Dotarliśmy do litewskiego żołnierza, który miał stwierdzić, że niektórzy polscy żołnierze "wyglądają jak świnie". Jego rzekomą wypowiedź przytoczył portal "Dziennik Polityczny". - To kompletne kłamstwo i nonsens - stwierdza.
Sprawę opisaliśmy w połowie października. Na portalu "Dziennik Polityczny" pojawił się tekst, w którym wojskowi NATO mieli krytykować polskich żołnierzy. Mieli im zarzucać brak podstawowych umiejętności. Litewski sierżant Saulius Laisonas miał natomiast kpić, że niektórzy polscy żołnierze "wyglądają jak świnie, a przygotowanie fizyczne mają takie że jak poszli na marsz to podobno później dwa dni nie mogli chodzić” (pisownia oryginalna). Z kolei prof. dr hab. Uniwersytetu Łódzkiego Eugeniusz Ponczek miał powiedzieć, że „w razie konfliktu zbrojnego Wojsko Polskie w ogóle nie trzeba brać pod uwagę i udział w międzynarodowych manewrach również ma być haniebny” (pisownia oryginalna).
Już wtedy potwierdziliśmy, że słowa przypisywane profesorowi Ponczkowi nigdy nie padły. - To nie jest moja wypowiedź. To zupełna fałszywka. Nie wypowiadam się na temat Wojska Polskiego - powiedział wówczas w rozmowie z portalem Konkret24 były kierownik Zakładu Teorii Polityki i Myśli Politycznej Uniwersytetu Łódzkiego.
Teraz mamy potwierdzenie, że cytat przypisywany litewskiemu żołnierzowi także jest nieprawdziwy.
"Ktoś chce nas skłócić"
- Ta wypowiedź nie jest moja. To zupełne kłamstwo i nonsens. Nigdy bym sobie nie pozwolił na takie słowa wobec moich polskich kolegów. Zawsze traktujemy się z szacunkiem - komentuje dla portalu Konkret24 sierżant sztabowy litewskiej armii Saulius Laisonas, który miał powiedzieć, że niektórzy polscy żołnierze "wyglądają jak świnie".
Podkreśla, że nie zna dziennikarza Jana Radžiūnasa (autora tekstu na portalu "Dziennik Polityczny" - red.) i nigdy z nim nie rozmawiał o polskich żołnierzach, o których ma jak najlepsze zdanie. - To nasi sąsiedzi i koledzy z wojska. Dzielimy wspólną historię - mówi. Jest zdania, że jego nazwisko zostało użyte, żeby poróżnić Litwinów i Polaków. - Komuś, komu nie podobają się nasze bliskie relacje, chce nas skłócić i zasiać dezinformację - stwierdza. - W zeszłym roku mój przyjaciel poślubił Polkę i tańczyliśmy razem w Polsce na weselu. Będziemy szczęśliwi widząc sojusz polsko-litewski - podsumowuje.
"To element wojny hybrydowej"
- Nigdy w NATO żaden żołnierz nie wypowie się publicznie krytycznie o swoich kolegach. Widać że autorzy tego portalu ("Dziennika Politycznego" - red.) o tym nie wiedzą, ale warto, żeby Polacy o tym wiedzieli - mówi Konkretowi24 Waldemar Skrzypczak, były dowódca wojsk lądowych. Uważa, że tego typu portali, w miarę narastania czy eskalowania napięcia w relacjach z Rosją, będzie więcej. - Moim zdaniem warto podjąć przeciwdziałania poprzez nasze media, ujawniające i najlepiej ośmieszające wiarygodność takich portali - dodaje generał.
Jego zdaniem z analizy treści zamieszczanych na portalu "Dziennik Polityczny" wynika wyraźnie, że mają one służyć dezinformacji, wprowadzaniu zamieszania, budowania obrazu czy wizerunku odbiegającego od rzeczywistości, a adresatami tych treści są Polacy.
- Jest to działanie celowe i zorganizowane - wskazuje Skrzypczak. - Realizowane przez zorganizowaną i kierowaną przez jeden ośrodek grupę osób. Zarówno fikcją są autorzy portalu wymienieni z nazwiska, jak i rzekome środowiska "patriotyczne" z tym portalem współpracujące. To jest działanie ledwie kilku osób uzbrojonych w profesjonalne narzędzia.
Generał sądzi, że te osoby mają za zadanie rozbudzać wśród Polaków nastroje antynatowskie, antyukraińskie oraz antyuchodźcze. - Retoryka wpisuje się w retorykę wojny informacyjnej, skierowanej przeciwko Polsce, naszej wiarygodności w Sojuszu. I chyba dla nikogo nie ulega wątpliwości, że jest to element prowadzonej przeciwko Polsce, UE i NATO wojny hybrydowej - podkreśla generał Skrzypczak.
Służby monitorują
Zapytaliśmy Stanisława Żaryna, rzecznika ministra koordynatora polskich służb Mariusza Kamińskiego, czy polskie służby reagują, bądź będą reagować na obecność w sieci takich portali, jak "Dziennik Polityczny", które publikują o polskim wojsku wiele fałszywych informacji. - Służby specjalne podległe ministrowi koordynatorowi monitorują na bieżąco przykłady dezinformacji, również dotyczącej Sił Zbrojnych. Służby wypełniają swoje ustawowe obowiązki w tym zakresie. Z uwagi na ograniczenia prawne, szczegółów działań służb specjalnych nie podaje się do publicznej wiadomości - poinformował rzecznik.
- Droga dojścia do źródła takiego portalu jest skutecznie zakamuflowana. I nie ma reguł w prawie międzynarodowym, które by umożliwiły obronę przed tą formą wojny informacyjnej, a służby sobie z tym jakoś dziwnie nie radzą. Chociażby poprzez zhakowanie takiego portalu - uważa gen. Skrzypczak.
Autor: Jan Kunert / Źródło: Konkret24
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock