W Polsce liczba ferm zwierząt futerkowych maleje. Obecnie na 810 takich fermach żyje ponad 6,7 mln zwierząt – wynika z najnowszych danych Głównego Inspektoratu Weterynarii.
Złożenie w piątek 11 września przez posłów Prawa i Sprawiedliwości w Sejmie projektu ustawy zwiększającej ochronę zwierząt rozgrzało dyskusję na temat ferm zwierząt futerkowych. Toczyła się od 8 września, gdy prezes PiS Jarosław Kaczyński zapowiedział taki projekt, argumentując, że "względy, które za tym przemawiają, mają charakter humanitarny".
Założenia przedstawił na konferencji prasowej przewodniczący Forum Młodych PiS Michał Moskal - podstawą do wprowadzania zmian ma być tzw. "piątka dla zwierząt". Pierwszy punkt brzmi: "humanitarne traktowanie". Pod tym pojęciem politycy PiS rozumieją m.in. zakaz hodowli zwierząt futerkowych w celu pozyskania z nich futer.
W projekcie ustawy znalazł się m.in. zapis o zakazie chowu lub hodowli zwierząt futerkowych, z wyjątkiem królika, w celu pozyskania z nich futer.
Pomysł zakazu hodowli wywołał kontrowersje nawet wewnątrz obozu rządzącego. W sobotę PiS rozpoczęło w mediach społecznościowych akcję #StopFurChallenge, której uczestnicy mają wyrażać poparcie dla "piątki dla zwierząt". Pierwszy w akcji wziął udział Jarosław Kaczyński, który nominował premiera Mateusza Morawieckiego - ten swoje stanowisko przekazał w wideo opublikowanym na Twitterze.
Ale minister rolnictwa Jan Krzysztof Ardanowski w rozmowie z Polskim Radiem przedstawił się jako "zwolennik utrzymania hodowli zwierząt futerkowych w Polsce". A w liście, który za Onetem cytował Tvn24.pl, minister napisał do polityków PiS: "Zdaniem rolników PiS zdradza wieś, przestaje być jej obrońcą".
W dyskusji podnosi się różne argumenty ekonomiczne. "Wprowadzenie zakazu hodowli zwierząt futerkowych i eksportu mięsa koszernego i halal pozbawi Polskę 9 mld złotych rocznie z tytułu eksportu. To ogromne pieniądze" – przekonywał dyrektor Instytutu Gospodarki Rolnej Jacek Podgórski.
Poseł PSL Jarosław Sachajko w "Rozmowie RMF FM" ostrzegał, że "likwidacja ferm norek w Polsce wiąże się ze wzrostem o 20 procent cen wędlin". "Norki jedzą odpady poubojowe i dzięki temu, że je utylizują, mamy tak tanie wędliny" – przekonywał.
1190 czy niecałe 500?
Wśród wielu argumentów zabrakło podstawowej informacji: o jak dużym rynku mowa? Ile takich ferm funkcjonuje w Polsce? Przytaczano różne liczby.
Pod postem PiS na Twitterze jeden z internautów napisał, że "Polska jest drugim największym producentem skór norczych w Europie, po Danii. Łączna liczba ferm zwierząt futerkowych w Polsce wynosi 1190 (wliczają się w to fermy lisów, norek, jenotów i szynszyli)".
"A co to za liczba z kosmosu? Według rejestru GLW liczba aktywnych ferm wynosi niecałe 500" – odpisała mu Anna Iżyńska, specjalistka ds. komunikacji w Stowarzyszeniu Otwarte Klatki działającym m.in. na rzecz zakazu hodowli zwierząt futerkowych. Do wpisu załączyła wykres wykonany przez stowarzyszenie: według niego w lutym tego roku na terenie Polski miały się znajdować 604 fermy, z których 497 nie było zawieszonych i prowadziło działalność.
Internauta odpowiedział, że dane wziął ze strony Polskiego Związku Hodowców Zwierząt Futerkowych (PZHZF). Podobna liczba pojawiła się także we wpisie dziennikarza Łukasza Zboralskiego. "W PL jest niecałych 1200 ferm zwierząt futerkowych" – napisał.
Z kolei we wtorek 15 września "Rzeczpospolita" w tekście na temat przemysłu futrzarskiego podała, że na polskim rynku aktywnie działa od 800 do 850 podmiotów. Tak wyliczyła dla dziennika wywiadownia gospodarcza Bisnode.
