Mówiąc o perspektywie zmian w projekcie ograniczania handlu w niedziele, wicepremier Jacek Sasin powołał się na raport Ministerstwa Przedsiębiorczości i Technologii, z którego "bardzo jasno wynikało, że te negatywne skutki, o których tak wiele słyszeliśmy, nie są faktem, ale są mitem". Do tego dokumentu zgłaszano jednak zastrzeżenia, a temat skutków niehandlowych niedziel podejmowały także inne, nieresortowe opracowania.
W poniedziałek w programie "Kwadrans polityczny" na antenie TVP1 bieżące tematy polityczne komentował wicepremier w rządzie Zjednoczonej Prawicy - Jacek Sasin. Jedną z poruszanych kwestii były potencjalne zmiany w ograniczaniu handlu w niedziele.
Zgodnie z ustawą o ograniczeniu handlu w niedziele i święta oraz w niektóre inne dni, w 2020 roku liczba niedziel handlowych zostanie ograniczona już tylko do siedmiu - ostatniej stycznia, kwietnia, czerwca i sierpnia, a także dwóch poprzedzających Boże Narodzenie i jednej przed Wielkanocą.
Komentując te zmiany, Jacek Sasin powołał się na "raport minister Emilewicz", a więc kwietniowe opracowanie przygotowane przez Ministerstwo Przedsiębiorczości i Technologii, którego główne wnioski szefowa resortu Jadwiga Emilewicz przedstawiła na posiedzeniu rządu.
- Z tego raportu bardzo jasno wynikało, że te negatywne skutki, o których tak wiele słyszeliśmy, nie są faktem, ale są mitem - mówił Sasin. - Nie ma żadnej sytuacji upadania małych podmiotów, czym straszono [...], a mamy bardzo wiele pozytywnych skutków, chociażby jeśli chodzi o prawa pracowników w dużych podmiotach handlowych - dodawał.
- Ja myślę, że Polacy w coraz większej ilości akceptują to, że niedziela nie jest czasem wielkich zakupów, że w niedzielę można zrobić zakupy pierwszej potrzeby, jeśli jest taka konieczność, w tych właśnie mniejszych sklepach. Natomiast wielu Polaków dzisiaj niedziele spędza po prostu z rodziną - komentował wicepremier.
"Ocena wpływu ograniczenia"
Jacek Sasin w studiu telewizyjnym wspomniał, że z raportem resortu przedsiębiorczości zetknął się "kilka miesięcy temu" na posiedzeniu rządu, kiedy prezentowała go minister Emilewicz. Najprawdopodobniej miał na myśli opracowanie zatytułowane "Ocena wpływu ograniczenia handlu w niedzielę". Pojawiło się ono w kwietniu tego roku, a więc nieco ponad rok po wprowadzeniu zakazu niedzielnego handlu 1 marca 2018.
W raporcie próbowano ocenić wpływ zmian na małe sklepy i mikroprzedsiębiorstwa, a także zbadać wykorzystywanie czasu wolnego podczas niedzieli niehandlowych i społeczną ocenę projektu.
Najważniejsze ustalenia dokumentu podsumowała w rozmowie z dziennikarzami minister Jadwiga Emilewicz. - Wszystkie dane, które zaprezentowaliśmy w raporcie, wskazują jasno: rok 2018 był rekordowy dla sektora handlu detalicznego w każdym segmencie: mikro, małe, średnie i duże formaty. Największy wzrost dochodowości przede wszystkich w segmencie mikro i małych - mówiła szefowa resortu przedsiębiorczości.
- Te wnioski, które mamy, pokazują, że ustawa spełniła swój społeczny cel. Nasze zachowania konsumenckie się zmieniają, ale one zmieniają się od lat. Wybieramy inny rodzaj sklepów niż te najmniejsze, ich liczba rzeczywiście się zmniejsza, natomiast zakaz handlu nie wpłynął na zwiększenie dynamiki tej zmiany - tłumaczyła Emilewicz.
Porównując wypowiedź Emilewicz i Sasina, można zwrócić uwagę, że podczas gdy wicepremier mówił, że "nie ma żadnej sytuacji upadania małych podmiotów", minister przedsiębiorczości zaznaczyła, że liczba najmniejszych sklepów "rzeczywiście się zmniejsza".
W raporcie w kontekście małych sklepów (o powierzchni do 40 m2) przedstawione są dwa wnioski: ich wyniki sprzedaży rosną, ale ogólna liczba takich miejsc "szczególnie dynamicznie" spada. "Na rynku pozostają tylko te z najwyższą rentownością, co też rzutować może na pozytywny wynik całej grupy" - zaznaczają autorzy.
Zaskoczenie "fundamentalnymi brakami"
Kilka dni po ukazaniu się raportu Ministerstwa Przedsiębiorczości i Technologii odniosła się do niego firma analityczna Retail Institute, zajmująca się badaniami i analizami dla branży handlu detalicznego (w jej organach zasiadają także przedstawiciele branży).
