na mieszkania". Niezupełnie

Źródło:
Konkret24

Czy Sąd Najwyższy w Wielkiej Brytanii uznał, że "chrześcijańskie nauczanie religii w szkołach publicznych jest niezgodne z prawem"? Takie informacje można wyczytać w sieci, lecz wyrok ten jest błędnie interpretowany, a budowana na nim narracja - manipulacją.

"Nauczanie religii chrześcijańskiej nielegalne"? Wyrok sądu na Wyspach, dyskusja w Polsce

"Nauczanie religii chrześcijańskiej nielegalne"? Wyrok sądu na Wyspach, dyskusja w Polsce

Źródło:
Konkret24

Podczas gdy prezydent Karol Nawrocki wetuje kolejne ustawy i odrzuca wnioski rządu, przedstawiciele jego kancelarii i jego zwolennicy tłumaczą, że korzysta tylko ze swoich prerogatyw. Konstytucjonaliści tłumaczą, że prerogatywy prezydenta to nie są "boskie uprawnienia", a głowa państwa też podlega kontroli.

Prerogatywy prezydenta. Czy Karol Nawrocki może się zachowywać jak "Król Słońce"?

Prerogatywy prezydenta. Czy Karol Nawrocki może się zachowywać jak "Król Słońce"?

Źródło:
Konkret24

Kancelaria prezydenta Karola Nawrockiego twierdzi, że wszystkie 13 prezydenckich projektów ustaw ugrzęzło w tak zwanej sejmowej zamrażarce. Czy ma rację?

13 projektów ustaw prezydenta. Wszystkie w "sejmowej zamrażarce"? Sprawdzamy

13 projektów ustaw prezydenta. Wszystkie w "sejmowej zamrażarce"? Sprawdzamy

Źródło:
Konkret24

Oszuści działający na największych platformach społecznościowych takich jak Facebook, Instagram czy X pozostają często bezkarni. Właściciele serwisów wykazują raczej bierność w walce z nimi. Eksperci przyznają: odpowiednie mechanizmy prawne istnieją, jednak bez realnej międzynarodowej presji szans na poprawę tej sytuacji nie ma.

Raj dla oszustów. Dlaczego Big Techy zawodzą w ochronie użytkowników

Raj dla oszustów. Dlaczego Big Techy zawodzą w ochronie użytkowników

Źródło:
Konkret24

Globalny popyt na leki GLP-1 - takie jak Ozempic, Wegovy czy Mounjaro - stworzył okazję dla cyberprzestępców, którzy zarabiają teraz na desperacji osób walczących z otyłością. Kampania "cudownych kropli" niewiadomego pochodzenia, do złudzenia przypominających popularne dziś lekarstwa, objęła już kilka krajów Europy. Wszystko w niej jest fałszywe: od lekarzy po wsparcie instytucji, których wiarygodność się wykorzystuje.

"Cudowne krople" na otyłość. Epidemia oszustwa: fałszywi lekarze, klonowanie tożsamości

"Cudowne krople" na otyłość. Epidemia oszustwa: fałszywi lekarze, klonowanie tożsamości

Źródło:
TVN24+

Setki tysięcy wyświetleń i wiele komentarzy wywołuje krążące w mediach społecznościowych wideo mające pokazywać, jak "muzułmanie otaczają jarmark bożonarodzeniowy w Niemczech" i agresywnie się zachowują. Film opublikowała między innymi posłanka PiS Anita Czerwińska. I choć samo nagranie jest prawdziwe, to zbudowana na nim opowieść już nie.

Muzułmanie "otoczyli jarmark bożonarodzeniowy"? Co pokazuje film z Niemiec

Muzułmanie "otoczyli jarmark bożonarodzeniowy"? Co pokazuje film z Niemiec

Źródło:
Konkret24

Nie tylko politycy opozycji, ale i koalicji rządzącej zarzucają Włodzimierzowi Czarzastemu, że jego pomysł stosowania "weta marszałkowskiego" to "niekonstytucyjna zamrażarka". Prawnicy potwierdzają, że to może to budzić wątpliwości.

Weto marszałkowskie. Czy Sejmowi grozi "niekonstytucyjna zamrażarka"?

Weto marszałkowskie. Czy Sejmowi grozi "niekonstytucyjna zamrażarka"?

Źródło:
Konkret24

Oburzenie internautów wywołują posty z nagraniem rzekomego zajścia w kieleckim kościele. Miał do niego wejść półnagi obcokrajowiec i grozić zebranym tam wiernym. Niektórych bulwersuje fakt, że media milczą o tym wydarzeniu. A milczą, bo to się nie zdarzyło.

Somalijczyk "groził wiernym w kościele"? Uwaga na ten film

Somalijczyk "groził wiernym w kościele"? Uwaga na ten film

Źródło:
Konkret24

"Uciszacie katolików", "komunizm wrócił" - tak reagowali internauci na doniesienia, jakoby w Toruniu policja zatrzymała mężczyznę za uczestnictwo w publicznym różańcu. Moment zatrzymania widać na publikowanym w mediach społecznościowych nagraniu. Jednak to nie modlitwa była przyczyną reakcji funkcjonariuszy.

Zatrzymany za "udział w publicznym różańcu"? Dlaczego policja tak zareagowała

Zatrzymany za "udział w publicznym różańcu"? Dlaczego policja tak zareagowała

Źródło:
Konkret24

Film przedstawiający rzekomo chińskie działo "strzelające 7 razy szybciej niż dźwięk" rozchodzi się w sieci - opublikował go na przykład poseł Konrad Berkowicz. Na uwagi, że to fake news, na razie nie zareagował. A wideo zostało wygenerowane przez AI i wpisuje się narrację chińskiej propagandy.

Chińskie działo "strzela 7 razy szybciej niż dźwięk"? To Berkowicz strzela kulą w płot

Chińskie działo "strzela 7 razy szybciej niż dźwięk"? To Berkowicz strzela kulą w płot

Źródło:
Konkret24

Większość kont wspierających ruch Donalda Trumpa działa w krajach muzułmańskich, głównie w Afryce i na Bliskim Wschodzie - taki wniosek miał wynikać z mapy krążącej w mediach społecznościowych. Tylko że widać na niej coś zupełnie innego.

"Muzułmanie kontrolują MAGA"? Co pokazuje ta mapa

"Muzułmanie kontrolują MAGA"? Co pokazuje ta mapa

Źródło:
Konkret24

Prezydent Francji pokazuje "odwróconą mapę Ukrainy" - drwią niektórzy polscy internauci. Podobny przekaz głosiła już rosyjska propaganda. Tymczasem Emmanuel Macron wcale nie zaliczył wpadki.

Macron "z mapą Ukrainy do góry nogami"? Jak polscy internauci powielają rosyjską propagandę

Macron "z mapą Ukrainy do góry nogami"? Jak polscy internauci powielają rosyjską propagandę

Źródło:
Konkret24

Błękit metylenowy w sieci uchodzi za cudowny środek poprawiający pracę mózgu, zwalczający raka czy spowalniający starzenie. Sprawdzamy, co nauka o nim mówi i jakie zagrożenie niesie przyjmowanie tej substancji na własną rękę.

Błękit metylenowy: cudowny eliksir czy ryzykowna moda? Sprawdzamy

Błękit metylenowy: cudowny eliksir czy ryzykowna moda? Sprawdzamy

Źródło:
Konkret24

"Ciekawe, ile w tym prawdy" - zastanawiają się internauci, którzy przeczytali, że na chińskiej pustyni pod panelami słonecznymi wyrosła trawa, a do jej koszenia wykorzystuje się owce. Okazuje się, że prawdy jest całkiem sporo.

Fotowoltaika, pustynia i owce. Co się wydarzyło w Chinach

Fotowoltaika, pustynia i owce. Co się wydarzyło w Chinach

Źródło:
Konkret24

Unia Europejska rzekomo chce wprowadzić nowe reguły i kary - tym razem wymierzone w kierowców za hamowanie silnikiem. Internauci oburzają się, ale nie mają racji. Chodzi o konkretne przypadki i to daleko od Europy. Wyjaśniamy.

"Mandat za hamowanie silnikiem". Ale gdzie?

"Mandat za hamowanie silnikiem". Ale gdzie?

Źródło:
Konkret24

Grok, model sztucznej inteligencji od Elona Muska przekonywał, że komory gazowe w obozach zagłady były "przeznaczone do dezynfekcji", ale po interwencji Muzeum Auschwitz-Birkenau zapewniał, że nie neguje Holokaustu. Anatomia działania modeli AI pokazuje, że należy podchodzić do nich z rezerwą.

Jak Grok neguje Holokaust i zaprzecza, że to robi. Dlaczego sztuczna inteligencja zmienia zdanie

Źródło:
Konkret24

Mimo ujawnienia, że obywatele Ukrainy odpowiedzialni za akty dywersji na kolei działali na zlecenie Rosji, to przez polską sieć przetaczają się przekazy o "ukraińskim sabotażu". Ma to dowodzić "ukraińskiej niewdzięczności". Pokazujemy, jak Rosjanie realizują ten efekt poboczny swoich działań i jak mu przeciwdziałać.

Dlaczego to akurat oni? Jak wygląda rosyjski mechanizm obrzydzania Ukraińców

Dlaczego to akurat oni? Jak wygląda rosyjski mechanizm obrzydzania Ukraińców

Źródło:
Konkret24

"A kto będzie miał powyżej, zostanie rozstrzelany", "lewacki gulag" - pisali internauci w reakcji na krążący w sieci przekaz. Wzburzyły ich informacje o rzekomych surowych karach grożących za utrzymywanie zbyt wysokiej temperatury w mieszkaniach. Pomysłodawcą kar jakoby była Komisja Europejska. Skąd wzięły się te informacje i ile wspólnego mają z rzeczywistością.

Do więzienia za więcej niż 19 stopni w mieszkaniu? To nie pomysł Komisji Europejskiej

Do więzienia za więcej niż 19 stopni w mieszkaniu? To nie pomysł Komisji Europejskiej

Źródło:
Konkret24

Akty dywersji w Polsce błyskawicznie stały się narzędziem propagandy w Rosji i Białorusi. Obie machiny tworzą własne przekazy wokół wydarzeń w naszym kraju, by realizować wewnętrzne cele polityczne. Sprawdziliśmy z ekspertem, jak to robią i po co.

"W Polsce już działa podziemna partyzantka"? Jak akt dywersji rozgrywa rosyjska i białoruska propaganda

"W Polsce już działa podziemna partyzantka"? Jak akt dywersji rozgrywa rosyjska i białoruska propaganda

Źródło:
Konkret24

W sieci krążą doniesienia o szkodliwości fluoru. Możemy się natknąć na informacje o rzekomych chorobach, które czekają po umyciu zębów, czy wypiciu wody z kranu. Ile jest w nich prawdy? Eksperci ostrzegają przed takimi uproszczeniami.

Woda z kranu i pasta do zębów szkodzą? "Jednozdaniowe mity" o fluorze

Woda z kranu i pasta do zębów szkodzą? "Jednozdaniowe mity" o fluorze

Źródło:
Konkret24

Jeszcze zanim premier Donald Tusk zapowiedział, że "dopadnie sprawców" aktu dywersji na kolei, w mediach społecznościowych wskazywano Ukraińców jako tych "sprawców". To kolejna taka kampania dezinformacji po głośnym, medialnym wydarzeniu.

"Ukraiński sabotaż" na kolei? Kolejna kampania dezinformacji

"Ukraiński sabotaż" na kolei? Kolejna kampania dezinformacji

Źródło:
Konkret24

Ujawnienie gwałtów, demaskowanie fałszu mediów i pokazywanie przestępstw imigrantów - za takie "przestępstwa" rzekomo był skazywany brytyjski aktywista Tommy Robinson, który uczestniczył w Marszu Niepodległości. A przynajmniej tak twierdzą prawicowi politycy. Wyjaśniamy, za co naprawdę pięciokrotnie trafiał do więzienia.

Więzienie "za ujawnienie gwałtów"? Jak gość Tarczyńskiego łamał prawo

Więzienie "za ujawnienie gwałtów"? Jak gość Tarczyńskiego łamał prawo

Źródło:
Konkret24

Historia śmierci pacjenta we Wrocławiu wywołała w sieci duże emocje. Pojawiły się twierdzenia, że do tragedii przyczyniła się słaba znajomość języka polskiego personelu medycznego. Przekaz ten powielali internauci, media i niektórzy prawicowi politycy. Sprawdziliśmy, co naprawdę wiadomo o tym zdarzeniu. Do sprawy odniosła się prokuratura.

Pacjent zmarł, bo personel nie znał dobrze polskiego? Prokuratura: "nierzetelne informacje"

Pacjent zmarł, bo personel nie znał dobrze polskiego? Prokuratura: "nierzetelne informacje"

Źródło:
Konkret24

Zdjęcia dwujęzycznych tablic z nazwami miejscowości po polsku i białorusku wywołały w sieci gorącą dyskusję. Nie zabrakło komentarzy o "ukrainizacji Polski" i zagrożeniu "rozbiorami". Tymczasem stojące od lat tablice są efektem prawa chroniącego mniejszości narodowe i etniczne.