Sześć milionów zwierząt w ponad 800 fermach
Pojawiające się w internetowych dyskusjach liczby ok. 1200 czy 600 ferm są błędne. Pierwsza pochodzi ze strony Polskiego Związku Hodowców Zwierząt Futerkowych (PZHZF). Prezes PZHZF Daniel Chmielewski w rozmowie z Konkret24 przyznaje jednak, że dane ze strony nie były dawno aktualizowane. – Obecnie takich ferm w Polsce jest już mniej – mówi.
Z kolei liczby przedstawione przez Stowarzyszenie Otwarte Klatki oparte są o rejestr ferm mięsożernych zwierząt futerkowych udostępniany na stronie Głównego Inspektoratu Weterynarii. Teraz widnieje w nim 587 podmiotów, z których 109 ma status: "działalność zawieszona".
Dane o liczbie aktywnych ferm futerkowych zbierają terenowe jednostki inspekcji weterynaryjnej. Nadzoruje je Główny Inspektorat Weterynarii. GIW poinformował nas jednak, że publikowany na jego stronie wykaz "nie odzwierciedla kompletnej liczby ferm zwierząt futerkowych funkcjonujących na terenie Polski".
Po przesłaniu pytań z Konkret24 rzecznik GIW wysłał do wszystkich terenowych jednostek administracji weterynaryjnej prośby o podanie liczby aktywnych obecnie ferm zwierząt futerkowych na ich terenie.15 września GIW przesłał nam informację:
Wg danych na 11 września 2020 roku uzyskanych z terenowych jednostek administracji weterynaryjnej w Polsce jest aktywnych 810 ferm zwierząt futerkowych. 354 z nich prowadzi hodowle norki amerykańskiej. Łącznie w tych fermach znajdują się 6 347 144 zwierzęta (dotyczy norek amerykańskich - red.). Główny Inspektorat Weterynarii
Ferm mniej, ale biznes opłacalny?
GIW przesłał nam również dane od 2016 roku o liczbie ferm nadzorowanych przez inspekcję weterynaryjną.
Jak widać, po niewielkim przyroście liczby ferm między 2016 i 2017 rokiem zaczął się stopniowy spadek, który trwa do teraz. W 2018 roku aktywnych ferm było 929, a rok później prawie o 100 mniej – 834.
Pytany o obecną kondycję branży futrzarskiej prezes Polskiego Związku Hodowców Zwierząt Futerkowych Daniel Chmielewski mówi: - Głównym odbiorcą naszej produkcji jest rynek chiński. Oni to kupują, garbują, przerabiają i sprzedają na cały świat. Dlatego po zamknięciu Chin branża mocno ucierpiała. Nie odbywały się aukcje, na które przyjeżdżali kupcy chińscy kupować te skóry.
Pytany, czy liczba aktywnych polskich ferm to dużo w porównaniu z innymi krajami, odpowiada:
Jesteśmy na drugim, trzecim miejscu na świecie. Pierwsi są na pewno Duńczycy, a ciężko jednoznacznie określić liczbę ferm w Chinach. Może po zmniejszeniu u nich produkcji jesteśmy drudzy. Daniel Chmielewski
– Generalnie, mimo obniżania produkcji i kosztów ponoszonych przez hodowców między innymi w Polsce, ten biznes nadal jest opłacalny – przyznaje prezes PZHZF. – Są aukcje, na których już po pierwszym dniu z magazynu wyjeżdżają pełne transporty do Chin, a kiedyś trwało to nawet dwa miesiące. To świadczy o tym, że popyt na futra, wbrew temu co się mówi, odbudowuje się. Myślę, że w Polsce też odbudujemy się po chwilowym spadku. Jeżeli oczywiście nas nie zamkną – podsumowuje.
Słowom prezesa PZHZF o coraz lepszej kondycji branży przeczą niektóre dane przedstawione w "Rzeczpospolitej". Według wywiadowni gospodarczej Bisnode zaledwie 24,9 proc. producentów skór futerkowych jest w dobrej lub silnej kondycji finansowej. Kondycja 69,8 proc. została określona jako "raczej słaba".
4 tys., 13 tys. czy 50 tys. pracowników?
Trudno oszacować, ile osób jest zatrudnionych w przemyśle futrzarskim. Nie dotarliśmy do wiarygodnych, potwierdzonych danych. Ten problem sugerowano już np. w raporcie "Ocena sytuacji branży hodowli zwierząt futerkowych i jej wpływu na polską gospodarkę" opublikowanym w styczniu 2018 roku przez Zachodni Ośrodek Badań Społecznych i Ekonomicznych. Porównując rynki polski i duński, oszacowano, że polskie fermy mogą zatrudniać nie więcej niż 3-4 tys. osób. Miało to odpowiadać 0,03-0,06 proc. polskiego rynku pracy.
