Protestujący w Hongkongu pokazywani jako karaluchy. Walka toczy się na ulicach i w sieci


Fake newsy, niepotwierdzone plotki, grafiki ilustrujące spiskowe teorie, zmanipulowane zdjęcia i nagrania, hejt - w Internecie toczy się równie zacięta walka o przyszłość Hongkongu, co na ulicach Hongkongu. Nie zawsze jest ona oparta o prawdziwe argumenty. O skali dezinformacji poinformowały m.in. Facebook i Twitter, które w poniedziałek usunęły kilkaset tysięcy kont i odkryły ich powiązania z rządem Chin.

Pokazujemy, co jest prawdą, a co fałszem
Weryfikujemy fake newsy, sprawdzamy dane, analizujemy informacje z sieci

Ujawniamy ważną, wspieraną przez państwo operację informacyjną dotyczącą sytuacji w Hongkongu, w szczególności ruchu protestacyjnego i jego wezwań do zmian politycznych - tymi słowami zaczyna się komunikat Twittera opublikowany w poniedziałek wieczorem.

Sprzątanie na Twitterze i Facebooku

Jak informuje dalej platforma społecznościowa, sprawa dotyczy 936 aktywnych kont o korzeniach w Chińskiej Republice Ludowej oraz ponad 200 tys. profili, które dopiero swoją dezinformacyjną aktywność na platformie zaczynały. Konta te "z premedytacją i w wyraźny sposób próbowały siać niezgodę polityczną w Hongkongu, w tym podważać legalność i pozycję polityczną ruchu protestacyjnego". Twitter podnosi, że udało się zebrać dowody na to, że aktywne konta te były częścią operacji wspieranej przez państwo.

Wprawdzie korzystanie z Twittera jest zablokowane w Chinach, ale jak informuje platforma, usunięte konta korzystały z VPN-ów bądź łączyły się z odblokowanych adresów IP w Chinach kontynentalnych. Twitter wskazuje, że konta te naruszały zasady platformy, m.in. poprzez rozpowszechnianie spamu, wykorzystywanie fałszywych tożsamości, skoordynowane działanie czy omijanie blokowania.

O usunięciu kont związanych z dezinformacją na temat Hongkongu poinformował tego samego dnia także Facebook, który przyznał, że wskazówkę otrzymał od Twittera. Jak podało biuro prasowe platformy, usuniętych zostało siedem stron, trzy grupy i pięć profili, które były zaangażowane w "skoordynowane nieautentyczne zachowanie i były częścią małej sieci, która pochodziła z Chin i skupiała się na Hongkongu". Platforma dodaje także, że "choć osoby stojące za tymi działaniami próbowały ukryć swoją tożsamość, nasze śledztwo znalazło powiązania z osobami związanymi z chińskim rządem".

Na ujawnionych przez Facebookach wpisach pochodzących od usuniętych kont, można zobaczyć m.in. porównanie protestujących w Hongkongu do bojowników ISIS czy do karaluchów.

Wraz z informacją o zablokowaniu kont, Twitter poinformował także o nowych zasadach reklamowych, zgodnie z którymi zakazane na platformie będą reklamy mediów kontrolowanych przez rządy i utrzymywanych z budżetu państwa. Jak informuje serwis BuzzFeed News, ta decyzja, a także zablokowanie dezinformujących kont to efekt niedawnych publikacji medialnych na temat tego, że chińskie media rządowe prowadziły na Twitterze (a także na Facebooku) kampanie reklamowe dotyczące Hongkongu. Zdaniem ekspertów, ich celem była międzynarodowa opinia publiczna.

"Temat codziennych rozmów w mieście"

"W Hongkongu nie ma praktycznie żadnego sposobu na uniknięcie dezinformacji", pisze Jessie Yeung na portalu CNN. "W metrze fałszywe wiadomości są anonimowo wrzucane przez AirDrop (funkcja systemu iOS pozwalająca na bezprzewodowe przesyłanie treści między telefonami znajdującymi się w pobliżu - red.) na telefony osób dojeżdżających do pracy. Plotki i spekulacje zamieszczane zarówno przez zwykłych ludzi, jak i lokalnych blogerów są publikowane na Facebooku, Twitterze i Instagramie oraz udostępniane na popularnych komunikatorach, takich jak WhatsApp i Telegram. Ich kontrowersyjna treść jest tematem codziennych rozmów w całym mieście", wyjaśnia dziennikarka.

Yeung jako jeden z przykładów spraw, o których się dyskutuje, podaje historię, która krążyła wśród internautów (i nie tylko) w dniach eskalacji protestów i działań dławiącej je policji. Na krótkim nagraniu wideo przekazywanym masowo w sieci widoczna jest prawdopodobnie ciężarna kobieta w białej sukience - leży na podłodze stacji metra i udzielana jest jej pomoc.

Nagranie opublikowano 21 lipca, tuż po tym jak uczestnicy protestów zostali zaatakowani przez triady - czyli chińskie grupy przestępcze z Honkongu - na stacji metra w dzielnicy Yuen Long. Co najmniej 45 osób zostało rannych, w tym prawdopodobnie kobieta z nagrania. Krytycy wskazują, że policjanci rozpoczęli interwencję na stacji Yuen Long po ponad 30 minutach od zgłoszenia, gdy atak dobiegł już końca, a w ramach późniejszych operacji nikogo nie zatrzymano.

Jak twierdzi w swoim artykule Jessie Yeung, w mediach społecznościowych można było przeczytać sprzeczne informacje na temat nagrania z kobietą w białej sukience - najpierw niektórzy twierdzili, że na skutek obrażeń poroniła i winią za to także hongkońskie służby, po czym inni zaczęli pisać, że tak naprawdę w ciąży nie była bądź że "jej rzekome poronienie to politycznie umotywowana plotka".

Chińskojęzyczny portal Ming Pao donosi, że skontaktował się z kobietą z wideo - potwierdziła dla portalu, że jest w ciąży nie dłużej niż trzy miesiące oraz że została zraniona w tył głowy i nie doznała żadnych obrażeń brzucha. Także inne lokalne media twierdzą, że potwierdziły ciążę kobiety i bezpieczeństwo dziecka, "prawda pozostaje jednak sporna" - pisze dziennikarka CNN i dodaje, że historia ta jest jednak dobrym dowodem na to, jak narracją wokół protestów może kierować niezweryfikowane nagranie.

Państwowa dezinformacja: protestujący są opłacani

Steven Lee Myers i Paul Mozur w tekście dla "The New York Times" poświęconym dezinformacji wokół hongkońskich protestów, przytaczają historię kobiety zranionej w oko gumowym pociskiem przez policję.

Do zdarzenia doszło wieczorem 11 sierpnia podczas protestów przed komisariatem Tsim Sha Tsui. Zgodnie z przepisami, policja nie może celować tego typu amunicją w głowę, a wyłącznie w tułów bądź kończyny. Zdjęcia rannej w oko kobiety obiegły internet.

Na informację prawie natychmiast zareagowała chińska państwowa telewizja CCTV, która poinformowała, że ​​kobieta została zraniona nie przez policję, ale przez jednego z protestujących. Strona internetowa stacji opublikowała także zdjęcie rzekomo tej samej kobiety liczącej gotówkę na chodniku w Hongkongu - twierdząc, że była ona odpowiedzialna za przekazywanie pieniędzy demonstrantom. Tym samym zasugerowała, że protestujący są opłacani.

Narracja o tym, że to protestujący zranili kobietę, pojawiała się także na Facebooku. Na jednym z usuniętych przez portal profili pojawiła się grafika z opisem po chińsku i angielsku: "ONI potraktowali policjantów strzałami w głowę. ONI będą strzelać procą, by zabić. ONO odmówili pokazania twarzy. ONI blokują drzwi pociągów. ONI mają zaprzyjaźnionych członków w LegCo. ONI prawie zabili mężczyznę na lotnisku. ONI pozbawili pielęgniarkę prawego oka. ONI SĄ karaluchami z HONGKONGU".

Zasłonięte oko wkrótce stało się kolejnym symbolem protestu - wielu protestujących zasłania sobie jedno oko przepaską bądź opatrunkiem. Gest ten wykorzystywany jest także na demonstracjach solidaryzujących się z Hongkongiem, m in. w Vancouver.

Chińska armia u bram? Dezinformacja i pokazy siły

Protestom prawie od samego początku towarzyszą spekulacje, czy i kiedy do Hongkongu wejdzie chińska armia, by rozwiązać problem "nieposłusznego regionu".

Jeden z popularnych tweetów podaje, że chińska armia rzekomo ma zamiar wkroczyć tam przez Shenzhen, miasto graniczące ze specjalnym regionem administracyjnym. Opublikowany na początku czerwca film, na którym widać czołgi, został obejrzany prawie 850 tys. razy, a sam post ma ponad 8 tys. podań dalej.

Jak wskazuje Jessie Yeung, CNN, fact-checkerzy sprawdzili, że nagranie pochodzi ze stacji kolejowej Longyan, która nie znajduje się w Shenzhen. Chodzi prawdopodobnie o miasto Longyan w prowincji Fujian, oddalone od Hongkongu w linii prostej o ponad 400 km.

Spekulacje i plotki podsyca sam Pekin, między innymi poprzez propagandowe nagranie opublikowane 31 lipca na oficjalnym profilu Chińskiej Armii Ludowo-Wyzwoleńczej w Hongkongu na portalu społecznościowym Weibo. Przedstawia ono żołnierzy trenujących walkę w mieście oraz techniki rozpędzania tłumów.

Jak informuje agencja Reuters, setki funkcjonariuszy chińskiej Ludowej Policji Zbrojnej na początku sierpnia wzięło udział w ćwiczeniach na stadionie piłkarskim w graniczącym z Hongkongiem Shenzhen. Na zdjęciach satelitarnych widać ponad 100 pojazdów, w tym transportery opancerzone, ciężarówki, autobusy i jeepy oraz pojazdy z armatkami wodnymi.

Obcy agenci, USA/CIA inicjatorem protestów?

Jak pisze dziennikarka CNN, kolejną dezinformacyjną plotką, która co jakiś czas powraca, jest rzekoma ingerencja USA w protesty. "Udostępniane zdjęcia białych osób, okrzykiwanych tajnymi agentami CIA odpowiedzialnymi za organizację zamieszek" idą w parze z oficjalnymi oskarżeniami Pekinu. Jak pisze Yeung, "Pekin nie dostarczył jeszcze żadnych dowodów na poparcie tych zarzutów - ale dla dużej liczby osób online zdjęcia tak zwanych agentów CIA zdają się być wystarczającym dowodem".

Jeden z użytkowników Twittera, który w opisie profilu ma jedynie informację, że jest pisarzem i naukowcem, a także członkiem "Hands Off Syria" - grupy na Facebooku sprzeciwiającej się obecności zagranicznych wojsk w Syrii (na zdjęciu w tle profilu ma ustawione zdjęcie Baszara al-Asada i Hugo Chaveza), bardzo intensywnie pisze o protestach w Hongkongu. W jednym z wpisów zamieścił zdjęcia rzekomych uczestników protestów z amerykańskimi i brytyjskimi flagami. "Amerykański rząd finansuje ich", komentuje. Jednak część zdjęć, które zamieścił, pochodzi z 2013 i 2014 r.

AFP Fact Check 30 lipca opisało manipulację zdjęciem amerykańskiego pracownika "The New York Times". Facebookowy fanpage "Złóż hołd policji Hongkongu" o zasięgu 200 tys. użytkowników, udostępnił zdjęcie rzekomego "zagranicznego dowódcy" protestu, mającego informować demonstrantów o ruchach policji. W rzeczywistości mężczyzna na zdjęciu to Kevin Roche - w Hongkongu pracuje dla NYT, co redakcja gazety potwierdziła dla AFP Fact Check. Na zdjęciu widać, jak Roche pisze do dziennikarza współpracującego z dziennikiem, Ezry Cheung'a.

Dziennikarz ironicznie odniósł się do fake newsa na Twitterze. "Dwie propekińskie gazety - 'Ta Kung Pao' i 'Wen Wei Po' - oskarżają naszego menedżera technologicznego o bycie 'zagranicznym dowódcą protestu', a mnie o bycie 'buntownikiem'. Jak śmiesznie! To fałszywe wiadomości", czytamy w poście Cheung'a, który także zażartował, że prawdziwym "dowódcą" jego redakcyjny kolega Austin Ramzy.

"Co za wstyd za Hongkong" - gwiazdy popierają narrację Pekinu

Do walki z protestującymi w sieci włączyły się także chińskie gwiazdy. Jak informuje Associated Press, ośmioro K-popowych artystów publicznie zadeklarowało swoje poparcie dla Chin w czasie protestów w Hongkongu.

Jednym z nich jest piosenkarz Lay Zhang, znany między innymi z zespołu EXO. 14 sierpnia na Instagramie, gdzie obserwuje go ponad 10 milionów użytkowników, opublikował post z grafiką, na której na czerwonym tle w języku chińskim można przeczytać "Popieram policję w Hongkongu. Teraz wszyscy możecie mnie zaatakować ", a w angielskim "Co za wstyd za Hongkong". "Wierz w kraj, przeciwstawiaj się przemocy, miej nadzieję, że Hongkong, Chiny są bezpieczne" - pisze piosenkarz.

Udostępniona przez niego grafika została oryginalnie opublikowana na Weibo przez "Renmin Ribao", oficjalny dziennik Komunistycznej Partii Chin. Fragment zapisany na niej w języku chińskim to słowa Fu Guohao, reportera chińskiego tabloidu "Global Times", skierowane do protestujących, którzy go obezwładnili podczas demonstracji na lotnisku w Hongkongu.

Tego samego dnia chińsko-amerykańska Aktorka Liu Yifei, która wciela się w tytułową Mulan w nowym aktorskim remake'u animacji Disney'a, podała dalej na Weibo ten sam post "Renmin Ribao". Dodała do niego swój własny komentarz w języku chińskim: "Także popieram policję w Hongkongu". Odpowiedzią na post gwiazdy przez osoby wskazujące na brutalność policji jest hashtag #BoycotMulan, który zyskuje na popularności między innymi na zablokowanym w Chinach Twitterze.

1,7 miliona osób czy 128 tysięcy?

Dwa różne obrazy protestu wyłaniają się także z informacji przekazywanych przez jego organizatorów, jak i władze regionu. CNN informuje, że według organizatorów w ostatnim niedzielnym proteście w Parku Wiktorii wzięło udział 1,7 miliona osób. Jednocześnie rzecznik prasowy hongkońskiej policji podał, że zgodnie z ich szacunkami na ulice wyszło 128 tys. osób. CNN zaznacza, że nie może niezależnie potwierdzić obu szacunków.

11. weekend protestu

Jest to już 11. z rzędu weekend protestów mieszkańców Hongkongu przeciwko lokalnej administracji i propozycji projektu nowelizacji prawa ekstradycyjnego, która umożliwiałaby m.in. transfer podejrzanych do Chin kontynentalnych. Prace nad ustawą zostały zatrzymane, jednak z czasem do postulatów protestujących dołączyło również przeprowadzenie niezależnego śledztwa w sprawie możliwego nadużycia siły przez policję w ostatnich tygodniach, uwolnienie osób zatrzymanych w związku z demonstracjami oraz powszechne, demokratyczne wybory władz regionu.

Hongkong, jako była brytyjska kolonia, cieszy się wolnościami słowa, prasy i zgromadzeń, posiada własną walutę, paszporty i system prawny, co zostało ogłoszone, gdy Wielka Brytania w 1997 roku przekazała miasto Chinom na kolejne 50 lat w modelu zarządzania zwanym "jeden kraj, dwa systemy". Po tym czasie, w 2047 r., Hongkong ma zostać w pełni zintegrowany z Chinami kontynentalnymi.

W 2014 roku władze autonomicznego regionu nie ustąpiły pod żądaniami setek tysięcy uczestników tzw. rewolucji parasolek, którzy domagali się powszechnych wyborów szefa hongkońskiej administracji.

Autor: Gabriela Sieczkowska, bebi / Źródło: Konkret24, TVN24, CNN, The New York Times; Zdjęcie tytułowe: PAP/EPA

Pozostałe wiadomości

Wyroków zapadało zaledwie kilka w roku - a mimo to szefowa Kancelarii Prezydenta Małgorzata Paprocka broni Trybunału Konstytucyjnego z czasów Julii Przyłębskiej. Podkreśla, że w ostatnich latach trybunał rozpatrywał najwięcej skarg konstytucyjnych. W tym wypadku jednak dane to nie wszystko. Oto jaka taktyka może się kryć za statystycznie dużą liczbą zakończonych postępowań.

"Sprawy zwykłych ludzi". Jak trybunał w czasach Przyłębskiej je traktował

"Sprawy zwykłych ludzi". Jak trybunał w czasach Przyłębskiej je traktował

Źródło:
Konkret24

Politycy PiS zarzucają teraz rządowi, że "znów sięga do kieszeni kierowców", bo podwyższa opłatę paliwową. Nie dodają, że tak samo robił minister infrastruktury rządu Zjednoczonej Prawicy - bo po prostu o wszystkim decyduje wskaźnik inflacji. W dodatku nie musi to wpłynąć na ceny benzyny.

Politycy PiS: rząd Tuska "sięga do kieszeni kierowców". Jak oni manipulują

Politycy PiS: rząd Tuska "sięga do kieszeni kierowców". Jak oni manipulują

Źródło:
Konkret24

Komentarze ostrzegające przed kolejną falą migracji wywołuje publikowane w sieci nagranie pokazujące długi korek samochodów na granicy turecko-syryjskiej. Jednak towarzyszący mu opis nie jest prawdą.

Już jadą "z Syrii do Turcji"? Nie, nie w stronę Europy

Już jadą "z Syrii do Turcji"? Nie, nie w stronę Europy

Źródło:
Konkret24

Wprowadzenie nowego kryterium do corocznego popularnego rankingu szkół średnich wywołuje komentarze. Niektórzy internauci i politycy twierdzą, że za zmiany odpowiada resort nauki i Barbara Nowacka. Jednak ministra nie ma z tym pomysłem nic wspólnego.

"Lewaczka od edukacji" zmienia ranking szkół średnich? To nie Nowacka

"Lewaczka od edukacji" zmienia ranking szkół średnich? To nie Nowacka

Źródło:
Konkret24

W tej teorii jest wszystko: nagroda "za głowę Donalda Trumpa", złe globalne elity, dobry Putin, Światowe Forum Ekonomiczne, a także Polska, gdzie "kilkaset tysięcy ludzi wyszło na ulicę". Nagranie prezentujące tę teorię spiskową krąży w sieci - także z polską transkrypcją. Eksperci przestrzegają: w Europie takie narracje polaryzują społeczeństwo.

Trump, globalne elity, Putin wybawiciel i wątek polski. "Klasyczne schematy manipulacyjne"

Trump, globalne elity, Putin wybawiciel i wątek polski. "Klasyczne schematy manipulacyjne"

Źródło:
Konkret24

Wołodymyr Zełenski rzekomo został zignorowany przez innych przywódców podczas niedawnej wizyty w Paryżu i "musiał sam ze smutną miną wejść do Pałacu Elizejskiego". Umniejszanie ukraińskiego prezydenta to częste zagranie rosyjskiej propagandy. Pokazujemy, jak było naprawdę.

"Macron objął Trumpa", a Zełenskiego nie? Wyjaśniamy manipulację

"Macron objął Trumpa", a Zełenskiego nie? Wyjaśniamy manipulację

Źródło:
Konkret24

"Po co oni tam", "jeśli interwencja, to bardzo dobrze" - komentowali internauci publikowane w mediach społecznościowych nagranie, na którym widać wojskowe pojazdy z polską flagą jadące ulicami jakiegoś miasta. W postach zastanawiano się, czy polskie wojsko już "wkroczyło do Rumunii", by uspokoić sytuację po wyborach. Wielu tak bowiem odczytało ten film. Zarejestrowana scena nie ma jednak nic wspólnego z obecnymi wydarzeniami w Rumunii.

"Nasi wkroczyli do Rumunii"? Co pokazuje nagranie

"Nasi wkroczyli do Rumunii"? Co pokazuje nagranie

Źródło:
Konkret24

Ujęcie z kamery, na którym widać Rafała Trzaskowskiego na tle pustych krzeseł, posłużyło politykom PiS do stworzenia fake newsa. Przekonywali, że uczestnicy konwencji kandydata PO na prezydenta "nie wytrzymali" jego przemówienia i "zaraz po jego wystąpieniu dali w długą". Otóż nie.

"Zwrócił się do pustych krzeseł". Manipulacja PiS o konwencji Trzaskowskiego

"Zwrócił się do pustych krzeseł". Manipulacja PiS o konwencji Trzaskowskiego

Źródło:
Konkret24

Jeśli ktoś sądził, że teoria spiskowa z czasów pandemii o ciężarówkach wywożących nocą trumny z Bergamo odeszła w zapomnienie - to się mylił. Temat wrócił jako przekaz, że "śledztwo komisji parlamentu włoskiego ustaliło", iż ciężarówki stanowiły część "operacji psychologicznej". Tak to jedna teoria spiskowa żywi się drugą.

"Ciężarówki z Bergamo" wróciły. Z nowym spiskiem w tle

"Ciężarówki z Bergamo" wróciły. Z nowym spiskiem w tle

Źródło:
Konkret24

"Wegańskie granaty", "zrównoważone czołgi" i "zasilane elektrycznie myśliwce" - takie pomysły zaprezentowała rzekomo Greta Thunberg w telewizji BBC. Krążące w sieci wideo notuje miliony wyświetleń, jest już polska wersja. Naprawdę aktywistka mówiła o czymś innym, a popularne teraz nagranie zostało spreparowane.

Greta Thunberg proponuje "zrównoważone czołgi"? Nie wszystkich to śmieszy

Greta Thunberg proponuje "zrównoważone czołgi"? Nie wszystkich to śmieszy

Źródło:
Konkret24

Samochód napędzany silnikiem na wodę - taką rewolucję na rynku motoryzacyjnym rzekomo ogłosił Elon Musk. Informacja rozchodzi się w mediach społecznościowych i jest szeroko komentowana, lecz te doniesienia nie mają potwierdzenia.

Elon Musk i "silnik wodny". Jak miliarder padł ofiarą sztucznej inteligencji

Elon Musk i "silnik wodny". Jak miliarder padł ofiarą sztucznej inteligencji

Źródło:
Konkret24

Na profilach znanych z szerzenia prokremlowskiej dezinformacji rozchodzi się przekaz, jakoby Wołodymyr Zełenski "ogłosił właśnie sankcje na Gruzje za niedemokratyczne rozpraszanie protestów". Chodzi o ostatnie wystąpienie prezydenta Ukrainy. Owszem, zapowiedział sankcje, lecz przekaz o nich jest zmanipulowany.