"Przygotowanie do rozbiorów Polski", "Ukraińcy wymusili". Skąd się wzięły dwujęzyczne tablice w Podlaskiem

"Przygotowanie do rozbiorów Polski", "Ukraińcy wymusili". Skąd się wzięły dwujęzyczne tablice w Podlaskiem

Źródło:
Konkret24

Szczepienie przeciw COVID-19 rzekomo zwiększa ryzyko zachorowania na raka, co potwierdzać ma koreańskie badanie - wynika z popularnych przekazów, powielanych przez niektórych prawicowych polityków. Publikacja nie potwierdza takiego wniosku, a zastosowana metodologia budzi spore wątpliwości.

"Szczepienie na COVID-19 zwiększa ryzyko raka"? To badanie tego nie dowodzi

"Szczepienie na COVID-19 zwiększa ryzyko raka"? To badanie tego nie dowodzi

Źródło:
Konkret24

Policjanci za pracę 11 listopada jakoby mieli dostać dodatkowe pieniądze - dwa tysiące złotych. Rzekomo ma to być "gratyfikacja" za utrudnianie Marszu Niepodległości w Warszawie i "przechwytywanie autokarów". Wyjaśniamy, jakie pieniądze i za co dostaną policjanci.

"Policjanci dostają dwa tysiące dodatku za pracę" 11 listopada? Nic się tu nie zgadza

"Policjanci dostają dwa tysiące dodatku za pracę" 11 listopada? Nic się tu nie zgadza

Źródło:
Konkret24

Wpisy o tym, że mężczyzna, który uratował spadające dziecko, został pozwany i skazany za złamanie mu ręki, mają setki tysięcy wyświetleń. Jest co najmniej kilka powodów, dla których ta historia nie może być prawdziwa.

"Musi zapłacić 300 tysięcy dolarów za uratowanie dziecka"? Uwaga na tę historię

"Musi zapłacić 300 tysięcy dolarów za uratowanie dziecka"? Uwaga na tę historię

Źródło:
Konkret24

Internauci bulwersują się informacjami o rzekomym skandalu w szczecińskim oddziale ZUS. Pracująca tam Ukrainka jakoby miała opóźniać wydawanie decyzji o emeryturach. Tyle że kobieta wcale nie istnieje.

"Ukrainka z ZUS opóźnia procedury Polakom"? Zmyślone oskarżenia

"Ukrainka z ZUS opóźnia procedury Polakom"? Zmyślone oskarżenia

Źródło:
Konkret24

Poseł PiS Marek Gróbarczyk pisze o "końcu budowy" i "wyrzuceniu do kosza" projektu terminala kontenerowego w Świnoujściu. Tymczasem resort infrastruktury i zarząd portu tłumaczą: w miejsce starego projektu ma powstać coś znacznie większego.

Terminal w Świnoujściu do kosza? Resort infrastruktury i port odpowiadają na słowa Gróbarczyka

Terminal w Świnoujściu do kosza? Resort infrastruktury i port odpowiadają na słowa Gróbarczyka

Źródło:
Konkret24

Bywa, że mają problemy z odpowiedzią na pytanie, kto jest teraz papieżem. Nie potrafią wyjaśnić, dlaczego prezydent Ukrainy nie nosi garnituru. Zaprzeczają, że astronauci NASA utknęli w kosmosie. Najpopularniejsze chatboty - coraz częściej pytane o bieżące tematy - zmyślają i wprowadzają w błąd. Nie są to ich jedyne słabości, jeśli chodzi o newsy.

Papież żyje, choć umarł, a Putina wybrano demokratycznie. (Nie)prawda chatbotów

Papież żyje, choć umarł, a Putina wybrano demokratycznie. (Nie)prawda chatbotów

Źródło:
Konkret24

Setki tysięcy wyświetleń w sieci notuje nagranie "dowodzące", jakoby Wołodymyr Zełenski kupił niedawno w USA ranczo warte 79 milionów dolarów. Historia wydaje się wiarygodna: są szczegóły, nazwiska i informacja na stronie pośrednika. Jednak kluczowe elementy opowieści zostały zmyślone, a "dowody" sfabrykowane.

Zełenski, ranczo za 79 milionów dolarów i znikająca strona. Skąd to znamy?

Zełenski, ranczo za 79 milionów dolarów i znikająca strona. Skąd to znamy?

Źródło:
Konkret24