Dane o 2-4 tys. pracowników takich ferm są także w informacjach podawanych przez Fundację Viva! postulującą m.in. zakaz hodowli zwierząt futerkowych. "Samo zatrudnienie na fermach wynosi w najbardziej optymistycznych dla przemysłu obliczeniach 4 tys., w bardziej realistycznych 2 tys. osób" – informowała fundacja 10 września. "Są to obliczenia wykonane na podstawie zatrudnienia w branży w innych krajach, np. w Danii, w której na fermach hoduje się dwa razy więcej zwierząt niż w Polsce, a zatrudnia się 6 tys. pracowników" – wyjaśniła.
Zupełnie inną liczbę podawano w raporcie firmy PwC z 2014 roku - oceniała ona "wpływ ekonomiczny branży hodowli zwierząt futerkowych na gospodarkę Polski". Autorzy nie podjęli się oceny skali zatrudnienia, ale napisali: "Ministerstwo Rolnictwa szacuje, że dzięki działalności hodowlanej utrzymywanych jest nawet do 50 tys. miejsc pracy".
To zbliżona liczba do podanej w 2017 roku w raporcie Instytutu Przedsiębiorczości i Rozwoju poświęconym planowanemu wtedy zakazowi hodowli. IPiR informował, że polskie fermy zwierząt futerkowych zatrudniają bezpośrednio ok. 13 tys. pracowników, lecz jednocześnie zapewniają pracę 40 tys. osobom zatrudnionym w firmach powiązanych z fermami. Według IPiR w Polsce funkcjonowało wtedy jednak 1114 ferm - a więc ponad 300 więcej niż obecnie.
94 proc. to norki amerykańskie
W czwartek 17 września własny raport o branży futrzarskiej w Polsce zaprezentował Związek Przedsiębiorców i Pracodawców. Nosi tytuł: "Fakty o hodowli zwierząt futerkowych w Polsce", ale bazuje głównie na wyżej wymienionych raportach m.in. Zachodniego Ośrodka Badań Społecznych i Ekonomicznych czy PwC. Z tego powodu większość danych pochodzi głównie z lat 2015-2016.
Nowe są informacje z GIW o rozłożeniu ferm w województwach. 11 września br. najwięcej było ich w województwie wielkopolskim – 263, a potem w mazowieckim (94) i zachodniopomorskim (53). Najmniej ferm jest w warmińsko-mazurskim - 7.
W oparciu o dane z GIW związek podał w raporcie, ile jakich gatunków zwierząt hodowanych jest w fermach. Wszystkich jest 6,76 mln. Ponad 94 proc. to norki amerykańskie (6,37 mln). Królików jest 204 tys. Trzecie miejsce pod względem liczebności stanowią szynszyle – 111 tys. Poza tym hoduje się pięć gatunków listów, jenoty, tchórze i nutrie.
Skóry zwierząt futerkowych: 0,03 proc. eksportu
Główny Urząd Statystyczny podaje statystyki dotyczące eksportu wyrobów z ferm. Obroty z eksportu skór futerkowych różnych zwierząt w pierwszym półroczu tego roku wyniosły 157,6 mln zł. Stanowiło to 0,03 proc. całego polskiego eksportu. Największa część – aż 154,8 mln zł – dotyczyła skór norek.
Wywiadownia gospodarcza Bisnode wyliczyła z kolei dla "Rzeczpospolitej", że 90 mln zł z eksportu skór z norek między styczniem a majem 2020 roku to dużo mniej niż w ubiegłych latach, bo w 2017 roku było to 889 mln, w 2018 roku 743 mln, a w 2019 - 730 mln zł.
Zaś według raportu Zachodniego Ośrodka Badań Społecznych i Ekonomicznych ze stycznia 2018 roku branża hodowli zwierząt futerkowych odpowiadała wtedy za 0,08 proc. PKB i 0,16 proc. całego polskiego eksportu (nie podano źródła danych).
W wydanym 16 września oświadczeniu minister rolnictwa Jan Krzysztof Ardanowski napisał m.in.: "podanie konkretnych danych i ocena istotnego wpływu przygotowywanych zmian na polskie rolnictwo - borykające się z rozlicznymi problemami, które pandemia koronawirusa jeszcze pogłębia - jest moim obowiązkiem". Zwróciliśmy się więc do Ministerstwa Rolnictwa i Rozwoju Wsi z pytaniami o aktualne dane dotyczące branży ferm zwierząt futerkowych. Czekamy na odpowiedź.
Tekst aktualizowany 17 września
Autor: Michał Istel / Źródło: Konkret24; zdjęcie: Shutterstock
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock