Środowiska prawicowe i nacjonalistyczne, krytykując politykę rządu w sprawie pomocy uchodźcom z Ukrainy, przywołują słowa prymasa Stefana Wyszyńskiego z 1976 roku. Tylko że kontekst ich był zupełnie inny. "Niedopuszczalne jest stosowanie tego tekstu w odniesieniu do sytuacji wojennych uchodźców" - mówi Konkret24 redaktor naczelny "Więzi" Zbigniew Nosowski.
Są pewne granice, my musimy pamiętać, że jesteśmy Polakami, że jesteśmy w Polsce" - tak działania polskiego rządu w stosunku do ukraińskich uchodźców skomentował Rafał Piech, prezydent Siemianowic Śląskich. Samorządowiec ten - dotychczas znany z antyszczepionkowych wystąpień - w wywiadzie udzielonym 23 marca kanałowi Media Narodowe na YouTubie zapewniał, że "udzielałby jak największego wsparcia Ukrainie, szczególnie tym biednym ludziom, którzy uciekają", ale dodał, że to wsparcie powinno być zrównoważone, ponieważ "czy to Ukraińcy, czy Polacy, czy Niemcy jesteśmy równi i musimy wszystkich traktować równo". "Nie może być tak, że w pewnym momencie dojdzie do takich podziałów, jak już się słyszy o pewnych kuriozalnych działaniach, że gdzieś ściąga się polskie flagi i wywiesza ukraińskie. Myślę, że żadne państwo by czegoś takiego nie zrobiło" - powiedział.
Po czym przywołał słowa prymasa Stefana Wyszyńskiego. "Chciałbym jednak zaznaczyć jedną bardzo ważną rzecz. To, o czym mówił kardynał Wyszyński, nasz wielki rodak, Polak, błogosławiony kardynał Wyszyński. Że jak najbardziej, my musimy pomagać, ale naszym zadaniem nie jest zbawienie świata, ale przede wszystkim zadbanie o nasz naród, o Polaków" - tłumaczył Piech.
Nie on jeden po wybuchu wojny w Rosji powołuje się na kardynała Wyszyńskiego w kontekście pomocy uchodźcom z Ukrainy. Zrobił to też np. poseł Konfederacji Grzegorz Braun, podając cytat z Wyszyńskiego 3 marca na Twitterze jako "dobrą radę na dziś". Jak się okazuje, cytat ten krążył w środowiskach prawicowych i nacjonalistycznych już w 2015 roku - czyli także podczas kryzysu uchodźczego.
I wtedy, i dziś przytaczanie tych słów kardynała Stefana Wyszyńskiego jest manipulacją - wyjaśniamy, dlaczego.
Cytat Wyszyńskiego sprzed 46 lat
Cytowane teraz przez Brauna czy Piecha słowa kardynała Wyszyńskiego pochodzą z wigilijnego przemówienia do kapłanów wygłoszonego w 1976 roku. Wersja przytoczona przez prezydenta Siemianowic Śląskich jest skrótem myślowym. Wyszyński mówił bowiem tak:
"Nie chciejmy żywić całego świata, nie chciejmy ratować wszystkich. Chciejmy patrzeć w ziemię ojczystą, na której, wspierając się, patrzymy ku niebu. Chciejmy pomagać naszym braciom, żywić polskie dzieci, służyć im i tutaj przede wszystkim wypełniać swoje zadanie - aby nie ulegać pokusie 'zbawiania świata' kosztem własnej ojczyzny.
Przypomina mi się tak wspaniale przedstawiony w powieści Gołubiewa 'Bolesław Chrobry' i Parnickiego 'Srebrne orły' fragment. Oto cesarz Otto III kusi Bolesława Chrobrego, czyni go patrycjuszem rzymskim i chce go ściągnąć do Rzymu. Ale król nie dał się wyciągnąć z Polski, z ubogiego Gniezna, na forum rzymskie. Został w swoim kraju, bo był przekonany, że jego zadanie jest tutaj. Naprzód umocnić musi swoją ojczyznę, a gdy to zrobi, pomyśli o innych, o sąsiadach. Niestety, u nas dzieje się trochę inaczej - 'zbawia' się cały świat, kosztem Polski. To jest zakłócenie ładu społecznego, które musi być co tchu naprawione, jeżeli nasza ojczyzna ma przetrwać w pokoju, w zgodnym współżyciu i współpracy, jeżeli ma osiągać upragniony ład gospodarczy.
Nieszczęściem jest zajmowanie się całym światem kosztem własnej ojczyzny. Taka czy inna władza potrzebna jest nam, Polakom, dla utrzymania ładu w Polsce, a nie w całym świecie! Jeżeli tego dokonamy, jeżeli nasze dzieci będą otoczone opieką, należycie odżywione i wychowane - nie mówię już o dobrobycie, ale przynajmniej o tym, co jest konieczne - to naród polski nie odmówi swojej pomocy innym potrzebującym ludom. Ale nie można zakłócać tego porządku, nie można zbawiać świata, zapominając o własnej ojczyźnie i obowiązkach wobec własnego narodu".
Już w 2015 roku przywoływano tę wypowiedź Wyszyńskiego w polskich środowiskach prawicowych - np. serwis prawy.pl cytował ją w tekście "A co o imigrantach powiedziałby Prymas Wyszyński? Już to przewidział!". Czy jednak można ją w ten sposób wykorzystywać dziś, we współczesnym kontekście i odnosić go do pomagania uchodźcom z Ukrainy? Albo innym migrantom? Zdaniem teologów i duchownych - zdecydowanie nie.
"Kontekstem tej wypowiedzi w roku 1976 był głęboki kryzys gospodarczy w PRL-u"
Jako że różne części przemówienia były publikowane w internecie podczas kryzysu uchodźczego w latach 2015-2017 jako rzekomy głos kardynała Wyszyńskiego przeciwko pomocy uchodźcom, okoliczności tej wypowiedzi wyjaśnił Zbigniew Nosowski, redaktor naczelny pisma "Więź". W grudniu 2017 roku w obszernym tekście tłumaczył, że "słowa kard. Wyszyńskiego zostały całkowicie wyrwane z kontekstu". Przypomniał, że były skierowane do przedstawicieli komunistycznej władzy "lekceważącej obowiązki wobec własnego narodu". "Prymasowi tysiąclecia chodziło wszak wówczas o dobro Polski pogrążonej w głębokim kryzysie ekonomicznym – nie zaś o rezygnację ze wsparcia dla ludzi spoza kraju bezpośrednio potrzebujących pomocy" - wyjaśniał Nosowski.
- Zupełnie niedopuszczalne jest stosowanie tego tekstu rozumianego explicite w odniesieniu do sytuacji wojennych uchodźców masowo uciekających z Ukrainy najechanej przez Rosję - podkreśla Zbigniew Nosowski w rozmowie z Konkret24. - Oryginalnym kontekstem tej wypowiedzi w roku 1976 był głęboki kryzys gospodarczy w PRL-u i silne protesty społeczne związane ze spadającym poziomem życia. Były to protesty społeczeństwa, któremu obiecano wcześniej gospodarczy cud, ponieważ to była epoka Gierka i drenażu polskiej gospodarki na rzecz ZSRR. Była więc w tych słowach niewypowiedziana wprost krytyka komunistycznego internacjonalizmu. Poza tym te zdania padły pod adresem władz PRL, a nie narodu - przypomina redaktor naczelny "Więzi".
Tłumaczy, że według prymasa Wyszyńskiego władze w tamtym czasie nie realizowały tego, co było w interesie narodu. I to właśnie - zdaniem Nosowskiego - jest kolejnym powodem, dla którego nie można wykorzystywać tego cytatu we współczesnym kontekście. - Ponieważ, myśląc nawet kategoriami interesu narodowego Polski, w tym interesie leży silna, niepodległa Ukraina. Nawet więc jeśli ktoś myśli tylko w kategoriach interesu narodowego, powinien wspierać Ukraińców - mówi.
Zbigniew Nosowski podkreśla, że przecież przez prawie 50 lat zmieniła się sytuacja gospodarcza Polski. - Należymy teraz do zamożniejszej części świata i to widać również w kontaktach z ukraińskimi przybyszami. Oni traktują Polskę jako kraj Zachodu, analogicznie do tego, jak my traktowaliśmy kraje Zachodu - mówi Nosowski. I to jeszcze jeden powód, dla którego nie można powoływać się na zdania kardynała Wyszyńskiego z 1976 roku we współczesnym kontekście.
Efekt szukania argumentu, który by uzasadnił niechęć do przyjęcia uchodźców
Podobnie o wykorzystywaniu cytatu z Wyszyńskiego mówił w 2015 roku biskup Krzysztof Zadarko w wywiadzie dla "Więzi". "Kariera tego cytatu była, moim zdaniem, efektem poszukiwania argumentu, który by uzasadnił własną niechęć do przyjęcia uchodźców" - ocenił duchowny, doktor nauk teologicznych. "Można było odnieść wrażenie, jakby ludzie nie chcieli słuchać obecnego prymasa Polski, ale za to wciąż cytowali wypowiedź prymasa sprzed 40 lat, powstałą w zupełnie innym kontekście. (...) Drenaż polskiej gospodarki na rzecz innych krajów socjalistycznych, w tym przede wszystkim ZSRR, pustoszył nasze życie. Jak to się ma do dzisiejszego spieszenia z pomocą, nawet w naszej biedzie, ludziom uciekającym przed wojną i śmiercią?" - pytał biskup.
Tym bardziej że w niezacytowanej przez Rafała Piecha czy Grzegorza Brauna części przemówienia prymas tysiąclecia zapewniał: "Jeżeli nasze dzieci będą otoczone opieką, należycie odżywione i wychowane – nie mówię już o dobrobycie, ale przynajmniej o tym, co jest konieczne – to naród polski nie odmówi swojej pomocy innym potrzebującym ludom".
W październiku 2021 roku, gdy cytat z Wyszyńskiego wykorzystywano z kolei w odniesieniu do kryzysu uchodźczego na polsko-białoruskiej granicy, teolog dr Sebastian Duda tak mówił o nim w wywiadzie dla OKO.press: "Jeżeli nacjonaliści traktują to jako wezwanie do egoizmu narodowego – to jest nieporozumienie. Trzeba widzieć myśl Wyszyńskiego w szerszym kontekście".
- Ich nie interesuje, co Wyszyński powiedział. Ich interesuje przytoczenie autorytetu, obecnie już nawet błogosławionego autorytetu, jako rzekomego poparcia na własne stanowisko. To nie jest oparte o analizę tego, co powiedział Wyszyński - wyjaśnia Zbigniew Nosowski. Tak zresztą też napisał w tekście w 2017 roku: "Historyczny kontekst słynnego już przemówienia do kapłanów z 1976 r. był nieistotny dla tych, którzy cytatami z prymasa tysiąclecia zaczęli się posługiwać jak mieczem. (...) Któż by szukał całego tekstu wystąpienia, skoro można przyłożyć cytatem".
Co mówi obecny prymas?
We wspomnianym wywiadzie z 2015 roku bp Krzysztof Zadarko mówił, że "można odnieść wrażenie, jakby ludzie nie chcieli słuchać obecnego prymasa Polski". Wtedy tę funkcję pełnił już abp Wojciech Polak, który apelował o przyjmowanie uchodźców. "Jesteśmy wezwani, by rozpoznać twarz Chrystusa w uchodźcach, bo byłem przybyszem – mówił – a przyjęliście Mnie" - pisał we wrześniu 2015 roku na Twitterze.
Również po rosyjskiej agresji na Ukrainę prymas Polski apelował o pomoc dla uchodźców z tego kraju. W pierwszym dniu wojny wydał oświadczenie, w którym pisał: "Już dziś otwórzmy też nasze wspólnoty, nasze rodziny, ale nade wszystko nasze serca dla tych, którzy będą uciekać przed wojną, a u nas szukać bezpieczeństwa i schronienia. (...) Proszę was, bądźmy otwarci i wrażliwi dla tych, których będziemy przyjmować".
W pierwszą niedzielę po rosyjskiej inwazji podczas mszy greckokatolickiej odprawianej dla Ukraińców ponowił swój apel, "abyśmy tu, w Polsce, w naszej archidiecezji, w naszych miastach i wioskach, podołali teraz i przyjęli tych wszystkich, którzy przychodzą, którzy coraz licznej przybywają do nas, uciekając przed bombardowaniem i śmiercią".
Autor: Michał Istel / Źródło: Konkret24, zdjęcie: CAF/PAP/Twitter