Mapa mająca pokazywać "podział ziem po upadku imperialnej Rosji" wzbudza zainteresowanie polskich internautów. Szczególnie że według niej Rosję miałyby podzielić między siebie kraje sąsiednie, w tym Polska. Jednak ten opis nie ma nic wspólnego z tym, co naprawdę pokazuje popularna w sieci mapa.
Wowan i Leksus - rosyjscy pranksterzy, który oszukali już wielu polityków z całego świata - podczas wojny też są aktywni. Podszywając się pod polityków ukraińskich, w rozmowach z zachodnimi ministrami mówią o ukraińskich nacjonalistach czy broni atomowej dla Ukrainy. A kremlowska dezinformacja z tego korzysta.
Według postów rozsyłanych w polskim internecie zasiłek dla rodziny rosyjskiego żołnierza zabitego w Ukrainie wynosi "10 tys. rubli, czyli 330 zł". Zdjęcia w postach mają przedstawiać rzekome wdowy z przyznanymi im rentami. Lecz ani nie są to wdowy po żołnierzach z Rosji, ani wysokość renty nie jest prawdziwa.
Wiele negatywnych emocji wywołuje w sieci zdjęcie flagi z rzekomo połączonymi kolorami ukraińskimi i polskimi. Według internautów to dowód na nadmierne przywileje dla Ukraińców w Polsce i obraza dla polskich barw narodowych. Tylko że czterokolorowa flaga rzeczywiście istnieje.
"Super są te ukraińskie okna i szyby" - kpią internauci rozsyłający w polskiej sieci zdjęcie, na którym widać powywracane rzekomo po eksplozji samochody ma ulicy, ale nietknięte obok budynki mieszkalne. Rzeczywiście, ta fotografia zastanawia. Jednak nie jest dowodem na "ukraińską ustawkę".
Zapowiadając polską listę sankcyjną, rząd oświadczył, że będzie na nią mogła być wpisana wyłącznie osoba lub podmiot, które nie są wymienione już na listach unijnych. Ale jak sprawdziliśmy, część podmiotów się powtarza. MSWiA nie wyjaśnia powodów.
Komentarze o "chorym zachowaniu Unii" wywołała informacja na Twitterze, jakoby córka Dmitrija Pieskowa pracowała w Parlamencie Europejskim. Rzeczywiście, kiedyś była tam zatrudniona.
Polskim internautom spodobało się, jak rzekomo po wybuchu wojny w Ukrainie potraktowano chorwackich polityków wspierających Putina - czyli że siłą wyniesiono ich z sali obrad parlamentu. Rzeczywiście tak się zdarzyło, ale w innym czasie i z innego powodu.
Fotografia mająca pokazywać, jak "eksplodowała ogromna baza wojskowa w Ussuryjsku", ucieszyła wielu polskich internautów. Jednak zdjęcie ani nie jest z Rosji, ani nie jest aktualne.
"Katakumby pod Azowstalem" - nagranie mające pokazywać tunele pod kombinatem w Mariupolu, w których ukrywają się żołnierze i cywile, zdobywa popularność na polskim Twitterze. Jednak film nie pochodzi z Ukrainy.
"Pierwsze zdjęcia zatopionego okrętu Moskwa" krążą w postach w mediach społecznościowych - ale na razie nie ma dowodów, że są prawdziwe. Nie potwierdza też tego ukraiński kanał, który je udostępnił.
Choć wydobycie polskiego węgla jest drogie, i tak jest on konkurencyjny cenowo na rynkach międzynarodowych - twierdzi wicepremier Jacek Sasin. Takie porównania wprost nie są jednoznaczne, a pytany przez Konkret24 ekspert zwraca uwagę, że nastał okres "ekstremalnych zaburzeń na rynku surowcowym".
Holandia miała wyłamać się z unijnych sankcji dotyczących zakazu wstępu rosyjskich statków do europejskich portów - taką informację rozpowszechniają użytkownicy Twittera. To nie do końca prawda.
Ponad dwa tysiące zdjęć i filmów opublikowano na rosyjskojęzycznym profilu Wojna z Fejkami, który jest częścią projektu prokremlowskiej dezinformacji. Cel: podważanie doniesień o zbrodniach popełnianych przez Rosjan w Ukrainie. Tworzone w sześciu językach materiały i kolejne konta to dowód, że rosyjski fałszywy fact-checking przybiera na sile.
Ponad milion wyświetleń w sieci ma film pokazujący mocno uszkodzony okręt na środku oceanu, który powoli tonie. Wielu internautów wierzy, że ogląda tonący krążownik Moskwa – ale to jest kolejne stare wideo rozsyłane w sieci.
Wideo mające pokazywać "eksplozję rosyjskiego okrętu wojennego po trafieniu ukraińską rakietą" wzbudza emocje internautów. "Moskwa płonie!", "pięknie" - piszą w komentarzach, przekonani, że na filmie widać krążownik Moskwa. Ale to nieprawda.
Zdolności bojowe Rosji "stanowią problem dla NATO", "armia rosyjska działa szybciej niż siły lądowe NATO" - oceniają rzekomo byli oficerowie NATO cytowani w prorosyjskich serwisach. Wiesław Kadyszewicz miał służyć w polskim wojsku, Andreas Weber w niemieckim. Jednak ani MON, ani Bundeswehra tego nie potwierdzają.
"A to paradoks", "Chichot historii!" - komentują internauci rozsyłaną w sieci informację, jakoby talibowie uznali Kreml za organizację terrorystyczną i z tego powodu odwołali swoich ambasadorów z Rosji. Nie jest to jednak prawda.
Przybywa osób, które wyjeżdżają z Polski z powrotem na Ukrainę. Są dni, gdy jest ich niemal dwukrotnie więcej niż na początku rosyjskiej inwazji. Jednak wciąż więcej osób przyjeżdża z Ukrainy do Polski.