Zełenski "ogłosił sankcje na Gruzję". A naprawdę na kogo?

Zełenski "ogłosił sankcje na Gruzję". A naprawdę na kogo?

Źródło:
Konkret24

"Zdaje się nie grzeszy pan pilnością w wykonywaniu obowiązków posła" - zwracają uwagę internauci Sławomirowi Mentzenowi. Poseł Konfederacji narzekał bowiem, że jego konkurenci w wyborach prezydenckich prowadzą prekampanię, a on "jak ten frajer wykonuje swoje obowiązki". Przeanalizowaliśmy więc jego poselską aktywność.

Mentzen: "ja, jak ten frajer, do Sejmu". Jak poseł pracuje?

Mentzen: "ja, jak ten frajer, do Sejmu". Jak poseł pracuje?

Źródło:
Konkret24

Były wiceminister finansów w rządzie Zjednoczonej Prawicy stwierdził, że pieniądze dla Polski wciąż "nie wpłynęły w tej wysokości", o jakiej mówił rząd. W sieci jest też rozpowszechniany przekaz, że "pieniądze z KPO jeszcze nie dotarły". W odpowiedzi na pytania Konkret24 ministerstwo funduszy wyjaśnia, ile pieniędzy wpłynęło i na jakie konta.

"Nie wpłynęły środki, jakie podał rząd"? Ministerstwo tłumaczy

"Nie wpłynęły środki, jakie podał rząd"? Ministerstwo tłumaczy

Źródło:
Konkret24

Nagranie wygląda jak materiał informacyjny jakiejś telewizji i ma dowodzić, że prezydent Ukrainy kupił luksusowy hotel w Alpach. To kolejny fake news spreparowany od początku do końca przez ośrodek rosyjskiej dezinformacji. Przestrzegamy, na czym polega ten schemat.

Zełenski, hotel w Alpach i 88 milionów euro. Nic się nie zgadza

Zełenski, hotel w Alpach i 88 milionów euro. Nic się nie zgadza

Źródło:
Konkret24

"Betonowe klocki nazwali Tarczą Wschód", "falochron w środku lasu", "powstrzyma tylko bardzo grubych inżynierów z Afryki" - komentują internauci zdjęcia zapór przeciwczołgowych przy polsko-rosyjskiej granicy. Tylko że ani nie jest to jeszcze Tarcza Wschód, ani nie o zatrzymanie migrantów tu chodzi. Wyjaśniamy.

Tarcza Wschód. "Małe betonowe klocki mają hamować napływ migrantów"? Nie

Tarcza Wschód. "Małe betonowe klocki mają hamować napływ migrantów"? Nie

Źródło:
Konkret24

Ułaskawienie przez Andrzeja Dudę osoby skazanej za przestępstwo narkotykowe wywołało sporo komentarzy, a informacja o tym na stronie kancelarii prezydenta - falę fake newsów. Ich źródłem stało się stwierdzenie, że to "Prokurator Generalny wystąpił z wnioskiem".

Prezydent ułaskawił przestępcę "na wniosek Adama Bodnara"? Nie, innego prokuratora

Prezydent ułaskawił przestępcę "na wniosek Adama Bodnara"? Nie, innego prokuratora

Źródło:
Konkret24

Politycy partii rządzącej krytykują Andrzeja Dudę za to, że niedawno ułaskawił osobę skazaną za przestępstwo narkotykowe. To już trzeci taki skazany, który doznał łaski ze strony prezydenta Dudy. Sprawdziliśmy, jak często stosował on to prawo w porównaniu z poprzednimi prezydentami. Oto aktualny ranking ułaskawień.

"Duda ułaskawił handlarza narkotyków". Kogo jeszcze i ile razy?

"Duda ułaskawił handlarza narkotyków". Kogo jeszcze i ile razy?

Źródło:
Konkret24

"Szkoda Polski", "same fakty" - komentują internauci obszerny post Ewy Zajączkowskiej-Hernik na temat działań rządu. Lecz wśród krytycznych ocen europosłanka Konfederacji przekazuje istotne przekłamania. Niektóre z nich to fałszywe narracje wcześniej rozpowszechniane przez polityków PiS.

"Nie wypłacili", "nie złożyli wniosku", "będzie więcej cenzury". Trzy manipulacje Zajączkowskiej-Hernik

"Nie wypłacili", "nie złożyli wniosku", "będzie więcej cenzury". Trzy manipulacje Zajączkowskiej-Hernik

Źródło:
Konkret24

Zdejmowanie krzyży w warszawskich urzędach stało się tematem w prekampanii. Rafał Trzaskowski na spotkaniach z sympatykami tłumaczy się z wydanego przez siebie zarządzenia i powtarza: "nie został zdjęty żaden krzyż". Jednak był przypadek, gdy krzyż w miejskim urzędzie na krótko zdjęto.

Trzaskowski: "nie został zdjęty żaden krzyż". Został, ale wrócił

Trzaskowski: "nie został zdjęty żaden krzyż". Został, ale wrócił

Źródło:
Konkret24

Prawo i Sprawiedliwość oficjalnie poparło kandydaturę Karola Nawrockiego w przyszłorocznych wyborach prezydenckich. W sieci wciąż są zamieszczane zdjęcia, które rzekomo pokazują, jak w przeszłości prezes Instytutu Pamięci Narodowej hajlował. IPN zaprzeczył tym informacjom, jednak te zdjęcia wciąż krążą w mediach społecznościowych. Wyjaśniamy, kto naprawdę jest na fotografiach.

"Pojawiają się zdjęcia fejkowe". To nie Karol Nawrocki

"Pojawiają się zdjęcia fejkowe". To nie Karol Nawrocki

Źródło:
Konkret24

Podczas ostatniego posiedzenia Sejmu poseł PiS Janusz Kowalski oskarżał koalicję rządzącą, że chce zamykać elektrownie - w tym zakład w Trzebini. Tylko że decyzje dotyczące Elektrowni Siersza zapadały dużo wcześniej. Wyjaśniamy.

Kowalski do rządu: "Elektrownię Siersza zamykacie!". Decyzja zapadła za czasów PiS

Kowalski do rządu: "Elektrownię Siersza zamykacie!". Decyzja zapadła za czasów PiS

Źródło:
Konkret24

"Jeszcze nie ma kampanii, a oni już jeżdżą po Polsce", "promocja na pełnej" - komentują internauci widoczną już aktywność kandydatów na prezydenta. Pytają, czy to zgodne z prawem i czy grożą za to jakieś sankcje. Problem w tym, że prekampania to skutek pewnej luki prawnej, którą - według ekspertów - kandydaci po prostu powinni wykorzystać. Wyjaśniamy.

"Nie ma kampanii, a już jeżdżą po Polsce". Oto dlaczego mogą

"Nie ma kampanii, a już jeżdżą po Polsce". Oto dlaczego mogą

Źródło:
Konkret24

Były premier Mateusz Morawiecki alarmuje w mediach społecznościowych, że "ofiarą polityki" rządu Donalda Tuska będzie program 800 plus, który ma "zostać ograniczony lub wręcz zamrożony". A jako dowód przytacza zalecenia Rady Unii Europejskiej. Tylko że w tym dokumencie nic takiego nie napisano.

Morawiecki: program 800 plus "zostanie ograniczony". Wprowadza w błąd

Morawiecki: program 800 plus "zostanie ograniczony". Wprowadza w błąd

Źródło:
Konkret24