Protestujący w Hongkongu pokazywani jako karaluchy. Walka toczy się na ulicach i w sieci


Fake newsy, niepotwierdzone plotki, grafiki ilustrujące spiskowe teorie, zmanipulowane zdjęcia i nagrania, hejt - w Internecie toczy się równie zacięta walka o przyszłość Hongkongu, co na ulicach Hongkongu. Nie zawsze jest ona oparta o prawdziwe argumenty. O skali dezinformacji poinformowały m.in. Facebook i Twitter, które w poniedziałek usunęły kilkaset tysięcy kont i odkryły ich powiązania z rządem Chin.

Pokazujemy, co jest prawdą, a co fałszem
Weryfikujemy fake newsy, sprawdzamy dane, analizujemy informacje z sieci

Ujawniamy ważną, wspieraną przez państwo operację informacyjną dotyczącą sytuacji w Hongkongu, w szczególności ruchu protestacyjnego i jego wezwań do zmian politycznych - tymi słowami zaczyna się komunikat Twittera opublikowany w poniedziałek wieczorem.

Sprzątanie na Twitterze i Facebooku

Jak informuje dalej platforma społecznościowa, sprawa dotyczy 936 aktywnych kont o korzeniach w Chińskiej Republice Ludowej oraz ponad 200 tys. profili, które dopiero swoją dezinformacyjną aktywność na platformie zaczynały. Konta te "z premedytacją i w wyraźny sposób próbowały siać niezgodę polityczną w Hongkongu, w tym podważać legalność i pozycję polityczną ruchu protestacyjnego". Twitter podnosi, że udało się zebrać dowody na to, że aktywne konta te były częścią operacji wspieranej przez państwo.

Wprawdzie korzystanie z Twittera jest zablokowane w Chinach, ale jak informuje platforma, usunięte konta korzystały z VPN-ów bądź łączyły się z odblokowanych adresów IP w Chinach kontynentalnych. Twitter wskazuje, że konta te naruszały zasady platformy, m.in. poprzez rozpowszechnianie spamu, wykorzystywanie fałszywych tożsamości, skoordynowane działanie czy omijanie blokowania.

O usunięciu kont związanych z dezinformacją na temat Hongkongu poinformował tego samego dnia także Facebook, który przyznał, że wskazówkę otrzymał od Twittera. Jak podało biuro prasowe platformy, usuniętych zostało siedem stron, trzy grupy i pięć profili, które były zaangażowane w "skoordynowane nieautentyczne zachowanie i były częścią małej sieci, która pochodziła z Chin i skupiała się na Hongkongu". Platforma dodaje także, że "choć osoby stojące za tymi działaniami próbowały ukryć swoją tożsamość, nasze śledztwo znalazło powiązania z osobami związanymi z chińskim rządem".

Na ujawnionych przez Facebookach wpisach pochodzących od usuniętych kont, można zobaczyć m.in. porównanie protestujących w Hongkongu do bojowników ISIS czy do karaluchów.

Wraz z informacją o zablokowaniu kont, Twitter poinformował także o nowych zasadach reklamowych, zgodnie z którymi zakazane na platformie będą reklamy mediów kontrolowanych przez rządy i utrzymywanych z budżetu państwa. Jak informuje serwis BuzzFeed News, ta decyzja, a także zablokowanie dezinformujących kont to efekt niedawnych publikacji medialnych na temat tego, że chińskie media rządowe prowadziły na Twitterze (a także na Facebooku) kampanie reklamowe dotyczące Hongkongu. Zdaniem ekspertów, ich celem była międzynarodowa opinia publiczna.

"Temat codziennych rozmów w mieście"

"W Hongkongu nie ma praktycznie żadnego sposobu na uniknięcie dezinformacji", pisze Jessie Yeung na portalu CNN. "W metrze fałszywe wiadomości są anonimowo wrzucane przez AirDrop (funkcja systemu iOS pozwalająca na bezprzewodowe przesyłanie treści między telefonami znajdującymi się w pobliżu - red.) na telefony osób dojeżdżających do pracy. Plotki i spekulacje zamieszczane zarówno przez zwykłych ludzi, jak i lokalnych blogerów są publikowane na Facebooku, Twitterze i Instagramie oraz udostępniane na popularnych komunikatorach, takich jak WhatsApp i Telegram. Ich kontrowersyjna treść jest tematem codziennych rozmów w całym mieście", wyjaśnia dziennikarka.

Yeung jako jeden z przykładów spraw, o których się dyskutuje, podaje historię, która krążyła wśród internautów (i nie tylko) w dniach eskalacji protestów i działań dławiącej je policji. Na krótkim nagraniu wideo przekazywanym masowo w sieci widoczna jest prawdopodobnie ciężarna kobieta w białej sukience - leży na podłodze stacji metra i udzielana jest jej pomoc.

Nagranie opublikowano 21 lipca, tuż po tym jak uczestnicy protestów zostali zaatakowani przez triady - czyli chińskie grupy przestępcze z Honkongu - na stacji metra w dzielnicy Yuen Long. Co najmniej 45 osób zostało rannych, w tym prawdopodobnie kobieta z nagrania. Krytycy wskazują, że policjanci rozpoczęli interwencję na stacji Yuen Long po ponad 30 minutach od zgłoszenia, gdy atak dobiegł już końca, a w ramach późniejszych operacji nikogo nie zatrzymano.

Jak twierdzi w swoim artykule Jessie Yeung, w mediach społecznościowych można było przeczytać sprzeczne informacje na temat nagrania z kobietą w białej sukience - najpierw niektórzy twierdzili, że na skutek obrażeń poroniła i winią za to także hongkońskie służby, po czym inni zaczęli pisać, że tak naprawdę w ciąży nie była bądź że "jej rzekome poronienie to politycznie umotywowana plotka".

Chińskojęzyczny portal Ming Pao donosi, że skontaktował się z kobietą z wideo - potwierdziła dla portalu, że jest w ciąży nie dłużej niż trzy miesiące oraz że została zraniona w tył głowy i nie doznała żadnych obrażeń brzucha. Także inne lokalne media twierdzą, że potwierdziły ciążę kobiety i bezpieczeństwo dziecka, "prawda pozostaje jednak sporna" - pisze dziennikarka CNN i dodaje, że historia ta jest jednak dobrym dowodem na to, jak narracją wokół protestów może kierować niezweryfikowane nagranie.

Państwowa dezinformacja: protestujący są opłacani

Steven Lee Myers i Paul Mozur w tekście dla "The New York Times" poświęconym dezinformacji wokół hongkońskich protestów, przytaczają historię kobiety zranionej w oko gumowym pociskiem przez policję.

Do zdarzenia doszło wieczorem 11 sierpnia podczas protestów przed komisariatem Tsim Sha Tsui. Zgodnie z przepisami, policja nie może celować tego typu amunicją w głowę, a wyłącznie w tułów bądź kończyny. Zdjęcia rannej w oko kobiety obiegły internet.

Na informację prawie natychmiast zareagowała chińska państwowa telewizja CCTV, która poinformowała, że ​​kobieta została zraniona nie przez policję, ale przez jednego z protestujących. Strona internetowa stacji opublikowała także zdjęcie rzekomo tej samej kobiety liczącej gotówkę na chodniku w Hongkongu - twierdząc, że była ona odpowiedzialna za przekazywanie pieniędzy demonstrantom. Tym samym zasugerowała, że protestujący są opłacani.

Narracja o tym, że to protestujący zranili kobietę, pojawiała się także na Facebooku. Na jednym z usuniętych przez portal profili pojawiła się grafika z opisem po chińsku i angielsku: "ONI potraktowali policjantów strzałami w głowę. ONI będą strzelać procą, by zabić. ONO odmówili pokazania twarzy. ONI blokują drzwi pociągów. ONI mają zaprzyjaźnionych członków w LegCo. ONI prawie zabili mężczyznę na lotnisku. ONI pozbawili pielęgniarkę prawego oka. ONI SĄ karaluchami z HONGKONGU".

Zasłonięte oko wkrótce stało się kolejnym symbolem protestu - wielu protestujących zasłania sobie jedno oko przepaską bądź opatrunkiem. Gest ten wykorzystywany jest także na demonstracjach solidaryzujących się z Hongkongiem, m in. w Vancouver.

Chińska armia u bram? Dezinformacja i pokazy siły

Protestom prawie od samego początku towarzyszą spekulacje, czy i kiedy do Hongkongu wejdzie chińska armia, by rozwiązać problem "nieposłusznego regionu".

Jeden z popularnych tweetów podaje, że chińska armia rzekomo ma zamiar wkroczyć tam przez Shenzhen, miasto graniczące ze specjalnym regionem administracyjnym. Opublikowany na początku czerwca film, na którym widać czołgi, został obejrzany prawie 850 tys. razy, a sam post ma ponad 8 tys. podań dalej.

Jak wskazuje Jessie Yeung, CNN, fact-checkerzy sprawdzili, że nagranie pochodzi ze stacji kolejowej Longyan, która nie znajduje się w Shenzhen. Chodzi prawdopodobnie o miasto Longyan w prowincji Fujian, oddalone od Hongkongu w linii prostej o ponad 400 km.

Spekulacje i plotki podsyca sam Pekin, między innymi poprzez propagandowe nagranie opublikowane 31 lipca na oficjalnym profilu Chińskiej Armii Ludowo-Wyzwoleńczej w Hongkongu na portalu społecznościowym Weibo. Przedstawia ono żołnierzy trenujących walkę w mieście oraz techniki rozpędzania tłumów.

Jak informuje agencja Reuters, setki funkcjonariuszy chińskiej Ludowej Policji Zbrojnej na początku sierpnia wzięło udział w ćwiczeniach na stadionie piłkarskim w graniczącym z Hongkongiem Shenzhen. Na zdjęciach satelitarnych widać ponad 100 pojazdów, w tym transportery opancerzone, ciężarówki, autobusy i jeepy oraz pojazdy z armatkami wodnymi.

Obcy agenci, USA/CIA inicjatorem protestów?

Jak pisze dziennikarka CNN, kolejną dezinformacyjną plotką, która co jakiś czas powraca, jest rzekoma ingerencja USA w protesty. "Udostępniane zdjęcia białych osób, okrzykiwanych tajnymi agentami CIA odpowiedzialnymi za organizację zamieszek" idą w parze z oficjalnymi oskarżeniami Pekinu. Jak pisze Yeung, "Pekin nie dostarczył jeszcze żadnych dowodów na poparcie tych zarzutów - ale dla dużej liczby osób online zdjęcia tak zwanych agentów CIA zdają się być wystarczającym dowodem".

Jeden z użytkowników Twittera, który w opisie profilu ma jedynie informację, że jest pisarzem i naukowcem, a także członkiem "Hands Off Syria" - grupy na Facebooku sprzeciwiającej się obecności zagranicznych wojsk w Syrii (na zdjęciu w tle profilu ma ustawione zdjęcie Baszara al-Asada i Hugo Chaveza), bardzo intensywnie pisze o protestach w Hongkongu. W jednym z wpisów zamieścił zdjęcia rzekomych uczestników protestów z amerykańskimi i brytyjskimi flagami. "Amerykański rząd finansuje ich", komentuje. Jednak część zdjęć, które zamieścił, pochodzi z 2013 i 2014 r.

AFP Fact Check 30 lipca opisało manipulację zdjęciem amerykańskiego pracownika "The New York Times". Facebookowy fanpage "Złóż hołd policji Hongkongu" o zasięgu 200 tys. użytkowników, udostępnił zdjęcie rzekomego "zagranicznego dowódcy" protestu, mającego informować demonstrantów o ruchach policji. W rzeczywistości mężczyzna na zdjęciu to Kevin Roche - w Hongkongu pracuje dla NYT, co redakcja gazety potwierdziła dla AFP Fact Check. Na zdjęciu widać, jak Roche pisze do dziennikarza współpracującego z dziennikiem, Ezry Cheung'a.

Dziennikarz ironicznie odniósł się do fake newsa na Twitterze. "Dwie propekińskie gazety - 'Ta Kung Pao' i 'Wen Wei Po' - oskarżają naszego menedżera technologicznego o bycie 'zagranicznym dowódcą protestu', a mnie o bycie 'buntownikiem'. Jak śmiesznie! To fałszywe wiadomości", czytamy w poście Cheung'a, który także zażartował, że prawdziwym "dowódcą" jego redakcyjny kolega Austin Ramzy.

"Co za wstyd za Hongkong" - gwiazdy popierają narrację Pekinu

Do walki z protestującymi w sieci włączyły się także chińskie gwiazdy. Jak informuje Associated Press, ośmioro K-popowych artystów publicznie zadeklarowało swoje poparcie dla Chin w czasie protestów w Hongkongu.

Jednym z nich jest piosenkarz Lay Zhang, znany między innymi z zespołu EXO. 14 sierpnia na Instagramie, gdzie obserwuje go ponad 10 milionów użytkowników, opublikował post z grafiką, na której na czerwonym tle w języku chińskim można przeczytać "Popieram policję w Hongkongu. Teraz wszyscy możecie mnie zaatakować ", a w angielskim "Co za wstyd za Hongkong". "Wierz w kraj, przeciwstawiaj się przemocy, miej nadzieję, że Hongkong, Chiny są bezpieczne" - pisze piosenkarz.

Udostępniona przez niego grafika została oryginalnie opublikowana na Weibo przez "Renmin Ribao", oficjalny dziennik Komunistycznej Partii Chin. Fragment zapisany na niej w języku chińskim to słowa Fu Guohao, reportera chińskiego tabloidu "Global Times", skierowane do protestujących, którzy go obezwładnili podczas demonstracji na lotnisku w Hongkongu.

Tego samego dnia chińsko-amerykańska Aktorka Liu Yifei, która wciela się w tytułową Mulan w nowym aktorskim remake'u animacji Disney'a, podała dalej na Weibo ten sam post "Renmin Ribao". Dodała do niego swój własny komentarz w języku chińskim: "Także popieram policję w Hongkongu". Odpowiedzią na post gwiazdy przez osoby wskazujące na brutalność policji jest hashtag #BoycotMulan, który zyskuje na popularności między innymi na zablokowanym w Chinach Twitterze.

1,7 miliona osób czy 128 tysięcy?

Dwa różne obrazy protestu wyłaniają się także z informacji przekazywanych przez jego organizatorów, jak i władze regionu. CNN informuje, że według organizatorów w ostatnim niedzielnym proteście w Parku Wiktorii wzięło udział 1,7 miliona osób. Jednocześnie rzecznik prasowy hongkońskiej policji podał, że zgodnie z ich szacunkami na ulice wyszło 128 tys. osób. CNN zaznacza, że nie może niezależnie potwierdzić obu szacunków.

11. weekend protestu

Jest to już 11. z rzędu weekend protestów mieszkańców Hongkongu przeciwko lokalnej administracji i propozycji projektu nowelizacji prawa ekstradycyjnego, która umożliwiałaby m.in. transfer podejrzanych do Chin kontynentalnych. Prace nad ustawą zostały zatrzymane, jednak z czasem do postulatów protestujących dołączyło również przeprowadzenie niezależnego śledztwa w sprawie możliwego nadużycia siły przez policję w ostatnich tygodniach, uwolnienie osób zatrzymanych w związku z demonstracjami oraz powszechne, demokratyczne wybory władz regionu.

Hongkong, jako była brytyjska kolonia, cieszy się wolnościami słowa, prasy i zgromadzeń, posiada własną walutę, paszporty i system prawny, co zostało ogłoszone, gdy Wielka Brytania w 1997 roku przekazała miasto Chinom na kolejne 50 lat w modelu zarządzania zwanym "jeden kraj, dwa systemy". Po tym czasie, w 2047 r., Hongkong ma zostać w pełni zintegrowany z Chinami kontynentalnymi.

W 2014 roku władze autonomicznego regionu nie ustąpiły pod żądaniami setek tysięcy uczestników tzw. rewolucji parasolek, którzy domagali się powszechnych wyborów szefa hongkońskiej administracji.

Autor: Gabriela Sieczkowska, bebi / Źródło: Konkret24, TVN24, CNN, The New York Times; Zdjęcie tytułowe: PAP/EPA

Pozostałe wiadomości

Nie tylko politycy opozycji, ale i koalicji rządzącej zarzucają Włodzimierzowi Czarzastemu, że jego pomysł stosowania "weta marszałkowskiego" to "niekonstytucyjna zamrażarka". Prawnicy potwierdzają, że to może to budzić wątpliwości.

Weto marszałkowskie. Czy Sejmowi grozi "niekonstytucyjna zamrażarka"?

Weto marszałkowskie. Czy Sejmowi grozi "niekonstytucyjna zamrażarka"?

Źródło:
Konkret24

Oburzenie internautów wywołują posty z nagraniem rzekomego zajścia w kieleckim kościele. Miał do niego wejść półnagi obcokrajowiec i grozić zebranym tam wiernym. Niektórych bulwersuje fakt, że media milczą o tym wydarzeniu. A milczą, bo to się nie zdarzyło.

Somalijczyk "groził wiernym w kościele"? Uwaga na ten film

Somalijczyk "groził wiernym w kościele"? Uwaga na ten film

Źródło:
Konkret24

"Uciszacie katolików", "komunizm wrócił" - tak reagowali internauci na doniesienia, jakoby w Toruniu policja zatrzymała mężczyznę za uczestnictwo w publicznym różańcu. Moment zatrzymania widać na publikowanym w mediach społecznościowych nagraniu. Jednak to nie modlitwa była przyczyną reakcji funkcjonariuszy.

Zatrzymany za "udział w publicznym różańcu"? Dlaczego policja tak zareagowała

Zatrzymany za "udział w publicznym różańcu"? Dlaczego policja tak zareagowała

Źródło:
Konkret24

Film przedstawiający rzekomo chińskie działo "strzelające 7 razy szybciej niż dźwięk" rozchodzi się w sieci - opublikował go na przykład poseł Konrad Berkowicz. Na uwagi, że to fake news, na razie nie zareagował. A wideo zostało wygenerowane przez AI i wpisuje się narrację chińskiej propagandy.

Chińskie działo "strzela 7 razy szybciej niż dźwięk"? To Berkowicz strzela kulą w płot

Chińskie działo "strzela 7 razy szybciej niż dźwięk"? To Berkowicz strzela kulą w płot

Źródło:
Konkret24

Większość kont wspierających ruch Donalda Trumpa działa w krajach muzułmańskich, głównie w Afryce i na Bliskim Wschodzie - taki wniosek miał wynikać z mapy krążącej w mediach społecznościowych. Tylko że widać na niej coś zupełnie innego.

"Muzułmanie kontrolują MAGA"? Co pokazuje ta mapa

"Muzułmanie kontrolują MAGA"? Co pokazuje ta mapa

Źródło:
Konkret24

Prezydent Francji pokazuje "odwróconą mapę Ukrainy" - drwią niektórzy polscy internauci. Podobny przekaz głosiła już rosyjska propaganda. Tymczasem Emmanuel Macron wcale nie zaliczył wpadki.

Macron "z mapą Ukrainy do góry nogami"? Jak polscy internauci powielają rosyjską propagandę

Macron "z mapą Ukrainy do góry nogami"? Jak polscy internauci powielają rosyjską propagandę

Źródło:
Konkret24

Błękit metylenowy w sieci uchodzi za cudowny środek poprawiający pracę mózgu, zwalczający raka czy spowalniający starzenie. Sprawdzamy, co nauka o nim mówi i jakie zagrożenie niesie przyjmowanie tej substancji na własną rękę.

Błękit metylenowy: cudowny eliksir czy ryzykowna moda? Sprawdzamy

Błękit metylenowy: cudowny eliksir czy ryzykowna moda? Sprawdzamy

Źródło:
Konkret24

"Ciekawe, ile w tym prawdy" - zastanawiają się internauci, którzy przeczytali, że na chińskiej pustyni pod panelami słonecznymi wyrosła trawa, a do jej koszenia wykorzystuje się owce. Okazuje się, że prawdy jest całkiem sporo.

Fotowoltaika, pustynia i owce. Co się wydarzyło w Chinach

Fotowoltaika, pustynia i owce. Co się wydarzyło w Chinach

Źródło:
Konkret24

Unia Europejska rzekomo chce wprowadzić nowe reguły i kary - tym razem wymierzone w kierowców za hamowanie silnikiem. Internauci oburzają się, ale nie mają racji. Chodzi o konkretne przypadki i to daleko od Europy. Wyjaśniamy.

"Mandat za hamowanie silnikiem". Ale gdzie?

"Mandat za hamowanie silnikiem". Ale gdzie?

Źródło:
Konkret24

Grok, model sztucznej inteligencji od Elona Muska przekonywał, że komory gazowe w obozach zagłady były "przeznaczone do dezynfekcji", ale po interwencji Muzeum Auschwitz-Birkenau zapewniał, że nie neguje Holokaustu. Anatomia działania modeli AI pokazuje, że należy podchodzić do nich z rezerwą.

Jak Grok neguje Holokaust i zaprzecza, że to robi. Dlaczego sztuczna inteligencja zmienia zdanie

Źródło:
Konkret24

Mimo ujawnienia, że obywatele Ukrainy odpowiedzialni za akty dywersji na kolei działali na zlecenie Rosji, to przez polską sieć przetaczają się przekazy o "ukraińskim sabotażu". Ma to dowodzić "ukraińskiej niewdzięczności". Pokazujemy, jak Rosjanie realizują ten efekt poboczny swoich działań i jak mu przeciwdziałać.

Dlaczego to akurat oni? Jak wygląda rosyjski mechanizm obrzydzania Ukraińców

Dlaczego to akurat oni? Jak wygląda rosyjski mechanizm obrzydzania Ukraińców

Źródło:
Konkret24

"A kto będzie miał powyżej, zostanie rozstrzelany", "lewacki gulag" - pisali internauci w reakcji na krążący w sieci przekaz. Wzburzyły ich informacje o rzekomych surowych karach grożących za utrzymywanie zbyt wysokiej temperatury w mieszkaniach. Pomysłodawcą kar jakoby była Komisja Europejska. Skąd wzięły się te informacje i ile wspólnego mają z rzeczywistością.

Do więzienia za więcej niż 19 stopni w mieszkaniu? To nie pomysł Komisji Europejskiej

Do więzienia za więcej niż 19 stopni w mieszkaniu? To nie pomysł Komisji Europejskiej

Źródło:
Konkret24

Akty dywersji w Polsce błyskawicznie stały się narzędziem propagandy w Rosji i Białorusi. Obie machiny tworzą własne przekazy wokół wydarzeń w naszym kraju, by realizować wewnętrzne cele polityczne. Sprawdziliśmy z ekspertem, jak to robią i po co.

"W Polsce już działa podziemna partyzantka"? Jak akt dywersji rozgrywa rosyjska i białoruska propaganda

"W Polsce już działa podziemna partyzantka"? Jak akt dywersji rozgrywa rosyjska i białoruska propaganda

Źródło:
Konkret24

W sieci krążą doniesienia o szkodliwości fluoru. Możemy się natknąć na informacje o rzekomych chorobach, które czekają po umyciu zębów, czy wypiciu wody z kranu. Ile jest w nich prawdy? Eksperci ostrzegają przed takimi uproszczeniami.

Woda z kranu i pasta do zębów szkodzą? "Jednozdaniowe mity" o fluorze

Woda z kranu i pasta do zębów szkodzą? "Jednozdaniowe mity" o fluorze

Źródło:
Konkret24

Jeszcze zanim premier Donald Tusk zapowiedział, że "dopadnie sprawców" aktu dywersji na kolei, w mediach społecznościowych wskazywano Ukraińców jako tych "sprawców". To kolejna taka kampania dezinformacji po głośnym, medialnym wydarzeniu.

"Ukraiński sabotaż" na kolei? Kolejna kampania dezinformacji

"Ukraiński sabotaż" na kolei? Kolejna kampania dezinformacji

Źródło:
Konkret24

Ujawnienie gwałtów, demaskowanie fałszu mediów i pokazywanie przestępstw imigrantów - za takie "przestępstwa" rzekomo był skazywany brytyjski aktywista Tommy Robinson, który uczestniczył w Marszu Niepodległości. A przynajmniej tak twierdzą prawicowi politycy. Wyjaśniamy, za co naprawdę pięciokrotnie trafiał do więzienia.

Więzienie "za ujawnienie gwałtów"? Jak gość Tarczyńskiego łamał prawo

Więzienie "za ujawnienie gwałtów"? Jak gość Tarczyńskiego łamał prawo

Źródło:
Konkret24

Historia śmierci pacjenta we Wrocławiu wywołała w sieci duże emocje. Pojawiły się twierdzenia, że do tragedii przyczyniła się słaba znajomość języka polskiego personelu medycznego. Przekaz ten powielali internauci, media i niektórzy prawicowi politycy. Sprawdziliśmy, co naprawdę wiadomo o tym zdarzeniu. Do sprawy odniosła się prokuratura.

Pacjent zmarł, bo personel nie znał dobrze polskiego? Prokuratura: "nierzetelne informacje"

Pacjent zmarł, bo personel nie znał dobrze polskiego? Prokuratura: "nierzetelne informacje"

Źródło:
Konkret24

Zdjęcia dwujęzycznych tablic z nazwami miejscowości po polsku i białorusku wywołały w sieci gorącą dyskusję. Nie zabrakło komentarzy o "ukrainizacji Polski" i zagrożeniu "rozbiorami". Tymczasem stojące od lat tablice są efektem prawa chroniącego mniejszości narodowe i etniczne.

"Przygotowanie do rozbiorów Polski", "Ukraińcy wymusili". Skąd się wzięły dwujęzyczne tablice w Podlaskiem

"Przygotowanie do rozbiorów Polski", "Ukraińcy wymusili". Skąd się wzięły dwujęzyczne tablice w Podlaskiem

Źródło:
Konkret24

Szczepienie przeciw COVID-19 rzekomo zwiększa ryzyko zachorowania na raka, co potwierdzać ma koreańskie badanie - wynika z popularnych przekazów, powielanych przez niektórych prawicowych polityków. Publikacja nie potwierdza takiego wniosku, a zastosowana metodologia budzi spore wątpliwości.

"Szczepienie na COVID-19 zwiększa ryzyko raka"? To badanie tego nie dowodzi

"Szczepienie na COVID-19 zwiększa ryzyko raka"? To badanie tego nie dowodzi

Źródło:
Konkret24

Policjanci za pracę 11 listopada jakoby mieli dostać dodatkowe pieniądze - dwa tysiące złotych. Rzekomo ma to być "gratyfikacja" za utrudnianie Marszu Niepodległości w Warszawie i "przechwytywanie autokarów". Wyjaśniamy, jakie pieniądze i za co dostaną policjanci.

"Policjanci dostają dwa tysiące dodatku za pracę" 11 listopada? Nic się tu nie zgadza

"Policjanci dostają dwa tysiące dodatku za pracę" 11 listopada? Nic się tu nie zgadza

Źródło:
Konkret24

Wpisy o tym, że mężczyzna, który uratował spadające dziecko, został pozwany i skazany za złamanie mu ręki, mają setki tysięcy wyświetleń. Jest co najmniej kilka powodów, dla których ta historia nie może być prawdziwa.

"Musi zapłacić 300 tysięcy dolarów za uratowanie dziecka"? Uwaga na tę historię

"Musi zapłacić 300 tysięcy dolarów za uratowanie dziecka"? Uwaga na tę historię

Źródło:
Konkret24

Internauci bulwersują się informacjami o rzekomym skandalu w szczecińskim oddziale ZUS. Pracująca tam Ukrainka jakoby miała opóźniać wydawanie decyzji o emeryturach. Tyle że kobieta wcale nie istnieje.

"Ukrainka z ZUS opóźnia procedury Polakom"? Zmyślone oskarżenia

"Ukrainka z ZUS opóźnia procedury Polakom"? Zmyślone oskarżenia

Źródło:
Konkret24

Poseł PiS Marek Gróbarczyk pisze o "końcu budowy" i "wyrzuceniu do kosza" projektu terminala kontenerowego w Świnoujściu. Tymczasem resort infrastruktury i zarząd portu tłumaczą: w miejsce starego projektu ma powstać coś znacznie większego.

Terminal w Świnoujściu do kosza? Resort infrastruktury i port odpowiadają na słowa Gróbarczyka

Terminal w Świnoujściu do kosza? Resort infrastruktury i port odpowiadają na słowa Gróbarczyka

Źródło:
Konkret24

Bywa, że mają problemy z odpowiedzią na pytanie, kto jest teraz papieżem. Nie potrafią wyjaśnić, dlaczego prezydent Ukrainy nie nosi garnituru. Zaprzeczają, że astronauci NASA utknęli w kosmosie. Najpopularniejsze chatboty - coraz częściej pytane o bieżące tematy - zmyślają i wprowadzają w błąd. Nie są to ich jedyne słabości, jeśli chodzi o newsy.

Papież żyje, choć umarł, a Putina wybrano demokratycznie. (Nie)prawda chatbotów

Papież żyje, choć umarł, a Putina wybrano demokratycznie. (Nie)prawda chatbotów

Źródło:
Konkret24

Prezydent Karol Nawrocki oraz politycy Prawa i Sprawiedliwości straszą, że rząd Donalda Tuska chce wprowadzić cenzurę w internecie - a sposobem na to ma być ustawa wdrażająca unijne regulacje. Lecz choć opozycja grzmi o "cenzorskich gilotynach", to zdaniem ekspertów ustawa właściwie nie zakaże niczego więcej, niż to, co już dziś jest zakazane.

Nawrocki i PiS: rząd Tuska chce "cenzury w internecie". O co chodzi z DSA

Nawrocki i PiS: rząd Tuska chce "cenzury w internecie". O co chodzi z DSA

Źródło:
Konkret24

Oburzenie, krytyka polskiego rządu i fala antyukraińskich komentarzy, w tym pełnych nienawiści - to reakcje na platformach społecznościowych na rozpowszechniane nagranie spod szpitala w Stalowej Woli. Co robili tam ukraińscy żołnierze? Tłumaczą starosta, szpital oraz resorty obrony i zdrowia.

Żołnierze z Ukrainy "leczą się w polskich szpitalach"? Mamy wyjaśnienie

Żołnierze z Ukrainy "leczą się w polskich szpitalach"? Mamy wyjaśnienie

Źródło:
Konkret24

Setki tysięcy wyświetleń w sieci notuje nagranie "dowodzące", jakoby Wołodymyr Zełenski kupił niedawno w USA ranczo warte 79 milionów dolarów. Historia wydaje się wiarygodna: są szczegóły, nazwiska i informacja na stronie pośrednika. Jednak kluczowe elementy opowieści zostały zmyślone, a "dowody" sfabrykowane.

Zełenski, ranczo za 79 milionów dolarów i znikająca strona. Skąd to znamy?

Zełenski, ranczo za 79 milionów dolarów i znikająca strona. Skąd to znamy?

Źródło:
Konkret24

Miliony wyświetleń w sieci i setki tysięcy podań dalej osiągają wpisy o raporcie, który rzekomo ujawnia prawdę o związkach między szczepionkami a autyzmem. Przestrzegamy: został umiejętnie przygotowany właśnie po to, by go promować. Bazą są materiały wycofane za manipulacje, a w tle jest działalność Andrew Wakefielda, któremu udowodniono oszustwa.

"Raport" o autyzmie i szczepionkach. Pięć rzeczy, które musisz wiedzieć, zanim przeczytasz

"Raport" o autyzmie i szczepionkach. Pięć rzeczy, które musisz wiedzieć, zanim przeczytasz

Źródło:
TVN24+

Czy zaszczepieni przeciwko grypie rzeczywiście częściej na nią chorują niż niezaszczepieni? Nie. Takie błędne wnioski wyciągnięto z pewnych amerykańskich badań i rozpowszechnia się je teraz w polskiej sieci. Ekspert wyjaśnia słabości zarówno samego badania, jak i jego raportowania.

Szczepienie na grypę "zwiększa ryzyko zakażenia"? Autorzy badania się tłumaczą

Szczepienie na grypę "zwiększa ryzyko zakażenia"? Autorzy badania się tłumaczą

Źródło:
Konkret24