Eksperci RI podkreślili, że rządowa analiza wpływu zakazu handlu w niedziele na gospodarkę zaskoczyła ich "przede wszystkim fundamentalnymi brakami".
Jednym z nich określono na przykład oparcie ministerialnych badań wyłącznie na rynku artykułów spożywczych. Zgodnie z wyliczeniami analityków RI, stanowi on zaledwie połowę całej sprzedaży detalicznej w Polsce. "Dla porównania, w analizach RI jest to raptem jedna z aż 19 różnych kategorii, które monitorujemy, badając zachodzące na rynku zjawiska. Tym samym w raporcie MPiT nie widzimy wpływu zakazu handlu w niedziele na wyniki spółek: modowych, aptek, zdrowia i urody, elektroniki, artykułów dziecięcych, sportowych" - zaznaczono.
Firma oceniła także, że wskazanie w raporcie dobrych wyników niektórych firm (Żabka, Carrefour) jest "nieroztropne". "Są to firmy, które w ciągu ostatnich lat przeznaczyły ogromne środki na rozwój i inwestycje, dzięki czemu, pomimo zakazu handlu w niedziele, nadal osiągają satysfakcjonujące wyniki" - podkreślono.
W raporcie dużą uwagę poświęcono także rozwojowi sektora turystyki weekendowej, który zgodnie z tezą autorów rządowego raportu oraz słowami minister Emilewicz miał być skutkiem ograniczenia niedzielnego handlu. Eksperci są jednak innego zdania: "W naszej opinii zakaz handlu w niedziele nie jest ani najważniejszym, ani nawet dominującym czynnikiem, który wpłynął na rozwój [...] turystyki w Polsce".
Zgodnie z podsumowaniem komentarza Retail Institute, te oraz inne wskazane przez nich braki "wystarczą, aby uznać publikację (rządową - red.) za niepełną i niewystarczającą do tego, aby dokonać rzetelnej oceny wpływu zakazu handlu w niedziele, a co za tym idzie, rekomendować utrzymanie lub cofnięcie zakazu handlu w niedziele".
Przedsiębiorcy, studenci, emeryci
Jednym z najnowszych opracowań traktujących o skutkach wprowadzenia niehandlowych niedziel jest raport "Polacy z różnych grup zawodowych i społecznych oceniają obowiązujące ograniczenia handlu w niedziele" przygotowany przez firmę badawczo-konsultingowa Danae. Badanie przeprowadzono metodą 60 pogłębionych wywiadów, uzupełnionych badaniami ilościowymi przeprowadzonymi w kwietniu i maju 2019 na reprezentatywnej próbie dorosłych internautów.
W raporcie skupiono się przede wszystkich na społecznym odbiorze wprowadzonych zmian. Duży nacisk położono na opinie przedstawicieli konkretnych grup społecznych.
Przykładowo część matek bardzo docenia niehandlowe niedziele, ponieważ może spędzić ten czas z rodziną. Pojawiały się jednak też głosy matek pracujących w innych branżach, które po tej zmianie muszą robić duże zakupy w inny dzień, tracąc szansę na spędzenie go w gronie rodzinnym.
Mocno podkreślono także opinie studentów i emerytów, dla których praca w handlu w niedzielę była wyborem, a nie obowiązkiem. Autorzy raportu piszą, że "część z pracujących studentów całkowicie zrezygnowała z pracy, ponieważ praca jedynie w soboty okazała się dla nich nieopłacalna i uciążliwa. Wyjaśnili oni, że po wprowadzeniu ograniczenia stracili połowę dochodu weekendowego i całą tak zwaną dniówkę".
Ważną grupą ankietowanych byli także mali przedsiębiorcy, którzy w myśl obaw sprzed wprowadzenia zmian, mogli stracić najwięcej na ograniczeniu niedzielnego handlu. Na ogólne pytanie o to, jak zmiana wpływa na rozwój ich biznesu, 45 proc. ankietowanych odpowiedziała, że "utrudnia" ten rozwój. Jedna trzecia stwierdziła, że sprzyja takiemu rozwojowi, a 22 proc. przepytywanych handlowców nie była w stanie udzielić jasnej odpowiedzi.
Autorzy raportu zwrócili także uwagę, że dla dużej części ankietowanych osób niedzielne rodzinne wyjścia do galerii handlowej nie były przykrym obowiązkiem, a jednym ze sposobów na spędzenie wspólnego czasu. "Jak podkreślają [respondenci - red.], nie dla wszystkich zmiana preferowanego dnia zakupów jest rozwiązaniem: w tygodniu brakuje im na to czasu, a w sobotę, po wprowadzeniu ograniczenia, sklepy są zatłoczone, co utrudnia zakupy i odbiera z nich przyjemność" - piszą.
"Wycofać się z ustawy"
Swój własny raport w marcu 2019 przygotował również Związek Przedsiębiorców i Pracodawców.
Organizacja od samego początku była przeciwna wprowadzeniu ograniczenia niedzielnego handlu, co zresztą podkreśliła w swoim dokumencie. "ZPP konsekwentnie podnosił, że zakaz handlu nie wpłynie na poprawę kondycji małych sklepów, ponieważ większe sieci z łatwością sobie z nim poradzą poprzez uruchomienie szeregu specjalnych sobotnich promocji, co w konsekwencji doprowadzi do zmiany nawyków konsumenckich. Związek podkreślał również, że zakaz uderzy w dużą grupę pracujących studentów i innych osób dorabiających w weekendy w sklepach" - napisano.
Raport "Gospodarcze skutki ograniczenia handlu w niedziele - realizacja czarnego scenariusza" sporządzono w oparciu o wciąż niepełne dane za rok 2018, w którym wprowadzono ograniczenie. Na ich podstawie autorzy opracowania stwierdzają, że
istotnie – pesymistyczne przypuszczenia co do skutków ograniczenia handlu w niedziele sprawdziły się. ZPP
Tymi skutkami - zgodnie z raportem - były redukcja zatrudnienia, braki poprawy sytuacji małych sklepów, a także istotne wzmocnienie sieci handlowych.
"W żaden sposób nie został odwrócony trend znikania małych sklepów z rynku. [...] Jednocześnie Główny Urząd Statystyczny publikuje dane świadczące o spadku liczby pracowników najemnych zatrudnionych w sektorze i wzroście liczby bezpłatnie pomagających członków rodziny. [...] Wziąwszy pod uwagę powyższe, po pierwszych miesiącach obowiązywania ograniczeń można stwierdzić, że nie zrealizował się żaden spośród planowanych przez pomysłodawców ekonomicznych skutków jego wejścia w życie" - piszą autorzy.
"Należy jak najszybciej wycofać się z ustawy o ograniczeniu handlu w niedziele i uchylić ją" - można przeczytać w "Rekomendacjach".
Różne opinie opinii publicznej
"Obowiązywanie ograniczenia handlu w 2018 r. przełożyło się na zmianę postaw konsumentów, klienci przyzwyczajają się do tych zmian" - pisano w raporcie Ministerstwa Przedsiębiorczości i Technologii.
Od marca zeszłego roku na temat przeprowadzono już co najmniej kilka badań opinii publicznej, które miały pokazać nastroje społeczne dotyczące niehandlowych niedziel. Po pierwszej z nich w sondażu IBRIS dla "Rzeczpospolitej" pozytywnie o tej zmianie wypowiadało się 52 proc. ankietowanych Polaków. Odpowiedzi " źle" lub "raczej źle" wybrało 41 proc. respondentów. W najmłodszej grupie wiekowej (18-29 lat) swoje niezadowolenie ze zmian wyraziło już jednak ponad 65 proc. ankietowanych.
Na koniec pierwszego miesiąca obowiązywania ustawy swoje badanie dla "Faktów" TVN i TVN24 przeprowadził Kantar Millward Brown. Zwolennicy zmian stanowili w nim 56 proc. badanych. Przeciwko ustawie opowiedziało się 39 proc.
Trend zaczął jednak odwracać się wraz ze zbliżaniem się do rocznicy wprowadzenia ustawy.
W lutym 2019 roku ARC Rynek i Opinie dla "Forbes" zapytał Polaków o liczbę niedziel, w które sklepy powinny być otwarte. Najwięcej - 36 proc. ankietowanych - opowiedziało się za tym, aby wszystkie niedziele w miesiącu były handlowe. Kolejne 20 proc. wybrało wariant otwartych sklepów w dwie niedziele miesięcznie, a 19 proc. zasugerowało, że każda niedziela może być niehandlowa.
Na rok od wprowadzenia nowych regulacji o dalsze perspektywy rozwoju projektu, Polaków dla Radia ZET zapytał IBRIS. Więcej niż połowa ankietowanych - 62 proc. - była przeciwna dalszemu rozszerzaniu zakazu na większą liczbę niedziel. Większość pozostałej grupy - 30 proc. - była przychylna takiej zmianie.
Niecałe dwa miesiące temu, we wrześniu, swoje badanie przeprowadził dla "Super Expressu" Instytut Pollster. Największa grupa ankietowanych - 33 proc. - odpowiedziała, że niehandlowych niedziel nie powinno być wcale. Jedna piąta stwierdziła wręcz przeciwnie - że sklepy powinny być zamknięte we wszystkie niedziele. Niemal tyle samo - 24 proc. - chciałoby mieć szansę pójść na zakupy w dwie niedziele miesięcznie, a 14 proc. w jedną.
Autor: Michał Istel / Źródło: Konkret24; zdjęcie tytułowe: Shutterstock
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock