W środę szef Narodowego Banku Polskiego stwierdził, że RODO nie pozwala mu na ujawnienie wysokości pensji dyrektorek departamentów. Niemal wszyscy eksperci, z którymi rozmawiał Konkret24, uważają, że RODO nie ma tutaj zastosowania.
Na środowym briefingu po posiedzeniu Rady Polityki Pieniężnej Adam Glapiński, prezes Narodowego Banku Polskiego odpowiadał na pytania dziennikarzy między innymi dotyczące zarobków jego oraz dyrektorek pracujących w banku - Kamili Sukiennik, szefowej gabinetu prezesa oraz Martyny Wojciechowskiej, dyrektor departamentu komunikacji i promocji. Glapiński twierdził, że nie może ujawnić opinii publicznej ile zarabiają.
- Ja mogę jednym naciśnięciem klawisza ujawnić państwu listę 3,3 tys. pracowników i ich zarobki według PIT-u, albo samych dyrektorów, ale prawo na to nie pozwala - powiedział. - W tej chwili jak to zrobię, to wejdzie mi RODO - dodał i stwierdził, że "RODO nie jest jakoś przerobione prawnie".
- Moje biuro RODO mówi, że to co ujawniłem (w środę - red.) rano (wysokość wynagrodzenia kolejnych prezesów NBP - red.) jest absolutnie nie do przyjęcia i jest złamaniem zasad. Z kolei departament prawny ma inną opinię. A w innej instytucji to skonsultowałem - ma inną. To nie jest dla mnie jasne - narzekał.
Zwrócił się do dziennikarzy. - Jak państwo będą chcieli dalej to drążyć, to ja będę wrzucał te wszystkie tabele. Tylko, żeby państwo mnie bronili potem, jeśli mnie pozwą z okazji tego RODO, czy coś takiego. Chciałbym tego uniknąć - powiedział.
Dodał, że ujawnienie zarobków osób na kierowniczych stanowiskach będzie "fatalne dla banku". - Bardzo utrudni pracę. Bardzo utrudni nabór i wyróżnianie pracowników. Będzie presja, żeby wynagrodzenia były podobne - zaznaczył.
RODO vs. prawo do informacji
Od 2001 roku w Polsce obowiązuje ustawa o dostępie do informacji publicznej. Jej celem jest zapewnienie możliwości kontroli działania organów administracji publicznej oraz wydatkowania środków publicznych. Każdemu obywatelowi przysługuje prawo do pytania urzędników o sprawy publiczne, w tym o finanse.
Z kolei od 25 maja 2018 roku w Polsce, jak i całej Unii Europejskiej obowiązuje rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia dyrektywy 95/46/WE (RODO).
Dokument traktuje ochronę danych osobowych jako jedno z tzw. praw podstawowych. Chodzi tu przede wszystkim o zakres możliwości przetwarzania tych danych. Jedną z naczelnych zasad wynikających z treści RODO jest zasada minimalizacji danych, która wskazuje, że dane osobowe powinny być adekwatne, stosowne oraz ograniczone do tego, co niezbędne do celów, w których są przetwarzane.
Ustawa stawia na jawność, RODO chroni prywatność. Odmienne cele obu regulacji mogą prowadzić do konfliktów. Czy zatem pensje dyrektorskie, które chce poznać opinia publiczna, dziennikarze i opozycja chroni RODO?
"Ujawnić konkretne kwoty wypłacone konkretnych osobom"
Punkt 4 preambuły RODO wprost stwierdza, że prawo do ochrony danych osobowych nie jest prawem bezwzględnym i należy je ważyć względem innych praw, w tym względem prawa do informacji.
Adwokat Paweł Litwiński wskazuje też na art. 86 rozporządzenia RODO, które mówi o tym, że "dane osobowe zawarte w dokumentach urzędowych, które posiada organ lub podmiot publiczny lub podmiot prywatny w celu wykonania zadania realizowanego w interesie publicznym, mogą zostać przez ten organ lub podmiot ujawnione zgodnie z prawem Unii lub prawem państwa członkowskiego".
- Zatem jako prezes NBP nie miałbym problemu z ujawnieniem zarobków dyrektorów departamentów, ponieważ RODO tę kwestię pomija i odsyła do prawa krajowego, czyli do naszej ustawy o dostępie do informacji - mówi w rozmowie z Konkret24. - Adam Glapiński powinien ujawnić konkretne kwoty wypłacone konkretnych osobom - stwierdza. Podkreśla, że art. 5 ust. 2 ustawy o dostępie chroni prywatność osób, ale tylko tych, które nie pełnią funkcji publicznych. - Dyrektorzy i dyrektorki departamentów NBP z całą pewnością takie funkcje pełnią - uważa Litwiński.
Zwraca uwagę, że w tej sprawie już wypowiadały się polskie sądy administracyjne. - Wojewódzki Sąd Administracyjny w Gdańsku w sierpniu 2018 roku (SAB/Gd 62/18 - red.) w precedensowym wyroku dotyczącym RODO wskazał wprost, że nie ma konfliktu pomiędzy RODO a ustawą o dostępie do informacji. Sąd orzekł, że przepisy rozporządzenia nie wyłączają stosowania przepisów ustawy - mówi.
Izabela Błaszkiewicz z kancelarii Ostrowski i wspólnicy podkreśla, że za każdym razem trzeba ważyć kwestie dostępu do informacji i RODO. - Jeżeli dyrektorzy departamentów w NBP są osobami pełniącymi funkcje publiczne i informacja o ich zarobkach ma związek z wykonywaniem przez nich zadań lub sprawowaniem funkcji, to dostęp do tych informacji nie może być ograniczany ze względu na prawo do prywatności - mówi w rozmowie z Konkret24.
"Nowelizacja ustawy nic nie zmieni"
- RODO jest ustawicznie demonizowane, co jest wyrazem jego niezrozumienia - zauważa Wojciech Klicki z Panoptykonu w rozmowie z Konkret24. - (Rozporządzenie - red.) Mówi wprost, że jeżeli przepisy krajowe zezwalają na udostępnienie informacji, to się tę informację udostępnia - podkreśla.
Ekspert zwraca uwagę, że posłowie z trzech klubów przygotowują zmiany przepisów, które mają wprost mówić, że wynagrodzenia na kierowniczych stanowiskach w NBP są jawne. - Tyle, że one już są jawne na mocy obecnie obowiązujących przepisów. RODO tutaj nie ma nic do rzeczy. A nawet jeśli teraz komuś przeszkadza, to będzie przecież przeszkadzać również w przyszłości - zauważa.
Z kolei radca prawny Witold Chomiczewski uważa, że NBP nie powinno ujawniać tych informacji, o ile taki obowiązek nie wynikałby z przepisu prawa polskiego. - RODO w założeniu ma chronić prywatność nas wszystkich. Pracodawca gromadzi dane o wynagrodzeniu nie w celu ujawniania ich opinii publicznej, a w celu obliczana pensji, wysokości podatków, czy składek na ubezpieczenie społeczne. Wyjątkiem byłaby sytuacja, gdyby przepis prawa nakazywał pracodawcy ujawnienie takiej informacji, wówczas RODO nie stałoby na przeszkodzie - stwierdza Chomiczewski.
Poprosiliśmy Urząd Ochrony Danych Osobowych o stanowisko w tej sprawie. Czekamy na odpowiedź.
Autor: Jan Kunert / Źródło: Konkret24