Przykład społeczności amiszów, wśród której ma nie występować autyzm, gdyż rzekomo nie poddają się szczepieniom, jest często wykorzystywany jako argument w dyskusji przez antyszczepionkowców. Jak pokazują jednak wyniki badań, ta teoria nie ma pokrycia w rzeczywistości. Brak jest bezpośredniej zależności między występowaniem autyzmu a szczepieniami, amisze w większości się szczepią, a zaburzenie wśród nich występuje. Mimo to fejk powołujący się na te argumenty wraca i co kilka miesięcy żyje nowym życiem.
Informacja o braku autyzmu wśród nieszczepiących się członków społeczności amiszów intensywnie pojawiać się zaczęła wśród polskich użytkowników mediów społecznościowych w lipcu. To jednak nie pierwszy raz, gdy teoria ta pojawia się w sieci. Fact-checkingowy portal Snopes obalił ją już w 2016 roku.
Początki tego fake newsa sięgają lat dwutysięcznych, a popularność zyskał dzięki publikacjom dziennikarza Dana Olmsteda, który w 2005 roku w hrabstwie Lancaster w Pensylwanii - miejscu z jedną z największych populacji amiszów w Stanach Zjednoczonych - szukał przypadków autyzmu. Twierdził, że w całym hrabstwie znalazł tylko troje dzieci z tym zaburzeniem, a dwoje z nich było szczepionych. Jak pisze Snopes, ustalenia Olmsteda zostały przytoczone w kilku opracowaniach naukowych w sposób, który wskazywałby, że jego twierdzenia są poparte naukowymi badaniami. Tak jednak nie było.
Od tego czasu argumentacja przeciwników szczepień, oparta na jego artykule, co jakiś czas powraca jednak w internecie.
Polskie życie fake newsa
W połowie lipca 2019 r. na przestrzeni trzech dni na różnych stronach i grupach na Facebooku publikowano tekst "Przyczyną autyzmu są szczepienia. Dowód: u nieszczepiących się amiszów nie ma autyzmu". Zmieszczony w sieci po raz pierwszy w 2015 roku, powołuje się na ustalenia Dana Olmsteda.
"Przyczyną autyzmu są szczepienia. Dowód: u nieszczepiących się amiszów nie ma autyzmu" tytuł artykułu
W publikacji na stronie "Tajne Archiwum Watykańskie" (wg narzędzia Similarweb, zanotowała ona w czerwcu ponad 172 tys. odwiedzin) można przeczytać m.in. że "korelacja pomiędzy odrzuceniem przez amiszów szczepionek wszelkiej maści (w większości) rzuca nowe światło na problem ich związku z autyzmem, trudno wobec tego problemu przejść obojętnie".
Jak pokazuje narzędzie Crowdtangle, link do tekstu pojawił się przede wszystkim na otwartych facebookowych stronach i grupach (dziewięć z 11 udostępnień) o łącznym zasięgu 235 tys. użytkowników. Tylko w tym okresie podali go dalej ponad 700 razy. Najpopularniejszy był na stronie "Globalna świadomość", na której 15 lipca opublikowano go dwukrotnie.
Wpisy internautów na facebookowych grupach pokazują, że wielu komentujących wierzy w zależność między szczepieniami a występowaniem autyzmu.
"Szczepienia mogą być przyczyną autyzmu, podobnie jak w latach dawniejszych przyczyną mogły być inne czynniki", "Szczepienia są dla słabeuszy, jak by naprawde działały to proszczepionkowcy nie mieli by się czego bać", twierdzą (pisownia oryginalna - red.).
Część z internautów odnosi się także do konkretnej społeczności.
"U amiszów autyzm nie występuje w ogóle. Zresztą, o czym my tu w ogóle mówimy? Dr Andrew Wakefield udowodnił ponad wszelką wątpliwość (publikacja w „The Lancet” – najbardziej prestiżowym czasopiśmie naukowym na świecie), że przyczyną autyzmu są szczepionki. I doskonale wie o tym każda matka autystycznego dziecka", pisze jeden z komentujących.
"Bzdura. Autyzm występuje u nich z taką samą częstotliwością", stwierdza jednak inna osoba.
Fałsz nr 1: przyczyną autyzmu są szczepienia
Zgadza się, że wymieniony przez jedną z komentatorek doktor Andrew Wakefield w 1998 roku wraz z 12 współautorami opublikował w "The Lancet" - jednym z najstarszych i najbardziej prestiżowych czasopism naukowych - artykuł wskazujący na rzekomy związek między podawaniem dzieciom szczepionki MMR (szczepionka skojarzona przeciwko odrze, śwince i różyczce) a wystąpieniem u nich autyzmu. Publikacja była istotnym argumentem przeciwko szczepieniom, dlatego też zdecydowano się powtórzyć badanie. Jego wyniki opublikowane w 2008 r. wskazały na brak zależności między szczepionką MMR a występowaniem autyzmu.
W 2010 r. oryginalny artykuł z 1998 r. został wycofany z zasobów "The Lancet". Tego samego roku brytyjska Generalna Rada Lekarska (GMC) pozbawiła Wakefielda prawa wykonywania zawodu oraz uznała go za winnego rażących błędów i łamania etyki zawodowej. GMC stwierdziła, że podczas prowadzenia badań nad związkiem między szczepionką MMR a autyzmem działał w sposób nieuczciwy, wprowadzający w błąd i nieodpowiedzialny oraz że nadużył zaufania. Śledztwo GMC wykazało, że Wakefielda m.in. poddał 11 dzieci inwazyjnym zabiegom, takim jak nakłucia lędźwiowe i kolonoskopie, których nie potrzebowały, a także że robił to bez odpowiedniej zgody. Prawo wykonywania zawodu nie zostało mu przywrócone.
W 2011 "British Medical Journal" opublikował artykuł podsumowujący dziennikarskie śledztwo Briana Deera, które pokazuje, że wyniki uzyskane w latach 90. przez Wakefielda zostały sfałszowane przez lekarza.
Jak podkreśla na swojej stronie polski Narodowy Instytut Zdrowia Publicznego- Państwowy Zakład Higieny, "szczepionki nie wywołują autyzmu. Potwierdzają to dziesiątki niezależnych badań naukowych, których wyniki opublikowano w renomowanych czasopismach". Ich listę można znaleźć na stronie PZH.
Fałsz nr 2: amisze nie szczepią się
Amisze to protestancka wspólnota religijna, wywodząca się ze Szwajcarii. W XVIII w. duża część wspólnoty wyemigrowała do Stanów Zjednoczonych i to właśnie tam do dziś można spotkać ich najliczniejsze społeczności.
Żyją w izolacji od współczesnego świata i odrzucają jego udogodnienia, przede wszystkim nowoczesną technikę. Chociaż religia nie zabrania amiszom szczepień, to ich przekonania dotyczące zdrowia sprawiają, że często nie korzystają z opieki zdrowotnej. To skutkuje niskimi wskaźnikami szczepień w tej wspólnocie, jak i zwiększonym ryzykiem chorób, którym szczepienia zapobiegają.
Wbrew jednak temu, co twierdzi tekst podawany w połowie lipca na kilku popularnych facebookowych grupach i liczne komentarze internautów, amisze szczepią się, choć jak pokazują statystyki, robią to znacznie rzadziej niż ogół amerykańskiej populacji.
W 2011 r. w hrabstwie Holmes (stan Ohio) przeprowadzono badanie ankietowe, w którym pytano lokalną społeczność amiszów o szczepienia. 68 proc. respondentów twierdziło, że wszystkie ich dzieci otrzymały co najmniej jedno szczepienie, a 17 proc., że niektóre z ich dzieci otrzymały co najmniej jedno szczepienie. Tylko 14 proc. rodziców odpowiedziało, że żadne z ich dzieci nie było szczepione, przede wszystkim z obawy przed niepożądanymi skutkami.
To odsetek odmów wyższy niż średnia dla całych Stanów Zjednoczonych. National Center for Health Statistics podaje m.in., że w USA 83,4 proc. dzieci między 19. a 35. miesiącem życia jest zaszczepionych przeciw błonicy, tężcowi, krztuścowi, 91,9 proc. przeciw polio, a 91,1 proc. przyjęło szczepionkę MMR (dane za 2016 r.).
W 2014 r. w Ohio zanotowano 368 przypadków zachorowań (w tym jeden śmiertelny) na odrę przede wszystkim wśród niezaszczepionych amiszów żyjących w centrum stanu. Jak informowało amerykańskie radio publiczne NPR, dopiero w wyniku działań służb medycznych i sanitarnych, wiele rodzin zdecydowało się zaszczepić swoje dzieci po raz pierwszy. W sumie szczepieniom poddano 10 tys. osób, co pozwoliło zatrzymać rozwój epidemii. Późniejsze badania wykazały, że odmowy szczepienia nie miały podłożona religijnego, a głównie wynikały z obawy przed koniecznością zbyt dużej liczby szczepień.
Badania z 2017 r. dotyczące hospitalizacji dzieci z powodu chorób, którym można zapobiegać szczepieniami, potwierdziły, że dzieci ze społeczności amiszów były w grupie podwyższonego ryzyka. Większość z hospitalizowanych nie była wcześniej poddana szczepieniom.
Fałsz nr 3: wśród amiszów nie ma autyzmu
Publikowane w sieci komentarze sugerują, że wśród amiszów nie ma autyzmu. Związany z ruchem antyszczepionkowym dr Jan Jaśkowski (od 2017 r. zawieszony w prawie wykonywania zawodu lekarza), twierdzi, że we wspólnocie tej "autyzm jest praktycznie nieznany, występuje 1 na 10 000 porodów".
Jak wynika z opublikowanych w 2010 r., przeprowadzonych przez International Society for Autism Research, w społecznościach amiszów średnio jedno dziecko na 271 znajduje się w spektrum autyzmu. Jest to znacznie mniejszy odsetek niż wyliczenia dla ogółu USA.
Zgodnie z szacunkami The Centers for Disease Control and Prevention, przeprowadzonymi w 2014 roku, wśród ośmiolatków w USA, jedno dziecko na 59 ma zaburzenia ze spektrum autyzmu. Jest to 15-procentowy wzrost w stosunku do roku 2012.
W Polsce coraz więcej odmów szczepień
W Polsce co roku wykonuje się kilka milionów szczepień obowiązkowych. Odsetek osób zaszczepionych nadal jest wysoki, ale w ostatnich latach coraz więcej rodziców nie zgadza się na nie. Z informacji Narodowego Instytutu Zdrowia Publicznego – Państwowego Zakładu Higieny wynika, że w 2017 roku zanotowano 30 089 odmów, rok później - ponad 40 tys. Do marca 2019 roku było ich już ponad 42 tys. Z kolei w 2010 roku niezaszczepionych dzieci było tylko niecałe 3,5 tysiąca.
Wpływ na wzrost odmów ma m.in. rosnąca popularność teorii i ruchów antyszczepionkowych - przypisują one szczepieniom m. in. powodowanie autyzmu.
9 listopada 2018 r. Sejm odrzucił obywatelski projekt nowelizacji ustawy, która miała znieść obowiązek szczepień. Autorem projektu było Ogólnopolskie Stowarzyszenie Wiedzy o Szczepieniach "STOP NOP". Projekt zakładał likwidację obowiązku szczepień, wprowadzając ich dobrowolność.
W Polsce obowiązkowe szczepienia są bezpłatne. Są to szczepienia m.in. przeciwko gruźlicy, błonicy, krztuścowi, polio, odrze, śwince, różyczce, tężcowi oraz wirusowemu zapaleniu wątroby typu B. Szczepienia zalecane to m.in. przeciwko ospie wietrznej, kleszczowemu zapaleniu mózgu i zakażeniu rotawirusowemu.
Szczepionka przeciw odrze występuje w postaci połączonej (skoniugowanej) jako szczepionka przeciw odrze, śwince i różyczce (tzw. MMR) - informuje Główny Inspektorat Sanitarny. Szczepienie jest obowiązkowe i bezpłatne. Wykonuje się je w 13-14 miesiącu życia, ponownie w 10. roku życia. Szczepionka typu MMR jest szczepionką bezpieczną.
"Przed wprowadzeniem szczepień przeciw odrze w dzieciństwie chorowała prawie każda osoba. W Polsce zanim wprowadzono obowiązkowe szczepienia przeciwko tej chorobie (lata 1965-1974), liczba rejestrowanych przypadków kształtowała się od 70 000 do 130 000 w latach pomiędzy epidemiami oraz od 135 000 do 200 000 w latach epidemicznych. Umierało 200-300 dzieci, a tysiące miało ciężkie powikłania wymagające długotrwałej hospitalizacji. Obecnie w Polsce każdego roku występuje od 60 do 130 zachorowań" - podaje WSSE.
Autor: Gabriela Sieczkowska / Źródło: Konkret24, TVN24; zdjęcie: AA/ABACA/EAST NEWS