Posłanka Lewicy Joanna Senyszyn na wynagrodzenie pracowników swojego biura od początku tej kadencji Sejmu wydała prawie dwie trzecie ryczałtu na działalność biura poselskiego. Z kolei najwięcej na pracowników zatrudnionych na umowę o pracę wydał Rafał Grupiński z KO, a poseł Koalicji Polskiej Jacek Tomczak - na umowy o dzieło i zlecenia. Z naszej analizy poselskich rozliczeń wynika, że na drugim biegunie są posłowie Waldemar Olejniczak i Paweł Rychlik z PiS, którzy nie wydali na zatrudnienie ani złotówki.
Na wydatki związane z działalnością biura poselskiego – jego utworzenie jest poselskim obowiązkiem – posłowie co miesiąc otrzymują ryczałt w wysokości 15 200 zł miesięcznie brutto. Od początku kadencji, czyli od 12 listopada 2019 roku do 31 grudnia 2020 roku posłowie otrzymali po 205 293,33 zł na działalność swoich biur. Tę kwotę pomniejsza się w zależności od daty, w której dany poseł poinformował Kancelarię Sejmu o utworzeniu swojego biura poselskiego, ale to dotyczy kilkorga posłów.
W sumie, z budżetu Sejmu na biura poselskie od 12 listopada 2019 roku do 31 grudnia 2020 roku przeznaczono prawie 95 mln zł.
W naszej analizie pomijamy sześcioro posłów, którzy mandaty objęli w trakcie kadencji i nie utworzyli jeszcze biur poselskich, bądź otrzymali pomniejszone ryczałty.
Ministrowie wolą "śmieciówki"
To, co po przejrzeniu sprawozdań z wydatków rzuca się w oczy, to fakt, że wśród 35 posłów, którzy pracowników swoich biur zatrudniają wyłącznie na śmieciówkach (albo na podstawie umów zlecenia i o dzieło zlecają usługi na zewnątrz) największą grupę stanowi 22 posłów Prawa i Sprawiedliwości. A przecież od kampanii 2015 roku liderzy PiS zapowiadają rozprawienie się z tym rodzajem zatrudnienia poprzez oskładkowanie umów o dzieło a następnie ich likwidację. Taka zapowiedź padła ostatnio w trakcie prezentowania przez prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego "Nowego Ładu".
Średnia wydatków na umowy i zlecenia na jednego posła wynosi 21 512 zł. Spośród 22 posłów PiS, opłacających pracowników na umowy o dzieło lub zlecenia, ośmioro to ministrowie i sekretarze stanu (wiceministrowie). Najwięcej w tym segmencie wydali: sekretarz stanu w kancelarii premiera Adam Andruszkiewicz – na pięciu pracowników 121 078,32 zł. Po nim jest szef kancelarii minister Michał Dworczyk – 104 010,37 zł (troje pracowników) oraz wiceminister rozwoju, pracy i technologii Andrzej Gut-Mostowy – 90 427,09 zł (ma troje asystentów społecznych, co może oznaczać, że pewne prace zleca osobom z zewnątrz).
Na czele listy tych posłów, którzy najwięcej wydali na umowy o dzieło i zlecenie jest jednak poseł opozycyjnej Koalicji Polskiej Jacek Tomczak, który nie ma pracowników, więc opłacił zewnętrzne usługi na podstawie umowy o dzieło oraz zleceń w wysokości 128 521 zł. Na tej samej liście jest jeszcze dwoje posłów Koalicji Polskiej oraz sześcioro posłów Koalicji Obywatelskiej (najwięcej z nich wydał Bartłomiej Sienkiewicz - 80 493,17 zł na zlecenia i umowy o dzieło), dwoje posłów Lewicy, jeden Konfederacji i jeden niezrzeszony.
Jeśli zaś tę grupę ograniczyć tylko do 10 posłów z największymi wydatkami na śmieciówki, to jest w niej ośmiu posłów PiS, jeden Koalicji Polskiej i jeden Konfederacji.
W zgodzie z przepisami
Ci posłowie, którzy zatrudniają swoich pracowników biur poselskich na umowę zlecenie lub o dzieło łamią w ten sposób zarządzenie marszałka Sejmu w sprawie warunków organizacyjno-technicznych tworzenia, funkcjonowania i znoszenia biur poselskich.
Jego par. 19 ust. 1 stanowi:
poseł zatrudnia pracowników w biurze poselskim na podstawie umowy o pracę, zawartej zgodnie z przepisami Kodeksu pracy, na czas określony, nie dłuższy niż czas sprawowania mandatu poselskiego par. 19 ust. 1 zarządzenia marszałka Sejmu w sprawie biur poselskich
Wyłącznie na umowę o pracę swoich pracowników zatrudniło 82 posłów. Średnia w tej grupie to 67 561 zł. Najwięcej na wynagrodzenie pracowników swojego biura od początku tej kadencji Sejmu przeznaczył poseł KO Rafał Grupiński - 164 011,71 zł na troje pracowników. Najmniej za to bo 5 661,87 zł wydała posłanka Lewicy Katarzyna Ueberhan. Ma obecnie jednego pracownika biura.
W tej grupie jest m.in. premier Mateusz Morawiecki, który na zatrudnienie jednego pracownika wydał 72 288 zł.
W pierwszej dziesiątce posłów z największymi wydatkami na zatrudnienie pracowników jest jeszcze dwójka posłów KO: Krzysztof Mieszkowski (155 964,34) i Kamila Gasiuk-Pihowicz (143 126,00 zł); trzech posłów klubu PiS: Leonard Krasulski (149 144,29 zł), Zbigniew Ziobro (148 232,64 zł) i Mariusz Kamiński (143 165,67 zł) oraz czworo posłów Lewicy: Magdalena Biejat (144 274,28 zł), Marcelina Zawisza (144 273,79 zł), Maciej Gdula (143 549,43 zł) i Maciej Konieczny (143 397,42).
Zdecydowana większość posłów – 337 – jednocześnie zatrudnia pracowników na umowę o pracę oraz opłaca umowy zlecenia i o dzieło. Średnia łącznych wydatków na umowy o pracę, o dzieło i zlecenia, przypadających na jednego posła, wynosi 89 073 zł.
Najwięcej wydała na ten cel posłanka Lewicy Joanna Senyszyn – 198 904,06, w tym 124 078,10 zł na wynagrodzenia w oparciu o umowę o pracę oraz 74 825,96 zł na umowy o dzieło i zlecenia. Obok niej równie wysokie wydatki miał poseł Lewicy Maciej Gdula – łącznie z umowami o dzieło i zleceniami wydał 165 792,28 zł, podobnie Krzysztof Mieszkowski z KO - 165 375,34 zł.
W gronie 10 "najlepszych posłów pracodawców", którzy wydają najwięcej na wynagrodzenia jest jeszcze trzech posłów PiS: Włodzimierz Tomaszewski - 158 880,20 zł, Mariusz Kamiński - 153 665,67 zł i Leonard Krasulski - 149 144,29 zł (wydatki tylko na umowę pracę), dwoje posłów Lewicy: Marcelina Zawisza – 153 642,54 zł i Adrian Zandberg – 151 909,63 zł, Rafał Grupiński z KO (wydatki tylko na umowę o pracę) oraz prezes PSL Władysław Kosiniak-Kamysz – 157 722,91 zł. Lider Koalicji Polskiej jest w tym gronie jedynym, który na umowy zlecenia i o dzieło wydał więcej niż na umowy o pracę – o 15 477,09 zł.
Wydatki partyjnych liderów
Wśród liderów partii politycznych, których członkowie władz zasiadają w Sejmie tylko prezes PiS Jarosław Kaczyński, szef Solidarnej Polski Zbigniew Ziobro oraz przewodnicząca Inicjatywy Polska (wchodzi w skład Koalicji Obywatelskiej) Barbara Nowacka nie opłacali umów o dzieło i zleceń. Prezes PiS na zatrudnienie trojga pracowników swojego biura poselskiego wydał od początku swojej kadencji 124 479,28 zł, natomiast Zbigniew Ziobro na jedną pracowniczkę swojego biura przeznaczył 148 232,64 zł. Barbara Nowacka zaś 81 401,02 zł.
Z kolei przewodniczący Nowoczesnej (wchodzi w skład Koalicji Obywatelskiej) Adam Szłapka na umowy o dzieło i zlecenia wydał 93 194 zł, a na zatrudnienie 6571,81 zł. Podobnie szef ludowców Władysław Kosiniak-Kamysz - 86 000 zł na umowy o dzieło i zlecenia, 71 122,91 zł na umowy o pracę dla jednego pracownika. Z łączną kwotą na wynagrodzenia w wysokości 157 722,91 zł jest liderem wśród posłów szefów partii.
Szefowie pozostałych partii środki na zatrudnienie wydają w odwrotnych proporcjach - więcej na umowy o pracę niż na "śmieciówki". Tu najlepiej wypada Adrian Zandberg z partii Razem - 142 167,19 zł na umowy o pracę i 9 742,44 zł na zlecenia. Jego klubowy kolega Włodzimierz Czarzasty, szef Nowej Lewicy (dawniej SLD) - odpowiednio 82 729,21 i 8 673 zł.
Przewodniczący Platformy Obywatelskiej Borys Budka od początku kadencji do 31 grudnia 2020 roku przeznaczył 131 708,89 zł na płace dla dwojga pracowników oraz 6838,15 zł na umowy zlecenia.
Jak wynika z naszej analizy, wynagrodzenia pracowników, zatrudnionych na podstawie umowy o pracę oraz na umowę o dzieło lub zlecenia stanowią 43 proc. wszystkich wydatków na biura poselskie.
Autor: Piotr Jaźwiński / Źródło: Konkret24