W związku z akcjami Greenpeace, przeprowadzonymi w gdańskim porcie, premier Mateusz Morawiecki na konferencji prasowej w Karczewie polecał "wszystkim działaczom ekologicznym", żeby "zobaczyli, jaką redukcję emisji CO2 Polska wykonała w kontekście protokołu z Kioto". Rzeczywiście - w wyznaczonym przez dokument okresie spadek był kilkukrotnie większy niż zakładano. Jednak od 2014 roku emisja gazów cieplarnianych stale rośnie.
Polska bez węgla - z takim przekazem aktywiści Greenpeace przeprowadzili w gdańskim porcie szereg akcji mających wyrazić ich sprzeciw w kwestii dalszego korzystania z tego źródła energii. W tym celu starali się zatrzymać statek, na którym przypłynął do Polski transport węgla z Mozambiku i weszli na żurawie służące do rozładunku surowca.
O odniesienie się do tych wydarzeń podczas konferencji w Karczewie został poproszony premier Mateusz Morawiecki.
Szef rządu odpowiadał m.in., że "zmiany w systemie energetycznym muszą odbywać się stopniowo i z uwzględnieniem realiów polskich. A realia były takie, że Polacy nie mogli zbudować systemu, podobnie jak Francuzi na przykład, opartego o energetykę jądrową, ponieważ żyliśmy w PRL-u, w realiach bloku sowieckiego i pewne rzeczy mogliśmy robić, pewnych nie mogliśmy. [...] Polecam w związku z tym wszystkim działaczom ekologicznym, żeby zajęli się tym tematem".
Zwracam również uwagę wszystkim działaczom ekologicznym, którzy na pewno mają dobre intencje, żeby zobaczyli, jaką redukcję emisji CO2 Polska wykonała w kontekście protokołu z Kioto. Zobowiązani byliśmy do redukcji sześcioprocentowej, a zredukowaliśmy emisję CO2 o ponad 30 procent, o około 33 procent. Mateusz Morawiecki
- Podkreślam raz jeszcze, podsumowując, że idziemy w kierunku gospodarki zielonej. Polska staje się coraz bardziej krajem czystym, ale jest to pewien proces, nie stanie się to z dnia na dzień - dodawał premier.
6 procent dla Polski
Podpisany w 1997 roku podczas konferencji w japońskim Kioto protokółbył uzupełnieniem uchwalonej pięć lat wcześniej Ramowej konwencji Narodów Zjednoczonych w sprawie zmian klimatu (z ang. United Nations Framework Convention on Climate Change – UNFCCC).
W przeciwieństwie do pierwszego dokumentu, protokół nie zawierał już generalnych zaleceń mających wpływać na ograniczanie emisji gazów cieplarnianych, a zamiast tego przedstawiono w nim konkretne limity określone osobno dla każdego z państw-sygnatariuszy.
Postanowienia protokołu z Kioto odnosiły się nie tylko do redukcji emisji dwutlenku węgla, ale także innych gazów cieplarnianych (m.in. metanu czy freonów). Dane o notowanej emisji zgodnie z metodologią przyjętą na konferencji podaje się jednak w milionach ton ekwiwalentu wszystkich gazów cieplarnianych właśnie do dwutlenku węgla.
Premier w odniesieniu do protokołu mówił wyłącznie o CO2, jednak z powodu międzynarodowo przyjętej jednostki można przypuszczać, że miał na myśli właśnie wszystkie gazy cieplarniane, których wartości podaje się przy analizie założeń protokołu z Kioto.
Punktem bazowym, względem którego planowano rozliczanie państw ze złożonych obietnic, miał być rok 1990. Każdy kraj miał przedstawić, jaką wielkość emisji CO2 i innych gazów cieplarnianych notował w tamtym momencie i poprzez szczegółowo określone działania miał następnie redukować swoją emisję co najmniej o wyznaczoną liczbę procent.
Polska, jako kraj "przechodzący do gospodarki rynkowej" na przełomie lat 80. i 90., otrzymała szansę przesunięcia "roku bazowego". Polskie władze skorzystały z tej opcji i podjęły decyzję, że zobowiązania protokołu będą realizowane w odniesieniu do stanu z roku 1988.
Jak wspomniał premier Morawiecki, Polsce wyznaczono cel redukcji na poziomie sześciu procent. Wszyscy sygnatariusze protokołu, który ostatecznie wszedł w życie dopiero w lutym 2005 roku, mieli dojść do wyznaczonych im pułapów między 2008 a 2012 rokiem - a więc w tzw. "okresie zobowiązań".
Dużo lepiej niż cel...
Szczegółowo opisany stan realizacji polskiego tzw. celu redukcyjnego zawarto w wynikach kontroli Najwyższej Izby Kontroli dotyczącej "funkcjonowania systemów zarządzania emisjami gazów cieplarnianych i handlu uprawnieniami do ich emisji".
Ogólny jej wynik był pozytywny, a dodatkowo stwierdzono, że "system zarządzania emisjami wspomagał realizację zobowiązań międzynarodowych Polski w zakresie redukcji emisji gazów cieplarnianych". Pod "zobowiązaniami międzynarodowymi" kryją się przede wszystkim zapisy protokołu z Kioto, o których realizacji NIK pisał, że
prawda
Polska pozostaje jednocześnie jednym z państw, które znacznie przekroczyło cele redukcyjne założone w Protokole z Kioto. NIK
Zgodnie z opracowaniami NIK, na podstawie danych Europejskiej Agencji Środowiskowej, w "punkcie bazowym" - czyli roku 1988 - polska emisja oscylowała w okolicach 564 mln ton ekwiwalentu CO2.
Dane na temat późniejszy polskich emisji można znaleźć natomiast w Tabeli 6 tzw. raportu inwentaryzacyjnego Europejskiej Agencji Środowiskowej, w którym odnosi się je do założeń protokołu z Kioto i sprawdza, jak kraje wywiązują się ze swoich zobowiązań w kwestii redukcji emisji.
Polskie wskaźniki emisji z badanego okresu (2008-2012) potwierdzają, że polska redukcja emisji była kilkukrotnie wyższa niż zalecany cel. Aby zrealizować założenia dokumentu, w tych latach Polska nie mogła wyemitować więcej niż 2,758 mld ton ekw. CO2. Dzięki dużym redukcjom, łącznie w tym okresie emisja wyniosła ok. 2,036 mld ton, a więc o ponad 700 mln ton mniej.
W odniesieniu do celu redukcyjnego, wyrażanego w procentach, który ustanowiono na poziomie 6 procent, polskie zmniejszenie emisji między 2008 a 2012 rokiem wynosiło kolejno 27, 30, 27, 27 i 28 procent wobec kwoty bazowej. Potwierdza to jedną z części wypowiedzi Mateusza Morawieckiego.
... ale od 2014 coroczny wzrost
Premier dodawał jednak także, iż "Polska staje się coraz bardziej krajem czystym". Przeczą temu dane opublikowane przez EEA, a dotyczące lat, w których założenia protokołu z Kioto przestały już obowiązywać.
Przez dwa następne lata po zakończeniu "okresu zobowiązań" - 2013 i 2014 - emisja nadal spadała. Z poziomu 404 mln ton w 2012 roku do 400 mln rok później i 387 mln w 2014 roku, co było najlepszym wynikiem od rozpoczęcia pomiarów na przełomie lat 80. i 90.
Od tego momentu jednak nasze wskaźniki emisji zaczęły stopniowo rosnąć. Między 2014 a ostatnim dostępnym w danych EEA 2017 rokiem, notowane wzrosty wyniosły kolejno 0,8; 2,3 i 3,8 procent.
Generalnie w cztery lata poziom emitowanych gazów cieplarnianych wzrósł z 387 mln do 414 mln ton ekw. CO2.
Europejska Agencja Środowiskowa nie podała jeszcze danych za 2018 rok. Swoją informację na ten temat w maju opublikował natomiast Eurostat. Dotyczy ona wyłącznie dwutlenku węgla (bez pozostałych gazów cieplarnianych) i pokazuje dalszy wzrost, który na 28 krajów UE zanotowało - poza Polską - jeszcze tylko siedem państw.
Polski przyrost emisji na poziomie 3,5 proc. spowodował spadek naszego kraju w ogólnym rankingu emitentów. W porównaniu do zeszłego roku Polska "wyprzedziła" w nim Francję oraz Włochy. Dzięki temu jesteśmy obecnie trzecim największym emitentem CO2 w Unii Europejskiej.
Autor: Michał Istel / Źródło: Konkret24; zdjęcie tytułowe: Tvn24Biś