Kampania dezinformacji przed największymi wyborami świata

konkret.jpg

Zmanipulowane rozmowy polityków, nieprawdziwe informacje na temat przebiegu wyborów, fałszywe alerty w komunikatorach. Przed największym demokratycznym głosowaniem świata kłamstwa mogące wpłynąć na jego wynik docierają do Hindusów z różnych źródeł. O nadchodzących indyjskich wyborach mówi się jako o "laboratorium" dla oceny działań mediów społecznościowych wobec kampanii dezinformacyjnych.

Pokazujemy, co jest prawdą, a co fałszem
Weryfikujemy fake newsy, sprawdzamy dane, analizujemy informacje z sieci

To nie będą wybory, jakie znamy z Europy. Ich skala i organizacja logistyczna może imponować. Na początku marca w stolicy Indii - Delhi - szef centralnej komisji wyborczej poinformował o terminie rozpoczęcia głosowania. Nieprzypadkowo używa się słowa "rozpoczęcia", ponieważ Hindusi będą wybierać parlament ponad miesiąc - od 11 kwietnia do 19 maja.

Wybory podzielono na siedem etapów, podczas których głosować będą mieszkańcy poszczególnych stanów i okręgów wyborczych - łącznie do głosowania w ponad milionie lokali wyborczych uprawnionych jest prawie 900 milionów osób. Wyniki powinny być znane 23 maja.

W tych wyborach wygrać lub przegrać mogą jednak nie tylko politycy. Test skuteczności swoich działań czeka także największe serwisy społecznościowe. Kampania dezinformacyjna jest prowadzona już od dwóch miesięcy, od kiedy na sile zaczął przybierać konflikt indyjsko-pakistański.

Facebook informuje o usuwaniu setek fałszywych kont, ale nieprawdziwe treści zalewają indyjski internet także z Whatsappa, Twittera, YouTube'a i Instagrama. Zagrożenie ingerencji tzw. "fake newsów" w wynik wyborów jest realne - z Facebooka w Indiach korzysta jedna trzecia wszystkich uprawionych do głosowania, czyli ok. 300 milionów osób. To najliczniejsza nacja wśród użytkowników tego serwisu na świecie.

Gra komputerowa zamiast ataku

Tegoroczne wybory w drugim najliczniejszym państwie świata przebiegną w szczególnie napiętej atmosferze. W ich tle rozgrywa się kolejna odsłona konfliktu indyjsko-pakistańskiego. Sytuacja zaogniła się po zamachu przeprowadzonym na początku lutego w Kaszmirze - spornym terytorium, do którego prawa roszczą sobie oba państwa. W wyniku samobójczego ataku na autobus przewożący indyjskich policjantów zginęły 44 osoby.

Wokół tego wydarzenia w sieci zaczęły się pojawiać pierwsze nieprawdziwe treści, które zwiastowały nadchodzącą przedwyborczą kampanię dezinformacyjną w Indiach. Szczególną popularność zdobył film, który miał rzekomo przedstawiać atak na bazę pakistańskich terrorystów, przeprowadzony w "zemście" za zabitych w Kaszmirze policjantów - nadal zachował się na różnych profilach na Facebooku.

Dowodami na przeprowadzoną akcję miały być także zdjęcia ciał Pakistańczyków. Oba elementy okazały się przedstawiać zupełnie inne wydarzenia.

Indyjski portal fact-checkingowy (weryfikacyjny) BOOM, który ma być jednym z głównych narzędzi w walce z przedwyborczą i wyborczą dezinformacją w sieci, ustalił, że w rzeczywistości film nie pochodzi z Pakistanu, a z... militarnej gry komputerowej - ARMA 2. Najprawdopodobniej został pobrany z serwisu YouTube, gdzie towarzyszy mu podpis odnoszący się właśnie do gry: "Perspektywa strzelca w Apache US Army podczas bitwy, przy użyciu kamery FLIR z modem dźwięku M230. Jak w prawdziwym życiu. Zostań częścią CREW - udostępniaj, komentuj i subskrybuj!".

Natomiast zdjęcia rzekomych ofiar indyjskiego ataku pochodziły już z realnego świata, jednak wszystkie fotografie miały co najmniej kilka lat i przedstawiały zmarłych w wyniku zupełnie innych wydarzeń. Pracownicy innej fact-checkingowej platformy prowadzonej przez Hindusów - AltNews - ustalili, że dwa ze zdjęć pochodzą z 2015 roku i pokazują ofiary szczególnie dotkliwej fali upałów, a jeszcze inne przedstawia ofiary bombardowania w Pakistanie z 2013 roku.

Rozmowa, której nie było

Manipulowanie treściami bezpośrednio dotyczącymi konfliktu między dwoma nuklearnymi potęgami, jakimi są Indie i Pakistan, ma na celu podgrzewanie i tak już napiętej atmosfery, w jakiej Hindusom przychodzi organizować wybory. Nieprawdziwe informacje dotyczące zamachu w Kaszmirze służyły także do bezpośredniego atakowania jednej z dwóch głównych partii w Indiach, obecnie rządzącej Indyjskiej Partii Ludowej.

Dwa tygodnie po zamachu na indyjskich policjantów, ogromną popularność na Facebooku zdobyło nagranie rzekomej rozmowy między szefem partii rządzącej Amitem Shahem, ministrem spraw wewnętrznych Indii Rajnathem Singhem a nieznaną kobietą.

Z wypowiedzi polityków można było dowiedzieć się, że atak w Kaszmirze tak naprawdę został zaaranżowany przez Hindusów w celu rozbudzenia nacjonalistycznych, antypakistańskich nastrojów w kraju. To właśnie rozmawiające osoby miały go zaplanować.

Nagranie najpierw zostało udostępnione podczas relacji na żywo na Facebooku realizowanej przez jednego z użytkowników, a następnie osadzone jako wideo, zostało odtworzone prawie milion razy w ciągu zaledwie jednej doby. Pojawiło się także m.in. na YouTube i licznych indyjskich i pakistańskich portalach.

Zapewne nadal zdobywałoby popularność, gdyby w wyniku działań AltNews nie zostało usunięte przez Facebooka. Dziennikarze portalu ustalili, że wypowiedzi polityków zostały wycięte z udzielonych wcześniej wywiadów i odpowiednio zmanipulowane. Po dodaniu do nich słów "nieznanej kobiety", które tak naprawdę pochodziły od oszusta, odpowiednie ułożenie i zmontowanie wypowiedzi wszystkich rozmówców sugerowało, że członkowie partii rządzącej przygotowali i przeprowadzili atak.

Nagranie nie jest już dostępne w sieci.

Fałsz w komunikatorze

Kampania fałszywych informacji przed indyjskimi wyborami nie dotyczy wyłącznie samych kandydatów. Niektóre przekazy wprowadzają w błąd wyborców przez kłamstwa dotyczące samego procesu głosowania.

Do rozsyłania jednej z takich fałszywych informacji wykorzystywano komunikator WhatsApp, który jest szczególnie trudny do kontrolowania przez służby z racji tego, że wiadomości rozprowadzane za jego pośrednictwem, m.in. w grupach, są szyfrowane i niewidoczne dla osób trzecich.

W rozsyłanej przez aplikację wiadomości informowano, że oddanie głosu w nadchodzących wyborach jest możliwe nawet w przypadku, gdy nazwisko wyborcy nie znajduje się w spisie. W takiej sytuacji rzekomo wystarczyło pokazać dowód tożsamości i poprosić o tzw. "głosowanie kwestionujące (z ang. "challenge vote") w myśl paragrafu 49A". Te doniesienia zostały szybko zdementowane. Indyjski Kodeks Wyborczy mówi jasno, że jeśli danej osoby nie ma w spisie wyborców, nie może ona głosować. Dodatkowo paragraf 49A tego dokumentu zamiast o "challenge vote" mówi o... konstrukcji Elektronicznych Maszyn do Głosowania (Electronic Voting Machines - EVMs).

fałsz

W tej samej wiadomości pisano jeszcze o dwóch kwestiach, które dla zmylenia odbiorców zawierały elementy prawdziwe i fałszywe. Prawdą była informacja mówiąca o możliwości oddania głosu w momencie, gdy ktoś zrobił to już wcześniej. W tej sytuacji, po weryfikacji tożsamości, wyborca może oddać tzw. "głos przetargowy" (z ang. "tender vote"), który jednak jest liczony tylko w momencie, gdy może przechylić wynik na jedną ze stron. Do tej informacji dopisano jednak, że we wszystkich lokalach wyborczych, gdzie suma takich właśnie głosów przekroczy 14 proc., konieczne będzie powtórne głosowanie. To nieprawda. Indyjski Kodeks Wyborczy nie wspomina, aby przy jakiejkolwiek liczbie tzw. "tender votes" konieczne było powtórzenie głosowania.

Jeszcze inne fałszywe doniesienia dotyczyły Elektronicznych Maszyn do Głosowania (Electronic Voting Machines - EVMs), które wykorzystuje się w indyjskich wyborach. Zgodnie z wpisem rozpowszechnianym na Facebooku i Twitterze, we wszystkich miejscach, gdzie w wyborach startować będzie ponad 100 kandydatów, EVM zostaną zastąpione zwykłymi kartami do głosowania. We wpisach sugerowano wyborcom, aby głosowali na większą liczbę kandydatów, tak by doszło do wycofania elektronicznego systemu. "To obroni naszą demokrację" - alarmowano.

Rzecznik prasowy Komisji Wyborczej Indii, Sheyphali Sharan, zapewnił jednak, że twierdzenia o zastępowaniu EVM są nieprawdziwe. "Najnowsze EVM mogą pomieścić do 384 kandydatów" - napisał Sharan. Zaapelował też o niezwracanie uwagi na "nieprawdziwe twierdzenia".

"Nieautentyczne, skoordynowane działania" tysiąca kont

Im bliżej daty rozpoczęcia indyjskich wyborów, tym bardziej też wzmaga się fala internetowej dezinformacji. Na wszelkie przejawy stara się reagować główny kanał ich rozpowszechniania - Facebook. W poniedziałek, 1 kwietnia, serwis poinformował w specjalnym oświadczeniu, że usunął "skoordynowane nieautentyczne zachowanie i spam z Indii i Pakistanu". Podane liczby obrazują skalę problemu, z jakim muszą mierzyć się indyjskie władze i amerykański serwis.

W komunikacie podano, że Facebook zlikwidował "103 strony, grupy i konta odpowiedzialne za nieautentyczne, skoordynowane działania" związane z pakistańskimi siłami zbrojnymi, 15 powiązanych z indyjską firmą informatyczną Silver Touch i 321 odpowiedzialnych za spam, a działających na terenie Indii. W przedwyborczym kontekście najważniejsza jest jednak liczba 687 - tyle stron i kont zostało usuniętych za wytwarzanie nieautentycznego ruchu sieciowego, związanego z komórką IT Indyjskiego Kongresu Narodowego (INC) - największej partii opozycyjnej.

"Administratorzy stron i właściciele kont zazwyczaj publikowali lokalne wiadomości i informacje polityczne, w tym głównie o nadchodzących wyborach i poglądach kandydatów INC, a także krytykę przeciwników politycznych, w tym [rządzącej - red.] Indyjskiej Partii Ludowej. Podczas gdy osoby stojące za tą działalnością próbowały ukryć swoją tożsamość, w naszym badaniu stwierdzono, że są one powiązane z osobami związanymi z komórką IT partii INC" - napisano w komunikacie. Podano także, że wszystkie usunięte strony obserwowało ponad 200 tys. osób, a na reklamowanie swoich treści łącznie wydały one prawie 40 tys. dolarów.

Facebook opublikował także przykładowe wpisy, które pojawiały się na usuniętych kontach. Mimo że ich nazwy nie wskazywały na sympatyzowanie z konkretną partią, treść postów sugerowała, że są prowadzone przez osoby sprzyjające Indyjskiemu Kongresowi Narodowemu. Zachodziła także obawa, że są one automatycznie zaprogramowane do regularnego zamieszczania konkretnych wpisów. Na jednym z nich umieszczono wizerunek sekretarza generalnego INC z podpisem "Rahul Gandhi apeluje o sprawiedliwość przeciwko niesprawiedliwości Modiego" [obecnie urzędującego premiera - red.].

"Jeśli dochód danej osoby wynosi 5000 rupii, rząd Indyjskiego Kongresu Narodowego zasili jego konto kwotą 7000 rupii" - zapewniano na grafice.

Globalny problem

Intensywne kampanie dezinformacyjne prowadzone w serwisach społecznościowych przed ważnymi krajowymi wyborami nie są nowością, a globalnym problemem. Początków takich działań należy doszukiwać się kilka lat wstecz, kiedy social media spopularyzowały się na tyle, że zaczęły odgrywać istotne role w życiu społeczno-politycznym. Jednymi z popularniejszych przykładów są zeszłoroczne wybory w dwóch krajach Ameryki Łacińskiej - Brazylii i Meksyku.

O brazylijskiej "kampanii pełnej szyfrowanych kłamstw" pisaliśmy już na Konkret24. Nazwa odnosi się do szyfrowania wiadomości w komunikatorze WhatsApp, który był głównym miejscem rozpowszechniania nieprawdziwych informacji o wyborach i kandydatach. Budowana w ten sposób kampania oszczerstw i deprecjonowania wizerunku głównego rywala była bardzo ważnym elementem w drodze nacjonalistycznie ukierunkowanego Jaira Bolsonaro do objęcia prezydentury.

Duży udział kampanii dezinformacyjnej w kreowaniu nastrojów wyborczych odnotowano także w Meksyku. W tamtejszych wyborach prezydenckich działania w serwisach społecznościowych nie były nakierowane w jednego kandydata. Andrés Manuel López Obrador, który w ich wyniku objął prezydenturę, miał być zbyt często wymieniany we wpisach polecających jego kandydaturę na kontach pochodzących z innych krajów, a z drugiej strony miał paść ofiarą fałszywych informacji (m.in. o tym, że papież Franciszek skrytykował jego poglądy).

Same Indie mierzą się z nieprawdziwymi informacjami kolportowanymi przez sieci społecznościowe także nie po raz pierwszy. Od połowy 2017 roku kraj ten walczy ze zjawiskiem tzw. "linczów przez WhatsApp". Bierze się ono z rozpowszechniania w komunikatorze nieprawdziwych wiadomości o rzekomych porwaniach dzieci. W ich wyniku lokalne społeczności dokonują linczów, często ze skutkiem śmiertelnym, na niewinnych osobach błędnie oskarżanych o porwania. W celu przeciwdziałania takim zachowaniom właściciele WhatsAppa (Facebook) wprowadzili już wiele obostrzeń w swoim komunikatorze, m.in. ograniczenie "podawania dalej" danej wiadomości wyłącznie do pięciu odbiorców.

Nowe siły na wybory

Przed nadchodzącymi wyborami w Indiach wprowadzono także dodatkowe formy walki z dezinformacyjnymi działaniami. Jednym z głównych jest uruchomienie specjalnego numeru, na który w komunikatorze WhatsApp użytkownicy mogą zgłaszać ich zdaniem podejrzane treści, które są następnie weryfikowane przez wykwalifikowane osoby.

Dwa miesiące przed rozpoczęciem indyjskich wyborów, 11 lutego, Facebook ogłosił, że rozpoczął współpracę z pięcioma nowymi firmami, które będą zajmowały się fact-checkingiem w indyjskiej wersji serwisu. Jedną z nich będzie India Today Group, wiodący lokalny dom mediowy w Indiach. Tym samym informacje z serwisu dla indyjskiego Facebooka weryfikuje teraz łącznie siedem firm.

Na początku lutego serwis poinformował także, że zaostrza zasady regulujące publikowanie reklam politycznych w Indiach. Takie działania mają zapewnić większą przejrzystość przed wyborami krajowymi i zapobiec ingerencjom zagranicznych podmiotów w internetową kampanię.

Co więcej, zgodnie z informacjami "The Hindustan Times" Facebook koordynuje 40 zespołów działających w 4 krajach (USA, Indie, Irlandia, Singapur), których 30 tys. pracowników monitoruje treści publikowane w serwisie pod kątem przedwyborczej dezinformacji. Najważniejszym sprawdzianem skuteczności ich działań mają być wybory w Indiach, ale zdobyte doświadczenia mają posłużyć także w przyszłych głosowaniach w innych krajach.

Autor: Michał Istel / Źródło: Konkret24; NYT; Reuters; Times of India; Zdjęcie tytułowe: Shutterstock, Twitter

Pozostałe wiadomości

Głodujące palestyńskie dziecko przedstawiane jako jazydka. Aktualne fotografie tłumaczone jako stare. Lokalizacje biolaboratoriów w Ukrainie, które nie istnieją. Fake newsy? Owszem, w odpowiedziach generowanych przez sztuczną inteligencję. Ośrodki wpływu próbują manipulować treściami, które trafiają do modeli językowych - przestrzegają eksperci. Oto jak się to robi.

"Ja nie wiem, co jest prawdą". Sztuczna inteligencja bije się w piersi - i nadal kłamie

"Ja nie wiem, co jest prawdą". Sztuczna inteligencja bije się w piersi - i nadal kłamie

Źródło:
TVN24+

Zamieszanie mogły wprowadzić pozornie sprzeczne komunikaty po konferencji Karola Nawrockiego. Strona rządowa pisze o "zawetowaniu tańszego prądu dla Polaków", a Kancelaria Prezydenta o "podpisaniu projektu zamrażającego ceny energii elektrycznej". A to dwie różne decyzje.

Zamrożenie cen energii. Co podpisał, a czego nie podpisał Nawrocki

Zamrożenie cen energii. Co podpisał, a czego nie podpisał Nawrocki

Źródło:
Konkret24

Prezydent Karol Nawrocki podpisał projekt ustawy o zwolnieniu rodziców co najmniej dwójki dzieci z podatku PIT. Według ministra Marcina Przydacza z kancelarii prezydenta jest to odpowiedź na kryzys demograficzny w Polsce, bo jesteśmy "najmniej dzietnym społeczeństwem w całej Unii Europejskiej". A co na to dane?

Przydacz: jesteśmy najmniej dzietnym społeczeństwem w UE. Sprawdzamy dane

Przydacz: jesteśmy najmniej dzietnym społeczeństwem w UE. Sprawdzamy dane

Źródło:
Konkret24

Minister finansów i gospodarki Andrzej Domański uważa, że rząd spełnia obietnice. Według niego "dowiezionych konkretów jest naprawdę bardzo, bardzo dużo" i już w czasie pierwszych stu dni rządzenia wiele z nich zrealizowano. Fakty temu przeczą.

Domański: "wiele ze 100 konkretów zostało zrealizowane". No nie

Domański: "wiele ze 100 konkretów zostało zrealizowane". No nie

Źródło:
Konkret24

Podczas gdy przywódcy europejskich krajów byli jeszcze w Białym Domu na spotkaniu z Donaldem Trumpem, w sieci furorę robiła już fotografia mająca pokazywać, jak wszyscy oni siedzieli grzecznie przed drzwiami, oczekując na to spotkanie. Publikujący zdjęcie kpili, że "widać na nim wyraźnie potęgę Unii Europejskiej". Fake newsa publikowali między innymi zwolennicy PiS, a także konta Kanału Zero. Popularność tego obrazu pokazała jednak co najwyżej potęgę rosyjskiej dezinformacji. Także w Polsce.

"Zdjęcie, które przejdzie do historii"? Tak, siły rosyjskiej propagandy

"Zdjęcie, które przejdzie do historii"? Tak, siły rosyjskiej propagandy

Źródło:
Konkret24

Dzień po rozmowach liderów europejskich krajów z Donaldem Trumpem zorganizowano spotkanie państw należących do tak zwanej koalicji chętnych. Ta grupa krajów Europy powstała kilka miesięcy temu. Jednak wbrew rozpowszechnianej teraz narracji nie wyłącznie po to, by wysyłać wojska do walczącej Ukrainy. Przedstawiamy, co wiadomo o celach tej politycznej inicjatywy.

Koalicja chętnych. Kto i w jakim celu się spotykał

Koalicja chętnych. Kto i w jakim celu się spotykał

Źródło:
Konkret24

Wojskowy pojazd szturmujący ukraińskie pozycje, a na nim zatknięte flagi Rosji i Stanów Zjednoczonych - taki film rozchodzi się w sieci, wywołując masę komentarzy. Rosyjska propaganda podaje, że ukraińska armia "zaatakowała amerykański transporter opancerzony z amerykańską flagą". Ukraińcy piszą o "maksymalnej bezczelności", a internauci pytają o prawdziwość nagrania.

Flagi Rosji i USA na transporterze. "Znak przyjaźni"?

Flagi Rosji i USA na transporterze. "Znak przyjaźni"?

Źródło:
Konkret24

Pielgrzymki na Jasną Górę jak co roku obfitowały wieloma zdjęciami i filmami publikowanymi w internecie. Szczególne zainteresowanie wzbudziła fotografia grupki pielgrzymów trzymających rzekomo obraz z Karolem Nawrockim. "Paranoja", "to się nie dzieje", "polska wersja katolicyzmu" - komentowali internauci. Bo wielu uwierzyło, że to prawda.

Obraz z Nawrockim na pielgrzymce? Niesłusznie uwierzyli

Obraz z Nawrockim na pielgrzymce? Niesłusznie uwierzyli

Źródło:
Konkret24

Miliony wyświetleń w internecie generuje informacja, jakoby Biały Dom miał zażądać od prezydenta Zełenskiego założenia garnituru na spotkanie z prezydentem USA - i że to był warunek odbycia tego spotkania. Przekaz ten w polskiej sieci szeroko rozpowszechniały anonimowe konta. To narracja zgodna z prorosyjską dezinformacją, której celem jest dyskredytowanie prezydenta Ukrainy. Jednak nie ma potwierdzenia, że Biały Dom postawił taki warunek.

Zełenski "musi założyć garnitur"? Propaganda reaguje na wizytę w Białym Domu

Zełenski "musi założyć garnitur"? Propaganda reaguje na wizytę w Białym Domu

Źródło:
Konkret24

"Czego amerykańskie media nie pokazały" - brzmi komentarz do rozpowszechnianego w mediach społecznościowych filmu. Ma przedstawiać scenę, gdy amerykańscy piloci "narysowali" na niebie gwiazdę dla Putina podczas szczytu na Alasce. Film robi wrażenie, ale nie wierzcie w te opisy - choć rosyjska propaganda bardzo próbuje nas do tego przekonać.

"Gwiazda" od Trumpa dla Putina? Tak głosi przekaz Kremla

"Gwiazda" od Trumpa dla Putina? Tak głosi przekaz Kremla

Źródło:
Konkret24

Prezydent Karol Nawrocki złożył projekt ustawy o ochronie polskiej wsi - w tym przed wyprzedażą ziemi obcokrajowcom. Teraz politycy przeciwnych opcji kłócą się, za których rządów sprzedano więcej polskiej ziemi. Obie strony jednak wprowadzają w błąd, prezentując dane albo wybiórczo, albo bez kontekstu. A ten jest istotny.

Nawrocki o "wyprzedaży polskiej ziemi", rząd podaje dane. Czego nie pokazują?

Nawrocki o "wyprzedaży polskiej ziemi", rząd podaje dane. Czego nie pokazują?

Źródło:
Konkret24

W sieci od lipca rozchodzi się przekaz, jakoby rolnicy byli karani "za korzystanie z własnej studni" - co wielu internautów rozumie jako sytuację nową, wymuszoną kolejnymi restrykcjami Unii Europejskiej. To manipulacja, choć kary rzeczywiście są - lecz za coś innego i nie od dzisiaj. Natomiast resort infrastruktury analizuje inny problem.

"Kary za korzystanie z własnej studni"? Ministerstwo: "trwa analiza problemu"

"Kary za korzystanie z własnej studni"? Ministerstwo: "trwa analiza problemu"

Źródło:
Konkret24

Przyznając odznaczenia na koniec swojej prezydentury, Andrzej Duda miał pośmiertnie uhonorować także matkę Lecha i Jarosława Kaczyńskich - taki przekaz rozpowszechniano w mediach społecznościowych. Ta informacja nie tylko nie jest, lecz nawet nie mogłaby być prawdziwa. Z kilku powodów.

Jadwiga Kaczyńska odznaczona Virtuti Militari? "To się nie dzieje"

Jadwiga Kaczyńska odznaczona Virtuti Militari? "To się nie dzieje"

Źródło:
Konkret24

W dyskusji na temat zasadności wydawania środków unijnych na jachty czy ekspresy do kawy pojawiła się sugestia, jakoby Donald Tusk kupił sobie posiadłość w Hiszpanii. Przekaz powiązano ze środkami z Krajowego Planu Odbudowy. Brzmi niedorzecznie, lecz może być brzemienny w skutkach. Przedstawiamy, jakie mechanizmy za nim stoją, a eksperci tłumaczą, co wystarczy zrobić, by część Polaków uznała absurdalną historię za prawdopodobną.

KPO, Tusk i hiszpańska posiadłość. "Przekaz spełnia wszelkie kryteria"

KPO, Tusk i hiszpańska posiadłość. "Przekaz spełnia wszelkie kryteria"

Źródło:
Konkret24

Burza wokół KPO trwa, a w jej obliczu PiS rozpoczął swoją kampanię polityczną, wskazując niektóre przykłady dotacji jako wątpliwe. W serii grafik publikowanych w mediach społecznościowych partia piętnuje między innymi przyznanie pieniędzy właścicielce pizzerii na budowę solarium. Tylko że to akurat fake news.

"Ćwierć miliona" na solarium w pizzerii? Fałszywka o KPO na profilu PiS

"Ćwierć miliona" na solarium w pizzerii? Fałszywka o KPO na profilu PiS

Źródło:
Konkret24

Prezydent Karol Nawrocki już podczas inauguracyjnego orędzia zaprosił rząd na posiedzenie Rady Gabinetowej. Sekretarz stanu z jego kancelarii twierdzi, że rada będzie "narzędziem, by naciskać na rząd". Tylko czy prawo na to pozwala i w jakim zakresie?

Rada Gabinetowa "narzędziem nacisku na rząd"? Oczekiwania Nawrockiego a rzeczywistość

Rada Gabinetowa "narzędziem nacisku na rząd"? Oczekiwania Nawrockiego a rzeczywistość

Źródło:
Konkret24

Wobec nagłośnionych nieprawidłowości dotyczących środków z Krajowego Planu Odbudowy internauci publikują teraz przykłady projektów, na które przyznano dotacje, a które wzbudzają ich wątpliwości. Wśród nich wymieniają kładkę pieszo-rowerową w Warszawie - oburza fakt, że miasto dostało pieniądze już po wybudowaniu mostu. Jednak błędnie połączono dwa różne programy KPO.

"Kasa z KPO na kładkę, która była wybudowana"? Zasady pozwalają

"Kasa z KPO na kładkę, która była wybudowana"? Zasady pozwalają

Źródło:
Konkret24

Opublikowany w sieci film wywołał kontrowersje i zarzuty do władz Warszawy o to, że stworzono "blok socjalny" tylko dla Ukraińców. Według autora uchodźcy mają być w stolicy faworyzowani kosztem Polaków przy przyznawaniu mieszkań. Przestrzegamy przed powielaniem tych tez - film jest pełen spekulacji i sugestii niepopartych ani danymi, ani faktami.

"Blok socjalny dla Ukraińców" w Warszawie? Ratusz wyjaśnia, ekspert przestrzega

"Blok socjalny dla Ukraińców" w Warszawie? Ratusz wyjaśnia, ekspert przestrzega

Źródło:
Konkret24

Władze Hiszpanii planują wprowadzić zakaz jazdy samochodem w pojedynkę i limit jednego auta na rodzinę - takie informacje rozchodzą się w polskim internecie. Są gorąco komentowane, z tym że bezpodstawnie: w rzeczywistości jest inaczej.

"Zakaz jazdy samochodem w pojedynkę"? Ile w tym prawdy

"Zakaz jazdy samochodem w pojedynkę"? Ile w tym prawdy

Źródło:
Konkret24

"Mam nadzieję, że moja prezydentura przywróci wiarę w składane obietnice" - mówił w inauguracyjnym orędziu prezydent Karol Nawrocki, przypominając swoje postulaty z Planu 21. Śledziliśmy całą jego kampanię wyborczą - podczas niej złożył kilkakrotnie więcej deklaracji, niż zawiera Plan 21. Niektórych już nie spełnił w terminie. A szef jego kancelarii właśnie przyznał, że prezydent "nie ma takiej sprawczości", aby przegłosować swoje pomysły w Sejmie. 

Nie 21, tylko 71 obietnic Nawrockiego. I już terminy przesunięte

Nie 21, tylko 71 obietnic Nawrockiego. I już terminy przesunięte

Źródło:
Konkret24

Politycy Konfederacji alarmują, że Polska jest rzekomo bardziej zadłużona od Ukrainy, mimo że ta toczy wojnę. To z kolei wzmaga oburzenie internautów, że nadal przekazujemy pomoc wschodniemu sąsiadowi. I tak się ta narracja nakręca. Tylko że porównanie, którego dokonują posłowie, jest manipulacyjne. Wyjaśniamy.

Polska "bardziej zadłużona niż Ukraina"? Manipulacja Konfederacji

Polska "bardziej zadłużona niż Ukraina"? Manipulacja Konfederacji

Źródło:
Konkret24

W sądach będzie szybciej - zapowiedział nowy szef resortu sprawiedliwości Waldemar Żurek. Wprawdzie niektórzy politycy rządzącej koalicji przypominają, że to za poprzednich rządów czas trwania postępowań w sądach jeszcze bardziej wzrósł - lecz gabinet Donalda Tuska zbliża się do półmetka rządzenia. Przedstawiamy, co pokazują najnowsze statystyki dotyczące długości spraw w sądach.

"Sprawiedliwość staje się fikcją"? Sprawdzamy, czy przyspieszyła

"Sprawiedliwość staje się fikcją"? Sprawdzamy, czy przyspieszyła

Źródło:
TVN24+

Fotografia rozpowszechniana jest z sugestywnymi komentarzami wywołanymi postawą prezydenta Karola Nawrockiego i miną premiera Donalda Tuska. Kadr jest mocny, bohaterowie wyraźnie pokazani... - jak się okazuje, aż za wyraźnie.

"Zdjęcie mówi więcej niż tysiąc słów". Czego na tym brakuje?

"Zdjęcie mówi więcej niż tysiąc słów". Czego na tym brakuje?

Źródło:
Konkret24

Minister sprawiedliwości Waldemar Żurek nie wyklucza "poprawiania systemu" wyborczego po tym, co obserwowaliśmy w tegorocznych wyborach prezydenckich. Część obywateli zastanawia się bowiem teraz, czy naprawdę "każdy głos się liczy". Inni: gdzie znajdziemy właściwy wynik głosowania. Przedstawiamy główne słabości systemu prawnego, które ujawniły się w tych wyborach. Eksperci wskazują, co warto poprawić.

Będzie "poprawianie systemu"? Sześć słabości, które obnażyły ostatnie wybory

Będzie "poprawianie systemu"? Sześć słabości, które obnażyły ostatnie wybory

Źródło:
TVN24+

Dwóch niemieckich policjantów wjechało do Polski pod przykrywką wspólnego patrolu - taka informacja krąży w sieci wraz z nagraniem kontroli pewnego radiowozu przy granicy polsko-niemieckiej. Przekaz jest nieprawdziwy i to z kilku powodów.

Niemiecka policja "pod przykrywką wspólnego patrolu"? Co nagrano w Gubinie

Niemiecka policja "pod przykrywką wspólnego patrolu"? Co nagrano w Gubinie

Źródło:
Konkret24