Dodatki dla medyków za walkę z pandemią. Izba lekarska: "zobaczą nieliczni"


"Czy ktoś nad tym panuje?" - pyta warszawska izba lekarska, komentując brak informacji o tym, ilu pracowników ochrony zdrowia otrzyma obiecane dodatki za pracę przy pandemii. Według resortu 100-proc. dodatek może otrzymać zaledwie 6,6 tys. pielęgniarek i 2,6 tys. lekarzy. A z informacji od wojewodów wynika, że 200-proc. dodatek za skierowanie do pracy może otrzymać około tysiąca osób.

Pokazujemy, co jest prawdą, a co fałszem
Weryfikujemy fake newsy, sprawdzamy dane, analizujemy informacje z sieci

Według zapowiedzi ministra zdrowia dodatki finansowe dla personelu medycznego za pracę przy zwalczaniu epidemii za listopad miały być wypłacone do 17 grudnia. Wynoszą 100 proc. wynagrodzenia i są przyznawane przez NFZ na polecenie ministra zdrowia. Oprócz tego, na mocy tzw. ustawy covidowej, dodatkowe 200 proc. wynagrodzenia mają dostawać medycy skierowani do pracy decyzjami wojewodów. Resort zdrowia nie podaje, ilu ich jest. Z informacji uzyskanych przez Konkret24 od większości wojewodów wynika, że takich osób może być około tysiąca.

Minister zdrowia Adam Niedzielski o dodatkowym wynagrodzeniu dla medyków
Minister zdrowia Adam Niedzielski o dodatkowym wynagrodzeniu dla medyków tvn24

Dodatek NFZ z polecenia ministra

Zamieszanie z dodatkowym wynagrodzeniem trwało od 28 października, kiedy to Sejm uchwalił przepis dający wszystkim medykom zajmującym się zwalczaniem epidemii prawo do 200 proc. dotychczasowego wynagrodzenia. Przepis ten jednak, z powodu wstrzymania na miesiąc ogłoszenia ustawy w Dzienniku Ustaw, nie wszedł w życie. Zastąpiła go nowelizacja ustawy uchwalona także 28 października, kilka godzin później. Kasując dodatkowe wynagrodzenie dla medyków, większość sejmowa PIS "naprawiła" błąd swoich 20 posłów, którzy zagłosowali za pierwotnym przepisem. A według niego dodatkowe 200 proc. wynagrodzenia mają dostawać tylko medycy skierowani do pracy przy pandemii decyzjami wojewodów.

Dla uspokojenia nastrojów w służbie zdrowia 1 listopada minister Adam Niedzielski zobowiązał prezesa Narodowego Funduszu Zdrowia (jego obowiązki pełni od 26 sierpnia Filip Nowak) do przyznania dodatkowego wynagrodzenia za pracę w związku ze zwalczaniem epidemii COVID-19 nowym grupom personelu medycznego. W poleceniu zapisano także podwyżkę dodatku z 50 do 100 proc. wynagrodzenia. Od 4 września, też na podstawie polecenia ministra, taki dodatek w wysokości 50 proc. wynagrodzenia - ale nie więcej niż 10 tys. zł - otrzymywał jedynie personel medyczny mający bezpośredni kontakt z pacjentami covidowymi.

Uwaga: to inny dodatek niż ten, który wprowadzono na mocy ustawy o zapobieganiu oraz zwalczaniu zakażeń i chorób zakaźnych u ludzi.

Zamieszanie z dodatkowym wynagrodzeniem dla personelu medycznego
Zamieszanie z dodatkowym wynagrodzeniem dla personelu medycznego tvn24

Tak więc od 1 listopada 100-proc. dodatek do wynagrodzenia otrzymują osoby zatrudnione w szpitalach II i III poziomu zabezpieczenia covidowego i wykonują zawód medyczny, uczestniczą w udzielaniu świadczeń zdrowotnych, mają bezpośredni kontakt z pacjentami z podejrzeniem i z zakażeniem wirusem SARS-CoV-2, a także ci, którzy wykonują zawód medyczny w szpitalnych oddziałach ratunkowych lub izbach przyjęć, zespołach ratownictwa medycznego (w tym lotniczych zespołach ratownictwa) oraz diagności laboratoryjni wykonujący testy SARS-CoV-2 w szpitalach mających umowy z NFZ.

Jak liczna jest to grupa? Zapytaliśmy o to NFZ, na odpowiedź czekamy od 4 grudnia.

- Przepisy polecenia ministra i samego zarządzenia prezesa NFZ są na tyle niejednoznaczne, że trudno jest oszacować tę liczbę – stwierdza w rozmowie z Konkret24 dr Krzysztof Bukiel, szef Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Lekarzy. Jego zdaniem w przypadku samych lekarzy chodzi o mniej niż 20 tys. osób.

Jednak jak poinformował 11 grudnia na konferencji prasowej rzecznik Ministerstwa Zdrowia, szpitale przekazały do NFZ listy 12 tys. osób, którym dodatki wynikające z polecenia ministra mają zostać wypłacone. W tym gronie jest 6,6 tys. pielęgniarek i 2,6 tys. lekarzy.

Tymczasem we wszystkich szpitalach stacjonarnych, jak podaje Biuletyn Statystyczny Ministerstwa Zdrowia, pracuje ponad 92 tys. lekarzy i ponad 140 tys. pielęgniarek; w służbie zdrowia zatrudnionych jest ponad 14 tys. ratowników medycznych i ponad 10 tys. diagnostów laboratoryjnych.

100 proc. pensji? Nie, jest limit

Choć dodatek da medyków wypłacany na podstawie zarządzenia prezesa NFZ wynosi 100 proc. wynagrodzenia wynikającego z umowy o pracę lub umowy cywilnoprawnej, wcale nie oznacza to, że pracownik otrzyma dodatkowo całą pensję. Jest limit: maksymalna kwota dodatku nie może być wyższa niż 15 tys. zł. Czyli lekarz zarabiający np. 20 tys. zł otrzyma jedynie 15 tys. zł dodatku.

Takich lekarzy może być jednak niewielu, gdyż z danych przekazanych Konkret24 przez Ministerstwo Zdrowia wynika, że średnie wynagrodzenie np. lekarzy z II stopniem specjalizacji to 13 643 zł brutto. Średnie miesięczne wynagrodzenie pielęgniarki ze specjalizacją to 6574 zł, ratownika medycznego – 5074 zł a diagnosty – 5225 zł brutto.

Dodatki dla lekarzy weszły w życie. "To jest dobre pytanie, gdzie jest ta linia frontu?"
Dodatki dla lekarzy weszły w życie. "To jest dobre pytanie, gdzie jest ta linia frontu?"Fakty po południu

200 proc. pensji? Też jest limit

Jeszcze trudniej jest oszacować, ilu pracownikom ochrony zdrowia przysługuje 200-proc. dodatek na mocy ustawy covidowej, ponieważ ani resort, ani NFZ nie podają, ile osób skierowali wojewodowie do pracy przy pandemii. O takie dane 4 grudnia poprosiliśmy rzeczników prasowych wojewodów. Do 17 grudnia otrzymaliśmy odpowiedzi z 15 urzędów wojewódzkich; nie odpowiedział rzecznik wojewody opolskiego.

Tylko województwie podkarpackim wojewoda nie skierował nikogo do pracy przy zwalczaniu pandemii. Z pozostałych informacji wynika, że 14 wojewodów wydało w sumie 1395 decyzji o skierowaniu do pracy przy epidemii - nie znaczy to, że tyle osób podjęło pracę i tyle otrzyma 200-proc. dodatku.

Część skierowanych skutecznie odwołała się od decyzji wojewody: na przykład w małopolskim na 293 skierowanych pracę podjęło 96 osób; w mazowieckim - na 245 skierowanych pracę podjęły 63 osoby; w pomorskim - na 60 skierowanych stawiło się 47 osób. W połowie października opisywaliśmy, że do wykonywania swoich obowiązków po otrzymaniu decyzji wojewodów stawiły się 382 osoby.

Zgodnie z ustawą o zapobieganiu oraz zwalczaniu zakażeń i chorób zakaźnych u ludzi pracę na podstawie skierowania wojewody można wykonywać nie dłużej niż przez trzy miesiące. I za taki okres przysługuje 200 proc. wynagrodzenia - ale limitem jest wysokość zasadniczego wynagrodzenia na danym stanowisku medycznym, na jakie osoba została skierowana. Jeśli np. zasadnicze wynagrodzenie dla anestezjologa wynosi 4 tys. zł, to otrzyma on 8 tys. zł, jeśli poprzednio zarabiał mniej; zaś jeśli zarabiał np. 10 tys. zł, otrzyma nie mniej niż 10 tys. zł – a nie dwukrotność swoich zarobków.

Izba lekarska: "Dodatki zobaczą nieliczni"

Przeciwko przepisom, które de facto ograniczają liczbę personelu medycznego uprawnionego do wyższych wynagrodzeń za walkę z pandemią, od początku protestowały organizacje samorządów medycznych. Krytykowano dzielenie środowiska medycznego i prawną nierówność - gwarancje ustawowe otrzymywania wyższych wynagrodzeń ma jedynie nieliczna grupa personelu medycznego kierowanego do pracy przez wojewodów, a pozostali tylko na podstawie polecenie ministra zdrowia. A jak wynika z ekspertyzy prawnej dla Okręgowej Izby Lekarskiej w Warszawie, przepisy pozwalające na wydawanie takich poleceń utraciły swoją moc.

Na twitterowym koncie tej izby 16 grudnia ukazał się wpis: "W sprawie dodatków dla medyków walczących z COVID-19 panuje skandaliczny bałagan. Czy ktokolwiek jeszcze wie, po co i komu te dodatki przyznano? Czy ktoś nad tym panuje? Rozumiemy, ze środowisko padło ofiarą PR-owej zagrywki ze strony rządu, a dodatki zobaczą nieliczni".

Prezes Izby Łukasz Jankowski, cytowany przez serwis mp.pl, twierdzi, że podawana przez Ministerstwo Zdrowia liczba 12 tys. medyków uprawnionych do dodatkowego wynagrodzenia jest zaniżana przez dyrektorów szpitali, którzy "wyliczają lekarzom 'kombinezonogodziny', oceniając ich narażenie na COVID-19 w trakcie pracy".

Narodowy Fundusz Zdrowia informuje na swoich stronach, że nie wymaga ewidencjonowania czasu pracy konkretnego pracownika przy pacjentach z COVID-19. "Taki obowiązek nie wynika z polecenia Ministra Zdrowia. Natomiast udzielanie świadczeń medycznych pacjentom z podejrzeniem i z zakażeniem wirusem SARS-CoV-2 nie może być incydentalne" - informuje.

Narażają własne zdrowie, ratując nasze życie. Lekarze od wielu miesięcy na pierwszej linii frontu
Narażają własne zdrowie, ratując nasze życie. Lekarze od wielu miesięcy na pierwszej linii frontuFakty TVN

"Oznacza to na przykład, że sporadyczne wejście do tzw. strefy brudnej nie jest podstawą do otrzymania dodatkowego wynagrodzenia. To do dyrektorów placówek medycznych będzie ostatecznie należała właściwa ocena, w oparciu o kryteria z polecenia, którzy pracownicy kwalifikują się do otrzymania dodatkowego świadczenia pieniężnego" - stwierdza NFZ.

Dlatego 14 grudnia Zarząd Krajowy Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Lekarzy zaapelował do dyrektorów szpitali, by nie stwarzali przeszkód w uzyskaniu przez lekarzy (i innych pracowników ochrony zdrowia) przysługujących im dodatków. "Tylko od dyrektora szpitala zależy, czy lekarz, któremu przysługuje dodatek, faktycznie ten dodatek otrzyma. Warunkiem jest wpisanie lekarza na odpowiednią listę i zgłoszenie jej do NFZ" - pisze związek. I przypomina: "Środki na powyższe dodatki NIE OBCIĄŻAJĄ BUDŻETÓW SZPITALI, pochodzą bowiem z odrębnego źródła przeznaczonego na walkę z epidemią. Dlatego trudno zrozumieć sytuację, gdy dyrektorzy szpitali nie zgłaszają do NFZ wszystkich lekarzy, którym przysługuje dodatek".

Autor: Piotr Jaźwiński / Źródło: Konkret24; zdjęcie: Leszek Szymański/PAP

Pozostałe wiadomości

Osoby wypłacające pieniądze na poczcie, nawet stosunkowo niewielkie sumy, rzekomo muszą wypełniać deklaracje do urzędu skarbowego i określić przeznaczenie pieniędzy - piszą internauci w mediach społecznościowych. To nieprawda, nie ma takiego obowiązku.

Deklaracja do skarbówki przy wypłacie na poczcie? "Muszę kategorycznie zaprzeczyć"

Deklaracja do skarbówki przy wypłacie na poczcie? "Muszę kategorycznie zaprzeczyć"

Źródło:
Konkret24

"To takie ohydne", "to absolutnie nie pomaga zdławić tej historii" - to reakcje internautów na informację, że amerykańska agencja Associated Press usunęła ze swojej strony tekst na temat J.D. Vance'a. Był to fact-check dementujący pewną plotkę o kandydacie na republikańskiego wiceprezydenta. Skąd się wzięła? Wyjaśniamy.

Agencja AP usunęła tekst na temat J.D. Vance'a. O co chodzi

Agencja AP usunęła tekst na temat J.D. Vance'a. O co chodzi

Źródło:
Konkret24

"W tym tygodniu w Niemczech zakazana została litera C" - wpis z takim komunikatem niesie się w polskiej sieci. I wprowadza w błąd. Bo wcale nie chodzi o literę. Wyjaśniamy.

W Niemczech "zakazano litery C"? O jaki symbol chodzi

W Niemczech "zakazano litery C"? O jaki symbol chodzi

Źródło:
Konkret24

Aktorzy Mel Gibson i Mark Wahlberg oraz przedsiębiorca Elon Musk razem rzekomo mają stworzyć filmową inicjatywę antylewicową w ramach walki ze zjawiskiem woke - twierdzą użytkownicy mediów społecznościowych. Musk ma w to zainwestować miliard dolarów. Nie jest to jednak prawda. 

Musk, Gibson i Wahlberg zakładają studio filmowe antywoke? Aktorzy tłumaczą

Musk, Gibson i Wahlberg zakładają studio filmowe antywoke? Aktorzy tłumaczą

Źródło:
Konkret24

Według rozpowszechnianego w sieci przekazu prezydent Wołodymyr Zełenski potwierdził, że Polska przekaże Ukrainie swoje myśliwce F-16. To jednak przekłamanie wynikające z błędnej interpretacji posta prezydenta Ukrainy. Tłumaczymy, jak powstało.

Chcą "oddać Ukrainie nasze F-16"? Wyjaśniamy, skąd ten przekaz

Chcą "oddać Ukrainie nasze F-16"? Wyjaśniamy, skąd ten przekaz

Źródło:
Konkret24

Kilka dni po zamachu na Donalda Trumpa w sieci - także polskiej - zaczął krążyć przekaz, że w Stanach Zjednoczonych powstaje "armia weteranów". Mają oni "tłumić ewentualne niepokoje społeczne i zamieszki". Jako dowód rozpowszechniane jest wideo pokazujące rzekomą "armię". Tylko że przekaz jest fake newsem.

Po zamachu na Trumpa "formują armię weteranów"? Kogo widać na tym filmie

Po zamachu na Trumpa "formują armię weteranów"? Kogo widać na tym filmie

Źródło:
Konkret24

"Religia", "kolejna ideologia" - tak poseł PiS Piotr Kaleta przedstawiał problem dziury ozonowej. Sugerował, że został on wymyślony, a na dowód pytał ironicznie: "co się z nią stało?". Otóż dziura wciąż jest.

Poseł Kaleta: "co się stało z dziurą ozonową"? Odpowiadamy

Poseł Kaleta: "co się stało z dziurą ozonową"? Odpowiadamy

Źródło:
Konkret24

"Ale dać Polakowi to rozdawnictwo", "złodziejstwo" - to reakcje internautów na przekaz w sieci, jakoby "przeciętna ukraińska rodzina" miała dostawać 10 tysięcy złotych miesięcznie w ramach różnego rodzaju świadczeń. To fake news stworzony poprzez manipulację danymi.

10 tysięcy złotych miesięcznie dostaje "przeciętna ukraińska rodzina"? To manipulacja

10 tysięcy złotych miesięcznie dostaje "przeciętna ukraińska rodzina"? To manipulacja

Źródło:
Konkret24

"Brawo uśmiechnięta Polska", "Tusk przysłany przez Niemców wykończy Polskę" - piszą internauci, komentując upadłość Browaru Kościerzyna. Tylko że historia ta działa się za poprzedniego rządu. Wyjaśniamy.

Browar Kościerzyna upadł "po pół roku rządów Tuska"? Co to za historia

Browar Kościerzyna upadł "po pół roku rządów Tuska"? Co to za historia

Źródło:
Konkret24

Prokremlowska dezinformacja nie ustaje w podważaniu faktu, że Rosja stoi za zbombardowaniem szpitala dziecięcego w Kijowie. Wykorzystuje do tego stosowaną od początku wojny metodę: fałszywy fact-checking. Kolejną jego odsłoną jest nagranie, które ma być dowodem, że to Ukraińcy zainscenizowali sceny z lekarzem na gruzach szpitala.

"Koszmarny show" i sztuczna krew. Znowu fałszywy fact-checking

"Koszmarny show" i sztuczna krew. Znowu fałszywy fact-checking

Źródło:
Konkret24

Zdaniem Prawa i Sprawiedliwości po zmianie rządu nowe kierownictwo resortu obrony "zmarnowało szanse", które stworzyły podpisane przez ministra Mariusza Błaszczaka umowy na dostawy uzbrojenia. Z odpowiedzi MON dla Konkret24 wynika jednak, że tak nie jest. Każda z tych umów jest kontynuowana.

PiS pyta MON: "co z pięcioma umowami zbrojeniowymi"? Mamy odpowiedź

PiS pyta MON: "co z pięcioma umowami zbrojeniowymi"? Mamy odpowiedź

Źródło:
Konkret24

Według rozpowszechnianego w mediach społecznościowych przekazu w dwóch amerykańskich stanach Joe Biden otrzymał nominację i nie można już go skreślić z listy kandydatów na prezydenta. Tłumaczymy, że tak nie jest i dlaczego.

Nevada i Wisconsin: tam Bidena nie można już zmienić? Wyjaśniamy

Nevada i Wisconsin: tam Bidena nie można już zmienić? Wyjaśniamy

Źródło:
Konkret24

Według polityków Konfederacji przyjęta przez Parlament Europejski rezolucja zmusza Polskę i pozostałe państwa unijne do wspierania Ukrainy w wysokości co najmniej 0,25 proc. PKB rocznie. Ale rezolucja nie ma mocy prawnej i jest jedynie "formą pewnej woli politycznej". Wyjaśniamy.

Konfederacja: europarlament zmusza Polskę "do stałego finansowania Ukrainy". Nie zmusza

Konfederacja: europarlament zmusza Polskę "do stałego finansowania Ukrainy". Nie zmusza

Źródło:
Konkret24

"Za pieniądze podatników Mastalerek zakleił sobie ucho?" - ironizują internauci, komentując fotografię, na której widać szefa gabinetu prezydenta z opatrunkiem na uchu. W domyśle jest przekaz, że Marcin Mastalerek, goszcząc na konwencji republikanów w USA, w ten sposób pokazał solidarność z Donaldem Trumpem.

Mastalerek na konwencji w USA "zakleił sobie ucho"? Skąd to zdjęcie

Mastalerek na konwencji w USA "zakleił sobie ucho"? Skąd to zdjęcie

Źródło:
Konkret24

Na krążącym w mediach społecznościowych zdjęciu grupa kilkuletnich dzieci oraz ich nauczycielki stoją roześmiani na tle napisu "Kochamy Tuska". Internauci się oburzają, piszą o indoktrynacji dzieci w szkołach, porównują Polskę do Korei Północnej. Ale zdjęcie nie jest prawdziwe.

"Przedszkole na Jagodnie"? Te osoby nie istnieją, napis też

"Przedszkole na Jagodnie"? Te osoby nie istnieją, napis też

Źródło:
Konkret24

Niedługo po pożarze jednej z najpiękniejszych katedr na świecie w mediach społecznościowych zaczęła krążyć mapa Francji mająca przedstawiać, ile jest tam rzekomo "podpalonych, sprofanowanych, zdemolowanych" kościołów. Tylko że opis tej mapy wprowadza w błąd, a ona sama nie jest aktualna.

"Podpalone, sprofanowane, zdemolowane" kościoły? Ta mapa pokazuje co innego

"Podpalone, sprofanowane, zdemolowane" kościoły? Ta mapa pokazuje co innego

Źródło:
Konkret24

13 milionów, 20 milionów, a nawet 22 miliony złotych mieli rzekomo już otrzymać w ramach premii ministrowie i wiceministrowie obecnego rządu - taki przekaz rozsyłany jest w mediach społecznościowych. Powstał po artykule jednego z dzienników, którego informacje zostały jednak przeinaczone.

22 miliony złotych nagród dla ministrów i wiceministrów? Nie, "nie otrzymywali"

22 miliony złotych nagród dla ministrów i wiceministrów? Nie, "nie otrzymywali"

Źródło:
Konkret24

Według rozsyłanego w sieci przekazu dzięki liberalnemu prawo aborcyjnemu w Czechach przyrost naturalny jest dużo wyższy niż w Polsce. Jednak pomieszano różne dane i wskaźniki. A wiązanie prawa aborcyjnego z przyrostem naturalnym lub współczynnikiem dzietności jest błędem. Wyjaśniamy.

Prawo do aborcji a przyrost naturalny w Polsce i Czechach. Co się tu nie zgadza

Prawo do aborcji a przyrost naturalny w Polsce i Czechach. Co się tu nie zgadza

Źródło:
Konkret24

Politycy Konfederacji zarzucają premierowi złamanie konstytucji i domagają się postawienia Donalda Tuska przed Trybunałem Stanu. Chodzi o podpisanie porozumienia między Polską a Ukrainą. Konstytucjonaliści, z którymi konsultował się Konkret24, w większości nie dostrzegają w tym przypadku złamania prawa - choć mają uwagi.

Umowa rządowa czy międzynarodowa? Eksperci oceniają, co podpisał Tusk z Zełenskim

Umowa rządowa czy międzynarodowa? Eksperci oceniają, co podpisał Tusk z Zełenskim

Źródło:
Konkret24

"Muzeum Narodowe rozprawiło się również z Maryją", "zamiarem tej władzy jest usunięcie nie tylko krzyży" - piszą oburzeni internauci, komentując informację, jakoby z obrazu Jana Matejki wymazano postać Matki Boskiej. W tym rozpowszechnianym między innymi przez Roberta Bąkiewicza fake newsie nie zgadza się nic - z wyjątkiem nazwy muzeum.

Bąkiewicz: z obrazu Matejki usunięto Matkę Boską. To nieprawda

Bąkiewicz: z obrazu Matejki usunięto Matkę Boską. To nieprawda

Źródło:
Konkret24

Po wizycie niemieckiego kanclerza Olafa Scholza w Warszawie wrócił temat reparacji wojennych. Jednak w trwającej debacie publicznej politycy raz mówią o "reparacjach", innym razem o "odszkodowaniach". Oba terminy oznaczają jednak inne pieniądze i dla kogo innego. Wyjaśniamy.

Polska i Niemcy: reparacje vs odszkodowania. Co mylą politycy

Polska i Niemcy: reparacje vs odszkodowania. Co mylą politycy

Źródło:
Konkret24